COA - 04-10-2008 18:40:00

Mariusz Fyrstenberg
Państwo  Polska
Miejsce zamieszkania Warszawa
Data urodzenia 8 lipca 1980
Miejsce urodzenia Warszawa
Wzrost 193 cm
Masa ciała 80 kg
Gra leworęczna
Status profesjonalny 2001


Marcin Matkowski
Państwo  Polska
Miejsce zamieszkania Szczecin
Data urodzenia 15 stycznia 1981
Miejsce urodzenia Barlinek
Wzrost 187 cm
Masa ciała 80 kg
Gra praworęczna
Status profesjonalny 2003


Osiągniecia pary :
Wygrane turnieje 7 (stan z wikipedii, nie wiem, nie znam sie )
Najwyżej w rankingu : 7 
Australian Open SF (2006)
Roland Garros 3R (2004, 2005)
Wimbledon 2R (2004, 2005)
US Open 3R (2006, 2007)

DUN I LOVE - 19-10-2008 18:10:59

http://i36.tinypic.com/1zv4cie.jpg

Trudno sobie wymarzyć lepsze wejście w ten temat :D

Gratulacje :)

Bizon - 19-10-2008 19:27:11

Duzy sukces, Masters Cup na wyciagniecie reki :)

DUN I LOVE - 03-11-2008 09:50:31

http://fyrstenbergmatkowski.blog.onet.pl/

Blog naszych deblistów, zapraszam - nawet ciekawie piszą ;)
Jest też informacja o rezygnacji z gry w Szanghaju.

Kubecki - 03-11-2008 14:00:28

Nasi jadą do Szanghaju! ;)

Erlich/Ram wycofali się z zawodów.

Statystyczny - 02-01-2009 10:41:08

Polacy rozpoczną nowy sezon w Doha i będą rozstawieni z dwójką ( wcześniej Coetzee i Moodie) . Myślę,że mogą spróbować nałapać trochę punktów.

janciosek - 07-01-2009 10:35:22

Trudno nazwać taki początek sezonu inaczej niż "falstart". Ale z drugiej strony - turnieje przed AO zawsze rządzą się swoimi prawami i są pełne niespodzianek.
Ważne, żeby M&M pokazali w Melbourne co najmniej taką formę, jak w Szanghaju w listopadzie.

DUN I LOVE - 14-01-2009 10:45:50

Falstart to był raczej oczekiwany - na blogu napisali, że po przerwie między sezonowej nie są w formie, ale z tygodnia na tydzień dyspozycja powinna rosnąć :)

Powodzenia :)

Kubecki - 24-01-2009 18:43:58

Nie wiem czy widzieliście, więc wrzucam:

http://www.atpworldtour.com/5/en/deuce/ … poles2.asp

COA - 25-01-2009 09:28:42

Polish duo advance to QF's

The No. 6 seeded Polish squad of Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski advanced to their second career Grand Slam quarter-final with a 6-2, 6-2 victory over Romanians Andrei Pavel and Horia Tecau.

The Poles, who along with No. 3 Bhupathi-Knowles, are the only seeded teams remaining in the top half of the draw.

Fyrstenberg and Matkowski broke twice and never faced a break point in the 18-minute opening set. In the second set, they broke Pavel in the fifth game and Tecau in the seventh game before Fyrstenberg served out the 53-minute match. The Poles, who won their first two matches in three sets, were never threatened against the Romanians. They never faced a break point, losing just seven points in eight service games, while converting four of six break point chances.

They will attempt to reach their second Grand Slam semi-final ('06 Australian Open) against the winner of unseeded Lukas Kubot-Oliver Marach and Carsten Ball-Chris Guccione.

atpworldtour.com - strona główna :D

Yannick - 25-01-2009 15:13:56

Wspaniały aczkolwiek oczekiwany sukces .Nie wyobrażałem  sobie żeby para rozstawiona z nr 6, przegrała z nie najlepiej dysponowaną  parą  rumuńską.Szczególnie Pavel miał problemy ze zdrowiem [singel] i nazwlisko Tecau  tez mi nic nie mówi.Teraz czekamy na mecz Łukasza, który w Melbourne jak wiemy szaleje...a nie będzie łatwo Chris Guccione ma niesamowity serwis no i australijska publiczność za sobą która będzie w tym meczu przeciwko parze Kubot/Marach .Ale jak się wygrywa z parą rozstawioną z nr 1 to i ściany gospodarzom mogą nie pomóc....

DUN I LOVE - 25-01-2009 15:19:38

No,no - Polacy na tapecie. Najpierw artykuł w poczytnym magazynie DEUCE, teraz kolejna już wizyta na stronie  głównej ATP. To może być ich czas, fajnie, że ATP ich promuje. Forma wydaje się być coraz lepsza a i w AO korzystny układ na 1/2 - trzymam kciuki !

Nula - 30-01-2009 22:29:14

Mariusz Fyrstenberg, który tak dzielnie spisywał się w parze z Marcinem Matkowski, podczas turnieju deblistów w wielkoszlemowym Australian Open, odpocznie teraz od tenisa.
Polacy w Melbourne awansowali do ćwierćfinału, gdzie nie sprostali polsko-austriackiej parze Łukasz Kubot i Oliver Marach. Teraz "Frytkę" czeka dłuższa przerwa w grze.
Podczas meczu ćwierćfinałowego uszkodził on mięsień brzucha. Po dokładnych badaniach okazało się, że został on niemal całkowicie zerwany - pisze "Super Express".
Lekarz zalecił Fyrstenbergowi co najmniej pięć tygodni przerwy w grze.

onet.pl


biorac pod uwage, ze to z SuperExpresu to niewiadomo ile w tym prawdy :P
Ale jakby nie bylo to szkoda :(

b@der - 30-01-2009 22:45:11

O kurcze.. :(  Słyszałem po meczu z ich bloga, że Fryta ma po części zerwane mięśnie brzucha, ale żeby prawie cały? Ciekawe jak się to odbije na polskim deblu. Może dobrze im zrobi ten odpoczynek. Z superExpresu to nie zawsze są plotki, ale miejmy nadzieje, ze tym razem się pomylili :p

COA - 02-02-2009 15:09:15

W poniedziałkowym rankingu indywidualnym deblistów, nasi zawodnicy zajmują ex aqueo 12 miejsce, czyli jest to zdaje się ich najlepszy wynik w karierze - 6sta para :)

W rankingu Doubles Team 2009 są również na świetnym piątym miejscu.

Aha, prostuję informacje wyżej, cytatem z bloga :

,,Przez naderwanie mięśnia brzucha nie zobaczycie nas w drabinkach turniejów przez następne 3 tyg. Ja będę się kurował, Marcin szuka partnerów na turnieje w Roterdamie i Marsylii. Mój plan dnia przez następny tydzień będzie wyglądał następująco: dwie godziny dziennie zabiegi, od środy lekka siłownia. Siłownia będzie polegać przez pierwszych kilka dni tylko na jeździe na rowerze. Jest to jedyna rzecz jaką mogę bez obawy robić. Od kolejnego poniedziałku tenis.

Na szczęście miejsce kontuzji leczy się bardzo szybko i mam nadzieje, że za trzy tygodnie wystąpimy w Dubaju już razem. Jeśli nie, to na pewno w Indian Wells i Miami.''

DUN I LOVE - 10-02-2009 13:40:50

Z tego co widzę to w Rotterdamie 'Matka" zagra w parze z Igorkiem Andreevem.

Kubecki - 13-03-2009 23:55:56

Nareszcie! Ale ja za tym tęskniłem… (Mariusz)
   
No i jestem na miejscu. 26-o godzinna podróż dała mi się we znaki: Warszawa-Amsterdam-Los Angeles-Palm Springs. Ale warto było, ponieważ jak tylko wstałem pojawił mi się taki widok za oknem.
Zszedłem na śniadanie o 6-stej rano i myślałem, że będę sam ale jak się okazało Rafael Nadal też ma problemy z przestawieniem się na amerykański czas i czeka na „otwarcie” śniadania. No i tak czekaliśmy. Oczywiście pogratulowałem mu Australian Open, on się pytał dlaczego ostatnio gramy z Marcinem osobno. Na świecie jest naprawdę niewiele par deblowych, które non-stop grają razem tak jak ja z Marcinem, więc nie dziwcie się że Nadal to zauważył.

Oczywiście śniadanie iście amerykańskie: od grochówki zaczynając na pączkach kończąc. Ale znalazłem nabiał i owoce również, więc nie było tak źle. Oczywiście nie umknął mojej uwadze"NATURALNY" jogurt o smaku...uwaga teraz...strawberry jogurt with cheescake flavour. Dla uczących się przetłumaczę: jogurt truskawkowy osmaku sernikowym. Jutro z ciekawości spróbuję na czym ten NATURALNY smak polega.

Co do tenisa to Marcin dojeżdża dziś po południu więc trenujemy o 17stej (z Brazylijczykami Melo/Sa) a ja jeszcze umówiłem się z francuzem Jeremym Chardy na godz.13stą.  Nie będę Was denerwował i mówił, że przewidują tutaj dziś pod 30 stopni więc tego nie powiedziałem:). Co tam jeszcze... po mojej kontuzji nie ma śladu. Forma wróciła.

Jest wczesny ranek ale już na miejscu nie usiedzę i jadę na korty: wyrobie sobie plakietkę zawodnika, zapiszę trening na jutro (kto pierwszy ten lepszy), zarezerwuję sobie masaż (tutaj też kto pierwszy ten lepszy), pójdę zrobić sobie męski trening na skakance i zjem coś(tutaj akurat prawo dżungli nie obowiązuje i jedzenia pod dostatkiem).

Będę robił zdjęcia z szatni to może dla naszych czytelniczek uda mi się złapać w kadrze umięśniony tors Nadala;) a dla czytelników... nie no, do damskiej szatni nie wejdę, zresztą wszystko przereklamowane i nie ma co oglądać. No i przypomniała mi się historia, która odcisnęła piętno na mojej psychice. 3 lata temu na US Open po skończeniu treningu na siłowni pomyliłem drzwi i wszedłem do damskiej szatni. Szedłem między półkami dopóki nie natknąłem się na oblicze samej Justine Henin,która w bieliźnie i wytrzeszczem ocznym stała jak wryta. Odpowiedziałem jeszcze większym wytrzeszczem i na początku myślałem, że to ona się pomyliła. Ale za chwilę dotarło do mnie pytanie "co w takim razie robi w bieliźnie?" Powytrzeszczaliśmy się na siebie pół sekundy i wyszedłem a za drzwiami gdzie płakał ze śmiechu oczywiście Marcinek i ówczesny nasz trener Lech Bieńkowski. Więc podkreślę jeszcze raz: w damskiej szatni nie ma co oglądać i tam mnie nie wysyłajcie!

No dobra, lecę bo mi słońce zajdzie jak będę się tak grzebał. Oczywiście wszystkich Was pozdrawiam i do zobaczenia.Przy okazji odpowiem na pytania osób odnośnie naszych płyt dvd z nauką gry. W Empiku pojawią się już za tydzień, są do kupienia w MediaMarkt i w Internecie oraz tutaj

Pozdrawiam,

Wesoły Romek.

http://fyrstenbergmatkowski.blog.onet.pl/

DUN I LOVE - 13-03-2009 23:59:41

Zszedłem na śniadanie o 6-stej rano i myślałem, że będę sam ale jak się okazało Rafael Nadal też ma problemy z przestawieniem się na amerykański czas i czeka na „otwarcie” śniadania. No i tak czekaliśmy. Oczywiście pogratulowałem mu Australian Open, on się pytał dlaczego ostatnio gramy z Marcinem osobno. Na świecie jest naprawdę niewiele par deblowych, które non-stop grają razem tak jak ja z Marcinem, więc nie dziwcie się że Nadal to zauważył.

Całe stado graczy w IW, a Frytka schodząc o 6 rano na śniadanie musiał spotkać akurat Rafę :D Nie ma to jak kogoś spotkać ;)

COA - 20-03-2009 22:29:31

Nasi debliści po pokonaniu Lopeza i Verdasco oraz Ferrera i Montanesa odpadli w 1/4 z najlepszą parą na świecie - Bobem i Mike'iem Bryanami 2/6 6/7. Ogólnie niezły występ, wytrzymali dwa super-tiebreaki, w ostatnim meczu nie można było się w sumie spodziewać jakiegoś wielkiego triumfu.

DUN I LOVE - 30-05-2009 22:52:44

Jak się gra na 80 procent przeciwko Robredo...

No cóż, jak się gra z takim przeciwnikiem jak Robredo na 80% możliwości, to ciężko jest wygrać. Parę dni temu chyba trochę z bardzo przycisnąłem na siłowni. Nie czułem się dobrze, coś było nie tak z kolanem. Zadzwoniłem do naszego lekarza, Adriana Rymarczyka, który tak pomógł mi przy tej ostatniej kontuzji mięśni brzucha. Wyciągnął mnie naprawdę z ciężkiego stanu, więc ufam mu bezgranicznie :)  Po dłuższej dyskusji doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jak, wycofam się z miksta. Kolano musi odpocząć. Czułem się OK, ale jednak nie mogłem dać z siebie 100% w tym meczu. Po powrocie do kraju zrobimy badania. Adrian mówi, że być może to tylko przeciążenie. Miejmy nadzieję, że tak właśnie jest. Teraz zrobię wszystko żeby przygotować się do Wimbledonu. Mam już buty na trawę. To nasz kolejny cel. Marcin gra jeszcze w mikście, i będzie teraz  walczył o ćwierćfinał. Trzymam kciuki za niego, za Agę i za Ulę, które jeszcze grają. Obu jak najdłużej. Oby do finału :)

http://fyrstenbergmatkowski.blog.onet.pl/


Po krótkim epizodzie na RG czas na trawę. Będzie lepiej :)

DUN I LOVE - 19-06-2009 15:06:28

Jest lepiej :D

M. Fyrstenberg/M. Matkowski  def. T. Parrott/F. Polasek  64 64

Zdaje się, że Polacy wygrali turniej w Eastbourne ;)

Kubecki - 19-06-2009 18:58:17

#9 Eastbourne

http://www.atpworldtour.com/~/media/4B986D77359E4A9AA678ACEA47DA2654.ashx

aś - 19-06-2009 19:51:36

"Matka" i "Frytka" milionerami

Inkasując ponad 22 tys. euro za wygraną w Eastbourne obaj polscy debliści przekroczyli granicę miliona dolarów zarobionych na światowych kortach

Przed turniejem Aegon International Mariusz Fyrstenberg miał zarobione 993,5 tys. dolarów, Marcin Matkowski 989 tys. dolarów. W Eastbourne obaj dostali dokładnie po 11 375 euro i - jak na deblistów przystało - jednocześnie wkroczyli do grona tenisowych "milionerów".

- Zupełnie o tym nie wiedzieliśmy - przyznali zgodnie, gdy dowiedzieli się od nas o nowinie.

Fyrstenberg dodał szybko: - Kurcze, gdzie te pieniądze się podziewają. Jakoś dziwnie nie mogę się poczuć milionerem.

Przyznaje jednak, że na niedostatek nie narzeka.

- Biorąc pod uwagę zarobki większości moich rodaków, to na pewno mogę się czuć majętny. Jednak w porównaniu z innymi tenisistami, a szczególnie singlistami, wypadam słabiutko - mówi Frytka.

Matkowski dodaje: - Mam nadzieję, że na zarobienie kolejnego miliona nie będę czekał aż tak długo [pierwsze turnieje zawodowe Polacy zaliczyli 10 lat temu - red.].

Według ich wyliczeń ok. 20 proc. kwoty wygranych pochłaniają podatki, kolejne 20 proc. to koszty wykonywania "zawodu tenisisty" - szczególnie podróży.

- Może mam milion na koncie, może nie. Nie sprawdzam - mówi Matkowski. - Szczerze mówiąc nie to jest najważniejsze, choć też nie mogę powiedzieć, że w ogóle nie ma znaczenia. Tenis jest naszym zawodem. Gramy dla punktów, ale i dla pieniędzy. Na życie i wydatki wystarcza, odłożyć też można.

