DUN I LOVE - 14-09-2008 21:12:20

Jak wyżej - w tym temacie poruszamy historie związane z tym, jak polubiliśmy gracza, któremu kibicujemy do dziś. Każdy z Nas chyba ma zawodnika, podczas meczy którego towarzyszą Nam większe emocje niż przy zwykłym meczu tenisowym.

Komu najbardziej kibicujecie ? Jak to się zaczęło ?

Zapraszam do pisania ;) .

anula - 14-09-2008 21:46:34

Rafa Nadal. Po wielu latach oglądania statecznych, czasami nijakich i bezbarwnych ( z małymi wyjątkami) tenisistów na korcie, nagle jak grom z jasnego nieba, pojawił się chłopak z taką energią i duchem walki na korcie, że swobodnie mógłby nimi obdzielic całe rzesze zawodników. Im więcej krytyki zbierał za swoją grę, tym bardziej trzymałam za niego kciuki i tak mi już zostało. Wniósł do rywalizacji tenisowej ogromny ładunek emocji, stał się godnym przeciwnikiem dla najlepszego tenisisty ostatnich lat, Rogera Federera i sprawił, że my fani tej dyscypliny mamy o czym dyskutowac, spierac się a niekiedy nawet kłócic.

Robertinho - 14-09-2008 23:04:19

Roger Federer... No tu musiałby powstać eleborat, który zresztą popełnie niebawem :D Feda pierwszy raz przez cały mecz widziałem w Bazylei, rok 99. I raczej wydał mi się sympatycznym gościem( europejska hala, a więc długi i swobodny wywiad po meczu), niż materiałem na mistrza. Owszem, niezwykła łatwość uderzeń rzuciła mi się w oczy, ale bardziej widoczne były słabizna fizyczna( ciężko dziś w to uwierzyć, he, he) i dziwne pomysły na rozgrywanie( to, na całe szczęście, zostało do dziś). Fajne to wszystko było, ale delikatne bardzo, uderzenia bez mocy, serwisik też śliczny, płynny, ale słaby..., a teraz? :D
Jak widać prawdą jest, że najpierw przychodzi technika ;)

Natomiast kibicuje mu, tak na poważnie, od finału Bazylei 2001, który zresztą cudne wtopił :D Kto nie wie czemu, niech zobaczy ostatnie fragmenty tego filmiku. ;) Nie ma co ukrywać, łezke wtedy uroniłem, nie ostatni raz zresztą. ;)

http://pl.youtube.com/watch?v=w8QDlcFHA4o

Woodies_Fan - 15-09-2008 00:35:44

Także Roger Federer. Kiedy zaczynałem oglądać tenis w telewizji to bardzo urzekały mnie osobowości i style gry gasnących mistrzów lat 90. z Samprasem i Agassim na czele, ze zdecydowanym wskazaniem na tego pierwszego. Lubiłem też bardzo Changa, Gorana, Krajicka i Raftera, a ich raczej sporadyczne sukcesy jak Wimbledon 2001 czy przede wszystkim US Open 2002 odbierałem bardzo entuzjastycznie. Kiedy jednak Pete rozstał się z tenisem , uznałem, że czas szukać idola w nowej generacji, no i tak raczej na chama wybór padł na Rogera, muszę przy tym posypać głowę popiołem, bo kiedyś nie przepadałem za nim uważając go za gogusiowatego luzera. Nie ukrywam, że jestem antyfanem Hewitta, w związku z czym mecze Rogera z Australijczykiem w roku 2004, przede wszystkim US Open i Masters, bardzo mnie do Szwajcara zbliżyły. Jest to więc raczej smętna i podparta negatywnymi kibicowskim emocjami droga do fanostwa, ale z upływem lat dostrzegłem, nie będąc zresztą w tym zbyt oryginalny, geniusz w tym człowieku, pokochałem niemal nałogowo jego styl gry i właściwie doszedłem chyba do takiego punktu, że tenisem interesuję się niemal wyłącznie ze względu na niego.

DUN I LOVE - 15-09-2008 14:17:04

Zdecydowanie Roger Federer.

Niestety mój staż "Federasty" jest krótki ale o ty za chwilę.

Kiedy we wrześniu 2004 roku Gustavo Kuerten poddał się kolejnej operacji biodra, wiedziałem, ze mój ukochany Guga już nie wróci. Uciekłem wówczas do najbardziej prymitywnej metody - szybkiego poszukiwania kolejnego idola. Kandydatów było wielu, ale jak wiadomo "na siłę" to na dłuższą metę nie wyda. Na pierwszy ogień poszedł Marat :D W 1/2 AO 05 kibicowałem Carowi, ale podczas meczu poczułem coś dziwnego - mianowicie nie przeszkadzało mi jak Szwajcar wygrywa gemy, sety czy odrabia stratę podania w 5 secie. Niemniej cieszyłem się jak wygrał ten mecz i cały turniej. Mimo wszystko wiedziałem, że to taki "naciągany idol".

