DUN I LOVE - 03-01-2010 20:06:14

Z pewnością lwia część userów na tym forum miała, ma teraz bądź będzie miała w przyszłości styczność ze studiowaniem.
Jedni w roli studentów, inni w roli znajomych studentów , inni w roli rodziców studiujących dzieci, a jeszcze inni jako przyszli studenci.
Mam nadzieję, ze jak się temat jakoś rozwinie to można stworzyć naprawdę ciekawa dyskusje, bo to jednak spory kawałek życia.

Zapraszam ;)


ps pozostałe etapy naszej edukacji też podchodzą pod ten temat. ;)

Fed-Expresso - 28-04-2010 21:03:57

Tematy zwiazane z oswiata sa najwyrazniej srednim pomyslem :D

metjuAR - 28-04-2010 22:54:32

Ja tam mogę się pochwalić że w następnym tygodniu zdaję maturę. :D

COA - 28-04-2010 23:21:09

A ja tym, że przez takich jak Ty mam tydzień wolnego xDDD

metjuAR - 28-04-2010 23:22:23

To samo Cię czeka. :D:D:D:D:D:D:D

metjuAR - 04-05-2010 07:43:50

Dzisiaj polak pisemny - aby zdać i do przodu - liczy się matma, angol i gegra. :] Stresik mały mam.

DUN I LOVE - 04-05-2010 10:21:09

metjuAR napisał:

Dzisiaj polak pisemny - aby zdać i do przodu - liczy się matma, angol i gegra. :] Stresik mały mam.

Ja przed maturą stresowałem się tylko raz - przed ustnym z Polaka. :D
Był to nasz pierwszy egzamin i cały rok straszyli, jak to będzie ciężko, rygorystycznie itp itd
Na prezentację poświęciłem tyle samo czasu co na Historię czy WOS, skończyło się na 20/20. Nic specjalnego, wynik każdego odzwierciedlał mniej więcej to, jakimi uczniami z polskiego byliśmy w ciągu 3 lat LO.

Największe jaja to były egzaminy pisemne. Ja nie wiem na jakiej podstawie oni to oceniali. Najbardziej po egzaminach byłem zachwycony historią rozszerzoną. Trafiłem w temat, napisałem pracę na ponad 7 stron, po prostu jedną z najbardziej obfitujących w walory w życiu. Później patrzę na wynik i...30 % :o

WOS rozszerzony w mojej ocenie poszedł mi najgorzej, wynik...74 % :D

Poszedłem na Niego w ostatniej chwili, wepchnięty na salę przez koleżankę. Jej zapał znaczy teraz dla mnie tyle co możliwość studiowania w trybie stacjonarnym. :]

metjuAR - 04-05-2010 12:34:19

No i po.... Nie wiem jak mi szczerze poszło - byłem mocno zaskoczony lekturami jakie komisja przygotowała: Świętoszek i Zdążyć przed Panem Bogiem. Szczególnie ta druga mnie zaskoczyła. Wybrałem oczywiście Świętoszka :) Natomiast tekst był o internecie - wbrew pozorom wcale taki łatwy nie był - szczególnie ostatnie dwa zadania. Przedostatnie to nawet nie ruszyłem :/ Ale już teraz wiem że min. 10% mam - raczej powinienem zdać.

Art - 04-05-2010 12:55:21

Też pisałem Świętoszka. Najlepsze, że przed maturą bałem się, że mogą dac tematy, których nie będę za bardzo ogarniał, a tu były takie dwa, z których nie wiedziałem jaki wybrac :lol: Myślę, że jakoś to będzie choc i tak

polak pisemny - aby zdać i do przodu - liczy się matma, angol i gegra.

metjuAR - 04-05-2010 18:10:24

A jak tam z tekstem - na różnych portalach przeglądałem przykładowe odpowiedzi to na 14 zadań 10-11 mam dobrze. Pamiętam że 13 zadanie nawet nie ruszyłem. Ogólnie to rozumienie tekstu czytanego fajnie mi poszło.