Tegoroczne dochody nie mogły zadowolić naszych tenisistów. Pierwsze pięć miesięcy mieli nie najlepsze, do tego doszły problemy zdrowotne Fyrstenbega. Do startu w Eastbourne Matka zarobił 99,5 tys. dolarów, Frytka 80 tys. dolarów. Teraz obaj liczą na solidniejszy zastrzyk gotówki na Wimbledonie. Tam pula wynosi 12,5 mln funtów, a za sam start każdy deblista zarabia ponad 2,5 tys. funtów. Polacy, którzy tylko dwukrotnie w karierze zdołali awansować do drugiej rundy tym razem zapowiadają powalczyć o wyższe cele.

- Po turniejach w Queen's i Eastbourne wiemy, jak się zachowywać na "zielonych pastwiskach", to powinno zaprocentować wreszcie dobrymi wynikami w Londynie - uważa Fyrstenberg.

W Wielkiej Brytanii naszym deblistom podpowiada Nick Brown, kapitan polskiej reprezentacji daviscupovej. - Kilka jego wskazówek było bezcennych - przyznaje Matkowski. - Dzięki temu skorygowaliśmy niektóre uderzenia.

Efekty widoczne są m.in. w serwisie. Obaj Polacy wkładają minimalnie mniejszą siłę w serwy, ale starają się, by podanie było bardziej ścięte. Dzięki temu piłka dostaje poślizgu na trawie i po odbiciu się na stronie rywala przyspiesza.

W pierwszej rundzie turnieju na Wimbledonie Fyrstenberg i Matkowski jako para numer sześć zagrają z parą Amerykanów Eric Butorac - Scott Lipsky.

- I to wszystko. Na kogo trafiamy w następnej rundzie nie chcę wiedzieć - mówi Fyrstenberg. - I tak mam w głowie za dużo myśli.

sport.pl

Karolina - 19-06-2009 20:53:09

Zwycięstwo!
No i turniej do przodu. Jeśli ktoś by mi powiedział, że wygram turniej trawiasty w tym sezonie to bym i tak mu nie uwierzył. Powiem bardzo nieskromnie i arogancko. Wygraliśmy bo byliśmy lepsi i koniec. Mieliśmy trochę szczęścia w półfinale broniąc piłki meczowej ale gra była dobra


Dziś dobrze chodził nam pierwszy serwis i tylko czekaliśmy aż pojawią się szanse na przełamanie, które wykorzystaliśmy. Mieliśmy rekord procentu pierwszego serwisu, ponad 80 proc. w pierwszym secie. Wymarzona statystyka na Wimbledon. Ale zanim tam się udamy (jutro) to trzeba będzie wypić zimne duże piwo dziś wieczorem. Jakby ktoś miał ochotę to zapraszam do Eastbourne:)
Dziś mewy nie były bardziej łaskawe niż uprzednio. Jak zwykle o 5 nad ranem zaczęły swoje gody i budziliśmy się sfrustrowani. Dobrze, że wygraliśmy bo podałbym je do sądu o włażenie mi na parapet, darcie dzioba i tym samym utrudnianie wykonywania zawodu J.


Dziś rano zjadłem śniadanie z naszymi przeciwnikami finałowymi. Wymieniliśmy uprzejmości typu "mam nadzieję Mariusz, że spało ci sie źle"  na co odpowiedziałem "przejadę się po was jak husaria polska po Turkach" itp itd. Jeszcze w szatni życzyliśmy im serwisów zawsze pod wiatr i do boju.


Za to po meczu była ceremonia wręczenia pucharów (przesłałem zdjęcie), masaż, organizatorzy zapewnili nam samochód na Wimbledon jutro przed południem i zarezerwowaliśmy miejsce do spania w czasie wielkiego szlema.
Jak mi się coś przypomni to napiszę na blip.pl

Gratulujemy zwycięzcom, pracownicy salonu skontaktują się z Wami mailowo.


Pozdrawiam!

fyrstenbergmatkowski.blog.onet.pl

DUN I LOVE - 11-07-2009 12:30:36

Fyrstenberg "zdradza" Matkowskiego


Mariusz Fyrstenberg wystąpi w przyszłym tygodniu w turnieju ATP na kortach ziemnych w Stuttgarcie (z pulą nagród 450 tys. euro), a jego partnerem będzie tym razem nie Marcin Matkowski, lecz jeden z deblistów z czołówki Brazylijczyk Marcelo Melo, który na co dzień gra z rodakiem Andre Sa.

- Niestety pewnie rozczaruję część prasy kolorowej, bo mimo gorszego występu w Wimbledonie nie planujemy z Marcinem kolejnego rozstania. "Matka" po prostu chce jeszcze kilka dni odpocząć po dość napiętym kalendarzu startów w pierwszej połowie sezonu - powiedział Fyrstenberg.

- On od kilku miesięcy gra praktycznie non stop, a ponieważ dla mnie te pół roku nie było aż tak intensywne, miałem do wyboru: albo trenować tydzień w Warszawie, albo zgrać w Stuttgarcie z kimś innym. Wybrałem drugi wariant, bo po przerwie zdrowotnej przyda mi się więcej ogrania w meczach turniejowych - dodał.

W styczniu podczas wielkoszlemowego Australian Open, przed występem w ćwierćfinale, polski tenisista naderwał mięśnie brzucha i pauzował ponad miesiąc, a wówczas Matkowski grał z Rosjaninem Igorem Andriejewem w Rotterdamie i Niemcem Rainerem Schuettlerem w Dubaju, a także w spotkaniu Pucharu Davisa przeciwko Belgii z Grzegorzem Panfilem.

- Właściwie Melo jest w tej chwili w podobnej sytuacji jak ja, bo jego partner Sa jest na krótkim urlopie, a z czołówki to pierwszy "wolny" deblista, więc się umówiliśmy na wspólny występ w Stuttgarcie. Znamy się dobrze, jest dobrym graczem z mocnym pierwszym serwisem, gra agresywnie przy siatce i ma solidny return. Był zresztą w finale miksta w Roland Garros, więc jest obecnie w dobrej formie - powiedział Fyrstenberg.

- W Stuttgarcie zagram po raz drugi, a przed rokiem z Marcinem doszliśmy tu do ćwierćfinału. W sumie to ładne miasto, jest tam dużo zieleni, zawsze tłumy na trybunach, choć znamienne jest, że najczęściej średnia wieku to około 60 lat. W kolejnym tygodniu planujemy z +Matką+ start w większym turnieju w Hamburgu, no a później powoli będziemy się przenosić na twarde korty do USA - dodał.

W czerwcu debel Fyrstenberg-Matkowski zdobył dziewiąty tytuł w cyklu ATP Tour w Eastbourne, a było to ich pierwsze zwycięstwo na trawie. Jednak w kolejnym tygodniu polska paraz odpadła w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju na tej nawierzchni w Wimbledonie.

Obecnie polscy tenisiści zajmują dziesiąte miejsce w rankingu najlepszych par sezonu ATP "Double Race", a w indywidualnej klasyfikacji deblistów Marcin jest 12., a Mariusz 13.

Natomiast Melo i Sa to aktualnie 15. debel sezonu. W październiku w Metz przegrali w półfinale z Polakami, ale rok wcześniej w tej samej fazie w Estoril ich pokonali. Mają w dorobku sześć triumfów w imprezach ATP.

Swoich pierwszych rywali Fyrstenberg i Melo poznają w niedzielę po południu, kiedy to w Stuttgarcie nastąpi losowanie drabinki deblowej.

http://www.tenisowy.com/news/899/fyrste … tkowskiego

COA - 06-08-2009 08:46:56

http://twitter.com/FrytaMatka

'Berdych na poczatku meczu trafił marcina specjalnie no i cóż... cały mecz na niego polowaliśmy. Raz miałem fantastyczna okazje go ustrzelic, ale odwet sie nie udał bo piłka minela go o kilka milimetrów (MF)' xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Hm, wreszcie ktoś kto mnie rozumie pod tym względem :D

DUN I LOVE - 10-08-2009 08:37:37

Jak na turnieju zdobyć owijki za free (Marcin)?

Waszyngton o tej porze roku to chyba jedno z najbardziej gorących miejsc w jakich grałem. Cały czas grubo ponad 30 stopni i do tego taka wilgotność, że po 10 minutach na korcie zawodnik jest cały mokry. Podobnie było rok temu w Pekinie na igrzyskach. Bardzo ciężko sie gra w takich warunkach, dlatego mecze zaczynają sie tu dopiero o 16 i kończą się przeważnie już mocno po północy. Używam na tym turnieju innych owijek niż zwykle. Zawsze gram białymi owijkami  babolata. Te owijki dobrze "lepią" się do ręki, ale ich wadą jest to, że nie są odporne na wilgoć. Dlatego tu gram owijkami tourna grip. To są te same, które używa na przykład Roddick. Po jednym meczu są do wyrzucenia, ale bardzo dobrze wchłaniają pot. Daniel Nestor z Kanady też nimi gra i to od niego je wziąłem. A ponieważ wcześniej przegrał ze mną zakład o wyniki dwóch meczów NBA, to dostałem je za darmo:)

Dziś gramy półfinał z parą Polasek - Parrott. Przegraliśmy z nimi w tym roku w pierwszej rundzie w Miami po fatalnym meczu z mojej strony, ale wzięliśmy rewanż w finale na trawie w Eastbourne. Gra nam się tu dobrze więc wierzymy w zwycięstwo także w tym meczu.

Polacy wygrali mecz półfinałowy. W finale niestety ulegli swoim przeciwnikom, co nie zmienia faktu, że turniej bardzo udany. Jakby z turnieju na turniej było coraz lepiej to za 1,5 miecha ES będzie nas zapraszał na finał z udziałem FM-ów na kortach...FM :D

aś - 31-08-2009 13:02:55

Frytka i Matka mają nowego bloga. Przenieśli się na blox.pl. i słusznie, bo onetowe blogi są straszne. Fajny wpis:

http://tenisowy.blox.pl/resource/fryt_matk.jpg

Federer pokonał Matkowskiego po zaciętej walce!

Ostatnio działo się kilka ciekawych rzeczy. Na turnieju w Cincinnati jest profesjonalny stół do pokera, organizatorzy wynajmują zawodowego krupiera i można się dosiąść i grać. Wejście kosztuje 10 dolarów i wszyscy doskonale się bawią. Dwa dni temu Marcin mając full'a wygrał 60 dolarów, jednym z jego ofiar byli Djokovic i Buphati.

Wczoraj po raz pierwszy nie zapłaciliśmy za kolację w restauracji ale od razu mówie, że nie dlatego że szybko uciekliśmy przez okno. Kelner odmówił podania nam rachunku do zapłaty twierdząc, że nasze jedzenie już zostało zapłacone. Na pytanie kim był nasz dobroczyńca nie dostaliśmy odpowiedzi, powiedział jedynie że przez któryś ze stolików po drugiej stronie sali. Święta  Bożego Narodzenia jeszcze daleko...

http://tenisowy.blox.pl/resource/packman.jpg

W players lounge mamy do zabicia wolnego czasu mały stół bilardowy, 10 komputerów z internetem, mały bufet z jedzeniem z bagietkami (stołówka jest gdzie indziej), 3 telewizory i maszynę do grania w grę Packman. Pamiętacie co to za gra? Chyba pierwsza gra na świecie: chodzisz w labiryncie taką główką i zjadasz kropki jednocześnie uciekając przez różnymi stworami. Nie opowiadałbym Wam tego gdyby nie fakt, że Federer dosiadł się wczoraj do Marcina i grali przez 20 min. Powiem jedno - we dwójkę przeżywali Packman’a o wiele bardziej niż własne mecze na korcie. Tak, ten spokojny Roger Federer, dżentelmen został opanowany przez ciemną stronę mocy a Marcin nie był lepszy. Niestety w tym przypadku Lord Vader Federer wygrał z rycerzem Jedi Matkowskim. Dziś ma być rewanż.

Ja tam wcale nie zazdroszczę, nic a nic ; )
Adres: http://frytamatka.blox.pl/html

Art - 31-08-2009 13:11:42

Dzisiaj, drugi raz w tym tygodniu, grałem w golfa. Organizatorzy turniejów ATP często zapewniają zawodnikom rozmaite atrakcje. A to bilety na Mecz NBA, a to pokaz mody ( w wykonaniu zawodników) czy wizyta w delfinarium (Miami). A tutaj jest golf. I wcale nie jest to droga impreza, można wypożyczyć za darmo kije golfowe (są dla prawo i leworęcznych), płacisz tylko za piłeczki jeśli chcesz postrzelać na odległość (10 dolarow za 80 piłek) albo rezerwujesz sobie pole golfowe (18 dołków), zawodnicy maja za darmo wiec nie wiem jakie są ceny dla ludzi "z ulicy".  Te plusy bycia tenisistą…

Zdziwilibyście się, jak tenis i golf mają ze sobą wiele wspólnego. Więc nie jesteśmy tacy kiepscy. Dziś udało mi się uderzyć na 240 jardów (tj. 220 metrów), co przyjęli z podziwem inni grający. Ale przyznam, że juz na krótsze uderzenia byłem po prostu beznadziejny, nie mówiąc o patowaniu, czyli trafianiu do dołka z najbliższej odległości, kiedy piłeczka znajduje się na tzw. greenie.  No ale nie wszystko od razu.

A co do samego New Haven, to jest ono miasteczkiem studenckim Yale, nawet klub tenisowy należy to tej uczelni. Z tego co wiem w USA najbardziej prestiżowe uczelnie pod względem naukowym ( są inne względy np. sportowe) to Harvard, Princeton i właśnie Yale. Mam nadzieję, że żadnej  nie pominąłem. Musze przyznać, że to piękne miasteczko studenckie z jasnej cegły robi niesamowite wrażenie.

Jutro jedziemy do NY wreszcie, główny punkt naszych przygotowań coraz bliżej. Jutro podróż, więc nie trenujemy ale trening wznowimy od Soboty. Pierwsze mecze wtorek lub środa. Codziennie odjeżdża autobus z zawodnikami do NY. Podroż trwa 2-3 godziny , w zależności gdzie mieszkasz w NY. Czas zacząć ostatnią lewę wielkiego szlema!

http://frytamatka.blox.pl/2009/08/Ostat … i8230.html

Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny :lol:

DUN I LOVE - 31-08-2009 13:15:01

Art napisał:

Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny :lol:

Ano :D Miejsce może średnie, ale proszę stąd naszych deblistów, aby przy kolejnej okazji zrobili jakąś fotę i zamieścili ją na swoim blogu :) :D

aś - 31-08-2009 13:17:12

Oj musi być.
Swoją drogą, fajnie że mamy kogoś, kto może nam opisać świat tenisowy z trochę innej strony, czyli z tak zwanych kulis. Blogi takich publicznych osób z reguły są bardzo ciekawe. Dodam jeszcze fajny filmik z YT:

http://www.youtube.com/watch?v=sT4CoqqF … r_embedded

:D

Serenity - 31-08-2009 13:17:44

DUN I LOVE napisał:

Art napisał:

Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny :lol:

Ano :D Miejsce może średnie, ale proszę stąd naszych deblistów, aby przy kolejnej okazji zrobili jakąś fotę i zamieścili ją na swoim blogu :) :D

Wszyscy wiedzą że Pacman to klasyka :D ,nawet mistrzowie tenisa formatu Rogera,tylko żeby sie nie zawziął za bardzo w Pacmana Roger,gdyż powinien bardziej skupić się na obronie tytulu na USO :)

DUN I LOVE - 31-08-2009 13:19:35

aś napisał:

Oj musi być.
Swoją drogą, fajnie że mamy kogoś, kto może nam opisać świat tenisowy z trochę innej strony, czyli z tak zwanych kulis. Blogi takich publicznych osób z reguły są bardzo ciekawe. Dodam jeszcze fajny filmik z YT:

Przychylam się do powyższej opinii. Tym bardziej, że jak widać po newsach z naszego forum, w Polsce jest naprawdę mało informacji na temat tenisa ziemnego. Pomijam wyniki meczy i suche fakty (statystyki itp), bo te można znaleźć wszędzie. Natomiast jeżeli chodzi o felietony czy ciekawe artykuły to naprawdę jest tego bardzo mało.

aś - 01-09-2009 22:03:05

Z bloga:

Federer: oddawaj komórkę!