Wszystko zmieniło się w marcu 2005 roku. Przeglądając na kompie kolegi stronę ATP naciąłem się na zdjęcie Rogera z pucharem Indian Wells, a pod spodem widniał napis "THE UNTOUCHABLE". Strasznie mi to zaimponowało i moja sympatia do Szwajcara przeobraziła się w fanatyczny doping temu tenisiście.

Oczywiście wiele radości dał mi już wcześniej, kiedy zaliczałem Go do grona 5 najbardziej lubianych graczy.
Te wcześniejsze radości to finały Wimbledonu i  USO 04 ( :D ) . W tamtych czasach złomotanie Roddicka i Hewitta w takim stylu nie było zbyt częstą okolicznością :D :D :D


A kiedy zobaczyłem w akcji Rogera po raz 1 ? RG 2001 - grał w 1/4 z Corretja i wywarł na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Nie sądziłem, że 3 tygodnie pózniej wyrzuci Samprasa z Wimbledonu.


Co najbardziej cenię w Helwecie? Dużo tego i pewnie wyjdzie w kolejnych postach, ale jako pierwsze na myśl mi przychodzi Jego emocjonalność - sam często szukam okazji do płaczu :D i się wcale tego nie wstydzę - Roger też nie gra i uzewnętrznia swoje przeżycia - to wspaniałe.

Sydney - 15-09-2008 18:14:57

Marcos Baghdatis . To nie była miłośc od pierwszego wejrzenia . Nić sympatii ż Marcosem nawiązałem dopiero po tym jak odprawił w 4 rn AO 2006 Roddicka , bo kilka m-cy wcześniej zaklinalem Go na wszystkie mozliwe sposoby żeby tylko nie wygrał finalu w Bazylei z Gonzalezem , udało się , ale trzeba przyznać że Cypr przegrał tam w całkiem niezłym stylu .
Jak wspomniałem podejście do Cypryjczyka zmieniła jego viktoria nad A-Rodem , trzeba dodac że odniesiona w dziwnych okolicznościach , Marcos wygrał 3-1 w setach a mimo to uzbierał mniej pkt niż Andy , zwycięstwo Baghdatisa było conajmniej takim zaskoczeniem jak jego mocno niedwuznaczna  wypowiedż , za którą zresztą zgranął wiekszość nagród "złote usta" itp - Następnego przeciwnika obejrzy sobie mój trener ja wolę się przespać z moją przyjaciółką :D . Oczywiscie Marcos był bardzo zmęczony przebiegiem turnieju i marzył po prostu o śnie . Wtedy już wiedziałem że muszę kolejne ( gorące wierzyłem że będą trzy ) występy musze zobaczyć na żywo , toteż bylem zmuszony zasymulować rodzicom chorobę i zasiąść przed Tv jak czyniło to 99 na 100 Greków i Cypryjczyków , i było warto! , jeśli owego lata w Australii działo się coś dziwnego , niezrozumiałego bądż nielogicznego , musiało się to dziać własnie na meczach Marcosa , ćwiercfinał z Ljubiciciem , a nastepnie półfinał z Nalbandianem był tego dobitnym przykładem .


A to że Marcos pokazuje język , gryzię i zongluje piłeczke , płacze na widok meczowej dla rywala , inscenizuje zabawne sytuacje ,  pochodzi z kraju z którego nigdy nie pochodził żaden inny tenisista , to tylko świetnie zgrywające się ze sobą dodatki .

----------------

Ostatnio wiecznie kontuzjowany , ale zaklina się że wróci by jeszcze w tym roku pokazać kawalek dobrego tenisa , nie chce krakac ale na mó gust to tylko potok słów i obietnic :(

DUN I LOVE - 15-09-2008 20:18:29

Heh Marcos...
Ostatnio wrócił do gry i awansował do 1/2 challengera w Orleanie, gdzie poległ przez...krecz :/

Kontuzja goni kontuzje i czarno widzę przyszłość tego sympatycznego gracza.