Art - 04-05-2010 20:56:31

Z tego co już się zorientowałem to te 13 wielu osobom sprawiło problemy; sam dopiero po napisaniu pracy coś tam dopisałem, ale i tak spodziewam się zera :] Reszta całkiem całkiem.

metjuAR - 05-05-2010 15:03:24

Matma dzisiaj elegancko poszła :) Jeszcze łatwiejsza niż mi się wydawało że będzie. Jutro angol i rónież trzeba będzie pocisnąć :]

metjuAR - 16-08-2010 00:02:02

Mogę się pochwalić że dostałem się (co chciałem) na wydział elektryki na Politechnice Warszawskiej.  :)

DUN I LOVE - 17-09-2010 14:31:39

metjuAR napisał:

Mogę się pochwalić że dostałem się (co chciałem) na wydział elektryki na Politechnice Warszawskiej.  :)

Gratulacje, sorry, że tak późno, ale dopiero teraz to przeczytałem. :P

Jules - 17-09-2010 19:46:47

Nie odkryłem wcześniej tego wątku, ale też w tym roku zdawałem maturkę, no i... zdałem. A dostałem się na stosunki międzynarodowe na UAM w Poznaniu.

anula - 17-09-2010 21:23:35

Ech ! . Stare , dobre czasy. :D
Niestety już dawno za mną. :rozpacz:
Panowie powyżej  - gratulacje.  Studiujcie pilnie i nie zapomnijcie dobrze się bawić. :P

DUN I LOVE - 20-09-2010 09:54:13

Intensywnie myślę o jakichś studiach podyplomowych. Ogrom materiału i ogólnie ogrom przedświęzięcia aplikacyjnego mnie przeraża, więc muszę szukać zastępczych form wzbogacenia CV.

Blue - 20-09-2010 20:13:25

Witam wszystkich tegorocznych maturzystów :)
Z czego planujecie zdawać, i jakie plany na przyszłość ?
Ja mam w planach rozsz matme, gere, ang i podst z franca. Nie wiem jak mi to wyjdzie ale zobaczymy :) Najbardziej obawiam sie matmy gdyz jest to moj gwozdz do trumny :D O reszte jestem raczej spokojny.

jaccol55 - 20-09-2010 20:17:07

A polski? Też trzeba go zdać. :wysmiewa:

Blue - 20-09-2010 20:22:40

Polski to pryszcz w porownaniu do w/w.

Serenity - 20-09-2010 20:59:39

Blue napisał:

Witam wszystkich tegorocznych maturzystów :)

Również witam ;)

Blue napisał:

Ja mam w planach rozsz matme,

Szacun ;) sam nigdy bym się na to nie odważył.

Ja mam w zamiarze zdawać prócz polskiego i matmy(podstawowej rzecz jasna) rozszerzoną histę i WOS,a z języków to angielski.Prócz ang mam w szkole niemiecki,ale delikatnie mówiąc nie przepadam za językiem naszych zachodnich sąsiadów.

Ja się najbardziej obawiam ustnego polskiego,(temat już mam wybrany)bo z racji tego że jestem nieśmiałym człowiekiem,to w większym stopniu zżera mnie trema.Ale ze stresem potrafię sobie radzić,co pokazał chociażby mój ostatni egzamin na prawo jazdy.

Blue - 20-09-2010 21:26:13

Matma rozszerzona hmm ten szacun to taki trochę na wyrost gdyż z matmy jestem w d**ie :) Jeszcze nie cały rok więc może jakieś owoce będą :)

wyczesany - 22-09-2010 13:13:26

Też jestem tegorocznym maturzystą, jako dodatkowe wziąłem chem i fiz na rozszerzeniu + bio podstawa (dla "przyjemności"). Dostałem się na budownictwo w pierwszym naborze na Polibudę Białostockę ;) W przyszłym roku planuję poprawiać maturę i będę próbował dostać się na stomatologię, żałuję, że od razu nie próbowałem. Najgorszym przedmiotem był dla mnie język polski, szkoda pisać ile miałem z obu części...

filip.g - 26-09-2010 20:36:30

Blue napisał:

Witam wszystkich tegorocznych maturzystów :)
Z czego planujecie zdawać, i jakie plany na przyszłość ?
Ja mam w planach rozsz matme, gere, ang i podst z franca. Nie wiem jak mi to wyjdzie ale zobaczymy :) Najbardziej obawiam sie matmy gdyz jest to moj gwozdz do trumny :D O reszte jestem raczej spokojny.