Dziś drugi dzień US Open, jeszcze nie gramy. Mecze deblowe podczas turniejów wielkoszlemowych zaczynają sie w środę a niektóre nawet w piątek. Dzis juz tylko godzinny trening z Knowles/Buphati. Wczoraj wygrała Agnieszka w przeciwieństwie do Marty, więc na razie wynik występów Polaków: 1:1.  Do ciekawszych zdarzeń w szatni można zaliczyć spontaniczne zapasy Federera z jego trenerem pt. "oddaj moją komórkę". Ale walczyli… Oprócz tego kiedy wszedłem do pokoju aby zapisać się do miksta koło mnie stał...Will Ferrell. Kojarzycie? Aktor komediowy, kręcone blond włoski. Gral glowne role w takich filmach jak semi- pro,ostrza chwaly, bracia przyrodni, old school, ricky bobby-demon predkosci itp. Chciałem już palnąć, czy by się ze mną do miksta zapisał ale odpuściłem:), czasami lepiej sie zastanowić dwa razy… znowu jakaś torba Lozano by z tego wyszła… :)
Co do nowości tegorocznego US Open można zaliczyć ogólne zwiększenie bezpieczeństwa na obiekcie. Wczoraj Aga mówiła ze jak eskortowali ją i jej przeciwniczkę na kort, ochroniarz torując drogę mało nie stratował Nadala, karząc (!) mu szybko zejść z drogi. Co na do Rafa? Odczekał 30 sekund i poszedł w swoją stronę. Bardzo skromny człowiek. Dziś po raz pierwszy  zawitało słońce nad Flushing Meadow. Wreszcie!!!

Ciekawe to z Rafą. Chciałabym widzieć jego reakcje ; P

Robertinho - 02-09-2009 00:03:34

Ja za to jestem ciekaw, kogo określili mianem trenera Federera. :huh:

aś - 02-09-2009 18:09:08

Może chodziło im o tego Pana, bo na każdym zdjęciu jest ^ ^
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 901_P3.jpg
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 1_P148.jpg
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 0901_6.jpg - to jest świetne xDDDD tatuś fotograf

No ale oficjalnego nie ma, wiadomo .
Zresztą to nie ten temat, więc już siedzę cicho.

DUN I LOVE - 22-09-2009 00:26:58

Marcin o sukcesie Polaków w PD:

Matkowski: widać było ducha zespołu

Po raz pierwszy w historii, po siedmiu porażkach, polscy tenisiści pokonali w Pucharze Davisa zespół Wielkiej Brytanii. - Widać było ducha zespołu. Anglicy mieli Andy'ego Murraya, ale my mieliśmy drużynę. Każdy dołożył cegiełkę - mówił Marcin Matkowski, który z Mariuszem Fyrstenbergiem wywalczył bardzo ważny punkt w deblu.
Polska jeszcze nigdy nie pokonała Wielkiej Brytanii. A stawką meczu w wypełnionej hali w Liverpoolu było utrzymanie w grupie I Strefy Euroafrykańskiej. Gospodarzom zależało tak bardzo, że zmobilizowali nawet zajmującego trzecią lokatę w rankingu ATP Andy'ego Murraya. Ten zrobił co mógł - wygrał oba mecze singlowe. Miał jednak za słabych partnerów, dla których Polacy z kolei byli za mocni.

- Jeżeli gra się przeciwko drużynie mającej trzeciego zawodnika świata to trudno mówić o łatwym zwycięstwie. Liczyliśmy na trzy punkty i trzeba było mieć stuprocentową skuteczność. Kibice pomagali gospodarzom, aczkolwiek przy piątym, decydującym pojedynku zamilkli. Michał Przysiężny grał tak dobrze, że ani przez chwilę nie było wątpliwości, kto wygra - mówił uszczęśliwiony niegrający kapitan reprezentacji Radosław Szymanik w hali przylotów na warszawskim Okęciu.
Z lotniska w tempie ekspresowym oddalił się zdobywca decydującego punktu Michał Przysiężny. Za to jego koledzy ochoczo dzielili się wrażeniami. - To zwycięstwo bardzo cieszy. Tym bardziej, że Polska jeszcze nigdy nie wygrała z Wielką Brytanią - przyznał zdobywca pierwszego punktu w spotkaniu Jerzy Janowicz. - Mój pierwszy mecz z Evansem był niezwykle istotny. Gdybym go przegrał byłoby bardzo trudno odrobić tę stratę. Przeciwko Murrayowi też zagrałem nieźle, ale to było za mało, żeby choć urwać mu seta. Musiałbym zagrać najlepiej jak potrafię, a zagrałem po prostu dobry mecz. Evans to młody zawodnik, tylko o rok starszy ode mnie. Nie wytrzymał presji, co wykorzystaliśmy. Przed ważnymi meczami, przed dużą publicznością jestem bardziej zmotywowany niż zwykle. Przy pełnej hali atmosfera była bardzo fajna. Grało mi się z Evansem dobrze od pierwszej piłki. Od razu byłem pewny wygranej. Decydujący pojedynek Michała Przysiężnego oglądaliśmy z trybun. Być może trochę za bardzo się wydzierałem, ale mam nadzieję, że to jeszcze bardziej go zmobilizowało. Jak nie gra się tylko dla siebie, a dla reprezentacji całego kraju to człowiek mobilizuje się jeszcze bardziej niż zwykle. - opowiadał.

- Cieszy, że każdy z nas dołożył cegiełkę do tego sukcesu. To naprawdę nasze wspólne zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że ograć Murraya będzie bardzo trudno. Skoncentrowaliśmy się więc na dwóch pozostałych singlach i deblu. Murray, gdyby miał dobrego partnera byłby ciężki do ogrania i w grze podwójnej. Próbowaliśmy grać przede wszystkim na Hutchinsa i to się powiodło - powiedział deblista Marcin Matkowski. - Cała drużyna po meczu Michała miała problemy z gardłem. Michał mówił, że przez cały czas nas słyszał i to go dopingowało. Widać było ducha drużyny. Pierwszy raz grałem przeciwko pięciu tysiącom ludzi. Z meczu na mecz było coraz gorzej. Ale przy stanie 2:2 Michał nawet nie pozwolił publiczności wejść w mecz. Szybko skasował przeciwnika i potem poszło łatwiej - zakończył Matkowski, który z Mariuszem Fyrstenbergiem tworzy jeden z najlepszych debli świata.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2046 … omosc.html

asiek - 22-09-2009 18:37:24

Najlepszy polski debel będzie miał stałego trenera
Po niezbyt udanym sezonie dla najlepszego polskiego debla Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego, tenisiści zdecydowali się podjąć na stałe współpracę z trenerem. Najchętniej u swojego boku widzieliby Nicka Browna, ale jest to możliwe dopiero od przyszłego roku.
"Obecnie Nick Brown jest jeszcze z nami związany, ale mamy nadzieję, że od przyszłego sezonu uda nam się z nim dogadać. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z prezesem Polskiego Związku Tenisowego Jackiem Kseniem i możemy liczyć na pomoc finansową. Myślę, że tego nam brakuje, by przeskoczyć granicę ósmego, czy dziesiątego miejsca w światowym rankingu" - ocenił Fyrstenberg.

Brown sporadycznie pomagał już polskiemu deblowi. Chociażby przed turniejem w Eastbourne, który zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych.
   
   
"Do końca roku będzie z nami Radosław Szymanik. Po nieudanym starcie w US Open przejrzeliśmy na oczy i dotarło do nas, że trener na stałe byłby znaczną pomocą. Jego brak to chyba główny powód wahania naszej formy" - dodał Matkowski.

Z wielkoszlemowym turniejem US Open debliści wiązali duże nadzieje. "Tego występu najbardziej żałuję. Jechaliśmy do Stanów dobrze przygotowani, turniej rozgrywany był na nawierzchni, która najbardziej nam pasuje. Porażka z Amerykanami Ryanem Harrisonem i Kaesem Van't Hofem, którzy wystąpili z dziką kartą, przyszła niespodziewanie i dla nas była dużym szokiem. Zapomnieliśmy już jednak o tym i staramy się patrzeć w przyszłość. Skrzydeł dodała nam wygrana w Pucharze Davisa" - przyznał Matkowski.

Fyrstenberg ma nadzieję, że właśnie to zwycięstwo podbuduje ich psychicznie. "Da nam kopa do lepszej gry. Jeśli będziemy się tak prezentować jak w Livepoolu, to kwestia kilku występów będzie, by zakwalifikować się do finału Mastersa w Londynie. Strata do ósmego zespołu jest kosmetyczna, ale biją się o nie cztery drużyny. Z drugiej strony mamy w tym doświadczenie. W 2008 roku załapaliśmy się w ostatnim momencie i w tych najbardziej nerwowych i stresujących sytuacjach jakoś sobie radziliśmy. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie".

Polskim deblistom pozostało do rozegrania sześć turniejów. W czwartek wylatują do Azji. Najpierw wystąpią w Kuala Lumpur, potem w Pekinie i Szanghaju, w którym turniej zaliczany jest do serii Masters.

"Zawody w Malezji natomiast są niższej rangi, nisko punktowane za wygraną. Traktujemy je jako przygotowania do następnych turniejów. Po pobycie w Azji wystąpimy w trzech turniejach w Europie, w tym w Paryżu, gdzie w ubiegłym roku rzutem na taśmę wywalczyliśmy finał Masters" - powiedział Matkowski.

Do czołowej ósemki, która ma prawo wystąpić w finale Masters w Londynie brakuje im niewiele. W tej chwili zajmują jedenaste miejsce.

"Mamy realne szanse na to, by się dostać. Jeśli się tam nie znajdziemy to na pewno uznamy sezon za bardzo słaby. Naszym ostatnim celem jest właśnie udział w londyńskiej imprezie" - dodał Matkowski.

We wtorek na rynku pojawiła się limitowana seria szwajcarskich zegarków marki Maurice'a Lacroix'a, których "twarzami" są Fyrstenberg i Matkowski. Do sprzedaży trafi 50 z nich.

"Jesteśmy drugim deblem na świecie, który może pochwalić się własną linią zegarków. Tylko amerykańscy bracia Mike i Bob Bryanowi maję podobną. To bardzo nas cieszy i jesteśmy z tego dumni" - powiedział Matkowski.

onet.pl

Kubecki - 30-09-2009 09:50:01

Fyrstenberg-Matkowski Begin Kuala Lumpur Campaign

Top seeds Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski got their Proton Malaysian Open, Kuala Lumpur 2009 campaign up and running smoothly with a 7-5, 7-5 victory over James Cerretani and Rogier Wassen Tuesday at the ATP World Tour 250 indoor hard-court tournament.

In a match featuring eight breaks of serve, the Polish duo capitalised on five of the 14 break points they created and struck nine aces to seal victory after 88 minutes against the American-Dutch pairing.

A consistent season from Fyrstenberg and Matkowski has put them in the running for a place in the eight-team field at the Barclays ATP World Tour Finals; the duo qualified for the second time last year and reached the semi-finals. They are currently 11th in the 2009 ATP Doubles Team Rankings after titling at the AEGON International (d. Parrott-Polasek) and reaching the final at the Legg Mason Tennis Classic (l. to Damm-Lindstedt).

The Poles next will face Andrey Golubev and Denis Istomin after the Kazakhstan-Uzbekistan duo defeated South Americans Jose Acasuso and Fernando Gonzalez 6-3, 6-1 to win its first ATP World Tour-level match.

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … paign.aspx

Serenity - 04-10-2009 10:34:49

Brawo Frytka i Matka,10 triumf w turnieju ATP! :) Nasi mistrzami pod Petronas Towers w Kuala Lumpur :)

[1] M Fyrstenberg (POL) / M Matkowski (POL) d I Kunitsyn (RUS) / J Levinsky (CZE) 6:2 6:1

Kubecki - 04-10-2009 12:12:44

Fyrstenberg-Matkowski Claim Inaugural Kuala Lumpur Title

http://www.atpworldtour.com/~/media/B0174DE138F244A6AEFAB91DA9E44769.ashx

Poles Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski boosted their chances of qualifying for the Barclays ATP World Tour Finals after capturing their second ATP World Tour title of the season at the inaugural Proton Malaysian Open, Kuala Lumpur 2009.

The top seeds defeated Russian Igor Kunitsyn and Jaroslav Levinsky of the Czech Republic 6-2, 6-1 Sunday in the final of the ATP World Tour 250 indoor hard-court tennis tournament. They capitalised on four of 10 break point chances, while saving both threats they faced on serve to prevail after just 54 minutes.

Fyrstenberg and Matkowski are currently 11th in the 2009 ATP Doubles Team Rankings and chasing one of the remaining four spots in the eight-team field at the Barclays ATP World Tour Finals. The duo qualified for the season finale in 2006 and ’08, achieving their best result last year when they reached the semi-finals (l. to Bryans).

“We needed these points to put us in good position for the Barclays ATP World Tour Finals,” said Fyrstenberg. “It was our first time in Malaysia and we loved the country and the people. It was a great atmosphere in today's final.”

“We played really well today,” added Matkowski. “Once we got the break in the first set we were able to control the match. It was a great week for us. We had tough matches but were able to play well in the key moments.”

The Poles were contesting their third ATP World Tour final of the season. They captured their ninth title together at the AEGON International in Eastbourne (d. Parrott-Polasek) and finished runners-up to Martin Damm and Robert Lindstedt at the Legg Mason Tennis Classic in Washington D.C.

“It is very special for us because we haven't won a tournament since Eastbourne,” said Fyrstenberg. “We came to this tournament hoping to win one or two matches and we finished with the title.”

Kunitsyn and Levinsky were playing together for the first time this week in Kuala Lumpur. The 28-year-old Kunitsyn was attempting to win his first ATP World Tour doubles title from his third final, while Levinsky, also 28, dropped to a 5-10 mark in ATP World Tour doubles finals.

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … Title.aspx

DUN I LOVE - 04-10-2009 13:07:15

No i super. Kapitalnie się niedziela zaczęła :P

Wielkie brawa i gratulacje ;)

Robertinho - 15-10-2009 10:18:26

http://i37.tinypic.com/24fi4bo.jpg[/img]

Kubecki - 15-10-2009 15:56:54

Frytka i Matka ograli deblowego Federera

http://i.eurosport.pl/2009/06/18/528175-4472091-317-238.jpg

Bracia Bob i Mike Bryanowie zdetronizowani! Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski ograli rozstawionych z dwójką Amerykanów 6:1, 5:7, 10:8 i awansowali do półfinału turnieju w Szanghaju. Za zwycięstwo w chińskiej imprezie Polacy mogliby zgarnąć ćwierć miliona dolarów do podziału.

- Łatwiej z nimi wygrać w meczu o stawkę niż na treningu, gdzie gramy czasem o 10 dolarów - opowiadał o rywalizacji z braćmi Bryanami Mariusz Fyrstenberg.

Polacy do meczu podchodzili z wielkim respektem. Swoich rywali nazywani deblistami kompletnymi, w końcu na swoim koncie mają 60 różnych tytułów, w większości tych najważniejszych. - W singlu każdy chce pokonać Rogera Federera. W przypadku debla to bracia Bryanowie. Tak, można powiedzieć, że to deblowy Federer - obrazowo mówili "Frytka" z "Matką".

Ćwierćfinał turniej piorunująco rozpoczęli polscy tenisiści. Gromiąc Amerykanów 6:1 w pierwszym secie, mocno ich jednak rozsierdzili. Druga odsłona toczyła się pod dyktando Boba i Mike'a Bryanów, którzy wygrali 7:5. W kluczowym momencie meczu do głosu wrócili Polacy i zakończyli super tie-break na swoją korzyść, eliminując drugą najgroźniejszą parę na tej imprezie.

- O wyniku w super tie-breaku zdecydował tylko jeden mini break. Rzadko zdarza się taka stuprocentowa skuteczność w tylu kolejnych wymianach. Dzięki tej jednej piłce Mariusz i Marcin prowadzili 5:2, 7:4 i 9:6. Później rywale obronili dwa meczbole. Przy trzecim Marcin zaserwował w linię, a return Boba trafił w siatkę - relacjonował doglądający Polaków w Szanghaju trener Radosław Szymanik.

