Statystyczny - 07-09-2008 12:32:27

Łukasz Kubot (ur. 16 maja 1982 w Bolesławcu), polski tenisista. Obecnie mieszka w Lubinie. Wzrost: 190 cm Waga: 85 kg. Trenerem Łukasza jest Tomas Janda. Reprezentuje dwa kluby: polski KKT Wrocław oraz czeski TK Neride. Syn Janusza Kubota, trenera piłki nożnej, byłego piłkarza m.in. Zagłebia Lubin.





Biografia 
Już od kilku lat jest czołowym polskim tenisistą. Gra w barwach KKT Wrocław. Jego pierwszy duży sukces to wygrana w międzynarodowych mistrzostwach Polski do lat 16, zarówno w singlu, jak i w deblu. W tym samym, 1998, roku, wyjechał na dziesięć miesięcy do Akademii Tenisowej Johna Newcombe'a w Stanach Zjednoczonych. Podczas tego pobytu został m.in. wicemistrzem Teksasu do lat 18. Po powrocie do Polski zaczął zdobywać pierwsze punkty do klasyfikacji ITF wśród osiemnastolatków. Po azjatyckim tournee znajdował się na 46 miejscu w rankingu, co pozwoliło mu na udział w wielkoszlemowych turnieju Wimbledon. To właśnie podczas tej imprezy cała Polska dowiedziała się o utalentowanym zawodniku z Lubina. Łukasz dotarł tam do ćwierćfinału w grze pojedynczej i podwójnej. Później dotarł on do ćwierćfinału sopockiego challengera z pulą 50 000$ Warta Cup, a pod koniec sezonu zaliczył dwa udane występy w futuresach na Filipinach. W 2001 roku otrzymał dziką kartę do turnieju KGHM Dialog Polish Indoors, w którym to doszedł do drugiej rundy, eliminując Włocha Cristiano Carrati (później, po wyrównanej walce, uległ Gruzinowi Labadze). Później zaliczył swe pierwsze zwycięstwo w daviscupowej reprezentacji Polski (przeciwko Izraelowi), a w sierpniu dotarł do samego finału Warta Cup, w którym przegrał z Hiszpanem Davidem Ferrerem. W tym samym sezonie doszedł do kilku półfinałów imprez typu futures (10-15 000 $). Następny sezon to kolejne sukcesy drużynowe - srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Europy, Mistrzostwo Polski w barwach MKT Łódź oraz zwycięstwa w meczach Davis Cup przeciwko Tunezji, Cyprowi i Macedonii. W turniejach singlowych było nieco gorzej, jednak również nie bez udanych występów - po jednym finale, półfinale i ćwierćfinale w turniejach futures. W roku 2003 to pierwszej, po Warta Cup, udane starty w challengerach. W rosyjskim Togliatti Łukasz odpadł dopiero w półfinale, a w Doniecku i Mordovie zaliczył po dwa wygrane mecze. W deblu było jeszcze lepiej (zwycięstwo, finał, trzy półfinały, w tym jeden 125000$). W meczu Davis Cup przeciwko RPA Kubot wygrał z wysoko klasyfikowanym Wesleyem Moodie i po raz pierwszy w karierze awansował do trzeciej setki rankingu ATP w singlu oraz drugiej setki w deblu. W tym sezonie Łukasz wygrał dwa turnieje futures z rzędu, doszedł do półfinału challengera w Canberze, a w deblu zaliczył m.in. finał turnieju KGHM Dialog Polish Indoors we Wrocławiu (w parze z Bartłomiejem Dąbrowskim).

W ostatnim okresie był najwyżej sklasyfikowanym z Polaków (w rankingu ATP najwyżej w karierze znalazł się na 119. miejscu). W 2008 na kilka miesięcy wyprzedził go Dawid Olejniczak. Status profesjonalny posiada od 2002. Jest zawodnikiem praworęcznym. W 2006 w cyklu turniejów challengerowych dotarł do finału w Dharward w singlu i odniósł zwycięstwo w Napoli w deblu (z Czechem Tomášem Cibulcem).

W 2006 przez eliminacje dostał się do turnieju głównego US Open, stając się pierwszym polskim singlistą od 11 lat w imprezie wielkoszlemowej. 30 sierpnia wygrał w I rundzie z wyżej sklasyfikowanym Belgiem Kristofem Vliegenem (rozstawionym z numerem 32) i został pierwszym Polakiem, który awansował do II rundy od 20 lat. 1 września awansował do III rundy, pokonując Izraelczyka Noama Okuna 7:6, 6:4, 2:6, 2:6, 6:4. Występ na US Open zakończył porażką w 1/16 finału z rozstawionym z numerem 7 Rosjaninem Nikołajem Dawydienko.

Występuje w reprezentacji Polski w Pucharze Davisa.


by Wikipedia



No właśnie,co sądzicie o tym zawodniku? Ostatnio coraz gorzej wiedzie mu się w singlu,seriami natomiast wygrywa deblowe challengery,ostatnio dużo częściej gra z Marachem.

Czy może jeszcze wyróżnić się i osiągnać duże sukcesy? (mówię tu o regularnym wygrywaniu deblowych ATP  i pierwszej osiemdziesiątce rankingu singlowego).

DUN I LOVE - 07-09-2008 12:45:48

Statystyczny napisał:

Czy może jeszcze wyróżnić się i osiągnać duże sukcesy? (mówię tu o regularnym wygrywaniu deblowych ATP  i pierwszej osiemdziesiątce rankingu singlowego).

Zwycięstwa deblowe w Challengerach faktycznie dają podstawy, by spróbować sił w turniejach wyższej rangi. Na co stać Łukasza i Olivera? Trudno powiedzieć. Pewne jest tylko jedno, ze Kubota prawdziwym powołaniem jest jednak debel, bo od czasów 118 miejsca w rankingu ATP  z występami w grze pojedynczej co najwyżej "bardzo przeciętnie".

Mateuszz - 04-12-2008 18:55:10

Podsumowanie sozonu 2008 Łukasza Kubota...

Singiel - Najlepsze wyniki :
Zwyciestwa :

Oberstaufen 35.000 $ (55pkt)
1/2 Finału :
Szczecinie 105.000 $ (40pkt)
1/4 Finału :
Busan 75.000 $ (16pkt)
Fergana 35.000 $ (13pkt)
Tampere 35.000 $ (13pkt)
Helsinki 106.500 $ (21pkt)

21 wygranych - 23 porażki
Pozycja na koniec sezonu w rankingu ATP : 210



Debel - Najlepsze wyniki :
Zwyciestwa :

Busan 75.000 $ (Rik De Voest)
Lanzaronte 42.500 $ (Rik De Voest)
Fergana 35.000 $ (Konstantin Kravchuk)
Prostejov 127.500 $ (Rik De Voest)
Karshi 35.000 $  (Oliver Marach)
Seoul 125.000 $ (Oliver Marach)
Bratislava 106.500 $ (Oliver Marach)
Helsinki 106.500 $ (Oliver Marach)
Cancun 35.000 $ (Oliver Marach)


56 wygranych - 16 porażek
Pozycja na koniec sezonu w rankingu deblowym ATP : 72

DUN I LOVE - 05-12-2008 14:36:28

Łukasz ustabilizował singlową formę w okolicach początku 3 setki rankingu, wyżej już chyba nie będzie. Swego czasu pilnie obserwowałem jego karierę, jak szedł do przodu i była w pewnym momencie duża szansa na top-100.

Cieszą niezłe rezultaty deblowe :)

b@der - 15-12-2008 21:18:08

No właśnie, w deblu z Marachem gra jak natchniony, co jak wcześniej powiedziałeś daje podstawy do tych turniejów z wyższej półki, gdzie poziom jest większy. Te ich Challengery wyglądają coraz lepiej i jeżeli dalej utrzymią taką formę to możemy się po nich spodziewać bardzo dobrych wyników w tych grach za wyższą stawkę.

Co do gier singlowych Kubota no to nie napawa to optymizmem... wyraźnie lepiej czuje się w deblu....

DUN I LOVE - 15-12-2008 21:31:27

http://www.tenis.net.pl/interiapl-polac … ubota/3185

W 2009 roku Kubot wyraźnie stawia na indywidualną karierę, nie zagra w przyszłym sezonie w Pucharze Davisa w reprezentacji Polski.

b@der - 15-12-2008 21:49:31

No i może lepiej, że tak się "stało"... Poprawi swoją grę w deblu z Marachem i będzie wymiatał, że tak powiem...co myślicie?

DUN I LOVE - 16-12-2008 13:17:20

Podejrzewam, że nie będzie większych rewelacji. Łukasz będzie się starał złapać 2 sroki za ogon (singiel, debel) i to nie przyniesie jakiejś wyraźnej poprawy w uzyskiwanych przez niego wynikach. Niemniej ma szanse zakotwiczyć w 2 setce.

Statystyczny - 16-12-2008 20:22:19

Tak już się składa,że najlepsi debliści nie byli czołowymi singlistami.  Tylko Jonas Bjorkman zdołał dojść do pierwszej dziesiątki rankingu z czołowej dwudziestki rankingu deblistów.

U kobiet mieliśmy Hingis czy Kurnikovą.

Statystyczny - 02-01-2009 10:43:21

Łukasz wreszcie wystąpi w deblu ATP! Stanie się to w Doha, gdzie zagra z Dmitrijem Tursunowem. Czekamy na przejście conajmniej jednej rundy.  Będzie trochę trudnych rywali- Kas/Kochlschreiber, Petzschner/Peya, Frytka/Matka, ale może wylosują szczęśliwie.

DUN I LOVE - 02-01-2009 13:38:06

Czyli Łukasz wyraźnie stawia na grę podwójną - chyba to i dobrze.

b@der - 02-01-2009 13:48:52

Nawet powiedziałbym bardzo dobrze :) Ciekawe jak pójdzie mu tam z Tursunovem a jak pójdzie frytkom :p
Kubot może jeszcze dużo osiągnąć w deblu, bo w poprzenim sezonie, właściwie już pod koniec zaczynał wygrywac turnieje...

Statystyczny - 02-01-2009 20:33:06

Turnieje to on wygrywał przez cały rok .

COA - 02-02-2009 15:21:53

DUN I LOVE napisał:

http://www.tenis.net.pl/interiapl-polacy-bez-kubota/3185

W 2009 roku Kubot wyraźnie stawia na indywidualną karierę, nie zagra w przyszłym sezonie w Pucharze Davisa w reprezentacji Polski.

Niedawno czytałem w Rzeczpospolitej, zdaje się, wywiad z Łukaszem. Z tego co pamiętam, Kubot odmawia gry w reprezentacji z powodu konfliktu ze związkiem, który zdaje się obiecał mu dziką kartę na turniej w Warszawie, gdy zagra w meczu DC, rezygnując zdaje się z innych wyjazdów, za co otrzymał kwotę pieniężną. Gdy nie otrzymał WC zwrócił pieniądze (50.000 zł chyba, czy coś koło tego) i zawiesił występy w kadrze. Powiedział również, że nie ma 19 lat i nie będzie grał za darmo dla Polski oraz że czeka na przeprosiny ze strony związku. Postaram się znaleźć ten wywiad, i wrzucę.


Aha, Łukasz z Oliverem zajmują 3 miejsce w rankingu Doubles Team 2009 :D

rusty Hewitt - 02-02-2009 22:16:04

COA napisał:

Aha, Łukasz z Oliverem zajmują 3 miejsce w rankingu Doubles Team 2009 :D

No to rzeczywiscie duze osiagniecie jak narazie tej Polsko - Austriackiej pary biorac pod uwage, ze przez praktycznie caly poprzedni sezon grali oni z bardzo dobrym skutkiem ale w chelengerach. Oby tak dalej, bo polfinal Australian Open to naprawde duzy sukces i moze zwiastowac poczatek naprawde swiatowej klasy pary deblowej.

b@der - 03-02-2009 08:48:18

Super jak na razie jest. Oby utrzymali tą formę jak najdłużej i się ustabilizowali to będzie już genialnie!

Yannick - 08-02-2009 13:04:29

W turnieju  ATP Costa do Sauipe [Bra] Łukasz gra w eliminacjach w pierwszej rundzie wygrał gładko z brazylijczykiem Victorem Requiao(1079) 6-1,6-2  w drugiej spotka się z serbem Borisem Pashańskim(166)[DZIŚ o 18.00]. Jeśli go pokona to o awans do turnieju głównego zagra z lepszym zawodnikiem innego meczu Ruben Ramirez Hidalgo[[Esp]-Olivier Marach[Aut].TRZYMAJMY KCIUKI za Łukasza .:)

Guillermo Coria - 08-02-2009 14:49:41

Jak Kubot wygra z Paschanskim i ewentualnie w nastepnej rundzie z Hidalgo to stawiam wszystkim darmowego drinka

Yannick - 08-02-2009 22:10:51

Kwalifikacje -2 runda-
COSTA DO SAUPIE 2009
Łukasz Kubot-Boris Pashański(166) 6:3,3:6,6:3     
W decydującej rundzie O AWANS do turnieju głównego ,zagra z R.Ramirezem Hidalgo[Esp] :)
Niestety Olivier Marach, doznał kontuzji i nie wiadomo czy wystąpi w deblu z Łukaszem.

DUN I LOVE - 09-02-2009 23:36:20

Guillermo Coria napisał:

Jak Kubot wygra z Paschanskim i ewentualnie w nastepnej rundzie z Hidalgo to stawiam wszystkim darmowego drinka

Masz szczęście, że jestem abstynentem :D Jeden drink mniej :D

Kubot wygrał w 3 setach i zagra po raz 1 w tym roku w Turnieju Głównym eventu ATP :)

Mateuszz - 13-02-2009 15:43:51

W tym tygodniu Łukasz po raz pierwszy od Pażdziernika 2006 roku , awansował do drugiej rundy turnieju ATP  , wcześniej przechodząc elimki.:)
Wielka szkoda , że nie udało sie Polakowi pokonać Belluci'ego ...Kubot prowadził 4-1 w trzeciem secie , ale czegoś zabrakło (sił??)
Myslę , że Łukasz uskrzydlony swietnymi występami w deblu , gra singla na luzie - i jak wydać robi to swietnie.
Mam nadzieję , że ten występ w Brazylijskim turnieju , nie będzie tylko wypadkiem prz pracy i Łukasz coraz częściej będzie goscił w drabinkach singlowych turniejuw rangi ATP.

Kubot/Marach już w 1/2 :)

Guillermo Coria - 13-02-2009 16:25:47

Wielka szkoda , że nie udało sie Polakowi pokonać Belluci'ego ...Kubot prowadził 4-1 w trzeciem secie , ale czegoś zabrakło (sił??)

Charakteru i wyzbycia sie mentalnosci w stylu fuckin looser

DUN I LOVE - 03-03-2009 01:16:11

Do trzech razy sztuka? Słynne powiedzenie nie sprawdziło się w przypadku Łukasza Kubota. Polak po raz trzeci walczył o deblowy tytuł w imprezie z cyklu ATP World Tour i znów musiał pogodzić się z porażką.


Duet Kubot/Marach spisywał się w meksykańskim Acapulco znakomicie od samego początku turnieju. Polsko-austriacka para wytrzymywała psychicznie końcówki zaciętych spotkań, dzięki czemu dotarła aż do finału. Do rozstrzygnięcia decydującego meczu znów potrzebny był "super tie-break", ale tym razem szczęście uśmiechnęło się do rywali. Frantisek Cermak i Michal Mertinak wygrali go do 7. i to oni cieszyli się z turniejowego zwycięstwa. Pocieszeniem dla Łukasza może być kolejny awans w rankingu deblowym oraz nadzieja, że z taką formą jest w stanie osiągać kolejne świetne wyniki. Może więc do czterech razy sztuka?


Finał debla ATP w Acapulco:
(1)Frantisek Cermak/Michal Mertinak - (2)Łukasz Kubot/Oliver Marach 4:6, 6:4, 10:7

sportall.pl


--------------------------------------------------------------------------------

Kolejny świetny wynik - polsko-austriacka para w rankingu race zajmuje 3 miejsce! Brawo.

COA - 05-04-2009 10:32:15

Łukasz Kubot pokonał 7:5, 2:6, 7:6 (7-4) Hiszpana Adriana Menendeza-Maceirasa i awansował do drugiej rundy eliminacji turnieju ATP na kortach ziemnych w Casablance (z pulą nagród 450 tys. euro). W niej rywalem rozstawionego z numerem ósmym polskiego tenisisty będzie Austriak Oliver Marach.

Aha, w deblu Kubot z Marachem rozstawieni z jedynką :)

COA - 05-04-2009 19:05:22

Niestety, Marach pokonuje Łukasza 7-5 6-4.

DUN I LOVE - 05-04-2009 19:08:44

Za karę powinien odejść od niego i znaleźć sobie nowego partnera :P
Kubot był rozstawiony z rn8 w kwalach.

Kubecki - 25-04-2009 20:12:33

http://www.arryadia.com/mtt/2009/atp2009/images/6_0-b.jpg

Mateuszz - 28-04-2009 19:34:31

Patrzę i oczom nie wierze :
Kubot def. Baghdatis 6-4 6-1
Brawo!

DUN I LOVE - 28-04-2009 19:37:08

Mateuszz napisał:

Patrzę i oczom nie wierze :
Kubot def. Baghdatis 6-4 6-1
Brawo!

:|

Dziś widziałem tę parę w LS, ale nic nie pisałem, bo myślałem, że będzie bardzo jednostronnie w stronę Cypru. A tymczasem jedno z wartościowszych sukcesów Łukasza, wielkie brawa!

Robertinho - 28-04-2009 19:55:27

Bo brawo Łukasz, ale Bagieta :|

Mateuszz - 30-04-2009 16:31:08

Łukasz chyba złapał niezłą formą :)
Kubot def. Kevin Anderson 6-3 6-1

federer2 - 09-05-2009 00:36:23

Łukasz Kubot znów zaskoczył mnie w turnieju ATP 450tys.euro w Serbi przegrał eleminacji z Hrbatym 6/7 6/0 0/6 i wszedł jako lacy looser. W 1 rundzie wygrał z Kwalifikantem z Serbi 7/5 6/3 w 2 rundzie wygrał z Andrevevm roztawiony numerem 3 3/2 i krecz andreva w Ćwierćfinale pokonał Vligena 7/6 6/3.I dzisiaj bedzie grał o finał z Karlovicem.Sądze,że ma ogromne szanse wygrac z Karlovicem.A jestem ciekaw ile pozycjie Kubot wejdzie w góre za Półfinał lub wyżej.Noi jeszcze jest w tym turnieju w półfinale w debla.Wielke Brawa dla łukasza Kubota:)

Mateuszz - 11-05-2009 10:48:01

Kubot awansował o 42 pozycje i zajmuje obecnie 137 miejsce w rankingu entry ...

DUN I LOVE - 11-05-2009 11:02:20

WSPANIAŁY TYDZIEŃ W BELGRADZIE!

Łukasz Kubot, jako pierwszy Polak od 24 lat, zagrał w finale turnieju ATP. W parze z Olivierem Marachem dołożył sukces w deblu, już 2 w tym sezonie !


ATP Belgrad 2009
Singiel:
Q3: Hrbarty 6-7 6-0 0-6
R32: Zlatanović 6-3 7-5
R16: Andreev 3-2 i krecz Igora
1/4: Vliegen 7-6 6-3
1/2: Karlović 7-6 6-2
F: Djoković 3-6 6-7

Robertinho - 12-05-2009 10:08:06

Karol Stopa: Skazany na atak

Moim zdaniem niebywały wyczyn Łukasza Kubota w Belgradzie w ogóle nie powinien zaskakiwać ludzi z branży. Od przynajmniej dziesięciu lat polski tenisista osiąga rezultaty, które nakazują przyglądać mu się uważniej.

W sezonie 2000 to były dwa ćwierćfinały Wimbledonu juniorów. Rok później w Sopocie finał challengera przegrany minimalnie z Hiszpanem Davidem Ferrerem. Po upływie trzech lat, w tym samym Sopocie, Kubot wyeliminował z turnieju ATP jednego z faworytów, Rosjanina Igora Andrejewa. We włoskim Livorno w meczu Pucharu Davisa zwyciężył rakietę nr 1 gospodarzy Filippo Volandriego. W roku 2005 w Doniecku zdobył pierwszy w karierze tytuł challengerowy. Minął rok i mamy szlagier ? Łukasz przechodzi eliminacje w Nowym Jorku, walczy z Nikołajem Dawydienką o czwartą rundę US Open.

Po dwóch sezonach słabszych Kubot pod okiem czeskich opiekunów trochę poprzestawiał swoje taktyczne schematy i w tym roku znów błysnął. Najpierw w deblu, gdzie w parze z Austriakiem Oliverem Marachem osiągnął półfinał Australian Open, a potem dorzucił zwycięstwa w Casablance i Belgradzie, co dało tej dwójce pozycję piątej pary na świecie. W singlu najpierw w brazylijskim Costa du Sauipe przeszedł eliminacje, potem omal nie ograł następcy Kuertena ? Thomaza Belucciego. W stolicy Serbii z kolei nie przeszedł eliminacji, za to jako tzw. szczęśliwy przegrany wszedł do imprezy głównej boczną furtką, ale tam zagrał już fantastycznie i niebiosa się do niego na korcie uśmiechnęły.

Polak jest znakomicie wyszkolonym tenisistą, o świetnych warunkach fizycznych. Z Lubina, gdzie się urodził, przez Wrocław i austriacki Linz trafił w Stanach do akademii słynnego Australijczyka Johna Newcombe’a. Wszędzie starannie kultywowano jego coraz rzadziej dziś spotykany styl gry, oparty na mocnym podaniu i konsekwentnym ataku przy siatce. Problem Kubota i przynajmniej kilkunastu podobnych mu graczy z pierwszych dwóch setek światowego rankingu polega na tym, że tenis bardzo się zmienił. Coraz lepszy sprzęt i znakomite przygotowanie ogólne zawodników spowodowały, że gracze atakujący nie mają na korcie większych szans w starciu z obrońcami.

Jesienią ubiegłego roku halowy turniej ATP w Wiedniu w zachwycającym stylu wygrał Niemiec Philipp Petzschner. Co jakiś czas daje o sobie znać i też zawsze wzbudza entuzjazm Amerykanin Taylor Dent. Takich przykładów można podać więcej. Niestety, wszyscy zawodnicy reprezentujący zbliżoną do Kubota filozofię gry i mający podobną pozycję rankingową na dłuższą metę nie są w stanie regularnie wygrywać. Za czasów Wojciecha Fibaka byliby pewnie wybitnymi postaciami tenisa. Współcześnie, przy nieprawdopodobnej konkurencji i bardzo wysokim poziomie ogólnego wytrenowania, ze swoim atakiem mogą błysnąć tylko od czasu do czasu. Oby jak najczęściej.
(rzeczpospolita.pl)

DUN I LOVE - 26-05-2009 18:46:23

Łukasz Kubot zakończył przygodę z turniejem singlowym Rg 2009 i był to występ udany.
3 wygrane starcia w kwalifikacjach i 5-setówka z Troickim to jak na cegłe dobry wynik Kubota, byłego Wicemistrza Teksasu :D

Wyniki Kubota w Paryżu:

Q1 Michon 6-4 6-3
Q2 Rehnquist 5-7 6-3 6-2
Q3 Alves 4-6 6-3 10-8

R1 Troicki 6-3 3-6 4-6 7-6 3-6

Kubot to pierwszy od 14 lat Polak, który zagrał w turnieju głównym Panów na RG.
W 1995 roku w MD RG09 grał Wojciech Kowalski.

Art - 08-08-2009 14:11:10

Łukasz Kubot wystartuje w eliminacjach do turnieju ATP Tour na twardych kortach w Montrealu, który rozpocznie się w poniedziałek

Pierwszym rywalem najlepszego obecnie polskiego tenisisty będzie rozstawiony z numerem drugim Francuz Julien Benneteau.

Zwycięzcę spotkania, które zostanie rozegrane w nocy z soboty na niedzielę, będzie w drugiej i decydującej rundzie kwalifikacji lepszy zawodnik w rywalizacji Nicolasa Lapenttiego z Ekwadoru z Niemcem Michaelem Berrerem (nr 9.).

Kubot w Montrealu może wystartować też w deblu, razem z Austriakiem Oliverem Marachem, a drabinka turnieju głównego zostanie rozlosowana w niedzielę. W niej miejsce zapewnione mają Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

http://www.rp.pl/artykul/60574,346223_K … _Tour.html

aś - 22-08-2009 01:08:10

Kubot tenisistą na miarę pierwszej setki ATP?

Łukasz Kubot (135 ATP) od lat jest najwyżej sklasyfikowanym polskim tenisistą. Obecny sezon jest dla niego jednym z najlepszych w karierze. Polak osiągnął w tym roku m.in. finał dobrze obsadzonego turnieju w Belgradzie. Do pełni szczęścia brakuje jednak awansu do pierwszej setki światowego rankingu.

Chyba nie ma w Polsce drugiego tenisisty, który tak profesjonalnie podchodziłby do wykonywanego zawodu. 27-letni Kubot może posłużyć młodym adeptom tenisa za wzór do naśladowania. Całe jego życie podporządkowane jest tenisowi. Spotkania ze znajomymi i rozrywka po treningu są w życiu Łukasza na dalekim miejscu. - Nie mam na to czasu - stwierdził Kubot na łamach Gazety Wrocławskiej. - Cały dzień spędzam z trenerem, a wszyscy moi koledzy to także moi przeciwnicy. Kiedy mam trochę wolnego czasu, to żeby pozbyć się adrenaliny, której po treningu mam za dużo, wolę się wyciszyć - dodał.

To właśnie profesjonalne podejście do tenisowych obowiązków sprawiło, że Kubot zdołał wejść na wyższy poziom gry aniżeli wszyscy pozostali polscy tenisiści. Łukasz jest prawdziwym tytanem pracy. Trudno w jego grze doszukać się wirtuozerii i fenomenalnej techniki Federera. Jednak nie każdy może urodzić się z darem Bożym do tenisa, który u Szwajcara jest aż nadto widoczny. Inni polegać muszą na systematycznej pracy, wytrwałości i ogromnej motywacji. Takim typem sportowca jest właśnie Kubot. Lata pracy i hektolitry wylanego potu nie poszły jednak w jego przypadku na marne. Obecnie nie sposób nie docenić wspaniałego przygotowania fizycznego i regularności, która cechuje grę polskiego tenisisty.

W jednym elemencie gry Polak może jednak śmiało z Federerem rywalizować. Chodzi mianowicie o zagranie bekhendowe. Najgroźniejszą bronią większości tenisistów jest forhend. Na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, u których oba uderzenia są na porównywalnym poziomie. Tymczasem dla Kubota, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Andre Agassiego, to bekhend jest prawdziwą kopalnią punktów. Polak opanował uderzenie z lewej strony niemal do perfekcji. Przy bekhendzie wykorzystuje on całe swoje ciało. Doskonały timing pozwala mu w najbardziej odpowiednim momencie podejść pod piłkę nogami, a następnie atakując ciałem precyzyjnie wykonać uderzenie. Tak uderzona piłka nie uzyskuje rotacji charakteryzującej grę hiszpańskich tenisistów. Mocne i płaskie zagranie stanowi jednak wystarczająco skuteczną broń w rywalizacji z większością zawodników na świecie.

Nie oznacza to, że repertuar pozostałych zagrań Kubota bardzo odstaje od bekhendu. Finału turnieju w Belgradzie i znakomitych rezultatów w Stuttgarcie nie sposób byłoby osiągnąć bazując na raptem jednym uderzeniu. Mocną stroną Polaka jest również serwis. Lata sumiennych treningów pozwoliły Łukaszowi opanować ten element gry w bardzo zaawansowanym stopniu. Podanie Kubota jest bardzo regularne. Nie jest on typem zawodnika, który seryjnie psułby swoje gemy serwisowe. Na wyróżnienie zasługuje drugie podanie Polaka, które tylko w niewielkim stopniu ustępuje mocą pierwszemu. Cechą charakterystyczną jego serwisu jest niezwykle wysoko wyrzucana do góry piłka.

Regularne występy w decydujących fazach turniejów ATP w deblu przełożyły się w przypadku Kubota na dużo lepszą postawę w grze pojedynczej. Polski tenisista bardzo poprawił grę wolejem. Teraz już bez obawy może zapuszczać się pod siatkę, grając nawet z największymi nazwiskami świata. Niestety, coraz szybsze tempo wymian (w szczególności u mężczyzn) nie pozwala na częste wykorzystywanie zagrań typu „serve and volley”.


Dużo ważniejszym elementem, który udało się Kubotowi poprawić podczas występów w grze podwójnej jest psychika. Obecnie Łukasz dorównuje w tym elemencie gry czołowym tenisistom świata. Częsta rywalizacja z najlepszymi w deblu spowodowała, że Polak nie odczuwa już wyjątkowej presji stając naprzeciwko nim w grze pojedynczej. Z większością zawodników światowej czołówki miał już bowiem okazję na korcie rywalizować, a często również wygrywać. To z pewnością dało Kubotowi ogromną wiarę w siebie, pokazując jednocześnie, że każdy przeciwnik jest do ogrania. Brak kompleksów w grze Polaka widoczny był chociażby w Belgradzie, gdzie Łukasz jak równy z równym rywalizował z trzecim tenisistą świata – Novakiem Djokoviciem.

Wydaje się zatem, że dla tak kompletnego zawodnika awans do czołowej setki rankingu ATP powinien być formalnością, ale tak niestety nie jest. Mimo dobrych występów w cyklu ATP Kubotowi punktów wcale nie przybywa. Wcześniej startował on w licznych challengerach, gdzie punktował bardzo regularnie. Obecnie większość punktowych zdobyczy z zeszłego sezonu bezpowrotnie przepada. Pula punktów z turniejów ATP jest dla tenisistów spoza pierwszej setki ograniczona. Startując w eliminacjach, nie mogą sobie oni pozwolić na cotygodniowe występy w dowolnych imprezach cyklu. Mecze w fazie wstępnej powodują, że dany zawodnik musi być obecny na imprezie przez dwa tygodnie. Gra w turnieju głównym sprawia, że nie może on wziąć udziału w eliminacjach do kolejnej imprezy.

W przypadku Kubota dochodzą jeszcze starty deblowe, które bardzo często kolidują z grami wstępnymi do singlowych imprez. Efekt? Najlepszy polski tenisista jest w stanie wystartować w maksymalnie dwóch singlowych turniejach w miesiącu. Jeżeli zatem myśli o awansie do pierwszej setki rankingu, zmuszony jest w każdym starcie przechodzić co najmniej dwie rundy, a to już jest nie lada wyzwanie. Znacznie łatwiejsza wydaje się być droga do awansu przez dobry występ w pojedynczym turnieju wielkoszlemowym. Być może wszystko zmieni zbliżający się US Open, gdzie w 2006 roku Polak dotarł aż do trzeciej rundy. Awans Kubota do pierwszej setki rankingu ATP byłby wielkim sukcesem całego polskiego tenisa.

es.pl

PanEliot - 06-09-2009 09:23:11

http://i.eurosport.pl/2009/01/26/494345-3903229-458-238.jpg
Razem z Marachem są już na piątym miejscu w rankingu to
lepiej niż Fyrstenberg i Matkowski!!!

Sydney - 06-10-2009 12:13:31

http://www.lubin.pl/files/newsphotos/aad0800be35a3c5144fc63366a323f3f.jpg

Może i na tego pana przyjdzie czas , póki co Łukasz Kubot wygrywa w pierwszej rundzie turnieju ATP w Pekinie z szostym tenisista świata - Andy Roddickiem 6/2 6/4 , to pierwsza wygrana Polaka z graczem z TOP 10 . Gratulacje ;)

DUN I LOVE - 06-10-2009 12:16:39

http://i33.tinypic.com/166dg1i.jpg

Dołączam się do gratulacji. Zapewniam, że nie przerabiałem tego ani w paintcie, ani w żadnym innym photoshopie ;)

Kubecki - 06-10-2009 15:00:01

Gratulacje Łukasz, kapitalna sprawa ! :)

szeva - 06-10-2009 22:33:35

Bardzo przyjemnie patrzy się na grę Łukasza, dobry serwis, dobry wolej, jednak zdaje się że na zrobienie dużej kariery w singlu jest już dla niego za poźno, chciałbym żeby w końcu wszedł do 100, może stać go nawet na top 50
ale chyba nic więcej, obym sie mylił .

Łukasz więcej takich turniejach jak ten w Belgradzie i takich zwyciętw jak dzisiejsze z Roddickiem :)

DUN I LOVE - 07-10-2009 18:51:14

Kubot dla eurosport.pl: Pokazałem Roddickowi

To był jeden z najwspanialszych występów w karierze Łukasza Kubota i historii całego polskiego tenisa. Urodzony w Bolesławcu tenisista pokonał we wtorek w pierwszej rundzie turnieju China Open w Pekinie szóstą rakietę świata i obrońcę tytułu sprzed roku - Amerykanina Andy'ego Roddicka 6:2, 6:4.

Z Łukaszem Kubotem, sensacyjnym pogromcą Roddicka, rozmawiał Bartosz Rainka.

Zwycięstwo z Andy Roddickiem jest chyba największym Pana sukcesem w karierze?

ŁUKASZ KUBOT: Jeżeli chodzi o pojedynczy mecz, to z pewnością tak. Jest to moje premierowe zwycięstwo z zawodnikiem z pierwszej dziesiątki rankingu ATP. Wcześniej dwukrotnie stawałem przed taką szansą. Na US Open przegrałem jednak z Dawydienką, a podczas turnieju w Belgradzie nie sprostałem Djokoviciowi. Na pewno większym osiągnięciem była trzecia runda w US Open i finał turnieju w Belgradzie. Dzisiejsze zwycięstwo jest jednak najcenniejszym meczowym sukcesem.

Czy to był idealny mecz w Pana wykonaniu?

- Na dzisiejszy mecz wyszedłem bardzo skoncentrowany. Przede wszystkim starałem się przebijać mocne uderzenia Roddicka na drugą stronę, trzymając go jednocześnie daleko od linii końcowej. Fantastycznie funkcjonował mój return. Od samego początku pokazałem Roddickowi, że nie będzie miał ze mną łatwo. Przy jego serwisie graliśmy naprawdę długie wymiany. Przez cały ten czas starałem się trzymać jego strony bekhendowej. Często również grałem po liniach i chodziłem do siatki. Właściwie, gdy tylko miałem okazję starałem się ruszać pod siatkę, gdzie zdobywałem naprawdę dużo punktów. Bardzo poprawnie funkcjonował również mój serwis. Starałem się dzisiaj grać możliwie rotowanym podaniem, tzw. kickiem. Następnie szedłem do siatki i to Roddickowi sprawiało problemy. Potrafiłem także wykorzystać liczne szanse na przełamanie jego serwisu.

Roddick wygrał dzisiaj zaledwie 59 proc. piłek po swoim pierwszym serwisie. Czy jakoś specjalnie przygotowywał się Pan na ten element gry w jego wykonaniu?

- Taktyka Andy'ego jest dosyć prosta. Opiera on swoją grę na potężnym serwisie, a następnie szuka rozstrzygnięcia wymiany w kolejnych dwóch, trzech piłkach. Niestety dla niego mój return funkcjonował dzisiaj naprawdę bardzo dobrze. Odgrywałem mu długie piłki w środek kortu, co powodowało, że z miejsca spychałem go do defensywy, przez co musiał mocniej popracować nad wygraniem każdego punktu. Przez cały czas byłem niesamowicie skoncentrowany, dzięki czemu wychodziły mi uderzenia po liniach. Równie dobrze wychodziło mi ogrywanie jego bekhendu i akcje przy siatce. Ze swojego dzisiejszego występu jestem bardzo zadowolony.

Kiedy poczuł Pan, że zwycięstwo jest w Pana rękach i nie odda go Pan już Roddickowi?

- Dopiero po ostatniej piłce. Na tym poziomie nie należy myśleć o zwycięstwie i o tym, że wynik konfrontacji jest już przesądzony. Tenisowy mecz trwa do ostatniej piłki. To nie jest piłka nożna, gdzie pod koniec meczu z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, która drużyna odniesie zwycięstwo. Cały czas starałem się myśleć wyłącznie o swojej grze i o tym by iść do przodu. Koncentracji nie straciłem nawet w ostatnim gemie meczu, kiedy to zaserwowałem dwa asy i udanie grałem wolejem. Jestem zadowolony, że wytrzymałem ten mecz fizycznie i psychicznie. Moja odważna i konsekwentna gra do ostatnich wymian spowodowała, że Roddick się dzisiaj trochę pogubił.

W kolejnej rundzie zmierzy się Pan z Ivanem Ljubiciciem. Czy ma Pan plan, jak Chorwata pokonać?

- Jeszcze jest na to za wcześnie. Dopiero co przyjechałem do hotelu po moim deblowym pojedynku. Dzisiaj marzę już tylko o śnie i wypoczynku. Czas na analizę przyjdzie jutro. Tym bardziej, że będzie to dla mnie dzień wolny. Na pewno razem z trenerem poszukamy sposobu, by w kolejnej rundzie skutecznie stawić czoła Chorwatowi.

Co w tej chwili jest dla Pana priorytetem w Pekinie? Występy w grze pojedynczej czy podwójnej?

- Z pewnością będę się starał wypaść jak najlepiej zarówno w singlu, jak i deblu. Niewątpliwie występy w grze podwójnej bardzo pomogły mi poprawić grę w singlu. Dzięki nim zdobyłem ogromne doświadczenie, grając na co dzień z najlepszymi tenisistami. Pewności siebie dodały mi także częste treningi ze światową czołówką. Awans do czołowej setki rankingu ATP i ewentualny występ w Australian Open bez eliminacji pozostają moim wielkim marzeniem, jednak w tej chwili myślę przede wszystkim o zakwalifikowaniu się do deblowego turnieju Masters. Z tego punktu widzenia występy w Pekinie i Szanghaju mogą okazać się kluczowe. Mam nadzieję, że spotkam się w Londynie z Marcinem Matkowskim i Mariuszem Fyrstenbergiem i razem pokażemy się tam z jak najlepszej strony.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-pekin … tory.shtml

Art - 08-10-2009 14:30:43

Jeszcze odnosnie meczu z Roddickiem:

Sukces Łukasza Kubota nie przeszedł bez echa w światowych mediach. Jego zwycięstwo komentują największe serwisy, stacje telewizyjne i gazety. Polak pokonał szóstą rakietę świata w dwóch setach 6:2, 6:4.

To największa sensacja turnieju w Pekinie. Amerykanin to były numer 1 światowego tenisa, zwycięzca US Open i 26 turniejów ATP. Obecnie jest szósty w rankingu najlepszych tenisistów i już w pierwszej rundzie pożegnał się z turniejem. Dlatego światowe media nie przeszły obojętnie obok tego spotkania, podkreślając wspaniałą grę Polaka i słabą Roddicka.

Sky Sports swoją relację z pojedynku tytułuje: A-Rod rozbity przez Kubota i przypomina, że Polak zajmuje 143 miejsce w rankingu ATP, a do pierwszej rundy pekińskiego turnieju musiał przebijać się przez kwalifikacje. Cytuje też Amerykanina, który nie krył zdziwienia, że do tej pory nie wie co się stało.

CNN także nie przechodzi obojętnie obok największej niespodzianki zawodów w Chinach. To był cios dla Roddicka, który może zakończyć jego marzenia o zakwalifikowaniu się do finałowego turnieju ATP w Londynie. CNN podkreśla też świetną grę Polaka, który pięciokrotnie przełamywał serwis Roddicka. To największy sukces Kubota w historii jego startów - wskazuje też serwis UPI.com

Wojciech Fibak: Łukasz tworzy historię polskiego tenisa

Z kolei BBC swoją relację zatytułowało: Roddick znokautowany w Pekinie! Cytuje też załamanego tenisistę. - Próbowałem zmienić obraz gry, ale nic mi dziś nie wychodziło - podsumował spotkanie Roddick.

A Miami Herald przy okazji zwycięstwa Polaka przypomina porażki Amerykanina. A w tym roku schodził on z kortu pokonany 14 razy. Przegrywał co prawda głównie z tenisistami z pierwszej piątki, cztery razy z Federerem, dwukrotnie z del Potro i po razie z Nadalem i Murray`em. Jednak zaliczył też wpadki z Querrey`em (25), Isnerem (43) i najdotkliwszą z Kubotem (143). Miami Herald przypomina, że Polak jeszcze nie wygrał z tenisistą z czołowej 10 w singlu, a największe sukcesy odnosi w grze podwójnej.

O meczu Roddick - Kubot rozpisują się też media rosyjskie. Tamtejszy Livesport tytułuje swój materiał: Roddick przegrał z Polakiem, a Gotennis.ru podkreśla, że Roddick poległ po beznadziejnej grze i cytuje Amerykanina: - Przygotowywałem się do tego turnieju i liczyłem, że będzie dla mnie udany, a skończyło się źle - mówi tenisista.

Także hiszpańska prasa odnotowuje chińską sensację. ADN.es przypomina, że Roddicka było stać na walkę z Polakiem tylko przez godzinę i 21 min, a po meczu Kubot otrzymał owacje na stojąco. Hiszpański serwis wyliczył ponadto, że polski tenisista popełnił zaledwie 9 niewymuszonych błędów i skutecznie neutralizował serwisy Amerykanina.

Kubot jeśli wygrałby dwa kolejne mecze w Pekinie, awansuje do pierwszej setki rankingu. Ostatnio najwyżej sklasyfikowanym Polakiem był Wojciech Kowalski, który w 1988 zajmował 109. pozycję. Wyżej był tylko Wojciech Fibak.

http://www.tenisowy.com/news/1093/tenis … zez_kubota

szeva - 08-10-2009 17:25:31

I niestety Łukasz przegrał z Ljubiciem

Łukasz Kubot (143. ATP) pożegnał się z singlowym turniejem China Open. Sensacyjny pogromca Roddicka nie sprostał w drugiej rundzie Chorwatowi Ivanowi Ljubiciciowi (45. ATP), przegrywając po bardzo wyrównanym meczu 6:7 (6), 6:4, 4:6.

Łukasz Kubot po raz kolejny udowodnił, że jest w stanie jak równy z równym rywalizować z tenisistami z czołowej setki rankingu ATP. Po wyeliminowaniu szóstej rakiety świata, Polak postawił trudne warunki Ivanowi Ljubiciciowi, który obecnie sklasyfikowany jest na 45. pozycji. W trwającym 2 godziny i 35 minut boju lepszy okazał się jednak mierzący 193 cm Chorwat.

Od samego początku wiadomo było, że najgroźniejszą bronią tenisisty urodzonego w Banja Luce jest atomowy serwis. Gdy ten element jego gry funkcjonuje bez zarzutu, przełamanie podania 30-letniego Chorwata jest nie lada wyczynem. W szesnastu gemach serwisowych Ljubicicia sztuka ta udała się Kubotowi trzy razy (pozostałych pięciu szans Polak nie wykorzystał).

Do pierwszego przełamania w tym meczu doszło w czwartym gemie pierwszego seta. Pozwoliło to Chorwatowi objąć prowadzenie 3:1. Jednak nawet późniejsze prowadzenie Ljubicicia 4:1 nie było w stanie wybić z uderzenia polskiego tenisisty. Strata przełamania została wkrótce odrobiona i o losach pierwszej partii zadecydował tie-break. Początek należał w nim do Kubota, który wygrał cztery z pięciu pierwszych wymian. Niestety od stanu 4:1 stracił cztery kolejne punkty, by następnie wyjść na prowadzenie 6:5. Kubot nie zdołałą jednak wykorzystać setbola, a chwilę później popełnił niewymuszony błąd przy piłce setowej rywala i przegrał trwającą 69 minut partię.

W drugim secie polski tenisista przegrał swój serwis na 2:3, ale od stanu 2:4 nie stracił już żadnego gema. Przełamanie podania Ljubicicia w dziesiątym gemie (na 6:4) było ostatnim "breakiem" Kubota w tym meczu.

Nie mniej wyrównana była również trzecia parta. Przez większą jej część obaj tenisiści konsekwentnie wygrywali swoje gemy serwisowe do stanu 4:4, przy czym Ljubicic już na początku nie wykorzystał dwóch "break pointów". Decydujący o losach meczu był gem dziewiąty, kiedy to Chorwat przełamał podanie Kubota, wygrywając do piętnastu. Chwilę później wykorzystał on pierwszą z dwóch piłek meczowych, by ostatecznie wygrać trzeciego seta 6:4.

Ljubicic zanotował 14 asów i dwa podwójne błędy serwisowe, a Kubot odpowiednio osiem i cztery. Polak miał także wysoki procent skuteczności pierwszego podania - na poziomie 83 proc. Obaj trzykrotnie przegrywali swoje gemy. Chorwat wygrał aż 94 proc. piłek po swoim pierwszym serwisie, trafiając nim ze skutecznością 54 proc

Eurosport.pl

Kubecki - 09-10-2009 14:53:14

http://www.youtube.com/watch?v=ir00o63DSyk

Djokovic najwidoczniej cieszył się z wygranej Kubota z Roddickiem :)

COA - 09-10-2009 19:31:06

Nie od dziś wiadomo że dyga przed nim dupę.

jaccol55 - 19-10-2009 21:59:41

Łukasz Kubot wygrał w tym sezonie na korcie 382 905 dolarów i zajmuje 65. miejsce w klasyfikacji najlepiej zarabiających tenisistów. Jej zdecydowanym liderem jest Szwajcar Roger Federer, z dorobkiem 6,183 miliona dolarów.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2062 … omosc.html

jaccol55 - 01-11-2009 21:51:04

Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach pokonali w finale gry podwójnej tenisowego turnieju ATP w Wiedniu z austriacki debel Julian Knowle i Juergen Melzer 2:6, 6:4, 11-9. Mecz trwał 90 minut.
Mecz był prawdziwym horrorem. W super tie breaku polsko-austriacka para przegrywała już 7-9. Knowle i Melzer (4.) mieli dwie piłki meczowe, a mimo to przegrali 9-11.

Dla Kubota był to szósty finał ATP w deblu w karierze. Polak dotychczas trzykrotnie wygrywał (Belgrad, Casablanca i Wiedeń w 2009 roku) i trzyrokrotnie schodził pokonany (Acapulco - 2009, Lyon i Casablanca - 2007).

Polak i Austriak są bliscy awansu do kończącego sezon Mastersa, z udziałem ośmiu najlepszych par 2009 roku. W ostatnim notowaniu deblowego rankingu ATP zajmowali szóste miejsce, ale ich najgroźniejsi rywale w tym tygodniu spisali się znacznie gorzej.

Plasujący się tuż za Kubotem i Marachem Wesley Moodie z RPA i Belg Dick Norman, choć byli najwyżej rozstawieni, odpadli w pierwszej rundzie turnieju w Lyonie i nie powiększyli dorobku punktowego. Taki sam los spotkał czesko-słowacki duet Frantisek Cermak, Michal Mertinak, "jedynkę" imprezy w Sankt Petersburgu.

Niewiele lepiej spisali się zajmujący ósmą pozycję w ATP Doubles Team Ranking Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy przeszli jedną rundę w Wiedniu.

http://sport.onet.pl/0,1248732,2070361, … omosc.html

Gratulacje Panowie. :)

DUN I LOVE - 02-11-2009 11:14:09

No brawo, WTF coraz bliżej :)

Gratulacje.

szeva - 02-11-2009 14:00:27

Kubot: Stać nas na jeszcze lepszą grę

W finale, rozstawieni z numerem trzecim, Łukasz Kubot i Oliver Marach ograli austriacką parę Jurgen Melzer i Julian Knowle 2:6, 6:4, 11:9.

- Mieliśmy w niedzielę dużo szczęścia - przyznał Łukasz Kubot. - Jurgen był tego dnia w wielkim "gazie", co potwierdził pierwszy set, przegrany przez nas do dwóch. W drugim secie dzięki mojemu returnowi udało się ich w końcu przełamać i zakończyć partię zwycięstwem. Super tie-break był natomiast bardzo wyrównany, ale to nam ostatecznie udało się odnieść zwycięstwo - dodał.

Polski tenisista podkreślił jednak, że Maracha i jego stać na jeszcze lepszą grę. - W Wiedniu z pewnością nie pokazaliśmy naszego najlepszego tenisa. Wykazaliśmy się jednak ogromną walecznością. We wszystkich meczach zwyciężaliśmy po super tie-breakach, to z pewnością dodało nam pewności siebie. Mam nadzieję, że ten sukces zapewni nam udział w Barclays ATP World Tour Finals - zakończył Kubot

eurosport.pl

Kubecki - 02-11-2009 22:11:41

Łukasz zajmuje aktualnie najwyższą w karierze pozycję w rankingu singlowym - jest 108 :)

Setka coraz bliżej !

szeva - 02-11-2009 23:17:07

Dobry występ w Bercy i mamy setkę :D
No właśnie Łukasz zagra w singlu w Paryżu czy tylko w deblu???

DUN I LOVE - 02-11-2009 23:19:20

szeva777 napisał:

Dobry występ w Bercy i mamy setkę :D
No właśnie Łukasz zagra w singlu w Paryżu czy tylko w deblu???

W Singlu na pewno będzie próbował w elimkach.

Bombardiero - 09-11-2009 20:29:25

Kubot-Marach Fifth Team To Qualify For London Finals
Lukasz Kubot and Oliver Marach have become the fifth team to qualify for the Barclays ATP World Tour Finals. The Polish-Austrian duo will make its debut at the eight-team season finale, to be staged at The O2 Arena in London from 22-29 November.

Three spots remain to be claimed at this week's BNP Paribas Masters in Paris (Bercy), with five teams still in contention to qualify.

Kubot and Marach opened their season with a run to the Australian Open semi-finals (l. to Bhupathi-Knowles) and the following month reached their second ATP World Tour final on clay at the Abierto Mexicano Telcel (l. to Cermak-Mertinak) in Acapulo.

The duo continued its clay-court success in April by winning its maiden ATP World Tour title at Grand Prix Hassan II (d. Aspelin-Hanley) in Casablanca and followed with a second title a month later at the inaugural Serbia Open 2009 (d. Brunstrom-Rojer).

With the Battle for London intensifying in recent weeks, Kubot and Marach made a big push towards qualification by claiming their third title of the season at the Bank Austria TennisTrophy (d. Knowle-Melzer) in Vienna two weeks ago. They have compiled a 39-19 match record on the season.

DUN I LOVE - 10-11-2009 00:05:20

Łukasz w top-100 !

Kwalifikacja do deblowego Mastersa to pierwsza ze znakomitych wiadomości. Druga jest taka, że Łukasz od przyszłego poniedziałku zamelduje się w top-100 :D

Nieoficjalnie mówi się, że ma awansować na 91 pozycję, wreszcie, zasłużenie :)

szeva - 10-11-2009 00:16:21

Wreszcie Łukasz w TOP 100 :):):)

Statystyczny - 10-11-2009 15:17:31

Polacy będą rewelacją następnej edycji Davis Cup. Play-offy World Group ( jeśli w składzie będzie Kubot, Janowicz, Przysiężny, Frytka i Matka) zdecydowanie do osiągnięcia.

Kubecki - 10-11-2009 15:36:12

Oby :)

Gratulacje Łukasz! :)

Yannick - 10-11-2009 16:55:35

Świetna sprawa z tym Łukaszem..Niemal ze w ostatniej chwili tego roku,
wypracował awans do upragnionej przez niego pierwszej  100..
No to sprawdziłem kiedy to ostatni polak Wojtek Fibak wypadł z tej  pierwszej setki ATP,
a było to po nieudanym turnieju w Bazylei kiedy to Fibak spadł z 77 aż na 156 miejsce [14.10.1986]
Czekaliśmy aż 23 lata na taki sukces tym bardziej wydaje się on cenny..;)

Kubecki - 10-11-2009 17:07:50

Tym bardziej, że Łukasza stać na przynajmniej TOP 60, więc teraz gdy będzie miał więcej możliwosci startów w MD, to jeszcze bardziej poprawi ten ranking :)

Woodies_Fan - 12-11-2009 01:10:10

http://www.eurosport.pl/tenis/pary-mast … tory.shtml

Pożegnanie Kubota z Paryżem

Łukasz Kubot już jedenastokrotnie w tym roku pokonywał rywali z pierwszej setki rankingu ATP. Niestety, nie poprawił tego wyniku po meczu z Chorwatem Marinem Cilicem. Polak przegrał w trzech setach 7:6 (7-3), 4:6, 2:6 i odpadł z turnieju w Paryżu.

Polak, który w pierwszej rundzie wygrał z Niemcem Andreasem Beckiem, nie był faworytem w meczu z 13. tenisistą rankingu ATP, Marinem Cilicem. Jednak pierwszy, wygrany przez Kubota set, rozpalił nadzieje, na skuteczną walkę z tenisistą Zagrzebia. Polak rozbił Cilica w tie-breaku 7:3 ale... na tym się skończyło.

Drugi set, to z każdą kolejną piłką coraz większa przewaga Cilica, który po raz pierwszy przełamał Polaka po godzinie i 19 minutach gry, wychodząc na prowadzenie 2:1. Przełomowy dla losów drugiej partii, był czwarty gem, w którym Kubot miał aż cztery okazje by zrewanżować się Chorwatowi przez przełamanie. Niestety Cilic serwował tego dnia niezwykle mocno i precyzyjnie i ostatecznie to on zwyciężył w drugim secie 6:4.

Trzecia partia to już popis Cilica. Zawodnik z Zagrzebia dwukrotnie przełamał Kubota, któremu chyba zabrakło nieco sił, by jeszcze powalczyć. Przy stanie 1:5 Polakowi udało się zmniejszyć straty, ale ostatnie słowo należało do 21-letniego Cilica, który zwyciężył 6:2 po 2 godzinach i 29 minutach gry.

Chorwat nadal ma szansę na występ w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals w Londynie, który odbędzie w dniach 22-29 listopada. Aby tam zagrać, musi jednak zwyciężyć w Paryżu i liczyć na porażki zawodników, znajdujących się na wyższych pozycjach w rankingu.

Łukasz Kubot - Marin Cilic 7:6 (7-3), 4:6, 2:6

jaccol55 - 15-11-2009 21:43:38

Tenis nadwiślański: To jawa, nie sen Kubota

By zostać najlepszym polskim tenisistą od czasów Fibaka wystarczył mu awans do Top100 rankingu. Łukasz Kubot zakwalifikował się tymczasem w deblu do Masters. To nie było w sferze planów, tym bardziej celów, ale gra podwójna stała się środkiem do sukcesów w singlu.
Wejście przez lubinianina na wyższy poziom w obu tenisowych specjalnościach zbiegło się w czasie i nie należy twierdzić, że przyzwoite wyniki deblowe nie stały się asumptem do osiągnięć singlowych. Dziś Kubot jest najlepszym singlistą i drugim najmłodszym zawodnikiem w deblowej czołówce.

Poniedziałek, 16 listopada. To historyczny dzień dla polskiego tenisa. 23 lata temu coraz bardziej skupiający się na grze podwójnej Wojciech Fibak po raz ostatni był notowany w czołowej setce rankingu ATP. Przez ponad dwie dekady nie udawało się przywrócić polskiej flagi do tej umownej elity męskiego tenisa. O krok był Wojciech Kowalski (ATP 108), przed niemal trzema laty Kubot zajmował 118. pozycję.

Urodzony w Bolesławcu długowłosy blondyn z klubu na wrocławskich Krzykach spełnił dziecięce marzenie. - Jeden chciał być policjantem, inny strażakiem, a ja zawsze chciałem zostać tenisistą. Będę mógł się nim nazwać dopiero gdy znajdę się w Top100 - mówił jak zwykle stonowanym głosem człowieka mocno stąpającego po ziemi podczas tegorocznego challengera w Szczecinie.

Co oznacza debiut tenisisty w Top100? Patrząc na ostatnie 23 lata, zauważamy, że na znalezienie się w gronie stu najlepszych zawodników świata trzeba poważnie sobie zasłużyć. Ustanawiający w naszym białym sporcie precedensy (finał cyklu World Tour, awans do turnieju i wygrany mecz w serii Masters) Kubot zdecydowanie za długo obracał się w przedsionku światowej setki. Jej owoców zasmakuje już w styczniu, gdy dostanie szansę debiutu w Australian Open.

A przecież to od tego wielkoszlemowego turnieju wszystko się zaczęło! Wspólnie z Austriakiem Oliverem Marachem, z którym wcześniej w grze podwójnej wysilili się w Tourze jedynie na finał imprezy w Casablance, rozpoczęli w styczniu tego roku w Melbourne kampanię zakończoną teraz kwalifikacją na Masters. Ale to nie koniec! Polsko-austriacka unia deblowa ma jeszcze szansę na popis w hali O2 w Londynie.

Doczekaliśmy pięknych czasów w naszym tenisie, gdy w kończącym sezon w głównym cyklu turnieju z popularnie zachowaną nazwą Masters (oficjalnie finały ATP World Tour) najliczniej reprezentowaną nacją będzie polska. A ilu ludzi mają trenujący w bajecznych warunkach Hiszpanie, niesamowicie ponoć utalentowani Serbowie i nasi bracia z południa Czechowie? Po dwóch!

Szanujmy dokonania i doceniajmy postęp jaki czyni się w ostatnich latach, nie tylko w związku z kobietami. Nasi panowie wespół z Agnieszką Radwańska, która znów zagrała w mistrzostwach WTA, po latach marazmu (choć mieliśmy sukcesy juniorskie czy Kowalskiego w Roland Garros) wznawiają jakby pisanie historii tego sportu w nadwiślańskim kraju.

Kubot ma 27 lat. Razem z Marachem są obok Marcina Matkowskiego i Mariusza Fyrstenberga (wystąpią w Masters po raz trzeci) najmłodszą parą deblową czołówki. Świetnie, gdybyśmy mieli w związku z nimi zapewniony wysoki poziom tenisa na najbliższe lata. Warto równocześnie wyglądać ich następców.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2009/ … en-kubota/

Sydney - 16-11-2009 09:22:46

KUBOT WSZEDŁ DO SETKI! Marzenia się spełniły

Łukasz Kubot jako drugi Polak po Wojciechu Fibaku wszedł do pierwszej setki rankingu ATP! Kubot od razu wskoczył na 89. miejsce, brawurowo mijając 22 przeciwników. Na tej pozycji utrzyma się co najmniej do stycznia.

- Tyle lat czekałem na następcę i jestem szczęśliwy, że wreszcie się doczekałem. Łukasz zasłużył na pierwszą setkę, wiem, że to było jego marzenie od lat - mówił już kilka dni temu na łamach "Dziennika" Wojciech Fibak.

Na ten sukces polscy kibice czekali ponad 20 lat. W lipcu 1998 roku blisko pierwszej setki był Wojciech Kowalski, który dotarł do 109. miejsca. Nigdy jednak nie złamał magicznej bariery.

Łukasz Kubot cenny awans do setki zawdzięcza udanemu występowi w paryskiej hali Bercy. W imprezie rangi ATP Masters 1000 przebił się przez eliminacje, a potem wygrał mecz z 34. rakietą na świecie Niemcem Andreasem Beckiem. Zarobił za to 570 punktów i rok zamknie w prestiżowej setce najlepszych tenisistów świata.

Fed-Expresso - 16-11-2009 12:47:07

Brawo Łukasz.

Choć z drugiej strony to trochę smutne, że musimy się radować z faktu awansu do "100", a nie np TOP 10.

Ale przynajmniej nasi debliści trzymają poziom.

szeva - 16-11-2009 13:01:40

Brawo Łukasz!!!! A teraz do TOP 50 :D

Kubecki - 16-11-2009 16:39:36

Fed-Expresso napisał:

Brawo Łukasz.

Choć z drugiej strony to trochę smutne, że musimy się radować z faktu awansu do "100", a nie np TOP 10.

Ale przynajmniej nasi debliści trzymają poziom.

Ty to zawsze znajdziesz powód do narzekania :D

Yannick - 16-11-2009 17:45:33

No właśnie Kuba...chłopak tyle lat się przebijał i nic nie wychodziło
a się wreszcie udało, więc nie ma co narzekać .Jest wielka szansa ze nareszcie jakiś Polak
zagra w Australian Open od razu w turnieju głównym.To jest coś nowego..;)

Serenity - 17-11-2009 19:45:10

Teraz świetnie byłoby gdyby Łukasz w turniejach przed AO trzymał dobrą i wyrównaną formę,i wtedy będzię przyzwoity wynik :) o ile dobrze pamiętam to Łukasz w AO nie grał w turnieju głównym

Fed-Expresso - 18-11-2009 12:06:56

Milion Kubota

Łukasz Kubot zarobił w tym roku na korcie 439 206 dolarów i zajmuje 65. miejsce w klasyfikacji najbogatszych tenisistów sezonu. Po występie w paryskiej hali Bercy przekroczył granicę miliona dolarów zarobionych w karierze o 21 699.

Liderem listy plac w tym sezonie jest Roger Federer, który zarobił 6,408 mln dolarów.

http://www.eurosport.pl/tenis/milion-ku … news.shtml

rusty Hewitt - 18-11-2009 13:58:17

Łukasz Kubot, jako pierwszy polski tenisista od czasów Wojciecha Fibaka, wszedł do pierwszej setki rankingu ATP World Tour.

W poniedziałkowym notowaniu znalazł się na 89. miejscu na świecie, co oznacza awans o 22 pozycje. Liderem klasyfikacji jest wciąż Szwajcar Roger Federer.

W ubiegłym tygodniu Kubot przebił się przez eliminacje do turnieju rangi ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy, a w nim odpadł w drugiej rundzie. Pozwoliło mu to powiększyć dorobek do 570 punktów.