Szykujesz się na SGH?

Blue - 26-09-2010 22:23:15

Nie ukrywam, że mam takie plany chociaż jest to zadanie wręcz niewykonalne :)

DUN I LOVE - 26-09-2010 22:33:24

Uciekajcie do Wawy. :P Wszędzie ciężko, ale jakbym miał dziś wybierać to chyba wyjechałbym do większego miasta, dającego więcej perspektyw. :]

Fed-Expresso - 27-09-2010 08:25:40

E tam, może i w Warszawie zarobki są wyższe , ale co z tego, skoro koszty utrzymania rosną proporcjonalnie, o ile nie bardziej. W stolicy owszem jest praca, ale w charakterze ulotkarzy, kelnerów, magazynierów. Płaca waha się od 8 do 10 zł za godzinę netto, czyli można zarobić oszałamiająca sumę 1600 zł. A jeśli ktoś niechcący usłyszał że istnieje opcja realizowania się w roli pracownika umysłowego, to odsyłam do lektury s-f.

DUN I LOVE - 27-09-2010 08:27:29

Fed-Expresso napisał:

E tam, może i w Warszawie zarobki są wyższe , ale co z tego, skoro koszty utrzymania rosną proporcjonalnie, o ile nie bardziej. W stolicy owszem jest praca, ale w charakterze ulotkarzy, kelnerów, magazynierów. Płaca waha się od 8 do 10 zł za godzinę netto, czyli można zarobić oszałamiająca sumę 1600 zł. A jeśli ktoś niechcący usłyszał że istnieje opcja realizowania się w roli pracownika umysłowego, to odsyłam do lektury s-f.

Żałosne 1600 zł? :lol:

wyczesany - 27-09-2010 08:32:19

DUN I LOVE napisał:

Uciekajcie do Wawy. :P Wszędzie ciężko, ale jakbym miał dziś wybierać to chyba wyjechałbym do większego miasta, dającego więcej perspektyw. :]

Jeśli mas na myśli studia to trzeba jeszcze doliczyć obciążenie rodziców. Jeśli nie zarabiają dużo to można zapomnieć o większych miastach takich jak: Warszawa, Wrocław, Kraków...

DUN I LOVE - 27-09-2010 08:35:56

wyczesany napisał:

Jeśli mas na myśli studia to trzeba jeszcze doliczyć obciążenie rodziców. Jeśli nie zarabiają dużo to można zapomnieć o większych miastach takich jak: Warszawa, Wrocław, Kraków...

Tak, to prawda, niemniej znam mało zamożnych ludzi, którzy sobie potrafili z tym poradzić. Niemniej wiąże się to z niemal całkowitym podporządkowaniem życia nauce, pracy i spaniu. ;)

wyczesany - 27-09-2010 17:42:09

DUN I LOVE napisał:

Niemniej wiąże się to z niemal całkowitym podporządkowaniem życia nauce, pracy i spaniu. ;)

A przecież nie po to idzie się na studia :D

Robertinho - 27-09-2010 17:53:46

DUN I LOVE napisał:

Fed-Expresso napisał:

E tam, może i w Warszawie zarobki są wyższe , ale co z tego, skoro koszty utrzymania rosną proporcjonalnie, o ile nie bardziej. W stolicy owszem jest praca, ale w charakterze ulotkarzy, kelnerów, magazynierów. Płaca waha się od 8 do 10 zł za godzinę netto, czyli można zarobić oszałamiająca sumę 1600 zł. A jeśli ktoś niechcący usłyszał że istnieje opcja realizowania się w roli pracownika umysłowego, to odsyłam do lektury s-f.