Teraz naprzeciw "Frytki" i "Matki" staną Austriacy Julian Knowle i Juergen Melzer bądź Wesley Moodie z RPA grający w parze z Belgiem Dickiem Normanem.

http://www.eurosport.pl/tenis/shanghai- … tory.shtml

DUN I LOVE - 17-10-2009 00:15:20

Fyrstenberg: nie będzie łatwo, ale może zakwalifikujemy się do mastersa

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wystąpią w sobotę w półfinale debla w imprezie rangi ATP Tour Masters 1000 na twardych kortach w Szanghaju (z pulą nagród 3,240 mln dol.). Po powrocie z Chin planują tydzień odpoczynku, zanim ruszą na trzy ostatnie turnieje w sezonie: w Wiedniu, Walencji i paryskiej hali Bercy.
"Przyszły tydzień poświęcimy na treningi przed trzema ostatnimi turniejami, w których praktycznie rozstrzygną się losy udziału w mastersie. Mamy za sobą trzy kolejne starty w Kuala Lumpur, Tokio i Szanghaju, dlatego taka krótka przerwa może nam tylko pomóc w przygotowaniach i pozwoli odzyskać świeżość" - powiedział Fyrstenberg.

W czwartek polski debel, rozstawiony z numerem szóstym, wyeliminował w Szanghaju 6:1, 5:7, 10:8 amerykańskich braci Boba i Mike'a Bryanów (nr 2.). Swoich półfinałowych rywali pozna piątek; będą nimi zwycięzcy meczu pomiędzy Wesleyem Moodiem z RPA i Belgiem Dickiem Normanem (5.) a Austriakami Julianem Knowlem i Juergenem Melzerem, którzy w niedzielę triumfowali w dużym turnieju ATP w Tokio.
"Knowle i Melzer po tym zwycięstwie znów liczą się w walce o turniej masters, więc doszła nam kolejna para z szansami na grę w Londynie. Ale po zwycięstwie nad Bryanami i porażce w ćwierćfinale Frantiska Cermaka i Martina Mertinaka, jesteśmy trochę do przodu, bo oni są w rankingu tuż przed nami. Czesi grają chyba bez przerwy od kilku miesięcy i teraz też nie zamierzają zwolnić, ale uważamy, że braknie im sił w końcówce" - ocenił Fyrstenberg.

"Z Marcinem w ostatnich sezonach też walczyliśmy do samego końca o masters i jesteśmy w tym zaprawieni. Dlatego zrezygnowaliśmy z występu w Sztokholmie w przyszłym sezonie, a po przerwie jedziemy do Wiednia, Walencji i do hali Bercy w Paryżu. Z praktyki wiemy, że gra we wszystkich turniejach po kolei kosztuje zbyt wiele sił, co prędzej czy później odbije się niekorzystnie na formie i wynikach" - dodał.

Cermak i Mertinak zgromadzili 2660 punktów i zajmują ósme miejsce w rankingu ATP "Doubles Race"; Polacy są tuż za nimi - 2330. Sklasyfikowani na dziesiątej pozycji Brazylijczyk Bruno Soares i Kevin Ullyett z Zimbabwe mają ich 2220, ale ich dystans się zwiększy, bowiem w Szanghaju odpadli w drugiej rundzie.

Soares i Ullyett przegrali z Cermakiem i Mertinakiem, którzy w pierwszej rundzie wyeliminowali Czecha Martina Damma i Szweda Roberta Lindstedta, zajmujących jedenastą lokatę - 2215 pkt. Natomiast Knowle i Melzer są na 12. miejscu z dorobkiem 1920 pkt.

"Nie będzie łatwo, bo w rankingu jest bardzo ciasno, ale jeśli dobrze zagramy ostatnie trzy turnieje, to myślę, że zakwalifikujemy się po raz trzeci do mastersa. Tym razem w końcówce sezonu postanowiliśmy skorzystać z pomocy trenera, którym jest kapitan reprezentacji w Pucharze Davisa. Radek Szymanik będzie nam towarzyszył w decydujacej fazie sezonu. Wspólnie opracowujemy taktykę; pomaga nam bardziej efektywnie przepracować dni przerwy między meczami" - powiedział Fyrstenberg.

Polacy po raz pierwszy wystąpili w Masters Cup w Szanghaju w 2006 roku, ale odpadli w fazie grupowej po trzech porażkach. W ubiegłym sezonie wygrali dwa mecze i awansowali do półfinału, gdzie przegrali z braćmi Bryanami.

Od tego roku kończący sezon turniej będzie rozgrywany w hali O2 w Londynie (22-29 listopada) pod nazwą ATP World Tour Finals.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2061 … omosc.html

Art - 17-10-2009 18:07:39

ATP w Szanghaju: Polacy nie dali rywalom szans i awansowali do finału

Debel rozstawiony z numerem szóstym: Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansował do finału turnieju ATP Tour Masters 1000 na twardych kortach w Szanghaju (z pulą nagród 3,240 mln dol.). W sobotę polscy tenisiści pokonali Austriaków Juliana Knowle'a i Juergena Melzera 6:1, 6:4.
Mecz trwał 58 minut, a Polacy odnotowali w nim sześć asów i cztery podwójne błędy serwisowe, ale celność pierwszego podania mieli na dość niskim poziomie - 62 procent.

"Procentowo faktycznie nie wygląda to rewelacyjnie, ale w praktyce było tak, że każdy trafiony pierwszy serwis był wygrywający. Chłopcy podejmowali często ryzyko, wiec było sporo minimalnych autów, stąd taki obraz w statystykach. Właściwie tylko w pierwszym gemie pojawiły się nieoczekiwane problemy, bo przy serwisie na prawą stronę kortu centralnego Marcin praktycznie nic nie widział. Okazało się, że oślepiało go słońce odbijające się od jednej z reklam. Udało mu się jednak wybronić i z 15:40 wygrał gema" - powiedział Radosław Szymanik, pełniący do końca sezonu funkcję trenera deblistów.
W drugim gemie doszło do przełamania serwisu Knowle'a, a w czwartym - Melzera, w wyniku czego zrobiło się 5:0 dla Fyrstenberga i Matkowskiego. Dopiero wtedy pierwszego gema zdobyli Austriacy, gdy Knowle zdołał utrzymać własne podanie. Losy partii rozstrzygnął Fyrstenberg po 24 minutach gry.

Również drugi set rozpoczął się pomyślnie dla polskich tenisistów, którzy znowu przełamali Knowle'a - w trzecim gemie - i wyszli na 3:1. W tym momencie jednak Austriak rozpoczął rozmowę z sędzią stołkowym, a po chwili na korcie pojawił się supervisor turnieju Mark Darby.

"Nie wiedziałem o co chodziło, ale po meczu okazało się, że Julian miał jakąś niewielką kontuzję i chciał skreczować, jednak supervisor powiedział mu, że jeśli to zrobi, to dostanie za występ w turnieju tylko premię pieniężną, a nie zdobędzie żadnych punktów. Knowle przemyślał to i wrócił do gry, ale do końca gra Austriaków wyglądała już dziwnie, jakby grali od niechcenia" - powiedział Szymanik, kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa.

Zgodnie z regulaminem ATP Tour zawodnik, który w turnieju występuje w singlu, jeśli skreczuje w deblu nie otrzymuje żadnych punktów do rankingu deblowego, a jedynie czek na stosowną sumę. Artykuł mówiący o tym ma przeciwdziałać sytuacjom, które jeszcze niedawno często się zdarzały, że tenisiści masowo oddawali mecze deblowe, gdy dobrze im szło w singlu, albo gdy odpadali w nim już w pierwszej rundzie.

"To była trochę kuriozalna sytuacja, bo po tej dyskusji z supervisorem Mariusz i Marcin byli trochę zdezorientowani i zgubili koncentrację. Nie wiedzieli czy Knowle zaraz zejdzie z kortu, czy nie, a Austriacy pewnie wygrywali swoje gemy. Sprawiali jednak wrażenie, jakby im nie zależało na wyniku. Praktycznie tylko raz stworzyli zagrożenie, bo przy 4:3 doszło do równowagi i decydującej piłki. Marcin miał jednak wtedy serwis wygrywający i wszystko wróciło do normy" - powiedział Szymanik.

"Niezależnie od tego zdarzenia, chłopcy zagrali kolejny bardzo dobry mecz w turnieju i mimo słabszej celności pierwszego podania, mieli bardzo pewny i trudny do odebrania drugi serwis. Dobrze też returnowali, grając sporo wygrywających uderzeń po liniach, no i szli do przodu, kończąc wiele wymian skutecznymi wolejami. Właściwie nie było dziś momentu, w którym straciliby kontrolę nad meczem" - dodał.

W niedzielę rywalami pary Fyrstenberg-Matkowski będą Francuzi Julien Benneteau i Jo-Wilfried Tsonga, którzy awans wywalczyli już w piątek, wygrywając 7:6 (7-2), 6:2 z Maheshem Bhupathim z Indii i Markiem Knowlesem z Bahamów (nr 3.).

"Nie będzie to łatwy pojedynek, bo Francuzi grają raczej defensywnie, z głębi kortu, więc trochę trudniej będzie zdobywać punkty i szybko kończyć wymiany. Mariusz i Marcin grali z nimi w tym roku w Rzymie i choć ich pokonali w dwóch setach, to jednak pamiętają, że był to ciężki mecz. Na pewno będą musieli trochę mocniej niż dziś serwować, no i bardzo się koncentrować na dobrym przygotowaniu do returnów. Szczególnie podanie Tsongi jest szybkie i bardzo niebezpieczne" - powiedział Szymanik.

Awans do finału dał Polakom 600 punktów do rankingu ATP "Double Race". Jeśli wygrają turniej, przesuną się na siódmą lokatę, przed Wesleya Moodiego z RPA i Belga Dicka Normana.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2062 … omosc.html

Polscy "IndoorMonsters" jak nic :D Brawo ! :)

Kubecki - 18-10-2009 11:11:42

No niestety, chłopaki przegrali finał.

Ale mimo tego wielkie brawa, kolejny dobry wynik :)

Serenity - 18-10-2009 11:39:26

Występ Frytki i Matki w Szanghaju nastawia optymistycznie przed ostatnimi turniejami w sezonie :) ,oczywiscie szkoda przegranego finału,mógł być 2 Masters w karierze,ale chłopaki są w bardzo dobrej formie i awans do Londynu są w stanie wywalczyć i moim zdaniem wywalczą :)

Raddcik - 31-10-2009 23:51:14

Frytka i Matka daleko nie uciekli

W najbliższy poniedziałek para Mariusz Fyrstenberg - Marcin Matkowski wróci do ósemki najlepszych debli świata. To miejsce daje awans do ATP World Tour Finals. Polacy wyprzedzili głównych rywali, ale ich przewaga wynosi ledwie 30 pkt.

Warszawsko-szczeciński duet turniej Bank Austria Tennis Trophy w Wiedniu zakończył na drugiej rundzie. W czwartek Polacy przegrali z Niemcami: Christopherem Kasem i Phillippem Kohlschreiberem 6:4, 3:6, 11:9. Tą porażką zmarnowali szansę "urwania się" rywalom walczącym z nimi o wyjazd na finał sezonu.

Na początku mijającego tygodnia naszych tenisistów na dziewiąte miejsce zepchnął czesko-słowacki debel Frantisek Cermak i Michal Martinak. Na opublikowanej 26 października liście ATP rywale wyprzedzali Polaków o 15 pkt. Wbrew pozorom to Polacy byli w lepszej sytuacji już przed startem turniejów rozgrywanych w tym tygodniu.

- W rankingu kwalifikującym do ATP World Tour Finals [odbędzie się 23-29 listopada w hali O2 w Londynie - red.] pod uwagę bierze się 18 najlepszych startów w tegorocznym sezonie. My mamy tylko 14 turniejów, w których zdobywaliśmy punkty, Cermak i Martinak zaliczyli kilka turniejów, w których wygrali po jednym meczu zyskując 45 pkt. Dlatego teraz wszystko, co my wygramy, jest dopisywane do naszego konta punktowego, oni, by zdobyć jakieś punkty, muszą przejść przynajmniej dwie rundy - wyjaśnia Matkowski.

http://sportall.pl/?i=17108

szeva - 03-11-2009 14:56:57

Frytka i Matka odpadli w 1. rundzie! Będzie nerwówka

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski niebezpiecznie oddalili się od imprezy Masters! Wszystko przez niespodziewaną porażkę w pierwszej rundzie w Walencji. Polacy przegrali z Rumunami Victorem Hanescu i Horią Tecau po super tie-breaku 3:6, 6:3, 9:11 i nie zarobili choćby punktu.

Rozstawieni w Hiszpanii z jedynką Polacy po tym turnieju wypadną poza czołówą ósemkę rankingu ATP Doubles Race. Tym samym tracą przepustkę do londyńskiego Mastersa, który czeka nas pod koniec listopada.

Za start w Walencji "Frytka" i "Matka" nie dostaną nawet jednego punktu. Na dodatek ich przewaga nad dziewiątymi w klasyfikacji Frantiskiem Cermakiem i Michalem Mertinakiem, która wynosiła ledwie 30 punktów, obróciła się na ich niekorzyść. Teraz karty rozdają właśnie Czesi, którzy tylko dzięki awansowi do 2. rundy zarobili 90 oczek.

Fyrstenberg i Matkowski od kilku tygodni balansują na krawędzi, czyli raz wskakują, a raz wypadają poza najlepszą ósemkę. - Mamy już doświadczenie w walce o Masters do samego końca i wiemy, że nerwówka i ciągłe dodawanie czy odejmowanie punktów utrudnia koncentrowanie się na grze - mówił niedawno Fyrstenberg.

- Poza tym nie mamy takiej presji, że musimy za wszelką cenę. Dwa razy graliśmy już w Mastersie, fajnie byłoby znów tam zagrać, ale nic na siłę - dodawał. Ostatnią szansę polski debel ma za tydzień w paryskim turnieju BNP Paribas Masters. W zeszłym roku dotarli tam do finału.

Poniedziałkowe notowanie ATP Doubles Race

1. Bob Bryan/Mike Bryan 9425 pkt

2. Daniel Nestor/Nenad Zimonjić 9010

3. Mahesh Bhupathi/Mark Knowles 5950

4. Lukas Dlouhy/Leander Paes 5740

5. Łukasz Kubot/Oliver Marach 3660

6. Maksim Mirnyj/Andy Ram 3550

7. Wesley Moodie/Dick Norman 3295

8. Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski 2975

9. Frantisek Cermak/Michal Mertinak 2945

10. Bruno Soares/Kevin Ullyett 2470

eurosport.pl

Uważam że ta porażka niestety pogrzebała szanse Polaków na Londyn :(

Woodies_Fan - 12-11-2009 01:12:43

http://www.eurosport.pl/tenis/pary-mast … tory.shtml

Fryta i Matka zrobili krok w kierunku WTF

Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg zrobili pierwszy krok w kierunku awansu do turnieju World Tour Finals w grze podwójnej. W 2. rundzie BNP Paribas w Paryżu polski debel pokonał parę Johan Brunstorm (Szwecja)/Jean-Julien Rojer (Antyle Holenderskie) 6:4, 7:6 (5).

Para Fyrstenberg/Matkowski, rozstawiona w paryskim Masters z numerem siódmym, nie miała większych problemów z awansem do drugiej rundy gry podwójnej. Polacy załatwili sprawę w godzinę i 13 minut, nie dając swoim rywalem choćby jednej szansy na przełamanie swojego podania. Sami natomiast wykorzystali jeden z czterech break-pointów w całym meczu.

Pierwszy set trwał pół godziny i był bardzo wyrównany, a obie pary do stanu 4:4 pewnie utrzymywały swoje podania. Dopiero w dziewiątym gemie doszło do przełamania serwisu Brunstroema, a Polacy utrzymali tę przewagę i rozstrzygnęli losy partii wynikiem 6:4.

Drugi set przebiegał również zgodnie z regułą własnego podania, więc doszło do tie-breaka. W nim Polacy przegrywali już 2:4, i 4:5, po czym zdobyli ostatnie trzy punkty i wygrali mecz.

Polska para zanotowała 10 asów serwisowych, wygrywają 94 proc. wymian po swoim pierwszym podaniu i aż 64 proc. po drugim.

W ćwierćpółfinale rywalami polskich tenisistów będą zwycięzcy czwartkowego pojedynku, w którym amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 2.) zmierzą się z Francuzami Julienem Benneteau i Jo-Wilfriedem Tsongą.

Fyrstenberg i Matkowski, zajmują obecnie dziewiąte miejsce w rankingu najlepszych debli ATP "Doubles Race", który wyłoni osiem par uczestniczących w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals w Londynie (22-29 listopada).

Żeby mogli wystąpić w hali O2 muszą w Paryżu dojść co najmniej do finału, co da im 600 punktów, wystarczających do wyprzedzenia Wesleya Moodiego z RPA i Belga Dicka Normana, o ile ci odpadną najdalej w ćwierćfinale.