Nula - 16-09-2008 09:31:17

Tylko i wyłącznie Roger Federer ;)

Najprawdopodobniej to z nim oglądałam mój pierwszy mecz tenisowy i tak jakoś go zapamiętałam, pamiętam, że od samego początku nawijałam mojej mamie (pierwsza słuchaczka moich tenisowych wrażeń xD) o pewnym Szwajcarze. Kompletnie nie miałam pojęcia o tenisie, a tym bardziej o zawodnikach i ich stylach gry, tak po prostu się napatoczył Roger i już w finale Ao 06 niemalże się modliłam, żeby 'mój' wygrał :D A jak się rozkleił po wygraniu to już zdobył moje serce tenisowe na zawsze :D Później jakoś zboczyłam na WTA, ale to chyba Roger i Wimbledon 2006 sprawił, że zaczęłam oglądać turnieje ATp i stałam sie stuprocentowa Federastką :mrgreen:

Najwidoczniej tak miało być. A teraz wiem, że dokonałam słusznego wyboru, że kibicuje takiemu wirtuozowi gry, bo z takim czuciem, artyzmem, lekkością, magią nikt nie gra. I tylko żałuje, ze tak późno odkryłam tenis ;)

Lena - 16-09-2008 12:30:28

Jeja no Marat bo po prostu jest Safinem i nic co safinowe nie jest mu obce xDDD
a za co - za szeroko rozumiany całokształt :D

DUN I LOVE - 16-09-2008 12:40:17

Lena, lakonicznie ale bardzo konkretnie :D
U mnie Marat gdzieś na 6 miejscu jest.
O innych moich wielbionych wspomnieć muszę, gdyż na to zasługują.

1.Federer
2.Kuerten
3.Blake
4.Mathieu
5.Jużny
6.Safin
7.Sampras

Lena - 16-09-2008 12:48:23

No u mnie to jest jeszcze cała plejada pozostałych Ruskich z Tołstojem i Mishą na czele, lubie tego poczochrańca Paulo, słodkiego Blejczyne, Ryśka, Cypra no i ostatnio Jo sie przed szereg wystawia :D a  i o Nalbim trza wspomnieć.

No ale silny i niezagrożony przez nikogo numer dwa to Roger oczywiscie ;)

Robertinho - 16-09-2008 12:50:32

Z grających obecnie:

1. Roger Federer
2. James Blake
3. Misza Jużny

O drugim i trzecim na liście odpowiednie posty niebawem popełnie ;)

Statystyczny - 16-09-2008 20:13:36

Dzisiaj tylko jeden z plejady moich ulubionych tenisistów :-)

Frank Dancevic

Napisałem już w temacie zawodnicy,teraz jeszcze trochę ponudzę XDD

Kibicuję Frankiemu od chwili,gdy stacja sportklub pokazała jego mecz. Później obejrzałem go na youtube i... zakochałem się. W jej grze jest dużo finezji. Umie grać slajsa,dropshota,loba,najtrudniejsze voleje . Jest bardzo sympatycznym zawodnikiem i warto śledzić jego karierę.

Barty - 16-09-2008 20:30:22

1. Roger Federer
2. Thomas Enqvist
3. Pat Rafter
4. Pete Sampras
5. Jo-Wilfried Tsonga

1. Bym się tylko powtarzał po innych
2. Nie mam pojęcia czemu, jakoś mi się podobał ten jego dziwny forehand, z wykręconym nadgarstkiem. No i to nazwisko, z "q" i "v" jakoś tak na mnie działało...
3. Volley
4. Mistrzostwo
5. Jeszcze musi wiele pokazać...

tasmanka - 18-09-2008 12:00:50

nr 1 Rafael Nadal

Kibicuje mu od RG 2005, dopiero wtedy pierwszy raz zobaczyłam jak Rafa gra, choć już od jakiegoś czasu słyszałam jak mówiono o nim jako nadziei męskiego tenisa i prognozowano jego zwycięstwa na RG. Ku mojej radości wszystko się sprawdziło :)

Uwielbiam go przede wszystkim za:

- niesamowitą waleczność na korcie, bieganie do piłek dla innych niemożliwych do odbioru, walkę do ostatniej piłki ( kiedy ja już przewiduje że przegra on jakimś cudem podnosi się i po raz kolejny wygrywa )

-  charakter, przede wszystkim ambicję, pracowitość, niesamowitą skromność, za to że mu woda sodowa do głowy nie uderzyła i pozostał sobą

Pozostali:
Andy Roddick, Marat Safin, Ernest Gulbis, Simone Bolelli, Janko Tipsarevic, Philipp Kohlschreiber, Fernando Verdasco, Marcos Baghdatis, Fabrice Santoro, Kei Nishikori i inni