Żałosne 1600 zł? :lol:

Jak nie masz wiktu i opierunku, to 1600 zł w stolicy nawet i na waciki nie starczy.

DUN I LOVE - 27-09-2010 18:54:02

wyczesany napisał:

A przecież nie po to idzie się na studia :D

Jak mam być szczerzy to Wyczes wybrałeś do studiowania jedno z najlepszych miast w kraju. :P Nie wiem jak często i od kiedy jeździsz do Białego, ale miasto się rozwija nieprawdopodobnie dynamicznie. Najdalej do końca roku ma ruszyć budowa Kampusu UwB i Parku Naukowo - technologicznego, ze skweru dla narkomanów w centrum zrobiono starówkę z prawdziwego zdarzenia, na każdym kroku się słyszy o planowanym otwarciu masy nowych lokali, boisk itp

Jak ja studiowałem to tego nie było, teraz wszystko idzie ku lepszemu, dużo lepszemu.

wyczesany - 27-09-2010 19:52:14

Nie tylko miasto, ale i kierunek ]:->

DUN I LOVE - 28-09-2010 08:10:41

Moja dziewczyna przedwczoraj bardzo ubolewała, że nie poszła na budownictwo. Także kierunek również. ;)

filip.g - 28-09-2010 20:49:52

ja też nad tym ubolewam :/:/

wyczesany - 28-09-2010 21:08:00

A na co poszedłeś Filip? (o ile mogę spytać)

filip.g - 28-09-2010 22:04:36

na rachunkowość :/ wiem, wiem... - ŻAL ;]

wyczesany - 28-09-2010 22:13:17

Ja wychodzę z założenia, że jak się jest w czymś dobrym to zawsze znajdzie się dobrą robotę, oczywiście dobry dobry, a nie dobry z 3.0 na ściągach i po znajomości ;)  Liczę na pomoc z matmy :lol:

FEDEER - 13-02-2011 00:49:08

Martinek napisał:

Wiem, wiem, że już zapomnieliście, ale w tym roku też jest matura. Ja nie zdaje ( mam 12 lat :)), nawet dla szóstoklasisty nie zdaje, bo byłem 12 w kraju z matemy, i mi odpuścili. Mój brachol zdaje mateme, mateme roz, polen, angola i coś tam jeszcze :D

Jak dobrze wiedzieć, że jest tutaj matematyczny człowiek, dla mnie do wielki plus  :gwizd:
Napiszę krótko- nienawidzę matmy.   :wkurzony:

Serenity - 13-02-2011 11:26:35

Jeśli o mnie chodzi, to nic się nie zmieniło. Zdaję:
- polski podstawowy,
- matmę podstawową,
- angielski podstawowy,
- histę rozszerzoną,
- WOS rozszerzony.

Joao - 05-04-2011 20:12:53

Szkoła buja w obłokach

O czym my w ogóle mówimy?! Oto co przychodzi mi do głowy za każdym razem, gdy stykam się z wywodami przedstawicieli władz edukacyjnych, rozprawiających niezmiennie o wielkich reformach, którym poddawane jest bądź ma zostać poddane nasze szkolnictwo. O czym my w ogóle mówimy?! Przecież każdy, kto ma do czynienia z młodzieżą szkolną lub z taką, która właśnie zdała maturę, doskonale wie, że stawką w grze nie jest żadne „przygotowanie młodego człowieka do życia w nowoczesnym społeczeństwie”, żadne „wyrabianie umiejętności samodzielnego krytycznego myślenia” ani tym bardziej „orientacja w podstawowych gałęziach wiedzy, umożliwiająca dalsze, samodzielne kształcenie się i rozwój intelektualny”. Stawką w naszej grze jest po prostu upowszechnienie umiejętności czytania i pisania.