Obie pary mogą na siebie trafić w półfinale, ale wtedy Polacy będą potrzebowali zwycięstwa w całym turnieju, wartego 1000 punktów. Wcześniej jednak, w 1/4 finału, będą się musieli prawdopodobnie uporać z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami.

Serenity - 12-11-2009 18:12:16

Dick Norman i Wesley Moodie odpadli w 2 rundzie po porażce 6:4,7:5 z Robredo i Granollersem,co daje sytuację taką,iż Frytce i Matce awans do półfinału daje awans do Londynu :)

jaccol55 - 12-11-2009 18:16:42

Wystarczy jedynie wygrać (najprawdopodobniej) z braćmi Bryan. :huh:

DUN I LOVE - 13-11-2009 21:01:37

ATP Masters w Paryżu: Fyrstenberg i Matkowski pokonali Bryanów

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski pokonali rozstawionych z numerem drugim Amerykanów Boba i Mike'a Bryanów 6:4, 7:6 (9:7) w ćwierćfinale turnieju ATP Masters 1000 w Paryżu. To było dla Polaków najważniejsze spotkanie w tym sezonie - dzięki wygranej awansowali do kończącego sezon turnieju World Tour Finals (22-29 listopada, Londyn) dla ośmiu najlepszych par roku.

Przez większą część meczu zawodnicy wygrywali swoje gemy serwisowe. Gdy w pierwszym secie Polakom udało się przełamać rywali na 4:3, nie pozwolili im się już dogonić.

Drugi set wyglądał identycznie. Żadna z par nie pozwoliła wydrzeć sobie zwycięstwa przy własnym podaniu, ale często dochodziło do gry na przewagi.

W końcu doszło do tie-breaka. Fyrstenberg i Matkowski prowadzili w nim już 4:1 i 6:4, ale za każdym razem pozwalali rywalom się dogonić. Amerykanie wyszli nawet ostatecznie na pierwsze prowadzenie (6:7), ale wtedy Polacy wygrali trzy piłki z rzędu i zakończyli spotkanie.

Polacy zdobyli w Paryżu już 360 punktów i awansują w poniedziałek na ósme miejsce w rankingu ATP "Doubles Race", ostatnie premiowane prawem występu w londyńskiej hali O2.

W sobotnim półfinale w Bercy rywalami Fyrstenberga i Matkowskiego będą Hiszpanie Marcel Granollers i Tommy Robredo, którzy awansowali po wygranej 6:3, 6:7 (3-7), 10:7 ze Szwedem Simonem Aspelinem i Australijczykiem Paulem Hanleyem.

tenisowy.com

Serenity - 13-11-2009 22:14:04

Fyrstenberg-Matkowski Down Bryans, Clinch London Finals Berth

Poles Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski clinched the final doubles berth at the Barclays ATP World Tour Finals as they defeated second seeds Bob Bryan and Mike Bryan 6-4, 7-6(7) Friday in the quarter-finals of the BNP Paribas Masters, an ATP World Tour Masters 1000 tennis tournament in Paris (Bercy).

The seventh seeds saved all eight break points they faced and clinched the only service break of the match as they prevailed against the two-time tournament winners in 85 minutes. Fyrstenberg and Matkowski will make their third appearance at the season finale; they reached the semi-finals in Shanghai (l. to Bryans) last year.

Act Fast To Buy Remaining Finals Tickets

Fyrstenberg and Matkowski are bidding for their third ATP World Tour title of the season this week, following triumphs at the AEGON International (d. Parrott-Polasek) in Eastbourne and the Proton Malaysian Open, Kuala Lumpur 2009 (d. Kunitsyn-Levinsky). They are closing on their second ATP World Tour Masters 1000 final in as many months, after finishing runners-up at the Shanghai ATP Masters 1000 presented by Rolex (l. to Benneteau-Tsonga) last month.

In the semi-finals, the Poles will face Spaniards Tommy Robredo and Marcel Granollers, who edged Swedish Simon Aspelin and Paul Hanley of Australia 6-3, 6-7(3), 10-7 in 85 minutes.

Robredo and Granollers are looking to reach their third ATP World Tour final together. In their first outing of the season together in February, they captured their first title at the Brasil Open (d. Arnold Ker-Monaco) in Costa do Sauipe and last week finished runners-up at the Valencia Open 500 (l. to Cermak-Mertinak).

Reigning ATP World Tour Champions Daniel Nestor and Nenad Zimonjic cruised into the semi-finals with a 6-3, 7-6(3) win over German tandem Christopher Kas and Philipp Kohlschreiber. The Canadian-Serbian duo struck 10 aces and broke serve twice to seal victory in 68 minutes.

Nestor and Zimonjic, who reached the final in Paris (Bercy) in 2007 (l. to Bryans), are looking to capture back-to-back ATP World Tour titles after triumphing at the Davidoff Swiss Indoors Basel (d. Bryans) last week. They have won four ATP World Tour Masters 1000 trophies this season, most recently succeeding at the Western & Southern Financial Group Masters (d. Bryans) in Cincinnati.

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … Berth.aspx

Robertinho - 14-11-2009 23:22:05

Fair play Fryty i Matki, kończą na półfinale
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski nie awansowali do piątego finału w tym sezonie. Po niespełna 49 minutach gry Polacy ulegli 4:6, 2:6 Hiszpanom Tommy'emu Robredo i Marcelowi Granollersowi, dzięki którym zakwalifikowali się na World Tour Finals w Londynie.

Ostatnie premiowane wyjazdem na World Tour Finals miejsce nasz duet eksportowy wywalczył w piątek. Fryta i Matka w dramatycznych okolicznościach pokonali bliźniaków Boba i Mike'a Bryanów 6:4, 7:6 (9-7), co dało im 360 punktów w rankingu ATP "Doubles Race i możliwość awansu na ósme miejsce kosztem Wesley'a Moodiego i Dicka Normana.

W wyjeździe do londyńskiej hali O2, gdzie w dniach 22 - 29 listopada odbędzie się zamykający sezonu turniej, mocno przysłużyli się właśnie Tommy Robredo i Marcel Granollers. Hiszpanie w drugiej rundzie Paryż Masters zwyciężyli Moodiego i Normana odbierając im kilka punktów w światowym rankingu.

Polacy rozpoczęli jednak bez sentymentów. Dobry serwis zapewnił im zwycięstwo w trzech gemach z rzędu przy własnym podaniu, a tylko trzy z piętnastu piłek w tym czasie padło łupem rywali. Niestety równie skutecznie radzili sobie z serwisem Hiszpanie. Przy stanie 3:3 przełamali nasz duet eksportowy i utrzymali przewagę jednego podania już do samego końca.

Jakby rozpamiętując porażkę Fryta i Matka na otwarcie kolejnego seta ponownie zostali przełamani. Serwujący z dużą regularnością rywale (żadnego podwójnego błędu serwisowego) wyszli na prowadzenie 4:2 i w tym momencie serwis stracił Matkowski. Chwilę później Hiszpanie wykorzystali pierwszego meczbola.


Marcel Granollers, Tommy Robredo - Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (nr. 7) 6:4, 6:2.

Eurosport

jaccol55 - 15-11-2009 21:46:20

Marcin Matkowski: Umówiliśmy się na trening z Bryanami

   Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg przed występem w kończącym sezon turnieju Masters planują treningowy mecz z jednym z najlepszych debli świata, amerykańskimi braćmi Bryanami.
- Tuż po zakończeniu meczu, który dał nam awans do turnieju Barclays ATP World Tour Final, umówiliśmy się z braćmi Bryanami na przyszły piątek, by wspólnie potrenować w Londynie - powiedział Matkowski.

Najlepszy polski debel poprzednio dwukrotnie wystąpił w finałowych zawodach w Szanghaju. W 2007 roku Polacy przegrali wszystkie trzy mecze fazie grupowej i pożegnali się z imprezą. W ubiegłym roku awansowali do półfinału, w którym przegrali z braćmi Bryanami. Piątkowe zwycięstwo w ćwierćfinale turnieju w Paryżu właśnie z amerykańskimi bliźniakami zapewniło Matkowskiemu i Fyrstenbergowi udział w zwodach kończących sezon. W tym roku turniej odbędzie się w hali O2 w Londynie, w dniach 22 - 29 listopada.

W sobotę Fyrstenberg i Matkowski przegrali w walce o półfinał turnieju Masters 1000 w Paryżu z Hiszpanami Marcel Granollers - Tommy Robredo 4:6, 2:6. Polacy zaraz po meczu wsiedli do samolotu do Warszawy, gdzie będą przygotowywać się do startu w Londynie.

- Tylko niedzielę będziemy mieli wolną. W poniedziałek lekki trening ogólnorozwojowy, a od wtorku będziemy ćwiczyć na korcie. W czwartek lecimy do Londynu, z Bryanami potrenujemy w piątek - pod warunkiem, że nie trafimy z nimi do jednej grupy - poinformował Matkowski.

Polacy do ubiegłego roku regularnie przegrywali z bliźniakami z Kalifornii. Równo rok temu wygrali w Paryżu po raz pierwszy. Tegorocznej jesieni zwyciężyli z nimi dwukrotnie. - Czy znaleźliśmy sposób na czołowy debel świata ostatnich lat? Wszystko zależy od poziomu naszej gry. Jeśli serwujemy na 100 procent, to szukamy szansy przede wszystkim na wygranie breakpointa przy podaniu Mike'a. Leworęczny Bob serwuje lepiej i przy jego podaniu trudniej o wygrywanie piłek - podsumował Matkowski.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2009/ … -bryanami/

Raddcik - 18-11-2009 20:06:07

Fyrstenberg i Matkowski zagrają z logo Olimpiad Specjalnych

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wystąpią w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Final w Londynie (22-29 listopada) z udziałem najlepszych ośmiu tenisistów i debli. Zagrają w koszulkach z logo Olimpiad Specjalnych.
- Rzesza ludzi z niepełnosprawnością intelektualną jest w Polsce bardzo szeroka. Miałem nawet okazję rozmawiać z nimi, to bardzo sympatyczne osoby. Skoro więc nadarzyła się taka okazja, by być ambasadorem Europejskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych w Warszawie, od razu zgodziliśmy się - powiedział PAP Fyrstenberg.

Matkowski podkreślił, że to dla nich zaszczyt. - To, że zostaliśmy ambasadorami tego przedsięwzięcia, jest dla nas bardzo ważne. Staramy się jak najczęściej promować imprezę w wywiadach w różnych mediach, żeby jak najwięcej ludzi przyszło i dopingowało sportowców, normalnych osób, tylko niepełnosprawnych intelektualnie.

http://www.sport.pl/sport/1,65025,72682 … lnych.html

Serenity - 19-11-2009 20:05:09

Trudna grupa (Marcin)

Przyznam szczerze, że losowanie nie było dla nas najszczęśliwsze. Moim zdaniem to zdecydowanie trudniejsza grupa.  Nestor / Zimonjic to faworyci turnieju, obrońcy tytułu sprzed roku, no i numer 1 na świecie. Ostatnio, kiedy z nimi graliśmy przegraliśmy po bardzo wyrównanej grze. Zadeydowało dosłownie kilka piłek.  Bhupathi / Knowles są bardzo doświadczeni i mają za sobą dobry sezon, grali w dwóch finałach Wielkiego Szlema. A Cermak / Mertiniak zaliczyli świetną końcówkę sezonu, choć raczej niespodziewanie, ponieważ preferują korty ziemne. To będzie ich pierwszy udział w turnijeu masters, więc trudno przewidzieć, jak im wyjdzie. Grupa niełatwa, ale stawiamy sobie wysokie cele. Wynik sprzed roku to nasz plan minimum.

Podczas ATP Finals zagramy z dwoma logotypami na rękawkach. Jeden to symbol "Olimpiady Specjalne Polska", jako, że jesteśmy Ambasadorami ELIOS.  Drugi to logo firmy SIEMENS, producenta najlepszego sprzętu AGD :)

http://frytamatka.blox.pl/html

Yannick - 19-11-2009 21:10:53

Niestety chłopaki nie są w takiej formie jak w zeszłym roku.
Będzie ciężko coś  ugrać i dlatego dają cynk ,aby się za dużo po nich nie spodziewać.
I tak zrobili sobie niespodziankę ze w ostatniej chwili weszli do tej 8 ..Bardzo dobrze ze zatrudnili  trenera na te ostatnie turnieje w tym  roku i to ich zmobilizowało do lepszej gry.Ale są (no prawie) dwie nasze pary, więc jest szansa ze uda się zrobić jakiś półfinał.;)

jaccol55 - 22-11-2009 17:58:49

ATP World Finals. Nestor, Zimonjic - Fyrstenberg, Matkowski 0:2. Wielki sukces polskiego debla

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski w pierwszym meczu podczas ATP World Masters Finals pokonali z faworyzowany duet Nestor, Zimonjic 2:0 (6:4, 6:4).

- Nestor i Zimonjić to dziś najlepszy debel świata, który zdetronizował niedawno Bryanów. Grają tenis kompletny, idealnie się uzupełniają, właściwe nie mają słabych stron - mówił przed wylotem na Masters Fyrstenberg. Ale w pierwszym meczu to Polacy zagrali jak duet kompletny, bez kompleksów i w dwóch setach pokonali rewelacyjnych w tym sezonie rywali.

Świetnie w polu zagrywki czuł się Marcin Matkowski. Polak posyłał potężne piłki na stronę rywali, których prędkość często przekraczała 140 mil na godzinę. Nestor i Zimonjic nie potrafili na to odpowiedzieć. Matkowski dobrze grał też w obronie, świetnie returnował. Fyrstenberg, z początku asekuracyjny, później tak jak partner zaczął serwować w sposób, który rywalom sprawiał ogromne problemy.

Polacy przy pełnych trybunach hali O2 Arena pokonali bardziej utytułowanych rywali, ale to dopiero pierwszy krok na drodze po tytuł Masters. By awansować do półfinału muszą wygrać jeszcze przynajmniej jeden mecz - albo z rozstawionymi z trójką M. Bhupathim (Indie) i M. Knowlesem (Bahamy) lub z piątym deblem świata - F. Cermakiem (Czechy) i M. Mertinakiem (Słowacja).

W drugiej grupie jest debel Oliver Marach - Łukasz Kubot, który swój pierwszy mecz zagra w poniedziałek o godz. 20. Ich przeciwnikiem będzie czesko-hinduski debel Lukas Dluhy - Leander Paes.

http://www.sport.pl/sport/77,65025,7280 … berg_.html

rusty Hewitt - 22-11-2009 18:16:01

ATP World Finals. Chłopcy do bicia stali się kandydatami na półfinalistów

- Wygranie z numerem jeden w meczu otwierającym Masters to jest właśnie to "Woooow", na które tak długo w tym roku czekałem - pisze na swoim blogu dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Jakub Ciastoń po zwycięstwie Mariusz Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego z parą Nestor/Zimonić.

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wygrali z Kanadyjczykiem Danielem Nestorem i Serbem Nenadem Zimonjiciem w pierwszym meczu grupowym turnieju aTP World Finals w Londynie.

- Zwycięstwo oznacza, że z roli chłopców do bicia w grupie śmierci, na jaką byli spisywani Polacy po losowaniu, nagle stali się poważnymi kandydatami na półfinał - pisze na swoim blogu » Jakub Ciastoń. - Bhupathi i Knowles oraz Cermak i Mertinak są na pewno do pokonania, o ile Polacy zagrają na poziomie z pierwszego meczu.

Dziennikarz "Gazety" uważa, że ten mecz może być dla Polaków przełomowy.

- Do czasem wygranych tu i tam mniejszych turniejów, finałów, pęczniejących kont bankowych, czy okazyjnych zwycięstw z braćmi Bryanami, zdążyłem się już przyzwyczaić. Brakowało mi czegoś, co spowodowałoby, że kibice czytający wyniki w internecie, wydobyli by z siebie coś na kształt "Woooow". Wygranie z numerem jeden w meczu otwierającym Masters to jest właśnie to "Woooow", na które tak długo w tym roku czekałem. Good job! I czekam na więcej!

szeva - 22-11-2009 18:17:31

Matkowski: To nasz najlepszy mecz w sezonie

Mariusz Matkowski oraz Marcin Fyrstenberg "oszołomili obrońców tytułu" - czytamy na oficjalnej stronie internetowej turnieju ATP World Tour Finals. - Dziś nasz serwis był prawie perfekcyjny - mówił Matkowski po wygranym meczu 6:4, 6:4 z Danielem Nestorem oraz Nenadem Zimonjiciem.