Z już nie grających: Gustavo Kuerten, Ander Agassi, Patric Rafter, Goran Ivanisevic

xydorux - 18-09-2008 13:11:32

Pomimo, że gra naprawdę niewiele to jednak jego statystyki zdają się mówić, że wciąż jest wśród aktywnych graczy. Guillermo Coria to gracz, którego obecnie lubie najbardziej i któremu życzę jak najlepiej w każdym meczu. Za co ta sympatia? Przede wszystkim za styl jaki prezentuje (prezentował?) Argentyńczyk. Jak mało który tenisista (w latach swojej świetności 2004-2005) potrafił zmienić tempo gry, zagrać piłkę niekonwencjonalną. Szybkość i urozmaicona gra to był znak rozpoznawczy Corii. Nie szło sie nudzić na jego meczach. Od świetnie ustawionego dwuręcznego backhandu, wspaniały forhand, znakomite skróty i ta szybkość. Słaby serwis był sporą przeszkodą w rozwinięciu skrzydeł na innych nawierzchaniach, ale też fakt że nie wyciągał tylu piłek co na cegle. No i niestety też kontuzje. Od dobrych 3 lat gdzieś się tam miota na zapleczu zpaomniany, zakurzony tenisista o ogromnym talencie.
Finał RG z Gaudio to był jego moment i szkoda, że nie zgarnął całej puli, bo Gastona przewyższał o co najmniej 2 klase.
Jedyne co pozostaje to trzymać kciuki za jego powrót do zdrowia, ale naprawdę chyba nawet samemu zawodnikowi cięzko w to uwierzyć.

Gdybym mógł wymienić jeszcze innych tenisistów, którzy sprawili, że wciągnął mnie tenis a którzy już nie grają to Kafelnikov i Chang.

COA - 22-09-2008 22:16:12

A-Rod A-Rod A-Rod

Magnifique - 23-09-2008 19:09:39

No.1 - Andy Murray (w jego sylwetce chyba wyjaśniłem z jakich powodów ;))

Lubię też Safina, Hewitta, Gaudio, Blake'a, Gonzaleza, Tursunova, Kohlschreibera i Allegro ;) Ten Allegro to bardziej z powodu "osobowości" niż gry ;)

manuelka93 - 14-10-2008 13:25:02

Pamiętam, jak 4 lata temu koniecznie chciałam się zapisać na koszykówkę w krakowskim KSOS - ie, ale niestety na liście zabrakło tej dyscypliny. Dostępne były: piłka nożna, tenis stołowy, szachy (?), gimnastyka i tenis ziemny. Ostatecznie wybrałam tenis. Pokochałam ten sport w drugim tygodniu treningów :)
Pierwszym meczem jaki oglądałam w TV był pojedynek Safina z... kimś na AO w 2005 roku. Zupełnie nie pamiętam z kim :P Gorąco byłam za "fajnym Rosjaninem". Ucieszył mnie fakt, iż Marat wygrał cały turniej. Kilka tygodni później widziałam mecz "kolesia w rybaczkach". Spodobało mi się to, jak prosto wygrał mecz z kolejnym nieznanym mi zawodnikiem oraz jego nazwisko "Nadal". Poczytałam w Internecie o tenisiście z Majorki - dowiedziałam się, że był wówczas 17 w rankingu. Tak jakoś mi się ogólnie podobał, więc zaczęłam mu kibicować. W ten sposób stał się moim ulubionym tenisistą :)
Uwielbiam jego podejście do każdego spotkania - tak jak w 1. rundzie, tak i w finale prezentuje wachlarz znakomitych zagrań, niezwykłą wolę i chęć do walki. Cieszę się, że jest kulturalny ;) Uczy się angielskiego :P Skutki nauki każdy widzi. Na pewno łatwiej można się z nim dogadać w tym roku niż np. trzy lata temu :) Podziwiam jego szacunek jakim darzy wszystkich innych zawodników.
Jest teraz najlepszym zawodnikiem na świecie, ale gdyby znowu był 2, 3, 10, 50 wciąż byłby moim idolem :) i pewnie będzie zawsze :) VAMOS

Peny - 14-10-2008 23:15:51

Andy Roddick mimo wszystko :)
Nie pamiętam nawet dokładnie kiedy zacząłem mu kibicować. Na pewno jakiś dłuższy czas przed jego zwycięstwem w US Open. Kilka razy zobaczyłem jego mecze w tv i stałem sie jego fanem. O jego umiejętnościach wypowiadać się nie będę, bo to dosyć niewygodny temat, ale jednak lubię jego styl gry ;] Cenię go za to, jakim jest tenisistą i człowiekiem, za jego osobowość.