Przed nim najbliżej pierwszej setki ATP był Wojciech Kowalski, który w lipcu 1988 roku znalazł się na 109. miejscu na świecie. Dokładnie jedenaście lat wcześniej Fibak osiągnął najwyższą w karierze dziesiątą pozycję.

Do końca tego sezonu pozostał do rozegrania jedynie londyński Masters (Kubot wystąpi tam w deblu z Austriakiem Oliverem Marachem), który nie wpłynie już na pozycję Polaka. Będzie więc on mógł zagrać w styczniu w wielkoszlemowym Australian Open bez konieczności walki w eliminacjach. Tegoroczny sezon Kubot zaczynał na 205. miejscu światowej listy.

Pozycja Polaka, choć jest wielkim postępem, wydaje się być odległa. Daje jednak przyzwoite zarobki. Kubot zarobił w tym roku na korcie 439 206 dolarów i zajmuje 65. miejsce w klasyfikacji najbogatszych tenisistów sezonu. Po występie w paryskiej hali Bercy przekroczył granicę miliona dolarów zarobionych w karierze.

Od czasów Wojciecha Fibaka tylko trzech Polaków wzbogaciło się na grze w tenisie o ponad milion dolarów. Przed Kubotem, w tym sezonie, udało się to deblistom Mariuszowi Fyrstenbergowi o 172 934 (w tym roku zarobił 259 471) i Marcinowi Matkowskiemu o 163 599 (w tym sezonie 273 622).

http://www.rp.pl/artykul/60574,393122_W … zycji.html

Art - 18-11-2009 16:19:04

Fibak do Kubota: Możesz wygrać z każdym!

- Jest silny, skoczny, szybki, ma mocny serwis, potrafi zaatakować, a jego styl drażni przeciwników - Wojciech Fibak, legenda polskiego tenisa, na antenie Radia TokSport zrzucił lawinę pochwał na Łukasza Kubota, który w poniedziałek po latach starań awansował do najlepszej setki światowego rankingu tenisistów.
Radio TokSport: Łukasz Kubot chyba zaczyna deptać panu po piętach.

Wojciech Fibak: - Ależ ja się z tego bardzo cieszę! To wspaniale, że w końcu doczekaliśmy się zawodnika w pierwszej setce. A wszystko dopiero przed nim, jest jeszcze młody. Ja wierzę, że w przyszłym roku Łukasz awansuje do najlepszej pięćdziesiątki. Tak naprawdę myślę, że ze swoimi możliwościami powinien zajmować miejsce w okolicach czterdziestego. Ja już od kilku lat zastanawiam się, dlaczego Łukasza nie ma w tamtych rewirach rankingu.

Innymi słowy: spodziewał się pan tego awansu.

- Tak, bo Łukasz to prawdziwy zawodowiec, który bardzo ciężko pracuje. Jest silny, skoczny, szybki, mocno bije zarówno z forhendu jak i bekhendu, ma mocny serwis, potrafi zaatakować. Gra przez to nietypowo, bo przecież ze stu najlepszych tenisistów może dziesięciu atakuje od razu po serwisie. Jego styl drażni, peszy przeciwników. Właśnie dlatego pokonał samego Andy'ego Roddicka, a do tego był bliski zwycięstw nad takimi tenisistami jak Stanislas Wawrinka czy Marin Cilic. Na dodatek Łukasz jest bardzo sympatyczny. Bardzo go lubię i cenię. Często rozmawiam z nim, motywuję, pobudzam. Piszę mu nierzadko sms-y, a w nich: "rwij, przerywaj tempo gry", "pesz przeciwnika, śmiało atakuj", "możesz wygrać z każdym". Nic więc dziwnego, że jestem bardzo zadowolony z tego, iż awansował do najlepszej setki. Chciałbym, żeby mnie dogonił w rankingu. A niech nawet wskoczy na jeszcze wyższą lokatę!

Był pan jednym z niewielu, którzy nie tracili wiary w Kubota. Czy jednak ta wiara nie złamała się po jego oświadczeniu, że Łukasz zamierza stawiać na grę podwójną?

- To był raczej taktyczny, sprytny manewr. Za partnera wybrał sobie Olivera Maracha, który słynie z nadmiaru pewności siebie. Austriak ma tego tyle, że część spłynęła na Kubota. Marach chodzi po korcie jak król, jak Napoleon, jak cesarz z podniesioną głową. Łukasz dzięki niemu nabrał wiary w siebie. Stwierdził, że jeśli może wygrywać z najlepszymi tenisistami w grze podwójnej, to może ich również pokonać w grze pojedynczej. Zagrania, które dotychczas stosował w deblu, zaczął też stosować w singlu.

Aż szkoda, że ten sezon się kończy, bo ostatnie tygodnie były obfite w sukcesy polskich tenisistów i tenisistek.

- Na szczęście w tenisie przerwy są bardzo krótkie. Nasi tenisiści i tenisistki odpoczną, ale już niedługo będą musieli przygotowywać się do nowego sezonu, który w styczniu rozpocznie się w Australii. Możemy więc liczyć, że końcówka tego roku zaowocuje i już na początku przyszłego Łukasz będzie się popisywał kolejnymi zwycięstwami, Agnieszka Radwańska będzie nas radować sukcesami i nasi debliści też rozpoczną pasmo zwycięstw. Na szczęście tenis bez przerwy dostarcza emocji.

Na Turnieju Mistrzów będziemy mieli deblistów: Łukasza Kubota grającego w parze z Oliverem Marachem oraz Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego.

- Liczę na to, że choć jednej parze udała się wyjść z grupy i awansować do półfinału. To byłby sukces, więc tego im życzę.

http://www.tenis.sport24.pl/news/show/1 … -z-kazdym/

Yannick - 18-11-2009 17:33:30

Kubot: Wreszcie dostałem wypłatę

Łukasz Kubot dla "Przeglądu Sportowego": Zmuszono mnie do udziału w piątkowej ceremonii losowania turnieju Masters w Londynie. Trochę się zdenerwowałem, nieładnie się to wszystko skończyło. Czuję żal do działaczy.

PRZEGLĄD SPORTOWY: Co czuje pierwszy po Wojciechu Fibaku Polak, który awansował do pierwszej setki rankingu ATP? Satysfakcję, dumę, radość, że coś udało się udowodnić?
ŁUKASZ KUBOT: Nie podchodzę do tego w tych kategoriach. Po prostu spełnił się mój dziecięcy sen. Ja jestem prosty, skromny chłopak z Lubina. Cały czas pamiętam czasy, gdy zimą na szóstą jeździłem na trening rowerem. Wtedy marzyłem o wspaniałych meczach, pełnych halach i rywalizacji z gwiazdami. Dziś, dzięki uporowi, znalazłem się w wielkim tenisowym świecie. Wreszcie dostałem wypłatę za lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Mam oczywiście nadzieję, że to dopiero początek, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Mam 27 lat, więc przede mną jeszcze trzy lata gry na najwyższym poziomie. Trzeba sobie wyznaczać kolejne cele. Następny to oczywiście pierwsza pięćdziesiątka.

PS: W ostatnich dniach dostał pan na pewno mnóstwo gratulacji.
Były, były. Chyba od wszystkich znajomych, nie tylko ze środowiska. Agnieszka też pamiętała. Dostałem fajnego SMS-a od rodziny Radwańskich.

PS: O pana awansie do setki przesądził prestiżowy turniej w Paryżu. Wszystko poszło tam zgodnie z planem?
Ten występ mógł być jeszcze bardziej udany. W hali Bercy przeszedłem kwalifikacje, wygrałem z Andreasem Beckiem, ale w spotkaniu z Marinem Ciliciem w końcówce zabrakło mi sił. Pierwszy set wygrałem, w dwóch kolejnych szło mi nieco gorzej. Znów przekonałem się jednak, że gwiazdom też drżą ręce, też zdarzają się błędy. Gdy walczyłem z Andym Roddickiem w Pekinie, Amerykanin się wściekł i rozwalił rakietę. Spodziewał się łatwego zwycięstwa, a dostał bolesną lekcję. Nie znał mnie i za to zapłacił, jednak następny mecz z jego strony z pewnością będzie wyglądał inaczej. Teraz wszyscy muszą traktować mnie poważnie.

PS: Po starcie we Francji miał się pan wybrać na challenger do Bratysławy, jednak nie zgodziły się na to władze ATP. Dlaczego?
Najpierw muszę wyjaśnić, po co chciałem tam jechać. Potrzebuję punktów, bo za kilka dni stracę ponad czterdzieści oczek za Helsinki i w rankingu znów pojadę w dół. Postanowiłem się bronić i stąd pomysł ze Słowacją. Niestety, dostałem zakaz. Zmuszono mnie do udziału w piątkowej ceremonii losowania turnieju Masters w Londynie. Trochę się zdenerwowałem, nieładnie się to wszystko skończyło. Czuję żal do działaczy.

PS: Przedłużyli panu sezon.
To prawda. Robię wszystko, by w Australian Open od razu grać w turnieju głównym, w związku z tym za kilkanaście dni (w ostatnim dniu listopada zamykane są listy uczestników pierwszego przyszłorocznego turnieju wielkoszlemowego - przyp. red.) muszę być w setce. Prawdopodobnie po turnieju w Londynie z konieczności pojadę jeszcze na challenger do Salzburga. Jeśli wygram dwa mecze, w styczniu w Melbourne powinienem zaczynać start od razu od turnieju głównego.

Sports.pl

Raddcik - 18-11-2009 20:11:49

Kubot: Teraz muszą traktować mnie poważnie

PRZEGLĄD PRASY. - Gdy walczyłem z Andym Roddickiem w Pekinie, Amerykanin się wściekł i rozwalił rakietę. Spodziewał się łatwego zwycięstwa ,a dostał bolesną lekcję. Teraz wszyscy muszą traktować mnie poważnie - powiedział w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Łukasz Kubot.
Kubot jest pierwszym po Wojciechu Fibaku Polakiem, który awansował do pierwszej setki rankingu ATP. Tenisista nie kryje radości. - Spełnił się mój dziecięcy sen. Ja jestem prosty, skromny chłopak z Lubina. Cały czas pamiętam czasy, gdy zimą na szóstą jeździłem na trening rowerem. Wtedy marzyłem o wspaniałych meczach, pełnych halach i rywalizacji z gwiazdami. Wreszcie dostałem wypłatę za lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy - mówi Kubot, który zapewnia, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. - Mam 27 lat, więc przede mną jeszcze trzy lata gry na najwyższym poziomie. Trzeba sobie wyznaczać kolejne cele. Następny to oczywiście pierwsza pięćdziesiątka.

22 listopada Polak zagra w rozpoczynającym się deblowym finale ATP w londyńskiej hali O2 Arena.

http://www.sport.pl/tenis/1,96961,72657 … aznie.html

jaccol55 - 21-11-2009 12:44:28

Kubot już po 14 dniach wypadnie z setki?

Obecność Łukasz Kubota w pierwszej setce rankingu ATP może potrwać ledwie dwa tygodnie. Pod koniec listopada najlepszy polski singlista straci ponad 40 punktów za zeszłoroczny challenger w Helsinkach. Obronę tych punktów uniemożliwia Kubotowi udział w World Tour Finals.

Po raz pierwszy w tym roku może się okazać, że udział w grze deblowej w znacznym stopniu pokrzyżuje singlowe plany Polaka. Tuż po występie we Francji Kubot planował udać się do Bratysławy, by w tamtejszym challengerze zdobyć punkty, które, wobec jego absencji w Helsinkach, umożliwiłyby mu pozostanie w pierwszej setce rankingu ATP.

- Potrzebuję punktów, bo za kilka dni stracę ponad czterdzieści oczek za Helsinki i w rankingu znów pojadę w dół. Postanowiłem się bronić i stąd pomysł ze Słowacją - powiedział Kubot na łamach "Przeglądu Sportowego".

Tymczasem władze ATP zabroniły Polakowi wyjazdu do Bratysławy. - Zmuszono mnie do udziału w piątkowej ceremonii losowania turnieju Masters w Londynie. Trochę się zdenerwowałem, nieładnie się to wszystko skończyło. Czuję żal do działaczy - wyjawił Łukasz.

Strata bezcennych punktów może spowodować, że Kubot będzie musiał przebijać się do wielkoszlemowego Australian Open przez eliminacje. Listy uczestników turnieju w Melbourne zamykane są w ostatnim dniu listopada.

- Muszę być wówczas w setce - stanowczo stwierdził Polak. - Prawdopodobnie po turnieju w Londynie z konieczności pojadę jeszcze na challenger do Salzburga. Jeśli wygram dwa mecze, w styczniu w Melbourne powinienem zaczynać start od razu od turnieju głównego - zakończył.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

Yannick - 21-11-2009 18:02:25

To czy wypadnie z pierwszej setki, zadecyduje turniej w Salzburgu gdzie Łukasz musi wygrać
dwa mecze.Więc zobaczymy jak Łukasz poradzi sobie z presją którą  niewątpliwie będzie odczuwał.
Szkoda ze przez władzę ATP które zakazały mu startu w Bratysławie Kubot znalazł się w takiej sytuacji.
Jeśli nie wygra meczów w Salzburgu, to będzie musiał przedzierać się przez ciężkie kwalifikacje do Australian Open.
A gdyby grał w Bratysławie to by nie było takiej presji wyniku,jaką będzie miał z Salzburgu...ale co to obchodzi władzę ATP dla których przecież musiał być obecny na Londyńskiej ceremonii.

Art - 24-11-2009 20:42:25

Kubot z Marachem nie są gorsi od Fryty i Matki!

Łukasz Kubot i Olivier Marach (nr. 6) debiutują w ATP World Tour Masters. W pierwszym meczu londyńskiego turnieju w ogromnej hali O2 pokonali 6:4, 7:6 (7:3) z Czecha Lukasa Dlouhego i Leandera Paesa z Indii.

Kubot i Marach postanowili nie startować razem w turnieju Masters w paryskiej hali Bercy, co było spowodowane sporą przewagą w rankingu ATP "Doubles Race" nad pozostałymi rywalami. Korzystne dla nich wyniki rywali w stolicy Francji otworzyły im drogę do Masters

Rywalizację w grupie B deblistów rozpoczęli w poniedziałek amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 2.), którzy zmierzyli się z Białorusinem Maksem Mirnym i Andym Ramem z Izraela (7.). Mecz nie potoczył się po myśli słynnych bliźniaków, którzy nieoczekiwanie przegrali 4:6, 4:6.

Rywale Kubota i Maracha w tym roku wygrali dwa z czterech turniejów zaliczanych do Wielkiego Szlema: Roland Garros i US Open. Natomiast Polak i Austriak najlepszy w karierze występ w imprezie wielkoszlemowej odnotowali w styczniu, dochodząc do półfinału Australian Open.

W poniedziałkowym meczu, który otwierał wieczorną sesję drugiego dnia turnieju, fantastycznie spisywał się Łukasz Kubot. Polak był bezbłędny na swojej zagrywce. Wszyskie gemy przy podaniu tenisisty z Bolesławca zakończyły się zwycięstwem polsko-austriackiego duetu.

Pierwszy set rozpoczął się po myśli szóstej pary rankingu ATP "Doubles Race". W trzecim gemie Kubot i Marach przełamali podanie Lukasa Dlouhego i wyszli na prowadzenie 2:1. Ich radość trwała jednak bardzo któtko. Chwilę później tym samym odpowiedzieli Czech i Hindus. Kluczowy dla losów pierwszego seta był dziewiąty gem, w którym po raz drugi w meczu breaka wywalczyli Polak i Austriak. W następnym wystarczyło już tylko postawić kropkę nad "i", co udało się bez większego problemu.

Druga partia była już o wiele bardziej wyrówana. Oba duety zgodnie wygrywały swoją zagrywkę i przy stanie 6:6 potrzebny był tie break. Trzeba jednak zaznaczyć, że w czwartym gemie serwujący Kubot znalazł się w opałach. Jednak najpierw wybronił się ze stanu 30:40, a następnie rozstrzygnął na swoją korzyść decydującą wymianę przy równowadze, choć zawdzięczał to kończącemu wolejowi Austriaka.

Mistrzowski punkt powtórzył się przy podaniu Łukasza w ósmym gemie. I tym razem z opresji wybawiła go dobra gra przy siatce Maracha.

W dodatkowej rozgrywce polsko-austriacki debel wyszedł na 3:1. Rywale zdołali wyrównać, ale od stanu 3:3 nie byli w stanie zdobyć punktu. Kubot i Marach zakończyli trwający godzinę i 32 minuty pojedynek przy pierwszym meczbolu, po autowym returnie Paesa.

W pierwszym poniedziałkowym meczu deblowym w grupie B amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 2.) przegrali nieoczekiwanie z Białorusinem Maksem Mirnyjem i Andym Ramem z Izraela (7.) 4:6, 4:6.

- Nie wygraliśmy w tym roku w Wielkim Szlemie, a najdalej doszliśmy w nim do półfinału w Australian Open. To nam dało motywację do tego, by grać cały sezon razem i walczyć o masters. Udało nam się zakwalifikować i jesteśmy tu nie przez przypadek, jednak na pewno nie należymy do faworytów turnieju - powiedział Kubot.

- Wiele z czołowych par nie zna nas zbyt dobrze i nie wie jak przeciwko nam grać. Staramy się to wykorzystać, by sprawić niespodzianki, tak jak dziś. Gramy nietypowo, bo z głębi kortu, co nie ułatwia rywalom zdobywania punktów. Do tego obaj dobrze serwujemy i potrafimy kończyć wymiany wolejem. Ta kombinacja powinna pomóc nam w przyszłym sezonie jeszcze więcej osiągnąć - dodał.

W ostatnim wieczornym meczu w poniedziałek zagrają w grupie B singlistów: broniący tytułu Serb Novak Djokovic (nr 3.) i Rosjanin Nikołaj Dawidienko (6.).

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

jaccol55 - 25-11-2009 17:21:51

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

Debiut marzenie! Kubot z Marachem idą jak burza

Łukasz Kubot i Oliver Marach odnieśli drugie kolejne zwycięstwo w turnieju World Tour Finals w Londynie. Tym razem, po super tie-breaku, pokonali 4:6, 6:4, 16:14 białorusko - izraelską parę Maksim Mirny/Andy Ram. Polsko -austriacki debel wyrasta na rewelację londyńskiego turnieju.

"Polska!" i "Pozdrawiam wszystkich!" krzyczał do kamery po ostatniej piłce uradowany Łukasz Kubot. Bardzo szybko dotarło do niego jak dużą wagę ma triumf nad Mirnym i Ramem. Przed ostatnim meczem w grupie B polsko-austriacka para jest w komfortowej sytuacji. Po dwóch kolejnych zwycięstwach jest już praktycznie pewna awansu do półfinału.

Początek spotkania był niezwykle wyrównany. Obie pary zgodnie wygrywały swoje podania aż przyszedł gem numer "10". Pierwsze w meczu przełamanie miało miejsce przy podaniu Olivera Maracha. Austriak nie jest w tym elemencie tak groźny jak Łukasz Kubot i rywale potrafili to wykorzystać.

Dużo krócej czekaliśmy na przełamanie w kolejnym secie. Już przy drugiej okazji ta sztuka udała się polsko-austriackiej parze. Jak się później okazało to wystarczyło by wygrać seta.

Prawdziwe emocje miały nadejść jednak dopiero w super tie-breaku. Każda z par miała po kilka okazji by przechylić szale zwycięstwa na swoją korzyść. Po kolejnej zmianie prowadzenia rywali ostatecznie dobił Marach. Z odbiorem jego podania (i własnymi nerwami) nie poradził się Ram i zakończył mecz uderzeniem w siatkę.

Jak zacięte było to spotkanie najlepiej wskazują statystyki. Polsko-austriacka para miała wprawdzie dużo więcej asów serwisowych (7:3), ale wyrównywała to podwójnymi błędami (6:1). Pozostałe statystyki były już na zbliżonym poziomie. Skuteczność pierwszego serwisu obie pary miały odpowiednio na poziomie 66% i 67%, a po pierwszym podaniu wygrywały 80% (K i M) i 81% ( M i R).

Na koniec fazy grupowej Maracha i Kubota czeka jeszcze mecz z rozstawionymi z "dwójką" amerykańskimi bliźniakami Mikiem i Bobem Bryanami. Niezaleźnie do wyniku tego spotkania polsko-austriacka para awans do półfinału ma już praktycznie w kieszeni.

Yannick - 26-11-2009 22:27:56

Kubot: Chciałbym zagrać Davis Cupa

Najlepszy polski singlista nie wyklucza powrotu do reprezentacyjnego teamu. - Oczekuję jedynie lojalności ze strony PZT. Raz się sparzyłem, drugi raz bym nie chciał.

Mariusz Rabenda: Jesteście z Olivierem Marachem bliscy awansu do półfinału debla ATP World Tour Finals, ale pewnie myślisz też o punktach, które by ci się przydały w singlu.

Łukasz Kubot: - Zależy mi na tym, by mieć pewny bezpośredni start w wielkoszlemowym Australian Open. Dlatego chciałem tuż przed turniejem w O2 Arena zagrać singla w dużym challengerze. Niestety nie dało się pogodzić obu celów. Wiele więc wskazuje na to, że po tym turnieju pojadę na turniej do Salzburga, by zdobyć jakiekolwiek punkty. Ostatecznej decyzji jednak jeszcze nie podjąłem. Wszystko zależy jak daleko dojdziemy w Londynie i czy będę się czuł zmęczony. Na dziś jednak jestem zdecydowany jechać do Salzburga.

Singiel i debel nie będą kolidowały w twojej dalszej karierze?

- Nie, bo to są zupełnie różne sporty. Mi gra w debla pomaga w rozwoju jako singlisty i odwrotnie. Nie zawsze w singlu gram serwis-wolej dzięki konieczności gry przy siatce w deblu lepiej u mnie funkcjonuje gra wolejem.

Tylko, że ty jesteś obecnie w pierwszej setce rankingu singlistów, a Marach w siódmej. Nie będzie konfliktu interesów?

- Już graliśmy w tym sezonie kilka turniejów, w których oprócz debla ja grałem single. Pod koniec roku usiądziemy z Olivierem i porozmawiamy co dalej. Jeszcze nie zdecydowaliśmy o tym, co będzie w przyszłym roku.

Jest możliwy twój powrót do reprezentacji grającej w Pucharze Davisa?

- Zawsze. Ja bardzo bym chciał wrócić do reprezentacji. Myślę, że jest to możliwe. Może jeszcze nie na początku przyszłego sezonu, ale w przyszłości nie wykluczam.

Czego potrzeba?

- Lojalności.

Czyjej?

- Ludzi z PZT. Żeby wywiązywali się z obietnic. Raz się nie wywiązali i dlatego zrezygnowałem.

Biorąc pod uwagę rosnącą formę Michała Przysiężnego razem z tobą moglibyśmy mieć niezłą drużynę.

- Michał ma umiejętności na pierwszą setkę, a może nawet pięćdziesiątkę ATP. Jeśli tylko nie będą mu przeszkadzały kontuzje szybko będzie piął się w górę

http://www.sport.pl/tenis/1,96961,72976 … _cupa.html

Mam nadzieje ze Łukasz serio myśli o Pucharze Davisa , razem z Janowiczem,Przysiężnym w singlu a do tego w deblu Matka i Frytka stworzyli by niezły zespół jakiego jeszcze w Polsce nie było przynajmniej  w ostatniej dekadzie...

Serenity - 27-11-2009 19:21:12

Kubot i Marach muszą przełamać kompleks Bryanów

Łukasz Kubot w parze z Oliverem Marachem zagra dzisiaj o wyjście z grupy w turnieju ATP World Tour Finals w Londynie. Mimo pozornie komfortowej sytuacji (w dwóch meczach polsko-austriacki debel odniósł dwa zwycięstwa) sprawa awansu wydaje się wciąż odległa. Kubot i Marach potrzebują wygranej.

W decydującym, ostatnim meczu po drugiej stronie siatki pojawią się rozstawieni z numerem 2. bracia Bob i Mike Bryan, z którymi Kubot i Marach w tym sezonie grali trzykrotnie. I trzykrotnie przegrali.

W kwietniu w Barcelonie (pula nagród 6.150 euro) Amerykanie wygrali ćwierćfinałową potyczkę bardzo pewnie - 6:1, 6:2. W sierpniu bracia Bryan ograli Kubota i Maracha dwukrotnie.

Najpierw podczas ATP World Tour Masters 1000 w Montrealu (pula nagród 7.687 dolarów) ponownie potrzebowali tylko dwóch setów wygrywając w ćwierćfinale 6:0, 6:3. Następnie w Cincinnati w półfinale ATP World Tour Masters 1000 z pulą nagród przekraczającą 16 tysięcy dolarów Amerykanie musieli wytężyć się znacznie bardziej. Ponownie jednak byli górą zwyciężając w trzech setach 0:6, 6:4, 10:4.

W grupie B turnieju deblowego w Londynie do rozegrania pozostał już tylko mecz Kubot/Marach - Bryan/Bryan.

Tabela kształtuje się następująco:
(kolejno: miejsce, debel, mecze, sety, gemy)

1. Mirnyi/Ram 2-1, 5-2, 35-28
2. Kubot/Marach 2-0, 3-1, 23-19
3. Bryan/Bryan 1-1, 2-2, 20-19
Czwarte miejsce z trzema porażkami w trzech meczach zajmuje nieliczący się już czesko-hinduski debel Dlouhy/Paes

Jeśli zatem Kubot i Marach przegrają w dwóch setach z Bryanami, Amerykanie na pewno ich wyprzedzą i z udziału Polaka w półfinale będą nici. Przy ewentualnej porażce w trzech setach liczyć się będą gemy, a tutaj "zapasu" jest bardzo niewiele.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 28-11-2009 00:56:09

Bracia Bryan zrobili, co do nich należało. Kubot out

Łukasz Kubot i Oliver Marach nie zdołali awansować do półfinału ATP World Tour Finals w Londynie, choć potrzebowali tylko seta... Przegrali 3:6, 4:6 z braćmi Mikiem i Bobem Bryan i odpadli z turnieju mimo to, że wygrali w nim dwa mecze! Ale trzeba przyznać, że amerykańscy tenisiści grali bezbłędnie

Po tym meczu trzeba sobie zadać pytanie, czy braci Bryan w takiej formie byłby w stanie ktoś pokonać? Niewątpliwie bardzo doświadczeni Amerykanie idą po zwycięstwo w ATP World Tour Finals i pokazali to w meczu z Łukaszem Kubotem i Oliverem Marachem. By awansować do półfinału potrzebowali wygranej w dwóch setach i plan wykonali bezbłędnie. Ich zwycięstwo nie było nawet przez chwilę zagrożone. Kubot z Marachem nie mieli żadnej szansy na przełamanie w tym meczu...

Dla polsko-austriackiej pary problemy rozpoczęły się, gdy Mike i Bob Bryanowie pierwszy raz przełamali Łukasza Kubota. Później w pierwszym secie poszło już z górki i skończyło się szybkim 6:3. Gra pary Kubot/Marach wyglądała dobrze tak samo w pierwszym jak i w drugim gemie, gdy jeden z partnerów dobrze serwował, a drugi zbijał słabe returny rywali. Ale jak widać po wyniku taka taktyka pozwoliła na wywalczenie siedmiu gemów, bez żadnego przełamania. Do tego Bob i Mike Bryanowie zmienili sposób odgrywania piłek na serwującego, specjalnie tek, by przeciwnik na siatce ich nie przeciął.

Druga partia mogła się rozpocząć od razu od przełamania polsko-austriackiej pary, ale w ostatniej chwili Kubot z Marachem wyszli obronną ręką z opresji. Co się nie udało Bryanom w pierwszym gemie wyszło w trzecim i to w jakim stylu. Serwował Marach i Amerykanie przegrywali już 0:40, ale... jakimś cudem przełamali serwis Austriaka. Od tego momentu wiadomo było, że bracia nie pozwolą sobie zrobić żadnej krzywdy. Najlepszym podsumowaniem finałowego seta jest statystyka wygranych punktów po pierwszym serwisie - 16/16 czyli 100 procent, a po drugim... 4/5.

W półfinale Mike i Bob Bryanowie zmierzą się z Maheshem Bhupathim i Markiem Knowlesem. Zwycięzcami grupy A, którzy ograli między innymi Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Zanosi się na bardzo ekscytująca walkę o finał deblowego ATP World Tour Finals.

- Nie jestem zły po tym meczu. Taki jest tenis. Przydarzyło nam się to, co wczoraj Andy'emu Murray'owi. W jego przypadku decydował gem, a my nie awansowaliśmy, choć wygraliśmy dwa mecze. Trudno - takie jest życie - powiedział na konferencji prasowej Kubot.

- Jesteśmy trochę przybici tą sytuacją. Ale Bryanowie zagrali dziś bardzo dobrze. Zasłużyli na wygraną. Grali na wysokim procencie pierwszego serwisu. Na dodatek bardzo dobrze funkcjonował ich return. Cały czas byli agresywni, wywierali presję. Dostaliśmy solidną lekcję tenisa - dodał polski tenisista.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 29-11-2009 18:04:44

W challengerze z Salzburgu Łukasz zagra w turnieju deblowym w parze z "Crazy Dani" Koellererem :D:D:D

szeva - 01-12-2009 20:35:18

Kubot zarobił ponad pół mln dolarów. Drobniaki

Łukasz Kubot zakończył rok jako najlepiej zarabiający z polskich tenisistów. 549 206 dolarów dało mu 52. miejsce na świecie.

Łukasz Kubot zakończył rok jako najlepiej zarabiający z polskich tenisistów. 549 206 dolarów dało mu 52. miejsce na świecie. Odnosząc to do wpływów ścisłej czołówki, to jednak zwykle drobniaki.

Na pierwszej pozycji na "liście płac" uplasował się w tym sezonie Roger Federer, który zarobił na korcie dwanaście razy więcej od Kubota - 6,678 miliona dolarów. Szwajcar wyprzedził Hiszpana Rafaela Nadala - 5,466 oraz Serba Novaka Djokovica - 4,851 miliona dolarów.

Czołówka najlepiej zarabiających tenisistów sezonu:
1. Roger Federer (Szwajcaria) 6 678 110 dolarów
2. Rafael Nadal (Hiszpania) 5 466 515
3. Novak Djokovic (Serbia) 4 851 471
4. Juan Martin del Potro (Argentyna) 4 433 087
5. Andy Murray (W.Brytania) 4 021 057
6. Nikołaj Dawidienko (Rosja) 3 659 160
7. Andy Roddick (USA) 2 302 719
8. Robin Soederling (Szwecja) 2 133 785
9. Fernando Verdasco (Hiszpania) 1 716 630
10. Jo-Wilfried Tsonga (Francja) 1 573 552
...
52. Łukasz Kubot (Polska) 549 206
88. Marcin Matkowski (Polska) 361 122
90. Mariusz Fyrstenberg (Polska) 346 971

http://www.eurosport.pl/tenis/pol-mln-d … tory.shtml

DUN I LOVE - 07-12-2009 17:43:09

Kubot jednak wypadł z setki, ale ma ogromne szanse, by zagrać w MD AO 2010. Obecnie Polak jest 101, a brak w Melbourne Safina i Santoro powinien zwolnić miejsce dla Polaka. :)

Sydney - 07-12-2009 17:57:45

Przed Łukaszem na 94 miejscu jest jeszcze Malisse , tak więc wirtulanie Polak jest nawet 98 ;)

Raddcik - 07-12-2009 18:12:43

Nieuniknione stało się faktem. Kubot w drugiej setce

Łukasz Kubot po 21 dniach opuścił pierwszą setkę rankingu ATP World Tour. Najwyżej sklasyfikowany polski tenisista w najnowszym notowaniu spadł o dwie lokaty i obecnie otwiera drugą setkę. Prowadzi wciąż Szwajcar Roger Federer, a na czołowych pozycjach nie zaszły żadne zmiany.

Tenisista z Bolesławca 16 listopada, jako pierwszy Polak po Wojciechy Fibaku, awansował do pierwszej setki światowego rankingu. Dokonał tego dzięki zwycięstwu w I rundzie mocno obsadzonego turnieju z serii Masters w Paryżu, nad Niemcem Andreasem Beckiem, 34. rakietą świata.

Przed nim najbliżej pierwszej setki ATP był Wojciech Kowalski, który w lipcu 1988 roku znalazł się na 109. miejscu na świecie

Dokładnie jedenaście lat wcześniej Fibak osiągnął najwyższą w karierze dziesiątą pozycję.

O dwa miejsca awansował natomiast Michał Przysiężny, który zajmuje teraz najwyższą w karierze 184. pozycję.

Czołówka rankingu ATP World Tour na dzień 7 grudnia 2009 roku:

1. ( 1.) Roger Federer (Szwajcaria) 10 550 pkt

2. ( 2.) Rafael Nadal (Hiszpania) 9 205

3. ( 3.) Novak Djokovic (Serbia) 8 310

4. Andy Murray (Anglia) 7 030

5. Juan Martin Del Potro (Argentyna) 6 785

6. Nikołaj Dawidienko (Rosja) 4 930

7. Andy Roddick (USA) 4 410

8. Robin Soderling (Szwecja) 3 410

9. Fernando Verdasco (Hiszpania) 3 300

10. Jo-Wilfried Songa (Francja) 2 875

...

101. (99.) Łukasz Kubot (Polska) 528

184.(186.) Michał Przysiężny (Polska) 258

319.(318.) Jerzy Janowicz (Polska) 134

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

Statystyczny - 07-12-2009 19:16:37

Nie trwało to zbyt długo. Szkoda. Trzeba było bardziej  powalczyć w tym Salzburgu.

jaccol55 - 23-12-2009 11:55:28

Kubot: jestem dumny ze swoich osiągnięć

- To był fantastyczny sezon. Przełomowym momentem był półfinał Australian Open. Potem zagrałem z Djokovicem, a Roddick po meczu ze mną połamał chyba dwie rakiety. Jestem z siebie dumny - mówi Łukasz Kubot. Najlepszy polski tenisista udzielił obszernego wywiadu radiu TokSport.
Kilka tygodni temu Kubot spełnił swoje marzenie, gdy "wskoczył" do pierwszej setki światowego rankingu. Wcześniej zagrał w finale turnieju ATP w Belgradzie (porażka z Djokovicem), a za Wielkim Murem pokonał słynnego Roddicka. Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że chciał skupić się na grze deblowej, a singla traktować jako dodatek.

Radio TokSport: Skąd ten wybuch formy?
Łukasz Kubot: - No tak, to był dla mnie fantastyczny sezon. Było kilka ważnych momentów. Przełomowy był półfinał Australian Open w deblu, dzięki któremu nabrałem dużo wiary w siebie. Po Wimbledonie zatrudniłem trenera od przygotowania fizycznego i razem z trenerem Tomasem Hlaskiem tworzymy dobry team. Praca, którą wykonaliśmy, zaczęła procentować. Poza tym w zeszłym sezonie zacząłem grywać w eliminacjach do większych zawodów. Udało mi się przebić m.in. do dużych turniejów w Cincinnati i Pekinie.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2100 … omosc.html

asiek - 30-12-2009 09:43:35

Kubot: Imponuje mi "Mister PlayStation"


- Zrobiłem absolutnie wszystko co mogłem - powiedział o swoich przygotowaniach Łukasz Kubot. Polak zainauguruje nowy sezon występem na turnieju w Doha, który rozpocznie się 4 stycznia. Dla naszego najlepszego tenisisty, będzie to "przetarcie" przed Australian Open.

Jest Pan zadowolony z przygotowań do pierwszego przyszłorocznego Wielkiego Szlema?

Łukasz Kubot: Tak, zrobiłem absolutnie wszystko, co mogłem. Kolega pracujący w branży hotelarskiej załatwił mi pobyt na Mauritiusie. Pojechałem na wyspę na tak zwany urlop w ruchu. Raz czy drugi popłynąłem łódką, zobaczyłem delfiny czy wodospad, ale przede wszystkim starałem się dbać o kondycję. (...)

Tenisowa prognoza na styczeń? Główny kandydat do zwycięstwa w Australian Open?

Ostatnio najbardziej imponuje mi Nikołaj Dawidienko. W szatni mówią na niego. "Mister PlayStation". Jest jak maszyna, przebija każdą piłkę. Podczas Mastersa w Londynie przypominał gościa poruszającego się w rzeczywistości wirtualnej. Jeśli utrzyma formę z listopada, ma szansę na pierwsze zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Tradycyjnie trzeba też liczyć się z Rogerem Federerem i trójką młodych: Juanem Martinem del Potro, Novakiem Dżokoviciem oraz Andym Murrayem. (...)

A czy w Melbourne wystrzeli Łukasz Kubot?

Ja myślę perspektywicznie, długofalowo. Będę szczęśliwy, jeśli zakotwiczę na dobre w pierwszej setce. No i dodam do tego dobre występy deblowe w parze z Oliverem Marachem.

mister playstation to Murray jest :D

Kubecki - 31-12-2009 18:55:02

Bez kitu, jak przeczytałem nagłówek to byłem pewien, że Łukaszowi chodziło o Murraya :D

szeva - 04-01-2010 23:34:22

Kubot zagra w półfinale z Rafaelem Nadalem?

Łukasz Kubot ma ogromne szanse, aby na stałe zadomowić się w pierwszej setce rankingu ATP. Lepszego losowania w rozpoczętym w poniedziałek turnieju Qatar Open Polak nie mógł sobie wymarzyć. W jego zasięgu jest nawet półfinał tej znakomicie obsadzonej imprezy, w którym może zagrać z Rafaelem Nadalem.

Na brak szczęścia Kubot (101. ATP) nie mógł narzekać już na samym początku, gdy okazało się, że będzie tenisistą z najgorszym rankingiem spośród tych, którzy wezmą udział w turnieju głównym bez konieczności rywalizowania w eliminacjach. Tam z imprezą pożegnał się m. in. Michał Przysiężny, który w drugiej rundzie gier wstępnych uległ 6:4, 6:7(2), 4:6 rozstawionemu z "1", Niemcowi Benjaminowi Beckerowi.

Szczęście nie opuściło Kubota również podczas losowania par turnieju głównego. W pierwszej rundzie Polak zmierzy się z Egipcjaninem Karimem Maamounem (291. ATP), który otrzymał od organizatorów "dziką" kartę. Urodzony w Kairze tenisista, jeszcze nigdy nie wygrał meczu na twardej nawierzchni w cyklu ATP.

Jeżeli Łukasz pokona Maamouna, w kolejnej rundzie zmierzy się z Ukraińcem Siergijem Stachowskim (60. ATP). W dotychczasowych dwóch pojedynkach między tymi tenisistami zawsze górą był Polak. W 2007 roku w 1/16 finału turnieju na kortach ziemnych w Scheveningen pokonał on Ukraińca 6:3, 6:0. Ponownie lepszy okazał się w drugiej rundzie eliminacji do turnieju na trawiastych kortach w londyńskim Queens Clubie, tym razem zwyciężając 3:6, 7:6(6), 6:4.

Trzecia runda wcale nie musi być szczytem możliwości Polaka. W tej fazie turnieju najprawdopodobniej trafi on na Serba Viktora Troickiego (29. ATP), z którym jak równy z równym rywalizował w pierwszej rundzie ubiegłorocznego Roland Garros. Wówczas, po niemal 4-godzinnym pojedynku, minimalnie lepszy okazał się tenisista rodem z Belgradu, wygrywając 3:6, 6:3, 6:4, 6:7(4), 6:3.

Pierwszym przeciwnikiem, którego wyeliminowanie przekroczy możliwości Kubota może okazać się dopiero Rafael Nadal. Na Hiszpana Kubot może jednak trafić dopiero w półfinale.

- Półfinał jest na wyciągnięcie ręki - uważa ekspert Eurosportu, Lech Sidor. - Jeżeli Kubot zagra w Katarze swój najlepszy tenis, może dojść nawet do półfinału, gdzie spotka się najprawdopodobniej z Nadalem. Każdy tenisista modli się o takie losowanie. Teraz pozostaje wierzyć, że Łukasz swoją szansę wykorzysta - dodaje.

http://www.eurosport.pl/tenis/qatar-exx … tory.shtml

DUN I LOVE - 05-01-2010 00:15:44

Życzę mu jak najlepiej, ale znając życie - znowu media w Polsce pompują balon, który z równie wielką pompą pęknie.

Kubecki - 05-01-2010 16:01:00

QF na początek sezonu będzie bardzo dobrym wynikiem :) Ale oczywiście życzymy Łukaszowi jak najlepiej.

Statystyczny - 05-01-2010 18:21:49

Niech Łukasz najpierw pokona Stachowskiego- nie będzie to takie łatwe zadanie- a potem Troickiego, który jest naprawdę dobrym tenisistą. Wtedy pogadamy o Nadalu.

Yannick - 06-01-2010 18:05:32

Kubot zgodnie z planem. Teraz Troicki, później Nadal ?

Łukasz Kubot nie zwalnia tempa. W drugiej rundzie turnieju Qatar Open najlepszy polski singlista pokonał Ukrainca Serhija Stachowskiego (60. ATP) 6:2, 7:6(5). Trwające godzinę i 50 minut spotkanie miało dwa oblicza. Pierwsza partia była popisem gry Polaka, a w drugiej na korcie rządziły emocje.

Łukasz Kubot ma sposób na Serhija Stachowskiego. W trzecim pojedynku obu tenisistów znów górą był Polak. Nigdy jednak stawką ich meczu nie była trzecia runda turnieju ATP 250. W 2007 roku w 1/16 finału turnieju na kortach ziemnych w Scheveningen Kubot pokonał Ukraińca 6:3, 6:0. Ponownie lepszy okazał się w drugiej rundzie eliminacji do turnieju na trawiastych kortach w londyńskim Queens Clubie, tym razem zwyciężając 3:6, 7:6(6), 6:4.

Polak przystąpił do środowego pojedynku z dużą przewagą psychologiczną. Dwa wcześniejsze zwycięstwa spowodowały, że wyższy ranking Ukraińca nie wywarł na nim żadnego wrażenia. Efekt? Kapitalna dyspozycja serwisowa Kubota, która praktycznie uniemożliwiła Stachowskiemu skuteczną rywalizację w pierwszej partii.

Do łatwego zwycięstwa w otwierającym mecz secie najlepszemu polskiemu singliście wystarczyły dwa przełamania. Kubot wygrał w tej partii dokładnie połowę piłek przy serwisie swojego rywala, który miał wyraźne kłopoty ze swoim drugim podaniem (33 proc. wygranych wymian). Polaka nie zawodził pierwszy serwis, którym trafiał ze skutecznością 70 proc.

Jednak już końcówka pierwszego seta pokazała, że Stachowski drugiej partii nie odpuści - i tak rzeczywiście się stało. Ukrainiec z dużą łatwością wygrywał swoje gemy serwisowe, podczas gdy Kubot nie raz i nie dwa zmuszony był grać przy swoim podaniu na przewagi. Polak jednak nie zawodził w najważniejszych momentach, choć długimi chwilami liczyć mógł wyłącznie na swoje drugi serwis. Ostatecznie o losach rywalizacji zadecydował tie-break.

Początek "dodatkowego" gema należał do Polaka, który szybko zanotował mini breaka, wychodząc na prowadzenie 3:1. Kubot poszedł za ciosem i już chwilę później prowadził 6:2, mając w kieszeni aż cztery szanse na zakończenie pojedynku. Wówczas jednak w grze polskiego tenisisty coś się zacięło. Tenisista z Lubina przegrał trzy kolejne piłki (w tym dwie przy swoim serwisie) i wszystkim kibicom znad Wisły widmo dramatu zajrzało głęboko w oczy. Na szczęście dla Kubota, Stachowski nie potrafił wykorzystać przewagi własnego podania i przegrał decydujący punkt, ulegając ostatecznie w tie-breaku 5:7.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-doha/ … tory.shtml

Yannick - 07-01-2010 17:16:37

Kubot przegrał po świetnym meczu

Niestety nie dojdzie do oczekiwanego spotkania pomiędzy Łukaszem Kubotem i Rafaelem Nadalem. Polak przegrał z Serbem Viktorem Troickim w trzeciej rundzie turnieju ATP w Doha 6:4, 4:6, 6:7(1/7). Była piękna walka, prowadzenie 5:2 w trzecim secie. Potem zabrakło sił i... happy-endu.

Polak od samego początku prezentował się bardzo dobrze. Jeśli tylko udawało się odpowiedzieć na mocny serwis rywala i rozpocząć wymianę, Kubot zwykle skutecznie zdobywał punkty efektowną grą na siatce. Łukasz pierwszego seta wygrał do czterech. W drugim pozwolił się przełamać na 2:3, co zadecydowało o wygranej Serba również 6:4.

Przewidywany przez ekspertów stacji Eurosport półfinał z Rafaelem Nadalem był bardzo bliski, żeby nie powiedzieć "wydawał się pewny", po siedmiu gemach trzeciego, decydującego seta. Polak wcześnie przełamał na 3:1, żeby potem prowadzić 5:2.

Trzy gemy przewagi w tym wyrównanym pojedynku, nawet przy podaniu rywala, stanowiło ogromny kapitał, którego pozornie nie dało się zmarnować. Niestety Polak z każdą chwilą tracił siły. Troicki momentalnie wygrał trzy kolejne gemy. Kubot zdobył się na jeszcze jeden wysiłek zwyciężając partię przy swoim podaniu na 6:5. Od tej chwili jednak bardziej powłóczył nogami niż biegał po korcie. Do zakończenia spotkania Polakowi udało się wygrać już tylko jedną piłkę - w trie-breaku.

Z jednej strony żal, bo prawdopodobny półfinał z Rafaelem Nadalem był bardzo blisko. Z drugiej trzeba cieszyć się z co najmniej przyzwoitego początku sezonu. Niech ćwierćfinał w Dausze będzie zapowiedzią udanych dwunastu miesięcy. Twardym faktem już teraz jest umocnienie się Kubota w pierwszej setce ATP.

Łukasz Kubot - Viktor Troicki 6:4, 4:6, 6:7 (1/7)

http://www.eurosport.pl/tenis/qatar-exx … tory.shtml

Kubecki - 07-01-2010 19:40:03

Rozumiem, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, ale 1/4 i dobry mecz z graczem TOP 30 to naprawdę niezły początek sezonu. Rozumiem, że do Łukasza uśmiechnął się los podczas losowania drabinki ale swoją szansę wykorzystał :) takie mecze jak ten z Troickim też uczą. Bedąc w "setce" trzeba się zacząć przyzwyczajać do takiego typu meczy.

Brawo Łukasz :)

Guillermo Coria - 07-01-2010 22:58:39

Ale za co mu bijesz brawo powiesz mi ? :)

Za to ze po raz kolejny pokazal ze nie ma jaj ? za to ze oddal wygrany mecz ?

Za to ze jest looserem i nigdy nie bedzie graczem top 100 wlasnie przez ta chwiejna psychike ?

Kubecki - 07-01-2010 23:12:39

Nie wiem czy zauważyłeś, ale po tym turnieju wejdzie głębiej w TOP 100, a po AO pewnie jeszcze podskoczy. To będzie pierwszy sezon gdzie Łukasz będzie grać regularnie (miejmy nadzieję) w drabinkach głównych wielu turniejów i będzie się ogrywać z wieloma rywalami i zdobywać cenne doświadczenie. Przecież to był pierwszy event w roku, nie popadajmy w skrajność.

Biję brawo za osiągnięty wynik - 1/4, za zdobyte punkty, awans w rankingu i pokonanie wyżej notowanego Stachovskiego. Nie za przegrany trzeci set pojedynku z Troickim :)

Yannick - 08-01-2010 14:25:15

Ojciec Kubota apeluje: Pomóżcie Łukaszowi!

Gdyby w boksie Łukasza Kubota siedział Wojciech Fibak lub czeski trener Tomas Hlasek, jestem pewny, że chłopak by w czwartek zwyciężył. Zabrakło mu celnych podpowiedzi od fachowców. Pomóżcie! Zapewnijcie pieniądze na szkoleniowca - apeluje do PZT na łamach "Przeglądu Sportowego" Janusz Kubot.

- Ivan Machitka, którego pokazywano w telewizji, jest znakomitym specjalistą od przygotowania fizycznego, ale akurat w tych momentach potrzeba było wskazówek od zupełnie innych ludzi - twierdzi ojciec najlepszego polskiego singlisty.

- Łukasz mógł osiągnąć więcej tylko, gdyby nie był sam. A on sam jest od zawsze, sam przeciwko armii. W sektorach Troickiego siedziało czterech Serbów. Miał do dyspozycji trenera, fizjologa, rehabilitanta. A Łukasz? Może ktoś powinien pomyśleć i kupić dla pana Fibaka bilet do Kataru? Bijemy brawo, wymagamy, wzdychamy do mistrzów, chcemy Kubota obok Federera, Nadala, Dawidienki, tylko nikt nie zdaje sobie sprawy, ile to wszystko kosztuje. Tenis to potężna porcja wyrzeczeń. A gdy trzeba poprzeć ją pieniędzmi i konkretnymi rozwiązaniami, brakuje pomysłów - dodaje.

- Jestem trenerem, na co dzień zajmuję się piłkarzami. 90 procent naszych ligowców po takim meczu po prostu by poumierało. Byliby jak dętki! A przecież biegają w systemie sobota- środa-sobota po najwyżej półtorej godziny, mają czas na regenerację. Tenisista może o niej pomarzyć. Następnego dnia musi być na nogach i toczyć kolejną wojnę. Tylko ktoś, kto haruje, kto potrafi zadbać o dyscyplinę, kto ma obok siebie ludzi gotowych na każde skinienie głowy, jest w stanie wytrzymać taki reżim. Łukasz jest - był od małego. Zasługuje na pomoc i szacunek - podsumowuje Janusz Kubot.

Eurosport .pl

Sydney - 09-01-2010 16:32:18

Przeklęta miejscowka z tej Dohy , przynajmniej dla Polaków . Przed rokiem Katar był miejscem nie tyle wstydliwej co przykrej porażki Michała Przysięnżego , który serwował przy 5/3 na mecz z Nadalem ...

Zgadzam się że Kubot ma problemy natury psychologicznej bo troche za często zdarza zdarza mu sie przegrac wygrany mecz , ale też z ta psychika nie jest tak beznadziejnie zle , bo nie nalezy zapominać że niejednokrotnie wykazywał się świetna odpornością , bowiem wygrywał i ten z pozoru juz stracony mecz w którym trzeba bylo bronić nie jednej a kilku piłku meczowych , jak chocby w kwalifikcjach do Rg z Thiago Alvesem czy , czy w eliminacjach do turnieju Masters w Bercy z Berrerem .

Yannick - 11-01-2010 13:49:22

Dzięki 1/4 turnieju w Dausze. Łukasz awansował o 13 pozycji w rankingu ATP na miejsce 88.
To najwyższa lokata w jego karierze. Poprzednio w listopadzie 2009 roku był przez tydzień na pozycji 89.

DUN I LOVE - 11-01-2010 14:13:26

Przy dobrym losowaniu na AO jest w stanie przejść tę 1 rundę i wtedy Top-80 będzie w zasięgu.

Yannick - 11-01-2010 14:28:00

No właśnie jak trafi z losowaniem to może i z dwie przejdzie.Forma jest, potrzeba tylko
trochę szczęścia, które w jego tenisie też jest ważnym czynnikiem. ;)

Yannick - 12-01-2010 14:42:16

Kubot i Marach w ćwierćfinale w Sydney

Łukasz Kubot grający w parze z Austriakiem Oliverem Marachem awansował do ćwierćfinału turnieju w Sydney po zwycięstwie 6:4, 7:6 (7-4) nad Francuzem Michaelem Llodrą i Andym Ramem z Izraela. Porażkę w pierwszej rundzie poniósł polski debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

Polsko-austriacki debel zwycięstwo odniósł w ciągu godziny i 29 minut, odnotowując trzy asy i pięć podwójnych błędów serwisowych, tyle samo, co rywale.

Kubot z Marachem w pierwszym secie raz przełamali podanie przeciwników, a w drugim obie pary zanotowały po jednym przełamaniu. Kolejnymi rywalami Kubota i Maracha będą Brytyjczyk Ross Hutchins i Australijczyk Jordan Kerr.

Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 3) - Michael Llodra, Andy Ram (Francja, Izrael) 6:4, 7:6 (7-4)

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-sydne … tory.shtml

Yannick - 17-01-2010 14:58:43

W najnowszym zestawieniu rankingowym na dzień 18.01.2010 Łukasz odnotowuję kolejny skok w rankingu ATP.Tym razem o dwie pozycje z miejsca 88 na 86
Jest to najwyższy ranking w karierze 27 letniego Polaka.
http://www.atpworldtour.com/Rankings/Singles.aspx

Yannick - 19-01-2010 18:50:48

Kubot w drugiej rundzie. A może być lepiej!

Łukasz Kubot pewnie pokonał Niemca Mischę Zvereva w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open. Polak zwyciężył 6:3, 6:3, 6:3, przez cały czas kontrolując wydarzenia na korcie. Co więcej, niewykluczone, że na kortach w Melbourne Park będziemy oglądać Kubota zdecydowanie dłużej!

Tegoroczny sezon może być przełomowy dla polskiego zawodnika, a w zasadzie można napisać, że już jest - Kubot po raz pierwszy wystartował w turnieju głównym Australian Open i awansował do drugiej rundy.

Pierwszą przeszkodą dla naszego tenisisty był zajmujący 78. miejsce w rankingu ATP Niemiec Mischa Zverev. Zawodnik, którego największym osiągnięciem w karierze był awans do trzeciej rundy Wimbledonu w 2008 r., nie miał nic do powiedzenia w spotkaniu z Kubotem. Zverev gładko przegrał w trzech setach 6:3, 6:3, 6:3.

Wtorkowy mecz rozpoczął się od obustronnych przełamań serwisów. W początkowej fazie meczu obaj tenisiści sprawiali wrażenie dość zdenerwowanych. Szybciej nad emocjami zapanował Kubot, który potrzebował zaledwie 34 minut do rozstrzygnięcia na swoją korzyść pierwszej partii 6:3. W pierwszym secie Polak aż czterokrotnie przełamał rywala, samemu tracą podanie dwukrotnie.

W kolejnej partii Kubot kontrolował przebieg wydarzeń i w ciągu 32 minut takim samym stosunku wygrał drugą partię, wykorzystując w ósmym gemie jedyną szansę na przełamanie serwisu Zvereva. "Break" ten pozwolił Polakowi objąć prowadzenie 5:3.

W trzecim secie Łukasz dwukrotnie przełamywał Niemce - na 2:1 oraz w ostatnim gemie tego meczu. Trzecia partia trwała 35 minut, a cały mecz godzinę i 41 minut. Kubot zaserwował w nim pięć asów, przy 12 Zvereva, a obaj popełnili po trzy podwójne błędy serwisowe i po sześć niewymuszonych błędów z gry. Polak wykorzystał siedem z 11 szans na przełamanie, zaś obronił dwie z trzech.

W drugiej rundzie przeciwnikiem Polaka będzie Santiago Giraldo. Kolumbijczyk (114. ATP) sprawił niespodziankę i pokonał faworyzowanego Hiszpana, Tommy'ego Robredo 6:4, 6:2, 6:3. Jego wygrana to bardzo dobra wiadomość dla Kubota, gdyż Robredo, z racji swojego doświadczenia, byłby o wiele bardziej niewygodnym rywalem niż 22-letni tenisista z Bogoty.
Eurosport - Piotr Zwierzchowski

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

DUN I LOVE - 19-01-2010 19:50:58

Kubot już ma 36 tys dol

Łukasz Kubot wygrał w tym roku na korcie 36 335 dolarów, co daje mu 14. miejsce w klasyfikacji najlepiej zarabiających tenisistów sezonu. Prowadzi w niej Rosjanin Nikołaj Dawidienko, z dorobkiem 185 850 dol.

http://www.eurosport.pl/tenis/kubot-juz … news.shtml

Art - 19-01-2010 19:54:03

Australian Open: Łukasz Kubot w II rundzie. Bez straty seta

Łukasz Kubot bez straty seta awansował do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju Australian Open (z pulą nagród 22,14 mln dol. austral.). W pierwszym meczu imprezy na twardych kortach w Melbourne Park polski tenisista pokonał 6:3, 6:3, 6:3 Niemca Mishę Zvereva. Kolejnym rywalem Kubota będzie Kolumbijczyk Santiago Giraldo

Mecz rozpoczął się od obustronnych przełamań serwisów, a obaj tenisiści byli dosyć zdenerwowani. Jednak szybciej nad emocjami zapanował Kubot. Zanim rozstrzygnął seta na swoją korzyść w ciągu 34 minut, zdobył cztery "breaki", a dwukrotnie stracił swoje podanie.

Później Polak kontrolował przebieg wydarzeń na korcie numer 14 i w ciągu 32 minut takim samym stosunku wygrał drugą partię, a w niej wykorzystał jedyną szansę na przełamanie serwisu Zvereva na 5:3. Sam obronił jednego "break pointa".

W trzecim secie Kubot zapisał na swoim koncie dwa "breaki" - na 2:1 oraz w ostatnim gemie, kończąc go po 35 minutach, a cały mecz po godzinie i 41 minutach.

Zaserwował w nim pięć asów, przy 12 po stronie Niemca, a obaj popełnili po trzy podwójne błędy serwisowe i po sześć niewymuszonych błędów z gry. Wygrał w sumie 95 punktów, a jego rywal 70, a także wykorzystał siedem z 11 szans na przełamanie, zaś obronił dwie z trzech.

Kolejnym rywalem Kubota będzie Kolumbijczyk Santiago Giraldo, który we wtorek wyeliminował 6:4, 6:2, 6:2 Hiszpana Tommy'ego Robredo, rozstawionego z numerem 16.

Polski tenisista zajmuje obecnie 86. miejsce w rankingu ATP World Tour, najwyższe w karierze. Dzięki temu w Melbourne po raz pierwszy zakwalifikował się do turnieju głównego w Wielkim Szlemie bez konieczności gry w eliminacjach, jednak nie jest to jego debiut w jednej z czterech najważniejszych imprez w sezonie.

Po raz pierwszy przebił się przez eliminacje w wielkoszlemowym US Open w 2006 roku, a w nowojorskiej imprezie uzyskał najlepszy wynik w dotychczasowej karierze dochodząc do trzeciej rundy. Ponownie udało mu się to w ubiegłym sezonie w paryskim Roland Garros, ale tym razem przegrał pierwszy mecz w turnieju głównym.

W ubiegłym roku po raz pierwszy osiągnął finał w turnieju ATP w Belgradzie, gdzie przegrał z Serbem Novakiem Djokovicem, jednak skupiał się przede wszystkim na grze podwójnej. razem z Oliverem Marachem zakwalifikował się do kończącego sezon ATP World Tour Finals w Londynie, gdzie wystąpiło osiem najlepszych debli.

Razem z Marachem dotarł w ubiegłorocznym Australian Open do półfinału, a w Wimbledonie do ćwierćfinału. Start w kolejnej edycji polsko-austriacka para, rozstawiona z numerem piątym, rozpocznie od meczu z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą i Hiszpanem Danielem Gimeno-Traverem.

http://www.tenisowy.com/news/1293/austr … traty_seta

DUN I LOVE - 20-01-2010 10:42:34

“PS”: Kubot wystrzeli jak rakieta

Gdybym nie wierzył, że Łukasza stać na pierwszą pięćdziesiątkę, w ogóle nie zaczynalibyśmy współpracy - powiedział dla Przeglądu Sportowego trener Łukasza Kubota - Ivan Machtika.

PRZEGLĄD SPORTOWY: Łukasz Kubot w ostatnich miesiącach zrobił niesamowite postępy. Pokonał Roddicka, Karlovicia, stoczył wyrównane pojedynki z Dżokoviciem i Čiliciem, awansował do pierwszej setki rankingu ATP. Czego możemy się po nim spodziewać w tym roku?
IVAN MACHITKA: Marsz w górę jeszcze się nie skończył. Gdybym nie wierzył, że Łukasza stać na pierwszą pięćdziesiątkę, w ogóle nie zaczynalibyśmy współpracy.

PS: Na czym opiera pan swój optymizm?
Łukasz Kubot to tytan pracy. Dla tego chłopaka liczy się tylko trening, trening i jeszcze raz trening. To jego pasja, całe jego życie. Po poprzednim sezonie miał osiem czy dziesięć dni wakacji. Niewielu jest tak odpowiedzialnych i sumiennych ludzi jak on. W Czechach wszyscy powtarzamy mu: chłopie, musisz się nauczyć odpoczywać. Ale on nie chce. Myśli, że ma mniej talentu niż rywale i musi to nadrabiać harując jak wół.

PS: Czego w tej chwili najbardziej potrzebuje pana podopieczny?
Szczerze? Wojciecha Fibaka. W moim kraju wszyscy wciąż mają go za tenisowego guru. Od czasów Ivana Lendla wizerunek waszego mistrza nie zmienił się w Czechach ani trochę. Wiem, że Łukasz jest w niego zapatrzony jak w obrazek. Przy jego pomocy wystrzeli jak rakieta. Gwarantuję.

Więcej w “Przeglądzie Sportowym”

http://www.tenis.net.pl/ps-kubot-wystrz … kieta/7188

Yannick - 20-01-2010 16:59:03

Kubot awansował również w deblu. Teraz Troicki?

Łukasz Kubot do singlowego zwycięstwa w pierwszej rundzie Australian Open dołożył w środę triumf w deblu. Polak, w parze z Austriakiem Oliverem Marachem, pokonał Argentyńczyka Juana Ignacio Chelę i Hiszpana Daniela Gimeno-Travera 6:7(1), 6:3, 6:1.