- Nie musieliśmy bronić ani jednego break pointa. Myślę, że Daniel i Nenad byli pod presją, musieli utrzymać swój serwis. To był dla nas bardzo dobry mecz, najlepszy jaki zagraliśmy w tym roku. Jeśli będziemy dalej tak grać, to powinniśmy sobie bardzo dobrze poradzić w tym turnieju - uważa Mariusz Matkowski.

- Najważniejszą rzeczą w naszej grze są dobre, mocne serwisy - wyjaśnił Fyrstenberg. - Mieliśmy wysoką procentową skuteczność tego elementu. Czujemy się w tym pewni. Myślę, że w kolejnych dwóch meczach turnieju też będziemy tak serwować. To jest najważniejsze - dodał.

Matkowski był pod wrażeniem obiektu, na którym rozgrywane są finały tegorocznego sezonu ATP, oraz kibiców. - Tutejsi fani naprawdę kochają tenis. Zwłaszcza, od kiedy mają tylko turnieje Queen's oraz Wimbledon w czerwcu. Dlatego możliwość oglądania najlepszych tenisistów świata w Londynie jest dla nich wspaniałe. Pojawiają się także na meczach deblowych i im się to podoba. Mam nadzieję, że w kolejnych dniach też tak będzie.

eurosport.pl

szeva - 23-11-2009 00:08:32

O polskim deblu: Są jak ogień i lód


- Są deblową kombinacją ognia i lodu w ATP Tour: Łatwopalny siłacz Marcin Matkowski i "człowiek z lodu" Mariusz Fyrstenberg. Polacy tworzą eklektyczny mix i są faworytami do zwycięstwa w ATP World Tour Doubles Champions - czytamy na stronie ATP.

Grają ze sobą od lat, ale ich pierwsze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych. Matkowski z Fyrstenbergiem poznali się na początku lat 90. w Poznaniu, przy okazji testów dla juniorów. Ten drugi popełnił błąd i usiadł w autokarze na miejscu zajętym kilka sekund wcześniej przez chłopaka, który jak się później okaże, zostanie jego tenisowym partnerem.

- Była cała zgraja 40 dzieciaków i usiadłem na tym miejscu w autokarze. Marcin siedział tam przede mną. Przyszedł kilka sekund później i powiedział do mnie wy.... To moje miejsce. Był wielkim gościem, więc nic nie powiedziałem - wspomina pierwsze spotkanie z Matkowskim Fyrstenberg.

- Nie pamiętam tej historii. Mariusz uświadomił mnie o tym kilka lat temu, ale wydaje mi się, że tylko część jest prawdą - broni się Matkowski. - Na pewno nie użyłbym takich słów - zaznaczył. Ale Fyrstenberg odpowiada: Dużo z tego jest prawdą. Po kilku latach gry ze sobą, jako juniorzy, polubiliśmy się bardziej. Po wielu godzinach gry na juniorskim Poziomie po pierwszych pięciu profesjonalnych turniejach stwierdzili, że połączą siły w deblu i wygrali Challengera w Szczecinie. - Tak się zaczęło - wspomina Marcin. - Grałem w tenisa w college'u UCLA, więc mogliśmy grać tylko w wakacje przez trzy lata.

- Nie wygląda na takiego, ale to głęboki myśliciel - Mariusz ocenia swojego partnera, który skończył ekonomię. - Nieważne czy finanse czy polityka, on zawsze wie, co się dzieje.

- W 2005 roku przez miesiąc nie występowali razem, ale są ostoją ATP World Tour. Wciąż grają wspólnie podczas gdy inne pary przychodzą i odchodzą. Różnice są ich siłą - opisuje Polaków strona internetowa ATP. - On jest silną osobowością na korcie i poza nim. Ma wzloty i upadki. Okazuje swoje emocje i często kłóci się z sędziami albo rywalami, ale wraca i koncentruje się na meczu. Ja jestem tym spokojnym, więc dobrze się dopasowaliśmy - stwierdził Mariusz Fyrstenberg.

- On jest jak moja żona - to komplement - odpowiada Marcin Matkowski. - Kiedy kłócę się na korcie, on mnie zawsze uspokaja - dodaje.

- Zapytajcie jakąkolwiek parę deblową, a oni odpowiedzą, że Polacy są jednymi z najgroźniejszych rywali na planecie, mogącymi pokonać każdego (W 2008 roku dwukrotnie pokonali Nestora i Zimonjicia i raz braci Bryanów - czytamy. Matkowski i Fyrstenberg są jednak bardzo niekonsekwentni, dlatego nie osiągnęli takich samych sukcesów jak Nestor z Zimonjiciem i bracia Bryanowie.

- Czujemy, że zasłużyli w tym roku na miejsce w pierwszej piątce i stać nas na to - mówi Mariusz. - Musimy być bardziej konsekwentni i powinniśmy lepiej prezentować się w wielkim szlemie. Tego chcemy, zwłaszcza po tym, czego dokonaliśmy, w poprzednim sezonie, zdobywając tytuł w Madrycie i docierając do półfinału Tennis Masters Cup.

Marcin dodaje: Polegamy na naszym serwisie, a kiedy serwujemy dobrze, wiemy, że możemy pokonać każdego. Inni nie lubią z nami grać, bo nigdy nie wiedzą, czego się spodziewać. Możemy wyjść i posyłać rakiety albo być wolni.

eurosport.pl

Serenity - 23-11-2009 13:30:20

Trener Fryty i Matki: Oni mogą wygrać Masters

Trener Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego Radosław Szymanik uważa, że polscy tenisiści mogą nawet wygrać turniej ATP World Tour Finals w Londynie. W pierwszym meczu niespodziewanie pokonali debel rozstawiony z numerem jeden - Kanadyjczyka Daniela Nestora i Serba Nenada Zimonjica 6:4, 6:4.

- Założeń nie było żadnych. Przyjechaliśmy jako ósma para, kwalifikując się w ostatniej chwili, w ostatnim turnieju, więc wszystko, co ugramy tutaj, będzie na plus. Jeśli Mariusz i Marcin zagrają jeszcze cztery mecze, takie jak w niedzielę, to myślę, że są w stanie wygrać turniej - powiedział trener deblistów, Radosław Szymanik.

- Kluczem do tego zwycięstwa był return. Powodował, że Nestor i Zimonjic cały czas musieli serwować ponadprzeciętnie, a nie udawało im się to. A drugą rzeczą, którą Mariusz i Marcin wykorzystywali w stu procentach, był serwis. Dzięki niemu tamci byli pod presją. Stąd się brały częste błędy przy returnie i łatwe punkty dla nas - podkreślił Szymanik.

Od wrześniowego spotkania w Pucharze Davisa, wygranego w Liverpoolu z Anglią 3:2, kapitan reprezentacji narodowej towarzyszy deblistom jako trener. Ma pomóc im w ustabilizowaniu formy i prawdopodobnie ta współpraca zostanie przedłużona na przyszły sezon.

- Gdy ma się 27-28 lat nie da się wielu rzeczy zmienić. Można zmieniać tylko detale i nad nimi właśnie teraz pracujemy. Przede wszystkim nad pewnością siebie. Nad tym, że to przeciwnicy mają się bać i wychodzić na kort nie z pozycji siły. Następna rzecz, to cały czas rozwijamy grę przy siatce - powiedział Szymanik.

- Brakuje takich rzeczy, które są przełomowe: ciężko wybronione woleje i po nich wygrane akcje. To buduje pewność siebie. To jest drugi element, nad którym będziemy pracowali. Trzecia rzecz, która jeszcze zostaje nam do poprawienia, to są returny. One muszą bardzo dobrze funkcjonować w każdym meczu, wtedy możemy liczyć na pierwszą trójkę w rankingu - dodał.

Polscy tenisiści przed kończącym się sezonem zapowiadali, że celują w pierwszą trójkę rankingu deblowego, ale przez pierwszą połowę roku nie wiodło im się najlepiej. Dopiero udana końcówka rywalizacji pozwoliła im awansować do turnieju masters.

- Ostatnie mecze grane były w hali, a to ich ulubione miejsce. Największe sukcesy właśnie odnoszą w hali. Czują się tam swobodnie. Po drugie i w Liverpoolu i tutaj jest identyczna nawierzchnia. Ta sama firma przygotowała kort, ta sama szybkość i właśnie taką nawierzchnię będziemy chcieli mieć na najbliższy Puchar Davisa przeciwko Finlandii - podkreślił Szymanik.

Polacy po raz trzeci występują w gronie ośmiu najlepszych par sezonu i po raz trzeci zakwalifikowali się w ostatniej chwili. W 2006 roku odpadli po trzech porażkach w fazie grupowej, a w ubiegłym roku po dwóch zwycięstwach przeszli dalej, ale przegrali w półfinale.

- Za każdym razem pokazali, że potrafią grać pod presją. To samo było w Liverpoolu, gdzie przeciwko nam był Andy Murray i hala z pięcioma tysiącami miejsc. Tu w Londynie było jeszcze więcej ludzi, bo hala była zapełniona chyba w 90 procentach i to o godzinie 12.30, co się nie zdarza w innych turniejach debla. Mariusz i Marcin lubią grać dla publiczności. Kiedy jest show, kiedy coś się dzieje, to potrafią rozwinąć skrzydła - zakończył Szymanik.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 24-11-2009 18:07:01

Fyrstenberg: Mój gem słabo wypadł

Mariusz Fyrstenberg był rozczarowany swoją postawą w drugim secie przegranego 6:3, 3:6, 7:10 meczu z Maheshem Bhupathim i Markiem Knowlesem w fazie grupowej ATP World Tour Finals w Londynie.

Jeśli grasz przeciwko tak dobrym zawodnikom jak Bhupathi oraz Knowles, musisz wykorzystywać swoje szanse - stwierdził po meczu rozczarowany Mariusz Fyrstenberg. - W drugim secie to był mój gem serwisowy, którego nie zagrałem za dobrze. Skuteczność pierwszego serwisu była największym problemem w tym gemie. Oni swoją szansę wykorzystali. Tie-break jest loterią, a oni dobrze grali - podkreślił polski tenisista.

Matkowski z Fyrstenbergiem w żadnym wypadku nie zamierzają się załamywać. Wciąż mają wielkie szanse na półfinał. Niedługo po meczu Marcin Matkowski napisał na swoim blogu tak:

Graliśmy dobrze i jak wygramy z parą Cermak / Mertinak (czwartek) to będziemy w półfinale. Więc szkoda tego meczu, ale wygrany set może być bardzo ważny. Może decydować o awansie z grupy. Używając piłkarskiego okreslenia, to taka jakby "grupa śmierci", bo może być tak, że trzy zespoły będa miały stosunek zwycięstw 2:1. No chyba, że Bhupathi / Knowles pokonają faworytów Nestor / Zimonjic... Więc pełna mobilizacja i teraz przed nami kolejny... mecz o wszystko. Ale jesteśmy przyzwyczajeni, to nas tylko dodatkowo mobilizuje.

eurosport.pl

Art - 24-11-2009 20:43:11

Zaczęli idealnie, ale później załamanie i porażka

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski rozpoczęli idealnie spotkanie z Maheshem Bhupathim oraz Markiem Knowlesem. Pierwszego seta zwyciężyli do trzech, jednak w drugim nastąpiło załamanie w serwisie polskich tenisistów. Tym razem to oni przegrali do trzech i super tie-breakea do siedmiu.

Drugi mecz w grupie World Tour Finals w Londynie miał dwa oblicza. Polacy rozpoczęli doskonale. Ograli rywali bez większych problemów do trzech. Marcin Matkowski serwował jak natchniony. Kilka gemów kończyło się tak, że rywale nie mogli ugrać nawet punktu. Statystyka nie kłamała. Skuteczność pierwszego podania Matkowskiego i Fyrstenberga po pierwszym ser wynosiła 87 procent, a skuteczność zdobywania punktów w tym elemencie była niewiele gorsza, bo na poziomie 85 procent.

Matkowski mówił po spotkaniu z Nestorem i Zimonjiciem, że o wszystkim zadecyduje właśnie serwis. Ten funkcjonował perfekcyjnie niestety tylko w pierwszej partii. W drugiej efektywność pierwszego podania była o wiele gorsza. Wyniosła trochę ponad 50 procent. Co więcej Mahesh Bhupathi i Mark Knowles złapali bardzo mocny wiatr w żagle. Poprawili znacznie grę przy siatce, dzięki czemu przełamali Polaków w czwartym gemie (na 3:1). Było to pierwsze przełamanie jakiego polscy debliści doznali na tym turnieju.

Super tie-break rozpoczął się koszmarnie. Było już 5:0 i 6:1 dla rywali. Polacy przeprowadzili zryw dochodząc na 7:6 po genialnej wymianie. Knowles zagrał top spinowego loba, ale Mariusz Fyrstenberg jakimś cudem przebił piłkę. Wywiązała się szybka wymiana, z której Polacy wyszli zwycięsko. Wydawało się, że to jest ten moment, kiedy wrócą do gry. Niestety kolejną piłkę bardzo pechowo przegrali i szybko zrobiło się 6:9. Polscy debliści zdołali obronić tylko jednego meczbola. W ostatniej piłce meczu Knowles zagrał bekhendem nie do obrony.

Bhupathi z Knowlesem po zwycięstwie nad Matkowskim i Fyrstenbergiem umocnili się na prowadzeniu w grupie A. Mają na koncie dwa zwycięstwa. Polscy zawodnicy posiadają bilans 1:1. Kolejny mecz rozegrają przeciw Słowakowi Michalowi Mertinakowi oraz Frantiskowi Cermakowi z Czech, którzy mierzą się dziś z Nestorem i Zimonjiciem. Fyrstenberg z Matkowskim by myśleć o wyjściu z grupy muszą wygrać z czesko-słowackim deblem.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 25-11-2009 18:05:12

Matkowski: Szykuje się wojna returnów


Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg rozegrają w czwartek w Londynie mecz, którego stawką będzie awans do półfinałów turnieju World Tour Finals. Ich rywalami będą Czech Frantisek Cermak oraz Słowak Michal Mertinak, którzy we wtorek sensacyjnie pokonali parę Nestor/Zimonjic.

- Zwycięstwo czesko-słowackiej pary nad Nestorem i Zimonjicem to ogromna niespodzianka - napisał w środę na swoim blogu Marcin Matkowski. - Kanadyjsko-serbska para przyjechała tutaj wygrać turniej, a okazuje się, że może nawet nie wyjść z grupy.

- Nasza sytuacja jest bardzo klarowna. Niezależnie od wyniku meczu Buphathi/Knowles - Nestor/Zimonjic, stawką naszego czwartkowego meczu będzie półfinał. Cermak i Mertinak na pewno nabrali pewności siebie po wczorajszym zwycięstwie. Ich mocnym punktem jest serwis. Naszym zresztą też. Wygra więc ta para, która tego dnia będzie lepiej returnowała - podsumował "Matka".

Tabela grupy A (mecze, zwycięstwa, punkty, sety, gemy):

1. Bhupathi, Knowles 2 2 0 4-1 24-12

2. Fyrstenberg, Matkowski 2 1 1 3-2 18-20

3. Nestor, Zimonjic 1 0 1 0-2 8-12

4. Cermak, Mertinak 1 0 1 0-2 6-12.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 26-11-2009 19:50:57

Fryta i Matka ponownie w półfinale? Został jeden krok

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski są bardzo blisko powtórzenia ubiegłorocznego sukcesu w turnieju ATP World Tour Finals. Jeżeli dziś pokonają Czecha Frantiska Cermaka i Słowaka Michala Mertinaka po raz drugi w karierze awansują do półfinału tej prestiżowej imprezy.

Po dwóch kolejkach obie pary mają na swoim koncie po jednym zwycięstwie i porażce. Zarówno jedni jak i drudzy nie poradzili sobie z Maheshem Bhupathim i Markiem Knowlesem (choć Polacy przegrali dopiero po super tie-breaku) i tak samo zgodnie rozbili rozstawionych z "jedynką" Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia. Zwycięzca dzisiejszego pojedynku zapewni sobie wyjście z grupy A (Bhupathi i Knowles już awansowali).