Chyba nie często zdarza się, aby fan Andy'ego kibicował także Novakowi, ale tak właśnie jest w moim przypadku. Djokovica stawiam w moim rankingu na miejscu drugim :)

Nadala i Federera cięzko jest mi już trawić, aczkolwiek podziwiam ich umiejętności i grę na wysokim poziomie. Jeśli dochodzi do pojedynków między tymi tenisistami, to, odkąd pamiętam, niemal zawsze kibicowałem Nadalowi i w sumie sam nie wiem dlaczego. :)

Kajtek - 17-10-2008 22:39:42

:D  moim faworytem jest of course Rafa Nadal :) Tak na powaznie zaczelo sie 1,5 roku temu ( AO 2007) tam go zobaczylam po raz ... drugi tak na prawde :) bo wczesniej sie tenisem nie interesowalam i jak ogladalam jakies mecze to tylko dlatego bo nie bylo co ogladac :) i pewnego dnia go zobaczylam :) zauroczyl mnie ;D ale w ogole nie wiedzialam jak sie nazywa itd. pozniej bylo AO 2007 i ON tam był ... wtedy to sie taty zapytalam jak sie ten tenisista nazywa i tak zaczelam poszukiwania o nim w necie :) i eh :D zaczelo sie moje uwielbienie ;)
VAMOS RAFA :)

aś - 26-10-2008 19:41:15

Roger Federer


Zaczęło się, ... zaczęło od USO 06. Ogólnie wtedy średnio interesowałam się tym sportem, sama jeszcze nie grałam, i nie wiedziałam jak się liczy pkt w gemie, ( xDD ) a włączyłam ten finał w sumie przez przypadek. Pamietam że najpierw oglądałam jakiś film w bratem, a później przerzucając kanały natrafiłam na ten mecz. No i zaczęło się, może nie tak intensywnie jak od finału AO 07 w górę, ale zaczęło, a to się liczy. Taki początek pewnej historii.

Z czasem 'głupiałam' coraz bardziej aż do obecnego stanu, który jest prawdopodobnie bardzo krytyczny, aczkolwiek sama sobie z tego sprawy nie zdaje ; D Bo kto mądry całuje telewizor, albo czeka na słynne 'plecki' ? No nieważne xD

Najbardziej zabolała mnie przegrana na RG 07, która zapoczatkowała 'nienawiśc' do pewnego pana w koszulce bez rękawków. Piekna, cudna niebieska koszulka, spuszczona głowa i to okropne zdjecie z profilu. Nawet trener który później paradował w tej koszulce na treningach nie był w stanie poprawić mi humoru. Oczywiście Wimbledon wszystko uleczył, a później ten wspaniały finał USO, czarne skarpetki i najśliczniejszy strój w jaki mógł się ubrać ; ) Sezon się skończył, a ja z wyczekiwaniem czekałam na AO, o którym wolę w tej chwili nie myśleć. Ten sezon każdy ma chyba świeżo w pamięci, wiec nie ma sensu go przypominać. Jedno jest pewne, to że jestem w nim obłędnie zakochana to chyba widać, nie trzeba wspominać. Plakaty, kubki, kalendarz ( już niedługo aś xD ), koszulki, i mój album oczywiście.

To jest chore wiem, bardzo chore.


- Lleyton
- Fela moja, Fela ;  )
- Marat Safin
- James Blake

I gdzieś tam :

- Verdasco
- Marcos ; )

jaccol55 - 05-09-2009 11:23:30

Nie mam ulubionego tenisisty i pewnie nigdy nie będę miał. Idąc przed TV spodziewam się obejrzeć dobre spotkanie, nieważne kto jest aktorem tego widowiska. :)

Serenity - 06-09-2009 20:02:31

ROGER FEDERER!!!

Moja sympatia do tego zawodnika zaczęła się od Australian Open 2007(od tego turnieju zaczęło sie moje zainteresowanie tenisem ziemnym)Szwajcar bardzo zaimponował mi swoją grą,swoim arsenałem zagrań,ponadto wygrał turniej wielkoszlemowy bez straty seta co uważam za bardzo duże osiągnięcie :)ponadto podoba mi się styl gry tenisistów z jednoręcznym backhandem