Polsko-austriacka para, rozstawiona z numerem piątym, walczy w tym roku o powtórzenie wyniku z sezonu 2009, gdy dotarła w Melbourne do półfinału gry podwójnej.

Już w kolejnej rundzie Kubot może trafić na swojego pogromcę z turnieju Qatar Exxon Mobil Open - Victora Troickiego. Serb, w parze ze Szwajcarem Marco Chiudinellim, musi jednak najpierw pokonać rosyjsko-izraelską parę Igor Kunicyn/Dudi Sela.

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

Art - 20-01-2010 17:05:33

Wczorajszy wywiad T-Lora z Łukaszem:

Czeska szkoła

Bliskie sąsiedztwo torów kolejowych nie rozproszyło uwagi Łukasza Kubota. Polak zdawał się nie słyszeć przejeżdżających pociągów

Dodatkowo wspaniale reagowali polscy kibice. Gorący doping poniósł Polaka do drugiej rundy, gdzie rywalem będzie Kolumbijczyk Santiago Giraldo – 93 w rankingu ATP, który w trzech setach pokonał Hiszpana Tommy Robredo, rozstawionego z nr 16.

Czeska opcja, którą pan wybrał, przyniosła sukces rok temu w postaci półfinału debla w Australian Open. Praca z Ivanem Machytką, który wcześniej przygotowywał Radka Stepanka, coraz piękniej owocuje. Skąd pomysł, aby zawierzyć czeskiej szkole tenisa?

Łukasz Kubot: Po tym, jak skończyłem trenować w Austrii, przeniosłem się do Czech. Zacząłem współpracę z Tomaszem Jandą. Przed Wimbledonem 2008 roku rozstałem się z nim i rozpocząłem współpracę z Tomaszem Hlaskiem. Wtedy z Oliverem Marachem, partnerem deblowym, podjęliśmy decyzję, że będę próbował sił w singlu na dużych turniejach. Do sezonu 2009 przygotowywaliśmy się już z<\!s>Ivanem Machytką i kontynuujemy współpracę. Ivan dużo zmienił w mojej grze.

Pierwsze zwycięstwo było łatwe? Na początku się denerwowałem. Na szczęście po przełamaniu serwisu Zwieriewa na 4 – 3 dostałem nowe piłki, utrzymałem swój serwis, następnie znowu przełamałem podanie rywala. Złapałem rytm returnu, a bardzo się o to obawiałem. Miałem więcej problemów z jego drugim podaniem. Misza rotował, często serwował na ciało. Zverev ma talent, dobrą rękę. Początek sezonu nie był dla niego udany, bo nie wygrał jeszcze meczu. Cieszę się, że nie spędziłem wielu godzin na korcie i mam więcej energii. Jutro prawdopodobnie czeka mnie debel, pojutrze gra singlowa.

Cieszysz się pan, że odpadł Tommy Robredo?

Nie. Grałem z Robredo w Sopocie w 2007 roku i przegrałem 5 – 7 w trzecim secie. Wolałbym Robredo, bo Giraldo za bardzo nie znam. Każdy dzień jest inny, mógłbym pokonać Hiszpana, bo coś o nim wiem. Giraldo nie ma nic do stracenia, ja będę faworytem, bo jestem wyżej w rankingu.

Będzie się pan starał podejrzeć rywala na treningu?

Z pewnością. Zaraz po wygraniu meczu z Miszą Zverevem wysłałem swojego partnera deblowego Olivera Maracha, aby przyjrzał się grze Giraldo. Przyznam, że Oli czuje tenis lepiej ode mnie, wychwytuje wiele elementów. Parę razy uratował nas w deblu. Ma fantastyczną intuicję. Oli pogada ze mną wieczorem, przekaże mi kilka uwag. Nie liczę na wymianę z głębi kortu, wiem, że będę musiał grać agresywnie, atakować jego drugi serwis, żeby był pod presją.

Relaksuje się pan przed meczami, oglądając polskie komedie. Ma pan podręczną biblioteczkę z polskimi filmami?

Wczoraj oglądałem „Kilerów dwóch”.

A dieta?

Sznycel z kurczaka. Wieprzowiny nie jadam. Znajomy Polak Tomek serwuje smaczne jedzenie w restauracji. Po zwycięstwie nad Miszą powiedziałem mu, żeby się przygotował na wieczerzę. Nie zmieniamy menu.

Pomógł panu doping Polaków?

Dziękuję, było fantastycznie. Dawno nie miałem takiego dopingu. Ostatnio w Nowym Jorku, gdzie grałem z Noamem Okunem w II rundzie. Tam też była fantastyczna Polonia. Jestem wdzięczny kibicom w Melbourne, bo to była moja dodatkowa broń. Dochowaliśmy się bardzo profesjonalnych i kulturalnych fanów. Wziąłem telefon od jednego z<\!s>kibiców i jeśli awansuję dalej, to przekażę maksymalną ilość biletów dla Polaków, którzy mnie dopingują w Melbourne Park.

Na ile takie mecze jak ten w Pekinie z Andym Roddickiem (Kubot wygrał w dwóch setach – przyp. red.) ugruntowują pana pozycję i pogłębiają wiarę w to, że może pan zajść tak wysoko jak Radek Stepanek, który przebijał się z debla do pierwszej dziesiątki w singlu?

W szatni wielu zawodników mówi mi, że jestem drugim Stepankiem. Jestem dobrym kolegą Radka, dużo mi podpowiada. Zarówno pod względem taktycznym jak i metod treningu. Sporo razem trenujemy, głównie podczas turniejów. Bardzo pomógł mi debel. Gra na najwyższym poziomie z najlepszymi parami na świecie to świetna szkoła. Mogłem do woli ćwiczyć serwis, wolej, ataki przy siatce. Wszystko zagrało i, odpukać, omijają mnie kontuzje. Będę starał się rozsądnie gospodarować siłami i znaleźć czas na relaks. Po występach w Ameryce Południowej zagram w meczu Pucharu Davisa z Finlandią (5 – 7 marca w Polsce). Po meczu z Finami wracam przez Atlantyk do Ameryki, tyle że Północnej. Kalendarz jest napięty, oby zdrowie dopisało.

http://www.rp.pl/artykul/60574,421964_C … zkola.html

jaccol55 - 21-01-2010 17:52:37

Radosław Szymanik: Kubot jest dobrze przygotowany

Łukasz Kubot po raz drugi w karierze wystąpi w trzeciej rundzie turnieju Wielkiego Szlema. Tym razem polski tenisista osiągnął tę fazę w Australian Open (z pulą nagród 22,14 mln dol. austral.), po zwycięstwie nad Kolumbijczykiem Santiago Giraldo 6:4, 3:6, 6:3, 6:1.
- Pierwszy set był obustronnym rozpoznaniem sił, a trochę lepiej udało się to Łukaszowi, natomiast w drugim trochę zgubił rytm, bo Giraldo dobrze returnował i zaczął wywierać presję, która dała mu dwa przełamania serwisu. Trzeci i czwarty set, to już zupełnie inna historia i właśnie tak trzeba podzielić ten mecz, żeby go ocenić - powiedział PAP kapitan reprezentacji daviscupowej Radosław Szymanik.

- W trzecim secie Łukasz ciągle zmieniał rytm, czasem grał serwis-wolej, a czasem wchodził w dłuższe wymiany, a potem znów atakował. Konsekwentnie i mądrze budował przewagę i coraz bardziej panował nad rozwojem zdarzeń. Czwarty set to była już totalna demolka, a Kolumbijczyk nie był w stanie temu się przeciwstawić - dodał Szymanik przebywający w Melbourne.

W ostatniej partii Kubot szybko odskoczył na 4:0, za nim oddał rywalowi ostatniego gema w spotkaniu, które zakończył przy pierwszym meczbolu, po trzech godzinach i trzech minutach.

W czwartek odnotował 75-procentową skuteczność pierwszego podania, a także 17 asów i sześć podwójnych błędów serwisowych, a jego przeciwnik po dwa.

- Najważniejsze, co widać u Łukasza, to ogromna pewność gry i doskonałe przygotowanie fizyczne. Nawet jeśli przegra seta, to nic takiego się nie dzieje, bo jest pewien, że może to odrobić. Giraldo, choć jest niżej w rankingu, grał tu bardzo dobrze, no i przecież wcześniej wyeliminował Tommy'ego Robredo. Kolejny rywal na pewno jest bardziej wymagający od Kolumbijczyka, ale jeśli Łukasz będzie tak dobrze serwował jak dziś i ciągle wywierał presję, to może go pokonać - powiedział Szymanik.

W trzeciej rundzie Kubot, sklasyfikowany na 86. miejscu w rankingu ATP World Tour, zmierzy się z Rosjaninem Michaiłem Jużnym, rozstawionym z numerem 20.

- Jeżeli Łukasz będzie stosował podobną taktykę, jak dotychczas: ciągle zmieniał rytm i naciskał rywala, to będzie to bardzo wyrównany mecz i ma szansę na powodzenie. To dobra taktyka przeciwko Jużnemu, który tak jak Kolumbijczyk głównie trzyma się linii głównej. Chociaż odpadł już w deblu, to jednak ma w nogach bardzo długi i ciężki mecz z Richardem Gasquetem w pierwszej rundzie - powiedział Szymanik.

- Oceniam szanse Łukasza 50 na 50, patrząc jak tutaj gra, jakim serwisem decyduje i jak odważnie sobie poczyna przy serwisach przeciwników. Oczywiście Jużnyj lepiej serwuje, niż Giraldo, ale biorąc pod uwagę siłę returnu i swobodę gry przy siatce Łukasza, to jestem optymistą. Na pewno będzie to mecz dwóch zawodników o zupełnie odmiennych stylach gry - dodał.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ygotowany/

Yannick - 22-01-2010 15:54:12

Australian Open. Łukasz Kubot w III rundzie debla. Teraz pomyśli o Jużnym

Łukasz Kubot i Oliver Marach pokonali w piątek 6:3, 6:2 Rosjanina Igora Kunicyna i Dudiego Selę z Izraela w II rundzie Australian Open. - To był mecz do jednej bramki, nie daliśmy im żadnych szans. Znów czujemy się mocni - stwierdził Polak po meczu. W sobotę czeka go historyczna walka z Michaiłem Jużnym o 1/8 finału.

Piątkowe zwycięstwo polsko-austriackiej pary, która rok temu w Melbourne doszła do półfinału, było bezdyskusyjne. Sela i Kunicyn zupełnie nie umieli wstrzelić się w wysokie tempo narzucone od początku przez Kubota i Maracha. - Kunicyn gra płaską piłkę z tyłu kortu. Dudi jest bardziej nieobliczalny, lubi chodzić na siatkę. Ale dziś zagraliśmy po prostu super mecz, nie daliśmy im właściwie żadnych szans. Dobrze returnowaliśmy, to była gra do jednej bramki - powiedział Kubot po spotkaniu.

W III rundzie (to już 1/8 finału) Polak i Austriak zagrają z Chorwatem Ivo Karloviciem i Serbem Dusanem Vemiciem lub Australijczykami Kadenem Henselem i Gregiem Jonesem. - Karlović i Vemić dobrze serwują, trzeba się umieć wstrzelić z returnami. Australijczyków nie znamy, ale na pewno grają serwis-wolej, agresywnie. Czujemy się jednak na tyle mocni, że jest nam wszystko jedno z kim gramy - dodał Polak.

Kubot był zadowolony, że nie musiał zbyt długo biegać po korcie. W sobotę czeka go pojedynek z Michaiłem Jużnym, którego stawką będzie awans do 1/8 finału singla. Tak daleko wśród polskich mężczyzn nie grał dotąd w Australii nikt, nawet Wojciech Fibak, który tylko raz w 1978 r. dotarł do III rundy.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7483 … ebla_.html

Yannick - 23-01-2010 12:43:58

Kubot: Nie cieszy mnie pech Jużnego

Łukasz Kubot już podczas swojego debiutu w turnieju głównym w Melbourne dotarł do 1/8 finału. W sobotę Polak miał zmierzyć się z Rosjaninem Michaiłem Jużnym, rozstawionym z numerem 20., jednak rywal oddał mecz walkowerem.

- Od pierwszego występu musiałem tu korzystać z pomocy medycznej, więc każdego dnia chodziłem do lekarza. Dostałem kilka tabletek przeciwbólowych i starałem się robić wszystko, żeby przeszło, ale nic nie pomogło. Chociaż dopiero rozpocząłem sezon, okazało się, że moje mięsnie i ścięgna są przeciążone. Szkoda, bo w tej chwili gram naprawdę dobrze - powiedział Jużny, tłumacząc walkowera.

Powodem tej decyzji była kontuzja nadgarstka, jakiej Jużny nabawił się podczas pięciosetowego pojedynku z Francuzem Richardem Gasquetem w pierwszej rundzie. W drugiej, mimo kłopotów z ręką, pokonał łatwo Czecha Jana Hajka, ale później pojawił się na konferencji z przedramieniem obłożonym lodem i unieruchomionym na temblaku.

- Z jednej strony bardzo dobrze jest zachować trochę energii i wygrać mecz w ten sposób, szczególnie w takich trudnych warunkach, jakie panują w Australii. Ale z drugiej nie cieszy pech przeciwnika, który rozpoczyna dzień z kontuzją - powiedział na konferencji prasowej Kubot.

Awans do czwartej rundy oznacza dla Polaka premię w wysokości 89 tysięcy dolarów australijskich oraz 160 punktów do rankingu ATP World Tour, co powinno mu pozwolić awansować w okolice 60. miejsca, a być może nawet zbliżyć się do czołowej 50-tki klasyfikacji tenisistów.

- Nie mam nic do stracenia grając przeciwko nim, a oni obaj muszą mnie pokonać. Oczywiście nie będzie mi łatwo w tym meczu, bo nie mam tak dużego doświadczenia, ale z drugiej strony nie mam tu nic do stracenia - powiedział Kubot.

W kolejnej rundzie rywalem Polaka będzie Serb Novak Djokovic, rozstawiony w turnieju z numerem "3". Kubot będzie miał zatem okazję okazję do rewanżu za porażkę z kwietnia ubiegłego roku w jego pierwszym i jak dotychczas jedynym występie w finale turnieju ATP Tour, jaki osiągnął w Belgradzie. Przegrał wtedy 3:6, 6:7 (0).

Obaj tenisiści zmierzyli się również w pierwszej rundzie challengera w Budapeszcie w 2004 roku. Wówczas Djokovic także potrzebował dwóch setów, by pokonać Łukasza Kubota.
Eurosport - br; pap

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

DUN I LOVE - 24-01-2010 02:05:01

“PS”: Kubot jak polski Crusoe

Czasami czuję się jak na bezludnej wyspie, jak Robinson Crusoe. Do wszystkiego dochodzę sam. Szukam, sprawdzam, kontroluję, wymyślam. A jeszcze przy okazji trenuję - mówi “Przeglądowi Sportowemu” Łukasz Kubot.

PS: Kiedy, w jakich okolicznościach dowiedział się pan o tym, że Michaił Jużny zrezygnował z gry i odda spotkanie walkowerem?

ŁUKASZ KUBOT: Przyjechałem normalnie do klubu, od dziewiątej trzydzieści do dziesiątej przeprowadziłem rozgrzewkę z moim partnerem deblowym Oliverem Marachem. Po nas na kort wszedł Jużny. Poszedłem do szatni, gdzie szykowałem rakiety i trochę się porozciągałem. Za chwilę pojawił się Rosjanin, podał mi rękę i przyznał, że właśnie wycofał się z turnieju z powodu bólu ręki. Po nim z tłumaczeniami przyszedł jego trener. Spokojnie wytłumaczył, dlaczego Misza odpuścił. Doznał kontuzji w pierwszym spotkaniu z Richardem Gasquetem. Walczył wtedy cztery i pół godziny, później miał jeszcze debla. Cierpiał. Mecz ze mną nie miał żadnego sensu, nie chciał ryzykować, stan jego ręki mógłby się jeszcze pogorszyć.(…)

Cały wywiad w Przeglądzie Sportowym

http://www.tenis.net.pl/ps-kubot-jak-polski-crusoe/7230

Yannick - 24-01-2010 11:15:23

Jeszcze jedna, szczera z pewnością wypowiedz Djoko.... :P

Djoković: Kubot to klasa! Muszę się przygotować

- To dobry tenisista, zarówno w singlu, jak i deblu - chwali Łukasza Kubota Novak Djoković. - Od zeszłego sezonu moim zdaniem gra najlepszy tenis w swoim życiu - mówi rywal Polaka z 1/8 finału Australian Open. Kubot do najlepszej szesnastki turnieju dostał się bez wyjścia na kort.

Polski tenisista miał grać z Michaiłem Jużnym, ale Rosjanin oddał mecz walkowerem. W meczu o ćwierćfinał przeciwnikiem Łukasza Kubota będzie Djoković, który przed rokiem bronił tytułu Melbourne, ale w piątej rundzie przegrał z kontuzją i nie mógł dokończyć spotkania z Andym Roddickiem.

Kubot grał z Djokoviciem dwa razy i nie urwał mu jeszcze seta. W 2009 roku spotkali się w finale w Belgradzie. Serb wygrał wtedy 6:3, 7:6 (7-0). Poznali się w 2004 roku w challengerze w Budapeszcie. 14-letni "Djoko" pokonał 19-letniego Polaka 6:4, 6:3. Faworyt Serbów jest jednak pełen uznania dla naszego tenisisty.

- Czwarta runda to świetny wynik. Co z tego, że dostał walkowera? - mówi o Kubocie Novak Djoković. - To klasowy tenisista. Miałem z nim ciężki mecz w finale w Belgradzie. Jest bardzo agresywny i ma swój styl. Muszę się dobrze przygotować - zapowiedział Serb.

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

szeva - 24-01-2010 23:41:59

Do trzech razy Kubot. O ćwiartkę z Djokoviciem
Dla Łukasza Kubota mecz o ćwierćfinał AO będzie najważniejszym spotkaniem w karierze. Polak nigdy wcześniej nie grał tak wysoko w turnieju Wielkiego Szlema. W dwóch dotychczasowych starciach nie ograł też Novaka Djokovicia, a to właśnie turniejowa "trójka" stoi na jego drodze do najlepszej ósemki.

Kubot po raz pierwszy trafił na Serba w 2004 roku w pierwszej rundzie challengera ATP w Budapeszcie. Dobijający się wówczas dopiero do światowej czołówki Djoković pokonał Polaka w dwóch setach.

Przed rokiem ich drogi ponownie się skrzyżowały, tym razem w meczu o tytuł w turnieju ATP Tour rozgrywanym w Belgradzie, rodzinnym mieście Djokovicia, który ponownie wygrał, tym razem 6:3, 7:6 (7-0).

- Pamiętam ten mecz, bo nie był dla mnie łatwy. Tam graliśmy na korcie ziemnym, więc piłki były nieco wolniejsze, a tutaj jest o wiele szybsza nawierzchnia. Na pewno ciężej będzie odbierać jego serwis, ale myślę, że powinienem wygrać. Lubię grać w Melbourne, dobrze się tu czuję i odpowiadają mi te korty, dlatego powinno być dobrze - powiedział Serb, który jedyny triumf w Wielkim Szlemie odnotował właśnie w Australian Open w 2008 roku.

- Na razie miałem w tym turnieju szczęście i trochę sił zaoszczędziłem w poprzedniej rundzie, więc jestem dobrej myśli. Oczywiście nie będzie mi łatwo w tym meczu, bo nie mam tak dużego doświadczenia jak on, ale z drugiej strony nie mam tu nic do stracenia - powiedział z kolei Kubot.

Przed tegorocznym Australian Open 27-letniemu Polakowi dwukrotnie udało się przebić z eliminacji do turnieju głównego w Wielkim Szlemie: w 2006 roku w nowojorskim US Open, gdzie dotarł do trzeciej rundy, oraz w ubiegłym sezonie w paryskim Roland Garros, ale wtedy przegrał pierwszy mecz.

W tym roku po raz pierwszy w Wielkim Szlemie Kubot wystąpił bez konieczności przebijania się przez eliminacje, na co pozwolił mu ranking uzyskany na koniec poprzedniego sezonu. W Melbourne najpierw wygrał z Niemcem Mishą Zverevem 6:3, 6:3, 6:3, a następnie pokonał Kolumbijczyka Santiago Giraldo 6:4, 3:6, 6:3, 6:1. W trzeciej rundzie nie wyszedł na kort, bowiem w wyniku kontuzji nadgarstka mecz walkowerem oddał mu Rosjanin Michaił Jużny, rozstawiony z numerem 20.

Awans do 1/8 finału oznacza dla Polaka premię w wysokości 89 tysięcy dolarów australijskich oraz 160 punktów do rankingu ATP World Tour, co powinno mu pozwolić skoczyć w okolice 60. miejsca, a być może nawet zbliżyć się do czołowej 50-tki klasyfikacji tenisistów. Już w poniedziałek osiągnął najwyższą w dotychczasowej karierze - 86. pozycję na świecie.

Jeśli pokona Serba, zarobi 200 tysięcy dolarów australijskich oraz 360 punktów, a w ćwierćfinale zmierzy się ze zwycięzcą spotkania pomiędzy Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą (nr 10.) i Hiszpanem Nicolasem Almagro (26.).

Pojedynek najlepszego obecnie polskiego tenisisty z Djokovicem został wyznaczony jako trzeci na Hisense Arena, drugim co do wielkości stadionie po Rod Laver Arena. Powinien się rozpocząć - w zależności od przebiegu wcześniejszych meczów - około godziny czwartej rano czasu polskiego.

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

Fed-Expresso - 25-01-2010 13:35:18

http://video.eurosport.pl/tenis/austral … ideo.shtml

Świetne odegranie, ale tytuł co najmniej nietrafiony.

Yannick - 25-01-2010 14:44:55

Australian Open: Chory Kubot przegrał z Djokoviciem

- Gorączka, biegunka, bóle stawów, nieprzespana noc, czerwone gardło. Myślałem, że w ogóle nie wyjdę na kort, ale zacisnąłem zęby i zagrałem. Novak był ode mnie lepszy, przepaść była ogromna, ale zadowolony jestem choć z trzeciego seta - mówi Sport.pl Łukasz Kubot, który w poniedziałek przegrał w 1/8 finału Australian Open z Novakiem Djokoviciem 1:6, 2:6, 5:7.

Gdzieś na wysokości szóstego piętra trybun Hisense Arena siedziała grupka polskich fanów. Gdy w trzecim secie Kubot
(ATP 86), zagrał bajecznego woleja, po którym Djoković złożył się w pół niczym scyzoryk, próbując bezskutecznie sięgnąć piłki, kort przez krótką chwilę był nasz - rozbrzmiały potężne brawa 9 tys. widzów, a polska grupa na szóstym piętrze odśpiewała hymn pochwalny na cześć Łukasza Kubota, pierwszego od 32 lat Polaka walczącego w Melbourne o ćwierćfinał męskiego singla.

Kubot: Przegrałem z chorobą. Gorączka, biegunka, bóle stawów, gardła.Chwilę wcześniej Djoković krzyknął głośne "brawo" po genialnym lobie Łukasza. Z uznaniem spojrzał też na niego po asie, którym Polak uratował się z opresji. To było miłe uczucie.
Przez większość meczu obraz gry nie był jednak dla nas tak różowy. Rozstawiony z trójką Djoković górował nad Kubotem niepodzielnie. Był szybszy, mocniejszy, a gdy wymiany toczyły się z głębi kortu, Polak nie miał właściwie nic do powiedzenia. Triumfator Australian Open 2008 rozrzucał rywala po korcie mieszanką potężnych uderzeń z prawej i lewej strony. Niewiele osób na świecie umie znaleźć na nie receptę. Łukasz też nie umiał.

Polak odgryzał się czasem odważną grą przy siatce, ale trudno było mu ruszać do przodu przy tak świetnych i mocnych returnach Serba. Djoković doskonale umiał się bronić przed ofensywnymi wypadami.

Gwoździem do trumny było kulejące podanie Kubota, który aż trzykrotnie przegrał własne gemy po podwójnych błędach serwisowych. Miał znacznie niższą niż zwykle skuteczność pierwszego serwisu. Zanotował tylko cztery asy, przy 11 Djokovicia.

Polak miał jednak dobre powody, by grać poniżej normalnego poziomu. Tuż przed meczem od Olivera Maracha, deblowego partnera Kubota, dowiedzieliśmy się, że Łukasz się rozchorował.

Na konferencję po meczu Polak rzeczywiście przyszedł czerwony, pociągał nosem, miał solidną chrypę. - W nocy z soboty na niedzielę się rozchorowałem. Miałem bardzo ciężką noc. Nie spałem, pociłem się, potem przyszła gorączka, bóle stawów i biegunka. Lekarz stwierdził następnego dnia, że to jakiś wirus, ale nie grypa żołądkowa. Wycofałem się z miksta, nie trenowałem. Noc z niedzieli na poniedziałek była jeszcze gorsza - opowiadał Kubot.

- Przyjeżdżając na kort myślałem, że w ogóle nie będę w stanie grać. Umówiłem się jednak z trenerami, że spróbuję. Miałem skreczować, gdybym nie dawał rady. Wziąłem mnóstwo leków przeciwbólowych, dużo aspiryny i jakoś wytrzymałem. Chciałem zagrać na Hisense Arena, nigdy nie miałem okazji wystąpić na jednym z głównych kortów. I to w takim ważnym meczu przeciw Djokoviciowi. Ten turniej dobrze się dla mnie ułożył, nie chciałem by skończył się kreczem, czy walkowerem. Taki mam charakter, że mimo przeciwności, gram do końca - mówił Polak.

- Novak wygrał zasłużenie. Pokazał, jak wielka przepaść jest między nami. Super serwował, świetnie returnował. Jestem jednak zadowolony z trzeciego seta. Uważam, że był dobry w moim wykonaniu. Było parę ciekawych wymian. To mogło się podobać kibicom - stwierdził Kubot, który przygotowując się do spotkania z Djokoviciem oglądał na DVD powtórkę ich poprzedniego pojedynku w finale turnieju ATP w Belgradzie. Wtedy Serb wygrał po bardziej zaciętej walce. - Teraz lepiej grało mi się dopiero od trzeciego seta, bo zacząłem się dostawać do returnu. W kluczowych momentach Novak zawsze serwował mi na forhend. Zacząłem czytać jego grę, ale i tak było ciężko, bo on serwuje bardzo dobrze, nie daje dużego marginesu na jakiś ruch. Czuło się, że to czołówka światowa - opowiadał Kubot.

Polak wzbudził spore zainteresowanie zagranicznych dziennikarzy. Pytali o niego korespondenci "L'Equipe", "The Age", jednej z hinduskich gazet i jednej włoskiej. - Piszę o nim artykuł. Nikt o Kubocie nie słyszał, a zawsze to ciekawsze niż sto pięćdziesiąty artykuł o Federerze, czy Nadalu - uśmiechał się dziennikarz "The Age".

Djoković na konferencji przyznał, że miał najłatwiejsze losowanie ze wszystkich wysoko rozstawionych. - Ale spodziewałem się trudnego meczu, bo pamiętałem nasze ostatnie zacięte spotkanie w Belgradzie. Przeciwnik w trzecim secie zaczął grać lepiej i dlatego graliśmy go trochę dłużej - stwierdził Djoković. Serbscy dziennikarze mówią jednak otwarcie, że boją się, że łatwi rywale aż do ćwierćfinału mogą się odbić Djokoviciowi czkawką. - Zawsze lepiej mieć choć jeden trudny mecz, nim wpadniesz np. na Tsongę - powiedział jeden z Serbów.

Kubot powiedział po konferencji, że idzie się dalej leczyć i ma nadzieję, że będzie zdrowy na debla. We wtorek z Marachem grają w 1/8 finału z Chorwatem Ivo Karloviciem i Serbem Dusanem Vemiciem.

- Mam nadzieję, że tegoroczny Australian Open będzie początkiem czegoś jeszcze lepszego w mojej karierze. Zdobywam coraz więcej doświadczenia i liczę, że zaprocentuje to w kolejnych turniejach - zakończył Kubot.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7490 … vicem.html

Yannick - 26-01-2010 16:19:07

Australian Open: Kubot i Marach zatrzymani

Chory Łukasz Kubot i bardzo niepewny Oliver Marach ulegli 6:2, 6:7, 6:7 Ivo Karloviciowi i Dušanowi Vemiciowi w meczu 1/8 finału gry podwójnej Australian Open. Spotkanie trwało trzy godziny, a w drugim secie polsko-austriacki duet zmarnował dwie piłki meczowe.
To wielki zawód rozstawionych z numerem piątym faworytów, którzy przed rokiem w swoim najlepszym wspólnym występie doszli w Melbourne do półfinału. Odpadnięcie mającego gorączkę i poważnie kaszlącego Kubota, uczestnika IV rundy singla, oznacza, że w turnieju pozostaje z Polaków tylko Agnieszka Radwańska (jest w ćwierćfinale z narzekającą na kontuzję Marią Kirilenko ).

Tymczasem wszystko od początku zdawało się układać po myśli Kubota i Maracha, którzy zdobyli w sumie więcej punktów od duetu chorwacko-serbskiego. - Pięknie chłopcy, pięknie - zakrzyknął ktoś na Margaret Court Arena w czasie tie breaka drugiego seta, kiedy przy szansach na awans do ćwierćfinału dał się we znaki Vemić: najpierw skończył akcję przy siatce, a potem Kubot wyrzucił jego kąśliwy serwis.

Kubot i Marach (bilans w Wielkim Szlemie 14-7) to siódma para ubiegłego sezonu. W decydującej partii meczu z Karloviciem i Vemiciem odrobili przełamanie i doprowadzili do drugiego tie breaka. Tam jednak rywale po stracie przez Austriaka obu serwisów wyszli na 3-0. Karlović asem podwyższył na 5-2, choć szczególnie Marach nie mógł się pogodzić z sędziowską decyzją. Partner pogrążył Kubota i siebie posyłając w siatkę piłkę przy 3-5. Pierwszego meczbola sam obronił, ale chwilę potem nie mógł wiele zrobić przy serwisie Vemicia.

Podanie Serba nie było mniej groźne od tego elementu w wykonaniu ponad dwumetrowego Karlovicia, który w IV rundzie singla odpadł z Rafaelem Nadalem. Na początku spotkania obaj jednak stracili serwis, a Chorwat został łatwo przełamany już w otwierającym gemie. - Come on - krzyczał Marach. - Łukasz! Oli! Polska! Austria! - niosło się od grupki polskich fanów na trybunach.

Kubot i jego austriacki kompan mogli poczuć się jak na polskim stadioniku piłkarskim. - Jesteśmy z Polski, jesteśmy biało-czerwoni - można było usłyszeć. - Jeszcze jeden, dawaj Łukasz, jedziesz Kubot! - to wybrane cytaty. Niestety, nie zabrakło chamstwa, bo gdy Karlović serwował przy szóstym setbolu w tie breaku drugiej partii, ktoś zaimprowizował głośne kasłanie.

Serwującemu przy 4:5 w trzecim secie Vemiciowi przeszkodziły... fajerwerki z okazji święta narodowego Australii. Chwilę wcześniej Marach wyprowadził swój team na prowadzenie po tym, jak dzięki widowiskowej akcji przy siatce udało się przełamać Karlovicia. Na początku tej partii bowiem Austriak podanie stracił. Kubot nie utrzymał podania w drugim secie, kiedy szybko udało się doprowadzić do remisu po breaku w gemie Vemicia.

Polak miał kryzys serwisowy także w decydującej partii: przy stanie 2:4 i 40-15 popełnił dwa kolejne podwójne błędy serwisowe, w sumie pięciokrotnie nie potrafiąc trafić w pole. To był czternasty wielkoszlemowy występ lubinianina w deblu: odniósł osiemnaście zwycięstw (poza Marachem wygrał po meczu z trzema innymi partnerami).

Dušan Vemić (Serbia) / Ivo Karlović (Chorwacja) - Łukasz Kubot (Polska, 5) / Oliver Marach (Austria, 5) 2:6, 7:6(11), 7:6(4)

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … atrzymani/

DUN I LOVE - 26-01-2010 20:02:00

Kubot: Szczęście? Na wszystko sobie zasłużyłem

- U nas nikt nie wie, co to znaczy słowo tenis. Ile to wysiłku, logistyki, podróży, negocjacji, załatwiania wszystkiego dookoła. Czasami czuję się jak na bezludnej wyspie, jak Robinson Crusoe - mówi o swoim sukcesie w Australii Łukasz Kubot w mocnym wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym".

Przeszedł pan do historii. W Melbourne żaden Polak, nawet Wojciech Fibak, nie przeszedł trzech rund.

- Na pewno od pierwszego dnia tego turnieju, a nawet wcześniej, od losowania, mam szczęście. Do tego niech pan doda cudzysłów. Uważam, że na wszystko sobie tutaj zasłużyłem. Wcześniejsze dwa spotkania i kilkanaście lat ciężkiej pracy oraz zbierania doświadczeń dały mi możliwość znalezienia się właśnie tam, gdzie jestem. Wielokrotnie przegrywałem w ostatnich rundach eliminacji, miałem pecha, do sukcesów brakowało mi drobiazgów. Nie załamywałem się jednak, cały czas wierzyłem w słowa, który od małego wpajał mi tata: będziesz zdrowy - wykonasz pracę - przyjdzie wynik, przyjdą sukcesy - pojawią się pieniądze i sponsorzy. Te rady, to magiczne kółeczko cały czas mnie napędzały, podtrzymywały na duchu. Nigdy nie oczekiwałem bonusów za darmo. Teraz karta się wreszcie odwróciła i los się do mnie uśmiechnął. Szczęściu trzeba jednak pomóc.

Po Australian Open awansuje pan do pierwszej siedemdziesiątki. Co z pana punktu widzenia daje taka pozycja?

- Dla mnie najważniejsze są dwie sprawy: zdrowie i możliwość rywalizacji w wielkich szlemach bez konieczności eliminacji. Oczywiście teraz otwierają się przede mną kolejne szanse, starty w lepszych turniejach, może tak zwanych pięćsetkach. Do Super 9 jeszcze daleka droga, trzeba być przynajmniej na pięćdziesiątym miejscu. Na pewno poczuję jednak zdecydowanie większy komfort, będę miał wybór.

Czego potrzebuje tenis, by w naszym kraju przebić się w telewizji publicznej? Jeśli chodzi o oglądalność, wciąż przegrywa nie tylko ze sportami zespołowymi, ale i wieloma mniej popularnymi dyscyplinami. I to nie tylko, jak w Melbourne, ze względu na godziny transmisji.

- Polacy są spragnieni sukcesów, tylko to może ich przyciągnąć przed telewizory. Może gdyby oprócz Agnieszki Radwańskiej w dwudziestce rankingu ATP znalazł się jej rodak, wyniki oglądalności poszłyby w górę? Generalnie nasz tenis jednak leży. Szczególnie zimą. Nie ma hal, profesjonalnych baz, nie ma gdzie trenować. Nie oszukujmy się, nie istnieje u nas żaden system szkoleniowy. Nikomu nie ubliżając, ludzi zdolnych pociągnąć młodego chłopaka do przodu, takim z doświadczeniem, charyzmą, wiedzą, w kraju po prostu brak. Może poza trenerem Robertem Radwańskim, który tak często obrywa, a jest jedynym, który tyle osiągnął. Wśród mężczyzn od czasów pana Wojtka Fibaka panuje susza. Przyznaję z bólem: to wstyd, że czterdziestomilionowy naród nie miał w pierwszej pięćdziesiątce rankingu ATP żadnego swojego przedstawiciela. U nas nikt nie wie, co to znaczy słowo tenis. Ile to wysiłku, logistyki, podróży, negocjacji, załatwiania wszystkiego dookoła. Czasami czuję się jak na bezludnej wyspie, jak Robinson Crusoe. Do wszystkiego dochodzę sam. Szukam, sprawdzam, kontroluję, wymyślam. A jeszcze przy okazji trenuję.

http://www.tenisowy.com/news/1325/kubot … zasluzylem

jaccol55 - 26-01-2010 20:17:42

Łukaszu, było warto!

W tegorocznym Australian Open Łukasz Kubot przegrał przede wszystkim z chorobą. Gorączka, ból gardła, głowy i stawów nie pozwoliły Polakowi powalczyć jak równy z równym z Serbem Novakiem Djokoviciem. Dzień później, uskarżający się na dolegliwości Kubot, pożegnał się również z turniejem deblowym.

O tym, że awans do singlowego ćwierćfinału w Melbourne będzie właściwie niemożliwy już w niedzielę ostrzegał jego partner deblowy, Oliver Marach. - Łukasz zachorował, zaraził się chyba od Stefana Koubka. Wyjdzie na kort, ale nie będzie biegał, ma temperaturę - zapowiadał Austriak na łamach "Przeglądu Sportowego".

Wszystkie przypuszczenia Maracha, na nieszczęście samego Kubota i polskich fanów tenisa, sprawdziły się co do joty. Polak, wyraźnie osłabiony i bardzo ciężko poruszający się po korcie, nie był w stanie nawiązać rywalizacji z trzecią rakietą świata.

- Fatalna była już noc na niedzielę. Nie spałem, pociłem się, brałem aspirynę w dużych ilościach, wspomagałem się Panadolem - powiedział po meczu Łukasz Kubot. - Po konsultacji z lekarzem wycofałem się z miksta. Chciałem zaoszczędzić energię na mecz z Djokoviciem, ale ostatnie godziny okazały się gorsze niż poprzednie. Powiedziano mi, że noszę w sobie bakterie. Bolą mnie głowa i stawy, mam gorączkę, pali mnie gardło. A przed meczem doszło jeszcze rozwolnienie. Nie mogłem jeść normalnie, brakowało mi energii - dodał.

Łukasz Kubot po raz kolejny udowodnił jednak, że jest niezwykle twardym człowiekiem. Mimo ogromnego osłabienia postanowił wyjść na kort. Jego sportowa ambicja nie pozwoliła mu oddać meczu walkowerem.

- Szczerze mówiąc, to jadąc rano do klubu, w ogóle nie dawałem sobie szansy na występ - przyznał na łamach "Przeglądu Sportowego" 27-letni mieszkaniec Lubina. - Jednak, gdy po rozgrzewce wpadłem do szatni, powiedziałem sobie: bez względu na to, co będzie się działo, muszę wyjść na kort. Najwyżej skreczuję. Przy takiej publiczności nie pokazuję się codziennie. Inni się dziwili, co robię, ale uparłem się i nie żałuję. Było warto.

To dzięki ogromnej woli walki, którą podziwiać mogliśmy również w meczu z Djokoviciem, Kubot przebojem wdarł się do czołowej setki rankingu ATP. W spotkaniu z Serbem, gnębiony przez chorobę Polak, był praktycznie pozbawiony szans na wygraną, a mimo to stawił rywalowi opór w ostatniej partii.

- Brakowało mi oddechu, nie mogłem wydobyć z siebie dźwięku w czasie wymian. To strasznie przeszkadza, zaburza rytm. Oddychałem tylko przez nos - narzekał po meczu Kubot.

W obliczu tak poważnej niedyspozycji organizmu wyjście na kort było ogromnym ryzykiem. Polscy "znawcy" tenisa nie zostawiliby na nim suchej nitki (niektórzy i tak nie zostawiają), gdyby nie podjął walki w żadnej z partii tego meczu (swoją drogą, ciekawe ilu z nich próbowało biegać po korcie z wysoką temperaturą?). To jednak nie przeraziło Kubota. Jego wola walki i chęć odnoszenia kolejnych zwycięstw, nie pozwoliła mu pozostać w szatni w obliczu rywalizacji z zawodnikiem ze ścisłej światowej czołówki.

My możemy jedynie za Kubotem powtórzyć - "było warto". Niewykluczone, że na kolejne emocje z udziałem Polaka grającego w czwartej rundzie Australian Open przyjdzie nam długo poczekać. Tymczasem, po niektórych fantastycznych zagraniach Łukasza przy siatce, ręce same składały się do oklasków. A na deser była jeszcze akcja, która śmiało może kandydować do miana najwspanialszej tegorocznego turnieju.

http://www.tenisowy.com/news/1333/lukaszu_bylo_warto

Art - 26-01-2010 23:29:05

Kubot wraca do domu z podniesioną głową

Łukasz Kubot powoli może się już pakować. Nasz najlepszy tenisista, wraz z partnerem Olvierem Marachem, odpadł w trzeciej rundzie debla, po meczu z parą Ivo Karlovic - Dusan Velic. Polsko-austriacki team przegrał 6:2, 6:7 (11-13), 6:7 (4-7).

Schorowany i zmęczony Łukasz Kubot robił wszystko co mógł, by wyjść na kort przeciwko chorwacko-serbskiej parze. Udało się, ale tego dnia rywale mieli więcej szczęścia oraz... zabójczy serwis, którym dysponuje Ivo Karlovic.

Po pierwszym secie, wygranym aż 6:2 przez Kubota z Marachem, wydawało się, że ani wzrost, ani żadne inne czynniki nie będą miały wpływu na dalszy przebieg rywalizacji i nasz tenisista, który wczoraj odpadł z turnieju singlistów, nadal będzie grał w Australii. Ale drugi set, przegrany przez "naszych" w tie-breaku pomimo prowadzenia 5:2, najwyraźniej podciął im skrzydła.

Łukasz Kubot był coraz bardziej zmęczony, a Olivier Marach popełniał coraz więcej błędów. Kilka razy, piłka po nieprzemyślanych zagraniach Austriaka, lądowała na aucie. Na szczęście rozstawieni z "piątką" debliści, potrafili przełamać rywali i oglądaliśmy kolejny tie-break. Tam swoją klasę potwierdził Karlovic, którego uderzenia siały spustoszenie. Natomiast Marach, przy stanie 5:3 dla rywali, ponownie posłał piłkę w aut. Przewagi przeciwników, nie udało się już zniwelować.

Nasz najlepszy tenisista może się już pakować i wracać do kraju, albo raczej do Czech gdzie trenuje, z podniesioną głową. Polak odpadł w czwartej rundzie turnieju singlowego po jednostronnym pojedynku z Serbem Novakiem Djokovicem, jednak nie ma się czego wstydzić. Kilka razy, pomimo fatalnego stanu zdrowia, zaprezentował akcje na najwyższym poziomie.

- Powiedziano mi, że noszę w sobie bakterie. Bolą mnie głowa i stawy, mam gorączkę, pali mnie gardło - wyjaśniał. - Ale żeby nie było tylko o zdrowiu, Novak udowodnił, że między nami jest przepaść - dodał na łamach "Przeglądu Sportowego".

Czwarta runda Australian Open, to największy sukces w karierze singlowej Polaka. Po rywalizacji w deblu, można było oczekiwać nieco więcej, ale biorąc pod uwagę wszystkie niesprzyjające okoliczności, występ Łukasza Kubota należy uznać za wielce udany.

http://www.tenisowy.com/news/1330/kubot … iona_glowa

jaccol55 - 31-01-2010 16:01:57

Kubot za chwilę w Chile

Argentyńczyk Horacio Zeballos będzie przeciwnikiem Łukasza Kubota w meczu pierwszej rundy turnieju w chilijskim Santiago. Turniej rozpocznie się w poniedziałek.

Kubot, który w Australian Open doszedł aż do trzeciej rundy, ostatnio miał problemy zdrowotne. Najlepszy polski singlista był mocno osłabiony, gdyż złapał wirusa i zastanawiał się czy przystąpić do meczu z Novakiem Djokovicem. Polak wyszedł na kort, ale przegrał z Serbem w trzech setach. Później rozegrał jeszcze jeden mecz deblowy w parze z Olivierem Marachem i wrócił do kraju, by odpocząć.

Kolejnym turniejem, w którym wystartuje 86. tenisista światowego rankingu, będą zawody na kortach ziemnych w chilijskim Santiago. W pierwszej rundzie przeciwnikiem Kubota będzie Horacio Zeballos.

Argentyńczyk nie odnosił do tej pory wielkich sukcesów, choć według ATP plasuje się aktualnie na 55. miejscu. 24-latek z Buenos Aires zadebiutował w 2003 r. W ubiegłym roku doszedł do drugiej rundy US Open, a w tegorocznej edycji Australian Open, przegrał w pierwszej rundzie z Niemcem Philippem Kohlschreiberem.

Jeśli Kubot pokona Zeballosa, w następnej rundzie zmierzy się ze zwycięzcą meczu pomiędzy Hiszpanem Marcelem Granollersem i Argentyńczykiem Martinem Vassallo-Arguello.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml

DUN I LOVE - 31-01-2010 20:00:20

Łukasz Kubot - Skąd się wziął najlepszy polski tenisista od czasów Fibaka?
- Na trening o 5.30 rano, PKS-em albo rowerem. Katowaliśmy się do 7.45, potem szybko do szkoły. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę - o drodze z hali w Lubinie do pierwszej setki ATP opowiada Łukasz Kubot

Jakub Ciastoń: Skąd się wziął najlepszy polski tenisista od czasów Fibaka?
Łukasz Kubot: Z Lubina. Ze sportowej rodziny, tata grał w piłkę w Zagłębiu, do dziś jest trenerem. Najpierw nauczył mnie jeździć na rowerze, potem kopać piłkę. Grałem też z kumplami w kosza, mieliśmy bzika na punkcie NBA, był akurat szał telewizyjnych relacji. Każdy miał piłkę z maskotką ulubionego klubu i szpanował, ja miałem Charlotte Hornets. Młodsza siostra Paulina grała w siatkówkę. Wszyscy byliśmy tacy energetyczni, nie siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem. Tata mówił, że nie mam charakteru do piłki. Ale postawiłem się i raz pojechałem z juniorami Zagłębia na obóz. Wróciłem posiniaczony, ale dałem radę. Niezły byłem w piłkę.

Podobno mało brakowało, a zostałby pan piłkarzem?
- Tata chciał mnie zapisać do szkółki, ale nabór robili dopiero od 10. roku życia. Ośmiolatków brali tylko do tenisa. Trafiłem do trenera Ryszarda Korzeniowskiego i... jakoś poleciało. Spodobało mi się, choć lekko nie było. Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Na hali parkiet, trybuny zaraz przy linii bocznej, nie dało się zrobić wybiegu. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj. Musieliśmy ćwiczyć o 6, bo potem była zajęta. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę. O 7.45 koniec i do szkoły. A po szkole szybki obiad i trening ogólnorozwojowy. Moi rówieśnicy w tamtym czasie chodzili na dyskoteki. Ja szedłem swoją drogą. Tata załatwiał mi wejścia na salę Zagłębia. Do dziś wszystko związane z tym klubem kojarzy mi się pozytywnie, łezka się kręci w oku. Bardzo dużo zawdzięczam w życiu ojcu. Na początku się nam nie przelewało, wyjeżdżał za granicę, żeby grać w IV lidze i trochę dorobić.

Kiedy zdecydował pan, że zostanie zawodowym tenisistą?
- Jako 16-latek wygrałem juniorskie mistrzostwa Polski. Radek Nijaki załatwił mi stypendium w akademii Johna Newcombe'a w Teksasie. Wyjechałem z szarej Polski na słońce, gdzie od września do grudnia grało się pod gołym niebem. Ten kolorowy tenisowy świat od razu bardzo mi się spodobał. Tam po raz pierwszy zobaczyłem dyscyplinę, rygor treningowy, profesjonalizm.

Początki pana kariery związane są z Austrią.
- Zagłębie Lubin grało w Pucharze Intertoto z SV Ried. Ojciec był wtedy asystentem trenera, znał niemiecki, a w Ried była fabryka rakiet Fishera i szkółka dla juniorów. Jakoś zagadał i załatwił mi z nimi kontrakt. Trafiłem do Pasching koło Linzu. Zacząłem grać w lidze, złapałem nawet sponsora - pana Franza Grada z firmy Transdanubia. Jako 18-latek poleciałem do Dżakarty, Malezji, Singapuru. Doszedłem do ćwierćfinału juniorskiego Wimbledonu, grałem w satelitach w Afryce.

Kogo podziwiał pan w młodości?
- Nie miałem idola. Lubiłem Kafielnikowa, trochę przez sentyment do rakiet Fishera, bo nimi wygrał w 1996 r. Roland Garros. Lubiłem Couriera za walkę do końca, Bjoerkmana, Toda Martina, Jiriego Novaka, Radka Stepanka lubię do dziś, przyjaźnimy się, trenujemy często razem. Łatwo jest lubić i podziwiać Federera, ja szanuję ludzi, którzy może nie mieli wielkiego talentu, ale ciężko pracowali i mieli pomysł na ofensywną grę. Sam staram się taki być.

Dlaczego trzeba było tylu lat, żeby wreszcie przebił się pan do pierwszej setki, wygrał z Roddickiem, doszedł do finału w Belgradzie, teraz do 1/8 finału Australian Open?
- Uczyłem się na błędach. Nie miał mi kto podpowiedzieć, co robić. Dopiero niedawno zrozumiałem, jak bardzo pomaga mi debel. Grając w parze z Oliverem Marachem, zobaczyłem, że można wygrywać z najlepszymi w dużych turniejach. Skoro dało się w deblu, to dlaczego nie w singlu? Zacząłem grać w eliminacjach, mozolnie piąć się do góry. Bardzo ważna była pewność siebie, której kiedyś nie miałem. My, Słowianie, w sporcie później dojrzewamy. Latynosi grają dobrze jako 19-, 20-latkowie. Weźcie Nadala, Nalbandiana, del Potro, Corię. My lepiej gramy bliżej trzydziestki - spójrzcie na Radka Stepanka, innych Czechów, Tomasa Ziba, Jan Henrycha. Poszedłem ich drogą. Kluczem jest wytrwałość i ciężka praca. Jestem wdzięczny za to, gdzie jestem, Ryszardowi Krauzemu, który wspierał polski tenis, ale poza tym, do wszystkiego doszedłem sam, nie miałem trenerów, fachowców. Dlatego trwało to tyle czasu.

Dlaczego w Polsce nie ma boomu na tenis? Mecze w telewizji maksymalnie ogląda po 200-300 tys. ludzi, nawet gdy pan czy Radwańska wygrywacie.
- Sukcesów jest ciągle za mało. Jest za mało zawodników, by liczyć na boom. Nie ma fachowców, trenerów na wysokim poziomie. Wyjątkiem jest Robert Radwański, który nie jest lubiany, a zasługuje na wielki szacunek za doprowadzenie dwóch zawodniczek do czołówki. Nie ma systemu szkolenia i promowania zawodników, nie ma infrastruktury. Jak wyjeżdżałem z Polski w 2005 r., ciągle brakowało hal, by w ogóle trenować zimą. Wstyd, że w 40-milionowym kraju nie mamy tenisisty w pierwszej pięćdziesiątce. Tenis to niewykorzystany potencjał, tyle osób gra amatorsko. Ale może się coś ruszy. Wierzę, że może pomóc Puchar Davisa. Mamy teraz naprawdę mocną reprezentację, która może pociągnąć zainteresowanie.

Mieszka pan w Czechach, ma czeskich trenerów. Dlaczego oni są w sporcie potęgą, a my nie?
- Czesi na treningach grają na punkty, my nie - to jest podstawowa różnica. Oni od początku uczą się rywalizacji, my uczymy się odbijać piłkę. Poza tym mają system, dobrych trenerów, infrastrukturę. Między miejscem 300. a 500. w rankingu ATP jest ok. 50 Czechów i z każdym z nich można zagrać na równym poziomie. Czesi się nie wywyższają, gratulują sobie nawzajem, mają więcej pokory, skromności.

Bardzo jest pan związany z Czechami?
- Dom zawsze będzie w Lubinie u rodziców i w Bolesławcu u dziadków. Czechy traktuję jako bazę treningową. Jestem zawodnikiem TK Neride. To mały klubik, ale nie zmienię jego barw, bo wiele mu zawdzięczam.

Był pan 86. na świecie, od poniedziałku [w poniedziałek ukaże się nowy ranking ATP] awansuje pan na minimum 70. miejsce. Co dalej?
- Tata powtarza, żeby martwić się tylko o zdrowie. Jak jesteś zdrowy, możesz ciężko pracować, a w końcu przyjdą i wyniki, i pieniądze. Kiedyś byłem 120. na świecie i nie mogłem spać, kombinując, jak awansować o te dwadzieścia miejsc. I nic z tego nie wyszło. Dlatego teraz nie kalkuluję, tylko staram się dobrze grać. Na pewno awans da mi komfortową sytuację. Będę mógł grać w większości turniejów bez eliminacji. Myślę raczej nie o awansie, ale dalszej budowie mojego sztabu. Mam już tyle pieniędzy, że będę zabierał trenera na każdy turniej. Albo Ivana Machytkę, albo Tomasa Hlaska. Są też plany, żeby pan Wojtek Fibak został moim doradcą w sprawach taktyki, przynajmniej na niektóre turnieje. Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać.

Jim Courier mówi, że tenis idzie w centymetry - del Potro, Cilić, Murray, nie ma już niskich w czołówce.
- Tenis staje się coraz szybszy, bardziej wymagający fizycznie. Skończyły się czasy, że biegasz i jak wytrzymasz dłużej od przeciwnika, to wygrasz wymianę. Tempo jest niesamowite. Jak grałem z Djokoviciem, to ciągle czułem, że jestem ułamki sekund spóźniony. Jest mniej wymian, jest agresywniej. Nawet Nadal zaczął atakować, a Murray atakuje drugi serwis rywala, czego wcześniej nie robił. Nie chodzi o centymetry, ale o ofensywę.

Co pan będzie robił po skończeniu kariery?
- Myślałem o studiach, żeby mieć jakieś wykształcenie. Jeśli będę tęsknił za tenisem, to wrócę jako trener. Mam też duży sentyment do piłki, mówię w pięciu językach [polski, czeski, niemiecki, angielski, rosyjski], więc może zostanę menedżerem. Na pewno założę rodzinę i zajmę się wychowaniem dzieci.

Dzieci będą grały w tenisa?
- Same zdecydują. W Polsce nastawienie rodziców to też czynnik niszczący. Dlaczego mamy zdolnych 12-, 14-, 16-latków, a potem nikogo? Bo dzieci się zniechęcają i rzucają tenis, a zniechęcają się, bo od początku czują presję, przymus, tenis nie jest zabawą, tylko realizowaniem ambicji rodziców. Nigdy nie zapomnę widoku ojca dziewczyny, z którą dawno temu grała Paulina - turniej dla dzieci, uśmiechy, zabawa, a facet dałby się pokroić, żeby tylko córka wygrała. Bez sensu. Dzieci w Polsce trzeba odciągnąć od komputera, telewizora, niech idą na basen, boisko czy na kort, niech w ogóle zaczną uprawiać sport. Reszta sama przyjdzie z czasem.

Jak pan tak jeździ po świecie, to coś pan czasem gotuje?
- Maksymalnie herbatę. Zero talentu do gotowania. Zresztą do tenisa też nie mam talentu, ale zawzięty jestem. I walnięty na jego punkcie. Moje ulubione zajęcie poza graniem w tenisa, to... oglądanie tenisa w telewizji i na DVD.

A filmy?
- "Kiler", "Kiler-ów 2-óch" i "Nic śmiesznego". Jestem fanem polskich komedii, zwłaszcza tych z Czarkiem Pazurą.

Jakie plany po Australian Open?
- Santiago de Chile, Costa do Sauipe, Acapulco i powrót do Polski na mecz Pucharu Davisa z Finlandią. Później znów za ocean do Indian Wells i Miami, a potem Europa i turnieje na mączce. We wszystkich większych turniejach planuję też grę z Oliverem w deblu. Tak się umówiliśmy. Singiel będzie najważniejszy, ale debla nie zostawiam.

Łukasz Kubot
27 lat. W poprzednim sezonie jako pierwszy Polak od 26 lat awansował do pierwszej setki rankingu ATP. Zagrał w finale turnieju ATP w Belgradzie, a w Pekinie pokonał Andy'ego Roddicka, ówczesną rakietę numer sześć na świecie. Po wygraniu dwóch rund i kreczu Michaiła Jużnego doszedł do 1/8 finału Australian Open. Razem z Austriakiem Oliverem Marachem tworzy jedną z najsilniejszych par deblowych.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7513 … &startsz=x

Art - 01-02-2010 16:16:03

Ranking ATP. Kubot coraz wyżej

Po udanym występie w Australian Open, Łukasz Kubot odnotował duży skok w rankingu ATP. Polski tenisista awansował o 25 pozycji i zajmuje obecnie 61. lokatę.

Przed Australian Open Kubot był 86. Start w australijskim turnieju zaliczy z pewnością do udanych. W grze pojedynczej awansował do IV rundy, w której przegrał z wyżej notowanym Novakiem Djokoviciem. Polak występował także w deblu, gdzie ze swoim partnerem Austriakiem Oliverem Marachem dotarł do 1/8 finału. Kubot był pierwszym od 32 lat Polakiem walczącym w Melbourne o awans do ćwierćfinału męskiego singla

sport.pl

jaccol55 - 01-02-2010 17:14:13

Fibak doradcą Kubota?

- Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać - mówi na łamach Gazety Wyborczej Łukasz Kubot i zapowiada, że za zarobione pieniądze chce brać trenerów na każde zawody i nawiązać współpracę z Wojciechem Fibakiem.
W opublikowanym w poniedziałek rankingu ATP Łukasz Kubot awansował na 61. miejsce, co jest najlepszym wynikiem polskiego tenisisty od 1986 roku. Jakie są dalsze plany zawodnika? - Tata powtarza, żeby martwić się tylko o zdrowie. Jak jesteś zdrowy, możesz ciężko pracować, a w końcu przyjdą i wyniki, i pieniądze - wyjaśnia na łamach Gazety Wyborczej.

- Kiedyś byłem 120. na świecie i nie mogłem spać, kombinując, jak awansować o te dwadzieścia miejsc. I nic z tego nie wyszło. Dlatego teraz nie kalkuluję, tylko staram się dobrze grać. Na pewno awans da mi komfortową sytuację. Będę mógł grać w większości turniejów bez eliminacji. Myślę raczej nie o awansie, ale dalszej budowie mojego sztabu. Mam już tyle pieniędzy, że będę zabierał trenera na każdy turniej. Albo Ivana Machytkę, albo Tomáša Hláska. Są też plany, żeby pan Wojtek Fibak został moim doradcą w sprawach taktyki, przynajmniej na niektóre turnieje. Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać - dodał Kubot.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ca-kubota/

Ciekawe jakie będą efekty... :D

Art - 01-02-2010 17:57:44

Kubot pożegnał Melbourne.

Łukasz Kubot zakończył już zmagania w Australian Open i po zasłużonym odpoczynku pożegnał się z Melbourne. Australian Open było najlepszym turniejem w karierze Kubota.

Łukasz Kubot przez kilkanaście godzin spał wczoraj jak zabity. Po wyjątkowo późnej pobudce założył jednak klapki i po raz ostatni przyjechał do centrum. Pożegnał się z kortami, znajomymi, wyściskał się z opiekującą się nim od kilku dni panią doktor. I jeszcze raz przeszedł się po Melbourne Parku - miejscu, gdzie przeżył najwięcej miłych chwil w swojej dziesięcioletniej zawodowej karierze.

W sobotę na trzecią rano zamówił taksówkę na lotnisko. Poczuł się lepiej, gorączka ustąpiła i przez Nową Zelandię zdecydował się lecieć do Santiago. - Kupiłem całoroczny bilet na klasę biznes za 9 tysięcy euro. Tanio, trzeba tylko wybrać cztery kontynenty, na które się będzie podróżować - opowiadał podczas spaceru tenisista z Lubina, który na drogę dostał błogosławieństwo od przemiłej lekarki. Zmierzyła mu temperaturę, ciśnienie, poprosiła, by długo wypoczywał i „puściła wolno". Kubot poszedł też odebrać naciągi i uregulować rachunek za pracę stringerów. - 570 dolarów australijskich za 19 rakiet. Sporo, ale też dużo i długo tu grałem - podsumował.

Na chwilę zatrzymał się przy popiersiu bohatera gospodarzy Pata Raftera. Tak jak gracza on atakującego, tak jak on wspaniale czującego się przy siatce. - Wielki człowiek, wielki człowiek - powtarzał. Spojrzał na górujące nad miastem wieżowce i rozmarzył się: - Chciałbym tu kiedyś przyjechać jako turysta, poznać ludzi i kraj. Na razie pamiętam tylko drogę na obiekt i polską pizzerię na St. Kildzie. Kangury widziałem jedynie na obrazkach - stwierdził smutno. Kiedyś przejedzie się też pewnie tramwajem, który jest w mieście podstawowym środkiem lokomocji i dowodzi na Rod Laver Arenę tłumy kibiców. - Nie brzydzę się komunikacją publiczną, prawie całe życie na trasie Lubin - Wrocław podróżowałem PKS-em - uśmiechnął się.

Skromny człowiek. Łukasz podczas tego turnieju zdobył sympatię naprawdę wielu kibiców...

http://www.sports.pl/Tenis/Lukasz-Kubot … 1,289.html

Raddcik - 01-02-2010 23:15:44

Łukasz Kubot: Katowaliśmy się. Nie ma zmiłuj

- Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj - opowiada w wywiadzie dla Sport.pl o początkach kariery najlepszy polski tenisista Łukasz Kubot.

- Tata chciał mnie zapisać do szkółki, ale nabór robili dopiero od 10. roku życia. Ośmiolatków brali tylko do tenisa. Trafiłem do trenera Ryszarda Korzeniowskiego i... jakoś poleciało. Spodobało mi się, choć lekko nie było. Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Na hali parkiet, trybuny zaraz przy linii bocznej, nie dało się zrobić wybiegu. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj. Musieliśmy ćwiczyć o 6, bo potem była zajęta. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę. O 7.45 koniec i do szkoły. A po szkole szybki obiad i trening ogólnorozwojowy. Moi rówieśnicy w tamtym czasie chodzili na dyskoteki. Ja szedłem swoją drogą - opowiada Łukasz Kubot.