Obie pary do tej pory ze sobą nie grały. Teoretycznie faworytami są Czech i Słowak, którzy do Londynu przyjechali jako piąty debel świata. Fryta i Matka o udział w WTF walczyli natomiast do samego końca. Byli ostatnią parą, która zapewniła sobie start w turnieju.

- Cermak i Mertinak dysponują zdecydowanie lepszym serwisem, bardziej niebezpiecznym. Inaczej też będą returnować, bo grają płaskie i mocne returny, nie tak kombinacyjnie jak Bhupathi z Knowlesem. Grają trochę bardziej siłowy tenis, ale myślę, że to będzie łatwiejsze dla naszych zawodników i powinni sobie z tym poradzić - ocenia trener naszej eksportowej pary Radosław Szymanik.

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 27-11-2009 00:45:45

Dwa przełamania i... nasi się pakują


Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali decydujący o awansie do półfinału turnieju Masters w Londynie. Górą okazali się Czech Frantisek Cermak i Słowak Michal Mertinak, którzy wygrali 6:4, 6:4 i to oni pozostali w grze.

Była to pierwsza konfrontacja polskiego debla z rywalami zza naszych południowych granic. Niestety Fyrstenberg z Matkowskim nie będą mile wspominać tego meczu. Rozstawieni z numerem piątym Cermak i Mertinak od początku kontrolowali przebieg gry.

Kiedy nadarzyła się okazja rywale bezlitośnie wykorzystywali potknięcia naszych tenisistów. Doszło do tego dwukrotnie, jednak jak się okazało dwa przełamania wystarczyły do zwycięstwa. Co ciekawe oba gemy przy zagrywce rywali czesko-słowacki duet wygrywał w tym samym momencie setów (przełamania na stan 2:4).

Spotkanie trwało godzinę i dziewięć minut, a więc dosyć szybko rywale rozprawili się z polskim deblem. Tym samym "Frycie" i "Matce" nie udało się powtórzyć osiągnięcia sprzed roku, kiedy doszli do półfinału.

Cermak i Mertinak zajęli drugie miejsce w grupie A, a pierwsze przypadło Maheshowi Bhupathiemu z Indii i Markowi Knowlesowi z Bahamów.

Dla MAtkowskiego i Fyrstenberga był to trzeci występ w mistrzostwach ATP Tour, które do ubiegłego roku nosiły nazwę Masters Cup i gościły w Szanghaju. Zadebiutowali oni w turnieju z udziałem ośmiu najlepszych debli sezonu w 2006 roku, ale po trzech porażkach odpadli w pierwszej fazie.

W ATP World Tour Finals występuje jeszcze Łukasz Kubot, w parze z Austriakiem Oliverem Marachem (nr 6.). Mają w dorobku dwa wygrane mecze, ale wciąż nie są pewni gry w półfinale, bowiem w piątek wieczorem zmierzą się z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami (nr 2.).

http://www.eurosport.pl/tenis/london-ma … tory.shtml

szeva - 30-11-2009 15:00:07

Fryta i Matka: To był słaby sezon

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, chociaż mają za sobą niezbyt udany rok, zakończyli go jako ósma para świata w rankingu ATP "Doubles Race". W tym sezonie polscy tenisiści wygrali dwie imprezy ATP Tour: Kuala Lumpur i Eastbourne, a w ubiegłym tygodniu wystąpili w turnieju Masters w Londynie.

- Uważam, że mimo wszystko sezon był słaby, ponieważ mieliśmy zupełnie inne założenia: mieliśmy grać dobrze w Wielkim Szlemie, mieliśmy być parą numer pięć. Tak naprawdę nie osiągnęliśmy żadnych celów, które zakładaliśmy. Masters był takim małym pocieszeniem, ale tak naprawdę gdybyśmy go wygrali, uznawalibyśmy to za sukces. A samo dostanie się do mastersa już naszym celem nie jest - powiedział Matkowski, który jest 17. w indywidualnym rankingu deblistów.

Lokatę niżej jest sklasyfikowany Fyrstenberg, a wyżej od nich - na 12. miejscu na świecie znajduje się Łukasz Kubot, który cały sezon grał w parze z Austriakiem Oliverem Marachem. Od września polski debel jeździ na turnieje razem z kapitanem reprezentacji Polski w Pucharze Davisa, Radosławem Szymanikiem, trenerem z ramienia Polskiego Związku Tenisowego.

- To, co pozytywne mogę zobaczyć w tym roku, to współpraca z Radkiem Szymanikiem. Od momentu, w którym zaczął z nami współpracować, nasza gra lepiej wyglądała i lepiej się czuliśmy na treningach. Nasza gra była lepsza, choć wyniki też były dobre, to jednak nie zawsze. Ale na pewno mieliśmy bardziej ustabilizowaną formę, niż na początku. Drugi pozytyw to to, że po raz pierwszy wygraliśmy turniej na trawie w Eastbourne, na nawierzchni, która nam w ogóle nie leży. Teraz przed nami wakacje i mam nadzieję, że w przyszłym roku nie będę musiał mówić, dlaczego sezon nam nie wyszedł - powiedział Matkowski.

- Gramy o wiele lepszy tenis. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy stabilniej grali. To pewnie trochę zależy od tego, czy będziemy mieli okazję dalej podróżować z trenerem i mam nadzieję, że tak będzie. Od wrześniowego Pucharu Davisa jeździmy wszędzie z Radkiem i to przynosi bardzo dobre skutki. Będziemy więc walczyć, żeby tak było też w przyszłym roku, dlatego musimy o tym porozmawiać z prezesem PZT - powiedział Fyrstenberg.

- Od daviscupowego spotkania z Anglią w Liverpoolu nasza gra się poprawiła i po kolejnej udanej jesieni zakwalifikowaliśmy się do mastersa, dlatego występy w reprezentacji narodowej w przyszłym roku będziemy uważali za ważny punkt w kalendarzu naszych startów - dodał.

W ubiegłym tygodniu debliści wystąpili w gronie ośmiu najlepszych debli tego roku, ale nie zdołali awansować do półfinałów kończącego sezon ATP World Tour Finals w Londynie. Zajęli trzecie miejsce w grupie A, chociaż występ w hali O2 Arena rozpoczęli od efektownego zwycięstwa nad najwyżej rozstawionymi: Kanadyjczykiem Danielem Nestorem i Serbem Nenadem Zimonjicem. Później jednak ponieśli dwie porażki i odpadli po pierwszej fazie imprezy, którą wygrali amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie (nr 2.).

Dzięki temu amerykańscy bliźniacy awansowali na prowadzenie w obydwu rankingach deblowych na koniec sezonu, przed Nestora i Zimonjica. Te dwie pary - podobnie jak Polacy - w niezmienionych składach, będą grać również w przyszłym roku, natomiast bezpośrednio za ich plecami dojdzie do wielu przetasowań.

- Tak naprawdę nie patrzymy, jakie są pary, tylko na własną grę. Wiemy, że jeśli będziemy grali dobrze, to pierwsza piątka na świecie jest celem, który powinniśmy realizować. Może nie za każdym razem, ale taką mamy siłę gry. Tylko Bryanowie i Nestor z Zimonjicem grają bardzo równo, a inne pary są w naszym zasięgu i powinniśmy sobie z nimi radzić - powiedział Matkowski.

- Niektóre pary mają średni poziom o wiele wyższy od naszego. Poszczególne mecze z nimi wygrywamy, ale one mają bardziej ustabilizowaną grę i wygrywają więcej turniejów. My mamy dobre zrywy, a później przez kilka tygodni załamanie formy. Właśnie nad utrzymaniem równej formy musimy wciąż najbardziej pracować. To, czy się będą tworzyły nowe pary, nie będzie tak naprawdę ważne, bo pokonaliśmy ostatnio dwa razy Bryanów, a w Londynie także Nestora i Zimonjica. Ważne, żebyśmy wygrywali częściej z innymi parami, nie tylko tymi "topowymi". To powinno być naszym celem - dodał.

Mariusz i Marcin wystąpili w tym roku w 25 turniejach, a rekordziści Czech Frantisek Cermak i Słowak Michal Mertinak w 32. Na przeciwległym krańcu w tej statystyce jest dziewiąta para w rankingu Wesley Moodie z RPA i Belg Dick Norman, która ma na koncie tylko 13 wspólnych startów, a przed dwoma tygodniami przegrała walkę o ostatnie miejsce w ATP World Tour Finals z Polakami.

- Cermak i Mertinak po raz pierwszy zobaczyli szansę, że mogą być w mastersie i ją wykorzystali. Dla nich było to wielkie marzenie, tak jak praktycznie dla każdego deblisty. Myślę, że to ciągnęło ich przez cały sezon. My, nie wiem czy bylibyśmy w stanie zagrać tyle turniejów, co oni, pewnie nie. Natomiast Moodie i Norman mają wielką siłę gry. Po pierwszych występach bardzo dobrych w Wielkim Szlemie po prostu nie musieli tyle podróżować. Jednak z drugiej strony kto by pomyślał, że po US Open nie wygrają żadnego meczu, więc to jest różnie - powiedział Fyrstenberg.

- Pewnie w przyszłym roku zagramy od 20 do 23 turniejów, ale to będzie zależeć jak nam będzie szło. Szczególnie od tego, jak nam pójdzie w imprezach Masters 1000 i w Wielkim Szlemie. Mam nadzieję, że to się zmieni na lepsze. W tym sezonie nie mieliśmy olśniewających wyników, więc jak będziemy grali lepiej, to będzie skok w rankingu. To tylko od nas zależy, od nikogo innego - dodał Matkowski, który najbliższe dwa tygodnie spędzi w rodzinnym Szczecinie, trenując na siłowni i grając w squasha.

- Ja w poniedziałek lecę na wakacje, wreszcie, na dziewięć dni z żoną. Później, od 11 grudnia zaczynamy z Marcinem zgrupowanie w Sopocie, gdzie prawie cała kadra daviscupowa będzie trenować i dużo młodych zawodników. No i po świętach, już 1 stycznia lecimy do Kataru na pierwszy turniej - powiedział Fyrstenberg.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

jaccol55 - 01-12-2009 16:15:56

http://luxclub.pl/kat,1016259,wid,11655 … caid=59341

We wtorek 22.09.2009 odbyła się konferencja prasowa z udziałem najlepszych polskich deblistów - Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Konferencja połączona została z premierą zegarka, który jest dedykowany naszym zawodnikom.

Na spotkanie przybyło kilkudziesięciu dziennikarzy z mediów sportowych, „lifestylowych” oraz informacyjnych, reprezentujących drukowane magazyny, dzienniki, portale internetowe, radio i telewizję. Konferencję poprowadził znany dziennikarz Jakub Kowalski. „Fryta” i „Matka” pytani byli o kończący się sezon tenisowy, ostatni sukces w Pucharze Davis’a oraz o oryginalną formę współpracy z salonem jubilerskim, będącą rzadkością na naszym rynku.

W obecnym sezonie debliści wygrali do tej pory jeden turniej, w Eastbourne na nawierzchni trawiastej. W roku 2008 odnotowali dwa triumfy. Najlepsze wyniki nasi debliści notowali zawsze w końcówkach roku, przed nimi jeszcze 6 turniejów w walce o udział w Masters Cup. Jak stwierdził Mariusz Fyrstenberg „teraz różnice punktowe na pozycjach od ósmej do dwunastej są kosmetyczne. Jest więc szansa awansu, a punktów będziemy szukać na turniejach w Azji”.

W trakcie konferencji po raz pierwszy został oficjalnie zaprezentowany limitowany Zegarek Maurice Lacroix, model Pontos, tuningowany dla naszych deblistów. Dzięki współpracy z jednym z warszawskich salonów zegarki będą przygotowywane sukcesywnie, a ich ilość nie przekroczy 50 sztuk. Mimo, że jest to tylko tuning zegarka, to już przy pierwszym spojrzeniu „widać różnicę”. Jak się okazuje personalizacja wyrobu na sympatyków tenisa i naszych deblistów jest niespotykana i bardzo interesująca.

Pytani o zegarki, nasi debliści wykazali się dobrą znajomością tematu. Wspomnieli o Tommym Robredo, który używa zegarka nawet w trakcie gry i o Rogerze Federerze, który zawsze zakłada swój czasomierz zaraz po zakończonym pojedynku. Powiedzieli także o pierwszej parze deblowej – braciach Bryan (USA), którzy są ambasadorami marki zegarkowej Perrelet. Polscy debliści często trenują z nimi i przy tej okazji już kilka razy dyskutowali z Amerykanami na temat zegarków, które bracia promują. Wiedząc już o pierwszych prototypach zegarka specjalnie dla nich tuningowanego Mariusz i Marcin nie omieszkali powiedzieć tego swoim sparring partnerom, zachwalając tak markę, jak i indywidualną personalizację swoich czasomierzy.

Debliści przyznali także, że w gronie tenisistów zwraca się uwagę na dekorację nadgarstków, a wynagrodzenia z tytułu udanego udziału w turnieju czasami są przeznaczane na takie zegarkowe zakupy. Dzięki rozpoczętej współpracy z salonem jubilerskim, obydwaj Mariusz i Marcin, choć zegarków już nie kupują to wiedzą o nich dużo więcej. Nasi debliści mogą być więc przykładem ambasadorów, którzy rzeczywiście interesują się produktami, którym użyczają swój wizerunek.

Po zakończonej części oficjalnej uczestnicy konferencji zostali zaproszeni na indywidualne rozmowy z zawodnikami.

DUN I LOVE - 01-12-2009 16:18:07

Frytka i Matka w szoku, bo są milionerami

W tenisie debliści są w cieniu singlistów. Ale najlepsze pary nie mogą narzekać, też zarabiają ogromne pieniądze. Tak jak nasz najlepszy duet Mariusz Fyrstenberg (29 l.) - Marcin Matkowski (28 l.). Gdy przekroczyli milion dolarów, zdziwili się, że są tak bogaci!

Matkowski i Fyrstenberg od kilku lat są w światowej czołówce. W tym roku zarobili na korcie ponad milion dolarów - "Frytka"; 1,172 mln, a "Matka" 1,163 mln dolarów. Od tych kwot trzeba odliczyć około 20 procent na podatki i kolejne 20 procent na koszty wykonywania zawodu tenisisty (podróże, zakwaterowanie), ale w kieszeni i tak zostają im pokaźne kwoty.

- Nawet nie zauważyliśmy, że jesteśmy milionerami - zdziwił się Fyrstenberg, gdy dowiedział się, ile już zarobił pieniędzy na korcie. Zdobycie pierwszego miliona dolarów zajęło im około dziesięciu lat. - Mam nadzieję, że zarobienie kolejnego miliona nie zajmie mi tyle czasu – śmieje się Matkowski.

Nasi debliści, których postępy chwali głośno Wojciech Fibak, zarabiają nie tylko na korcie. Wydali na przykład nagrane na DVD lekcje gry w tenisa. Ich poziom edukacyjny jest tak wysoki, że lekcje - wydane w wersji polskiej i angielskiej - uzyskała licencję ATP World Tour.

A w niedzielę „Frytka” z „Matką” zaczynają w Londynie grę w turnieju Masters. Występuje w nim osiem najlepszych debli świata. Polacy po raz trzeci dostali się do elitarnego grona. Walczą o sławę i spore pieniądze. Gdyby wygrali wszystkie mecze - otrzymają 287 500 dolarów, czyli około 800 tysięcy złotych. Każde zwycięstwo w grupie warte jest 60 tysięcy złotych, a za udział w turnieju każda para dostała... 200 tysięcy złotych!

- W hotelu w Londynie mamy pokój z widokiem na Tamizę i Big Bena. Na powitanie dostaliśmy od organizatorów po szampanie. Mamy nadzieje, ze będzie powód do ich otwarcia - żartuje Fyrstenberg.

http://media.wp.pl/kat,1022939,wid,1170 … omosc.html

szeva - 21-12-2009 20:15:25

Ambitne plany deblistów

Zajmować miejsca 3-5 w rankingu - to cel Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego na przyszły rok. Jak na razie najlepsza polska para deblowa ostro przygotowuje się do nowego sezonu. Australian Open zbliża się wielkimi krokami.
- Dużo pracujemy w siłowni. Nie chodzi o to, aby stać się kulturystą. Bardziej niż na masie mięśniowej zależy nam na dynamice. W trakcie sezonu będziemy mogli tylko podtrzymywać to, co teraz wypracujemy. Gdy ruszy cykl turniejów, na siłownię będzie czas góra dwa razy w tygodniu - powiedział Matkowski na łamach Przeglądu Sportowego.