PanEliot - 06-09-2009 20:10:12

Roger Federer odkąd zacząłem się interesować tenisem czyli od 2006 roku. Wiele osób lubi go za to, że jest pierwszy w rankingu, za to, że ma najwięcej wszystkich tytułów- takie osoby widać, że go nie kochają. Ja kocham Federera nie dlatego, że jest pierwszy (dla mnie mógł by być na każdym miejscu). Ja się wychowałem z Federerem. Wygrałem turniej na obozie w zeszłym roku, żeby pomścić Federera za Wimbledon. Płakałem razem z nim na ceremonii Australian Open. Płakałem razem z nim gdy wygrał swój pierwszy Roland Garros. W piątym secie Wimbledonu 2009... byłem raz w piekle raz w niebie. Zawsze chciałem być taki jak on. Mam szacunek dla Nadala po tym co zrobił na ceremonii Australian Open w tym roku, ale Federera kochałem, kocham i będę kochał choćby miał by być na pierwszym miejscu albo na setnym. Dlatego jestem dumny, że mogę go mieć na małym obrazku przy nicku czy też mówić o nim kto wie może moim dzieciom i wnukom jako człowieka historii, tenisisty wszech czasów na których jego błędach mogłem się uczyć grac w tenisa.. na błędach Rogera Federera.

Jules - 11-09-2009 20:35:24

Robertinho napisał:

Natomiast kibicuje mu, tak na poważnie, od finału Bazylei 2001, który zresztą cudne wtopił :D Kto nie wie czemu, niech zobaczy ostatnie fragmenty tego filmiku. ;) Nie ma co ukrywać, łezke wtedy uroniłem, nie ostatni raz zresztą. ;)

Pamiętam jak o tym kiedyś gadaliśmy xD

Ja też oczywiście Roger Federer. Od kiedy? Od Wimbla 2003 roku. Wtedy to usłyszałem w radiu słowa pochwały dla Szwajcara po świetnym meczu finałowym. No i zaczęło się. Nie wiem czemu, ale Helwet od razu stał się moim idolem i jest nim do dziś. Cholernie cieszą mnie jego wygrane. Skakałem z radości jak wygrał RG, położyłem się na podłodze i stanąłem na głowie kiedy zatriumfował w tegorocznym Wimbledonie, puściłem łezkę podczas ceremonii AO '06 i byłem zły na cały świat po finale tego samego turnieju 3 lata później xD

szeva - 06-10-2009 18:40:04

Moim pierwszym tenisowym idolem został Marat Safin. Po prostu uwielbiam Marata za jego styl bycia, kłótnie z sędziami i łamanie rakiet :) Gdy dowiedziałem się że po tym sezonie Safin kończy karierę zaczęły się poszukiwania nowego ulubieńca, które nie trwały długo bo do Australian Open i cudownego marszu do SF Fernando Verdasco zachwyił mnie jego mecz z Murrayem w QF, ale zacząłem go uwielbiać podczas starcia z o finał z Nadalem, gdy Fernando popełnił podwójny na koniec meczu uronił klika łez. Od tej pory włąśnie Hiszpan jest moim idolem.

Oprócz Safina i Verdasco lubię:
Gaqueta- za cudowny styl gry, ach ten jednoręczny backhand
Baghdatisa, Blaka, Tsongę Gonzaleza i Haasa za ofensywny styl gry
Jeszecze do gustu przypadła mi gra Kohlschreibera