Nie wiem, jaki odsetek absolwentów szkół średnich w Polsce umie napisać poprawnie kilka zdań po polsku. Wiem, że wśród studentów na pierwszych latach studiów jest to nieco ponad 50%. Wśród tych, którzy nie umieją pisać, większość po prostu nie zna ortografii, gramatyki i interpunkcji, ale od biedy może się wysłowić. Być może w fantasmagoriach w rodzaju „profil absolwenta szkoły podstawowej”, śnionych przez specjalistów od metodyki nauczania, osoby te odpowiadają kandydatowi do gimnazjum, choć i w to wątpię. Oprócz pół-analfabetów mamy jednak wśród studentów analfabetów prawdziwych. Jest ich z pewnością nie mniej niż 10%. Osoby te zdolne są jedynie zapisać ciąg kulfonów, nie układających się w zdania, ze szczątkową strukturą gramatyczną, bez wielkich liter i kropek, bez podmiotów i orzeczeń, bez sensu. Są to absolwenci polskich liceów i techników, posiadacze matur, starych bądź nowych, bez różnicy.

Wykładowcy szkół wyższych wiedzą doskonale, że większość studentów nie ma żadnej, najskromniejszej nawet wiedzy na żaden temat, a część nie umie czytać (duka bez zrozumienia) ani pisać. Dlatego nie ma nawet mowy o tym, żeby jakiś wykładowca, na przykład nauczyciel matematyki na politechnice, poniechał wykładania najbardziej nawet elementarnej wiedzy, zakładając , że student już ją posiada. Wykłada się zawsze wszystko od zera. Gdy zaś przychodzi do zaliczeń, każdy wykładowca, wiedząc, że normalne zdawanie, zgodne z wymogami programu studiów i powagą uczelni oraz dyplomu, oznaczałoby odsiew większości studentów, musi pogodzić się z koniecznością udzielenia zaliczeń tym 70 procentom „studentów”, którzy niczego bynajmniej nie studiują, w życiu nie przeczytali żadnej książki ani bynajmniej nie mają takiego zamiaru. Jak to zrobić, skoro w najcięższych przypadkach chodzi po prostu o analfabetów? Po pierwsze trzeba wprowadzić zaliczenie na podstawie prac pisemnych, czyli tzw. referatów. W zdecydowanej większości (zdarzało mi się, że w 100%) będą to plagiaty (ściągnięte z Internetu bądź napisane na zamówienie), na co oczywiście należy przymknąć oko, aby swój cel – zaliczenie zajęć prawie wszystkim studentom – osiągnąć. Druga metoda to testy. Konstruuje się test w taki sposób, aby tylko niedorozwinięty umysłowo mógł go nie zdać. Test taki nie wymaga umiejętności pisania, a i sprawdza się szybciutko. Tak czy inaczej, zaliczenia będą rozdane, a etat wykładowcy, na prywatnych uczelniach zagrożony w przypadku zbyt dużej liczby postawionych dwójek, uratowany.

Wiem, wiem – są też inne licea i inne uczelnie. Ja jednak nie mówię dziś o poezji, lecz o prozie. Nie chodzi mi o „pełny obraz” ani „wielostronne ujęcie problemu”, lecz o powiedzenie głośno prostej rzeczy: większość młodych posiadaczy polskiej matury, a w tym większość nowych studentów kompletnie nic nie umie, a co gorsza nauczona jest w szkole oszukiwania i ściągania. Kto pragnie ze mną polemizować, niechaj pamięta, jaka jest moja teza i na czym ją opieram.