Polak trenuje w Czechach, gdzie poziom tenisa jest wyższy niż w Polsce. - Oni od początku uczą się rywalizacji, my uczymy się odbijać piłkę. Poza tym mają system, dobrych trenerów, infrastrukturę. Między miejscem 300. a 500. w rankingu ATP jest ok. 50 Czechów i z każdym z nich można zagrać na równym poziomie. Czesi się nie wywyższają, gratulują sobie nawzajem, mają więcej pokory, skromności - wyjaśnia.

http://www.tenisowy.com/news/1356/lukas … _ma_zmiluj

DUN I LOVE - 02-02-2010 22:34:16

Legendy tenisa chwalą Kubota
(fot. PAP)
Łukasz Kubot awansował na 61. miejsce w rankingu ATP, najwyższe w swojej dotychczasowej karierze. Dobra postawa Polaka w Australian Open nie przeszła niezauważona. Kubota chwaliły legendy tenisa m.in. Jim Courier i Wojciech Fibak.

Courier, były lider światowego tenisa, czterokrotny triumfator turniejów wielkoszlemowych osobiście pogratulował Polakowi. - Dobra robota mój przyjacielu - stwierdził Amerykanin, który w 2005 roku został przyjęty do Międzynarodowej Tenisowej Galerii Sławy.

Pełen uznania dla postępów Kubota jest także Wojciech Fibak. - Jak tylko mogę, pomagam Łukaszowi i nadal z chęcią będę to robił. Jeśli będzie grał w europejskich turniejach, łatwiej będzie zaplanować współpracę. Ogromnie go cenię i lubię. Mam też nadzieję, że pociągnie za sobą Michała Przysiężnego i Jerzego Janowicza do setki rankingu ATP - twierdzi legenda polskiego tenisa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

http://sport.wp.pl/kat,1840,title,Legen … omosc.html

Kubecki - 03-02-2010 10:04:01

Wielkie emocje gwarantuje Łukasz Kubot

Łukasz Kubot miał bardzo trudne momenty w meczu z Horacio Zeballosem (51. ATP) . Podniósł się jednak z kolan w drugim secie i wygrał z Argentyńczykiem w pierwszej rundzie turnieju w chilijskim Santiago 3:6, 7:5, 6:3.

To nie miał być spacerek i w żadnym wypadku nie był. Horacio Zeballos od samego początku meczu z Łukaszem Kubotem pokazał, że dobijanie do 50 rankingu nie jest kwestią przypadku. Po sześciu gemach pierwszej partii Argentyńczyk miał na koncie jedno przełamanie, które przesądziło o zwycięstwie do 3.

Później problemy polskiego tenisisty jeszcze bardziej się pogłębiły. Zeballos prowadził już 3:1 w drugim secie po przełamaniu na samym początku, ale nagle Łukasz Kubot przeszedł totalną metamorfozę. Najpierw doszedł na 2:3, by po chwili przełamać argentyńskiego rywala i objąć prowadzenie 5:4!

No i wtedy rozpoczął się chyba decydujący o losach meczu gem... który trwał blisko 15 minut! Polak miał aż sześć piłek setowych, ale Argentyńczyk za każdym razem potrafił się wybronić z opresji. Wyrównał, ale musiało go to kosztować sporo sił, bo w kolejnych dwóch gemach dominował już Łukasz Kubot.

Następnie kibice przeżyli powtórkę z początku, bo rozpoczęło się od 2:2. Jednak odczuwający trudy poprzedniego seta Zeballos już nie miał tyle świeżości. Z kolei Łukasz Kubot, jak wytrawny i wytrwały bokser, wypunktował przeciwnika, przełamując go na 5:3 i później serwując po zwycięstwo. Horacio Zeballos też pomógł polskiemu tenisiście, bo popełnił podwójny błąd serwisowy w ósmym gemie, dzięki czemu zrobiło się szybko 40:15 dla Kubota. Polak szansy nie wypuścił z rąk i dlatego wystąpi w drugiej rundzie.

Kubot w drugiej rundzie zmierzy się z Hiszpanem Marcelem Granlloersemm (112. ATP), który wygrał w I rundzie po kreczu Argentyńczka Martina Vassallo Arguello.

Jest jeszcze debel

Łukasz Kubot wystąpi jeszcze deblu wspólnie z Oliverem Marachem. Ich rywalami będa Argentyńczyk Juan Ignacio Chela i Hiszpan Santiago Ventura.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml

DUN I LOVE - 03-02-2010 10:06:18

Łukasz nie zwalnia. Wygrał także w deblu

Najwyżej rozstawiony polsko-austriacki debel Łukasz Kubot i Oliver Marach awansował do ćwierćfinału turnieju ATP Tour w Santiago.

Najwyżej rozstawiony polsko-austriacki debel Łukasz Kubot i Oliver Marach awansował do ćwierćfinału turnieju ATP Tour na twardych kortach w chilijskim Santiago (z pulą nagród 450 350 dolarów). Wcześniej polski tenisista wygrał pierwszy pojedynek w singlu.

Kubot i Marach wygrali w pierwszej rundzie 6:3, 7:6 (9-7) z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą i Hiszpanem Santiago Venturą. W ćwierćfinale zmierzą się ze zwycięzcami meczu pomiędzy Argentyńczykiem Brianem Dabulem i Włochem Paolo Lorenzim oraz Santiago Gonzalezem z Meksyku i Chilijczykiem Nicolasem Massu.

Natomiast w singlu polski tenisista, sklasyfikowany na 61. miejscu w rankingu ATP World Tour (najwyższym w dotychczasowej karierze), wyeliminował we wtorek rozstawionego z numerem piątym Argentyńczyka Horacio Zeballosa 3:6, 7:5, 6:3. O miejsce w 1/4 finału zagra w środę z Hiszpanem Marcelem Granollersem.

Wyniki wtorkowych spotkań pierwszej rundy:

gra pojedyncza - Łukasz Kubot (Polska) - Horacio Zeballos (Argentyna, 5) 3:6, 7:5, 6:3

gra podwójna - Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 1) - Juan Ignacio Chela, Santiago Ventura (Argentyna, Hiszpania) 6:3, 7:6 (9-7).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml

Kubecki - 03-02-2010 10:11:53

Kasiasty Kubot. O włos od dziesiątki bogaczy

Świetny początek sezonu wywindował Łukasza Kobota do czołówki najbogatszych tenisistów. Polski zawodnik zarobił w tym roku 132 796 dolarów, co daje mu 13. miejsce na liście najlepiej zarabiających. Liderem jest oczywiście Roger Federer, który zbliża się do 2 milionów dolarów.

Federer wyprzedza swojego finałowego przeciwnika z Melbourne Szkota Andy'ego Murraya - 968,1 tys. dol. oraz Chorwata Marina Cilica - 437,25 tys. dol.

Kubot w tym roku zdążył zagrać w Dausze, Sydney i Melbourne. W zestawieniu zarobków Polaka wyraźnie widać zmianę, która rozpoczęła się w zeszłym sezonie. Kubot zaczął zarabiać na singlu, a nie na deblu, jak to bywało do tej pory. W 2010 roku zarobki z turniejów deblowych to ledwie szósta część.

Czołówka najlepiej zarabiających tenisistów w 2010 roku

1. Roger Federer (Szwajcaria) 1 988 720 dolarów

2. Andy Murray (Szkocja) 968 100

3. Marin Cilić (Chorwacja) 437 250

4. Nikołaj Dawidienko (Rosja) 370 250

5. Jo-Wilfried Tsonga (Francja) 368 800

6. Rafael Nadal (Hiszpania) 284 440

7. Andy Roddick (USA) 251 110

8. Bob Bryan (USA) 208 385

. Bob Bryan (USA) 208 385

10. Novak Djoković (Serbia) 184 400

...

13. Łukasz Kubot (Polska) 132 796

164. Michał Przysiężny (Polska) 13 922

167. Mariusz Fyrstenberg (Polska) 13 407

. Marcin Matkowski (Polska) 13 407

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

DUN I LOVE - 03-02-2010 10:13:38

Kubot po turnieju w Chile znajdzie się w Top-60, niewiadomą jest dokładne miejsce Polaka w Entry. ;)

jaccol55 - 04-02-2010 14:32:32

Legendarny deblista twierdzi, że Kubot może skupić się na singlu

Według Todda Woodbridge'a ekstremalny wysiłek wkładany w męski tenis może wkrótce zmusić Łukasza Kubota do zastanowienia się nad sensem regularnych występów w grze podwójnej.
- Zobaczymy co postanowi za rok, gdy przebije się wyżej w singlu. Tenis jeszcze nigdy nie kosztował tyle zdrowia, a zawodowiec potrzebuje regeneracji - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Woodbridge. Australijczyk w latach 90-tych tworzył wspólnie z Markiem Woodfordem najlepszy duet deblowy świata.

Podczas wielkoszlemowego turnieju w Melbourne byłemu gwiazdorowi spodobała się gra Kubota. - Z całym szacunkiem, ale nie walczył o najwyższe cele. Spisał się lepiej niż oczekiwaliście. Moim zdaniem ma szansę, by być jeszcze wyżej w rankingu - twierdzi.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ie-na-sin/

Yannick - 06-02-2010 16:02:33

ATP w Santiago: Łukasz Kubot w finale

Łukasz Kubot i Oliver Marach awansowali do finału gry podwójnej w turnieju ATP Tour tenisistów na ziemnych kortach w Santiago. W półfinale polsko-austriacka para wygrała z Czechami Leosem Friedlem i Davidem Skochem 5:7, 6:2 i 10-8 w tzw. super tie-breaku.
To siódmy w historii awans Kubota do finału gry podwójnej turnieju rangi ATP (szósty z Marachem). W dorobku ma trzy triumfy (wszystkie z Austriakiem).

Piątkowy półfinał miał bardzo zacięty przebieg. W tzw. super tie-breaku Kubot i Marach przegrywali już 1:4, by wygrać ostatecznie 10:8. Awans do finału wyceniono na 11 360 dolarów.

W finale rywalami Polaka i Austriaka będą zwycięzcy spotkania między Argentyńczykami Lucasem Arnoldem Kerem i Juanem Monaco a Włochem Potito Starace i Argentyńczykiem Horacio Zeballosem.

Kubot występował w Santiago również w singlu, ale odpadł w 2. rundzie po porażce z Hiszpanem Marcelem Granollersem 4:6, 2:6.

Wynik półfinału gry podwójnej:
Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 1) - Leos Friedl, David Skoch (Czechy) 5:7, 6:2, 10:8

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2124 … omosc.html

Yannick - 07-02-2010 09:08:03

4) Movistar Open 2010-Santiago

R1 (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Juan Ignacio Chela/Santiago Ventura (ARG/ESP) 6-3 7-6(7)
QF (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - (WC)Santiago Gonzalez/Nicolas Massu (MEX/CHI) 4-6 6-3 (10-6)
SF (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Leos Friedl/David Skoch (CZE) 5-7 6-2 (10-8)
F   (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Potito Starace/Horacio Zeballos (ITA/ARG) 6-4 6-0

http://www.movistaropen.cl/wp-content/uploads/2010/02/dobles_kubot_marach_sabado_04-final.jpg

Statystyczny - 07-02-2010 10:32:10

Brawo :) Choć z dobrych par pokonali tylko Skocha i Friedla.

Widzu - 07-02-2010 12:58:46

Brawo Łukasz!!! Oby to była początek serii wygrywanych turniejów.... no ale mimo wszystko bardziej licze na singla;p

DUN I LOVE - 07-02-2010 23:12:50

Jeżeli chodzi o singla to od jutra Łukasz powinien plasować się na 56 pozycji w rankingu Entry.

Statystyczny - 08-02-2010 10:13:47

I plasuje się :)   Oprócz tego Kubot jest czternastym deblistą świata, a w rankingu drużynowym zajmuje z Marachem siódme miejsce.

Raddcik - 08-02-2010 13:45:53

8.02.2010r.

http://i49.tinypic.com/actr8j.jpg

Kubecki - 08-02-2010 13:53:43

Cieszy oczy ten widok, cieszy :)

Kastet1 - 08-02-2010 16:43:53

No to za tydzień top 50.

jaccol55 - 09-02-2010 17:30:43

Skarpeta Kubota pęcznieje

Ten sezon już jest przełomowy dla Łukasza Kubota. Polak dotarł do czwartej rundy Australian Open, a w turnieju w chilijskim Santiago triumfował w parze z Olivierem Marachem. Ale nie tylko na korcie idzie mu dobrze. Nasz zawodnik zajmuje 13. miejsce na liście najlepiej zarabiających tenisistów.

Dobre rezultaty na korcie przekładają się na coraz większe pieniądze, dlatego Łukasz Kubot zajmuje doskonałe, 13. miejsce na liście najlepiej zarabiających tenisistów w tym roku. Swój doskonały wynik Polak zawdzięcza udanym startom, zarówno w zawodach singlistów jak i deblu.

Polak poprawił swoje osiągnięcie z 2006 roku, kiedy awansował do trzeciej rundy US Open. W wielkoszlemowym Australian Open dotarł do czwartej rundy. Natomiast podczas zakończonych w minioną niedzielę zawodów w Santiago, wygrał w parze z Olivierem Marachem.

Kubot jest gorszy od zajmującego 10. miejsce na liście Novaka Djokovica, o niewiele ponad 30 tysięcy dolarów. Natomiast na czele klasyfikacji znalazł się triumfator Australian Open, Szwajcar Roger Federer, który "zgarnął" już prawie 2 miliony dolarów.

Najlepiej zarabiający tenisiści:
1. Roger Federer (Szwajcaria) 1 988 720 dol.
2. Andy Murray (Szkocja) 968 100
3. Marin Cilic (Chorwacja) 531 108
4. Nikołaj Dawidienko (Rosja) 370 250
5. Jo-Wilfried Tsonga (Francja) 368 800
6. Rafael Nadal (Hiszpania) 284 440
7. Andy Roddick (USA) 251 110
8. Bob Bryan (USA) 208 385
. Mike Bryan (USA) 208 385
10. Novak Djokovic (Serbia) 184 400
...
13. Łukasz Kubot (Polska) 150 176
146.Michał Przysiężny (Polska) 21 302
187.Mariusz Fyrstenberg (Polska) 13 407
187.Marcin Matkowski (Polska) 13 407

http://www.eurosport.pl/tenis/skarpeta- … tory.shtml

Art - 09-02-2010 20:16:25

Turniej ATP w Costa do Sauipe: Kubot wystąpi w singlu i deblu

Najlepszy obecnie polski tenisista Łukasz Kubot w przyszłym tygodniu wystartuje w imprezie ATP Tour na kortach ziemnych w brazylijskim Costa do Sauipe (z pulą nagród 442,5 tys. dol.).

W grze pojedynczej Kubot rozpocznie występ od pojedynku z Hiszpanem Oscarem Hernandezem, a jeśli wygra, to w drugiej rondzie może trafić na innego Hiszpana Alberta Montanesa, rozstawionego z numerem drugim. Wcześniej tenisista z Półwyspu Iberyjskiego musi się uporać z Niemcem Simonem Greulem.

W grze podwójnej Kubot zagra ze swoim stałym partnerem Oliverem Marachem, jako para numer jeden. Pierwszymi rywalami polsko-austriackiego debla będą Hernandez i Montanes.

http://www.tenisowy.com/news/1383/tenis … lu_i_deblu

DUN I LOVE - 13-02-2010 18:40:34

Kubot spóźnił się na otwarcie igrzysk!

Łukaszowi Kubotowi wyraźnie służy powietrze w Costa do Sauipe. Polak w piątek przeszedł samego siebie i w dziesięć godzin rozegrał trzy mecze. W efekcie awansował do półfinałów w singlu i deblu i w poniedziałek trafi do pięćdziesiątki najlepszych tenisistów świata.

Kubot z rozbrajającą szczerością przyznał, że miało go w ogóle nie być w Brazylii. - Chciałem grać w Europie, ale się nie załapałem, dlatego przyleciałem do Ameryki Południowej - powiedział.

- Wolę szybsze korty, ale jak widać udało mi się dostosować do tych w Costa do Sauipe. W piątek grałem swój najlepszy tenis w życiu. Mam nadzieję, że na tym nie koniec - rozmarzył się.

Maraton naszego tenisisty zaczął się o 18 wieczorem polskiego czasu, w ponadtrzydziestostopniowym upale, a skończył o 4 nad ranem, gdy trwała druga godzina ceremonii otwarcia zimowych igrzysk w Vancouver.

Wszystkiemu winna pogoda i... sam Kubot. W czwartek w Costa do Sauipe długo padał deszcz. Gdy wreszcie się rozpogodziło, okazało się, że korty są tak przemoczone, że nie da się na nich odbijać piłki. Wszystkie mecze przełożono zatem na piątek. Kubot miał w planach spotkanie 1/8 finału z Hiszpanem Alberto Montanesem i deblową ćwiartkę z czeską parą Leos Friedl/David Skoch. Problem w tym, że organizatorzy nie mogli sobie już pozwolić na dalsze obsunięcia w programie turnieju. Dlatego ćwierćfinał singla też musiał się odbyć tego dnia.

Kubot w pełni świadomy surwiwalu, jaki ma w perspektywie, rzucił się do agresywnego ataku od pierwszego meczu z Montanesem. Rozstawiony z dwójką Hiszpan nie miał nic do powiedzenia. W niecałe półtorej godziny polski tenisista sprawił mu lanie 6:2, 6:2.

Trochę ponad trzy godziny przerwy i Kubot znów musiał stawać w szranki. W ćwierćfinale singla bił się z sąsiadem z rankingu Fabio Fogninim. Włoch też miał w nogach jeden mecz. Wystarczyło 90 minut, by sprawdzić, który z nich ma lepszą kondycję. W pierwszym secie Fognini jeszcze stawiał opór, ale w drugim był tylko cieniem dla świetnie grającego Kubota. Polak w drugim piątkowym meczu ponownie stracił ledwie cztery gemy, tym razem wygrywając w rozmiarach 6:3, 6:1.

Łukaszowi Kubotowi było mało. Na zakończenie dnia, też niemal z marszu, zagrał jeszcze deblu. Czesi Friedl i Skoch, tak samo jak wcześniej Montanes i Fognini, nie mieli nic do powiedzenia. Para Łukasz Kubot/Oliver Marach rozniosła ich w pył w 68 minut w ulubionym tego dnia przez Polaka stosunku 6:3, 6:1.

Maraton Łukasza Kubota zaowocował półfinałami w obydwu turniejach w Costa do Sauipe. W deblu spotka się z reprezentantami gospodarzy Thomaz Bellucci/Marcos Daniel. Cięższą przeprawą wydaje się w turnieju singla 26-letni Rosjanin Igor Andriejew, aktualnie 41. w rankingu. Kubot wie, czego się po nim spodziewać. - Czeka mnie dużo pracy, bo on uwielbia się bronić - stwierdził polski tenisista.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-costa … tory.shtml

Yannick - 14-02-2010 13:31:23

Kapitalny Kubot w finale Brasil Open

On gra swój najlepszy tenis w życiu! Łukasz Kubot po pasjonującym meczu pokonał 2:6, 6:2, 6:4 rozstawionego z numerem 4 Rosjanina Igora Andriejewa i w finale turnieju Brasilian Open zagra z Juanem Carlosem Ferrero. To będzie drugi w karierze występ Polaka na tym etapie imprezy ATP Tour.

Z wielką przyjemnością oglądało się wieczorny mecz Polaka, ale trzeba przyznać, że łatwo nie było.
Łukasz miał wielkie problemy w pierwszym secie. Poruszał się bardzo wolno po korcie, a na dodatek rywal znakomicie serwował. Po tym jednak, co zobaczyliśmy w kolejnej partii, można podejrzewać, że Kubot w końcówce odpuścił nieco Andriejewowi i szykował siły na drugiego seta.

To, co w nim pokazał było wspaniałe. Kapitalne woleje i stop woleje wręcz demolowały Rosjanina. Nasz tenisista dwa razy przełamał rywala i pewnie wygrał 6:2. Kilka jego zagrań było naprawdę najwyższych lotów.

Trzecia parta była niesamowita.

Kubot słabo zaczął i przegrywał już 1:3. Później jednak zaczął grać jak z nut. Znowu świetnie zagrywał z woleja i gonił rywala po korcie. Łukasz wygrał dziewięć piłek z rzędu i objął prowadzenie 4:3.

Końcówka była bardzo zacięta. Polak prowadził 5:4, ale rywal serwował. Zawodnik rodem z Bolesławca wytrzymał jednak napięcie i wykorzystał drugą piłkę meczową. Oczywiście pojedynek wygrał kapitalnym stop wolejem.

Igorowi nie pozostało nic innego jak skrzywić się ze smutku i pogratulować Polakowi.

Warto dodać, że Łukasz zaserwował dziewięć asów, a rywal sześć. Na dodatek wyeliminował w dużym stopniu podwójny błąd serwisowy. Tym razem miał tylko dwie takie pomyłki. Łacznie Polak wygrał 76 punktów, a rywal 68.

Dzięki wygranej Łukasz dostanie 39,780 dolarów i zarobi do rankingu ATP 150 punktów. Można się zatem spodziewać, że Polak poprawi swoją 56. lokatę. Prawdopodobnie podskoczy o około dziesięć miejsc.

- Łukasz nabrał pewności siebie. To jest to słowo "confidence", które jest kluczem do sukcesów w tenisie. Na treningach jest tak, że wszyscy trafiają, grają świetnie, a później w czasie meczu już im to nie wychodzi. On nagle nabrał pewności siebie i w tym bardzo mu pomógł debel. Ja od dłuższego czasu twierdziłem, że gdyby Kubot był w tej pierwszej setce wcześniej, to już by tam odnosili sukcesy. Problemem jest jednak dostanie się tam - mówi niedawno w serwisie eurosport.pl Wojciech Fibak.

W finale rywalem 27-letniego tenisisty będzie Hiszpan Juan CarloseFerrero (nr 1.), który pokonał Brazylijczyka Ricardo Mello 6:4, 6:2.

Po tym meczu ponownie wyjdzie na kort, tym razem z Austriakiem Oliverem Marachem, a w półfinale debla ich rywalami będą Brazylijczycy Thomaz Bellucci i Marcos Daniel.

Pierwszy w karierze finał w singlu Kubot osiągnął w ubiegłym sezonie w Belgradzie, gdzie przegrał z Serbem Novakiem Djokovicem.

Wynik spotkania 1/2 finału gry pojedynczej:

Łukasz Kubot (Polska) - Igor Andriejew (Rosja, 4) 2:6, 6:2, 6:4

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-costa … tory.shtml

jaccol55 - 15-02-2010 09:26:14

Kubot po dotarciu do finału w Costa do Sauipe awansował na 48 miejsce w rankingu. Gratulacje!

15.02.2010
http://i48.tinypic.com/r9pphe.jpg

DUN I LOVE - 15-02-2010 09:49:46

Costa do Sauipe 2010: 2-gi finał singlowy Łukasza Kubota.

R32      Oscar Hernandez (ESP) 7-5, 7-6(2)
R16     Albert Montanes (ESP) 6-2, 6-2
Q     Fabio Fognini (ITA) 6-3, 6-1
S     Igor Andreev (RUS) 2-6, 6-2, 6-4
F     Juan Carlos Ferrero (ESP) 1-6, 0-6

http://www.atpworldtour.com/~/media/639851E207F844F6A6F2E574FCE73509.ashx

jaccol55 - 15-02-2010 10:45:44

Ranking ATP: wielki wyczyn Kubota

Jeszcze niewiele ponad miesiąc temu Łukasz Kubot oscylował wokół setnego miejsca w rankingu ATP. Najlepszy polski tenisista podkreślał, że celem na obecny sezon jest awans do pierwszej "50". Minęło kilka tygodni i Polak swój plan zrealizował. Kubot w najnowszym rankingu ATP zajmuje historyczne miejsce w czołowej "50".

Łukasz Kubot awansował o osiem pozycji, dzięki czemu przesunął się z 56. miejsca na 48. To już piąty tydzień z rzędu, w którym Polak znalazł się na najwyższym miejscu w karierze. Droga do najlepszej "50" zajęła mu niewiele ponad miesiąc. 4 stycznia Kubot zajmował 101. lokatę.

Błyskawiczny awans zawodnik z Lubina zawdzięcza dojściu do czwartej rundy Australian Open oraz uzyskaniu finału turnieju ATP w Costa do Sauipe.

http://sport.onet.pl/tenis/ranking-atp- … omosc.html

Art - 15-02-2010 17:28:09

Karnawał Kubota

Polak zagrał w obu finałach turnieju ATP w Costa do Sauipe

W singlu dopiero w finale zatrzymał Łukasza Kubota Hiszpan Juan Carlos Ferrero (nr 1). Mecz był krótki: godzina gry i 6:1, 6:0 dla 22. tenisisty świata, w 2003 roku zwycięzcy Roland Garros i przez parę tygodni lidera rankingu światowego. Ferrero właśnie skończył 30 lat, o wielkie zaszczyty już nie walczy, ale fakt, że grał w 30. finale turnieju ATP, robi wrażenie. Dla polskiego tenisisty to był drugi mecz o tytuł w karierze, pierwszy przegrał rok temu w Belgradzie z Serbem Novakiem Djokoviciem.

Najlepszy polski tenisista jest już w pierwszej pięćdziesiątce rankingu ATP. 150 punktów za sukces w Brazylii wystarczy na taki skok z obecnego 56. miejsca. W planach Kubota są teraz turnieje w Buenos Aires i Acapulco, potem przyjedzie do Sopotu zagrać w meczu Pucharu Davisa Polska – Finlandia.

Niewiele brakowało, by Kubota w Brazylii nie było. Wyjechał z Melbourne trochę chory, intuicja mu podpowiedziała, żeby lecieć prosto na południowoamerykańskie korty ziemne, rozsądek raczej podpowiadał powrót do Europy. Decyzja okazała się zaskakująco trafna.

Polak wyeliminował dwóch niezłych Hiszpanów, Włocha Fabio Fogniniego, w półfinale Rosjanina Igora Andriejewa (nr 4) 2:6, 6:2, 6:4, doskonałego fachowca od gry na czerwonej mączce. Sukcesy w Costa do Sauipe wymagały od Kubota żelaznej kondycji. W piątek grał dwa mecze singlowe i jeszcze debla, w sobotę i niedzielę walczył po dwa razy, bo razem z Austriakiem Olivierem Marachem też wygrywali. W półfinale pokonali Brazylijczyków Thomasa Bellucciego i Marcosa Daniela 6:2, 7:5.

W finale ulegli 5:7, 4:6 niżej rozstawionej parze Pablo Cuevas (Urugwaj) i Marcel Granollersem (Hiszpania).

http://www.rp.pl/artykul/60574,433973_K … ubota.html

jaccol55 - 16-02-2010 11:56:28

ATP w Buenos Aires: pech Łukasza Kubota

Łukasz Kubot w ostatniej chwili zgłosił się do turnieju ATP Tour na kortach ziemnych w Buenos Aires (z pulą nagród 475,3 tys. dol.). Polski tenisista nie miał jednak szczęścia w losowaniu, bowiem w pierwszej rundzie trafił na Argentyńczyka Juana Monaco.

Monaco jest rozstawiony w imprezie z numerem czwartym, natomiast Kubot początkowo miał w tym tygodniu pauzować, ale skorzystał z przepustki w postaci "special exemple". Przyznają ją władze ATP Tour zawodnikom, którzy w poprzedzającym turniej tygodniu uzyskali dobry wynik.

27-letni Polak w niedzielę przegrał 1:6, 0:6 z Hiszpanem Juanem Carlosem Ferrero (nr 1.) w finale singla w brazylijskiej miejscowości Costa do Sauipe (z pulą nagród 442,5 tys. dol.), a także poniósł porażkę w finale debla, w którym jego partnerem był Austriak Oliver Marach.

http://sport.onet.pl/tenis/atp-w-buenos … omosc.html

Serenity - 16-02-2010 16:14:37

Blisko 200 tys. dolarów na koncie Łukasza Kubota

Łukasz Kubot zarobił od początku roku 196 356 dolarów i zajmuje 13. miejsce wśród najbogatszych tenisistów tego sezonu. Liderem klasyfikacji jest Szwajcar Roger Federer - 1,988 mln dol.

Tenisista z Bazylei wyprzedza Szkota Andy'ego Murraya - 968,1 tys. dol. oraz Chorwata Marina Cilica - 532,1 tys. dol.

Drugim z polskich tenisistów w tej klasyfikacji jest Michał Przysiężny, który zajmuje 151. pozycję z dorobkiem 23 005 dol.

Czołówka najlepiej zarabiających tenisistów w 2010 roku:
  1. Roger Federer (Szwajcaria)        1 988 720 dol.
  2. Andy Murray (Szkocja)               968 100
  3. Marin Cilic (Chorwacja)             532 108
  4. Nikołaj Dawidienko (Rosja)          450 950
  5. Robin Soederling (Szwecja)          400 744
  6. Jo-Wilfried Tsonga (Francja)        368 800
  7. Andy Roddick (USA)                  299 010
  8. Rafael Nadal (Hiszpania)            284 440
  9. Novak Djokovic (Serbia)             265 100
10. Michaił Jużny (Rosja)               238 397
...
13. Łukasz Kubot (Polska)               196 356
151. Michał Przysiężny (Polska)           23 005
170. Mariusz Fyrstenberg (Polska)         19 159
   . Marcin Matkowski (Polska)            19 159

http://sport.onet.pl/tenis/blisko-200-t … omosc.html

Art - 19-02-2010 13:40:08

Pierwsza klapa Kubota na tournée po Ameryce

Przez półtorej godziny nie doczekał się na breakpointa w meczu z Juanem Monaco. Nie mogło być więc inaczej i w pierwszej rundzie turnieju w Buenos Aires Łukasz Kubot przegrał z reprezentantem gospodarzy 4:6, 6:7 (1-7).

To pierwszy poważny wypadek Kubota w czasie tournée po Ameryce Południowej. Z Santiago wywiózł tytuł w deblu, w Costa do Sauipe doszedł do finałów w grze pojedynczej i podwójnej. Ze stolicy Argentyny wróci z niczym, bo do debla się nie zgłosił.

W niedzielę Kubot dostał srogie lanie od Hiszpana Juana Carlosa Ferrero, przegrywając 1:6, 0:6. - Bardzo żałuję, że nie mogłem zaprezentować mojej najlepszej gry. Carlos zagrał wielki mecz i nie dał mi szans - lamentował. Ale gdy w poniedziałek pojawiło się nowe notowanie rankingu ATP, Polakowi wrócił humor. Kubot awansował na 48. miejsce i został dostrzeżony przez oficjalną stronę ATP, bo poszedł w górę aż o osiem miejsc.

W meczu z rozstawionym z czwórką Monaco polski tenisista nie miał jednak nic do powiedzenia. Atletycznie zbudowany Argentyńczyk zniszczył Łukasza Kubota serwisem. Z pierwszego podania długo trafiał osiem na dziesięć piłek. Kubot musiał wyszarpywać gemy, Monaco przychodziło to z lekkością. Polak odpierał ataki do piątego gema, obronił dwa breakpointy, ale w końcu dał się przełamać. Te punkty przesądziły o zwycięstwie Argentyńczyka w pierwszym secie 6:4.

Druga partia wyglądała podobnie. Juan Monaco co prawda trochę zwolnił, ale i tak był poza zasięgiem Polaka. 27. tenisista na świecie cały czas trzymał rękę na pulsie i ani razu nie dał Kubotowi szansy na przełamanie.

Nasz zawodnik przez cały mecz nie miał ani jednego breakpointa. W zaciętym drugim secie nie dał się przełamać, dlatego potrzebny był tie-break. Tam scenariusz się powtórzył. Kubot przy swoim podaniu wygrał pierwszą piłkę, po czym oddał inicjatywę rywalowi. Mimo kilku okazji nie wywalczył już nawet minibreaka. A Juan Monaco siedmioma punktami z rzędu dokończył dzieło zniszczenia Polaka.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-bueno … tory.shtml

Statystyczny - 19-02-2010 15:26:21

Ale mi klapa. Monaco jest dużo lepszy od Polaka na mączce.

DUN I LOVE - 25-02-2010 23:22:00

Verdasco odprawił Kubota w 2. rundzie

Niestety, Łukaszowi Kubotowi nie udało się powtórzyć wyniku z Costa do Sauipe, gdzie dotarł do finału. W 2. rundzie turnieju ATP na ziemnych kortach w słonecznym Acapulco Polak musiał uznać wyższość rozstawionego z numerem 1. Fernando Verdasco. Hiszpan wygrał 6:4, 6:3 i awansował do dalszych gier.

Łukasz Kubot zakończył już przygodę w słonecznym meksykańskim Acapulco. Na drodze 27-letniego tenisisty stanął nie byle kto, bo Fernando Verdasco. Rozstawiony z numerem pierwszym Hiszpan to jeszcze za wysokie progi dla tenisisty z Bolesławca.

Chociaż pierwszego seta Kubot rozpoczął od przełamania Verdasco, kolejne gemy pokazały braki u polskiego zawodnika. Zawiódł serwis. Niestety Polak miał tylko 57% celnej pierwszej zagrywki. Jakby tego było mało, w pierwszej partii popełnił dwa podwójne błędy serwisowe. Hiszpan takich okazji nie zmarnował i odpowiedział przełamaniem Kubota. Przy stanie 4:4 Polak nie wykorzystał break pointa. Verdasco dwukrotnie ratował się asami serwisowymi i ostatecznie wygrał gema. Zrobiło się 5:4, a następnie łatwo wygrane własne podanie i 6:4 w pierwszym secie dla znajdującego się w pierwszej dziesiątce tenisisty. 76% do 57% w statystyce pierwszego podania i 36 do 29 w wygranych punktach na korzyść Hiszpana.

Drugi set rozpoczął się jak marzenie, czyli mieliśmy kopię z początku spotkania. Łukasz Kubot przełamał Hiszpana, ale ponownie nie potrafił utrzymać tej przewagi. Znów podwójne błędy serwisowe spowodowały, że Verdasco odpowiedział także przełamaniem. Mieliśmy 5:3 dla hiszpańskiego zawodnika i stało się jasne, że Łukasz Kubot raczej pożegna się z turniejem w Acapulco. Trzeba przyznać, że statystyki mówią same za siebie. Fernando Verdasco pięciokrotnie popisał się asami serwisowymi, przy tylko dwóch takich zagraniach Polaka. Jednak o porażce przesądził słaby procent trafienia pierwszą zagrywką oraz aż sześć podwójnych błędów serwisowych.

Podsumowując raz jeszcze widać, że Kubotowi brakuje doświadczenia w grach z najlepszymi tenisistami na świecie. Jednak należy podkreślić, że dokładnie rok temu Polak znajdował się aż 139 pozycji niżej w rankingu ATP. Czyż to nie napawa optymizmem? Mimo porażki, brawa dla Łukasza Kubota.

Ponadto, debel Polakowi pozostaje walka w rywalizacji debla. W parze z Olivierem Marachem Kubot jest już w ćwierćfinale, po wygranej 6:2, 6:4 z Rosjaninem Igorem Andriejewem i Hiszpanem Danielem Gimeno-Traverem. W czwartek zagra z Pablo Cuevasem z Urugwaju i Chilijczykiem Fernando Gonzalezem.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-acapu … tory.shtml

DUN I LOVE - 01-03-2010 11:18:46

01.03.2010

http://i49.tinypic.com/s2cn7l.jpg

42 - najwyższa pozycja w karierze.

Art - 01-03-2010 14:15:01

Kubot bez przerwy wspina się na szczyt

Kapitalny rajd Łukasza Kubota w rankingu ATP World Tour. Najlepszy polski tenisista po kolejnym udanym tygodniu awansował na 42., najwyższą pozycję w historii. Siedem dni temu był sześć miejsc niżej. Prowadzi Roger Federer.

Łukasz spędził w Ameryce Południowej ostatnie cztery tygodnie, a w tym czasie po raz pierwszy awansował do czołowej "50" rankingu ATP World Tour. Osiągnął finał w singlu w Costa do Sauipe oraz trzy w deblu z Austriakiem Oliverem Marachem, z czego dwa wygrali.

Kubot pod koniec ubiegłego roku spełnił swoje największe marzenie, gdy - jako pierwszy Polak od czasów Wojciecha Fibaka - znalazł się w pierwszej setce klasyfikacji tenisistów. Po udanym początku tego sezonu wskoczył już do "50" i wiele wskazuje, że w najbliższych miesiącach ten wynik może poprawić.

Polski tenisista w lutym wystąpił w czterech turniejach rozgrywanych na kortach ziemnych w Ameryce Południowej. W pierwszym starcie w chilijskim Santiago (z pulą nagród 450 tys. dol.) odpadł w drugiej rundzie, przegrywając z Hiszpanem Marcelem Granollersem. W grze podwójnej triumfował razem z Austriakiem Oliverem Marachem.

W kolejnym tygodniu, w brazylijskim kurorcie nadmorskim Costa do Sauipe (z pulą nagród 500 tys. dol.), osiągnął drugi w karierze finał singlowy w imprezie rangi ATP Tour. W nim zdołał "urwać" tylko jednego gema Hiszpanowi Juanowi Carlosowi Ferrero, który w lutym wygrał dwa turnieje, a w sumie grał w trzech finałach w Ameryce Płd.

Przed tą porażką Kubot wyeliminował dwóch rozstawionych zawodników: Hiszpana Alberta Montanesa i Rosjanina Igora Andriejewa, a najsłabszym meczem w jego wykonaniu był właśnie finał. Po porażce z Ferrero ponownie wyszedł na kort razem z Marachem, ale w pojedynku o tytuł w deblu ulegli Pablo Cuevasowi z Urugwaju i Hiszpanowi Marcelowi Granollersowi.

Z Brazylii Polak udał się do Buenos Aires (z pulą nagród 544 300 dol.), gdzie wystartował jako "special exempt" (nie był wcześniej zgłoszony), ale odpadł od razu w pierwszej rundzie, po porażce z Argentyńczykiem Juanem Monaco.

Zwieńczeniem miesięcznego tournee po Ameryce Południowej był start w Acapulco (z pulą nagród 955 tys. dol.), gdzie w singlu przegrał w drugiej rundzie z najwyżej rozstawionym Hiszpanem Fernando Verdasco. Natomiast w deblu, tradycyjni z Marachem, triumfował, wygrywając w trwającym zaledwie 42 minuty finale 6:0, 6:0 z Włochami Fabio Fogninim i Potito Starace.

Już w styczniu Kubot pokazał, że jest dobrze przygotowany do sezonu, bowiem w Dausze (z pulą nagród 1,11 mln dol.) dotarł do ćwierćfinałów w singlu i deblu, razem z Belgiem Stevem Darcisem, po czym udał się do Melbourne.

W Australian Open po raz pierwszy w Wielkim Szlemie dotarł do 1/8 finału, gdzie poniósł porażkę z Serbem Novakiem Djokovicem, z którym w kwietniu ubiegłego roku przegrał swój pierwszy finał w ATP Tour w Belgradzie. W deblu z Marachem odpadł także w meczu o awans do ćwierćfinału.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

Yannick - 04-03-2010 21:10:54

Wciąż uczę się tenisa - rozmowa z Łukaszem Kubotem, najwyżej notowanym polskim zawodnikiem

Łukasz Kubot znajduje się w najlepszym momencie kariery, na którą z podziwem patrzą dziś ci, którzy zrezygnowali z walki o marzenia. Od najlepszego polskiego zawodnika bije pokora: on wciąż widzi nowe drogi rozwoju, braki w swojej grze, wypatruje szans na zbieranie doświadczeń.
Krzysztof Straszak: Brytyjscy komentatorzy łapią się za głowę, mówiąc o panu jako o szaleńcu. Bo kto to na ziemnym korcie stosuje taktykę serw i wolej. Co w tej kwestii słyszy pan od innych zawodników?

Łukasz Kubot: Oczywiście dochodzi do mnie to, że jestem nietypowym graczem. Szczególnie na korcie ziemnym, gdzie nie gram wymian z głębi. Staram się jednak wykorzystywać swoje atuty, za które uważam serwis i przede wszystkim return, a także ciąg na siatkę. Tego ostatniego nauczyłem się w deblu. Uważam, że jest to mój atut, z którym czuję się mocny. Rywale są do czegoś takiego nieprzyzwyczajeni i mają po prostu problem.

Na czym polega zasługa Radka Štěpánka w tym, że gra pan tak podobnie do niego? Tylko wspólne treningi czy jesteście bliższymi znajomymi?

- Jest to mój kolega, z którym mam coraz lepszy kontakt. Dzięki jego podpowiedziom i radom pnę się w rankingu coraz wyżej. Idę do przodu dzięki jego doświadczeniu i naszym długim rozmowom. On też ma taki styl, że bardzo dużo miesza: stara się chodzić na siatkę, gra dużo skrótów. Nie jest zawodnikiem, który uderza tylko z głębi, ale może grać na całym korcie. A to dużo zmienia.

Ale ofensywa się nie opłaca, dlatego jest mało popularna.

- Gra Štěpánka i jego pozycja w rankingu pokazują, że można być bardzo groźnym. Z pewnością dzisiaj bardzo mało zawodników gra serwis i wolej, czy generalnie chodzi na siatkę. Więcej ludzi gra z głębi kortu. Ja jednak zawsze czułem się dobrze, prezentując inny styl. Cieszę się, że teraz to owocuje, łapię coraz więcej doświadczenia i mogę prezentować się w starciach z coraz lepszymi rywalami.

Czy znajomość ze Štěpánkiem jest efektem obracania się w kręgu czeskiego tenisa?

- Mam generalnie dobry kontakt z czeskimi zawodnikami: Štěpánkiem, także Tomášem Berdychem. Z Radkiem znamy się praktycznie od małego, graliśmy na tych samych turniejach. To nie jest utalentowany chłopak, zawsze go za to ceniłem. Nie ma super ręki, którą zdobywałby punkty a'la Federer, ale do wszystkiego doszedł ciężką pracą. Moja sytuacja jest taka sama. To był taki mój autorytet, z którego czerpałem i mogłem się wiele nauczyć. Dawał mi rady od serca i teraz widzi efekty.

Czy czescy szkoleniowcy byli z panem podczas południowoamerykańskiego etapu cyklu ATP World Tour?

- Tak. Tomáš Hlásek, trener od tenisa, był ze mną podczas całej tej wyprawy do Ameryki Południowej.

A trener Ivan Machytka, drugi członek pańskiego sztabu?

- W Australii spakował się i wrócił do kraju.

Czy w tym momencie obaj są już wyłącznie pańskimi szkoleniowcami?

- Tak. Hlásek to tylko mój trener. Machytka jest natomiast trenerem przygotowania fizycznego także Olivera Maracha.

To uznani szkoleniowcy, na których towarzystwo podczas turniejów może pan już sobie pozwolić.

- Po raz pierwszy mam szansę pracować ze szkoleniowcami, którzy mają tak niesamowity bagaż doświadczeń. Machytka jest jednym z najlepszych trenerów przygotowania fizycznego: rozumie tenis, pracował z Kordą, Štěpánkiem czy Šuchovą. To właśnie on wierzył, że mogę znaleźć się w pierwszej pięćdziesiątce na świecie.

Powróćmy do finału Costa do Sauípe. Czy w meczu z Juanem Carlosem Ferrero chodziło tylko o zmęczenie, czy decydujące znaczenie miał aspekt psychiczny? To była dla pana szansa na największy tytuł w karierze.

- Na pewno byłem zmęczony, rozegrałem wtedy wiele meczów w krótkim czasie. Kiedy pojawiło się zmęczenie, głowa bardzo chciała, ale organizm odmawiał. Trzeba jednak przyznać, że Ferrero grał fantastycznie: tydzień później wygrał także w Buenos Aires, potem doszedł do finału w Acapulco. Nawet gdybym był w wielkiej formie, byłoby mi ciężko go pokonać.

Myśli pan, że to początek wielkiego come backu Ferrero do czołowej dziesiątki, a może jeszcze wyżej?

- Myślę, że tak. Jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. To według mnie jeden z najlepszych zawodników na kortach ziemnych. Ale potrafi grać także na trawie. Jako zwycięzcę turnieju Wielkiego Szlema trzeba go szanować. Można się od niego także czegoś nauczyć.

A pan sam gdzie widzi swoje przeznaczenie? Jaki jest pański poziom rankingowy, gdzie może pan dojść i spokojnie grać, utrzymując się tam?

- Powiem tak: cały czas uczę się tenisa. Cieszę się, że mam szansę trenować i grać z zawodnikami z czołówki, ponieważ mogę się bardzo wiele od nich nauczyć, łapać doświadczenie, a w końcu ich pokonywać. Cieszę się, że będę mógł wystąpić bez eliminacji w wielkich imprezach w Miami, Montecarlo, Rzymie czy Madrycie. To kolejna szansa na zebranie doświadczeń w starciach z rywalami z pierwszej dziesiątki.

Kiedy w meczu z Fernando Verdasco w Acapulco z trybun popłynęło "Polska, Polska, Polska", zagrał pan akurat gema-marzenie. Fani nie są więc dla pana obojętni.

- Na pewno czuję tę sympatię. W Australian Open przeżyłem niesamowite chwile. Może nie powinienem tego mówić, ale atmosfera była wspanialsza niż w Pucharze Davisa: gromadziło się coraz więcej ludzi, śpiewali mi Mazurka Dąbrowskiego przed meczem. Ciarki po plecach przechodziły, ale dla takich chwil warto ciężko pracować. Tego się nie kupi za żadne pieniądze.

Wraca pan do kadry po 959 dniach. Zawiesił pan występy w 2007 roku, chcąc skupić się na karierze singlowej, ale tajemnicą poliszynela były też nie do końca poprawne relacje z polskim związkiem. Jak jest teraz?

- Nie chcę to tego wracać, dla mnie to sprawa zamknięta. Jestem znów w kadrze na mecz z Finlandią i nie wiem co będzie dalej. Cieszę się, że nowym prezesem PZT jest pan Jacek Kseń. Mam nadzieję, że można go trzymać za słowo, i że będziemy współpracowali w dobrej atmosferze.

Może pan powiedzieć jakie relacje panują między panem a Wojciechem Fibakiem?

- Pan Wojtek jest największą postacią tenisa w Polsce. Uważam, że należy mu się szacunek za to, czego dokonał, co osiągnął. To także kolejny człowiek, dzięki któremu mogę się piąć. Był zawodnikiem, który wiedział jak się zachować w konkretnych sytuacjach, grał z najlepszymi na świecie. To jest autorytet, z którego trzeba brać przykład. Jeżeli będę miał taką szansę, złapiemy kontakt, to mam nadzieję, że będę mógł wykorzystać jego doświadczenie w niektórych turniejach. Wierzę, że pojawi się na którejś z większych imprez: zaczniemy współpracę, będę się poprawiał w rankingu, ale przede wszystkim uczył tenisa.

Czy taka współpraca najlepszego w historii i najlepszego teraz polskiego tenisisty miałaby polegać tylko na teoretycznym doradzaniu?

- To przede wszystkim. Może także moglibyśmy poodbijać jakieś piłki, choć nie wiem w jakiej pan Fibak jest teraz dyspozycji. Teraz to wszystko jest świeże, dopiero wróciłem do kraju. Będę starał się skontaktować z panem Wojtkiem. Mam nadzieję, że będzie mógł poświęcić dwa-trzy tygodnie na moją osobę, a ja skorzystam z tego jak najwięcej.

Fibak autorytetem, a czy pan dziś czuje się wzorem dla kolegów? Oni tak o panu mówią.

- Miło mi to słyszeć od młodszych chłopaków. Ja zawsze mówiłem: do wszystkiego doszedłem ciężką pracą, nie jestem utalentowanym zawodnikiem. Inaczej niż moi rówieśnicy, nigdy się dobrze nie zapowiadałem. Paru ludzi już mnie skreśliło, powiedziało, że jestem tylko deblistą. Ale byłem uparty, szedłem do przodu. Dziś mam fantastyczny sztab szkoleniowy, dzięki któremu cały czas się rozwijam. Wiem, że moich kolegów czeka ciężka praca. Żeby się czegoś nauczyć, też będą musieli dostać parę razy po czterech literach.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … jwyzej-no/

Art - 07-03-2010 21:40:18

ATP Masters 1000 w Indian Wells bez Kubota

Łukasz Kubot nie wystąpi w rozpoczynającym się w czwartek tenisowym turnieju ATP Masters 1000 na twardych kortach w Indian Wells (pula nagród 4,5 mln dolarów). Przez najbliższe dwa tygodnie będzie trenował w swoim klubie w Pradze.

"Mam za sobą wyczerpujący miesiąc gry w Ameryce Południowej, w Sopocie wystąpiłem w reprezentacji, więc czas trochę odpocząć. Po Pucharze Davisa jadę na trzy dni do rodzinnego Lubina. W czwartek ruszam do Pragi, gdzie będę przygotowywać się do kolejnego turnieju z cyklu Masters w Miami" - powiedział Kubot, obecnie 42. w rankingu ATP World Tour.

Od kilku lat trenuje w Pradze w jednym z najlepszych czeskich klubów TK Neride. Natomiast od półtora roku jego szkoleniowcem jest Tomas Hlasek, zaś przygotowaniem fizycznym i kondycyjnym zajmuje się Ivan Machitka.

Przed przyjazdem do Sopotu Kubot wystąpił w czterech turniejach ATP w Ameryce Południowej, gdzie osiągnął drugi w karierze finał w singlu w Costa do Sauipe. W Brazylii dotarł też do finału debla, a podczas miesięcznego tournee po kontynencie z Austriakiem Oliverem Marachem wygrał dwie imprezy - w Santiago i Acapulco.

http://sport.onet.pl/tenis/atp-masters- … omosc.html

rusty Hewitt - 19-03-2010 19:07:33

ATP w Miami: Kubot wraca na korty po przerwie

Łukasz Kubot po blisko dwutygodniowej przerwie wróci na korty i wystąpi w turnieju rangi ATP Masters 1000 na twardych kortach w Miami (z pulą nagród 4,5 mln dol.). Najlepszy polski tenisista jest obecnie 42. w rankingu ATP World Tour.

W ciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku Kubot wystąpił w sześciu turniejach, a faktycznie miał tylko tydzień wolnego przed wielkoszlemowym Australian Open. W lutym zdecydował się na tournee po Ameryce Południowej, gdzie w ciągu czterech tygodni wystartował w czterech imprezach ATP. Zaraz po tym wrócił do kraju, by na początku marca wziąć udział w Sopocie w spotkaniu z Finlandią (2:3) w ramach rozgrywek o Puchar Davisa.

"Trochę mnie to wszystko kosztowało energii i zdrowia, więc przyszedł czas na trochę odpoczynku i przygotowanie do kolejnych startów. Z tego powodu zrezygnowałem ze startu w Indian Wells, gdzie po raz pierwszy w karierze na podstawie rankingu miałem prawo wystąpić w turnieju Masters 1000" - powiedział Kubot.

"Ważniejsze jest jednak zdrowie, dlatego konieczna była krótka przerwa. Wierzę, że ona pomoże mi zregenerować siły i uzyskać dobry wynik w Miami. Później przechodzę od razu na korty ziemne w Europie i praktycznie do Roland Garros nie będą miał zbyt wiele czasu na głębszy oddech" - dodał.

Tenisista z Lubina, który od kilku lat trenuje w Pradze w jednym z najlepszych czeskich klubów TK Neride. Natomiast od półtora roku jego szkoleniowcem jest Tomas Hlasek, zaś przygotowaniem fizycznym i kondycyjnym zajmuje się Ivan Machytka.

"Zawsze dobrze się czułem, grając nad morzem, gdzie jest wilgotno. I w Sopocie zawsze mi się dobrze grało, i nawet w Belgradzie, który jest położony nad rzeką. Również odpowiada mi klimat w Acapulco czy Costa do Sauipe. Stąd się wzięło miesięczne tournee po Ameryce Południowej w lutym, zresztą po raz pierwszy byłem tam przed rokiem" - powiedział Kubot.

"Oczywiście w Europie w tym czasie są trochę lepiej obsadzone, ale są w hali, a co tydzień jest inna nawierzchnia. Jest ciasno i nie ma szans na dobre zrealizowanie planu treningów, bo korty wciąż są zajęte i godziny są limitowane. Natomiast w Ameryce Południowej jest bardzo dużo kortów do dyspozycji, a podczas każdego turnieju można trenować na nich do woli" - dodał.

W lutym Kubot osiągnął drugi w karierze finał w singlu w Costa do Sauipe. W Brazylii dotarł też do finału debla, a podczas miesięcznego tournee po Ameryce Południowej z Austriakiem Oliverem Marachem wygrał dwie imprezy - w Santiago i Acapulco. Udał się tam wprost z Melbourne, gdzie dotarł do 1/8 finału wielkoszlemowego Australian Open, ale też dopadła go infekcja dróg oddechowych i miał mniej groźny uraz biodra.

"Jestem bardzo zadowolony ze swojej decyzji i z całego tourne. Nie udało mi się do końca wyleczyć w Australii i chciałem początkowo wracać do Europy, ale poleciałem z marszu do Santiago w Chile i tam doszedłem do siebie. Pomogła mi zmiana klimatu, ciepło, wiec wznowiłem treningi. Na szczęście w Santiago i Costa do Sauipe byłem od razu w głównych turniejach, natomiast w Buenos Aires i Acapulco początkowo tylko w eliminacjach" - powiedział Kubot.

"W Santiago doszedłem do drugiej rundy i wygraliśmy z Olivierem debla, natomiast w Costa do Sauipe były juz dwa finały, więc były to fantastyczne dwa turnieje, a finał w Brazylii dał mi przepustkę do drabinki w Buenos Aires, tzw. +special exempt". Tam mi się nie powiodło, ale miałem czas zregenerować siły po pierwszych dwóch tygodniach w Ameryce. Przyjechałem do Acapulco przygotowany i zagrałem fantastyczny mecz w pierwszej rundzie, a w drugiej nie udało mi się pokonać Fernando Verdasco, choć wydaje mi się, że w tym dniu był do ogrania i w moim zasięgu. No i udało nam się wygrać debla. Ten miesiąc i regularne dobre wyniki pozwoliły mi awansować do czołowej +50+ rankingu" - dodał Kubot.

http://sport.onet.pl/tenis/atp-w-miami- … omosc.html

Kazik - 04-04-2010 21:38:40

Zobaczcie sobie nową, oficjalna stronę Łukasza:
http://www.lukasz-kubot.com/pl/

Nie wiem jak wy, ale ja jestem zauroczony :D

Statystyczny - 05-04-2010 10:05:35

Naprawdę ładną stronkę sobie Kubot urządził :D

Kubecki - 05-04-2010 11:05:22

Wow :D

Bardzo mi się podoba :)

Widzu - 05-04-2010 11:07:26

Tak stronka naprawde robie wrazenie. Mam nadzieje, ze bedzie czesto aktulizowana. Ja juz napisałem tam komentarz:)

Filippo - 09-04-2010 16:52:45

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,77496 … ATP_w.html

Joao - 09-04-2010 18:38:57

Według moich obliczeń Kubot powinien awansować w najnowżyszym rankingu około 39. miejsca (pod warunkiem, że Hanescu nie dojdzie do finału w Casablance).

Yannick - 09-04-2010 19:37:14

W najlepszym wypadku będzie 40 z 967 punktami pod warunkiem ze Hanescu jak i Zeballos nie dojdą do finałów imprez w Maroku i Stanach.Będzie ciężko awansować wyżej bo różnice punktowe są coraz większe a niedługo będzie trzeba bronić punktów za Belgrad.
Co do meczu Łukasza to ostatnio całkiem rozjechał mu się serwis, ilość podwójnych błędów przy własnym serwisie jest zastraszająca a Starace to dobry gracz na mące, umie wykorzystać słabszą formę rywala. Już kilku dobrych graczy na clayu w swojej karierze pokonał.Wciąż nie wykorzystuje swoich  dużych możliwości  które posiada i dlatego ma tak słaby ranking.
Może Łukaszowi przyda się taki zimny prysznic i wyciągnie jakieś wnioski z tej lekcji której udzielił mu Poito. Moim zdaniem wycofanie się z Indian Wells to był błąd Łukasza to wybiło go z rytmu i odbiło się od razu na formie już nawet w deblu nie idzie, co do tej pory się za często nie zdarzało.Może to chwilowy kryzys, ale to się okaże w dalszej części sezonu .
Na szczęście jeszcze przez dłuższy czas Łukasz ma gwarancje gry w dużych turniejach i to może mu pomoc ponownie odbudować formę w krótkim czasie i mam nadzieje ze tak będzie...

Serenity - 11-04-2010 16:47:56

Polska w żałobie

Informacja o tragedii zastała Łukasza na lotnisku, w drodze do Nicei. Łukasz łączy się w żałobie z wszystkimi rodakami: "Słowa nie są w stanie opisać tego, co czuję. Jako wyraz naszej żałoby zagram w Monte Carlo w czerni".

Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...

http://www.lukasz-kubot.com/pl/news/49, … lobie.html

Kubecki - 11-04-2010 20:15:39

I komunikat ze strony ATP:

Kubot Mourns Death Of Polish President

World No. 42 Lukasz Kubot  was deeply saddened to learn of the death of the Polish President, Lech Kaczynski, who was killed in a plane crash in western Russia on Saturday.

A message on the Polish No. 1’s personal web site said:

“The Polish President Lech Kaczynski was killed in a plane crash in western Russia yesterday. The presidential plane was carrying dozens of other senior Polish politicians and officials to Katyn. When news of the most tragic event in the country’s post-war history reached Lukasz at the airport, waiting to fly to Nice, he felt devastated and deeply moved. ‘Words can’t express the grief I’m feeling at this moment,’ Lukasz said. ‘In a sign of mourning, I will wear black attire on the court in Monte-Carlo.’”

Kubot will feature in both the singles and doubles (w/ Oliver Marach) competitions at next week’s Monte-Carlo Rolex Masters.

Yannick - 12-04-2010 17:12:33

Kubot pobił rekord

Łukasz Kubot tydzień po tygodniu pnie się w górę rankingu ATP World Tour. Polski tenisista w najnowszym notowaniu jest już 41. Rekordowe miejsce osiągnął też Michał Przysiężny, który awansował na 104. pozycję. Liderem pozostał Szwajcar Roger Federer.

27-letni Kubot, który w poprzednim tygodniu dotarł do ćwierćfinału w Casabalnce, awansował o jedną pozycję. O jedno miejsce przesunął się również 26-letni Przysiężny, choć odpadł już w pierwszej rundzie challengera w Monzy.

W tym tygodniu Kubot wystąpi zarówno w singlu, jak i w grze podwójnej w turnieju ATP Masters 1000 na kortach ziemnych w Monte Carlo. W pierwszej rundzie zmierzy się z Serbem Viktorem Troickim.

Najlepszy obecnie polski tenisista zapowiedział, że w związku z żałobą narodową po sobotniej katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, w której zginął m.in. prezydent Lech Kaczyński, zagra w Monte Carlo na czarno.

Wcześniej podobną deklarację złożyli debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

- Jestem głęboko poruszony tym, co się stało. Słowa nie są w stanie opisać tego, co czuję - przyznał Kubot, którego wiadomość o tragedii zastała na lotnisku w Nicei.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Yannick - 13-04-2010 17:37:35

ATP Monte Carlo: Kubot przegrywa pod okiem Fibaka

Łukasz Kubot (ATP 41) w swoim debiucie w turnieju ATP World Tour rangi Masters 1000 w Monte Carlo przegrał we wtorek 6:4, 2:6, 2:6 z Viktorem Troickim (ATP 37). To jego czwarty mecz z Serbem, kiedy ponosi porażkę mimo zgarnięcia pierwszego seta.
Polski najlepszy zawodnik kolejny raz nie skorzystał z szansy na historyczny awans do czołowej czterdziestki rankingu ATP. Nie pomogła też obecność w boksie naszego tenisisty Wojciecha Fibaka. Kubot podobnie jak w Dausze i na French Open zawiódł w decydującym momencie. Słaba skuteczność serwisu sprawiła, że po godzinie i 50 minutach było już po meczu. Szansę na rehabilitację w singlu Łukasz będzie miał w przyszłym tygodniu w turnieju ATP w Barcelonie.

Łukasz (kir na piersi) rozpoczął spotkanie nerwowo. Skuteczną grę przy siatce i mierzone skróty przeplatał z prostymi błędami. Tenisiści od początku się przełamywali, ale z przodu był Serb. Zmieniło się to w połowie seta, kiedy Kubot wyszedł na prowadzenie 4:3. Chwilę później Troicki serwował przy 4:5. Gdy wydawało się, że spokojnie utrzyma podanie, do głosu doszedł lubinianin. Od stanu 0-30 wygrał cztery kolejne piłki i posyłając silny forhend po linii przy piłce setowej triumfował w pierwszej partii.

Drugą partię Polak zaczął tak samo źle jak pierwszą. Serb szybko odebrał serwis naszego zawodnika, a następnie skupił się na utrzymywaniu własnej zagrywki. Zrobił to znacznie skuteczniej niż w secie otwierającym i dosyć łatwo mógł się cieszyć z wygranej.

Kiedy wreszcie wydawało się, że Łukasz dobrze wszedł w trzeciego seta bo zaczął od wygranego podania, a chwilę później miał break pointa przy serwisie rywala, to Polak zaczął popełniać błędy przy prostych piłkach. Stracił własny serwis i znów był z tyłu 1:3. Rywal postarał się o jeszcze jedno przełamanie i zakończył mecz przy trzeciej szansie.