muto - 28-11-2010 12:55:20

Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.
Jeśli chodzi o przyczyny mojej sympatii dla tego gracza, to trudno to jakoś racjonalnie umotywować (tak to już z sympatiami i antypatiami bywa), niemniej postaram się...
Po pierwsze, zawsze wolałem tenisistów, którzy swoją grę opierają na długich wymianach z głębi kortu. Niezależnie od tego co napiszą tu ludzie naprawdę znający się na dyscyplinie (jestem zwykłym kibicem), ten styl gry po prostu uważam za przyjemniejszy dla oka. 
Po drugie, rywalizacja Nadala z Federerem. Temat rzeka, więc tylko pokrótce. Dzięki tym dwóm panom mamy znowu w męskim tenisie wielkie emocje. Gdyby nie było Nadala, Federer już dawno miałby 20 albo więcej Wielkich Szlemów i nie byłoby tych wszystkich pytań, które Nadal swoją obecnością w światowej czołówce postawił.
Wreszcie najważniejsze. Być może zdziwi to wielu z Was, ale kibicuję Nadalowi głównie dlatego, że nie będąc od strony czysto tenisowej najlepszym graczem na świecie, jest nr. 1. Moim zdaniem na tym właśnie polega piękno sportu, żeby ten teoretycznie gorszy zrobił "psikusa" wielkiemu faworytowi. Chyba nikt nie potrafi robić tego lepiej niż Nadal.  Innymi słowy, nie widziałem innego gracza, który potrafiłby wygrać tyle "przegranych" meczów. Wydaje mi się, że jest to zasługa nie tyle jego mocnej psychiki, moim zdaniem zdaniem czynnika nieco mitologizowanego, w szczególności w kontekście jego pojedynków z Federerem, co po prostu niezwykłej umiejętności dopasowania taktyki do aktualnego przeciwnika, czy wręcz do aktualnego etapu meczu.
No i oczywiście budzi mój szacunek to jak ten gracz się rozwinął. Na początku był uważany za tenisistę zdolnego do wygrywania tylko na mączce. Kiedy w 2008 roku wygrał Wimbledon, w GW przeczytałem, że to dlatego, że trawa robi się coraz wolniejsza. Potem było AO 2009 i znów powód ten sam - nawierzchnia w Melbourne została wymieniona na wolniejszą i teraz preferuje długie wymiany. Nie kwestnionuję zacierania się różnic pomiędzy nawierzchniami, wydaje mi się jednak trochę denerwujące deprecjonowanie w ten sposób sukcesu osiągniętego ciężką pracą. Kiedy przegrał RG 2009 z Soderlingiem przeczytałem, że to znowi z powodu nawierzchni, która w Paryżu zrobiła się ostatnio bardzo szybka : )
Dlatego bardzo mnie ucieszył tegoroczny sukces Nadala w US Open, gdzie piłka podobno jest najszybsza z wszystkich Wielkich Szlemów. Okazuje się, że nawierzchnia nawierzchnią a Nadal w formie jest w stanie osiągnąć bardzo wiele. I chyba za to przełamywanie barier, ciągły rozwój, ambicję i ciężką pracę szanuję go najbardziej.
P.S. Dziś o 18.30 w Londynie Nadal - Federer. Federer zdecydowanym faworytem, ale ja mocno trzymam kciuki za kolejnego "psikusa" w wykonaniu Hiszpana.

DUN I LOVE - 28-11-2010 13:02:13

muto napisał:

Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.

No wreszcie. :D Już myslałem, że kibice Hiszpana mają jakąś awersję do mtenis. :P

Witam ;)

Temat o rywalizacji Nadala z Federerem:
http://www.mtenis.pun.pl/viewtopic.php?pid=55956#p55956

FEDEER - 28-11-2010 13:20:34

Że tak powiem "I kill you" :) żarcik taki od Federasty. Tak ogólnie to Witam.

anula - 28-11-2010 22:27:08

muto napisał:

Na początku jako nowy forumowicz chciałbym przywitać wszystkich fanów tenisa!
Przechodząc do tematu tego wątku - moim ulubionym tenisistą jest Rafa Nadal.
Jeśli chodzi o przyczyny mojej sympatii dla tego gracza, to trudno to jakoś racjonalnie umotywować (tak to już z sympatiami i antypatiami bywa), niemniej postaram się...
Po pierwsze, zawsze wolałem tenisistów, którzy swoją grę opierają na długich wymianach z głębi kortu. Niezależnie od tego co napiszą tu ludzie naprawdę znający się na dyscyplinie (jestem zwykłym kibicem), ten styl gry po prostu uważam za przyjemniejszy dla oka. 
Po drugie, rywalizacja Nadala z Federerem. Temat rzeka, więc tylko pokrótce. Dzięki tym dwóm panom mamy znowu w męskim tenisie wielkie emocje. Gdyby nie było Nadala, Federer już dawno miałby 20 albo więcej Wielkich Szlemów i nie byłoby tych wszystkich pytań, które Nadal swoją obecnością w światowej czołówce postawił.
Wreszcie najważniejsze. Być może zdziwi to wielu z Was, ale kibicuję Nadalowi głównie dlatego, że nie będąc od strony czysto tenisowej najlepszym graczem na świecie, jest nr. 1. Moim zdaniem na tym właśnie polega piękno sportu, żeby ten teoretycznie gorszy zrobił "psikusa" wielkiemu faworytowi. Chyba nikt nie potrafi robić tego lepiej niż Nadal.  Innymi słowy, nie widziałem innego gracza, który potrafiłby wygrać tyle "przegranych" meczów. Wydaje mi się, że jest to zasługa nie tyle jego mocnej psychiki, moim zdaniem zdaniem czynnika nieco mitologizowanego, w szczególności w kontekście jego pojedynków z Federerem, co po prostu niezwykłej umiejętności dopasowania taktyki do aktualnego przeciwnika, czy wręcz do aktualnego etapu meczu.
No i oczywiście budzi mój szacunek to jak ten gracz się rozwinął. Na początku był uważany za tenisistę zdolnego do wygrywania tylko na mączce. Kiedy w 2008 roku wygrał Wimbledon, w GW przeczytałem, że to dlatego, że trawa robi się coraz wolniejsza. Potem było AO 2009 i znów powód ten sam - nawierzchnia w Melbourne została wymieniona na wolniejszą i teraz preferuje długie wymiany. Nie kwestnionuję zacierania się różnic pomiędzy nawierzchniami, wydaje mi się jednak trochę denerwujące deprecjonowanie w ten sposób sukcesu osiągniętego ciężką pracą. Kiedy przegrał RG 2009 z Soderlingiem przeczytałem, że to znowi z powodu nawierzchni, która w Paryżu zrobiła się ostatnio bardzo szybka : )
Dlatego bardzo mnie ucieszył tegoroczny sukces Nadala w US Open, gdzie piłka podobno jest najszybsza z wszystkich Wielkich Szlemów. Okazuje się, że nawierzchnia nawierzchnią a Nadal w formie jest w stanie osiągnąć bardzo wiele. I chyba za to przełamywanie barier, ciągły rozwój, ambicję i ciężką pracę szanuję go najbardziej.
P.S. Dziś o 18.30 w Londynie Nadal - Federer. Federer zdecydowanym faworytem, ale ja mocno trzymam kciuki za kolejnego "psikusa" w wykonaniu Hiszpana.