A opieram ją na wieloletnim doświadczeniu z uczeniem 19-latków, absolwentów liceów. Doświadczenie to jest coraz bardziej przygnębiające. Jeszcze dziesięć lat temu, zadawałem studentom rozmaite pytania odnoszące się do podstawowej wiedzy szkolnej, a potem utyskiwałem na szkoły, że niczego nie uczą. A wyglądało to tak, że pytałem o coś, na przykład o prawo Ohma albo Archimedesa, albo o Austelitz, albo o cokolwiek w tym stylu i zwykle na kilkanaście osób odpowiedź znana była jednej czy dwóm. Mówiłem wtedy z cierpkim uśmiechem: „wprawdzie przeciętny absolwent nie umie nic, ale zbiorowa mądrość grupy studentów jest wielka”. Otóż te czasy się skończyły. Dziś moje pytania kierowane do studentów I roku nie mogą już dotyczyć wiedzy szkolnej. Przypominają raczej quiz z pytaniami za 100 zł z Milionerów. Po jakiemu mówi się w Argentynie? XII wiek – jaka to epoka? W jakim kraju leżą Ateny? Co to jest ZSRR? Kiedy była I Wojna Światowa? I znowu jest tak samo: ogromna większość nie wie, ale prawie zawsze znajdzie się w grupie ktoś, kto wie. Tylko że pytania się zmieniły…

Ja też muszę dawać zaliczenia. Też imam się wspomnianych metod, z wyjątkiem świadomego akceptowania plagiatów. Urządzam za to egzaminy pisemne. Polegają one na tym, że wytypowani studenci piszą ściągi, a reszta je przepisuje na egzaminie, nie bacząc specjalnie na treść pytania. Ściąga znaczna większość, jakkolwiek zwykle z dwóch, trzech wzorów. Dlatego w pracach egzaminacyjnych powtarzają się te same treści u kilkunastu osób (nie licząc odkształceń wynikających z niezrozumienia lub niezdolności do odczytania tekstu ściągi, takich jak „japońska filozofia przyrody”, zamiast „jońska filozofia przyrody”, żeby posłużyć się nagminnym przykładem ). Niedawno, sprawdzając prace egzaminacyjne z historii filozofii, miałem okazję przeczytać kilkanaście razy zdanie „Heraklit żywił się trawom i innymi roślinnościami”. Niech by zdanie to wykuto w portyku Ministerstwa Edukacji w Alei Szucha. Żeby wreszcie zeszło na ziemię i przestało produkować fantastyczne programy nauczania i bajeczki o „wszechstronnym rozwoju osobowości”, „samodzielności myślenia”, „nowoczesnym społeczeństwie informatycznym” itp.

Z jakichś powodów polskie szkoły nie tylko mało kogo czegoś nauczyły, przynajmniej w ostatnich dwóch dekadach. Gdy już bowiem mimo wszystko nauczyły, to najczęściej nauczyły źle. Lekcje szkolne często wyglądają jak parodie dyskursu naukowego. Silą się na naśladowanie języka i sposobu ujmowania zagadnień właściwego dla poszczególnych dyscyplin akademickich. Tak oto na polskim rosną mali teoretycy literatury, na historii – mali historycy, na biologii – mali biologowie. Jest to niemądre, pretensjonalne, irytujące. A nade wszystko krzywdzące dla uczniów. Bufonada niektórych „metodyków”, „twórców programów” oraz naszego zakompleksionego i niedowartościowanego polskiego szkolnictwa przeistacza się na lekcjach w teatralną hipokryzję. Zamiast poczciwego nudziarstwa szkoły, która niegdyś kazała dzieciom na słowo uwierzyć, że „Słowacki wielkim poetą był”, dzisiejsza szkoła każe się uczniom „staromaleńko” wymądrzać o „sytuacji społecznej” i „uwarunkowaniach politycznych i historycznych”, nie mówiąc już o „środkach literackich”, „zabiegach formalnych” oraz „nawiązaniach i parafrazach”. I to wszystko zamiast poczytać z uczniami coś, co naprawdę może do nich przemówić, a potem całkiem bezpretensjonalnie z nimi o tym porozmawiać. Co to, to nie. Do głosu dojść musi fałszywy do szpiku kości, przemądrzały, pseudonaukowy potworek, którego niczym maskotki licealni prymusi przynoszą za sobą na uniwersytet. Tam oczywiście też jest dużo wymądrzania się, ale przynajmniej ze zrozumieniem i odrobiną samokrytycyzmu.