Troicki zagra w II rundzie z Tommym Robredo z Hiszpanii. Kubot natomiast wystąpi w środę lub czwartek w parze z Olivierem Marachem w 1/8 finału turnieju deblowego. Ich rywale jeszcze nie są znani.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … em-fibaka/

Ronni - 13-04-2010 17:48:13

Przybity Kubot odpadł w pierwszej rundzie

Przybity tragedią w Smoleńsku Łukasz Kubot, w pierwszej rundzie turnieju w Monte Carlo musiał uznać wyższość Serba Viktora Troickiego. Polak tylko w pierwszym secie zaprezentował się z dobrej strony.

- Przez cały czas chodzimy z pochylonymi głowami, co pięć minut pytam osowiałego Łukasza, czy wszystko jest w porządku - tak atmosferę przed meczem Kubota z Viktorem Troickim opisywał w "Przeglądzie Sportowym" wspierający polskiego tenisistę Wojciech Fibak.

Patrząc na to, co działo się w pierwszym secie, można by przypuszczać, że trudna sytuacja dodatkowo zmotywowała Kubota. Polak nie poddawał się w trudnych sytuacjach, walcząc o każdą piłkę. Skończyło się na wygraniu przez naszego tenisistę seta 6:4.

Niestety w dalszej części meczu, na korcie istniał już tylko Serb. Troickiemu zaczął lepiej wychodzić serwis, natomiast Kubot popełniał proste błędy. Nie dziwne więc, że rywal Polaka wygrał drugą partię 6:2 i w tym samym stosunku zwyciężył w decydującym secie. Rozkojarzenie Kubota dało się zauważyć pod koniec pojedynku, kiedy to najpierw zaatakował w siatkę prostą piłkę zagraną przez Troickiego, a chwilę później popełnił podwójny błąd serwisowy.

Była to trzecia konfrontacja tych tenisistów. Za każdym razem górą był Serb.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

szeva - 14-04-2010 13:10:31

Kubot to zupełnie inny człowiek


- Śnieg w Sopocie, gra pod dachem, daviscupowe porażki Michała Przysiężnego, które musiał oglądać, występując w reprezentacji... To wszystko miało na Łukasza zły wpływ. Nastawienie psychiczne wpłynęło na jego kondycję psychiczną - tłumaczy dyspozycję Kubota w "Przeglądzie Sportowym" Wojciech Fibak.

We wtorek Kubot po trzysetowym meczu przegrał z Viktorem Troickim 6:4, 2:6, 2:6. Monte Carlo to kolejny turniej, z którym najlepszy polski tenisista żegna się już w pierwszej rundzie.

Przed meczem z Serbem Fibak podkreślał, że Kubot jest rozbity tragedią, do której doszło w sobotę. - Chodzimy z pochylonymi głowami, co pięć minut pytam osowiałego Łukasza, czy wszystko jest w porządku - mówił wtedy.

Nawet w oczach deblowego partnera Olivera Maracha w ciągu kilku tygodni Kubot zmienił się nie do poznania.

Przyczyną porażki z Troickim był w oczach Fibaka brak odwagi u 41. na listach Kubota. - Po serwisie praktycznie nie atakował przy siatce - zauważa.

Łukasz Kubot jest w dołku i jak najszybciej musi się z niego wydostać. Jak? - Powinien wygrywać dużo debli - radzi Wojciech Fibak. Kolejną okazją do przełamania jest czwartkowy mecz 2. rundy deblowego turnieju w Monte Carlo z parą Nicolas Almagro/Ivan Ljubicić. W pierwszej rundzie Kubot miał wolny los.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Raddcik - 19-04-2010 15:28:28

Hiszpańskie przeszkody Kubota

Łukasz Kubot w poniedziałek rozpocznie zmagania w turnieju ATP na kortach ziemnych w Barcelonie. Pierwszym przeciwnikiem Polaka będzie Hiszpan Marcel Granollers. Zawodnicy powinni wyjść na kort około 16.30. Serwis eurosport.pl przeprowadzi relację tekstową z tego spotkania.

Łukasz Kubot nie był ostatnio w najwyższej formie - zwłaszcza psychicznej. Według Wojciecha Fibaka, najlepszy obecnie polski tenisista, bardzo przeżywał tragiczne wydarzenia, do których doszło pod Smoleńskiem i dlatego nie mógł skoncentrować się na grze. Z turniejem w Casablance Kubot pożegnał się już w pierwszej rundzie, po trzysetowej porażce z Serbem Viktorem Troickim.

Teraz zajmujący 41. miejsce w rankingu ATP Polak, spróbuje szczęścia na kortach ziemnych w Barcelonie. W pierwszej rundzie rywalem Kubota będzie Hiszpan Marcel Granollers. Obaj tenisiści znają się bardzo dobrze - w tym roku zmierzyli się ze sobą w 1/16 turnieju w chilijskim Santiago. Górą był Granollers, który zwyciężył 6:4, 6:2.

W przypadku zwycięstwa Polak zmierzy się z innym Hiszpanem, rozstawionym z numerem 8. Davidem Ferrerem. To jednak wcale nie oznacza, że Kubot w kolejnych rundach będzie się mierzył z przeciwnikami z innych krajów. W dalszej fazie turnieju może trafić na innych reprezentantów gospodarzy: Alberto Martina lub Tommy'ego Robredo, a także Rafaela Nadala lub (w przypadku gry w finale) Juana Carlosa Ferrero.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-barce … tory.shtml

Kubecki - 19-04-2010 15:50:17

A czego on się spodziewał zgłaszając się do Barcelony :D

DUN I LOVE - 26-04-2010 11:04:07

Spadek Kubota i nie tylko

Łukasz Kubot spadł z 41. na 43. miejsce, a Michał Przysiężny z 94 na 99. w najnowszym notowaniu rankingu ATP World Tour tenisistów. Liderem pozostał Szwajcar Roger Federer.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … news.shtml

rusty Hewitt - 27-04-2010 21:41:04

- Padający deszcz, mokre piłki, wolny kort – to zupełnie nie sprzyjało mojemu stylowi gry. Mimo porażki jestem jednak zadowolony, bo rozegrałem naprawdę niezłe spotkanie, które dobrze wróży na przyszłość – powiedział Łukasz Kubot po przegranej w I rundzie z Nicolasem Almagro 7:6 (3), 2:6, 3:6.

Z Łukaszem Kubotem, najlepszym polskim singlistą, rozmawiał w Rzymie Piotr Kaszubski

Przez większość spotkania toczył pan wyrównany bój ze specjalistą od gry na kortach ziemnych. W końcówce jakby zabrakło panu cierpliwości i regularności…

ŁUKASZ KUBOT: Na początek powiem, że jestem zadowolony z tego meczu. To najlepsze spotkanie, jakie rozegrałem od czasu konfrontacji w Pucharze Davisa z Finami. Na pewno pozostaje niedosyt, że nie udało się mi dziś wygrać tej ostatniej piłki. Zacząłem fantastycznie. Przez cały pierwszy set padał deszcz, piłki były dwa razy cięższe niż zwykle. Ciężko mi było przejąć inicjatywę, chodzić do siatki. Złapałem jednak odpowiedni rytm. Od razu go przełamałem. Przy stanie 4:2 i 40:15 przy moim gemie serwisowym ostatni raz podawałem starymi piłkami, co sprawiło też, że dałem się dojść na 4:4. Szkoda, że wcześniej nie skończyłem tej partii, bo może wtedy miałbym więcej sił na początek drugiego seta. Muszę też przyznać, że Almagro z minuty na minutę grał coraz lepiej, przejmował inicjatywę, nie popełniał błędów, w decydujących momentach prezentował się fantastycznie. Kort był ciężki i jakoś wszystko było przeciwko mnie. Pogoda nie sprzyjała mojemu ofensywnemu usposobieniu. Zabrakło mi trochę łatwych punktów przy serwisie. Szkoda, ale ten mecz dobrze prognozuje na przyszłość.

Pogoda przez pierwsze dwa sety była fatalna. Ciągle padał deszcz. Czy nie chcieliście przerwać może tego meczu?

To zależy od sędziego. Pogoda mi nie sprzyjała, ale niestety takie dni się zdarzają i nie mam już na to wpływu. Kort nadawał się do gry, ale im dłużej trwał mecz, tym grało mi się trudniej. Almagro wykazał się większym doświadczeniem. Widać, że ma więcej rozegranych spotkań. Ja dopiero zaczynam grać z tymi najlepszymi.

Co się stało, że w ostatnich turniejach w Europie idzie panu słabiej, a jeszcze kilka miesięcy temu na tej samej nawierzchni w Ameryce Południowej grał pan rewelacyjnie?

To są zupełnie inne turnieje. W Ameryce mierzyłem się ze zdecydowanie słabszymi tenisistami, a w ostatnich tygodniach potykam się ze ścisłą czołówką. Dzisiaj nie gram swojego najlepszego tenisa. Brakuje mi zdecydowanie pewności siebie. Wiem, że muszę cały czas ciężko trenować, a dobre rezultaty powinny przyjść.

Skąd się bierze u pana ten brak pewności siebie. Przecież awansował Pan do pierwszej 50, a dzięki takim wynikom pewność powinna wzrastać?

Łatwiej się gra, jeśli przechodzi się kilka rund w turnieju. A kiedy przegrałem ostatnio kilka spotkań, ta pewność zdecydowanie spadła. Duży wpływ na moją psychikę miała przegrana w Pucharze Davisa. Tam wszyscy liczyli, że wygramy, a my zawiedliśmy. Czuliśmy się też troszeczkę skrzywdzeni, wiadomo z jakiego powodu. Przez ostatnie miesiące cały czas jestem w podróży, latam samolotami, więc też jestem trochę zmęczony. Teraz koncentruje się na deblu. Liczę, że Oliverem Marachem uda nam się wygrać w Rzymie przynajmniej jeden mecz.

W II rundzie możecie zagrać z duetem Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski…

Mam nadzieję, że dojdzie do tej konfrontacji. Chociaż chłopaki nie będą mieli dziś łatwego zadania. Garcia-Lopez z Montanesem postawią im twarde warunki. Poza tym mecz odbędzie się późnym wieczorem przy sztucznym oświetleniu, a to zawsze jest utrudnienie, bo czasem słabiej widać piłkę. Jeśli miałbym oceniać szansę Fryty i Matki procentowo, daję 60 do 40 dla nich.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

DUN I LOVE - 28-04-2010 07:45:01

Kubot wygrał 300 tys.

Łukasz Kubot zajmuje wciąż 23. miejsce wśród najlepiej zarabiających tenisistów tego sezonu. Od początku roku Polak wygrał na korcie 307 775 dolarów. Liderem klasyfikacji jest Szwajcar Roger Federer z dorobkiem 2 049 820 dolarów.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … news.shtml

szeva - 29-04-2010 18:47:32

Kubot dla eurosport.pl: Grałem z kontuzją

- Na środowym treningu skręciłem kostkę prawej nogi. Mój dzisiejszy występ stał pod dużym znakiem zapytania. Jednak zagrałem z bólem i dość pewnie wygraliśmy – powiedział Eurosport.pl Łukasz Kubot, który w parze z Oliverem Marachem awansował do 1/4 finału turnieju w Rzymie.

Z Łukaszem Kubotem, najlepszym polskim singlistą, rozmawiał w Rzymie Piotr Kaszubski

Spodziewaliście się, że będzie dziś tak łatwo?

Oglądałem ich mecz pierwszej rundy, w którym zagrali z Frytą i Matką. Wiedzieliśmy, że musimy zmienić taktykę. Tipsarević i Troicki to singliści, którzy nie grają pewnie przy siatce i dziś ich słabość wykorzystaliśmy. Już na początku meczu udało nam się przełamać przeciwników i utrzymać serwis do końca. Drugi set także się ułożył i zasłużyliśmy na zwycięstwo.

Co się stało we wspomnianej I rundzie z Frytą i Matką. Polacy wydawali się bitymi faworytami, a mimo wszystko przegrali?

Muszę przyznać, że Serbowie zagrali znakomicie. Dobrze serwowali, byli wyluzowani i wiedzieli, że nie mają nic do stracenia. Piłki było dość ciężkie. Polacy zdobywali bardzo mało punktów ze swojego pierwszego podania, a w deblu one znaczą bardzo dużo. Poza tym mieli dużo szans na przełamanie, których nie wykorzystali, a potem to się zemściło. A Fryta z Matką nie zmienili taktyki w drugim secie i to zadecydowało.

Ivan Ljubicić doznał kontuzji podczas rozgrzewki przed swoim meczem singlowym, a to oznacza, że w piątkowym ćwierćfinale zagracie z duetem Lucas Dlouhy/Leander Paes. Co może Pan powiedzieć o rywalach?

Dobrze, że zagramy z nimi, a nie z duetem Ljubicić/Llodra. Mają ostatnio słabszą serię. Nie potrafią od dłuższego czasu wygrać meczu na kortach ziemnych. Naszym atutem będzie w tym spotkaniu gra z głębi kortu. Raczej nie planujemy zbyt wiele wypadów do siatki. Musimy także Dlouhego wprowadzić do defensywy. To taktyka na jutro.

Widziałem dziś plaster na Pana prawej nodze. Czy to coś poważnego, czy zwykła kosmetyka?

Niestety, nie jest to zwykła kosmetyka. Wczoraj skręciłem kostkę podczas treningu. Dziś mój występ stał pod znakiem zapytania, ale dzięki pomocy fizykoterapeutów wyszedłem na kort. Będą starał się grać w Rzymie do końca, ale już występ z następnego turnieju w Belgradzie będę się musiał wycofać.

Po Pana grze nie było za bardzo widać, że coś Panu dolega…

Cały czas odczuwałem ból podczas spotkania, ale nie zapominajmy, że jest to debel i kryje się tylko pół kortu. Nie trzeba biegać tyle co w singlu.

Czy istnieje szansa, że nie wyjdziecie jutro na kort?

Zrobimy wszystko, aby zagrać. Ja będę musiał na kort wyjść i zagrać do końca, bo jeśli tego nie zrobię dostaniemy karę finansową. Nie wiem jakie są dokładnie przepisy, ale wiem, że tak po prostu nie możemy się wycofać bez żadnych konsekwencji. Najbardziej żałuję, że nie wystąpię w turnieju w Belgradzie, bo tam zaczęła się na poważnie moja kariera singlowa. Doszedłem w stolicy Serbii do finału. Wiem jednak, że nie mogę ryzykować poważniejszej kontuzji, po potem czekają mnie wielkie turnieju, najważniejsze na mączce, w Madrycie i w Paryżu.

Po meczu singlowym z Almagro powiedział Pan, że potrzebuje trochę czasu, aby odzyskać pewność siebie. Dziś przy równowadze i serwisie rywali brał Pan wszystkie returny na siebie…

Odbierałem te piłki, bo mam lepszy return od Olivera. Wziąłem na siebie tę odpowiedzialność, bo dobrze zagrałem z Almagro i czułem się na siłach wziąć na siebie większą odpowiedzialność. Poza tym widziałem, że na początku meczu Oliver gra troszkę słabiej ode mnie.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Joao - 30-04-2010 19:54:40

Belgrad bez Kubota

Łukasz Kubot zrezygnował ze startu w Belgradzie, gdyż zmaga się z urazem stawu skokowego.

Łukasz Kubot (43 w rankingu ATP) miał bronić w Serbia Open (korty ziemne, 373 tys. €, 28 zawodników) aż 150 punktów. Niestety, dziś oficjalnie wycofał się ze startu w Belgradzie. Na jednym z treningów skręcił kostkę. Dzięki pomocy fizykoterapeutów zdołał zagrać w dzisiejszym deblu. Być może uda mu się wystąpić także w jutrzejszym półfinale.

http://www.polskitenis.eu/index.php

DUN I LOVE - 30-04-2010 19:59:01

Wielka szkoda. 150 pkt w plecy, będzie coraz trudniej załapać się bezpośrednio do kolejnych mastersów.

Serenity - 30-04-2010 21:24:01

Kubot i Marach są już w półfinale

Łukasz Kubot i Oliver Marach awansowali do półfinału deblowego turnieju Masters w Rzymie. W piątek polsko-austriacka para pokonała debel rozstawiony w imprezie z numerem "3" - Lukas Dlouhy (Czechy)/Leander Paes (Indie) 6:3, 6:4.

W obliczu kłopotów Łukasza Kubota ze skręconą kostką wydawało się, że o zwycięstwo w piątkowym meczu będzie niezwykle trudno. We wczorajszym wywiadzie, udzielonym eurosport.pl, najlepszy polski singlista wyrażał obawę, że w pojedynku z Paesem i Dlouhym może być wyłącznie statystą.

Tymczasem już pierwsza partia pokazała, że nie taki wilk straszny, jak go malują, a kontuzja nie tak poważna, jak przypuszczał lubinianin. Rywale nie byli w stanie wygrać dwóch pierwszych gemów serwisowych, dzięki czemu już po 18 minutach meczu polsko-austriacka para prowadziła 4:1. Przewagi dwóch przełamań skutecznie serwujący Kubot i Marach nie roztrwonili do samego końca, wygrywając pierwszego seta 6:3.

W drugiej partii Paes i Dlouhy ponownie mieli problemy z wygrywaniem wymian po swoim drugim podaniu. Na przełamanie z trzeciego gema potrafili jeszcze odpowiedzieć re-breakiem, jednak wobec utraty podania w gemie ósmym pozostali już bezradni. Po raz kolejny decydujące piłki wygrywała polsko-austriacka para, która triumf w drugim secie przypieczętowała gemem wygranym do zera.

Kolejnymi rywalami Kubota i Marach będą zwycięzcy ćwierćfinału pomiędzy Hiszpanami Nicolasem Almagro i Marcelem Granollersem a rozstawionymi z numerem drugim - Mike'em i Bobem Bryanami (Stany Zjednoczone).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

DUN I LOVE - 01-05-2010 11:57:23

Kubot dla eurosport.pl: Bryanów nie rozróżniam

- Zagraliśmy bardzo słabo, ale nasza klasa polegała na tym, że mimo problemów udało nam się wygrać. W półfinale chcemy zagrać z braćmi Bryanami, bo jeszcze nigdy z nimi nie wygraliśmy i mam nadzieję, że w końcu to zrobimy. Powiem szczerze, że ciężko mi odróżnić Mike’a od Boba – powiedział Kubot.

Z Łukaszem Kubotem, najlepszym polskim singlistą, rozmawiał w Rzymie Piotr Kaszubski

Wczoraj mówił pan, że cieszy się z gry z Dlouhym i Paesem, bo rywale są ostatnio w słabej formie. Dziś te słowa się potwierdziły. Rywale zagrali fatalnie…

ŁUKASZ KUBOT: Ogólnie cały mecz stał na niezbyt wysokim poziomie. Dziś nasza wielkość polegała na tym, że grając słabo umieliśmy wygrać. To zwycięstwo powinno dodać nam więcej pewności siebie. W sobotę musimy zagrać zdecydowanie lepiej. Dziś wieczorem obejrzymy jeszcze mecz naszych rywali, a potem usiądziemy z trenerem i ustalimy taktykę.

Po spotkaniu zostaliście jeszcze na korcie i odbijaliście przez kilka minut. Czuliście niedosyt tenisa?

Odbijaliśmy, żeby złapać rytm meczowy, bo nie było dziś za dużo wymian. Dwie-trzy piłki decydowały o wygraniu punktu. Podobnie jak rywale popełniliśmy dużo niewymuszonych błędów, dlatego chcieliśmy jeszcze poodbijać.

W środę skręcił Pan kostkę. Czy już jest lepiej?

Na pewno jest lepiej niż wczoraj. Z bólem serca podjąłem już ostateczną decyzję o wycofaniu się z turnieju w Belgradzie, który zacznie się w przyszłym tygodniu. Moje serce podpowiadało mi, żebym jechał i próbował, ale zdrowie jest najważniejsze i musiałem odpuścić. Tym bardziej, że za tydzień zaczyna się wielka impreza w Madrycie, na którą chce być już w pełni gotowy. W Rzymie gram czwarty turniej z rzędu, więc przerwa od tenisa się przyda. Lekarze twierdzą, że moja noga potrzebuje odpoczynku, a w ciągu następnego tygodnia powinno być już z nią wszystko ok.

Kostka jest skręcona czy podkręcona?

Definitywnie skręcona. Już kilka razy w tym roku ją podkręcałem. Cały czas gram z bandażem.

Dziś pana partner Oliver Marach wystąpił w koszulce ze swoim nazwiskiem na plecach? Był jedynym zawodnikiem z całej czwórki na korcie, który tak zrobił. Dlaczego?

To jest ogólnie pomysł deblistów, aby promować grę podwójną. Żeby ludzie, którzy pierwszy raz przychodzą obejrzeć mecz wiedzieli kto gra. Ja jednak nie mam takiej koszulki.

Jeśli zagracie jutro z Bryanami (muszą dziś późnym wieczorem pokonać duet Almagro/Granollers), to będzie chyba najlepsza promocja debla?

Na pewno. Nie skreślałbym jednak Hiszpanów. Almagro jest bowiem bardzo nieobliczalny. Potrafi fantastycznie zagrać i ma na swoim koncie wygrane m.in. z parą Nestor/Zimonjić. Oczywiście faworytami są amerykańscy bracia. Ich szanse na wygraną oceniam na 60 do 40.

Z kim wolicie się zmierzyć?

Niby powinniśmy zagrać z Hiszpanami, bo z Bryanami jeszcze nigdy nie wygraliśmy. Jestem ambitny i chce jednak zwyciężyć ich po raz pierwszy, bo w końcu musi nam się udać. Mamy z nimi fatalny bilans.

Czy Pan rozróżnia Mike’a od Boba, bo wiele osób ma z tym problem?

Powiem szczerze, że nie (śmiech).

Z Bryanami sobie nie radzicie, a Fryta z Matką ograli ich w ostatnich czterech meczach. Może zadzwoni Pan do któregoś z nich po poradę?

Ja już dawno powiedziałem, że Fryta z Matką są nieobliczalnym deblem. Potrafią wygrać z każdym, ale też polec ze słabeuszami. Nie będę dziś jednak do nich dzwonił (śmiech). Oni mają zupełnie inną taktykę. Po dwóch trzech uderzeniach kończą wymianę. Ich gra opiera się na mocnym serwisie. My staramy się trzymać z głębi kortu i dłużej trzymać piłkę.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Serenity - 02-05-2010 10:43:05

Kubot odpadł z Rzymu. Marach słabym punktem?

Mike i Bob Bryanowie nie dali żadnych szans Łukaszowi Kubotowi i Oliverowi Marachowi w półfinale debla turnieju Masters w Rzymie. Amerykanie zwyciężyli 6:1, 6:2, mecz trwał zaledwie 50 minut.

Kubot tworzy z Marachem najlepszy debel z polskim akcentem w tym sezonie. Nasza eksportowa para Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski w rankingu ATP zamyka pierwszą dziesiątkę, a Kubot i Marach są na wysokim piątym miejscu.

Kubot odnosił z Austriakiem największe sukcesy, ale powoli słychać głosy, że jego partner zaczyna od niego wyraźnie odstawać. Kiedy polski tenisista przez ostatni rok zrobił kolosalny postęp, Marach jakby stał w miejscu.

Pogłoski o poszukiwaniu tenisisty do pary zdają się mieć sens, jeśli spojrzeć na półfinał debla w Rzymie. Polsko-austriacki debel został przełamany czterokrotnie. Za każdym razem podawał Oliver Marach. Jedyne trzy gemy w meczu z Bryanami wygrali, kiedy serwował Łukasz Kubot.

Porażki z braćmi Bryanami można było się spodziewać. Amerykanie nie są co prawda takim postrachem dla rywali jak w zeszłym sezonie, ale nad parą Kubot/Marach mieli psychologiczną przewagę. Z Mikiem i Bobem Bryanami polsko-austriacka para nigdy nie wygrała i Kubot przed meczem stwierdził, że dla świętego spokoju wolałby zagrać w półfinale jednak z kim innym.

Oczywiście ciężko zwalać całą winę za brak awansu do finału tylko na Maracha, szczególnie że w Rzymie Kubot grał ze skręconą po raz kolejny w tym sezonie kostką. Z tego też powodu odpuścił sobie bardzo ważny z jego punktu turniej w Belgradzie, który rozpoczyna się w poniedziałek. Przed rokiem Kubot był tam drugi, a niestawienie się na starcie oznacza ogromną stratę punktową i bolesny spadek w rankingu singlistów.

- Za tydzień zaczyna się wielka impreza w Madrycie, na którą chcę być w pełni gotowy. W Rzymie grałem czwarty turniej z rzędu, więc przerwa od tenisa się przyda. Lekarze twierdzą, że moja noga potrzebuje odpoczynku, a w ciągu następnego tygodnia powinno być już z nią wszystko okej - powiedział Kubot w rozmowie z eurosport.pl.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

DUN I LOVE - 04-05-2010 16:29:16

Wojciech Fibak: Wrócił stary Kubot

Jakub Ciastoń: Co się dzieje z Kubotem? Przegrał z rzędu trzy mecze w I rundach.

Wojciech Fibak, legenda polskiego tenisa: Zaczął grać jak dawny Kubot, czyli niepewnie. Przestał wierzyć w siebie. Zaczęło się w meczu Pucharu Davisa z Finlandią. Przeleciał wtedy pół świata z Acapulco do Sopotu, żeby pomóc reprezentacji. Przedstawiał się na konferencjach jako "nowy Kubot", pewny siebie, zwycięski. Ale z Nieminenem nie umiał pokazać tej nowej klasy. I tą porażką zupełnie stracił pewność uderzeń, pogubił się. Opuścił Indian Wells, zrezygnował z punktów ATP, dalszego wspinania się w rankingu. Ciągle siedzi mu to w głowie. To trochę jak z Nadalem, który rok temu w Madrycie stracił pewność i rytm gry.

Chodzi tylko o psychikę? Łukasz miał też chyba pecha, bo wpadał na specjalistów od czerwonej mączki: Troickiego, Granollersa, Almagro.

- Po Australii był w Ameryce Południowej i doskonale sobie radził z fachowcami od kortów ziemnych. Rozbijał w puch Martineza, Hernandeza. Łukasz sprzed dwóch miesięcy wygrałby z Granollersem 6:1, 6:1. Wszystko jest w głowie. Przestał grać automatycznie. Po Pucharze Davisa znów zaczął myśleć, analizować, wątpić w siebie. Na to nałożyło się to, że Łukasz nigdy nie miał naturalnej wytrzymałości fizycznej. Jest pracowity, ale nie wygra meczu wytrzymałością Wilandera czy Borga. To też ma znaczenie na mączce. Po dobrym, wygranym secie z Almagro z Łukasza wyparowały i siła, i koncentracja, i wiara.

Ranking na poziomie 42. miejsca jest bardzo zawyżony?

- Przy całej sympatii dla Marty Domachowskiej mam nadzieję, że to nie będzie taki przypadek. Marta wystrzeliła do pierwszej czterdziestki i szybko z niej wypadła. Wierzę, że ciężko pracując, Łukasz może zostać wysoko na dłużej. Skoro ktoś taki jak Troicki może, to czemu nie Kubot? Męski tenis jest dziś piekielnie konkurencyjny. Łukaszowi na pewno może pomóc debel. W nim może odbudować pewność. Trening nie pomoże, on potrzebuje zwycięstw.

Jest w trudnej sytuacji. Przez kontuzję wycofał się z turnieju w Belgradzie, gdzie miał bronić 150 pkt. Czy tenisista z takim stylem gry - dość ofensywnym - może jeszcze liczyć na punkty na czerwonej mączce?

- Wielka szkoda, że nie może zagrać w Belgradzie. To była właśnie największa okazja do odwrócenia sytuacji. W tym tygodniu są trzy turnieje, tenisiści się rozpraszają, więc nie trafiłby od razu na przeciwników wysokiej klasy. Musi jednak pauzować i wróci dopiero za tydzień w Madrycie. Przekonanie, że atakujący styl gry Łukasza nie pasuje do mączki, jest błędne. Noah i Panatta wygrali Roland Garros, a grali: serwis - siatka, return - siatka, skrót - siatka. Łukasz gra podobnie, też ma obszerne uderzenie, potrzebuje dużo czasu na atak, mączka mu to gwarantuje. Łukaszowi powtarzam od lat, że podstawą jego gry powinien być atak drugiego serwisu rywala, atak po returnie. To bardzo peszy przeciwników. Łukaszowi zajęło to kilka lat, ale wreszcie zrozumiał, że w jego przypadku taktycznie lepiej zaryzykować, niż wchodzić w dłuższe wymiany. Nie byłby w setce i nie byłby tak dobrym deblistą, gdyby tego nie zrozumiał.

W setce rankingu ATP mamy dwóch Polaków. Jakie perspektywy są przed Michałem Przysiężnym?

- Łukasz dostał się do setki nietypowo, przez debel i eliminacje dużych imprez. Michał wszedł normalną drogą - przez challengery. Przed laty podążali nią Rybarczyk, Nowicki, Niedźwiecki. Mieli talent, ciężko pracowali, ale im się nie udało. To pokazuje, jak wielki sukces odniósł Michał. To nie tylko setki meczów, ale też podróże, samoloty, życie na walizkach, wielki stres. Michała nazwałem polskim Federerem, bo gra pięknie technicznie. I chyba uwierzył, że tym Federerem może być. Jest naturalnie szybki, jak Agnieszka Radwańska, potrafi zagrać wszystkie uderzenia z bajecznymi wolejami i podcięciami na czele. Ciągle jednak prześladowały go kontuzje i dopiero niedawno się skończyły. Wierzę, że utrzyma się w setce. Nie mogę się doczekać na jego mecz na Roland Garros.

W czołówce Federer przegrywa wcześnie w Rzymie. Murray i Djoković nie błyszczą. Rafael Nadal znów jest mocny.

- Roger nigdy nie zaczynał dobrze na mączce, ale potem się rozkręcał. Ze swoim talentem zawsze sobie da radę i w odpowiednim momencie wróci. Od niedawna jest ojcem. Dzieci ma rano, w dzień, wieczorem i w nocy. W jego życiu pojawiło się tysiąc nowych trosk. I dlatego nie wydobywa z siebie 100 procent w każdym turnieju. Ale będą takie momenty, że zagra skoncentrowany i będzie znów bardzo groźny.

Cieszy mnie powrót do formy Nadala. Rozmawiałem dużo z jego wujkiem Tonim. Z uśmiechem dziękował mi za rady, żeby grał więcej płaskiego, mocnego bekhendu. Kiedy Rafa nie uderza "pod górę", dyktuje warunki. Sztab Nadala zachowuje się mądrze. Wyciągnął wnioski z zeszłego roku. Chuchają na kolana. Nie grali w Barcelonie, nie pojadą też do Madrytu. To dobre decyzje przed Paryżem.

Djoković i Murray są w kryzysie. Szkot to wielki talent, ale nie wiadomo, jak go ustawić taktycznie. Kiedy rywal przestaje popełniać błędy i gra regularnie, Murray staje się bezradny. Djoković ma ten sam problem. Nie umie sam prowadzić gry. Jest zbyt defensywny.

Rozmawiał Jakub Ciastoń

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … Kubot.html

szeva - 04-05-2010 17:18:05

Na pewno uwierzę, że obóz Nadala słuchał rad Fibaka hahaha

Robertinho - 04-05-2010 18:24:12

szeva napisał:

Na pewno uwierzę, że obóz Nadala słuchał rad Fibaka hahaha

Miami, po półfinale z Roddickiem:

Wojtek: Słuchaj Toni, jest taka sprawa, Rafa za dużo liftuje z bekhendu na półkort, przez to rywale zdobywają przewagę sytuacyjną, mogą go rozprowadzać po korcie, a on tylko bezproduktywnie biega!

Wujek Toni:  :o

Wojtek: No wiem, to straszne. :(

Wujek Toni: Ale Ty mądrze mówisz, ja mu właśnie od lat to powtarzam, a on nic, nie słucha, dalej gra tak samo.

Wojtek: No jak to nie słucha, nasz Rafa, taki dobry chłopak, cała moja rodzina za nim szaleje, nie słucha?

Wujek Toni: No tak, nasz Rafa, taki dobry chłopak, cała twoja rodzina za nim szaleje, nie słucha!

Wojtek: :o

Wojtek: No ja bym rozumiał, żeby Roger nie słuchał, ale Rafa, taki dobry chłopak, cała moja rodzina...

Wujek Toni(zafrasowany i przygnębiony): Już nie wiem co robić... :(

Wojtek: Chyba mam pomysł...

Wujek Toni: Doradź Wojtek, ty masz taką wiedzę i pomysły świetne!

Wojtek: Wiesz, kiedyś, kiedy byłem mentorem Lendla...

Wujek Toni: Wiem, byłeś świetny, we wszystkich akademiach w Hiszpanii o tym uczą!

Wojtek: No więc Ivan nie chciał na trawie do siatki chodzić, nic nie pomagało. No to ja wpadłem na pomysł, żeby przekonać go siłą wielkiego tenisowego autorytetu.

Wujek Toni: :o

Wojtek: Powiedziałem mu, że Rod Laver patrzył na jego grę i uważa, że powinien więcej do siatki chodzić!

Wujek Toni: Genialne! :o

Wojtek: No to mu powiedz, że ja patrzyłem na jego grę i uważam, że powinien grać więcej płasko z bekhendu. Wiesz, ja Rafie chce pomóc, dobrze mu życzę, to taki wspaniały chłopak, cała moja rodzina...

Wujek Toni: Tak zrobię, to będzie ostatnia deska ratunku...

Monte Carlo, po finale:

Wojtek(szeroko się usmiecha)

Wujek Toni(biegnie do niego, ściska "na misia", potem całuje "z dubeltówki")

Wojtek: Chyba pomogło, Rafa gra zupełnie inaczej, tak się cieszę, to taki wspaniały chłopak, cała moja rodzina...

Wujek Toni: Dzięki Wojtek, dzięki! Zaraz po naszej rozmowie powiedziałem mu, że Wojtek Fibak patrzył na jego grę i uważa że...

Fed-Expresso - 04-05-2010 19:12:01

Nie grali w Barcelonie, nie pojadą też do Madrytu.

To pewniak, czy fantazje Wojtka?

Sydney - 04-05-2010 19:13:35

Hehe . A Ty to za tłumacza robiłeś ? :D

DUN I LOVE - 04-05-2010 22:38:13

Fed-Expresso napisał:

Nie grali w Barcelonie, nie pojadą też do Madrytu.

To pewniak, czy fantazje Wojtka?

Ściema. Wujek Toni potwierdził dziś wieczorem, że rafa zagra w Madrycie.

Serenity - 11-05-2010 19:04:11

Kubot znów odpada w pierwszej rundzie

Łukasz Kubot wrócił do rywalizacji po tygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją kostki. Rozbrat z tenisem nie okazał się szczęśliwy i Polak przegrał z Feliciano Lopezem 3:6, 3:6 w 1. rundzie turnieju ATP Masters w Madrycie. Na osłodę Kubotwi pozostaje rywalizacja deblistów w stolicy Hiszpanii.

Po nieudanych występach na ziemnych kortach w Monte Carlo, Barcelonie i Rzymie, gdzie Łukasz Kubot odpadał już w pierwszej rundzie przyszła kontuzja. Polak doznał urazu kostki, przez co miał tygodniową przerwę w treningach. Okazją do powrotu był pojedynek pierwszej rundy turnieju ATP Masters w Madrycie. Rywalem reprezentanta Polski był notowany na 32. miejscu światowego rankingu Hiszpan Feliciano Lopez.

Obaj tenisiści zaczęli zgodnie wygrywając swoje podanie. Jednak to reprezentant gospodarzy jako pierwszy zdołał przełamać Kubota i zrobiło się 3:1. Polakowi zdecydowanie nie wychodziła zagrywka za to potrafił pokazać kilka ofensywnych akcji rodem z rywalizacji deblowej. Dwukrotny zwycięzca Pucharu Daviesa nie zamierzał ułatwiać zadania zawodnikowi z Lubina. 28-letni Hiszpan popisywał się asami serwisowymi (w całym meczu w statystyce asów było 6:0 dla Hiszpana). Ostatecznie, leworęczny Feliciano Lopez wygrał pierwszego seta 6:3.

Druga partia zaczęła się najgorzej jak mogła dla Polaka. Lopez przełamał Kubota, a następnie spokojnie wygrał swoje podanie. Jakby tego było mało, w trzecim gemie również wykorzystał break pointa i było już 3:0 dla reprezentanta Hiszpanii. Kubot wział się do pracy i odpowiedział przełamaniem powrotnym, a następnie doprowadził do remisu 3:3. W kluczowych momentach, większe doświadczenie pokazał Lopez i po godzinie i 12 minutach zakończył rywalizację, wygrywając drugiego seta także 6:3. Jak się okazało, w tym roku mączka nie jest szczęśliwą nawierzchnią dla 27-letniego polskiego tenisisty.

W drugiej rundzie madryckiego turnieju Feliciano Lopez zmierzy się z rozstawionym z numerem 5. Amerykaninem Andy Roddickiem, który w pierwszej rundzie miał wolny los.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Joao - 13-05-2010 22:04:11

Luki i Oli lepsi od Amerykanów

Łukasz Kubot i Oliver Marach pokonali w 2. rundzie turnieju gry podwójnej w Mutua Madrileña Madrid Open Johna Isnera i Sama Querreya 6:0, 3:6, 10:4. Pierwszy set miał jednostronny przebieg. Polak i Austriak mieli trzy breakpointy. Wykorzystali wszystkie i wygrali 6:0. Rywale wygrali zaledwie 3 piłki przy 24 naszej pary.
W drugiej partii było bez przełamań do stanu (2:3). Rywale odebrali serwis Łukaszowi (2:4). Querrey wygrał swoje podanie (2:5). John skończył drugiego seta. Amerykanie zwyciężyli 6:3. W supertie-breaku Łukasz i Oliver wygrali przy pierwszej z pięciu piłek meczowych 10:4.
W 1/4 finału Kubot i Marach będą walczyć z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem, rozstawionymi w Madrycie z numerem 1.

http://polskitenis.eu/index.php

Ronni - 14-05-2010 01:14:06

Turniejowa "1" na drodze Kubota do polskiego finału

Łukasz Kubot w parze z Oliverem Marachem pokonał 6:0, 3:6, 10-4 amerykański debel John Isner / Sam Querrey. Polsko-austriacki debel zagra o półfinał z turniejową jedynką - Kanadyjczykiem Danielem Nestorem i Serbem Nenadem Zimonjiciem.

Teoretycznie w finale madryckiego turnieju może dojść do meczu z udziałem trzech Polaków. W dolnej części drabinki przebili się wcześniej Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy o półfinał rywalizować będą z braćmi Bryan.

Kubot z Marachem osiągnęli miażdżącą przewagę w pierwszym secie. W tej części spotkania przegrali zaledwie trzy piłki wygrywając 24!

W tym kontekście druga partia zaskoczyła przebiegiem. Isner i Querrey podnieśli się, potrafili nawet przełamać rywali i wygrali seta do trzech.

Polak z Austriakiem inicjatywę znowu przejęli w super tie-breaku, który tylko na początku był wyrównany. Od stanu 2-2 Kubot i Marach odjechali do 6-2. Rywale przybliżyli się na 6-4, ale od tego momentu piłki wygrywali już tylko rozstawieniu z szóstką tenisiści.

Ćwierćfinałowy mecz z najwyżej rozstawionym deblem turnieju będzie dla polsko-austriackiej pary sporym wyzwaniem. John Isner i Sam Querrey pod koniec kwietnia grali w finale w Rzymie. Wcześniej w tym sezonie doszli do półfinału Indian Wells, a w połowie lutego wygrali w Memphis.

Psychologicznej przewagi Kubot i Marach mogą jednak doszukiwać się w wynikach bezpośrednich rywalizacji. W 2009 roku grali z Amerykanami dwukrotnie i dwukrotnie wygrywali - w sierpniu w Cincinnati (4:6, 6:2, 10-8) i w październiku w Wiedniu (6:4, 3:6, 10-6).

W tym względzie potyczki z faworyzowanymi rywalami przypominają nieco sytuację Fyrstenberga i Matkowskiego, którzy o półfinał walczyć będą z rozstawionymi z dwójką braćmi Bryan. Ostatnie cztery mecze tych debli zakończyły się zwycięstwami Polaków.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Joao - 14-05-2010 19:49:12

Porażka Kubota i Maracha

Łukasz Kubot i Oliver Marach przegrali z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem 3:6, 4:6 w ćwierćfinale turnieju w Madrycie.

Świetny początek meczu. Nasza para wykorzystała czwartego breakpointa w pierwszym gemie. Prowadzą (2:1). Przełamanie powrotne (2:2). Obie pary utrzymują swoje serwisy (3:4). Rywale zdobyli breaka, po raz drugi przy podaniu Łukasza (3:5). Pierwsza partia dla przeciwników 6:3.

Marach traci podanie (0:1). Nasza para nie wykorzystała szansy na odrobienie strat w gemie Nenada (0:2). Rywale utrzymują przewagę breaka do końca seta (4:6), choć w ósmym i dziesiątym gemie Luki i Oli mieli aż pięć breakpointów.

http://polskitenis.eu/index.php

Joao - 15-05-2010 18:49:21

Kubot zagra z Seppi

Łukasz Kubot poznał rywala w pierwszej rundzie w Open de Nice Côte d’Azur (korty ziemne, 398,250 €).

Łukasz został rozstawiony z numerem 7. Zmierzy się z Włochem Andreasem Seppi.

26-latek jest 55 w rankingu ATP. W 2005 zajmował 27 lokatę. Ma na swoim koncie zwycięstwo w Gstaad w 2007 roku. W tym sezonie Seppi nie prezentuje wielkiej formy. Najdalej w swoich startach docierał do drugich rund. Polak i Włoch nigdy ze sobą nie grali.

http://polskitenis.eu/index.php

Joao - 15-05-2010 23:54:37

Joao napisał:

Porażka Kubota i Maracha

Łukasz Kubot i Oliver Marach przegrali z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem 3:6, 4:6 w ćwierćfinale turnieju w Madrycie.

Świetny początek meczu. Nasza para wykorzystała czwartego breakpointa w pierwszym gemie. Prowadzą (2:1). Przełamanie powrotne (2:2). Obie pary utrzymują swoje serwisy (3:4). Rywale zdobyli breaka, po raz drugi przy podaniu Łukasza (3:5). Pierwsza partia dla przeciwników 6:3.

Marach traci podanie (0:1). Nasza para nie wykorzystała szansy na odrobienie strat w gemie Nenada (0:2). Rywale utrzymują przewagę breaka do końca seta (4:6), choć w ósmym i dziesiątym gemie Luki i Oli mieli aż pięć breakpointów.

http://polskitenis.eu/index.php

Jednak Kubot zagra a Francuzem Miną.

Joao - 18-05-2010 11:38:36

ATP Nicea: Kubot przełamał serię porażek


Łukasz Kubot (ATP 54) w I rundzie turnieju World Tour w Nicei pokonał 7:5, 6:4 startującego z dziką kartą Gianni Minę (ATP 653). Rozstawiony z numerem ósmym Polak w 1/8 finału spotka się z Potito Starace (ATP 63).Allez Kubot! Pierwsze od 40 dni zwycięstwo, nad debiutującym w Tourze Francuzem, czwartym juniorem świata, dało najlepszemu polskiemu tenisiście przełamanie serii czterech porażek. To także spóźniony prezent na 28. urodziny lubinianina.

Na korcie centralnym publiczność pomagała nastolatkowi z Gwadelupy, który zdobył w sumie 8 punktów mniej od Kubota. Ten został zaskoczony tylko raz, gdy młodzian przełamał go na 2:1 w otwierającym secie. Potem Kubot nie bronił już żadnego break pointa, a sam był do bólu pragmatyczny, przełamując rywala na 6:5 w pierwszym i na 5:4 w drugim secie.

Po raz drugi w karierze rozstawiony w turnieju premierowego cyklu Polak w drugim meczu z rzędu nie zanotował asów. Przy pierwszym podaniu (66% skuteczności) przegrał 10 piłek. W decydujących momentach potrafił jednak celnie uderzyć: przy setbolu posłać wygrywający serwis, a przy wywalczonym znakomitym kątowym minięciem pierwszym meczbolu popisać się kolejnym kończącym forhendem

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … e-porazek/

Serenity - 18-05-2010 21:58:13

Dwa dni temu (16.05.2010r.) Łukasz skończył 28 lat. Poniżej treść życzeń zamieszczonych na jego stronie internetowej.

W dniu Twoich urodzin życzymy Ci Łukaszu spełnienia wszystkich marzeń w życiu prywatnym i jeszcze wielu triumfów tenisowych na największych kortach świata. Życzymy Ci rzesz wiernych kibiców i jeszcze wierniejszych przyjaciół, miłości która nigdy nie przemija, wewnętrznego spokoju i siły do walki!

Specjalne życzenia od Mamy, Evy, Taty, siostry Pauli, Przemka, Costy, Kasi, Kaspra oraz Babci Zosi, Dziadka Jasia, Cioci Iwony, kuzynki Karoliny, Cioci Anetki, Kornela, Wujka Gienka, Babci Gieni, trenera Korzeniowskiego z żoną oraz wszystkich koleżanek Mamy z Urzędu Miasta, a które tworzą jeden z Twoich najwierniejszych żeńskich Fanklubów :) Jesteśmy z Tobą!

http://www.lukasz-kubot.com/pl/news/62, … odzin.html

szeva - 23-05-2010 21:36:25

Kubot odpadł w pierwszej rundzie RG

Łukasz Kubot przegrał 6:7, 7:6, 2:6, 4:6 z Jousselinem Ouanną w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju na kortach Rolanda Garrosa. Polscy singliści zaliczyli kiepski dzień odpadając na samym początku turnieju. Wcześniej wyeliminowany został Michał Przysiężny.

Jousselin Ouanna w turnieju głównym znalazł się, dzięki "dzikiej karcie", którą przyznali mu organizatorzy. W najnowszym rankingu ATP jest bowiem na 130. pozycji, o 76. miejsc niżej od Kubota, któremu po raz pierwszy w karierze ranking zapewnił start w imprezie wielkoszlemowej.

Początek spotkania jakby potwierdzał przewagę Polaka. Pochodzący z Bolesławca tenisista na samym początku przełamał rywala, a kilka chwil później pewnie zwyciężył przy swoim podaniu. Od stanu 2:0 mecz się jednak wyrównał, a Ouanna szybko doprowadził do remisu. Jego atutem był głównie mocny, precyzyjny serwis. Dzięki niemu Francuz okazał się lepszy w tie-breaku. Nie przeszkodził mu w tym nawet podwójny błąd serwisowy w końcówce.

Przestój w kolejnej partii mógł bardzo drogo kosztować Polaka. Kubot od stanu 5:3 przegrał bowiem trzy kolejne gemy i musiał walczyć o drugiego w tym meczu tie-breaka. Szczęśliwie mu jednak sprzyjało. Pierwszą piłkę w grze nerwów przegrał, ale już trzy kolejne padły jego łupem. Tej przewagi nie zmarnował już do samego końca, choć Ouanna nawet przy stanie 2:6 starał się atakować niezwykle kąśliwie.

Rozkojarzony takim obrotem sprawy Kubot trzeciego seta zaczął fatalnie. Przegrał dwa swoje pierwsze podania i szybko zrobiło się 0:4. Mimo ambitnej pogoni, często na granicy ryzyka, straty nie odrobił.

Także w czwartej partii Polak sporo ryzykował. Zmęczony popełniał jednak coraz więcej niewymuszonych błędów, źle oceniając przy tym tor lotu piłki przy siatce. Takie wypady Kubota Ouanna wykorzystywał niemiłosiernie, często mijając rywala wzdłuż linii.

Kubot przed rokiem także odpadł w pierwszej rundzie. Francuz w kolejnym spotkaniu na kortach Rolanda Garrosa zmierzy się ze swoim rodakiem Jo-Wilfriedem Tsongą.

http://www.eurosport.pl/tenis/french-op … tory.shtml

Sempere - 26-05-2010 23:12:22

Kubot twierdzi, że jego występ w Pucharze Davisa był błędem

Łukasz Kubot chce zakończyć ten rok w Top 50 rankingu ATP i ponownie wystąpić w deblowym Masters. W tym tygodniu polskiego tenisistę czeka jeszcze występ w deblu w turnieju wielkoszlemowym Roland Garros w Paryżu. Jego partnerem jest Austriak Oliver Marach, a pierwszymi przeciwnikami pary numer sześć będą w czwartek Holendrzy Thiemo De Bakker i Rogier Wassen.

Moje cele to przede wszystkim być zdrowym i utrzymać się na dłużej w pierwszej 50-tce. Nie będzie to łatwe zadanie, bo wciąż będę musiał łączyć grę w singlu z deblem, w którym mam szansę zakwalifikować się do Masters - powiedział PAP Kubot, który w listopadzie z Marachem zadebiutował w kończącym sezon ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie.

- Po porażce w singlu, teraz najważniejsze jest dla mnie jak najlepiej zagrać w Paryżu w deblu, a później przestawić się szybko na trawę i dobrze wypaść w Wimbledonie. Po nim wystąpię jeszcze w dwóch turniejach w Europie: to będą Stuttgart i Hamburg. Natomiast pod koniec lipca wylatuję do Stanów Zjednoczonych na korty twarde i tam będę się przygotowywał do US Open - dodał.

Start w Roland Garros Kubot zakończył w niedzielę, po porażce 6:7(7), 7:6(4), 2:6, 4:6 ze startującym z dziką kartą Francuzem Josselinem Ouanną. Po udanych występach w styczniu i lutym, odnotował obniżkę formy. Za początek złej passy można uznać porażkę z Jarkko Nieminenem w spotkaniu Pucharu Davisa z Finlandią w Sopocie w marcu.

- Dzisiaj, po tym wszystkim co się stało, muszę niestety powiedzieć, że mój występ w Pucharze Davisa był błędem. Przykro mi to mówić, ale po lutym spędzonym w Ameryce Południowej powinienem się od razu przenieść do Kaliforni i przygotować się tam do Indian Wells i Miami. Przyjazd do Sopotu spowodował, że w ciągu miesiąca trzy razy zmieniałem strefy czasowe i to odbiło się na organizmie - powiedział.

- Później przegrywałem kolejne mecze, nie mogłem złapać rytmu i straciłem pewność gry. Dlatego na dzień dzisiejszy trudno jest mi powiedzieć, czy zagram przeciwko Łotwie we wrześniowym barażu. To będzie zależało od tego na jakiej nawierzchni będziemy występować. Prawdopodobnie dopiero podczas US Open podejmę decyzję. Z Nowego Jorku na pewno wrócę do Europy na dwa, trzy tygodnie i po tym dopiero polecę do Azji - dodał.

Przed przyjazdem do Paryża polski tenisista wygrał tylko dwa mecze na nawierzchni ziemnej, a przegrał sześć.

- Nie chcę szukać żadnego usprawiedliwienia, ale po tym jak ATP zmieniło piłki do gry na ziemi na dużo cięższe Dunlopy, zmieniło się wiele. One praktycznie uniemożliwiają szybką grę w tenisa i osłabiają siłę serwisu. To widać po ostatnich wynikach, szczególnie Hiszpanów. Doszli do głosu zawodnicy, którzy grają głównie z głębi kortu, a Rafael Nadal wygrał trzy kolejne turnieje. Nowe piłki wydłużyły wymiany i bardzo ograniczyły możliwości przechodzenia do ataku, co nie jest dobre dla takich zawodników jak ja - powiedział Kubot.

Na początku kwietnia osiągnął 41. pozycję w rankingu ATP, najwyższą w dotychczasowej karierze, a obecnie jest 52. na świecie. W maju do czołowej setki przebił się po raz pierwszy Michał Przysiężny.

- To dobrze, że Michał idzie w moje ślady, bo w sporcie potrzebna jest rywalizacja. To widać u Serbów, którzy przyznają, że dzięki Đokoviciowi dodatkowo się mobilizują i idą do przodu. Myślę, że w pewnym momencie byłem też podobnym bodźcem dla Michała, który uwierzył, że Polak może wreszcie znaleźć się w pierwszej setce - powiedział Kubot.

- Michał miał przed rokiem kontuzję, więc w najbliższych miesiącach nie broni punktów. Dlatego to będzie bardzo ważny okres dla niego. Wystąpi na trawie, nawierzchni, na której gra bardzo dobrze. Oczywiście musi też mieć szczęście w losowaniach i nie trafiać na najlepszych w pierwszych rundach, tak jak to było w Paryżu. Jeśli dobrze wykorzysta najbliższe tygodnie i nie będzie miał żadnych kontuzji, to być może już w sierpniu będzie w 50-tce i zadomowi się tam na dłużej - dodał.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … yl-bledem/

Sempere - 30-05-2010 22:51:31

Nie jestem święty, wpadki mi się zdarzają

Najlepszy polski tenisista Łukasz Kubot uważa, że spięcia między zawodnikiem i trenerem to dość częste zjawisko. Nie komentuje incydentu z meczu Agnieszki Radwańskiej w turnieju wielkoszlemowym Roland Garros.

Nie chcę w żaden sposób komentować tego spięcia. Uważam, że jak najszybciej powinno to być naprawione na linii Agnieszka i jej tata. To jest zawodniczka z czołowej dziesiątki i mimo, że nie ma teraz najlepszego okresu, to trzeba jej pomóc spokojnie i czekać, aż wszystko znów zaskoczy - powiedział Kubot.

Radwańska (nr 8.) przegrała w czwartek 5:7, 3:6 z Jarosławą Szwiedową z Kazachstanu. Na początku drugiego seta, gdy straciła cztery pierwsze gemy, swoją złość wyładowywała głośno wypowiadanymi uwagami. Gdy ojciec Robert zaczął wyliczać jej liczbę źle zagranych dropszotów, potem dla odmiany nieskutecznych returnów, spotkało się to z ripostą: "Zamknij się. Idź stąd i zostaw swoją matematykę w domu". Przy kolejnych kąśliwych uwagach odpowiedziała: "Jeszcze liczysz?!" i dalej padły już niezbyt dyplomatyczne słowa nakłaniające go do opuszczenia trybun.

- Trener musi dobrze wyczuwać swoją zawodniczkę czy zawodnika i nie dolewać oliwy do ognia. Jeżeli człowiek jest na korcie w krytycznej sytuacji, nie ma pewności siebie, to wielkość trenera polega właśnie na uspokojeniu go, czasem na pobudzeniu, a nie dołowaniu - zaznaczył Kubot.

- Jest też druga strona tego wszystkiego. Ja wiem, że czasami w ważnych momentach powiem coś złego trenerowi, ale on to wypuszcza drugim uchem, bo wyczuwa w jakiej się znalazłem sytuacji. Obaj znamy się na tyle dobrze, że wiemy na ile możemy sobie pozwolić. Nie będę tego ukrywał, że mnie też się zdarzyło wyprosić trenera z kortu, nawet nie raz. Po prostu dochodziłem do takiej sytuacji, że potrzebowałem być sam - dodał.

Tydzień temu Kubot przegrał w I rundzie Roland Garros 6:7, 7:6, 2:6, 4:6 ze startującym z dziką kartą Francuzem Josselinem Ouanną. W trzecim secie, gdy stracił dwukrotnie swój serwis, mówił na głos: "przydałby mi się trener", chociaż Czech Tomáš Hlásek siedział obok na trybunach.

- Między zawodnikiem i jego trenerem musi zadziałać jakaś chemia. Nie jest powiedziane, że najlepszy trener, jak Brad Gilbert czy Nick Bollettieri, zawsze każdemu pomoże. Nie da się ze wszystkimi pracować według jednego systemu, tylko trzeba wyciągnąć z tenisisty jego potencjał. Tak zadziałało to u mnie w przypadku trenera Hláska - podkreślił Kubot.

- Kiedyś, trenując z Tomášem Jandą, grałem bardzo pasywnie i nie chodziłem do przodu. Dzisiaj wiem, że na tym poziomie trzeba grać va banque, agresywnie i czekać na swoją szansę. Trener jest potrzebny. Jak widzi na przykład, że prawie śpię na korcie, to kopnie mnie w cztery litery albo nastawi właściwie do gry. Myślę, że Hlásek z tego wywiązuje się bardzo dobrze i jestem mu za to wdzięczny - powiedział Kubot, który w tym roku osiągnął 41. pozycję w rankingu ATP World Tour, najwyższą w karierze.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -zdarzaja/

Sempere - 05-06-2010 11:51:17

Wierzę, że w Wimbledonie będzie lepiej

Łukasz Kubot jest obecnie 52. w rankingu tenisistów ATP World Tour. Mimo niepowodzenia w wielkoszlemowym turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu (z pulą nagród 16,807 mln euro), liczy na udany występ na trawiastej nawierzchni w Wimbledonie.

- Im człowiek wyżej w rankingu, tym apetyt rośnie i presja jest większa. Ale są to takie momenty w życiu, których nie da się kupić za żadne pieniądze. To mnie motywuje do jeszcze większej pracy. W deblu z Oliverem mamy bardzo dobre wyniki, lepsze niż uzyskiwaliśmy w ubiegłym roku. To cieszy, chociaż mam świadomość, że mam słabszy okres przez ostatnie dwa miesiące jeśli chodzi o grę w singlu - powiedział PAP Kubot.

W ciągu dwóch miesięcy gry na nawierzchni ziemnej wygrał dwa mecze, a przegrał siedem, w tym w pierwszej rundzie Roland Garros z Francuzem Josselinem Ouanną. W deblu z Austriakiem Marachem dotarł w Paryżu do 1/4 finału.

- Nie szło mi ostatnio najlepiej, jednak się nie poddaję, bo wierzę, że moje wysiłki przyniosą lepsze wyniki już w najbliższym czasie. Powiem po cichu, że liczę na udane występy w Wimbledonie, gdzie jako junior byłem w ćwierćfinale i miałem szansę grać na głównym obiekcie. Niestety, w eliminacjach na kortach w Rohampton przegrywałem zbyt często i mam minusowy bilans 1-6. Na tamtych kortach nie grało mi się nigdy dobrze, ale i trawa tam bardzo różni się od wimbledońskiej. To są wręcz zupełnie inne nawierzchnie - zaznaczył Kubot.

- Tym razem jednak po raz pierwszy jestem od razu w turnieju głównym, więc powinno być lepiej. Przed Wimbledonem ważne jest, żeby dużo trenować na trawie. Najczęściej przy przejściu z mączki zdarzają się kontuzje kolan, mięśni przywodzicieli oraz skręcenia kostek. Ważne jest więc, żeby uniknąć urazów, bo jest zbyt mało czasu na ich wyleczenie - dodał.

Po Roland Garros rusza czterotygodniowy okres gry na trawie. W przyszłym tygodniu Polak wystartuje w turnieju ATP w londyńskim Queen's Club. Ta najtrudniejsza z nawierzchni sprzyja agresywnemu tenisowi Łukasza, choć jest nieobliczalna, bo piłki często ślizgają się na niej.

- Nie jestem obdarzony jakąś szczególną ręką tenisową, ale mam dar do pracy, dzięki swojej systematyczności i uporowi. Tenis jest dla mnie numerem jeden i jemu staram się wszystko podporządkować. Mam dziewczynę Evę, która jest ze mną na dobre i na złe. Rozumie mnie w najcięższych momentach, a to dla mnie ważne, bo przez kilkadziesiąt tygodniu w roku jestem poza domem. Ona czeka na mnie, za co jestem jej wdzięczny. Mamy swoje życie i jestem z niego zadowolony - powiedział Kubot.

Łukasz jest od kilku lat jest związany ze Słowaczką Evą Slaninkovą, mieszkającą i pracującą w Pradze. Kilka razy w roku towarzyszy mu podczas turniejów czy występów w Pucharze Davisa, dopingując go z trybun.

- Znamy się bardzo długo, mamy dobre i złe doświadczenia z tym związane. Powiem szczerze, że najczęściej chcę mieć ciszę wokół siebie. Jestem zawodnikiem, który raczej woli być na korcie sam i mieć kontakt wzrokowy tylko z trenerem. Poza tym, jak człowiek jest pewny siebie i gra dobrze, to nie myśli o innych rzeczach. Jednak gdy jest źle, to zawsze szuka się przyczyny tego stanu rzeczy i usprawiedliwienia. Wolę więc unikać niepotrzebnych konfliktów i nie łączyć swojej pracy z życiem prywatnym. Dlatego, jak już mamy czas dla siebie, to jest to tylko nasz wspólny czas i zupełnie inny rozdział życia - wyjawił Kubot.

- Gdy jestem w Pradze mniej gram w tenisa, dlatego po treningach drugą połowę dnia mamy zawsze dla siebie. Często spędzamy go na mieście, ale nie mogę powiedzieć, że w Pradze znam prawie każdy kąt, choć mamy z Evą swoje ulubione miejsca. Sporo wolnego czasu poświęcam też rodzinie, bo potrzebuję kontaktu z rodzicami, siostrą czy babcią, których jak tylko mogę to odwiedzam. Na szczęście Praga jest blisko Lubina, więc wystarczy wsiąść w samochód - wspomniał.

Kubot ma 28 lat, ale na razie nie wyznacza sobie wieku, w którym zakończy karierę. Tym bardziej, że w debla można grać na wysokim poziomie o wiele dłużej niż w singla.

- Szczerze mówiąc, po zakończeniu kariery, nie chciałbym się na stałe wiązać z Pragą. Nie odpowiada mi do końca jej klimat. Zawsze ciągnie mnie do domu, do Polski. Dzisiaj brakuje mi tego kontaktu z krajem i najbliższymi, bo rodzina jest dla mnie bardzo ważna. W takiej tradycji jestem wychowany i chciałbym ją podtrzymać. Nie wiem, co będzie za kilka lat. Może wrócę do Polski, a może zostanę w zachodniej części Europy, jeśli na przykład gdzieś otworzę akademię tenisową - powiedział Kubot.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ie-lepiej/

Barty - 05-06-2010 12:58:59

Wie ktoś, dlaczego Kubot się wycofał z Queensa w takim razie?