Podoba mi się  ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.

muto - 28-11-2010 22:54:17

anula napisał:

Podoba mi się  ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.

Dzięki, rozumiem, że chodzi Ci, o umiejętność Rafy bycia najlepszym mimo, że nie jest najlepszy? Oczywiście upraszaczając gdyż właśnie dzięki temu jest wg mnie najlepszy :)

Widzu - 29-11-2010 12:46:49

Rafael Nadal!!!!

anula - 29-11-2010 16:56:44

muto napisał:

anula napisał:

Podoba mi się  ten trzeci powód Twojej sympatii do Rafy.

Dzięki, rozumiem, że chodzi Ci, o umiejętność Rafy bycia najlepszym mimo, że nie jest najlepszy? Oczywiście upraszaczając gdyż właśnie dzięki temu jest wg mnie najlepszy :)

He!, he!.
Nie mam obsesji nazywania Rafy najlepszym. Generalnie dyskusję o tym "najlepszym w historii" zostawiam tym, którzy odczuwają potrzebę udowodnienia górowania kogoś nad innymi.
Ten trzeci powód to przełamywanie barier, ambicja, pracowitość i determinacja.
Mówicie, że nie wygram Wimbledonu?. Jeszcze zobaczymy!. 
Mówicie, że nie wygram AO?.  Jeszcze zobaczymy!.
Mówicie, że nie wygram USO?. Jeszcze zobaczymy!
Mówicie, że nie wygram .....................?. Jeszcze zobaczymy!
To właśnie mi się podoba.

muto - 29-11-2010 22:10:05

Dlatego właśnie zapytałem, bo nie było to dla mnie jasne do czego konkretnie się odnosisz. A nie było jasne, bo pisząc o Rafie wrzuciłem do jednego akapitu kilka argumentów. Więc wczoraj miałem problem z interpretacją swojego własnego posta. :)
Jest to pierwszy znany mi w historii przypadek kiedy sam autor nie wie co miał na myśli...

diakonos - 27-12-2010 23:45:04

Mówicie, że nie wygram w Sopocie?. Jeszcze zobaczymy!

Szkoda, że tak nie powie xD

______________________________

1.Monfils - za bezpretensjonalność
2.Verdasco - za AO 2009

Davioz - 28-12-2010 10:28:04

To jeszcze ja :D
Co prawda męskimi rozgrywkami interesuję się od niedawna, lecz już od początku mojej przygody z WTA zdarzało mi się oglądać mecze panów, głównie to podczas wielkich szlemów kiedy to rozgrywki mężczyzn interesowały mnie bardziej od kobiecych. Często widziałem mecze Hewitta, Roddicka, Feda, Ljubicicia. Jednak to na Gonzaleza zwróciłem szczególną uwagę. Było to bodajże podczas meczu z Safinem na Roland Garros w pierwszej rundzie. Byłem kompletnie zielony jeśli chodzi o technike, rodzaje uderzeń etc. Liczyła się przede wszystkim efektywna gra. Gonzo grał bardzo ofensywnie, szybko, mocno. Niemależe od razu polubiłem jego grę. Tak jest do dziś.

Szamba betonowe Nowogród Bobrzański