Uczniowie wychodzą ze szkoły z właściwym wszystkim ignorantom przekonaniem, że bardzo wiele umieją. Jednocześnie przez wiedzę rozumieją przypadkowe wiadomości, które nic ich nie obchodzą, z niczym się im nie kojarzą i do niczego nie wydają się im przydatne. Tak to widzą. W istocie nie mają żadnych wiadomości ani nawet mglistej intuicji, czym mogłaby być wiedza i wykształcenie. Owo bez ustanku powtarzane przez uczniów „po co mam się tego uczyć?” (dziś dodają, poniekąd słusznie: przecież wszystko mogę zawsze sprawdzić w sieci) doskonale oddaje kompletną porażkę systemu edukacji nie tylko w samym nauczaniu, ale we wzbudzaniu w umysłach młodzieży jakiejś ogólnej idei wykształcenia i ambicji, aby być mądrzejszym niż się jest. O nie, ze szkoły każdy wychodzi dostatecznie mądry, a gdyby na uczelni kto śmiał podważyć tę świętą prawdę, zaraz pójdzie na dywanik do dziekana, skutkiem skargi urażonych w swej godności studentów. Ba, można mieć nieprzyjemności nawet podważając plagiaty, gdyż znaczny odsetek studentów nie ma najmniejszego pojęcia, że ściąganie jest naganne – szkoła nauczyła ich wręcz czegoś odwrotnego. Doprawdy, działające na niezliczonych polskich uczelniach „socjologie” i „pedagogiki” gromadzą w większości nie studentów, lecz materiał do socjologicznych i pedagogicznych analiz. Część z nich może i powinna dotyczyć tragedii szkolnictwa. Czy tylko polskiego? Nie, dokładnie to samo dzieje się w USA, we Francji czy w Izraelu, gdzie piszę te słowa (i gdzie głośno mówi o tym problemie premier). Jest to bodajże jakaś głębsza „choroba dewaluacyjna”, w wyniku której zapewne ulegną transformacji i przewartościowaniu pojęcia wiedzy, wykształcenia, a nawet inteligencji.

O tych wielkich cywilizacyjnych procesach, które prowadzą szkolnictwo do upadku, nie mam nic mądrego do powiedzenia. Mam jednak prosty sposób na doraźną poprawę sytuacji. Czy nie można by tego samego quizu, który ja bez powodzenia przeprowadzam na studentach pierwszego roku, przeprowadzić na maturze? Właśnie to proponuję: poprzedzić kierunkowe egzaminy maturalne elementarnym testem, zawierającym najprostsze pytania z różnych dziedzin życia, pytania, na które powinien umieć odpowiedzieć absolwent szkoły podstawowej. Do dalszych etapów matury dopuszczano by tylko tych, którzy taki test zdadzą. Byłyby to pytania w rodzaju „czy równik ma a) 6000 km, b) 40000 km, c) 70000 km” albo „Goethe był a) Niemcem, b) generałem, c) świętym”. Może dla dobrych uczniów byłoby to deprecjonujące, ale i oni przecież woleliby nie dzielić tytułu maturzysty z kompletnymi nieukami. Jest oczywiste, że jeśli maturę ma zdawać 80% młodych Polaków, to musi to być egzamin dostosowany do poziomu umysłowego znacznie poniżej przeciętnej. Musi być do zdania dla osoby wręcz co nieco ociężałej umysłowo. Ale nawet takie osoby mogą, jeśli się do tego zmuszą, czegoś się nauczyć w ciągu dwunastu lat. Proponowany przeze mnie test byłby takim musem. Obawiam się jednak, że testu nie będzie – oblałaby go połowa maturzystów, pokazując – tym razem metodą naukową – że król jest nagi. A przecież umówiliśmy się, że jest inaczej.

Jeśli to, co tu napisałem, nie dotyczy części szkół i części studentów, to żadna w tym pociecha. Przestanę bić na alarm, gdy relacjonowane przeze mnie zjawiska będą czymś marginalnym. Do tego jednak bardzo jeszcze daleko. Tymczasem namawiam polityków, nauczycieli, rodziców i samych licealistów do podjęcia narodowej debaty o ratowaniu polskiej szkoły. Dyskusje na temat sześciolatków, listy lektur obowiązkowych i kilku innych spraw szczegółowych debaty takiej nie zastąpią. Chodzi tu bowiem o same fundamenty systemu edukacji, które, położone przed dziesiątkami lat, wydają się dziś niebezpiecznie zapadać.