DUN I LOVE - 05-06-2010 13:10:48

Barty napisał:

Wie ktoś, dlaczego Kubot się wycofał z Queensa w takim razie?

Znalazłem tylko ogólnikową informacje, że z powodu kontuzji. ale szczegółów nie znam. Może ktoś się lepiej orientuje.

Sempere - 05-06-2010 22:59:20

Przed Wimbledonem ważne jest, żeby dużo trenować na trawie. Najczęściej przy przejściu z mączki zdarzają się kontuzje kolan, mięśni przywodzicieli oraz skręcenia kostek. Ważne jest więc, żeby uniknąć urazów, bo jest zbyt mało czasu na ich wyleczenie. Gdybym w Paryżu grał nieco krócej, to pojechałbym od razu do Londynu potrenować i zagrałbym w przyszłym tygodniu, ale tak zrobię sobie krótką przerwę na przygotowania - powiedział PAP Kubot.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … na-trawie/

Sempere - 20-06-2010 22:57:38

Po występie w Wimbledonie Łukasz zamierza wystartować w Stuttgarcie, Hamburgu i Umag.

Serenity - 26-06-2010 13:58:25

Kubot: Pół metra w korcie, a sędzia widział aut

Łukasz Kubot przegrał z Niemcem Philippem Petzschnerem 4:6, 6:3, 6:4, 3:6, 6:2 w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju w Wimbledonie (z pulą nagród 13,725 mln funtów). Według polskiego tenisisty o porażce zadecydowały zawirowania w czwartym secie.

Od pierwszych minut Kubot miał problemy z wygrywaniem swojego serwisu. Kluczowe okazało się przegranie podania na 3:2 (Łukasz popełnił podwójny błąd serwisowy), bowiem Niemiec utrzymał przewagę jednego "breaka".

- Mogę powiedzieć, że to był mój dobry mecz. Niestety rywal dzisiaj grał swój najlepszy tenis i nie dawał mi zbyt wielu szans na grę przy swoim serwisie. Ja miałem może małe zawahania na początku, ale od drugiego seta zacząłem przejmować coraz częściej inicjatywę. Poprawiłem też skuteczność swojego serwisu, szczególnie pierwszego i do tego wykorzystałem dwie z trzech szans na jego przełamanie - powiedział Kubot, który w dwóch kolejnych partiach zaczął wywierać większą presję na przeciwniku przy returnie.

W drugim secie, prowadząc 4:3 odskoczył na 40:0 i przy pierwszej - i jedynej w tym secie - okazji doprowadził do przełamania. Natomiast w trzecim miał już dwa "break pointy", a wykorzystał jednego w piątym gemie. To wystarczyło mu do rozstrzygnięcia go na swoją korzyść i objęcia prowadzenia w meczu 2:1.

- W czwartym secie byłem dobrze zmotywowany i liczyłem, że jeśli nawet nie będę miał okazji do przełamania, to może wygram go choćby w tie-breaku. Być może tak by się stało, gdyby nie pechowy gem przy 2:3. Serwowałem i miałem 40:0, ale on zagrał trzy bardzo dobre piłki. Później zaserwowałem piłkę chyba z pół metra w korcie, ale sędzia wywołał aut. To mnie trochę wytrąciło z rytmu i kosztowało "breaka". Później robiłem co mogłem i starałem się odrobić stratę, ale on złapał wiatr w żagle i zaczął znów fantastycznie serwować. Właściwie tak było już do końca, wszystko mu się układało i częściej miał inicjatywę - powiedział Kubot.

W decydującej partii Polak się pogubił i już na otwarcie stracił swój serwis, a ponownie pozwolił się przełamać w piątym gemie. Chwilę później Niemiec utrzymał swoje podanie i odskoczył na 5:1. W siódmym gemie tenisista z Głogowa obronił jedną piłkę meczową, a w ósmym następną, ale przy trzecim meczbolu Petzschner rozstrzygnął losy spotkania po dwóch godzinach i 43 minutach.

Kubot doskonale spisywał się w styczniu, gdy doszedł do czwartej rundy w wielkoszlemowym Australian Open i podczas cyklu turniejów w Ameryce Płd. w lutym. W kwietniu osiągnął najwyższą w karierze 41. pozycje w rankingu ATP World Tour. Później jednak wiodło mu się gorzej na kortach ziemnych i na trawie. Po Wimbledonie wystąpi jeszcze na mączce w Stuttgarcie i Hamburgu, po czym uda się do USA, gdzie rywalizacja będzie się toczyć na twardej nawierzchni.

- Wysoki ranking pozwolił mi zbierać nowe doświadczenie i wiele się nauczyłem. Na pewno miałem większe oczekiwania przed Wimbledonem, ale nie udało się. Po dzisiejszej porażce będę miał trochę więcej czasu na odpoczynek, zregenerowanie sił i przygotowania do drugiej połowy sezonu. Zresztą w niej zawsze miałem lepsze wyniki. Twarde korty najbardziej sprzyja mojemu tenisowi, więc liczę, ze podobnie będzie i tym razem - powiedział Kubot, który w deblu odpadł w Londynie z Austriakiem Oliverem Marachem w pierwszej rundzie.

W środę para rozstawiona z numerem piątym przegrała z Argentyńczykami Leonardo Mayerem i Horacio Zeballosem 3:6, 7:6 (8-6), 3:6, 6:2, 6:8.

- Przegraliśmy pechowo, po dobrej grze, ale takie wpadki się zdarzają. W drugiej części sezonu nadal będę łączył starty w singlu z deblem, bo razem z Olim chcemy się znów zakwalifikować do mastersa w Londynie. W singlu moim celem jest powrót i utrzymanie się w czołowej 50-tce, co jest w moim zasięgu. Dzięki wysokiej pozycji gram teraz w większych turniejach, więc jeśli mi się trafią dwa, trzy bardzo dobre występy, to powinno mi się to udać - dodał.

W listopadzie polsko-austriacki debel zadebiutował w kończącym sezon ATP World Tour Finals w Londynie, w gronie ośmiu najlepszych par. Wygrał dwa mecze w grupie, ale awansu do półfinału pozbawiła go porażka w ostatnim spotkaniu z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami.

http://www.eurosport.pl/tenis/wimbledon … tory.shtml

Serenity - 26-06-2010 14:07:16

Złe zachowanie i jeszcze gorsza porażka Kubota

Nie chcemy oglądać takiej postawy naszego najlepszego tenisisty. Łukasz Kubot odpadł w drugiej rundzie Wimbledonu po porażce z Niemcem Philippem Petzschnerem 4:6, 6:3, 6:4, 3:6, 2:6. Najgorsze jest jednak jego zachowanie. Polak kłócił się z sędzią i rzucał rakietą.

Polak po raz pierwszy w karierze wystąpił w grze singlistów na Wimbledonie. Wcześniej, aby zagrać w tym prestiżowym turnieju musiał walczyć w eliminacjach i nigdy nie udało mu się ich przejść.

Niestety w czwartkowy wieczór zobaczyliśmy Kubota takiego, jakim nie chcemy go widzieć. Apogeum jego zdenerwowania i złego zachowania przyszło w czwartym secie.

Polak w tamtym momentcie prowadził w partiach 2:1, a w tym secie przegrywał 2:3 i serwował. Świetnie zagrania Łukasza dały mu prowadzenie 40:0 i wydawało się, że wygra ten gem i wyrówna stan meczu. Nic z tego.

Gdy było 40:40, Kubot zaserwował asa, ale sędzia wywołał aut. Był to jego ewidentny błąd. Nasz tenisista rozkojarzył się i dwie kolejne piłki także padły łupem rywala. To, jak się później okazało był kluczowy moment meczu. Chwilę później zawodnik z Bolesławca rzucił z całych sił rakietą, a potem wdał się w słowną przepychankę z arbitrem.

- Czy ty masz rodzinę w Niemczech, że tak mnie krzywdzisz? - powiedział do sędziego.

To był początek jego końca. Przegrał tego seta, a w decydującym piątym niewiele miał już do powiedzenia. Trzeba jednak przyznać, że walczył ambitnie. Rozstawiony z numerem 33 Niemiec kontrolował wydarzenia na korcie i nie dał sobie wydrzeć szansy gry w trzeciej rundzie.

A tam, czeka na niego wielki Rafael Nadal. Szkoda, że Kubotowi nie będzie dane zagrać z Hiszpanem.

Czwartkowa przegrana z Petzschnerem oznacza pozegnanie z tegoroczną edycją imprezy, w środę, Polak odpadł w pierwszej rundzie debla razem z Austriakiem Oliverem Marachem (nr 5.), po porażce z Argentyńczykami Leonardo Mayerem i Horacio Zeballosem 3:6, 7:6 (8-6), 3:6, 6:2, 6:8.

Wynik spotkania drugiej rundy gry pojedynczej:

Philipp Petzschner (Niemcy, 33) - Łukasz Kubot (Polska) 6:4, 3:6, 4:6, 6:3, 6:2

http://www.eurosport.pl/tenis/wimbledon … tory.shtml

Joao - 27-06-2010 09:09:49

Kubot zagra w Bundeslidze

Łukasz Kubot dopiero za dwa tygodnie wystąpi w turnieju ATP. Nie będzie jednak próżnował. Zagra w niemieckiej Bundeslidze.

Na trzeciej rakiecie

Polaka już w piątek czeka pierwszy mecz. Jego zespół Erfurter TC RW pojedzie na pojedynek do 1. FC Nürnberg. Kolejne potyczki czekają go w dwie niedziele (4 i 11 lipca).

Łukasz będzie grał na trzeciej rakiecie niemieckiej drużyny. W szerokim składzie są także: Victor Hanescu, Horacio Zeballos, Edouard Roger-Vasselin, Jan Hernych, Dominik Hrbaty, Ivo Minar, Oliver Marach, Frantisek Cermak, Leos Friedl, a nawet Younes El Aynaoui.

Sprawdziany w Bundeslidze będą świetnym przetarciem przed turniejami w Stuttgarcie, Hamburgu i być może w Umag.

Dwa lub trzy turnieje

W Mercedes Cup (12-18 lipca, korty ziemne, 398 tys. €) w Stuttgarcie zaprezentują się również m.in. Nikołaj Davydenko, Gael Monfils, Juan Carlos Ferrero, Jurgen Melzer, Albert Montanes czy Philipp Kohlschreiber.

Tydzień później Luki zagra w International German Open (korty ziemne, 1 mln €). Wystąpi w nim większość zawodników, którzy planują walczyć w Stuttgarcie oraz m.in. David Ferrer, Nicolas Almagro czy Thomaz Bellucci.

Ostatnimi zawodami przed wylotem zza ocean, będzie być może dla Kubota Studena Croatia Open (26 lipca - 1 sierpnia, korty ziemne, 398 tys. €).

W Umag - podobnie jak w Stuttgarcie - zagra w nim 28 tenisistów. Łukasz ma szansę być w nim rozstawiony. Obok Davydenki, Ferrero i Melzera, rywalizować w Chorwacji będą też m.in. Ivan Ljubicić, Ivo Karlović, Aleksandr Dolgopolov i Philipp Petzschner.

Przenosiny na beton

Polak szybko przeniesie się do USA. Zamierza zaprezentować się w Legg Mason Tennis Classic w Waszyngtonie (2-8 sierpnia, korty twarde, 1,1 mln $).

W tej dużej imprezie obsada jest znakomita. Wystąpią m.in. Robin Soderling, Andy Roddick, Marin Cilić, Tomas Berdych, John Isner, Sam Querrey, Stanislas Wawrinka, Radek Stepanek, Lleyton Hewitt, Marcos Baghdatis.

Piąty na liście rezerwowej jest Michał Przysiężny.

http://www.polskitenis.eu/

Samurray - 19-07-2010 00:32:42

Dłuższa przerwa Kubota w startach

Łukasz Kubot nie wystąpi w turniejach w Hamburgu, Umag i Waszyngtonie.

Polak nabawił się urazu stawu skokowego na jednym z treningów tuż przed zawodami w Stuttgarcie. Kontuzja okazała się na tyle poważna, że wyklucza go z zaplanowanych występów w Niemczech, Chorwacji i USA.

Łukasz do rozgrywek ATP Tour wróci najwcześniej w połowie sierpnia. Być może zdąży się wyleczyć w pełni na Rogers Cup w Toronto.

Po grze w Kanadzie, zaprezentowałby się w Western & Southern Financial Group Masters w Cincinnati oraz Pilot Pen Tennis w New Haven.

http://polskitenis.eu/index.php?readmore=2050#comments


Swoją drogą Kubot zmienił image. :)
http://www.lukasz-kubot.com/pl/blog.html

DUN I LOVE - 04-08-2010 08:22:20

Łukasz Kubot zrezygnował także ze startu w Toronto.

Łukasz Kubot nie wystąpi w turnieju Rogers Cup, który w sobotę rozpoczyna się w Toronto (korty twarde, 2,4 mln $).

Polak wycofał się dziś ze startu w Kanadzie, gdzie obecnie byłby czwartym rezerwowym. Łukasz wciąż nie jest w pełni sił po kontuzji stawu skokowego, której nabawił się na treningu tuż przed zawodami Mercedes Cup w Stuttgarcie.

polskitenis.eu

Serenity - 24-08-2010 23:06:46

Kolejna porażka Kubota w pierwszej rundzie!

Podobnie jak przed tygodniem w turnieju w Cincinnati także w New Haven już na pierwszej rundzie zakończył swoje występy Łukasz Kubot. Polak uległ po trzysetowej walce Niemcowi Danielowi Brandsowi, przegrywając decydującą partię 5:7.

Słabo wiedzie się najlepszemu polskiemu tenisiście po powrocie na tenisowe korty po tym, gdy wyleczył kontuzjowaną kostkę. Tydzień temu uległ wyraźnie Amerykaninowi Johnowi Isnerowi, teraz lepszy okazał się Niemiec Daniel Brands, tenisista sklasyfikowany w rankingu ATP niżej od Polaka o 13 miejsc. Potężny Niemiec (196 cm, 92 kg) wygrał 6:4, 2:6, 7:5.

Decydującym momentem pierwszego seta był już drugi gem meczu. Serwujący po raz pierwszy w spotkaniu Kubot nie dał rady obronić swojego podania i dominujący w pierwszych minutach Niemiec z łatwością go przełamał. Brands następnie pewnie bronił swoje gemy serwisowe i choć Polak rozkręcał się z każdą minutą, to nie dał rady odrobić straconego breaka.

Druga partia to popis Kubota. Już w pierwszym gemie przełamał on Niemca i dobrą grę kontynuował w dalszej części seta. Swój wyczyn powtórzył w siódmym gemie i z łatwością zwyciężył 6:2.

Najbardziej zacięta była trzecia i decydująca odsłona meczu. Obaj tenisiści skutecznie bronili swojego podania, a mający z tym większe problemy Polak musiał kilkukrotnie ratować się przed widmem przełamania swojego serwisu. Udawało mu się to do dwunastego gema. Wtedy Kubot wygrał co prawda pierwszą wymianę, ale po chwili popełnił szósty w całym spotkaniu podwójny błąd serwisowy i wybity z rytmu przegrał kolejne trzy piłki. Oznaczało to wygraną Daniela Brands w całym meczu, a Niemiec w drugiej rundzie spotka się z Rumunem Victorem Hanescu.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-new-h … tory.shtml

COA - 24-08-2010 23:53:22

No ciężko żeby z Brandsem wygrał :P

DUN I LOVE - 25-08-2010 08:16:36

:lol:

Raddcik - 27-08-2010 12:10:04

Lukasz's Double Life

  Lukasz Kubot is proving that hard work and a solid doubles game can be transformed into a viable force inside the doubles alley.

Tall, lean and bronzed, Lukasz Kubot looked more like a surfer than a tennis player until he decided to cut his long blond locks for the first time in 11 years after an early exit at Wimbledon in June. It came as a surprise to his family, but the amiable Pole has always made his own decisions. "I wanted to feel more comfortable and I am happy I made the change this summer," he says. "I'm hoping it will help my game!"

    "When I was younger I sought perfection in everything I did."

As an energetic teenager he once confidently stated, "If I am as good as I am good-looking I would be Top 10 player," but he has since matured and has proven to be equally adept as a singles and doubles player. "On the court, I am pumped up and have a lot of energy, but off the court I feel I am easy going," he explains. "When I was younger I sought perfection in everything I did. I still have a tendency to do things at the last minute, but I am trying hard to change."

This year, he may have to revert to his old habit. Kubot and his Austrian doubles partner Oliver Marach, whose common language is a mix of English and German on court, are predicting late qualification for the Barclays ATP World Tour Finals in London. They are currently tied for fifth in the 2010 ATP Doubles Team Rankings. It is just their second full-season as a partnership.

"We missed three tournaments on clay at Stuttgart, Umag and Hamburg, when we could have picked up points on our favoured surface," says Kubot, who missed two months due to an ankle injury. "Having done so well at the start of the year, it was disappointing to be out for so long. But that's life. I am focusing on getting healthy as quickly as possible, because many teams have a chance at qualifying for the Finals."

KubotKubot and Marach excelled during the Latin American clay-swing in February, when they compiled an 11-1 mark. They won the Movistar Open in Santiago; finished runners up at the Brasil Open in Costa do Sauipe and won their fifth ATP World Tour team title at the Abierto Mexicano Telcel in Acapulco. They have a 24-15 match record on the season.

But Kubot admits his recent return to the ATP World Tour hasn't been easy. "It's been frustrating. I've undergone treatment three-to-four times a day, but I was also able to do fitness work on my upper body and the time off has helped me mentally, so that now I'm ready for the final push for London qualification."

The Lubin resident has another goal. In 2009, only four players – Jo-Wilfried Tsonga, Jurgen Melzer, Tommy Robredo and Pablo Cuevas – finished in the year-end Top 50 of both the singles and doubles ranking. Kubot hopes to achieve that feat this year.

Wielding a Fischer racquet, made famous by one of his childhood idols, former World No. 1 Yevgeny Kafelnikov, and with an equally weighty grip, Kubot – already a well-established doubles star – is looking to finish the year inside the Top 50 of the South African Airways 2010 ATP Rankings. It would mark the first time in 25 years a Pole has done so.

Popular among his fellow professionals, he is a fine returner, with a powerful serve, a solid forehand and long reach. As a lucky loser, Kubot was a singles finalist at the 2009 Serbia Open in Belgrade (l. to Djokovic) with a performance that he describes "as a complete career 360-degree turnaround."

    "The time off has helped me mentally, so that now I'm ready for the final push for London qualification."

As a result of Agnieszka Radwanska's rise into the Top 10 of the Sony Ericsson WTA Tour Rankings, three Polish journalists travelled to the Australian Open in January, when they witnessed Kubot become the first Pole to reach a Grand Slam fourth round since Wojtek Fibak in 1982 at Roland Garros.

The following month, at the Brasil Open in Costa do Sauipe, he "played seven matches in three days to reach the singles and doubles finals," beating Albert Montanes, and Igor Andreev, only to run out of gas in the singles final (l. to Ferrero). In mid-April, he rose to a career-high No. 41 in the South African Airways 2010 ATP Rankings. "I'm determined to return to the Top 50 by year's end."

Of course, his newly earned reputation as a Polish sporting hero is a far cry from his early career, when "only my family believed in me and I didn't have the right people by my side to tell me what to do".

KubotNobody ever put pressure on him to play tennis, but Kubot was determined to succeed and silenced those detractors who considered him a laughing stock by insisting his "only talent is one for hard work," when he left Poland for Austria in search of a bigger pool of hitting partners, indoor courts and experienced, foreign coaches.

Tomas Hlasek, his Czech coach, has been a driving force behind Kubot's ranking improvement in recent years. "He has improved my game and forced me to be more aggressive, to play inside the baseline and mix it up," says Kubot, who often intersperses three to four hours of on-court training with long fitness sessions each day.

"I am learning all the time, especially in doubles. I am attempting to get closer to the net, to serve and volley and to think more about how I construct points."

With these additions to his armoury, Kubot firmly believes he can become an even better all-round player. "I have to make my body fitter and even though I am 28 years old, I think I can strengthen my legs and my serve. In the winter I will work hard to ensure I keep improving."

After years of hard work, Kubot is determined to maintain his singles and doubles career as long as he can and prove those critics wrong, who never dared to believe he could compete with the best.

http://www.atpworldtour.com/News/DEUCE- … Kubot.aspx

jaccol55 - 30-08-2010 12:55:38

Łukasz Kubot dla Sport.pl: Ta kontuzja przyszła w złym momencie

- Chciałbym wreszcie przełamać złą passę. Ostatni mecz singlowy wygrałem w Wimbledonie, może Wielki Szlem znów będzie dla mnie szczęśliwy - mówi Sport.pl Łukasz Kubot przed startem US Open. Polak (ATP 62), który wrócił niedawno do gry po poważnej kontuzji kostki, w I rundzie zmierzy się z Hiszpanem Guillermo Garcią-Lopezem.

Jakub Ciastoń: Ostatnie tygodnie były dla pana trudne, bo nie mógł pan grać przez kontuzję lewej kostki, czy już wszystko w porządku?

Łukasz Kubot: Ta kontuzja przyszła w bardzo złym momencie, bo w samym środku sezonu. Zerwałem więzadło w kostce dwa dni po Wimbledonie na jednym z pierwszych treningów w Czechach [w Pradze Polak ma od lat bazę treningową]. Straciłem właściwie cały lipiec. Nie zagrałem ani w zaplanowanych już imprezach w Europie na czerwonej mączce - Stuttgarcie, Hamburgu i chorwackim Umagu, ani w pierwszych dwóch turniejach na kortach twardych w USA.

Jak w ogóle doszło do tej kontuzji i jak potem przebiegała rehabilitacja?

- Po wielu analizach doszliśmy z trenerami do wniosku, że trzeba trochę zmienić mój ruch rakietą przy serwisie. Zrobiliśmy to przed Wimbledonem. Generalnie wyszło dobrze, ale przez minimalną zmianę ruchu, zaczęły pracować trochę inne mięśnie i coś musiało się przeciążyć. Padło na kostkę, źle stanąłem i już. Rehabilitację przechodziłem w Pradze, prowadził ją Martin Janoszka, który kiedyś pracował z Tomaszem Berdychem. Zaczynaliśmy o 8 rano, kończyliśmy o 20. Dużo czasu spędzałem też na siłowni pracując nad górną częścią ciała, mięśniami grzbietu, brzucha, ciągle przerzucałem piłki lekarskie. Dopiero po trzech tygodniach mogłem wsiąść na stacjonarny rowerek. Trzeba było poczekać aż więzadło się zrośnie, jedno było zerwane, ale dwa następne naderwane, więc trochę to trwało. Rehabilitant postawił mnie na nogi najszybciej jak tylko mógł, ale było jeszcze za wcześnie bym wystartował już w Toronto. Nie chciałem zresztą ryzykować, wolałem dmuchać na zimne. Wróciłem więc dopiero dwa tygodnie temu w Cincinnati.

Mentalnie ta przerwa zrobiła mi nawet dobrze, bo mogłem trochę odpocząć od wyjazdów, hoteli, całego tego tenisowego szaleństwa. Sportowo, wiadomo, że to był poważny cios, ale mam nadzieję, że się odbuduję.


Powrót po kontuzji to było od razu rzucenie na bardzo głęboką wodę - Cincinnati, kort centralny, a na przeciwko nowy bohater Ameryki John Isner, który w Wimbledonie wygrał najdłuższy w historii tenisa 11-godzinny mecz.

- Byłem w ogóle zaskoczony, że się dostałem do głównego turnieju, bo z rankingu łapałem się tylko do kwalifikacji, ale wycofało się tyle osób, że się zakwalifikowałem. Niewiele było gry w tym meczu, bo Isner tak rewelacyjnie serwował, że ciężko było coś zrobić. Ale ten mecz pomógł mi potem w deblu, bo byłem tak wyczulony na błyskawiczne returny, że z marszu doszliśmy z Oliverem Marachem do półfinału. To było dla nas bardzo ważne, bo w pierwszym turnieju po mojej kontuzji pokazaliśmy, że ciągle liczymy się w walce o kończący sezon deblowy Masters w Londynie.

Potem było New Haven, gdzie w I rundzie singla odpadł pan z Niemcem Danielem Brandsem 4:6, 6:2, 5:7.

- Wysoki, bardzo dobrze serwujący zawodnik, ale były trzy sety, było zdecydowanie lepiej. Z tamtego meczu byłem już w miarę zadowolony, moja gra zaczynała się układać. Mam nadzieję, że do US Open jestem przygotowany jak najlepiej. Mam też nadzieję, że ból będzie mnie omijał. Chciałbym wreszcie przełamać złą passę. Ostatni mecz singlowy wygrałem w Wimbledonie, może Wielki Szlem znów będzie dla mnie szczęśliwy.

Pomówmy o rywalu w I rundzie. Hiszpan Guillermo Garcia-Lopez, 52. na liście ATP, to będzie twardy orzech do zgryzienia?

- To nie jest typowy Hiszpan, który biega z tyłu kortu i przebija piłkę. On uderza płasko, nieźle serwuje, jest dość uniwersalny. Ma jednoręczny bekhend, umie dobrze zmieniać rytm, zagrać znienacka po linii. Grałem z nim raz w tym roku w lidze niemieckiej, przegrałem 4:6, 4:6. Żeby wygrać, będę musiał starać się grać agresywnie, chodzić do siatki. To nie jest idealne losowanie, ale mogło być gorsze. Szanse są 50 na 50, no może 60 do 40 dla niego. Bardzo ważny będzie mój serwis, który otworzy mi drogę do ofensywy. Mam nadzieję.

Kto jest z panem w Nowym Jorku?

- Mój czeski trener Tomas Hlasek.

Od jakiegoś czasu w sprawach taktyki doradzał panu Wojciech Fibak, czy ta współpraca trwa?

- Tak, ale to zawsze był układ całkowicie nieformalny. Pan Wojtek po prostu czasem dzwoni i rozmawiamy o tym, co można poprawić albo omawiamy poszczególne mecze. Jego rady są zazwyczaj bardzo celne.

Po 11 latach ściął pan włosy na krótkie. Nowa fryzura pomaga?

- No nie bardzo, bo dwa dni potem zerwałem więzadło (śmiech). A tak na serio, to na pewno jest chłodniej w głowę, co przy upałach jest rozwiązaniem dobrym. Dużo ludzi mnie nie poznaje. Stają, wydaje im się, że twarz jest znajoma, ale nie wiedzą kto to, jest zabawnie.

Na kogo pan stawia - Federer, Nadal, Murray?

- Męski tenis ostatnio się bardzo wyrównał. Na pewno ta trójka plus Djoković to główni faworyci, ale nie zdziwiłbym się, gdyby daleko zaszedł Berdych, albo ktoś z Amerykanów - Roddick, Fish, Querrey. Najlepsze wrażenie robi jednak Murray.

Wszyscy mówią, że Nadal ma mniejszą szansę na wygranie US Open, bo korty są dla niego za szybkie. Rzeczywiście tu są szybsze niż w Australii?

- Tak, są zdecydowanie szybsze. Dużo będzie zależało od pogody. Jak będzie upał, będzie bardzo szybko, jak deszczowo, wolniej, czyli lepiej dla Nadala.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,83074 … zla_w.html

jaccol55 - 02-09-2010 14:55:43

US Open. Kubot dla Sport.pl: Jeden z moich najsłabszych meczów

- Już od Wimbledonu nie słyszałem " gem, set, mecz, Kubot". To trudny moment w mojej karierze, nie jest łatwo także psychicznie, gdy nie można się przełamać. Ale mam nadzieję, że praca przyniesie wreszcie efekty i znów zacznę wygrywać - mówi Sport.pl Łukasz Kubot po porażce w I rundzie US Open z Guillermo Garcią-Lopezem.

Po słabym, pełnym własnych błędów meczu, Polak przegrał w środę z Hiszpanem 3:6, 2:6, 6:7 (4-7).

Po spotkaniu, Kubot powiedział Sport.pl:

- Słabo zagrałem, nie ma o czym mówić. To był jeden z moich najsłabszych meczów w tym roku. Muszę schylić nisko głowę po takiej porażce. Rywal wygrał zasłużenie, a ja muszę znów ciężko pracować.

Pierwsze dwa sety były właściwie do jednej bramki. Zawiódł mnie przede wszystkim serwis. Zaczęło się obiecująco, bo przełamałem Hiszpana już w pierwszym gemie, ale potem było źle. Przegrałem mnóstwo piłek przy pierwszym podaniu. W ogóle błędów było za dużo, także w trakcie wymian, ale one wynikały z tego, że chciałem ryzykować. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić sobie z nim na grę z głębi kortu. Dlaczego? Bo prędzej, czy później, doszedłby do swojego forhendu. Musiałem chodzić do przodu i skracać grę. W trzecim secie zaczęło to przynosić efekty, ale nie udało mi się wykorzystać szansy, jaką miałem przy 5:3, gdy serwowałem na wygranie seta. Serwis znów był niedobry, błędów było za dużo. Szkoda, bo może Hiszpan poczułby presję, gdyby przegrał seta.

Wracam po kontuzji kostki, nie mogłem grać przez półtora miesiąca i wciąż nie jest mi łatwo. Odczuwam brak ogrania, ale też nie mam pewności siebie. Już od Wimbledonu nie słyszałem " gem, set, mecz, Kubot". To trudny moment w mojej karierze, nie jest łatwo także psychicznie, gdy nie można się przełamać. Ale mam nadzieję, że ciężka praca przyniesie wreszcie efekty i znów zacznę wygrywać.

W US Open gramy jeszcze w deblu z Olim Marachem i chcemy zajść jak najdalej. Potem wracam do Europy, jestem zapisany do turnieju w Bukareszcie, ale nie wykluczone, że zagram też w naszym challengerze w Szczecinie. Wszystko zależy od tego jak pójdzie nam w deblu, bo turniej jest tuż po US Open [jeśli Kubot odpadnie wcześnie, szanse na jego występ w Polsce wzrosną]. Po Bukareszcie lecę do Chin na turnieje w Pekinie i Szanghaju, a potem będzie seria imprez w hali w Europie.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … szych.html

Serenity - 02-09-2010 17:36:44

US Open: Kubot bez zwycięstwa

Guillermo García-López (ATP 53) w I rundzie US Open pokonał drugiego i ostatniego z Polaków, Łukasza Kubota (6:3, 6:2, 7:6 w 1h13'). Lubinianin (ATP 62) pozostaje w grze podwójnej.

W międzynarodowych mistrzostwach Stanów Zjednoczonych wygrywają dla Polski tylko panie. Po porażce Michała Przysiężnego z rywalizacją singlową żegna się także Kubot. Jego drugi występ w Nowym Jorku (po czterech latach przerwy) ma przynajmniej wymiar historyczno-statystyczny: z panów wcześniej tylko Wojciech Fibak reprezentował biało-czerwone barwy we wszystkich czterech turniejach wielkoszlemowych.

Kubot, numer jeden polskiego tenisa męskiego, przegrał czwarty mecz z rzędu; jest bez zwycięstwa od I rundy Wimbledonu. Pierwszy w jego karierze mecz z o rok młodszym Hiszpanem od początku nie układał się dobrze: García zyskał przełamanie w trzecim gemie i spokojnie zamknął asami otwierającą partię. W drugiej także nie oddał zaliczki, która ustalił przy 4:0. Kubot w trzecim secie nie wykorzystał przewagi przełamania i serwisu na wygranie tej partii (5:3), po czym (5:4) zmarnował dwa setbole, a w tie breaku stracił mini breaka na 2-3.

Hiszpański rywal miał aż 14 szans na przełamanie Kubota, który zanotował sześć podwójnych błędów serwisowych i wygrał tylko 57% piłek przy pierwszym podaniu. Bilans break pointów w przypadku Polaka to dwa przełamania na dziewięć okazji.

García w piątek w 1/32 finału zagra z rodakiem Nicolásem Almagro (ATP 16), który po stracie pierwszego seta udowodnił swoją wyższość (aż 31 asów) nad Potito Starace (4:6, 6:4, 6:4, 7:6 w 2h38').

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … wyciestwa/

Art - 07-09-2010 13:18:36

Łukasz Kubot dla Sport.pl: Wygrać po słabej grze, to jest dopiero sztuka

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo sztuką w tenisie jest wygrać zwłaszcza wtedy, gdy gra się słabo. Dziś pokazaliśmy, że jesteśmy na tyle doświadczoną i zgraną parą, że umiemy wyjść z trudnej opresji nawet, gdy nie gramy wspaniale - mówi Sport.pl Łukasz Kubot, który w deblu w parze z Oliverem Marachem awansował do ćwierćfinału US Open.

Kubot i Marach pokonali w III rundzie 2:6, 6:3, 6:4 Portugalczyka Frederico Gila i Hiszpana Daniela Gimeno-Travera. Polak i Austriak, tak jak dzień wcześniej Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, awansowali do ćwierćfinału.

To czwarty wielkoszlemowy ćwierćfinał Kubota, ale pierwszy w Nowym Jorku. Polak grał raz w półfinale Australian Open, a także w ćwierćfinale Wimbledonu i Rolanda Garrosa, ale akurat na Flushing Meadows miał zawsze pod górę - nigdy dotąd nie przeszedł I rundy.

O półfinał rozstawieni z piątką Kubot z Marachem zagrają z Argentyńczykami Eduardo Schwankiem i Horacio Zeballosem.

Kubot mówił po awansie do ćwierćfinału:

- Strasznie się cieszymy, szczególnie dlatego, że dokonaliśmy dziś dużej sztuki. Graliśmy na początku źle, popełniliśmy dużo taktycznych błędów, ale przy moim skromnym udziale, udało nam się odwrócić losy meczu, którego właściwie nie mieliśmy prawa wygrać po tym, jak nas przełamali na początku drugiego seta. Zagrałem dwa-trzy returny po linii i dopiero wtedy złapaliśmy wiatr w żagle. Oliver trzeciego seta zagrał już bardzo dobrze. Lepiej serwowaliśmy, staraliśmy się unikać wymian, grać dużo po linii. Gimeno-Traver był szczególnie trudnym rywalem, bo miał bardzo kąśliwy w odbiorze serwis, ale z czasem udało nam się go opanować.

Jestem bardzo szczęśliwy, bo sztuką w tenisie jest wygrać zwłaszcza wtedy, gdy gra się słabo. Dziś pokazaliśmy, że jesteśmy na tyle doświadczoną i zgraną parą, że umiemy wyjść z trudnej opresji nawet gdy nie gramy wspaniale. Do turnieju przystąpiliśmy z różnymi kłopotami - ja wracam po kontuzji kostki, Oliver też ostatnio zmagał się z różnymi problemami. Biorąc to pod uwagę, już osiągnęliśmy bardzo wiele.

Nie da się ukryć, że drabinka ułożyła się dla nas idealnie po tym jak wycofał się Francuz Julien Bennetau i odpadli Max Mirnyj z Maheshem Bhupathim [rozstawieni z nr. 4]. Po cichu liczyliśmy na ten ćwierćfinał, ale wcale nie było się łatwo do niego dostać.

Szansa na półfinał? Z parą Lindstedt, Tecau przegraliśmy niedawno w New Haven, a Zeballos i Szwank też są bardzo mocnym deblem, ale myślę, że jeśli zagramy uskrzydleni, lepiej niż dziś, to obie pary są w naszym zasięgu. Dziś zjemy dobrą kolację, wyśpimy się i postaramy się zagrać dużo skuteczniej.

Dlaczego aż tyle to trwało, żebyśmy także w Nowym Jorku potrafili osiągnąć dobry wynik. Bo tu jest jednak najszybsza nawierzchnia i największe znaczenie ma dobry return. Dopóki trochę go nie poprawiłem, nie było wielkich możliwości.

Oby tylko nie dokuczały nam kontuzje, bo ja mam ciągle problemy, ale nie chodzi już o kostkę. Oliver też ma drobny uraz, ale nie powiemy dokładnie co nam dokucza, bo nie chcemy zapeszać.

Czy zagram na turnieju w Szczecinie? Za wcześnie o tym mówić, gra w Polsce zawsze sprawia mi największą radość, ale na razie koncentruje się na US Open.

http://www.sport.pl/tenis/1,101357,8343 … grze_.html

Art - 16-09-2010 12:55:28

Kubot czekał na to chude trzy miesiące!

Łukasz Kubot wreszcie może głęboko odetchnąć. Po trzech chudych miesiącach najlepszy polski tenisista wreszcie odniósł singlowe zwycięstwo. W pierwszej rundzie challengera Pekao Szczecin Open nie bez problemów pokonał 637. na świecie Petera Torebko 6:4, 7:5.

Kubot, który na przełomie roku przebojem wdarł się do pierwszej setki rankingu, a potem na krótko zagościł nawet w pięćdziesiątce, w połowie sezonu zgubił formę.

W kontekście Polaka przestało się mówić jako faworycie mniejszych turniejów ATP. Szczytem możliwości Kubota stało się przetrwanie pierwszych rund. Szyki pokrzyżowała mu kontuzja kostki, z której długo nie potrafił się wykaraskać. Potem doszło do tego równie uciążliwe obciążenie psychiczne.

Poprzednie zwycięstwo Kubot zaliczył ze Słowakiem Blazem Kavciciem w pierwszej rundzie Wimbledonu. Od tego czasu minęły prawie trzy miesiące. Na przełamanie fatalnej passy Polak nastawiał się na US Open, ale udało się tego dokonać dopiero na polskiej ziemi.

W Pekao Szczecin Open Łukasz Kubot jest rozstawiony z jedynką. - Nie ma to dla mnie dużego znaczenia - podkreśla. - Poziom jest tak wyrównany, że zawodnicy pomiędzy 50. a 150. miejscem grają bardzo podobnie. Wszystko zależy od dyspozycji dnia. Ale przez takie rozstawienie spada na mnie presja. Ludzie oczekują ode mnie wygrania turnieju - wylicza.

Po meczu z Peterem Torebko może powiedzieć "pierwsze koty za płoty". Wbrew pozorom sklasyfikowany niżej o 574 pozycje Niemiec nie był jednak łatwym rywalem na odbudowanie się. Szczególnie dał się we znaki w drugim secie, kiedy uciekł naszemu zawodnikowi na 4:1. Mocno wspierany przez publiczność Kubot udźwignął jednak presję i zakończył mecz w dwóch setach.

- Wierzę, że turniej w Szczecinie będzie tym, gdzie przełamię się psychicznie. I moja forma z dnia na dzień będzie rosnąć i znów będę mógł rywalizować jak równy z równym w turniejach ATP - zapowiadał Łukasz Kubot jeszcze przed rozpoczęciem Pekao Szczecin Open.

http://www.eurosport.pl/tenis/pekao-szc … tory.shtml

Art - 17-09-2010 14:22:00

Mówi Łukasz Kubot

Na konferencji prasowej po meczu z Lukasem Rosolem Łukasz Kubot opowiadał o przyczynach porażki, drobnej – mamy nadzieję – kontuzji i planach na najbliższe tygodnie.

Nastroje nie zawsze są dobre, ale wczoraj ktoś mnie prosił, żebym się uśmiechał więc się uśmiecham.
Na początku meczu dostałem parę „prezentów” do przeciwnika, stąd prowadzenie 3:0. Tak jak zapowiadałem, dziś mieliśmy na korcie strzelnicę, nie było długich wymian, ale to Czech lepiej serwował i returnował. Wygrał zasłużenie, chociaż w końcówce zabrakło mi szczęścia.

Jestem zgłoszony do gry turnieju ATP w Bukareszcie. Jutro zdecydujemy, czy zagram. Wszystko zależy od stanu mojego zdrowia – czuję ból pleców. Po konsultacji z lekarzem dowiem się, czy to coś poważnego.

Potem czekają mnie turnieje w Pekinie i Szanghaju (w tym drugim być może tylko debel, bo ranking może nie pozwolić na bezpośredni awans do głównej drabinki singla). Po Azji czeka mnie jeszcze 3-5 turniejów w singlu. W grze pojedynczej wciąż brakuje mi pewności siebie i ogrania.

A w deblu wraz z Oliverem Marachem będę walczyć o zwycięstwo w masters.

http://www.pekaoszczecinopen.eu/2010/?s … s&more=151

Art - 20-09-2010 12:01:00

"Kubota stać na awans do trzydziestki"

Najwyżej notowany obecnie polski tenisista Łukasz Kubot jesienią będzie się starał wrócić do czołowej pięćdziesiątki rankingu ATP World Tour. Jego trener Tomas Hlasek uważa, że stać go nawet na trzydziestkę.

- To, co trzeba było zrobić, żeby Łukasz wszedł do pierwszej pięćdziesiątki, wykonaliśmy. Czy jest 60. czy 41. to nie ma znaczenia, bo w tym przedziale wszyscy reprezentują podobny poziom. Teraz musimy znaleźć sposób, żeby zbliżyć się do czołowej trzydziestki. Choć nie będzie to łatwe w wieku 29 lat, to wierzę, że stać go na to - powiedział Tomas Hlasek.

- To najtrudniejszy moment, bo Łukasza dzielą od zawodników z TOP 30 dziesiąte części sekundy, a nawet tysięczne, jeśli chodzi o czas reakcji, odgadywanie zamiarów przeciwnika i start do piłki. Potrzebny jest też talent do grania tego, co potrzeba w danym momencie, czyli podejmowanie trafnych decyzji - dodał.

Kubot często powtarza, że nie ma szczególnego talentu do tenisa, ale nadrabia to pracowitością i zaangażowaniem. Wszystko podporządkowuje sportowi.

- Trudno znaleźć bardziej pracowitego zawodnika w tourze. Ciężko haruje i nigdy się nie poddaje. Nie należy też do graczy, którzy potrzebują odskoczni od tenisa i rozerwania się. On jest w pełni skoncentrowany na swojej karierze, realizuje cele i nie trzeba go popychać. Obciążenia treningowe, jakie bierze na siebie, są o wiele większe niż w przypadku czołowych singlistów. Musi godzić ze sobą przygotowania do singla i debla, a to są różne drogi, no i więcej meczów - wyjaśnił Hlasek.

W kwietniu Kubot osiągnął najwyższą w karierze 41. pozycję w rankingu ATP World Tour. Później wskutek słabszych wyników i naderwania więzadła w stawie skokowym spadł na 63. miejsce.

- To jego pierwszy rok w "100" i zbiera doświadczenia. Gra w dużych turniejach, z dużo lepszymi przeciwnikami niż wcześniej. Tu trudniej wygrywać mecze, bo od razu trafia się na kogoś z czołówki. Wtedy bardziej doświadczeni i ograni rywale mają większe szanse. W ostatnich turniejach Łukasz nie miał szczęścia w losowaniu, chyba tylko raz miał łatwiejszą drabinkę, na Roland Garros. Przegrał jednak z Josselinem Ouanną bardzo wyrównany, czterosetowy mecz - powiedział Hlasek.

Kubot od kilku lat mieszka i trenuje w Pradze. Jego poprzedni czeski szkoleniowiec Tomas Janda kładł większy nacisk na grę z linii głównej. - Gra z tyłu kortu nie jest dla niego i nie daje mu szansy na wygrywanie z bardziej regularnymi zawodnikami. Kiedy atakuje, nawet jeśli rywale go czasem mijają, cały czas wywiera na nich presję. Żeby grać w ten sposób trzeba wciąż pracować nad szybkością nóg i reakcji - wyjaśnił Hlasek.

Podczas ponad dwuletniej współpracy przekonał Kubota do bardziej agresywnej gry i wypadów do siatki, co przyniosło progres w rankingach. - Jest to ryzykowna taktyka, ale w przypadku Łukasza najczęściej opłaca się. Kiedy dobrze serwuje i wszystko mu wchodzi w kort, to ciężko z nim wygrać. Owszem, zdarza się, że mu nie idzie, ale każdy miewa gorsze dni. Kiedy Łukasz potrafi zachować spokój, to jego wolej, serwis czy return nie ustępują zawodnikom z czołowej 20 świata. Jeśli chodzi o grę z linii głównej, to jest na poziomie połowy pierwszej setki - ocenił Czech.

- Słabym punktem są u Łukasz nerwy, ale wynikają z jego perfekcjonizmu. Zawsze uważa, że mógłby zagrać lepiej i to czasem bywa problemem podczas meczów. To nie wymaga pomocy psychologa, ale pracujemy nad tym razem. Myślę, że realnym celem jest to, żeby Łukasz przebił się na jakiś czas do TOP 30, a później do końca kariery utrzymywał się w czołowej 100 rankingu. W deblu cele są bardziej wygórowane, bo tam należy do ścisłej czołówki - podsumował.

http://sport.onet.pl/tenis/kubota-stac- … omosc.html

jaccol55 - 20-09-2010 13:21:04

To nie WTA, tu trzeba coś grać, żeby być kimś. Od kilku miesięcy nie gra nic, więc horyzont raczej się kurczy, niż rozszerza.

Serenity - 20-09-2010 21:49:01

Kubot: Żyję tenisem 24 godziny na dobę

Łukasz Kubot, najwyżej rozstawiony tenisista w challengerze ATP - Pekao Szczecin Open (z pulą nagród 106 500 euro), jest znany z perfekcjonizmu, pracowitości i tego, że tenis stawia na pierwszym miejscu.

- Poza tenisem nie mam praktycznie innych zainteresowań. Nie gram w tenisa dla pieniędzy. Wkładam w grę całe serce i żyję tenisem praktycznie 24 na 24 godziny. Nie da się inaczej, jeśli chce się osiągnąć w tym sporcie sukces - powiedział Kubot.

Tenisista z Lubina pod koniec ubiegłego roku przebił się do pierwszej setki rankingu ATP World Tour. W kwietniu był numerem 41., zanim spadł na 63. miejsce w wyniku kontuzji stawu skokowego. Od dwóch sezonów należy do ścisłej czołówki deblistów, a w listopadzie zadebiutował w turnieju masters - ATP World Tour Finals.

- Trudno znaleźć czas na cokolwiek innego, tym bardziej jeśli gra się jednocześnie singla i debla. Wtedy dochodzi jeszcze jeden trening deblowy i regeneracja, która w moim wieku jest bardzo ważna. Jeśli się chce coś dobrze robić, to trzeba się na tym skupić w stu procentach i ja tak robię. Poza tym cały czas staram się poprawić jakieś rzeczy, testować nowe rzeczy jak naciągi, rakiety czy buty, które mogą pomóc grać jeszcze lepiej - powiedział 28-letni Kubot.

- To, że kiedyś wszystko postawiłem na tenis zaczęło owocować w ubiegłym roku i zrealizowałem dziś swoje cele. Może teraz jest niewielki zastój, ale wiem, że to znów ruszy. Jestem w połowie pierwszej setki w singlu i wciąż mam szansę na drugi występ w turnieju masters, wśród ośmiu najlepszych debli. Ten sezon jest więc dla mnie udany - dodał.

Po dobrych wynikach w styczniu i lutym, później wiodło mu się nieco gorzej, ale dzięki wysokiemu rankingowi bez kwalifikacji mógł występować w turniejach rangi Masters 1000.

- Na wiosnę zacząłem grać turnieje na najwyższym szczeblu. W ubiegłym roku przechodziłem w nich czasem eliminacje, byłem rozegrany, lepiej czułem kort i piłkę mając za sobą już dwa, trzy mecze. Teraz od razu byłem w głównej drabince, a w pierwszym meczu trafiałem na zawodników z czołowej "30". Przeciw nim ma się jedną czy dwie szanse w secie i trzeba je wykorzystać, a to niełatwe - powiedział Kubot.

- To dla mnie nowe doświadczenie, bo w tym sezonie po raz pierwszy znalazłem się tak wysoko. Przekonałem się też, że jeszcze nie mam szans walczyć z najlepszymi zawodnikami. No i trzeba mieć też szczęście, bo jak się trafia w pierwszej rundzie na Davida Nalbandiana, Nicolasa Almagro czy Johna Isnera, to ciężko jest przejść dalej. Dlatego trzeba pochylić głowę i dalej pracować - dodał.

Na turnieje jeździ z czeskim szkoleniowcem Tomasem Hlaskiem i trenerem od przygotowania fizycznego.

- Niedawno moja współpraca z Ivanem Machitką dobiegła końca i mam teraz nowego trenera od przygotowania fizycznego Romana Barta. On i Tomas bardzo mi pomagają. Uważam, że w tym sezonie jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Wierzę, że coś jeszcze trafię - powiedział.

Od kilku lat bazą treningową i wypadową polskiego tenisisty jest Praga.

- Tam wszystko jest poukładane, każdy ma swój system przygotowań, cykl treningowy. No i jest duża rywalizacja, choć może obecnie nieco mniejsza, bo ta starsza generacja zawodników, jak Bohdan Ulihrach czy Tomas Zib, powoli kończy kariery. Jednak tam cały czas jeden drugiego ciągnie w górę i to jest klucz do ich sukcesów - powiedział Kubot.

- Myślę, że właśnie dzięki Czechom poszedłem do góry. Ostatniej zimy przepracowałem parę dni z Tomasem Berdychem, graliśmy też sparingi, które popchnęły mnie trochę do przodu. Mogłem też podglądać Radka Stepanka, czyli urozmaiconą grę serwis-wolej. Uderzająca jest duża pokora wśród tych zawodników, świadomość tego, że są dziś na topie, ale wciąż muszą ciężko pracować, żeby wytrzymać konkurencję młodszych graczy. Takie podejście mi odpowiada - dodał.

Kubot odpadł w 1/8 finału Pekao Szczecin Open, po porażce 4:6, 5:7 z Czechem Lukasem Rosolem.

http://www.eurosport.pl/tenis/pekao-szc … tory.shtml

Serenity - 21-09-2010 13:02:47

Passa Kubota trwa w najgorsze

Nie może stanąć na nogi Łukasz Kubot. Najlepszy polski tenisista od miesięcy jest w kryzysie i nie zanosi się na to, żeby prędko się z niego wygrzebał. Na otwarcie imprezy w Bukareszcie Kubot gładko przegrał z 97. na świecie Filippo Volandrim 3:6, 0:6.

To kolejna porażka Kubota w pierwszej rundzie. Niechlubną passę kontynuuje od Wimbledonu. W tej samej fazie odpadał kolejno w Cincinnati, New Haven, US Open.

W zeszłym tygodniu wygrał co prawda mecz w Szczecinie, ale ranga tego turnieju to tylko challenger, a więc niższa półka. Zresztą występ Kubota w Pekao Szczecin Open też pozostawiał wiele do życzenia. Zanim odpadł w drugiej rundzie, długo męczył się ze sklasyfikowanym na 637. miejscu w rankingu Niemcem Peterem Torebko.

- Niestety, wciąż brak mi ogrania i pewności siebie po kontuzji - bronił się Kubot w Szczecinie, gdzie z kolei narzekał na bóle pleców. Decyzję o występie w Bukareszcie podejmował dopiero po konsultacji z lekarzem. Okazało się, że była to decyzja pochopna.

Z Włochem Volandrim Kubot przegrał równo w godzinę. Opór stawiał tylko w pierwszym secie, ale w drugim został zmiażdżony przez rywala. W całym meczu Polak wygrał 28 piłek. Był to jego najgorszy występ od kwietnia.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-bukar … tory.shtml

Art - 28-09-2010 00:29:54

Szósty tytuł Kubota, tym razem bez Maracha

W sobotę Łukasz Kubot z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą wygrał turniej ATP Tour na kortach ziemnych w Bukareszcie (pula nagród 368 tys. dol.). Był to szósty deblowy tytuł w tym cyklu polskiego tenisisty, pierwszy pod nieobecność Austriaka Olivera Maracha.

W wieczornym finale Kubot i Chela, najwyżej rozstawieni w imprezie, pokonali hiszpańską parę Marcel Granollers i Santiago Ventura (nr 2.) 6:2, 5:7 i 13-11. Wcześniej, w decydującym super tie-breaku, obronili dwie piłki meczowe.

"Start w Bukareszcie był dla mnie bardzo ważny, bo to ostatni w tym roku turniej na nawierzchni ziemnej. Mieliśmy tam wystąpić z Olim i liczyliśmy na zwycięstwo, bo bylibyśmy najwyżej rozstawioną parą. Jednak mój stały partner wciąż leczy kontuzję barku, jakiej nabawił się podczas US Open i został w domu. W przyszłym tygodniu dołączy do mnie w Chinach, gdzie zagram w eliminacjach singla" - powiedział PAP Kubot, który poprzednie pięć tytułów w cyklu ATP Tour wywalczył z Marachem.

Polsko-austriacki debel w tym roku triumfował na kortach ziemnych w Acapulco i chilijskim Santiago, a w poprzednim sezonie na tej samej nawierzchni w Casablance i Belgradzie, a także na twardej w hali w Wiedniu. W listopadzie po raz pierwszy wystąpił w kończącym sezon turnieju masters - ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie

"Awans do mastersa jest moim najważniejszym celem na ten rok i mam nadzieję, że mimo kłopotów z barkiem Oliego uda nam się go zrealizować. Teraz czekają nas dwa trudne turnieje w Azji, w Pekinie i Masters 1000 w Szanghaju, które mogą nam pozwolić odskoczyć trochę rywalom w rankingu. Nie będzie łatwo i pewnie wszystko będzie się rozstrzygać dopiero w listopadzie w hali Bercy. O pięć ostatnich wolnych miejsc w mastersie walczy teraz co najmniej osiem par i w rankingu jest bardzo ciasno. Nikt nie może być pewien, że się tam załapie" - powiedział PAP Kubot, obecnie 63. w rankingu ATP World Tour w singlu.

"Po kontuzji kostki do ostatniego startu będę musiał grać w specjalnej wkładce ochraniającej staw skokowy, ale raczej już wszystko jest dobrze. Musi być, bo czeka mnie ważny okres. Na jesieni będę musiał godzić występy w deblu z singlem, w którym chciałbym wrócić do pierwszej 50-tki w rankingu. Nie będzie to łatwe, bo w najbliższych miesiącach bronię około 200 punktów, a obecna pozycja nie daje mi bezpośredniego prawa gry w turniejach Masters 1000. Zresztą już za tydzień w Pekinie muszę grać w eliminacjach" - dodał.

W kwietniu Kubot osiągnął 41. pozycję na świecie, najwyższą w dotychczasowej karierze, ale stracił ją przez nieco słabsze wyniki i kontuzję, która w lipcu wyłączyła go z gry na ponad pięć tygodni. Wrócił na kort w połowie sierpnia, ale w Stanach Zjednoczonych poniósł trzy porażki w pierwszych rundach, w tym w wielkoszlemowym US Open.

Tę fatalną serię przerwał dopiero przed dwoma tygodniami w challengerze ATP - Pekao Szczecin Open (z pulą nagród 106 500 euro), ale odpadł w drugiej rundzie, po porażce z Czechem Lukasem Rosolem. W Bukareszcie przegrał za to pierwszy mecz w singlu.

Ze stolicy Rumunii polski tenisista wrócił w niedzielę do Pragi, gdzie ma bazę treningową. W połowie tygodnia uda się do Chin, aby w przyszły weekend wystartować w eliminacjach do turnieju ATP w Pekinie (z pulą nagród 3 336 500 dol.). Zagra tam też w deblu.

Podobnie wyglądają jego plany na kolejny tydzień, gdy rozgrywana będzie impreza rangi ATP Masters 1000 w Szanghaju (z pulą nagród 5,250 mln dol.).

http://sport.onet.pl/tenis/szosty-tytul … omosc.html

Raddcik - 28-09-2010 15:28:54

Łukasz Kubot: Za mną fantastyczny tydzień

Po deblowym triumfie w Bukareszcie, z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą, Łukasz Kubot przyjechał do rodzinnego Lubina. Wieczorem rusza do Pragi, skąd we wtorek poleci do Pekinu. Wcześniej dowie się też, kiedy dołączy do niego partner Austriak Oliver Marach.
- Przyjechałem dzisiaj w nocy do domu, żeby spotkać się z rodziną, bo teraz kilka tygodni mnie nie będzie. Właściwie spędzę z nimi niecały dzień, bo tylko kilkanaście godzin i muszę wracać. Już jutro lecę do Azji na dwa duże turnieje w Pekinie i Masters 1000 w Szanghaju - powiedział PAP Kubot, obecnie 63. w singlowym rankingu
ATP World Tour.

- Muszę mieć kilka dni na aklimatyzację, bo w weekend gram
przecież eliminacje singla. Jestem w tej chwili siódmy oczekujący na liście zgłoszeń, więc jest niewielki cień szansy, że wejdę do turnieju głównego w ostatniej chwili. Raczej się skończy na tym, że będę jednym z najwyżej rozstawionych zawodników w kwalifikacjach - dodał.

W turnieju na twardych kortach w Pekinie (z pulą nagród 2,1 mln dol.) wystartuje większość tenisistów z czołówki rankingu. W tym samym terminie będzie rozgrywana mniejsza impreza z tego cyklu w Tokio (z pulą nagród 1,1 mln dol.), słabiej obsadzona.

- Wiem, że gdybym się zgłosił do Tokio, to ze swoim rankingiem byłbym od razu w głównym. Jednak wolę Pekin, bo bardziej odpowiadają mi tamte korty, zresztą byłem już tam przed rokiem. Mój wybór ma też związek z deblowymi planami. Z Olim chcemy w tym roku znowu zakwalifikować się do Masters, a w Pekinie jest więcej punktów do zdobycia - powiedział Kubot, który z Marachem zajmuje piąte miejsce w rankingu najlepszych
par tego roku.

Ubiegły rok zakończyli właśnie na tej pozycji, po debiucie w ATP World Tour Finals w Londynie. W fazie grupowej wygrali dwa mecze
w hali 02, ale przegrali trzeci pojedynek z braćmi Bobem i Mikem Bryanami i to Amerykanie awansowali do półfinału.

Marach doznał we wrześniu urazu barku podczas wielkoszlemowego US Open. Ostatnie trzy tygodnie spędził w domu, ale ma dołączyć do Polaka w Azji.

- Jesteśmy umówieni na telefon jutro i wtedy się dowiem, czy Oli jest już w pełni zdrowy, czy też potrzebuje jeszcze tydzień na leczenie. W tym drugim przypadku zagramy razem dopiero w Szanghaju. W Pekinie zapisy kończą się w sobotę o 18, więc jeśli Oli nie dołączy do mnie, to pewnie rozejrzę się za innym partnerem na ten turniej. Ostatnio miałem dobrą rękę przy podobnym wyborze - powiedział PAP Kubot.

- W Bukareszcie zgłosiliśmy się z Chelą dosłownie tuż przed zamknięciem listy, jako ostatnia para. Juan to bardzo dobry i doświadczony gracz, zarówno w singlu, jak i w deblu, no i znów jest w niesamowitej formie. Dzięki niej odniósł podwójne zwycięstwo w turnieju. W deblu świetnie returnował i grał fantastycznie z linii głównej, a moim zadaniem było zabijanie piłek wolejem przy siatce, choć czasem grałem też z tyłu. Korty były dość wolne, a piłki ciężkie, więc to była dobra taktyka. To był fantastyczny tydzień dla mnie, mimo porażki w pierwszej rundzie singla. Bardzo pozytywnie mnie nastroił - dodał.

W poniedziałek 28-letni Polak awansował na siódme miejsce w indywidualnym rankingu deblistów ATP, najwyższe w karierze.

- Miło znaleźć się wśród najlepszych deblistów, tym bardziej, że za mną jest sporo bardziej utytułowanych graczy. Nigdy bym chyba nie pomyślał, że dojdę tak wysoko w rankingu. Teraz muszę jeszcze złapać drugi oddech w singlu i odrobić straty spowodowane kontuzją. Liczę, że ostatnie zwycięstwo odbuduje mnie mentalnie i zacznę znów wygrywać w singlu. Tym bardziej, że gram znów dobrze, nawet jeśli nie z Oliverem, tylko z innym partnerem - powiedział PAP Kubot, który w lipcu uszkodził więzadło w kostce i nie grał przez
sześć tygodni.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … y-tydzien/

Serenity - 10-10-2010 21:41:34

ATP Szanghaj: Kubot przebrnął przez eliminacje po obronie pięciu meczboli

Najlepszy polski singlista w przyszłym tygodniu wystąpi w turnieju Masters 1000 w Szanghaju. Łukasz Kubot (ATP 64) w II i finałowej rundzie eliminacji w 2h47' pokonał 6:2, 4:6, 7:6 Chińczyka Zhe Li (ATP 520).
Udało mu się przed rokiem, udało się teraz. Ale po jakim dramacie! Kubot w trzeciej partii nie wykorzystał podania na mecz (5:4), podwójnym błędem serwisowym w tie breaku stracił mini breaka (2-4), potem obronił pięć meczboli (powrót od 2-6) i sam wykorzystał pierwszą okazję.

We wtorek I runda: o drugie w karierze zwycięstwo w Masters 1000 Kubot zmierzy się z Johnem Isnerem (ATP 22), a w ewentualnej II rundzie z Rogerem Federerem.


Shanghai Rolex Masters, Szanghaj (Chiny)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,24 mln dol.
niedziela, 10 października

II (finałowa) runda eliminacji:

Łukasz Kubot (Polska, 5) - Zhe Li (Chiny) 6:2, 4:6, 7:6(7)

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ronie-pie/

Raddcik - 12-10-2010 09:08:56

ATP Szanghaj: Jedno zwycięstwo dzieli Kubota od meczu z Federerem

Łukasz Kubot (ATP 65) po raz drugi w karierze zmierzy się z Johnem Isnerem (ATP 20). Ich pojedynek w I rundzie turnieju Masters 1000 w Szanghaju o godz. 7 naszego czasu we wtorek.
Czy Kubot będzie pierwszym polskim singlistą, który zmierzy się z Rogerem Federerem? By w 1/16 finału doszło do starcia pierwszych rakiet Polski i Szwajcarii, Kubot musi uporać się z Isnerem, któremu w niecałą godzinę uległ w sierpniu w Cincinnati.

Lubinianina dzieli jeden mecz od historycznego starcia z wielkoszlemowym arcymistrzem: łatwo powiedzieć. Ewentualne zwycięstwo nad Isnerem będzie drugim największym w karierze Kubota, który w Szanghaju podobnie jak przed rokiem przeszedł eliminacje (wtedy uległ w I rundzie Stanowi Wawrince).

Szanghaj jest dla Kubota dziewiątym startem, szóstym w tym roku, w Masters 1000, imprezie najwyższej kategorii w cyklu ATP World Tour. Wygrał dotąd jeden mecz: przed rokiem pokonując Andreasa Becka w Paryżu-Bercy.

Na zwycięstwo polskiego singlisty w premierowym cyklu (Wielki Szlem + World Tour) czekamy od 22 czerwca, gdy Kubot w I rundzie Wimbledonu zwyciężył Słoweńca Kavčicia. Gdyby wygrał kolejny mecz, z Niemcem Petzschnerem, w 1/16 finału spotkałby się z Rafą Nadalem. O jeden mecz od starcia z hiszpańskim gwiazdorem Kubot był także w tym roku w ćwierćfinale w Dausze.

Po Wimbledonie Kubot zrobił sobie półtoramiesięczną przerwę spowodowaną kontuzją kostki. Po powrocie wpadł na Isnera w Cincinnati. W ubiegłym tygodniu w Pekinie (przeciw Hiszpanowi Almagro) po raz piąty z rzędu poniósł porażkę w I rundzie (w międzyczasie wygrał jeden mecz w challengerze szczecińskim).

Isner miał latem podobny problem zdrowotny jak jego polski rywal: po ich starciu w Cincinnati ważący 111 kg ex mistrz uniwersytecki, w tym sezonie zwycięzca najdłuższego meczu w historii tenisa (11h05' w I rundzie Wimbledonu), skreczował w spotkaniu przeciw Nalbandianowi i była obawa, że nie wystąpi w US Open.

W najważniejszym dla Amerykanina turnieju Big John odpadł w III rundzie, a do rywalizacji powrócił w ubiegłym tygodniu w Pekinie, gdzie po zwycięstwie nad Nikołajem Dawidienką został zatrzymany w półfinale przez późniejszego mistrza Novaka Đokovicia.

Średnia asów na mecz Isnera wynosi w tym sezonie ponad 17, ale jest znacznie zawyżona przez legendarny już mecz przeciw Mahut w Londynie (113 asów).


Shanghai Rolex Masters, Szanghaj (Chiny)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy, pula nagród 3,24 mln dol.
wtorek, 12 października

I runda, kort 5, godz. 7 polskiego czasu:

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … u-z-feder/

Raddcik - 12-10-2010 12:16:57

Siedem meczowych i porażka - tak gra Kubot

Najlepszy polski zawodnik w I rundzie turnieju w Szanghaju miał wielką szansę, aby pokonać Johna Isnera. W pojedynku z Amerykaninem miał siedem piłek meczowych, ale przegrał 6:4, 6:7 (9), 6:7 (7). W kolejnej fazie mógł się spotkać ze swoim idolem, wielkim Rogerem Federerem.

Isner był dziś do ogrania. Przegrał pierwszego seta 4:6, a w drugim miał ogromne problemy w tie-breaku. Bronił aż trzech piłek meczowych. Wielokrotnie zaczynał swoje gemy od 0:30, ale ratował się asami, których zaserwował aż 24.

Nie bez powodu Isner jest jednak nazywany mr. tie-break, bo najwięcej swoich spotkań wygrywa właśnie w "dodatkowym" gemie meczu. Tak było także w trzecim secie. Tym razem Polak prowadził 6:3 i podawał. Potem miał jeszcze ostatnią okazję przy stanie 7:6. Isner wyczekał rywala i wygrał mecz już przy pierwszym meczbolu.

Szkoda straconej szansy, bo w następnej rundzie Isner zagra z Rogerem Federerem. Dla Polaka spotkanie ze swoim idolem z dzieciństwa byłoby wielkim marzeniem. Kubot poczuł strach przed zwycięstwem. Już nie pierwszy raz...

Dobrze pamiętamy pierwszy tegoroczny turniej w Doha. Najlepszy nasz tenisista prowadził wtedy w trzecim secie ćwierćfinałowego meczu z Viktorem Troickim 5:2, a mimo wszystko przegrał. A przecież miał okazję spotkać się z kolejnej rundzie z Rafaelem Nadalem. - Zabrakło mu celnych podpowiedzi od fachowców. Pomóżcie! Zapewnijcie pieniądze na szkoleniowca - apelował wtedy do PZT ojciec tenisisty Janusz Kubot.

W tegorocznym Wimbledonie (dokładnie w II rundzie) Kubot także nie wykorzystał swoich okazji. Prowadził z Niemcem Philipp Petzschnerem 2:1 w setach, ale ostatecznie przegrał w pięciu. Wtedy także w kolejnym meczu czekał już Rafa Nadal.

Kubot nie po raz pierwszy pokazał, że ma kłopoty z utrzymaniem koncentracji przez cały mecz. Sam powtarzał, że psychika nie jest jego najmocniejszą stroną. Pora aby zatrudnić psychologa panie Łukaszu.

I runda w Szanghaju:
John Isner - Łukasz Kubot 4:6, 7:6 (9), 7:6 (7).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Raddcik - 12-10-2010 12:20:53

Szanghaj: dramatyczna porażka Kubota

Łuksza Kubot w pojedynku pierwszej rundy turnieju w Szanghaju z Johnem Isnerem nie wykorzystał siedmiu meczboli i przegrał, po dwóch godzinach oraz czterdziestu dziewięciu minutach walki, 6:4, 6:7(9), 6:7(7).

Stawką dzisiejszego spotkania był nie tylko awans do drugiej rundy prestiżowych zawodów w Szanghaju, ale również szansa zagrania w kolejnym meczu przeciwko Rogerowi Federerowi. Polak miał to osiągnięcie na wyciągnięcie ręki, ale nie wytrzymał presji.

Tylko jeden gem w całym meczu zakończył się zwycięstwem tenisisty returnującego. Łukasz Kubot wykorzystał w pierwszym secie jedną z trzech szans na przełamanie i wyszedł na prowadzenie w meczu. W drugim i trzecim secie, mierzący 204 cm, Isner ani razu nie oddał swojego podania, chociaż Polak miał swoje szanse (w drugim secie 2 break pointy, a w trzecim 1).

Oba tie breaki to istny tenisowy horror, niestety za każdym razem ze złym zakończeniem dla naszego tenisisty. W drugiej partii Kubot zmarnował trzy meczbole i przegrał 9-11. W tie breaku trzeciego seta Polak serwował przy stanie 5-2, a następnie roztrwonił prowadzenie 6-3. Isner obronił jeszcze jedną piłkę meczową przy swoim serwisie (przy stanie 6:7) i ostatecznie zwyciężył 9-7.

W końcówce meczu Łukasza Kubota kompletnie zawiodło pierwsze podanie, przy jednej z piłek popełnił nawet „błąd stóp”. Isner natomiast doskonale wykorzystał słabość polskiego tenisisty. Amerykanin w całym meczu zaserwował 24 asy i nie zrobił ani jednego podwójnego błędów. Polak odnotował 9 asów i pięć „double faultów” (w tym cztery w trzecim secie). Był to drugi pojedynek pomiędzy tymi tenisistami. Na korcie twardy w Cincinnati również zwyciężył Isner (6:2, 6:3).

Wynik pierwszej rundy:
John Isner (USA) - Łukasz Kubot (Polska, Q) 4:6, 7:6(9), 7:6(7)

http://www.tenisklub.pl/?req=news&newsI … 782e5c3f76

jaccol55 - 12-10-2010 13:00:44

Czy frajerstwo to nasza narodowa specjalność?

Raddcik - 12-10-2010 13:09:35

jaccol55 napisał:

Czy frajerstwo to nasza narodowa specjalność?

Oczywiście, oczywiste. :D :]

Raddcik - 14-10-2010 20:00:15

Dwa przełamania i Kubot z Marachem grają dalej

Łukasz Kubot słabo spisał się w singlu, ale za to zerwanżował się w Szanghaju w grze podwójnej. Razem z Oliverem Marachem po wyrówanym meczu pokonał szwedzko-rumuńską parą Robert Lindstedt i Horia Tecau 6:4, 7:5. Polsko-austriacki debel awansował do ćwierćfinału.

Przed tym spotkaniem wydawało się, że Polaka i Austriaka czeka bardzo ciężkie zadanie. Ich rywale w tym roku zwyciężyli wspólnie w Casablance, s-Hertogenbosch, Bastad i New Haven, a ponadto byli w finale Wimbledonu.

Mimo to że Kubot i Marach wygrali, to mecz nie należał do łatwych. Obie pary pewnie wygrywały swoje podania i doprowadzały do wyrówania. Lindstedt i Tecau mieli dużo szans na przełamanie, ale w większości z nich nie potrafili wykorzystać. W szóstym i ósmym gemie pierwszego seta zmarnowali dwie szanse. Za to polsko-austriacka para miała jednego breakpointa, którego wykorzystała. Ostatecznie pierwszego seta "nasz debel" wygrał 6:4.

W drugiej partii do stanu 4:4 było bez przełamań jednak obydwie pary miały po jednej szansie na breaka. W jedenastym gemie Kubot i Marach przełamali Lindstedta i Tecau. Potem wygrali swoje podanie awansując do ćwierćfinału.

Obie pary zmierzyły się w tym sezonie. To było w 1. rundzie sierpniowego turnieju w New Heaven w USA. Wtedy lepsi okazali się rywale polsko-austriackiego debla. Co ciekawe, Polak w 2008 roku grał w parze z Horią Tecau. Z rumuńskim zawodnikiem wystąpił w kilku turniejach z różnym skutkiem. Natomiast z Lidstedtem występował wspólnie w 2004 roku.

Kubot i Marach swoich rywali poznają za kilka godzin. W 1/4 finału turnieju w Szanghaju są już Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Obie pary mogą się spotkać w półfinale.

Ta wygrana jest bardzo ważna w kontekście gry w Masters w Londynie.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

jaccol55 - 21-10-2010 00:11:32

Kubot tkwi w kryzysie. Kwalifikant lepszy

Wydawało się, że mecz I rundy turnieju w Sztokholmie będzie dla Łukasza Kubota idealną okazją, by wreszcie wygrać coś w singlu. Niestety, wciąż najlepszy polski tenisista przegrał z anonimowym Matthiasem Bachingerem 4:6, 6:4, 3:6. Od błędów popełnianych przez Kubota włos aż jeżył się na głowie.

Po raz ostatni Łukasz Kubot odniósł singlowe zwycięstwo w czerwcu, podczas wielkoszlemowego Wimbledonu. Później - uwzględniając półtora miesięczną przerwę spowodowaną kontuzją - przyszła koszmarna seria sześciu kolejnych porażek w turniejach rangi ATP.

Można było wierzyć, że zła karta odwróci się w Sztokholmie. W I rundzie Polak "dostał" kwalifikanta z Niemiec - Matthiasa Bachingera. Sklasyfikowany na 275. miejscu w rankingu ATP 23-latek startował dotąd głównie w challengerach, stąd niewielu kibiców w ogóle kojarzyło jego nazwisko.

Paradoksalnie na korcie to nie Kubot (ATP 64), ale jego młodszy rywal wyglądał na dużo bardziej pewnego. Bachinger bardzo rzadko popełniał niewymuszone błędy (7 przy...36 Kubota) i robił dużo większy pożytek ze swojego serwisu. W całym meczu niemiecki kwalifikant zagrał 10 asów, przy zaledwie jednym podwójnym błędzie (u Kubota ten stosunek wyniósł 5/7).

Co dziwiło jeszcze bardziej, reprezentant Polski nie potrafił wykorzystać naturalnej przewagi, wynikającej z gry w debla. Większość jego wypraw pod siatkę kończyła się niepowodzeniem. A jeśli dodać do tego, że w wymianach z głębi kortu przewaga należała do rywala, wynik nie mógł być inny.

Kubot przegrał 4:6, 6:4, 3:6 i ponownie może skupić się wyłącznie na deblu. Jeszcze w środę pochodzącego z Boleslawca tenisistę czeka kolejny mecz. W parze z Austriakiem Oliverem Marachem zmierzą się z duetem Gonzalez/Marx.

Wcześniej z turniejem singlowym w Sztokholmie pożegnał się Michał Przysiężny.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-sztok … tory.shtml

Art - 12-11-2010 11:43:58

Kubot i Marach zagrają w turnieju Masters

Debel Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach zakwalifikował się do kończącego sezon tenisowy ATP World Tour Finals. Prawo gry w Londynie dał mu awans do ćwierćfinału halowego turnieju ATP Masters 1000 w paryskiej hali Bercy (z pulą nagród 2,75 mln euro).

W pierwszej rundzie para rozstawiona z numerem czwartym miała wolny los, a w drugiej pokonała w środę Hiszpanów Nicolasa Almagro i Davida Marrero 6:0, 6:3.

Mecz trwał zaledwie 48 minut, a Polak i Austriak odnotowali w nim sześć asów i trzy podwójne błędy serwisowe (rywale po jednym), a także czterokrotnie przełamali podanie rywali, nie przegrywając żadnego ze swoich gemów.

To zwycięstwo dało Kubotowi i Marachowi 180 punktów, dzięki którym powiększyli swój tegoroczny dorobek do 3735 pkt. Wygrali dotychczas dwa turnieje ATP w Santiago i Acapulco, a Polak triumfował też we wrześniu w Bukareszcie z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą (gdy Austriak był kontuzjowany).

Poza tym polsko-austriacka para poniosła porażkę w finale w Costa do Sauipe, a w Wielkim Szlemie osiągnęła ćwierćfinały w Roland Garros i US Open, zaś rundę wcześniej odpadła w Australian Open.

Przed rokiem Kubot i Marach zadebiutowali w londyńskim turnieju masters i w swojej grupie wygrali dwa mecze, jednak w trzecim ponieśli porażkę z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami. Ona uniemożliwiła im awans do półfinału.

http://sport.onet.pl/tenis/kubot-i-mara … omosc.html

Joao - 13-11-2010 13:50:17

Kubot nie zagra w Bratysławie

Łukasz Kubot nie wystąpi w przyszłym tygodniu w challengerze w Bratysławie.

Najlepszy polski tenisista zgłosił się do słowackich zawodów, kiedy nie był jeszcze pewny udziału w 2010 Barclays ATP World Tour Finals.

W środę Łukasz i jego partner deblowy Austriak Oliver Marach zakwalifikowali się do prestiżowych zawodów w Londynie.

W turnieju deblowych zagra osiem najlepszych par na świecie. Prawo gry mają już także duety: Bob Bryan/Mike Bryan, Daniel Nestor/Nenad Zimonjic, Lukas Dlouhy/Leander Paes, Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski, Mahesh Bhupathi/Max Mirnyi oraz Jurgen Melzer/Philipp Petzschner.

Ósmą parą będą Dick Norman/Wesley Moodie lub Frantisek Cermak/Michal Mertinak.

Łukasz i Oli w czasie challengera w Bratysławie będą przygotowywać do drugich w ich karierach londyńskich finałów.

Jedynym Polakiem w słowackim turnieju będzie więc Michał Przysiężny

http://www.polskitenis.eu/

Joao - 16-11-2010 18:45:49

Łukasz Kubot: Chcemy poprawić poprzedni wynik

Podobnie jak przed rokiem Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach wystąpią w kończącym sezon tenisowym turnieju ATP World Tour Finals, który po raz drugi odbędzie się w londyńskiej hali O2 Arena (21-28 listopada). Poprzednio pechowo przegrali walkę o półfinał. Ulegli w dwóch setach amerykańskim braciom Bryanom. Przez to Kubot zajął trzecie miejsce, przegrywając z Białorusinem Maksem Mirnyjem i Andym Ramem z Izraela gorszą różnicą setów, choć wcześniej ich pokonał. Zwyciężył też Leandera Paesa i Czecha Lukasa Dlouha.

- Cieszę się, że znów zagramy Londynie, bo chcielibyśmy poprawić poprzedni wynik. Pozostał nam pewien niedosyt. Szkoda trochę ostatniego spotkania; gdybyśmy urwali seta Bryanom, bylibyśmy w półfinale. Oni wciąż nam nie bardzo pasują, przynajmniej na razie nie udaje nam się z nimi wygrywać. Może w przyszłym sezonie to się zmieni, ale na razie dobrze, że w Londynie na nich nie trafiliśmy - powiedział PAP Kubot.

W tegorocznej edycji Polak i Austriak (nr 5. w rankingu) zagrają w grupie B. Ich rywalami będą Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic (2.), Mahesh Bhupathi z Indii i Mirnyj (3.) oraz Wesley Moodie z RPA i Belg Dick Norman (7.).

- Nie ukrywam, że nie jest to łatwe losowanie. Bhupathi i Mirnyj są teraz na fali, po zwycięstwie w Paryżu. Chociaż wygraliśmy z nimi w Szanghaju, to jednak pokonali nas później w Walencji. Trudno więc przewidzieć jak będzie wyglądał najbliższy nasz mecz. Moodie i Norman to też trudni rywale, szczególnie, kiedy trafiają serwisy. Ale udało nam się ich pokonać w Walencji, więc zobaczymy - zaznaczył Kubot.

Nadmienił, że w Londynie nawierzchnia jest dość wolna, więc osłabi trochę siłę serwisów Moodiego i Normana.

- Dlatego ważny będzie solidny return. Chcemy z Olim tym razem osiągnąć półfinał, więc musimy w mastersie wygrywać mecze, najlepiej wszystkie, bo tylko to daje pewność awansu. Ostatnio odpadliśmy mimo dwóch zwycięstw, ale równie dobrze może być tak, że wyjdziemy z grupy na przykład tylko z jedną wygraną. Nie da się nigdy przewidzieć jak rozwinie się sytuacja, więc potrzebne będzie także trochę szczęścia - dodał.

W tym roku Kubot i Marach wygrali dwa turnieje ATP - w lutym w Santiago i Acapulco, a Polak triumfował też we wrześniu w Bukareszcie z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą (gdy Marach był kontuzjowany). Poza tym ponieśli porażkę w finale w Costa do Sauipe. W Wielkim Szlemie osiągnęli ćwierćfinały w Roland Garros i US Open, zaś rundę wcześniej odpadli w Australian Open.

- Mamy za sobą bardzo dobry rok, w którym graliśmy cały czas solidnie i równo, bez większych zastojów. Jedyne zawirowania spowodowały kontuzje. Ja w środku lata miałem z głowy sześć tygodni przez zwichnięta kostkę, a Oliver po US Open miał kłopoty z barkiem. Na szczęście jednak udało nam się zrealizować nasz główny cel i znów jesteśmy w mastersie. W tym roku walka była bardziej wyrównana niż poprzednio i wszystko ważyło się do samego końca w rywalizacji w Paryżu - powiedział Kubot sklasyfikowany na 70. miejscu w rankingu ATP World Tour, a w indywidualnej klasyfikacji deblistów jest numerem dziesięć.

- To niestety skomplikowało mi starty w singlu. Gdy dochodzimy do półfinałów w deblu, nie mogę wtedy jechać na eliminacje singla do następnych turniejów. No cóż, coś za coś. Gdyby nie kłopoty z kostką i dłuższa przerwa, być może byłbym wyżej w rankingu i łapałbym się od razu do głównej drabinki. Najważniejsze jednak, że jestem zdrowy i gram dobrze. No i znów wystąpię w mastersie - dodał.

W londyńskiej O2 Arena zagrają także Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski (nr 6.). Ich rywalami w grupie A będą bracia Bryanowie (1.), Dlouhy i Paes (3.) oraz Austriak Juergen Melzer i Philipp Petzschner (12.).

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … dni-wynik/

Serenity - 26-11-2010 18:29:13

Co za Kubot! Ale dlaczego tak późno...

Łukasz Kubot w parze z Oliverem Marachem, odnieśli swoje pierwsze i ostatnie zwycięstwo w mistrzostwach ATP w Londynie. Polsko-austriacki team pokonał drugi debel światowego rankingu, Daniela Nestora i Nenada Zimonjca, 6:0, 1:6, 10:6.

Polak i Austriak, po dwóch wcześniejszych porażkach, ostatnim zwycięstwem nieco osłodzili sobie swój nienajlepszy występ na mistrzostwach ATP. Doskonały mecz przyszedł w spotkaniu z drugą parą rankingu, Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem.

Pierwszy set to całkowita demolka w wykonaniu Kubota i Maracha. Utytułowani przeciwnicy nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. Polak imponował bardzo dobrym serwisem i świetną grą przy siatce i był motorem napędowym swojego teamu, który zakończył seta wygraną aż 6:0! Niestety druga partia była zupełnie inna - nieoczekiwanie rywale wzięli się do roboty i wychodziło im dosłownie wszystko, podczas gdy Kubot z Marachem zaczęli grać nerwowo i popełniali dużo błędów.

W super tie-breaku to Kubot przesądził o wygranej. Polak bardzo dobrze bronił siatkę, a w ostatniej akcji meczu popisał się mocnym serwisem, na który Nestor odpowiedział uderzeniem za linię końcową.

Pokaźna premia za zwycięstwo powinna być miłym prezentem na zakończenie sezonu.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-world … tory.shtml

Jisner - 30-11-2010 22:28:35

Kubot organizuje team przed nowym sezonem

http://i.eurosport.pl/2010/05/13/607787-7442868-317-238.jpg
Łukasz Kubot ma za sobą cały rok spędzony w pierwszej setce rankingu tenisistów. Indywidualnie jest 70., natomiast w deblu dziesiąty na świecie - w obywu przypadkach najwyżej z Polaków. Teraz organizuje sztab szkoleniowo-trenerski przed nowym sezonem.

Kubot, który od kilku lat mieszka i pracuje w Pradze, stracił w czerwcu specjalistę od przygotowania fizycznego Ivana Machitkę (związał się z Czechem Lukasem Dlouhym), a jego miejsce zajął Roman Bart.

W lipcu Kubot doznał kontuzji kostki, w wyniku której pauzował przez sześć tygodni. - Współpracę z Bartem rozpocząłem po Wimbledonie i już na jednym z pierwszych treningów zerwałem więzadło. Nie chcę go obwiniać za to, bo to był po prostu wypadek przy pracy. Takie sytuacje zdarzają się, chyba brakło nam trochę zgrania. Po US Open rozstałem się z Tomkiem Hlaskiem, więc na dzień dzisiejszy jestem na etapie organizowania sobie wszystkiego na nowo - powiedział Kubot.

Krótko po powrocie na kort, we wrześniu, rozstał się z czeskim trenerem Tomasem Hlaskiem, więc na jesieni jeździł na turnieje jedynie ze swoim partnerem deblowym Austriakiem Oliverem Marachem.

- Cieszę się, że w zimie będę się przygotowywał do nowego sezonu znów z Ivanem Machitką. Później zobaczymy, jak to dokładnie będzie, bo na razie wciąż będzie pracował z Dlouhym. Jeśli więc będziemy startować z Lukasem w tych samych turniejach, to będę mógł skorzystać z pomocy Ivana. Jednak na razie największym problemem jest dla mnie brak trenera. Bez niego ciężko jest nad wszystkim zapanować - podkreślił Kubot.

- Na pierwsze trzy turnieje w Brisbane, Sydney i Australian Open jadę z Janem Stocesem, który prowadzi Niemca Benjamina Beckera. Jesteśmy na razie umówieni na próbę, a wcześniej będę się z nim przygotowywał do nowego sezonu. Zobaczymy czy między nami zaiskrzy i czy wszystko się dobrze ułoży. Sezon będę więc zaczynał praktycznie od zera - dodał.

Na początku tego roku Polak dotarł do czwartej rundy wielkoszlemowego Australian Open, a wcześniej w turnieju ATP w Dausze był w ćwierćfinale. Oznacza to, że w styczniu będzie bronił 225 z 645 punktów, jakie posiada w rankingu.

- Grałem wtedy fantastycznie, a teraz będę trochę pod presją obrony dużej zdobyczy punktowej i to z nowymi ludźmi obok siebie. Taki impuls czasem pomaga i pozwala znaleźć coś nowego w grze, wiec liczę na dobre wyniki i tym razem. No i wierzę w siłę Ivana Machitki, który mnie doskonale przygotowywał do poprzednich dwóch sezonów. Dzięki niemu chciałbym odzyskać szybkość i zwrotność na korcie, no i złapać kondycję potrzebną na upały w Australii i Ameryce Południowej - powiedział Kubot, który w lutym wystąpił też w finale w Costa do Sauipe.

Taki sam wynik osiągnął tam w deblu, w którym w ciągu czterech tygodni w Ameryce Płd. odniósł z Marachem zwycięstwa w Santiago i Acapulco. W kwietniu w singlu awansował na najwyższą w karierze 41. pozycję w rankingu ATP World Tour, natomiast w grze podwójnej na jesieni była nawet ósmy na świecie. Teraz jest dziesiąty.

- Nigdy tak dobrze w polskim tenisie nie było. Wysoko jest Agnieszka Radwańska, ja byłem w pierwszej 50-tce, mamy w deblu trzech zawodników w czołowej 15-tce świata. No i jeszcze są Urszula Radwańska, Michał Przysiężny czy Jurek Janowicz. Mimo to uważam, że zbyt mało się pisze w Polsce o tenisie. U nas zawsze była na pierwszym miejscu piłka nożna, potem siatkówka i Adam Małysz. Promocja tenisa była słaba, a dodatkowo jest kryzys, więc ciężko o sponsorów.

- Brakuje nam też jednego, czy dwóch dużych turniejów. Był kiedyś w Sopocie, ale się niestety wykruszył. Ostatnio rozwiązałem umowę z niemieckim menedżerem, ponieważ jak widać, na razie za bardzo mi nie pomógł. Mam nadzieję, że przed nowym sezonem będę miał więcej czasu, żeby samemu pochodzić i może coś uda mi się załatwić - powiedział Kubot, który drugi raz z rzędu zakończył sezon występem w ATP World Tour Finals w deblu (Kubot i Marach nie awansowali do półfinału).

eurosport.pl

Sempere - 29-12-2010 09:46:13

Kubot wróci do Brazylii

Łukasz Kubot wróci w lutym do szczęśliwego dla niego Costa Do Sauipe. Zagra ponownie w Brasil Open (korty ziemne, 442,5 tys. $).

Przed rokiem Polak dotarł do finałów singla i debla. W dniach 7-12 lutego czeka go więc ciężkie zadanie obrony wielu punktów (150).

W turnieju w Brazylii wystąpi bowiem wielu specjalistów od gry na ceglanej mączce. Być do pełni sił dojdzie Juan Carlos Ferrero (wycofał się z Australian Open).

Gwiazdami imprezy będą Juan Martin Del Potro, Nicolas Almagro, Albert Montanes i Thomaz Bellucci.

Ponadto walczyć będą m.in. Juan Ignacio Chela, Potito Starace, Alexandr Dolgopolov, Tommy Robredo, Victor Hanescu, Fabio Fognini, Pablo Cuevas czy Santiago Giraldo.

http://www.polskitenis.eu/

jaccol55 - 01-01-2011 23:28:58

Łukasz Kubot: Odmówiłem Paesowi, rok 2011 rozpocznę z Marachem

http://www.sportowefakty.pl/photos/4c6aa69262008872031984.gif http://www.sportowefakty.pl/photos/480f9e01719ed555404363.gif

Łukasz Kubot ma za sobą pierwszy pełny sezon w pierwszej setce rankingu ATP World Tour w singlu, zakończył go też jako dziesiąty deblista świata. W 2011 roku jego partnerem będzie dalej Austriak Oliver Marach, a odmówił gry Leanderowi Paesowi z Indii.

Jesienią 28-letni tenisista z Lubina był już nawet ósmy w indywidualnym rankingu deblistów, a przed nim tak wysoko z Polaków znajdował się tylko Wojciech Fibak, w latach 70. i 80. To zasługa dobrych występów właśnie z Marachem, z którym od dwóch sezonów tworzy zgraną parę.

- Ja i Oliver jesteśmy przyjaciółmi, dobrze się rozumiemy i uzupełniamy. Poza tym wiele razem przeżyliśmy, dobrego i złego, dlatego uznaliśmy, że nie musimy się rozstawać. Oczywiście nie da się przewidzieć, jak nam będzie szło w nowym sezonie, ale na razie umówiliśmy się na najbliższe trzy miesiące. Później zrobimy bilans i podejmiemy decyzję, czy będzie potrzebna zmiana, czy wszystko zostanie tak jak teraz - powiedział PAP Kubot.

Całkiem niedawno Polak otrzymał m.in. propozycję wspólnej gry w 2011 roku od Leandera Paesa. Tenisista z Indii to sześciokrotny triumfator imprez zaliczanych do Wielkiego Szlema w deblu i trzykrotny w mikście oraz numer pięć w indywidualnym rankingu w grze podwójnej.

- Kiedy grałem w Azji, odbyłem długą rozmowę z Leanderem na ten temat. Byłem tym bardzo zaskoczony, ale miło, że tak dobry zawodnik docenił moją ciężką pracę i wyniki. Przyjemnie było usłyszeć od niego wiele miłych słów, jednak nie potrafiłem mu wtedy powiedzieć tak. Pewnie dlatego, że wciąż chcę łączyć singla z deblem - podkreślił Kubot

- Dla mnie nadal priorytetem jest singiel. Gdybym się koncentrował tylko na deblu, to być może podjąłbym inną decyzję, bo gra z Paesem wymagałaby dostosowania się do jego planów startowych. Ale razem z Olim tworzymy jedną z najmłodszych par w czołówce i myślę, że możemy wiele jeszcze razem osiągnąć. Być może w nowym sezonie osiągniemy półfinał lub finał jakiegoś turnieju wielkoszlemowego - dodał.

Kubot rozpocznie sezon już w przyszłym tygodniu startem w turnieju ATP w Brisbane, od meczu z Niemcem Danielem Brandsem. Później wystąpi w Sydney i wielkoszlemowym Australian Open. Luty spędzi w Ameryce Południowej, a marzec w USA, gdzie rozgrywane będą dwie imprezy ATP Masters 1000 w Indian Wells i Miami. Wszędzie będzie mu towarzyszył Marach w deblu.

- Powtarzam ubiegłoroczny scenariusz. Poprzedni sezon był dla mnie raczej udany, choć w przypadku singla na pewno trudniejszy niż poprzednie. Musiałem grać w większych turniejach mocno obsadzonych, jak Masters 1000, gdzie właściwie od razu trafia się na wyżej notowanych rywali. Nie mogłem ich opuścić, bo wtedy w rankingu jest zero punktów, których nie da się w żaden sposób zastąpić - powiedział Kubot, który rok 2010 zakończył na 70. miejscu w rankingu ATP World Tour.

- W tym roku czekają mnie bardzo trudne dwa pierwsze miesiące, a nawet trzy. Poprzednio grałem w tym okresie świetnie i teraz bronię sporo punktów, choćby za IV rundę Australian Open, więc będę trochę pod presją. Mimo to wierzę, że uda mi się utrzymać przez cały sezon w pierwszej setce, a jeśli dobrze pójdzie, to może wrócę do czołowej 50-tki. Myślę, że stać mnie na to, choć trochę będę potrzebował szczęścia w losowaniach drabinek - dodał.

Przed nowym sezonem Kubot trenował pod okiem Czecha Ivana Machitki, odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne i kondycyjne. Ich drogi rozeszły się w lipcu, a obecna współpraca będzie na razie miała charakter doraźny.

Najlepszy obecnie polski tenisista wciąż jednak nie ma stałego trenera tenisowego i szuka następcy Czecha Tomasa Hláska, z którym rozstał się we wrześniu. Na razie będzie pomagał jego rodak Jan Stočes, prowadzący obecnie Niemca Benjamina Beckera.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … -marachem/

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Według mnie lepiej by było, gdyby skupił się na deblu. Ma szanse osiągnąć znacznie więcej.

Joao - 17-01-2011 19:16:11

Sensacyjna wygrana Łukasza Kubota

Sam Querrey, który przed spotkaniem wydawał się być zdecydowanym faworytem meczu, okazał się dla Łukasza Kubota wyrównanym przeciwnikiem. Polak zagrał odważnie i agresywnie. Dodatkowo nie czekał na rozwój wydarzeń na korcie, lecz sam przejmował inicjatywę i nękał rywala kolejnymi skutecznymi akcjami przy siatce. Jedyne zastrzeżenia można mieć do przygotowania niektórych ataków. Niemała liczba tzw. approach shot'ów, czyli uderzeń poprzedzających pójście do siatki, grana była wprost na rakietę Querreya

Kubot zaczął spotkanie od mocnego akcentu. W pierwszym gemie przełamał serwis wyżej notowanego rywala. Prowadzenie nie trwało jednak długo, Querrey błyskawicznie odrobił straty. Od tej pory obaj zawodnicy z większą uwagą rozgrywali swoje gemy serwisowe. Gdy wydawało się, że o losach pierwszej partii rozstrzygnie tie break, Amerykanin przełamał podanie Kubota i wygrał seta 7:5.

Drugi set przebiegał jednak pod dyktando Polaka, który postanowił przejąć inicjatywę i grać odważniej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Dwukrotne wygranie gemów przy podaniu rywala pozwoliło Kubotowi na wyrównanie stanu meczu.

Kolejna odsłona przyniosła wiele zwrotów akcji na korcie oraz zawirowań na tablicy wyników. Przegrywający różnicą jednego przełamania Polak zdołał odebrać serwis Querrey'owi, jednak ponownie nie wygrał gema przy własnym podaniu. Po ogłoszeniu przez sędzinę wyniku 3:5, rozwścieczony Kubot cisnął rakietą o ziemię. Amerykanin wykorzystał kryzys polskiego tenisisty i z wielkim spokojem "wyserwował" gema dającego mu prowadzenie 2:1 w setach.

Kto w tym momencie pomyślał, że na korcie numer 2 nie wydarzy się już nic ciekawego, był w błędzie. Najlepszy obecnie polski tenisista rozpoczął kolejną partię wprost koncertowo. To on prowadził grę, zmieniał tempo w czasie wymian, a także zaskakiwał rywala "wycieczkami" do siatki. Wszystkie te zabiegi okazały się skuteczne. Polak zdobywał punkty z linii końcowej, przy siatce, serwisem...Grał swój najlepszy tenis. Wygrał pięć kolejnych gemów i w trwającym zaledwie 25 minut secie zdemolował bezradnego Querreya kończąc partię skrótem tuż za siatkę.

Kankan wyrazem radości

Decydujący o awansie do drugiej rundy miał być set piąty, w którym gra toczy się do dwóch gemów przewagi (nie ma tie breaka). Wszystkie siły zawodnicy inwestowali zatem w wygrywanie gemów przy własnym serwisie. Bliżej przełamania był Amerykanin, lecz nie wykorzystał okazji w drugim gemie. Kubot, który serwował jako drugi, cały czas musiał "gonić" wynik. Gdy przy stanie 5:6 i piłce na gema Polak popełnił podwójny błąd serwisowy, w oczy zgromadzonej na korcie 2 grupki polskich kibiców zajrzał czarny scenariusz. W tym momencie Querrey był bowiem o dwie piłki od drugiej rundy. Najważniejsze jednak, że w wygraną wierzył do końca sam Kubot. Nie dość, że doprowadził do wyrównania, to jeszcze kapitalnymi returnami przełamał podanie rywala i objął prowadzenie 7:6. Polak nie zafundował drżącym z nerwów kibicom już więcej emocji. Pewnie wygrał swoje podanie i wyeliminował rozstawionego z numerem 18. rywala.

Po trwającym równe 200 minut spotkaniu, Kubot schował twarz w dłoniach. Po podziękowaniu za mecz rywalowi oraz sędzinie, Polak odtańczył na korcie...kankana. Wzbudził tym samym aplauz zgromadzonej na trybunach publiczności. Wygrywając z Querrey'em dał sobie szansę na utrzymanie miejsca w pierwszej setce rankingu ATP. Do obrony ma w Melbourne bowiem 180 punktów jakie dostał za grę w czwartej rundzie zeszłorocznej edycji.

Marek Furjan

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … iezny.html

Joao - 17-01-2011 19:18:46

Łukasz Kubot: Odtańczyłem kankana dla trenerów

Trwający trzy godziny i 20 minut pojedynek był pierwszym spotkaniem tych tenisistów. Rozgrywano go na korcie numer 2., czwartej co do wielkości arenie, po trzech głównych stadionach na terenie Melbourne Park: Rod Laver Arena, Hisense Arena oraz Margaret Smith-Court Arena.

- Jak zwykle w Australii publiczność była fantastyczna i mocno mi kibicowała, jednak to nie dla niej tańczyłem po meczu. To była umowa, jaką zawarłem przed turniejem ze swoimi trenerami Janem Stocesem i Ivanem Machitką, którzy mnie przygotowywali przez całą zimę i do samego Australian Open. Obiecałem im, że jeśli będę grał na jednym z "show court" (jeden z kortów, otoczonych większymi trybunami i kamerami telewizyjnymi) i wygram mecz, to zatańczę kankana. Trenowałem go z Ivanem w ostatnich tygodniach, jako jedno z ćwiczeń rozciągających mięśnie. Cóż, nie było wyjścia, musiałem go zatańczyć i już - powiedział Kubot sklasyfikowany na 72. miejscu w rankingu ATP World Tour.

Pokonanie 18. na świecie Querreya, to jeden z najlepszych wyników polskiego tenisisty, który w ostatnich sezonach wygrał też choćby z innym Amerykaninem Andym Roddickiem. Kluczem do sukcesu Polaka była w poniedziałek ryzykowna gra po liniach, a także skuteczny return, którym często udanie mijał biegnącego po mocnym serwisie do siatki rywala.

- Może trochę mniej niż zwykle chodziłem do siatki, ale to dlatego, że on ma fantastyczny forhend, szczególnie ze strony bekhendowej. To zagranie, które przynosi mu zawsze dużo punktów, więc starałem się go unikać. Ma też świetny serwis, ale dzisiaj - powiem trochę nieskromnie - fantastycznie serwowałem, no i siedział mi bardzo bekhend po linii. Mój return i serwis były szczególnie ważne w decydującym secie, w którym dawaliśmy z siebie wszystko, choć czuło się już zmęczenie - powiedział Kubot.

- Querrey to zawodnik z pierwszej 20-tki rankingu. To jest absolutnie najwyższa półka. Dlatego wiedziałem, że nie mam nic do stracenia i właśnie z takim nastawieniem wyszedłem na kort. Wierzę, że zwycięstwo pozwoli mi odzyskać pewność siebie i swojej gry, bo to zawsze ważne na początku sezonu. Dziś czułem dużą presję, bo bronię w Melbourne sporo punktów za ubiegłoroczną czwartą rundę. Do powtórki zostało mi wygranie dwóch spotkań, a to nie będzie takie łatwe. Daleka droga do tego - dodał.

Polak przed rokiem przegrał walkę o ćwierćfinał z Serbem Novakiem Djokovicem, trzecim w rankingu ATP World Tour. Dojście do czwartej rundy dało mu 180 punktów, jedną czwartą jego dorobku. W lutym dotarł też do finału turnieju ATP w brazylijskim Costa do Sauipe, a w połowie kwietnia wszedł po raz pierwszy do czołowej 50-tki klasyfikacji tenisistów - na 41. miejsce.

W lipcu z teamu Kubota odszedł Machitka, który zaczął współpracę z czeskim deblistą Lukasem Dlouhym. Był to skutek nieporozumień z trenerem tenisowym Czechem Tomasem Hlaskiem, z którym Polak rozstał się we wrześniu. Obecnie nie ma stałego trenera, a w grudniu pomagał mu Jan Stoces, prowadzący Niemca Benjamina Beckera. Towarzyszy mu również w Melbourne.

- Machitka przygotowywał mnie przez całą przerwę zimową, tak jak i przed rokiem. Wierzę, że dzięki niemu odzyskam sprawność i szybkość, które zgubiłem przez kontuzję kostki w lecie (w lipcu i sierpniu nie grał przez sześć tygodniu po naderwaniu więzadła). Zobaczymy, jak będzie dalej z naszą współpracą. Mamy siąść po Australian Open i przedyskutować to. Podobnie ze Stocesem. Usiądziemy tu na spokojnie po wszystkim, porozmawiamy i zastanowimy się jak to dalej będzie wyglądać - powiedział Kubot.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … nkana.html

Joao - 17-01-2011 19:25:49

Fibak o Kubocie: Drabinka mu się otwiera!

W meczu z Łukaszem Kubotem Amerykanin Sam Querrey z trudnych do wytłumaczenia przyczyn "rozleciał się" w końcówce piątego seta - komentuje Wojciech Fibak, nasz mistrz wszech czasów.

Wojciech Fibak ocenia, że nasz zawodnik (od razu po meczu dostał od niego gratulacje) by wygrać decydującą partię nie musiał się popisywać obłędnymi uderzeniami nie z tego świata. Pojedynek był długi, ale nie aż tak intensywny jak mógłby świadczyć wynik 5:7, 6:2, 3:6, 6:1, 8:6.

- Decydującą rolę odgrywał w nim serwis, a więc wymiany nie zabierały zbyt wielu sił. Następny rywal Kubota Ukrainiec Serhij Stachowski walczył wprawdzie w pierwszej rundzie znacznie krócej, lecz w kontekście kolejnego starcia nie powinno to mieć większego znaczenia - uważa Fibak. - Drabinka dla naszego tenisisty układa się coraz lepiej.


Fibak opowiada również, że patrząc na Querreya dostrzegł też szansę dla Jerzego Janowicza. - Jeśli ten „drewniany" Amerykanin awansował do pierwszej dwudziestki rankingu ATP, to dlaczego nie może się w niej znaleźć również młody Polak? Przecież mierzący ponad dwa metry łodzianin też wspaniale serwuje, a jest od niego o niebo sprawniejszy -zauważa

http://www.sports.pl/Tenis/Tenis-Wojcie … 1,289.html

Joao - 23-01-2011 18:27:20

Kubot prawdopodobnie nie pomoże kadrze w Izraelu

Po tournée w Ameryce Łacińskiej Łukasz Kubot zamierza zostać na drugiej półkuli, by potrenować na kortach twardych przed dużymi turniejami w Indian Wells i Miami. To oznacza, że lubinianin nie zagra w Pucharze Davisa (4-6 marca w Izraelu).- Nie wiem jak będą wyglądały sprawy z Pucharem Davisa - mówi Kubot w rozmowie z "Rzeczpospolitą" - ale prawdopodobnie po ostatnim turnieju w Meksyku [Acapulco, 21-26 lutego] zostanę trochę na kontynencie amerykańskim. Polecę do Miami, tam będę ostro trenował. W turnieju na Florydzie nie wystąpię w deblu, a wcześniej w Indian Wells wszystko zależy od listy zgłoszeń.

W ubiegłym roku Kubot z perspektywy czasu negatywnie ocenił swój przylot do kraju w analogicznym okresie na mecz Pucharu Davisa w Sopocie (przegraliśmy z Finlandią 2:3). Termin I rundy rozgrywek przedziela cykl turniejów na kortach ziemnych w Ameryce Łacińskiej i dwa dwutygodniowe, największe po Wielkim Szlemie, Masters i Masters 1000 w Szanghaju turnieje premierowego cyklu, w Indian Wells (Kalifornia, od 10 marca) i Miami (od 23 marca). Rok temu Kubot wyleciał do USA dopiero po odpoczynku, na imprezę w Miami.

28-letni Kubot, lubinianin, w ubiegłym roku (opuścił mecz barażowy na Łotwie we wrześniu) powrócił do kadry po niemal trzyletniej przerwie. Wystąpił w 17 meczach, odniósł w sumie 20 zwycięstw (16 w singlu) i poniósł 6 porażek.

W poniedziałek 31 stycznia Kubot zakończy trwający 114 kolejnych tygodni okres, w którym był najwyżej notowanym w rankingu ATP polskim singlistą. W sumie najbliższy poniedziałek 24 stycznia rozpocznie jego 412. tydzień jako pierwszej rakiety kraju. Dłużej od niego stawce Polaków przewodzili Wojciech Fibak (665 tygodni), który bywał jednak jedynym polskim tenisistą notowanym na świecie, oraz Wojciech Kowalski (508).

W niedzielę Kubot awansował w Melbourne do piątego w karierze ćwierćfinału debla w Wielkim Szlemie.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … w-izraelu/

Serenity - 31-01-2011 20:27:13

Łukasz Kubot stracił miano najlepszego tenisisty polskiego. Łukasz jest na 99 pozycji w najnowszym zestawieniu Rankingu ATP.

Joao - 22-02-2011 16:47:25

Waleczny Kubot odwrócił losy premierowego seta z Ramírezem i awansował do 1/8 finału

Łukasz Kubot (ATP 134) pokonał 7:5, 6:0 Hiszpana Rubéna Ramíreza (ATP 75) w meczu I rundy turnieju ATP World Tour (ranga 500) w Acapulco. Reprezentant Polski odrodził się niczym feniks z popiołów przy stanie 1:5 w premierowej odsłonie i zagra o swój szósty w karierze ćwierćfinał.Plan minimum Kubota, obrona zdobytych przed rokiem 45 punktów w meksykańskiej imprezie, został wykonany, ale waleczny lubinianin z pewnością marzy o powrocie do najlepszej setki tenisistów globu. Realizacja tego celu wiąże się z kolejnymi zwycięstwami na światowych kortach i o takie sukcesy reprezentant Polski będzie mógł się postarać także w Meksyku. Rywala w meczu
o ćwierćfinał 28-letni tenisista pozna we wtorek, kiedy rozstrzygnięty zostanie pojedynek pomiędzy dwoma Argentyńczykami, rozstawionym z numerem ósmym Juanem Ignacio Chelą (ATP 31) i Eduardo Schwankiem (ATP 104).

33-letni Ramírez to typ zawodnika, który lwią cześć tenisowego sezonu spędza na kortach ziemnych. Pochodzący z Alicante Hiszpan, który bezskutecznie rywalizował z Kubotem dwa lata temu o miejsce w głównej drabince międzynarodowych mistrzostw Brazylii, poniósł w poniedziałek drugą porażkę z lubinianinem (bilans: 2-0 dla Polaka). Reprezentant Polski
poprawił tym samym na 4-6 swój wciąż niekorzystny bilans gier w bieżącym roku i uratował się przed spadkiem w okolice 150. miejsca w rankingu ATP.

Kubot jako pierwszy wypracował sobie pięć okazji do przełamania serwisu Ramíreza, ale jak to w białym sporcie
bywa, to Hiszpan uzyskał dwa breaki i wyszedł na 5:1. Reprezentant Polski walczył jednak do końca i ostatecznie wygrał sześć kolejnych gemów premierowej odsłony. Lubinianin w pełni już kontrolował przebieg drugiej partii, w której doświadczony rywal ugrał zaledwie sześć piłek przy swoim podaniu. W pełni wyluzowany Kubot zdobył zatem 12 ostatnich gemów poniedziałkowego pojedynku.

autor: Rafał Smoliński

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … ego-seta-/

Kazik - 16-03-2011 22:21:12

Kubot wraca do Europy

http://www.polskitenis.eu/images/kubot.jpg

Łukasz Kubot zakończył cykl startów zza oceanem. Na korty wróci za kilkanaście dni we Włoszech.


Polak (127. miejsce w rankingu ATP) odpadł w drugiej rundzie singla i debla w turnieju BNP Paribas Open w Indian Wells.

Awansuje jednak w okolice 120. pozycji. A za ponad dwa tygodnie ponownie zostanie najlepszym Polakiem w klasyfikacji. Wyprzedzi bowiem Michała Przysiężnego.

Kubot nie zdecydował się na występ w kwalifikacjach Sony Ericsson Open w Miami. Będzie to dla niego pierwszy w tym sezonie tydzień bez startów w rozgrywkach ATP.

Jego deblowy partner - Austriak Oliver Marach - zagra na Florydzie z Serbem Janko Tipsareviciem.

Łukasz jest w drodze z Kalifornii do Pragi. Z Czech przeniesie się do Lubina, gdzie spędzi kilka dni z rodziną.

Później rozpocznie przygotowania do długiego okresu gry na kortach ziemnych. Wiele wskazuje, że na korty wróci na początku kwietnia.

Jest zgłoszony do challengera we włoskiej miejscowości Barletta (od 28 marca), ale prawdopodobnie zagra dopiero w challengerze w Monza (od 4 kwietnia).

W kolejnych tygodniach wystąpi w eliminacjach dużych imprez w Monte Carlo i Barcelonie, lub też będzie kontynuował walkę we włoskich challengerach - Rzymie i Neapolu.

http://www.polskitenis.eu/index.php?readmore=4172

Raddcik - 19-05-2011 12:17:39

Roland Garros: Silva pokonany, Kubot w decydującej fazie kwalifikacji

Rozstawiony z numerem 11. Łukasz Kubot (ATP 116) pokonał 6:4, 6:1 Brazylijczyka Júlio Silvę (ATP 202) w II rundzie eliminacji do wielkoszlemowego Roland Garros. Reprezentant Polski o główną drabinkę turnieju zagra w piątek z Niemcem Simonem Greulem (ATP 135).
Obchodzący w miniony poniedziałek swoje 29. urodziny Kubot jest o krok od sprawienia sobie prezentu, jakim byłby awans do głównej drabinki międzynarodowych mistrzostw Francji. W środę zwyciężył 31-letniego Silvę, z którym rozprawił się także w półfinale poznańskiego challengera przed czterema laty. Teraz stanie przed szansą trzeciego z rzędu występu w grze pojedynczej wielkoszlemowego Roland Garros.

Piątkowym rywalem Kubota w finałowej rundzie eliminacji będzie rozstawiony z numerem 27. Greul. 30-letni tenisista ze Stuttgartu chce czwarty kolejny raz awansować do głównej drabinki Roland Garros. Reprezentant Polski ograł Niemca w I rundzie poznańskiej imprezy, tej samej w której pokonał Silvę, lecz uległ w półfinale turnieju w Busan przed sześcioma laty. Koreańskie zawody były jednak rozgrywane na kortach twardych.

Kubot jako pierwszy wywalczył przełamanie w czwartym gemie środowego meczu, ale już po chwili przegrał swoje podanie do zera. Brazylijczyk najpierw doprowadził do remisu, a następnie zdobył również breaka na 4:3, co dało mu jedyne prowadzenie w premierowej odsłonie. Lubinianin zareagował błyskawicznie. Szybko doprowadził do remisu, a w dziewiątym gemie wyszedł obronną ręką ze stanu 0-40, by ostatecznie objąć prowadzenie 5:4. Polski tenisista wypracował następnie przy podaniu rywala dwie piłki setowe, z których wykorzystał tą drugą.

Kolejna odsłona w całości należała już do Kubota, który w całym secie pozwolił Silvie na wypracowanie zaledwie jednego break pointa. Reprezentant Polski wygrał co prawda pierwszego gema do 40, ale później zdominował starszego o dwa lata Brazylijczyka. Lubinianin rozstrzygnął na swoją korzyść pięć początkowych gemów, dwukrotnie przełamując serwis rywala. Silva utrzymał jeszcze własne podanie w szóstym gemie, ale skapitulował przy pierwszym meczbolu w kolejnym.

Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród dla mężczyzn 7884 tys. euro
środa, 18 maja

II runda kwalifikacji:

Łukasz Kubot (Polska, 11) - Júlio Silva (Brazylia) 6:4, 6:1

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … zie-kwali/

polo90 - 20-05-2011 12:40:48

Łukasz awansował do turnieju głównego po zwycięstwie z Greulem.

jaccol55 - 24-05-2011 22:35:17

Roland Garros: Niesamowity powrót Kubota w wielkim pojedynku z Almagro!

110 miejsc różnicy w rankingu przekładało się na sytuację na korcie do czasu: Łukasz Kubot mimo 0:2 w setach pokonał Nicolása Almagro (3:6, 2:6, 7:6[3], 7:6[5], 6:4 w 3h50'), jako pierwszy Polak od 27 lat wygrywając mecz w Roland Garros. W II rundzie lubinianin spotka się z Carlosem Berlocqiem.

W pięknie toczącej się szczególnie w ostatnich dwóch latach karierze Kubot pokonał tylko jednego wyżej od Almagro, 12. rakiety świata, notowanego zawodnika: był to Roddick (Pekin 2009). Jeśli weźmiemy pod uwagę rangę turnieju, wtorkowe zwycięstwo - i to w jakim stylu! - jest zdecydowanie najpiękniejszym w najnowszej historii polskiego męskiego tenisa.

I SET Kubot rozpoczął spotkanie od straty podania. Almagro na sucho wygrał swoje podanie. Walka rozpoczęła się dopiero w trzecim gemie, kiedy Polak zaczął atakować przy siatce po pierwszym podaniu. W kolejnym gemie odrobił straty, lecz Hiszpan szybko zanotował rebreaka. Obaj wygrywali swoje podania do stanu 3:5. Łukasz miał dwie piłki na 4:5, jednak nie wykorzystał ich, a Almagro zakończył seta świetną akcją przy siatce. Set trwał 39 minut. Bolączką Kubota była liczba niewymuszonych błędów, których zanotował aż 14. Serwis, który jest jego atutem, tym razem nie sprzyjał: Kubot wygrał tylko połowę piłek po swoim pierwszym podaniu.

II SET Rozpoczęło się podobnie, jak w pierwszym secie: Almagro wygrał swoje podanie, ale Kubot szybko odrobił straty i miał dwie piłki na wyrównanie na 2:2. Zmarnował je, a Hiszpan wykorzystał breaka znakomicie lobując Polaka stojącego przy siatce. Almagro do końca już nie oddał przewagi, dołożył jeszcze jedno przełamanie w ósmym gemie. Set trwał 35 minut. Kubot zanotował identyczną liczbę niewymuszonych błędów, jak w pierwszym secie - 14. Co najciekawsze - większość popełniał przy swoim podaniu, po którym wygrał łącznie 10 piłek.

III SET Set rozpoczął się dla Kubota dużo lepiej niż poprzednie. Zaczął grać skuteczniej, częściej atakować. U Hiszpana pojawiło się zniechęcenie i okrzyki po nieudanych zagraniach. Polak w ósmym gemie trzy wymiany zakończył przy siatce zwycięsko. Zdenerwowany Almagro wygrał kolejnego swojego gema serwisowego na sucho. W dziesiątym gemie Hiszpan był dwie piłki od wygrania meczu, jednak Kubot zachował zimną krew odważnie mijając rywala przy siatce. W dwunastym gemie znów dwie piłki od meczu Almagro, lecz Kubot doprowadził do tie breaka świetnym dropszotem i kolejną akcją przy siatce. W tie braku Łukasz był niemal bezbłędny i zwyciężył do 3. Set trwał 54 minuty. Almagro zaserwował w nim 6 asów i popełnił tylko 3 niewymuszone błędy, jednak w kluczowych momentach lepszy był Polak, który znacznie poprawił grę przy swoim podaniu.

IV SET Do 2:2 obaj tenisiści grali znakomicie, Kubot nie popełniał masowo błędów. W piątym gemie coś pękło w jego grze i wrócił do starego porządku z pierwszego i drugiego seta: stracił podanie i zanosiło się na to, że straci je po raz drugi, ale wybronił się kończącym forhendem. Przy serwisie Almagro przy 5:4 lubinianin miał dwie piłki setowe, ale jeszcze tym razem Hiszpan zachował zimną krew i ostatecznie wyrównał na 5:5. W jedenastym gemie niewykorzystane szanse zemściły się na Polaku: popełnił kilka błędów, Almagro minął go przy siatce i ponownie przełamał. W kolejnym gemie Kubot miał szansę na odrobienie strat, wykorzystał drugą i doprowadził do drugiego tie breaka. Almagro wyszedł w nim na 2-1, ale Kubot zaczął grać swój najlepszy tenis: zaprezentował kończące forhendy i ponownie świetne ataki pod siatką. Najlepszy polski tenisista wyszedł na 6-3, Hiszpan zdołał obronić dwie piłki setowe, ale ostatecznie do 5 wygrał Polak. Set trwał 56 minut. Kubot miał 30 kończących zagrań przy 10 niewymuszonych błędach. Pomimo tego, że grał nierówno i wydawało się, że sprawa wyniku jest już przesądzona, zwyciężył po fenomenalnej grze w tie breaku.

V SET Rozpoczęło się podobnie jak w dwóch pierwszych setach: Kubot stracił podanie. Przy stanie 3:0 dla Hiszpana Polak miał na koncie tylko dwa wygrane punkty. Ale wtedy się odrodził: Almagro stawał się bezradny, kiedy tylko Łukasz podchodził do siatki. Kubot wygrał pięć gemów pod rząd, przełamując rywala dwukrotnie. Almagro udało się zmniejszyć straty na 4:5. W dziesiątym gemie Kubot prowadził 30-0, kiedy Hiszpan dwukrotnie minął go z bekhendu. Przy pierwszej piłce meczowej Polak ściągnął do siatki Almagro skrótem, a następnie minął: zamknął seta i mecz 6:4! Ostatnia partia trwała 46 minut.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … ojedynku-/

DUN I LOVE - 26-05-2011 09:45:16

Łukasz Kubot: Zwycięstwo dla rodziny

http://www.sportowefakty.pl/photos/4ddbf8e227c01807170301.jpg
We Wrocławiu z blaskiem w oczach opowiadał o półfinale Australian Open, w Szczecinie mówił o marzeniach o Top 100, w Sopocie wyszczególnił pokornie swoje niedostatki... Sportowiec, wielki patriota. Łukasz Kubot, najlepszy polski tenisista. We wtorek znów wzruszył.

Od lat nie lubi indywidualnych wywiadów: chcę wszystko powiedzieć wszystkim podczas konferencji prasowej. Mówi może rozwlekle, ale szczerze. - To zwycięstwo chcę zadedykować mojej rodzinie w Lubinie i Bolesławcu. Oni zawsze są ze mną, nie tylko w najlepszych chwilach - powiedział po wspaniałym triumfie nad Almagro, być może najpiękniejszym sukcesie w karierze, z graczem będącym na fali, 12. rakietą świata, dwukrotnym ćwierćfinalistą Roland Garros.

- Mamie chciałbym życzyć wytrwałości. Pauli [siostrze] życzę, aby skończyła studia. Tacie [Janusz, trener Kolejarza Stróże] życzę utrzymania w I lidze. Wierzę, że dzięki nim uda mi się powrócić do Top 100. Mam nadzieję, że zostanę tam na długo i będę mógł realizować swoje marzenia. Nasze motto na życie zawsze brzmiało "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą". Wierzę, że w następnym meczu też będę walczył do końca - przyznał.

O samym meczu: - Zwycięstwo kosztowało mnie wiele sił, miałem też sporo szczęścia. W czwartym secie Almagro prowadził 4:2 i 40-15. Miałem kłopot z odczytaniem jego pierwszego serwisu. Wiedziałem, że przy swoim podaniu muszę atakować, skracać wymiany, a przy jego serwisie starać się go zaskoczyć.

W II rundzie międzynarodowych mistrzostw Francji w Paryżu Kubot zmierzy się w czwartek z Carlosem Berlocqiem: - To groźny rywal, tenisista bardzo waleczny, nie będzie łatwo. Grałem z nim trzy razy, dwa mecze wygrałem, ostatnio w eliminacjach w Madrycie..

We wtorek lubinianin został pierwszym po 27 latach Polakiem, który wygrał mecz w Roland Garros.

www.sportowefakty.pl

DUN I LOVE - 26-05-2011 09:56:11

"L'Équipe": Kubot uderzył w Almagro jak piorun
   
Znakomita gra Łukasza Kubota w dwóch tie breakach, dzięki którym doprowadził do równie efektownego w swoim wykonaniu piątego seta, a także aż 102 ataki przy siatce to podkreślane przez "L'Équipe" elementy meczu polskiego tenisisty z Almagro.
"Uderzenie pioruna" - to tytuł relacji w paryskim dzienniku ze spotkania I rundy międzynarodowych mistrzostw Francji. "Jeśli popatrzymy na czyste statystyki, Almagro wyglądał na kortach ziemnych na bezdyskusyjnego lidera roku 2011: na 30 meczów na tej nawierzchni pistolero z Murcii przegrał tylko sześć, zdobywając trzy tytuły. Gdy polski kwalifikant przegrał dwa sety, jego szanse określano jako jeden do miliona. Ale tak samo niebezpieczny dla rywali, jak i dla siebie - z powodu chwiejnej psychiki, Hiszpan przegrał tie break w trzecim secie i nie wykorzystał serwisu na mecz w partii czwartej".

27 lat bez zwycięstwa polskiego singlisty w Roland Garros zaznacza "Rzeczpospolita": "Kubot wyeliminował faworyta po emocjonującym meczu i co równie ważne grał pięknie, kibicowały mu całe trybuny kortu nr 6." - czytamy w dzienniku. "Pokazał, że nawet na nawierzchni ziemnej gracz atakujący nie jest bez szans, niektóre jego akcje przy siatce były zachwycające, a stop-woleje wywoływały złość rywala i zachwyt widowni. Jak widać wielka jest tęsknota za tymi, którzy wygrywają z fantazją."