Jan Hartman, profesor filozofii z Uniwersytetu Jagiellońskiego

http://www.iphils.uj.edu.pl/~j.hartman/ … w_oblokach

jaccol55 - 05-04-2011 21:07:33

Joao napisał:

/.../ Tymczasem namawiam /.../ licealistów do podjęcia narodowej debaty o ratowaniu polskiej szkoły.

Realista z niego. Z kim on chce dyskutować? Jak ktoś ma takie zdanie jak on, to i tak nic nie zdziała, bo jest w mniejszości i do tego większość jest na tyle głupia, że racjonalne argumenty są dla nich kontrargumentami.

Serenity - 04-05-2011 16:23:37

Dziś pierwszy dzień Matury 2011.

Cały dzień w radiu słuchy, że uczniowie mówią, "jaka to trudna matura była, bo Granicę dali w wypracowaniu". Moim zdaniem to przesada. Temat z lektury, która była przerabiana w klasie maturalnej nie powinien sprawić większego problemu.
Po prostu nauczkę dostali Ci, co nastawili się na standardowe utwory pokroju "Chłopów", "Dziadów", "Lalki", "Wesela". Osobiście jestem zadowolony z tego co dziś na maturze napisałem, i wierzcie mi (Ci co nie pisali) - była ona do napisania.

jaccol55 - 04-05-2011 16:52:53

Uważam, że druga część polecenia była niejasna w odniesieniu do pierwszej części. Z chęcią zobaczę klucz i wniosek końcowy do tego wypracowania. Na chwilę obecną jest on dla mnie całkowitą zagadką. :]

wyczesany - 14-05-2011 08:40:04

Panie i panowie, jak tam maturki? Zdawał ktoś rozszerzenie z fizy? Dla mnie to była masakra w porównaniu do zeszłego roku O.O

Jules - 28-05-2011 10:32:08

Była gdzieś mowa o studiowaniu, to ja polecam Poznań, bo w porównaniu do Warszawy jest to o wiele bardziej przyjazne miasto dla studenta. UAM poza tym stoi bardzo wysoko w rankingach, mamy uniwersytecki kampus, dużo osób z całej Polski sobie chwali wybór przyjazdu do stolicy Wielkopolski.

robpal - 28-05-2011 23:03:54

Tu mnie jeszcze nie było :D
No to tak - aktualnie trzeci rok matematyki na UW (nocki nad licencjatem, bleee) z wizją najbliższych 2 lat w Paryżu :) Bardzo zadowolony jestem ze studiów. Ogrom pracy, ale i wielka satysfakcja.

Serenity - 30-06-2011 11:13:46

Od dziś niewiadoma odnośnie wyników Matury jest wiadoma. Jak wam poszła matura? Jesteście zadowoleni?

Jeżeli o mnie chodzi to nie jestem zadowolony.

Martinek - 30-06-2011 11:21:06

Mój bro:

-polski ustny : 95%
-polski pod : 54%
-mat pod : 86%
-mat roz: 48%
-ang ust: 80%
-ang pod: chyba 90%

Kubecki - 07-07-2011 17:13:59

Oo temat maturalny widzę poruszony :D dajcie spokój, kpina - co 4 nie zdał matmy, fakt ze była trudniejsza niż w tamtym roku, ale bez przesady, na 30% powinno się napisać. Z polskim trochę przesadzili jeśli chodzi o "Granicę" ale ja i tak wybrałem lirykę, w której czułem się mocny już przed maturą - no i opłaciło się - 96% :)

COA - 07-07-2011 23:18:41

Szaaleństwo.

http://floramedia.com.pl UbytovĂĄnĂ­ Jacksonville Penthouse am Park APARTMENTO LUMINOSO