Hiszpańskie media zajęły się po wtorkowych spotkaniach w Roland Garros głównie Nadalem. "El País" napisał: "Złe wieści dla Hiszpanii w związku z Nicolásem Almagro, który w ostatnią sobotę został mistrzem turnieju w Nicei i który zaniemógł w meczu z Polakiem Kubotem, numerem 122 rankingu."

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … ak-piorun/

Joao - 26-05-2011 13:47:32

Singlowe zwycięstwa Polaków w Wielkim Szlemie:

1. Wojciech Fibak 55 
2. Władysław Skonecki 22 
3. Ignacy Tłoczyński 20 
4. Wiesław Gąsiorek 14 
5. Czesław Spychała 7 
6. Łukasz Kubot 6

źródło: sportowefakty

DUN I LOVE - 26-05-2011 16:24:53

Joao napisał:

1. Wojciech Fibak 55 
2. Władysław Skonecki 22 
3. Ignacy Tłoczyński 20 
4. Wiesław Gąsiorek 14 
5. Czesław Spychała 7 
6. Łukasz Kubot 6

Już 7. :P Łukasz w 3 rundzie RG, czym powtarza wynik Wojciecha Fibaka z 1984 roku. Wielkie zwycięstwo, brawo! ;)

Joao - 26-05-2011 19:55:54

Łukasz Kubot: Gram w tenisa z sercem

Łukasz Kubot pokonał Argentyńczyka Carlosa Berlocq 6:3 7:6(4) 6:3 w spotkaniu II rundy French Open. - Rozegrałem solidne, mądre taktycznie spotkanie - komentował na konferencji prasowej polski tenisista.

Łukasz Kubot był zadowolony ze swojej gry. - Mimo trudnego początku, rozegrałem solidne, mądre taktycznie spotkanie - komentował. Zdaniem Polaka kluczowym momentem meczu był tie break drugiego seta. Kubot utrzymał nerwy na wodzy i wygrał go 7:4. - Cieszę się, że po zmianie stron w tie breaku to ja grałem z wiatrem. Przy 5:4 wygrałem dwa swoje podania serwując wyrzucającym podaniem z rotacją i idąc do siatki. To ja wygrałem ten mecz, a nie czekałem na błędy przeciwnika - dodał Kubot.

Czas na mańkuta

Kolejnym rywalem Łukasza będzie Kolumbijczyk Alejandro Falla. - Jest to zawodnik leworęczny, grający bardzo dobrze z kontry. Nie robi dużych zamachów przy uderzeniach i dysponuje ciętym serwisem, który spada na ciało - charakteryzował kolejnego przeciwnika Polak. Kubot zaznaczył, że w piątek ma zamiar potrenować z jednym z leworęcznych zawodników, aby lepiej przygotować się do sobotniego spotkania. Taktyka na ten mecz będzie podobna, jednak nasz tenisista będzie musiał pamiętać o tym, że po drugiej stronie siatki będzie stał mańkut. Z pewnością więc większość bekhendów Polaka będzie kierowanych wzdłuż linii, a forhendy szybowały będą zazwyczaj po krosie.

Kolumbijczyk, podobnie jak Polak, aby zagrać w turnieju głównym musiał przedzierać się przez eliminacje. Biorąc pod uwagę wszystkie pięć paryskich meczów obu zawodników, każdy z panów rozegrał już po 16 setów.

Kubota tenis z sercem

- Jak już wszyscy wiecie, gram w tenisa z sercem - dodał zadowolony Kubot. Piątek upłynie Polakowi pod znakiem regeneracji i przygotowań do meczu III rundy. Miejmy nadzieję, że ten krótki czas wystarczy, aby Łukasz "naładował akumulator" i po raz kolejny zachwycił kibiców w sobotę. Stawka spotkania jest duża, ale z pewnością nie sparaliżuje rozsądnego tenisisty.

http://www.sport.pl/tenis/1,106703,9673 … ercem.html

Joao - 26-05-2011 20:02:29

Łukasz Kubot: W szatni wszyscy mi gratulowali

Podczas konferencji po wygranym meczu z Carlosem Berlocq, Łukasz Kubot wrócił jeszcze myślami do spotkania z Nicolasem Almagro. - Gdy wszedłem do szatni, wszyscy mi gratulowali. Nie tylko wygranej, ale przede wszystkim postawy - zdradził Polak.

Kubot po meczu II rundy zadowolony jest z realizowania na korcie nakreślonych przed meczem założeń taktycznych. Podobnie było po spotkaniu z Almagro. - Przez pierwsze dwa sety meczu z Almagro w grze z głębi kortu nie miałem czego szukać. Nie ma się co oszukiwać, w tym elemencie był to zawodnik o trzy klasy lepszy - komplementował Hiszpana

Polak jest jednym z nielicznych zawodników, jacy w dzisiejszym tenisie prezentują styl serve&volley. Większość z nich odpadła już w pierwszych rundach i popularność Kubota wśród miłośników tego stylu w Paryżu znacznie wzrosła. - Mam nadzieje, że paru ludzi przyszło też zobaczyć kankana - żartował polski zawodnik. - Zawodnicy wiedzą, że gram inny tenis, że często chodzę na siatkę. Miejmy nadzieję, że ta seria wygranych będzie w Paryżu trwać dalej - komentował Polak.

Kubot nie unikał także pytań o piłkę nożną. Wykazał się nawet szeroką wiedzą, której nie powstydziłby się niejeden piłkarski ekspert. Piłkarskie zainteresowania Łukasza są rozległe. Najbliższy sercu jest mu klub, którego trenerem jest jego ojciec - Kolejarz Stróże. W środę, walcząca o utrzymanie w I lidze drużyna bezbramkowo zremisowała z Dolcanem Ząbki - bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. - Kolejarz kończył spotkanie w "dziesiątkę". To efekt agresywnej gry. To są skutki walki i mam nadzieję, że tata utrzyma się z drużyną w lidze, a resztę spotkań drużyna kończyła będzie w komplecie - stwierdził tenisista.

Jeżeli chodzi o typowanie zwycięzcy piłkarskiej Ligi Mistrzów, Kubot także udzielił bardzo obszernej wypowiedzi. - Nie oszukujmy się - najpiękniejszą piłkę gra dzisiaj Barcelona. Będę jednak trzymał kciuki za sukces drużyny sir Alexa Fergusona - zaznaczył.

Łukasz po chwili przyznał, że jego faworyt już z Ligi Mistrzów odpadł. - Kibicowałem Realowi Madryt, bo jestem fanem Mourinho. Tam gdzie się pojawił, osiągnął dobre wyniki - tłumaczył.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … owali.html

Joao - 30-05-2011 15:09:44

Łukasz Kubot: To był super turniej!

Łukasz Kubot przegrał z Alejandro Fallą 7:6(4) 4:6 5:7 4:6 w III rundzie wielkoszlemowego French Open. - Przeciwnik zagrał dziś swój tenis i uniemożliwił mi prezentowanie mojej gry - przyznał po spotkaniu Polak. Tenisiści zgodnie przyznali, że kluczowym momentem była końcówka trzeciego seta.

Falla bardzo dobrze returnował, ja nie miałem łatwych punktów po moim serwisie. Przeciwnik bardzo dobrze serwował, może nie były to supermocne podania, ale znakomicie je plasował i dużo serwował na ciało - powiedział Kubot po przegranym meczu.

Alejandro Falla przyznał z kolei, że był przygotowany na tak agresywną grę ze strony Polaka. - Wiedziałem, że tak będzie to wyglądało. Kubot prezentuje bardzo ofensywny tenis, dysponuje świetnym podaniem. Jednak ja też zagrałem dobrze - zaznaczył Kolumbijczyk, który o ćwierćfinał zagra z Juanem Ignacio Chelą z Argentyny.

Kubot i Falla są zgodni w jednej kwestii - największy wpływ na końcowy rezultat miała końcówka trzeciego seta. Polak prowadził w nim 5:3, jednak przegrał cztery kolejne gemy. - To był kluczowy moment. Ja w tym fragmencie grałem coraz lepiej, a rywal zaczął mieć spore problemy - dodał Falla.

- Szkoda trzeciego seta. Obaj walczyliśmy końcówkami sił i nie udało mi się wyserwować go do końca. Jestem tym trochę zawiedziony - przyznał Polak. Kubot żałował, że w kluczowym momencie zamiast na rotowane podania, postawił głównie na silne pierwsze serwisy. - To wszystko mówi się łatwo jak jest już po meczu - dodał.

Dobry serwis Falli uniemożliwiał Kubotowi skuteczne returnowanie. Piłka szybowała nisko, co uniemożliwiało agresywną grę w odbiorze. - Poprzedni przeciwnicy serwowali wysokiego kicka i mogłem zbijać to returnem granym z góry do dołu. Dzisiaj nie miałem szansy aby zaatakować - tłumaczył Łukasz.

- Grałem va banque. Starałem się trzymać swój serwis i grać do tie breaka. W trzecim secie starałem się wyciągnąć z 2:5. Udało się tylko do 4:5 - oznajmił polski tenisista.

Występ w Paryżu trzeba ocenić jednak na ogromny plus. Kto przed jego rozpoczęciem spodziewał się, że Kubot przejdzie eliminacje, pokona Nicolasa Almagro i dojdzie do III rundy? - Uważam, że to był super turniej! Przeszedłem przez eliminacje, które są jak osobny turniej, a poziom w nich nie odbiega od tego, co można zobaczyć w turnieju głównym - cieszył się Kubot.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … niej_.html

Serenity - 31-05-2011 23:33:35

Muszę wciąż grać agresywny tenis - rozmowa z Łukaszem Kubotem, polskim tenisistą

Łukasz Kubot imponował podczas wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa konsekwentną grą w stylu serwis-wolej. Taktyka polskiego tenisisty, który odpadł w trzeciej rundzie, to także zasługa Czecha Jana Stočesa.
PAP: Jak wygląda obecnie pana sztab szkoleniowy?

Ł.K.: Do sezonu przygotowywał mnie kondycyjnie Ivan Machitka, z którym współpracowałem wcześniej przez kilka lat. Po Australian Open ta pomoc się skończyła, ale możliwe, że znów nasz drogi się połączą po Roland Garros, bo właśnie próbujemy dograć wszystkie sprawy organizacyjne. Moim trenerem tenisowym jest Jan Stočes, który prowadzi jednocześnie Niemców Benjamina Beckera i Rainera Schüttlera, a pomaga mi jeszcze Martin Fassati [Czech]. On w lutym towarzyszył mi na turniejach w Ameryce Południowej.

Jakby pan ocenił swoją grę w pierwszych miesiącach tego roku w singlu i deblu?

- Na pewno w deblu oczekiwaliśmy z Oliverem Marachem lepszych wyników, szczególnie na kortach ziemnych, które zawsze nam służyły. Niestety, tym razem nie poszło tak dobrze, jak w poprzednich latach. Jednak ja bym nie panikował, nadal jesteśmy w czołowej dwudziestce świata deblistów i idziemy dalej, choć teraz stracimy punkty za ubiegłoroczny ćwierćfinał w Paryżu.

Natomiast w singlu faktycznie nie udało mi się obronić punktów ani w Australii, ani w Ameryce Południowej, no i wypadłem poza setkę. Ale teraz wracam powoli i liczę, że tym razem na dobre. Z trenerem Stočesem koncentrujemy się na dużych turniejach. Staram się przechodzić w nich eliminacje, kwalifikować i później grać z najlepszymi zawodnikami. Na razie to przynosi rezultaty. Tak było tu w Paryżu.

Do tego przed rokiem kontuzja wyłączyła pana z gry w lipcu i sierpniu na sześć tygodni, więc teraz każdy wygrany mecz w tym okresie będzie dawał punkty...

- To chyba jedyna korzyść tamtej kontuzji, dlatego w tym roku będę miał pracowite lato. Po Wimbledonie, zanim polecę do Ameryki, zagram turnieje ATP w Stuttgarcie i Hamburgu, a być może jeszcze Gstaad i Kitzbühel. Wiele będzie zależało od mojego rankingu. Po Roland Garros powinienem znów wskoczyć do pierwszej setki, więc powinno być dobrze.

Co Jan Stočes wniósł do pańskiej gry?

- Z Janem ustaliliśmy, że muszę cały czas grać agresywny tenis i konsekwentnie chodzić do siatki, nie tylko po serwisie, ale też po wypracowanych akcjach. Muszę unikać wdawania się w długie wymiany i czekania na błędy rywali grając z głębi kortu. Muszę grać swój tenis i iść po prostu va banque - albo to się uda, albo przegram, ale grając swój tenis. Styl serwis-wolej pomaga mi też w deblu, gdzie większość par chodzi jednak do siatki. Przez ostatnie tygodnie poprawiłem serwis, którym sobie często pomagam w trudnych chwilach, dzięki czemu mam więcej sił na wymiany po swoim returnie.

A co należałoby jeszcze poprawić na treningach?

- Na pewno najważniejsze jest przygotowanie fizyczne, szczególnie po ciężkich startach jak ten w Paryżu, no i szybka regeneracja sił. Muszę też wciąż pracować nad wytrzymałością, szybkością i dynamiką, ale mam nadzieję, że Ivan Machitka wróci i mi w tym pomoże, bo zna moje ciało chyba lepiej, niż ja sam.

Był pan już 41. w rankingu ATP World Tour, jest wciąż w czołówce deblistów, czy to dodało panu pewności i swobody? Trudno nie zauważyć większej otwartości, choćby w kontaktach z dziennikarzami.

- Chyba coś w tym jest, przynajmniej od momentu, jak wszedłem na inny stopień tenisa i mam okazję trenować i spotykać się z czołowymi tenisistami świata. To było zawsze moim marzeniem. Cieszę się, że mam okazje z nimi rywalizować, bo wiem, że muszę sam grać na najwyższym poziomie, żeby im dorównać kroku. To zawsze był mój cel w życiu i chcę kontynuować tę drogę, wstając co rano i idąc na kort. Mam nadzieję, że zdrowie mi pozwoli pograć jeszcze kilka lat na wysokim poziomie.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … -kubotem-/

jaccol55 - 08-06-2011 12:00:12



Kubot w Uncovered. Świat się kończy, na początku myślałem, że coś mi się pomyliło. :D

Joao - 16-06-2011 09:59:22

Plany startowe Kubota

Łukasz Kubot - po starcie w Wimbledonie - zaplanował występy na kortach ziemnych w Europie.

Najlepszy polski tenisista (94 w rankingu ATP) walczy w kwalifikacjach Wimbledonu.

W drugim tygodniu wielkoszlemowej imprezy w Londynie (27 czerwca-3 lipca) zgłosił się do dużego challengera w Brunszwiku.

Na niemieckich kortach ziemnych zagra, o ile nie będzie grał w tym czasie w Wimbledonie.

W Brunszwiku chcą zaprezentować się również m.in. Pere Riba, Frederico Gil, Tobias Kamke, Mischa Zverev czy Simone Bolelli.

Później spróbuje swoich sił w challengerze w holenderskim Scheveningen, gdzie powinien być rozstawiony z jedynką. Wystąpią tam też m. in. Steve Darcis, Marc Gicquel, Eric Prodon czy Marsel Ilhan.

Od 11 lipca chce zagrać w eliminacjach turnieju ATP Mercedes Cup w Stuttgarcie. Ma też propozycję gry w sopockim challengerze BNP Paribas Polish Open.

Kolejnym startem będzie German Tennis Championships w Hamburgu. Jest tam jedenastym rezerwowym do udziału w zawodach głównych.

Następnie zagra w Umag w Studena Croatia Open. W Chorwacji wszedł do turnieju głównego jako ostatni.

http://www.polskitenis.eu/index.php?readmore=4859

DUN I LOVE - 22-06-2011 09:41:24

Wimbledon - Łukasz Kubot: Zwycięstwo dedykuję siostrze
   
Łukasz Kubot awansował do 2. rundy turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. W rozgrywanym przez dwa dni meczu pokonał Francuza Arnauda Clementa 6:4, 6:2, 3:6, 5:7, 6:4. Zwycięstwo zadedykował siostrze, która we wtorek obroniła pracę magisterską.
Po raz pierwszy tenisiści wyszli na kort numer 15 w poniedziałek po południu, ale przy stanie 5:4 i 15-15 dla Polaka, przy jego serwisie, grę przerwał deszcz. Przełożono go na wtorek.

- Dobrze, że przed deszczem przełamałem przeciwnika i dzisiaj wychodziłem na kort, żeby dokończyć seta przy swoim podaniu. Do tego serwowałem pierwszego gema z wiatrem. Myślę, że kluczem właśnie był dobry początek, bo zasłużenie wygrałem też drugiego seta, nie pozwalając mu na jakąkolwiek grę. Potem zaczęły się schody, bo przeciwnik nie miał już nic do stracenia. W trzecim i czwartym secie przełamał mnie od razu na początku i musiałem go gonić - powiedział po meczu Kubot.

- Zaczął lepiej serwować, lepiej returnował, a ja miałem mały procent skuteczności pierwszego serwisu, bo zaczął wywierać na mnie presję. Warunki były ciężkie, z jednej strony grało się z wiatrem, a z drugiej pod wiatr. Pewnie dlatego mecz nie stał na najwyższym poziomie. Clement gra bardzo dobrze z kontry, cały czas jest nisko na nogach, no a trawa to jego najlepsza nawierzchnia. Szkoda trochę czwartego seta, bo choć przegrywałem w nim 1:4 wyciągnąłem na 5:4. Później jednak grałem z wiatrem i nie trafiłem ani jednego pierwszego serwisu, a on to wykorzystał i returnował długie piłki, a ja niepotrzebnie wdawałem się w długie wymiany - dodał.

W decydującym secie obaj tenisiści konsekwentnie skupiali się na utrzymywaniu własnych serwisów, ale tę serię przerwał Kubot. Prowadząc 5:4, przełamał Francuza.

- W piątym secie starałem się mobilizować na wygraniu dwóch pierwszych punktów w gemie, bo czułem duży respekt do Clementa. Był tu w ćwierćfinale singla, wygrywał w deblu. Miałem świadomość, że decydujące może być jedno przełamanie. Tak się stało, a w końcówce to ja miałem trochę więcej szczęścia. Chciałbym to zwycięstwo zadedykować mojej siostrze, która dzisiaj obroniła pracę magisterską, czego jej gratuluję z całego serca - powiedział tenisista z Lubina.

Kolejnym rywalem Kubota będzie Chorwat Ivo Karlovic, mierzący 208 cm posiadacz potężnego serwisu, jednego z najlepszych na świecie. Poprzedni pojedynek Polak wygrał, na korcie ziemnym w Belgradzie.

- Karlovic to kolejny zawodnik, który najlepsze rezultaty uzyskuje na trawie. Serwis to jego atut, a wszystko opiera się na jego grze. Będę się starał wystąpić w roli bramkarza i wykazać się reakcją, żeby piłki wracały na drugą stronę siatki. Na pewno nie będzie długich wymian, ani z jednej, ani z drugiej strony. Będę się musiał koncentrować na swoim serwisie i czekał na każdą szansę przy jego podaniu. Wierzę w swój return. Jeżeli będzie funkcjonował tak, jak powinien, to uważam, że mam szanse, żeby wygrać ostatnią piłkę. Muszę być jednak przygotowany na długi i ciężki mecz - uważa Kubot, który ma za sobą trzy wygrane mecze w wimbledońskich eliminacjach w Rohampton, które zakończyły się dopiero w sobotę po południu.

- Trawa tam, a trawa tutaj, to dwa różne światy, dwa różne turnieje. Uważam, że organizatorzy powinni pozwolić rozgrywać mecze ostatniej rundy eliminacji na głównym obiekcie, żebyśmy mogli się oswoić z tutejszą nawierzchnią. Bez tego jest trudno, szczególnie, że przez deszcz decydującą rundę grałem przez trzy dni, do soboty, i do tego kilka razy musiałem schodzić z kortu, bo co chwila padało. W niedzielę był cały czas deszcz i nawet nie miałem okazji odbić jednej piłki w Wimbledonie, jedynie trenowałem pod dachem na betonie. Tutaj okazało się, że kort jest szybszy, więc wczoraj i dziś musiałem się adaptować do tej nawierzchni - dodał.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … -siostrze/

DUN I LOVE - 22-06-2011 09:42:14

Wimbledon - Łukasz Kubot: Na igrzyskach mogę zagrać tylko w singlu

Łukasz Kubot będzie się starał zakwalifikować do igrzysk olimpijskich w Londynie w singlu, bo jego występ w deblu jest raczej niemożliwy. Polski tenisista awansował we wtorek do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie.
Właśnie obiekt prowadzony przez The All England Lawn Tennis and Croquet Club będzie areną przyszłorocznych zmagań o olimpijskie medale i to zaledwie trzy tygodnie po 126. edycji Wimbledonu.

Zgodnie z przepisami przyjętymi przez MKOl, na igrzyskach może wystąpić jeden debel z danego kraju, a to miejsce zajmą najprawdopodobniej Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Natomiast Kubot na stałe gra z Austriakiem Oliverem Marachem, a żaden inny Polak obecnie nie ma odpowiednio wysokiego rankingu w grze podwójnej, by mógł stworzyć parę z tenisistą z Lubina.

- Jednym z moich najważniejszych celów było zawsze to, bym zagrał chociaż raz na olimpiadzie. Niestety z regulaminu wynika, że jedyną szansą dla mnie jest występ w singlu, bo w deblu będą nas reprezentować "Matka" z "Frytką". Takie mam założenie na przyszły rok i chciałbym je zrealizować. Jeśli bym się zakwalifikował w singlu, to bym mógł też zagrać w mikście. Tak więc Agnieszka Radwańska będzie miała w kim wybrać, jeśli chodzi o partnerów. Teraz jednak jestem na Wimbledonie i muszę myśleć o kolejnym meczu - powiedział Kubot po wygranej w pierwszej rundzie singla z Francuzem Arnaudem Clementem 6:4, 6:2, 3:6, 5:7, 6:4.

Jego kolejnym rywalem będzie Chorwat Ivo Karlovic. W londyńskiej imprezie Polak wystartuje również w deblu, ale nie z Marachem, lecz z 39-letnim Markiem Knowlesem z Wysp Bahama. Zostali rozstawieni z numerem dziesiątym, a ich pierwszymi rywalami będą Australijczyk Chris Guccione i Kanadyjczyk Adil Shamasdin.

- Po Roland Garros Oliver powiedział mi, że rezygnuje z występu w Wimbledonie, bo nie czuje się dobrze na trawie, a przed rokiem odpadliśmy tu w pierwszej rundzie. Jest to jego decyzja, a ja muszę ją uszanować, choć szkoda, bo uważam, że wciąż mamy szansę na występ w turnieju masters. Nie miałem innego wyjścia, jak to zaakceptować, tym bardziej, że gram w singlu i deblu jednocześnie. Do ostatniej chwili czekałem, nie miałem partnera, a nawet rozważałem, żeby tu nie grać w ogóle debla. Potrzebowałem jeszcze parę punktów, żeby być pewnym gry w singlu w US Open, bez eliminacji, bo lista będzie zamykana praktycznie zaraz po Wimbledonie - tłumaczy zmianę partnera Kubot.

- Dwa dni przed zgłoszeniem odezwał się do mnie Mark Knowles i powiedział, że niestety Michal Mertinak jest kontuzjowany. Zapytał czy ja już kogoś mam. Rozważałem kilka nazwisk, ale tak naprawdę czekałem na jakiegoś naprawdę dobrego zawodnika, więc odpowiedziałem mu: ok Mark, zagrajmy razem. Ostatnio obaj nie graliśmy najlepiej w deblu, ale uważam, że tu mamy szansę. Po konsultacji z trenerem postanowiłem zaryzykować, nawet jeśli musiałbym przez to grać eliminacje w Nowym Jorku. Po prostu wziąłem tę decyzję na siebie. Podchodzę do tego tak, że mogę się czegoś nauczyć od niego, bo dla mnie to będzie majątek zagrać z takim zawodnikiem - dodał Polak.

Knowles to były lider deblowego rankingu ATP World Tour, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników specjalizujących się w grze podwójnej. Zwyciężał w niej w 53 turniejach, w tym trzech wielkoszlemowych - po jednym w każdym, poza Wimbledonem.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … lko-w-sin/

Joao - 22-06-2011 10:06:51

Trener Kubota: Łukasz zasłużył na zwycięstwo

-To był bardzo ważny mecz, bo Clement jest bardzo doświadczonym zawodnikiem i zawsze ciężko go pokonać. Łukasz zasłużył na zwycięstwo, grał aktywnie, a słabszy moment miał jedynie w czwartym secie. Miał wyraźny dołek i na chwilę się zdekoncentrował, a Arnaud grał wtedy po prostu świetnie - przyznał po meczu Jan Stoces, czeski trener Kubota.

Czeski szkoleniowiec zwrócił także uwagę na próby, jakie podejmował Francuz aby wyprowadzić Kubota z równowagi. - Wtedy też wyszło jego ogromne doświadczenie, wykorzystywał każdą możliwość, żeby wytrącić Łukasza z rytmu: krytykował dzieci do podawania piłek, kłócił się z sędzią, ciągle mu coś przeszkadzało na trybunie, albo a korcie. Na szczęście w piątym secie Łukasz wrócił do swojej gry i wygrał - dodał Stoces.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … estwo.html

Joao - 22-06-2011 10:10:46

Kubot tańczy kankana na trawie

Łukasz Kubot pokonał Francuza Arnauda Clementa 6:4, 6:2, 3:6, 5:7, 6:4 w I rundzie Wimbledonu. Kolejnym rywalem Polaka będzie najwyższy tenisista świata - Chorwat Ivo Karlović

Spotkanie z Clementem rozpoczęło się w poniedziałek, ale wieczorem przerwał je deszcz. We wtorek zaczęło się bardzo pomyślnie dla Polaka - pewnie zgarnął dwa sety i wydawało się, że szybko pokona finalistę Australian Open z 2001 r. Francuz zajmował kiedyś nawet 10. miejsce na świecie, ale z czasów tamtej świetności została mu właściwie tylko firmowa bandanka na głowie i przeciwsłoneczne okulary, czyli zestaw sprawiający, że wygląda na korcie jak Chuck Norris.

Ale gdzieś w połowie trzeciego seta występujący w Wimbledonie dzięki dzikiej karcie Francuz (ATP 143) nieco przyśpieszył, zaczął uderzać piłki pewniej, przestał rozkładać bezradnie ręce. Zamiast tego lepiej czytał serwisy Kubota i mijał go, gdy ten ruszał do siatki. Procentowało wieloletnie doświadczenie Clementa, który widział na własne oczy Samprasa, czy Raftera i ataki przy siatce nie były dla niego abstrakcją ze starego albumu, jak to często bywa w dzisiejszym tenisie.

To było spotkanie dwóch tenisowych epok. Clement to tenis sprzed 20 lat, a Łukasz bardziej nowoczesny - mówił Wojciech Fibak, oglądający pojedynek na korcie nr. 15 obok czeskich trenerów Kubota - Jana Stocesa i Ivana Machytki.

Na to zderzenie stylów nałożyło się jeszcze zmęczenie Polaka. W nogach miał już trzy mecze z eliminacji, rozgrywanych w pobliskim Roehampton, gdzie deszcz paraliżował rozgrywki. Zamiast odpoczywać od czwartku, Kubot zakończył eliminacje dopiero w sobotę. - To zmęczenie było bardzo widać. Tak naprawdę, gdyby nie ono, Łukasz powinien zakończyć ten mecz w trzech setach, a tak zrobił się dramat, na szczęście z dobrym zakończeniem - stwierdził Fibak.

W trzecim i czwartym secie Łukasz tracił koncentrację na samym początku i dawał rywalowi przełamać swój serwis. Potem gonił, ale Clement bronił się mądrze. W połowie piątego seta, Kubot w pewnym momencie położył się na korcie, bo złapały go skurcze. - Graj krótko, serwis i do siatki - podpowiadały trybuny. I Łukasz posłuchał, bo w piątej partii serwował bezbłędnie, a każdy jego wolej był jak granat wrzucany za siatkę.

Francuz kilka razy bawił się na korcie w aktora - próbował wytrącić Polaka z równowagi zmieniając rakiety, dyskutując z dziewczynką do podawania piłek o tym, jak powinno się to fachowo robić. Nie podobał mu się nawet sposób w jaki rzucano ręcznik do wycierania potu. Wszystko to działo się akurat w momentach, gdy Łukasz był na fali wnoszącej i zdobywał seriami punkty.

W końcówce piątego seta, z boku kortu pojawił się Guy Forget, kapitan reprezentacji Francji w Pucharze Davisa i zaczął podpowiadać Clementowi. Ale gdy Polak prowadził 5:4, to Francuz jako pierwszy nie wytrzymał nerwowo - zepsuł kilka piłek, w tym meczbola w sam środek siatki. - Clement oddał końcówkę Łukaszowi, ale wielkie brawa dla niego za to zwycięstwo. Przez tyle lat nasi tenisiści próbowali, ale przegrywali. W końcu mamy kogoś, kto jeździ na Szlemy i regularnie wygrywa mecze - podsumował trwające 3 godz. i 29 minut spotkanie Wojciech Fibak.

Po ostatniej piłce Kubot odtańczył tradycyjnego już kankana. Taniec rodem z paryskiego Moulin Rouge to prezent dla czeskich trenerów. Łukasz tańczył go po raz czwarty w tym roku. Wcześniej robił to w styczniu w Australian Open po zwycięstwie nad Samem Querrey'em, a miesiąc temu po triumfach na French Open z Nicolasem Almagro i Carlosem Berlocq.

autor: Jakub Ciastoń

http://www.sport.pl/tenis/1,107387,9826 … rawie.html

Joao - 23-06-2011 16:37:30

Kubot vs. Monfils - czy Łukasz może sprawić sensację?

Moim zdaniem może. Francuz jest ósmą rakietą świata, ale korty trawiaste to nie jest jego najszczęśliwsza bajka. Monfils najlepiej czuje się na mączce (półfinał French Open 2008 plus dwa ćwierćfinały przy innych okazjach) i nawierzchni twardej (ćwierćfinał US Open). Na trawie Wimbledonu Francuz nigdy nie przeszedł jeszcze III rundy!

Monfils świetnie się rusza, ale pod warunkiem, że ma dużo czasu na dojście do piłki. Na trawie, gdzie trzeba się schylać, wykazać większym refleksem, nie jest już tak szybki.

Monfils to także typ zawodnika chimerycznego, nie potrafiącego grać na równym poziomie przez dłuższy czas. We Francji uchodzi za wielki talent, ale w dużej mierze niespełniony - trzy ćwierćfinały Szlema w ciągu siedmiu lat to trochę mało. Monfils, gdy stawka jest duża, bardzo często zawodzi - z 13 finałów imprez ATP, zdołał wygrać tylko trzy, dość kameralne zresztą, m.in. Sopot w 2005 r. (widziałem ten finał na własne oczy).

Francuz ma też na głowie problemy poza kortem. - Nie grałem dobrze, walczyłem ze sobą, w kluczowych momentach pomogło mi większe doświadczenie. Ciężko jest mi skoncentrować się na grze ze świadomością, że mój przyjaciel jest w śpiączce - mówił Monfils dziennikarzom „L'Equipe" po trudnym spotkaniu ze Słoweńcem Gregą Żemlją 4:6, 6:3, 6:3, 7:6 (9-7). Chodzi o Philippe'a Manicom'a, byłego fizjoterapeutę i serdecznego przyjaciela Monfilsa. Manicom choruje na raka i w stanie ciężkim przebywa w śpiączce w szpitalu. Australijski trener Monfilsa Roger Rasheed (były szkoleniowiec m.in. Lleytona Hewitta) mówił, że Gael był jedną z ostatnich osób, które rozmawiały z Philippem przed wprowadzeniem go przez lekarzy w stan śpiączki. Gael podobno bardzo przeżywa cierpienia swojego przyjaciela. 

Łukasz nie ma takich problemów, jest uskrzydlony wspaniałym zwycięstwem nad Karloviciem, a trawa będzie promować jego ofensywny styl gry. Żemlija podczas pojedynku z Monfilsem właściwie nie ruszał się z linii końcowej. Francuz mógł dzięki temu spokojnie przygotowywać swoje kontrataki. Z Łukaszem tak łatwo nie będzie.

Spotkanie w piątek. Mam nadzieję, że trawa zapłonie od emocji i fantastycznego tenisa.

autor: Jakub Ciastoń

http://tenisowy.blox.pl/2011/06/Kubot-v … sacje.html

DUN I LOVE - 24-06-2011 09:52:42

Łukasz Kubot: Zagrałem trzy sety fantastycznie
 
Łukasz Kubot zmierzy się z Francuzem Monfilsem (nr 9.) w III rundzie Wimbledonu. Polski tenisista w środę pewnie pokonał Chorwata Ivo Karlovicia 7:6(2), 6:3, 6:3.
- Monfils to showman, który potrafi wygrać każdy mecz i ma dużo doświadczenia na wielkich kortach. Walczy o każdą piłkę i nigdy nie odpuszcza. Na pewno nie wyjdę do gry w roli faworyta, więc nie będę miał nic do stracenia i będę się starał ukraść mu show. Myślę, że jutro przygotujemy na spokojnie z trenerem taktykę na niego. Mam nadzieję, że po meczu będę zadowolony z gry, niezależnie jaki będzie wynik spotkania. Powiem tak: byłoby fajnie po następnym meczu tańczyć kankana - stwierdził Kubot.

Tenisista z Lubina, zgodnie z umową z czeskim trenerem Janem Stočesem, po każdym efektownym zwycięstwie w singlu w ważnym turnieju tańczy kankana przed zejściem z kortu. Jego zwycięstwo nad Karloviciem to był piąty mecz wygrany w Londynie, bowiem do turnieju głównego przebił się przez trzy rundy eliminacji.

W najbardziej wyrównanym pierwszym secie żaden z tenisistów nie stracił swojego serwisu, więc doszło do tie breaka. W nim Polak zdobył ostatnie pięć punktów, od stanu 2-2.

- Mecz miał się toczyć przede wszystkim na płaszczyźnie psychicznej i na jednym przełamaniu, no i tak było. To było widać na początku: nerwówka po obu stronach, do tego obaj byliśmy trochę zaskoczeni zmianą w planie gier. Mieliśmy grać trzeci mecz, a nagle zostaliśmy przesunięci na wcześniejszą godzinę. Ja w trakcie deszczu siedziałem w domu, który tu wynajmuję podczas Wimbledonu i czekałem na znak od trenerów - powiedział Kubot.

- W sumie przyjechałem na ostatnią chwilę i popełniłem tutaj duży błąd, bo przed meczem się dobrze nie rozgrzałem. Nawet nie zdążyłem odbić kilku piłek wcześniej. Skutki było widać w pierwszy gemach, gdy miał break pointy, ale udało mi się wybronić z nich. Zresztą ja też nie wykorzystałem szans, natomiast kluczowy dla całego meczu był chyba tie break. W następnych dwóch setach koncentrowałem się na wygrywaniu swojego serwisu i czekałem na jakąkolwiek szansę przy jego podaniu. Jak się pojawiły, to je wykorzystałem - dodał.

W drugim secie Kubot przełamał serwis rywala w szóstym gemie, po chwili prowadził 5:2, po czym zakończył go wynikiem 6:3. Natomiast w trzecim kluczowy był break zdobyty w ósmym gemie, na 5:3.

- W trzecim secie Karlović miał chyba najwyższy procent pierwszego serwisu. Postawił wszystko na jedną kartę i szczęśliwie się złożyło, że przy pierwszej szansie na przełamanie zagrałem fantastyczny return, właściwie typowo deblowy. Uważam, że dzisiaj decydująca była koncentracja i skuteczność pierwszego serwisu. Nie wkładałem w niego całej siły, lecz starałem się mocno rotować piłki i grać na jego ciało albo na forhend. Nie chciałem pozwolić złapać rytmu Karloviciovi i muszę przyznać, trochę nieskromnie, że zagrałem dzisiaj trzy sety fantastycznie - stwierdził Kubot.

- Moja taktyka, którą konsekwentnie realizowałem, to było unikanie wymian przy własnym serwisie, bo on potrafi odgrywać niewygodne piłki slajsem. W jego gemach czekałem na jego drugi serwis, po czym returnowałem mu w środek kortu długie piłki w nogi. Czasem, jak byłem spóźniony, trafiałem w linię, ale to normalne. Przy jego potężnym pierwszym podaniu mogłem się tylko wykazać refleksem bramkarza przy rzucie karnym. Pomogło mi w tym doświadczenie z debla. Jestem zadowolony, że wykorzystałem minimalny czas na korcie do odniesienia zwycięstwa. To ważne, bo teraz mam więcej czasu na regenerację przed kolejnym meczem - dodał.

W czwartek po południu Polak rozpocznie występ w deblu razem z 39-letnim Markiem Knowlesem z Wysp Bahama (jego stały partner Austriak Oliver Marach zrezygnował z gry w Wimbledonie). Rywalami pary rozstawionej z numerem dziesiątym będą Australijczyk Chris Guccione i Kanadyjczyk Adil Shamasdin.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … astycznie/

Joao - 26-06-2011 09:26:21

Jan Stočes: Liczę na kolejnego kankana Łukasza

Łukasz Kubot zagra z Hiszpanem Feliciano Lópezem w 1/8 finału wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. Czeski trener Jan Stočes ma nadzieję, że tenisista z Lubina znów będzie miał okazję zatańczyć kankana. W sobotę 93. w rankingu ATP World Tour Kubot wyeliminował w Londynie rozstawionego z numerem dziewiątym Francuza Monfilsa 6:3, 3:6, 6:3, 6:3. Po zwycięstwie z ósmym zawodnikiem świata Polak tradycyjnie zatańczył na korcie numer 3. kankana, zgodnie z umową, jaką zawarł na początku roku ze swoim czeskim trenerem.

- Kiedy w listopadzie rozpocząłem pracę z Łukaszem umówiliśmy się, że po każdym ważnym wygranym meczu będzie na korcie tańczył. Umowa wciąż obowiązuje i nie ma od niej wyjątku. Tutaj były już trzy kankany i mam nadzieję, że w poniedziałek będzie okazja do następnego, choć na pewno pokonać Lópeza nie będzie łatwo; jest szybki i nieustępliwy. Najważniejsze, że teraz Łukasz ma ponad dzień na odpoczynek, bo ma za sobą dwa ciężkie tygodnie - powiedział PAP Stočes.

- Nie sądzę, żebym w poniedziałek zobaczył kankana na korcie centralnym, bo raczej mecz będzie rozgrywany na korcie numer dwa lub trzy. Jednak najważniejsze jest, żeby Łukasz krok po kroku realizował nasze założenia i skupiał się na kolejnym meczu - dodał.

Czeski trener prowadzi jednocześnie dwóch niemieckich tenisistów - kontuzjowanego obecnie Benjamina Beckera oraz Rainera Schüttlera, który odpadł w II rundzie Wimbledonu, po porażce z Lópezem.

- López pokonał mojego innego zawodnika. Widziałem ten mecz, więc wiem, jak López tu gra. Zresztą był tu już w ćwierćfinale, co daje mu pewną przewagę nad Łukaszem, ale jutro siądziemy na spokojnie, porozmawiamy o tym i przeanalizujemy taktykę na następny mecz - zaznaczył.

Szkoleniowiec ocenia szanse 50 na 50 procent. - Jestem przy tym optymistą, bo dzisiaj Łukasz pokazał, że ma charakter i jest waleczny. Dzisiaj zostawił na korcie serce i w zamian przebił się do elity. To duże osiągnięcie, bowiem pokonał zawodnika z czołowej dziesiątki rankingu.

Stočes wspomniał, że Monfils ma zawsze słaby początek i potrzebuje trochę czasu, żeby się rozegrać. - Dlatego w szatni przygotowywaliśmy Łukasza, żeby był jak najlepiej rozgrzany i przygotowany do wygrywania pierwszych piłek, bo one mogą mu dać zwycięstwo w trzecim secie.

Kubot w styczniu nie obronił punktów za ubiegłoroczną IV rundę wielkoszlemowego Australian Open. Chociaż w pierwszym meczu pokonał Amerykanina Sama Querreya, wówczas 18. na świecie (8:6 w piątym secie) to później przegrał z Ukraińcem Serhijem Stachowskim. W lutym nie powiodło się mu też w Ameryce Południowej (w 2010 roku był w finale w Brasil Open). W wyniku tego wypadł z pierwszej setki rankingu, w którym najwyżej był na 41. miejscu w kwietniu 2010 r.

- Kiedy rozpoczęliśmy wspólne treningi w listopadzie grał raczej defensywnie. Starałem się to zmienić, bo uważam, że wysoki zawodnik, z mocnym serwisem, powinien większość punktów zdobywać chodząc do siatki, kiedy tylko się da. To jest jego największa siła. W ostatnich tygodniach gra chyba najlepszy tenis w karierze, bo wykorzystuje swoją największą broń - serwis i wolej - powiedział Stočes.

Przed trzema tygodniami Kubot przebił się z eliminacji do wielkoszlemowego Roland Garros, gdzie w pierwszym meczu wyeliminował 12. na świecie Hiszpana Almagro, a doszedł do III rundy.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … a-lukasza/

Joao - 26-06-2011 09:34:29

Kubot: Na korcie zostawiam serducho

Łukasz Kubot pokonał w III rundzie Gaela Monfilsa 6:3, 3:6, 6:3, 6:3 i po raz drugi w karierze znalazł się w 1/8 finału singlowego Szlema. - Nie mam wielkiego doświadczenia, ale przynajmniej staram się zostawić na korcie kawał serducha - mówił po zwycięstwie. W poniedziałek zagra o ćwierćfinał z Feliciano Lopezem. - Szanse są 50/50 - mówi czeski trener Polaka Jan Stoces. - Każdy z nas może zostać czarnym koniem - dodał Łukasz.

Po ostatniej piłce pojedynku z Monfilesem kibice wstali i długo bili Polakowi brawo, a on znów odtańczył tradycyjnego już kankana na cześć trenerów Jana Stocesa i Ivana Machytki

Spotkanie rozpoczęło się w piątek, ale przy stanie 6:3, 3:6, 3:3 i 40:40 zostało przerwane przez deszcz.

W sobotę wszystko zaczęło się idealnie dla Polaka - Monfils, ósma rakieta rankingu ATP, wyszedł na kort rozkojarzony. Rozpoczął od podwójnego błędu serwisowego, a chwilę później Kubotowi wystarczyło jedno odbicie piłki za siatkę, by Monfils zepsuł i stracił gema.

Od tego momentu Polak rządził na korcie. To były prawdopodobnie najefektowniejsze gemy męskiego polskiego tenisa w ostatnich 30 latach - pewny serwis, genialne akcje przy siatce, returny jak ciosy brzytwą i woleje na kosmicznym poziomie. Od momentu, gdy wznowiono mecz, Monfils zdołał wygrać jedynie trzy gemy! Wszystkie przy własnym serwisie i głównie dlatego, że Łukasz już prowadził i trochę odpuszczał walkę. - Dawaj, Łukasz! Brawo! - krzyczeli polscy kibice na trybunach.

- Gael powiedział, że Kubot był niesamowity. Że nie pamięta, kiedy ostatnio grał z kimś tak świetnie atakującym przy siatce, kto tak dobrze czytał jego serwis. Powiedział, że Polak momentami grał jak Federer - opowiadali francuscy dziennikarze po rozmowie z Monfilsem. Francuz dodał, że nic go nie bolało, był w pełni sił. Całą zasługę zwycięstwa przypisał świetnej grze Kubota.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … ducho.html

DUN I LOVE - 26-06-2011 12:13:19

Fantastyczna dyspozycja Łukasza. Polak wraca do Top-70 i kto wie, może najlepszy okres w swojej singlowej karierze ma wciąż przed sobą? ;) Zwycięstwo w WS z tenisistą z Top10 to optymistyczny prognostyk.

DUN I LOVE - 27-06-2011 20:23:10

The Biofile Lukasz Kubot

http://www.atpworldtour.com/~/media/ED7EF48607414FD4AF0E0796F8F2E5D2.ashx
Lukasz Kubot, 29, is currently No. 93 in the
South African Airways 2011 ATP Rankings.


Poland's Lukasz Kubot reveals his favourite meal, funniest tennis memory and the last book he read in this biofile...

First Tennis Memory: “With my friend and my parents to the tennis courts. That’s the first thing I remember from tennis.”

Tennis Inspirations: “Well, when I was younger, my father was a soccer player, so I was playing soccer. And tennis. And when I became 15 I decided to play more tennis. My inspirations were Kafelnikov, Edberg and Bjorkman.”

Last Book Read: “The Alchemist by Coelho.”

Favourite Movies: “I grew up with Rocky movies. Over The Top with Sylvester Stallone [smiles].”

Hobbies/Leisure Activities: “Soccer, basketball, a lot of sports. And if there’s time, going to the beach.”

Favourite Meal: “Tomato soup from my mom.”

Favourite Ice Cream Flavor: “No ice cream.”

Pre-Match Feeling: “Exciting. Looking forward to the match. Pumping up, for sure. Just staying focused.”

Greatest Sports Moment: “Just that I was born and that I have a life [smiles]. But…that I’m doing in my life what I’m doing and I’m enjoying the life with it.”

Most Painful Moment: “Always when you’re having injuries.”

Favourite Tournaments: “Let’s say Acapulco and Belgrade.”

Current Car: “Audi A6."

Closest Tennis Friends: “Oliver Marach and Mariusz Fyrstenberg.”

Funniest Players Encountered: “Dmitry Tursunov.”

Toughest Competitors Encountered: “I had the worst feeling against Jiri Vanek of Czech Republic, but I made it through, I beat him once. And Davydenko.”

Strangest Match: “6-0 against the Bryans [in 2009] in Cincinnati.” (Editor's note: The Bryans came back for a 0-6, 6-4, 10-4 win over Kubot-Marach.)

Funny Tennis Memory: “Funny was once I played with Oliver in doubles. And I hit him with my serve to the head. And the ball didn’t go left or right – it went 20 meters straight up. Fell down and the ball fell down and hit him again. And we were playing French guys in the Challenger. It was at the end of 2005, the Challenger in Doha. After, it was the ATP tournament. And the first question that I asked Oliver, Man, sorry, are you okay? And his answer was like, Man, I want to win [smiles]. So I had a second serve after and I couldn’t stop laughing. So I was laughing. I got a time violation from the referee. And I hit the second serve directly to the fans with my frame [smiles]. So that was probably the funniest.(Win?) We win the match. We won the tournament with a wildcard. And we played semifinal in Doha tournament, which actually started the doubles career.”

Favourite Players To Watch: “Tomas Berdych and Radek Stepanek."

People Qualities Most Admired: “That they are staying on the ground. And when somebody goes on the court, that they try to give the best. And I like those kinds of players that are mixing and coming to the net, playing aggressive. So I like those kinds of players.”

Courtesy of Scoop Malinowski, tennis-prose.com

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … Kubot.aspx

Joao - 28-06-2011 10:01:06

Kubot niepocieszony: Lepiej grać brzydko i wygrać

Kubot przegrał bitwę o ćwierćfinał z Hiszpanem Feliciano Lopezem 6:3, 7:6 (7-5), 6:7 (7-9), 5:7, 5:7. W trzecim secie w tie-breaku Polak zmarnował dwie piłki meczowe. Jedną przy własnym podaniu, drugą - przy serwisie Lopeza. Po blisko czterech godzinach walki minimalnie lepszy okazał się Hiszpan i to on zmierzy się w środę z Andym Murray'em o półfinał.

Nie wiem, czy to był najdłuższy mecz, jaki zagrałem, ale na pewno najdłużej zapadnie w mojej pamięci. Jasne, że ta porażka bardzo boli. Było blisko zwycięstwa, ale jednocześnie bardzo daleko.

Czy ja wiem, czy to był najlepszy mecz w moim życiu? Nawet jeśli, to go przegrałem, nie wystarczyło do zwycięstwa. Lepiej grać brzydko i wygrać, niż ładnie i przegrać.

Grałem va banque, trzymałem się mojej ofensywnej taktyki. Przy meczbolu zagrałem prawidłowo, poszedłem do siatki, choć najwyraźniej akurat taki wolej, to był wtedy zły wybór. Zagrałem go za krótko i on mnie minął. Może powinienem zaserwować inaczej? Trudno powiedzieć. Jest 20 minut po meczu.

Przeciwnikowi na pewno gratuluję wytrwałości. W końcówce zdecydowało moje zmęczenie, ale też Lopez zaczął lepiej serwować. Zaprocentowało jego większe doświadczenie. Może też trochę szczęścia zabrakło. W piątym secie w tie-breaku przy 3-1 on wziął challange, a na tablicy widniało już 4-1 dla mnie. Wygrał jednak powtórkę wideo o kilka centymetrów, zrobiło się 3-2. Ale mecz rozstrzygnął się wcześniej.

Na korcie zostawiłem wszystko, co mogłem z siebie dać. Przegrałem, muszę wyciągnąć wnioski, dalej pracować. Nigdy wcześniej nie byłem w takiej sytuacji.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … zydko.html

Joao - 28-06-2011 10:03:32

"Marca": Hiperagresywna gra Kubota

Łukasz Kubot podczas meczu z Feliciano Lopezem Fot. Sang Tan AP Hiszpański dziennik "Marca" docenił starania Łukasza Kubota, który przegrał 6:3 7:6(5) 6:7(6) 5:7 5:7 w walce o ćwierćfinał Wimbledonu z Feliciano Lopezem. - Feliciano został zaskoczony hiperagresywną, godną naśladowania grą Kubota - czytamy w hiszpańskiej prasie.

Starania Kubota doceniła hiszpańska "Marca". - Feliciano został zaskoczony hiperagresywną, godną naśladowania grą Kubota. Po pierwszych pięciu minutach Polak siedział na krzesełku prowadząc już 3:0 - możemy przeczytać na jej łamach.

Dziennik odniósł się także do sytuacji, w której Lopez obronił dwie piłki meczowe. Po wygranym secie, patrząc w kierunku swojego sztabu szkoleniowego Hiszpan miał szeptać: "Jeszcze wygram ten mecz". Zakończenie spotkania określono jako spełnienie zasady "do trzech razy sztuka". Lopez wykorzystał bowiem trzecią okazję na zakończenie spotkania i to on spotka się w ćwierćfinałowym pojedynku na korcie centralnym z faworytem gospodarzy Andy'm Murrayem.

Dla Hiszpana będzie to trzecia wizyta w ćwierćfinale Wimbledonu. W roku 2005 przegrał z Lleytonem Hewittem, a trzy lata później pokonał go Marat Safin.

http://www.sport.pl/tenis/1,107387,9854 … ubota.html

Joao - 28-06-2011 10:07:53

Kubota punkt do szczęścia: Na korcie zostawiłem wszystko, co mogłem z siebie dać

Kubot zaczął pojedynek asem w linię, a potem z każdą minutą grał jeszcze lepiej - przez trzy pierwsze gemy Lopez, 44. tenisista listy ATP, zdołał wygrać jedną piłkę! Po 10 minutach było 3:0 dla Polaka (ATP 93).

Chwilę później wszyscy na trybunach uwierzyliśmy, że Kubot może zwyciężyć i zostać pierwszym od 31 lat zawodnikiem znad Wisły w ćwierćfinale Wielkiego Szlema. Tym ostatnim był Wojciech Fibak, który w swoim najlepszym 1980 r., doszedł do 1/4 finału Rolanda Garrosa, Wimbledonu i US Open. Wśród Kobiet ćwierćfinały singlowego Szlema czterokrotnie osiągała też w ostatnich latach Agnieszka Radwańska.

Lopez w poprzedniej rundzie wyeliminował trzykrotnego finalistę Wimbledonu Andy'ego Roddicka, ale w poniedziałek długo uderzał niepewnie, trafiał w piłki ramą, denerwował się, rozkładał ręce i mamrotał po hiszpańsku do siebie i trenerów. A Kubot grał jak w transie - posyłał asy, jego woleje przy siatce znów zapierały dech. Polak atakował właściwie nieustannie, nie tylko po pierwszych, ale też drugich serwisach. - Come on! - krzyczał do siebie po najlepszych akcjach, zaciskając pięść. Taka motywacja napędzała go do jeszcze skuteczniejszej postawy.

Drugą partię Kubot wygrał po tie-breaku 7-5. W decydującej wymianie minął Lopeza chirurgicznym strzałem koło linii. - Vamos, Łukasz! - ryknął ktoś na trybunie.

W połowie trzeciego seta Lopez z wściekłości walił rakietą w krzesło, bo nie mógł już wytrzymać genialnych stop wolejów Kubota. - Sampras, Sampras - pokrzykiwał do swoich coachów, dając do zrozumienia, że od jak dawna nie widział kogoś, kto tak genialnie spisuje się pod siatką. Za ten wybuch wściekłości Lopez dostał upomnienie od sędziego.

Historia najnowszego polskiego tenisa rozstrzygała się w tie-breaku trzeciej partii. Przy 6-5 Kubot miał meczbola. Jeden udany serwis dzielił go od pojedynku w ćwierćfinale z Andym Murray'em na korcie centralnym w meczu transmitowanym w BBC na całą Wielką Brytanię. Jego zdjęcie pojawiłoby się w każdej brytyjskiej gazecie, a do nas na czwarte piętro biura prasowego Wimbledonu, przyszłaby pielgrzymka dziennikarzy z " Timesa", " Guardiana", " The Telegraph" szukających informacji o Kubocie.

Historia wisiała na włosku. I Kubot zaczął dobrze - przy meczbolu zaserwował mocno, zaatakował. Ale tym razem jego wolej wrócił, bo Lopez minął Polaka. Chwilę później miał jeszcze jedną piłkę meczową przy podaniu Lopeza, ale znów się nie udało - Hiszpan cudem wykaraskał się z opresji i wyszarpał seta.

Wtedy tak na prawdę rozstrzygnęły się losy meczu, bo choć w sumie bili się blisko 4 godziny, to im dłużej biegali, tym bardziej zmęczony był Polak. Dla niego to już siódme spotkanie, bo przecież grał od eliminacji. Miał w nogach 21 setów, a Lopez - tylko 10. Im większe zmęczenie, tym więcej błędów - Łukasz coraz częściej nie trafiał tak, jak chciał.

W czwartej partii Polak przełamał serwis Lopeza w siódmym gemie, ale Hiszpan za moment się odłamał, bo coraz skuteczniej mijał Kubota, gdy ten atakował przy siatce.

- Vamooooos! - ryczał Lopez, gdy w końcówce piątego seta przejął kontrolę nad meczem.

- Łukasz nie zasłużył na tę porażkę. Powinien zwyciężyć. Zagrał wyśmienicie taktycznie, obnażając błędy Lopeza. Hiszpan grał na przetrwanie, zwyciężył bardzo szczęśliwie. Łukasz przy meczbolu poszedł do siatki, do końca był konsekwentny. Zabrakło odrobiny szczęścia, centymetrów. Czescy trenerzy wykonali wielką pracę nastawiając Łukasza na tak ofensywną grę, ale ja też od dawna mówiłem, że tak właśnie powinien robić - powiedział po meczu " Gazecie" Wojciech Fibak obserwujący pojedynek na żywo w Londynie. - W końcówce zdecydowało zmęczenie, Łukasz nie miał już chyba sił. Wielka szkoda. Gdyby wygrał tego meczbola wokół nas zapanowałoby totalne szaleństwo, bo każdy przeciwnik Murraya od razu staje w centrum zainteresowania - dodał Fibak. - Wielki pech Łukasza, zabrakło tak niewiele, trudno mieć do niego pretensje - stwierdził Jacek Kseń, prezes Polskiego Związku Tenisowego.

- Łukasz zagrał prawdopodobnie jedno z najlepszych spotkań w swoim życiu, a mimo to przegrał. Zdecydował ten pierwszy meczbol przy jego serwisie. Chyba mógł zagrać go nieco bardziej odważnie. Potem była jeszcze szansa w czwartym secie po tym przełamaniu serwisu, ale Łukasz nie zdołał utrzymać swojego podania - powiedział " Gazecie" Jan Stoces, czeski szkoleniowiec Kubota. - Lopez sprawiał wrażenie chorego, zmęczonego, snuł się po korcie i grymasił, ale to tylko pozory, on taki ma styl. W rzeczywistości bronił się bardzo mądrze - dodał Stoces.

Łukasz mógł zostać razem z Bernardem Tomicem pierwszym kwalifikantem od 2000 r. (Władimir Wolczkow) w tej fazie turnieju. Ale nie został. Porażka w 1/8 finału oznacza premię 67,5 tys. funtów i powrót w okolice 70. miejsca na liście ATP.

http://www.sport.pl/celebrities/1,10462 … orcie.html

DUN I LOVE - 03-07-2011 10:13:01

Kubot wystąpi dopiero w Stuttgarcie

Znamy dokładny plan startowy Łukasza Kubota. Najlepszy polski tenisista będzie dłużej - niż wcześniej planował - odpoczywał po świetnym występie w Wimbledonie. Kubot zrezygnował z walki w challengerze w Scheveningen, który rozpocznie się w poniedziałek. W holenderskim kurorcie miał być rozstawiony z jedynką.

Stuttgart
Łukasz zagra tydzień później w Mercedes Cup w Stuttgarcie (11-17 lipca, korty ziemne, 398 tys. euro). Organizatorzy turnieju ATP w Niemczech przyznali Polakowi dziką kartę. Kubot uniknął więc rywalizacji w kwalifikacjach. W zawodach zaprezentują się m.in. Gael Monfils, Jurgen Melzer, Michaił Jużny, Richard Gasquet, Gilles Simon, Florian Mayer czy Nikołaj Davydenko. Wystąpi także w grze podwójnej. Jego partnerem deblowym będzie Austriak Oliver Marach.
W Stuttgarcie walczyć będą także m.in. Marcel Granollers i Marc Lopez, Daniele Bracciali i Dick Norman czy Jeremy Chardy i Lukas Dlouhy.

Hamburg
Polak nie zgłosił się eliminacji bet-at-home Open - German Tennis Championships (18-24 lipca, korty ziemne, 1 mln euro). W Hamburgu zagra prawdopodobnie tylko w deblu. W singlu jest jedenastym rezerwowym do turnieju głównego.

Umag
Prawie pwne miejsce w drabince głównej ma Łukasz w Studena Croatia Open w Umag (25-31 lipca, korty ziemne, 398 tys. euro). Jest bowiem pierwszym rezerwowym. W Chorwacji chcą wystąpić także min. Juan Ignacio Chela, Alexandr Dolgopolov, Marin Cilic, Fabio Fognini czy Tommy Robredo. Być może 29-latek nie zagra w Umag, gdyż tydzień później ma zaplanowany start w dużych zawodach w USA.

Waszyngton
W Legg Mason Tennis Classic (1-7 sierpnia, korty twarde, 1,1 mln $) Kubot wystąpi w turnieju głównym. W Waszyngtonie zaprezentują się też m.in. Mardy Fish, Andy Roddick, Viktor Troicki, David Nalbandian czy Milos Raonic.

http://polskitenis.eu/index.php?readmore=4975

Joao - 21-07-2011 09:01:08

Marzeniem igrzyska w Londynie

Najwyżej sklasyfikowany obecnie w rankingu ATP polski tenisista Łukasz Kubot (60) powiedział podczas środowej konferencji prasowej w Poznaniu, gdzie gra w challengerze Porsche Open powered by Enea, że jego marzeniem jest udział w igrzyskach w Londynie. - Czasu wolnego prawie nie mam. Chciałbym po Poznaniu krótko odpocząć. Myślę już o US Open. Wcześniej wystartuję w Waszyngtonie. Sukcesy w singlu w dużej mierze zawdzięczam występom w deblu. Dlatego, zgodnie z umową, będę do US Open występował również w turniejach z Oliverem Marachem. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest udział w igrzyskach w Londynie. W tenisowej szatni olimpijski turniej nazywa się Piątym Wielkim Szlemem - powiedział Kubot.

Pytany o to, skąd wzięły się pozytywne zmiany w jego grze i sukcesy w ostatnich miesiącach, wskazał na towarzyszącego mu czeskiego szkoleniowca Jana Stočesa.

- Nawiązaliśmy współpracę w listopadzie ubiegłego roku. Jestem z niej bardzo zadowolony. Trener jest osobą bardzo doświadczoną. To on nauczył mnie agresywnego tenisa. Jego rady są dla mnie cenne - zaznaczył rozstawiony z "jedynką" Kubot.

Przyznał, że rzadko bywa w Polsce, a pełne trybuny kortu centralnego w Poznaniu dowodzą, że: - Ludzie chcą oglądać tenis w moim wykonaniu. Wprawdzie kwalifikant ze Słowacji Kamil Čapkovič omal mnie nie pokonał, ale walczyłem do końca i zdołałem wygrać. Zawsze zresztą mówię, że najtrudniejsza jest I runda. W II trafiam na przeciwnika, z którym zmierzyłem się tylko raz, trzy lata temu, i który gładko mnie pokonał. To Włoch Marco Crugnola. Będę chciał się zrewanżować za porażkę. Nie myślę jednak na razie o tym czy wygram turniej w Poznaniu czy też awansuję do finału. Chciałbym pokazać dobry tenis.

Kubot włada kilkoma językami. Pytany czy to sprawa specjalnych uzdolnień odpowiedział: - Podczas turniejów staram się wiele rozmawiać w obcych językach. Angielskiego i rosyjskiego uczyłem się w domu i szkole. Niemieckiego - w Austrii, bo wiele razy tam przebywałem, grałem i trenowałem. Czeskiego - od niedawna. Czasami rozmawiam po ... polsku. Miejmy nadzieję, że nie będę musiał się uczyć chińskiego.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … -londynie/

Szamba betonowe Brańsk przegrywanie kaset vhs warszawa przegrywanie kaset vhs łódz