Przez występ w turnieju Masters polscy debliści nie mieli zbyt wiele czasu na urlopy. Po krótkich wakacjach odbyli 10-dniowe zgrupowanie w Trójmieście. Fyrstenberg i Matkowski zgodnie twierdzą, że "nadchodzą ich najlepsze sezony". Cel na 2010 rok to miejsca 3-5 w rankingu deblistów.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2009/ … deblistow/

Kubecki - 22-12-2009 17:30:51

Hm, oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że im się to uda :)

Za tytuł WS też nikt się nie obrazi :D

jaccol55 - 23-12-2009 11:52:48

Szymanik: debliści nie muszą być jak dobre małżeństwo

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski to dwójka tenisistów o odmiennych charakterach, które czasem rodzą konflikty - uważa Radosław Szymanik. Kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa, jako trener, pomaga polskiemu deblowi rozwiązywaniu takich sytuacji i ustabilizowaniu formy.
"Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że debel przypomina dobre małżeństwo. Oni naprawdę rozumieją się, lubią się, choć są zupełnie innymi ludźmi. Marcin ma bardziej charakter dyktatorski, lubi być przywódcą i rządzić, a Mariusz jest trochę bardziej uległy. Ale to nie znaczy, że w pełni się dostosowuje do tego, co Marcin powie, bo też ma swoje zdanie, aczkolwiek w inny sposób je pokazuje" - powiedział PAP Radosław Szymanik.

Kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa w ostatnich miesiącach roku podróżował z deblistami i pomógł im zakwalifikować się do kończącego sezon turnieju ATP World Tour Finals w Londynie.
"Jeśli wygrywają i są na fali, to sami sobie dają radę. Problem się pojawia, gdy przychodzą porażki, bo wtedy ma się pretensje nie tylko do siebie, ale i do partnera. Napięcie między nimi przenosi się poza kort i tutaj zaczynają się sprawy, które ja pomagam im rozwiązać" - powiedział Szymanik.

"Często jest tak, że mecz omawiamy wspólnie, ale niektóre sprawy omawiamy indywidualnie i myślę, że jest to dla nich ważne, bo mogą się komuś wygadać. Będąc tylko we dwójkę, w ogromnym stresie, nie zawsze potrafią powiedzieć do siebie słowa, które chcieliby powiedzieć" - dodał.

W poprzednich sezonach Szymanik współpracował już okresowo z Fyrstenbergiem i Matkowskim. Wówczas mieszkał podczas turniejów w jednym pokoju, najczęściej z Mariuszem.

"To nie było dobre, bo gdy spędzaliśmy mnóstwo czasu razem, chcąc nie chcąc, gdzieś mogło następować zmęczenie materiału. Dlatego teraz ustaliliśmy pewną niezależność, więc każdy ma oddzielny pokój. Czyli jeżeli ktoś nie ma humoru i chciałby w inny sposób spędzić czas, to może to robić" - powiedział trener.

Jednym z ulubionych sposobów na rozładowanie napięcia są zakłady o banalne rzeczy, jak to kto niesie torby kolegów w drodze na korty, kto podaje im obiad, a czasem stawką jest pięć dolarów.

"Są też wspólne kolacje, na których chłopcy często wspominają dawne mecze grane przeciwko sobie, czasem nawet kłócą się o wynik, o to czy konkretna piłka była dobra czy autowa. Natomiast jeżeli chodzi o program +atrakcji turystycznych+ na turniejach to specjalistką od tego jest żona Mariusza. Przyjeżdżając na turniej ma listę opracowaną i każdego dnia chodzą i oglądają coś" - powiedział Szymanik.

"Marcin jest fanem polityki i książek sensacyjno-przygodowych. Bardzo dużo czyta, także w internecie i jest biegle zorientowany w sytuacji politycznej nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Myślę, że po zakończeniu kariery będzie mógł pójść w tym kierunku, bo jest to jego konik. Do tego jest fanem filmów, więc wskaże i zawsze dobrą książkę czy autora, ale spokojnie mógłby być też krytykiem filmowym w niejednym czasopiśmie. Na przykład będąc w tym roku w Chinach kupił 88 filmów" - dodał.

Fyrstenberg i Matkowski tworzą jeden z czołowych debli świata od kilku sezonów, a na dobre wspólną grę rozpoczęli w 2003 roku. Wygrali dziesięć turniejów ATP, trzykrotnie wystąpili w turnieju masters, a w Wielkim Szlemie najdalej doszli do półfinału w Australian Open w 2006 roku.

"Na korcie są ze sobą na dobre i na złe, a nie zawsze zdarza się, że obydwaj wychodzą na mecz w optymalnej dyspozycji psychicznej i fizycznej. Zdarza się, że ktoś się źle czuje, czy gra z chorobą, tak jak Marcin w październiku w Kuala Lumpur. Przez cały tydzień brał antybiotyki przepisane przez lekarza, bo miał zapalenie oskrzeli. Mimo to wygrali turniej, co jest ewenementem" - powiedział Szymanik.

"Po meczu przyznał, że już po secie czuł się, jakby walec po nim przyjechał. Marcin na wpół żywy, a Mariusz wiedział o tym, ale musieli udawać przed przeciwnikami, że wszystko jest ok, dlatego Mariusz musiał brać na swoje barki ciężar gry. Mogli skreczować, ale to jest wzajemna odpowiedzialność, bo Marcin wiedział, że przylecieli tam razem i jeśli jest w stanie wyjść na kort, a lekarz mu nie zabronił, to gra do końca" - dodał.

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2100 … omosc.html

DUN I LOVE - 29-12-2009 14:03:00

Matkowski: Być trzecim deblem świata

Spędzają wspólnie 250 dni w roku, ale nie mają siebie dość. Zagrali w Turnieju Mistrzów, a mimo to czują spory niedosyt. Pod koniec przyszłego roku chcą być trzecim deblem na świecie. - Musimy ustabilizować formę - mówi polski deblista Marcin Matkowski, który radiu TokSport opowiedział o swojej współpracy z Mariuszem Fyrstenbergiem.
Radio TokSport: Czy jesteście w pełni zadowoleni z minionego sezonu?
Marcin Matkowski: - Został niedosyt. Nawet nie lekki, ale całkiem spory. Cieszyliśmy się, że awansowaliśmy na Turniej Mistrzów, ale sam w sobie awans już nie był naszym celem. Walczyliśmy o to, by być piątą parą świata. Nie wyszło.
Jak mijają przygotowania do nowego sezonu?
- Przed świętami byliśmy na zgrupowaniu daviscupowej reprezentacji Polski. Boże Narodzenie spędziliśmy natomiast z rodzinami, bo w czasie sezonu obecności najbliższych brakuje nam najbardziej. We wtorek spotykamy się z Mariuszem w Piasecznie. W klubie Tuan będziemy trenować wspólnie przez trzy dni. 1 stycznia o godzinie 14:00 wylatujemy do Kataru, gdzie zagramy pierwszy noworoczny turniej.

Z tego wynika, że sylwestra spędzicie jeszcze w Polsce.
- W końcu sylwester jest raz do roku. Fajnie spędzić ten dzień ze znajomymi.
Z kolei z Mariuszem Fyrstenbergiem spędza pan wyjątkowo dużo czasu. Czy nie jesteście zmęczeni swoim towarzystwem?
- Z Mariuszem spędzam 250 dni w roku, więc to oczywiste, że po takim okresie jeden drugim może być zmęczony. Na szczęście bardzo dobrze się dogadujemy. To bardzo ważne w deblu. Łatwiej spędza się tak dużą ilość czasu z drugą osobą, gdy można ją nazwać przyjacielem.
Jak na złość tenisowy sezon ATP trwa bardzo długo.

- Faktycznie, sezon zakończyliśmy 29 listopada, czyli po 11 miesiącach ciągłej gry. Gdyby trwał trzy-cztery tygodnie krócej, byłoby dobrze. Bo miesiąc to zbyt krótki okres czasu na regenerację.

Czy kalendarz startów pary Fyrstenberg/Matkowski na przyszły rok jest już gotowy?

- Choć może on ulec lekkiej modyfikacji, nasz kalendarz na sezon 2010 w 95 procentach jest już zapełniony.

Jak często będziecie wychodzić na kort?

- W sumie chcemy wystąpić w 23-25 turniejach cyklu ATP Tour.

Cele?
- Przede wszystkim chcemy grać lepiej niż do tej pory w turniejach wielkoszlemowych. Dotychczas była to nasza pięta achillesowa. Natomiast na koniec 2010 roku będziemy chcieli zostać parą numer trzy na świecie. Wiemy, że to dość ambitny plan i że będziemy musieli wykonać spory skok, ale przecież możemy wygrywać z najlepszymi. Już ten rok to pokazał. Aby osiągnąć nasz cel, będziemy musieli grać równo przez cały sezon. Najlepszym deblom świata prawie w ogóle nie zdarzają się nieoczekiwane porażki, a nam przytrafiło się w ostatnich miesiącach sporo "wpadek".

Pana kariera kręci się wokół gry podwójnej. Ale mało kto pamięta, że w singlu wygrał pan w juniorskim turnieju ze znanym dziś Amerykaninem Mardy Fishem, a wyrównany pojedynek stoczył nawet z Andy Roddickiem.

- To prawda. Być może zbyt mało uwagi poświęciłem singlowi? W zasadzie jedynie przez niecały rok koncentrowałem się na grze pojedynczej. Następnie wyjechałem do Stanów Zjednoczonych, by tam studiować. Na starty w turniejach nie było wtedy zbyt wiele czasu, ale nie żałuję tej decyzji. Potem wygraliśmy z Mariuszem turniej ATP w Sopocie w deblu i pojawiła się szansa na występ na igrzyskach olimpijskich w Atenach. Różnica w naszym rankingu singlowym i deblowym była ogromna, przez co nie mogliśmy grać w tych samych turniejach w singlu co w deblu. Zdecydowaliśmy się więc na grę podwójną i, jak się okazuje, to nie była zła decyzja. Nasze wyniki są coraz lepsze.

http://www.tenis.sport24.pl/news/show/1 … em-swiata/

Robertinho - 05-01-2010 20:20:56

Fyrstenberg i Matkowski pokonali Rafaela Nadala

Polski debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wygrali w pierwszej rundzie turnieju deblowego w katarskiej Dausze z Rafaelem Nadalem i Markiem Lopezem 4:6, 6:2, 10:3. Pula nagród turnieju to ponad 1 mln dolarów.
Polacy potrzebowali super tie-breaka by wygrać z hiszpańską parą. W całym mwczu byli lepsi, wygrali 60 piłek, podczas gdy rywale tylko 40. Ale pierwszego seta przegrali. Dużo spokojniej, zachowywali się Hiszpanie, któryzy przełamali Polakó dwukrotnie, podczas gdy sami stracili tylko jeden gem przy własnym podaniu.

Ale od drugiego seta na korcie nr 1 w Dausze trwał koncert serwisowy Polaków. Jeśli trafiali pierwszą piłkę, to zdobywali punkt. Udało im się też dwukrotnie przełamać rywali.

Rafael Nadal był bezradny również w trzecim secie. Choć Mariuszowi Fyrstenbergowi przydarzył się podwójny błąd serwisowy to razem z Marcinem Matkowskim szybko osiągnęli przewagę i doprowadzili do stanu, w którym mieli aż 6 piłek meczowych. Wykorzystali już pierwszą.


Super tie-break

10:3 - Świetnie polski debel poradził sobie z presją! Choć było nerwowo bo Mariusz Fyrstenberg popełnił jeden podwójny błąd serwisowy, ale gorzej serwowali rywale. Polacy szybko osiągnęli kilkupunktową przewagę, której nie oddali do końca. Doprowadzili do stanu, w którym mieli aż 6 piłek meczowych. Wykorzystali już pierwszą.


II set

6:2 - I Fantastycznie! Hiszpanie rozbici. W ostatnim gemie rozpoczęli od wygranej piłki, ale potem czterech kolejnych nie potrafili skończyć. Po raz drugi break point i set dla Fyrstenberga i Matkowskiego. Czeka nas supertie-break

5:2 - Polacy cały czas grają koncertowo przy własnym podaniu. Gem wygrany do zera. W całym secie punkty zdobyte przy pierwszym serwisie - 11 na 11.

4:2 - Ach mieli okazję na przełamanie w tym gemie Polacy. Wygrali dwie piłki. Ale tym razem Hiszpanie spieli się i nie pozwolili Polakom na break point.

4:1 - Serwis stał się bardzo skuteczną bronią w tym meczu. Przy podaniu Polaków Hiszpanie nie wygrali żadnej piłki. Jeśli w drugim secie Fyrstenberg lub Matkowski trafiają pierwszym serwisem to piłka jest przez nich wygrana.

3:1 - Nadal i Lopez wzięli się do roboty. Wygrali swoje podanie do zera.

3:0 - Błyskawiczny trzecim gem, wygrany do zera. Hiszpanie do tej pory w drugim secie wygrali tylko dwie piłki! Polacy są niezwykle skuteczni w serwisie. Gemy są szybkie.

2:0 - Znów Polacy idą jak burza! Przełamali Hiszpanów. Doprowadzili do stanu 40:0 i przy drugiej okazji zakończyli gem.

1:0 - Szybko Polacy wygrywają pierwszy gem przy swoim serwisie.


I set

4:6 - I pierwszy set dla Hiszpanów. Poza problemami na początku seta, gdy Polacy nawet objęli prowadzenie, Nadal i Lopez grają pewniej, lepiej serwują (skuteczność pierwszego serwisu 68% wobec 60% Polaków).

4:5 - Fyrstenberg i Matkowski wygrali dość łatwo swój gem serwisowy. Ale może być już za późno na wygranie seta.

3:5 - Hiszpanie przejęli kontrolę nad meczem.

3:4 - Polacy znów przełamani. Pierwszy gem, który skończył się równowagą, ale w końcówce więcej nerwów zachowali rywale.

3:3 - Fyrstenberg i Matkowski wygrali pierwszą piłkę tego gema, ale potem skuteczni byli Hiszpanie.

3:2 - Własny gem serwisowy wygrany do zera! Polacy się rozkręcają a Nadal i Lopez nie wiedzą jak odebrać ich serwis.

2:2 - I Hiszpanie przełamani! Doskonale Polacy! Remis.

1:2 - Drugi gem serwisowy Polacy wygrywają do zera. Poprawili serwis. W pierwszym gemie musieli po raz drugi serwować trzykrotnie. Teraz skończyli gem szybko i skutecznie.

0:2 - I kolejny gem dla Hiszpanów. Polacy w każdym z dwóch poprzednich wygrywają zaledwie po punkcie. Na razie nie wiedzą jak powstrzymać Nadala.

0:1 - Już grają. Niestety Polacy zostali przełamani już w pierwszym gemie.


Przed meczem

Polaków czeka trudne zadanie bo Hiszpanie to obrońcy tytułu. Polacy są w turnieju rozstawieni z nr 3. Hiszpanie nie są rozstawieni.

(sport.pl)

jaccol55 - 10-01-2010 13:51:35

Turniej ATP w Sydney. Polski debel kontra Nestor-Zimonjic

Polscy tenisiści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski w pierwszej rundzie turnieju ATP Tour na twardych kortach w Sydney (z pulą nagród 484 750 dol.) zmierzą się z najwyżej rozstawionym deblem - Kanadyjczykiem Danielem Nestorem i Serbem Nenadem Zimonjicem.

Będzie to dziewiąty pojedynek tych par, a bilans jest korzystny 5:3 dla Nestora i Zimonjica, zajmujących ex aequo trzecie miejsce w indywidualnym rankingu deblistów. Fyrstenberg jest w nim 18., a Matkowski - 17.

Poprzednio Polacy spotkali się z kanadyjsko-serbskim duetem w listopadzie w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals w hali O2 w Londynie i wygrali w pierwszym meczu w fazie grupowej 6:4, 6:4. W ubiegłym roku ponieśli z nimi porażki w Sydney i Cincinnati, obie w super tie-breakach.

W Sydney wystąpi także Łukasz Kubot razem z Austriakiem Oliverem Marachem, jako debel rozstawiony z trójką. Ich pierwszymi rywalami będą Francuz Michael Llodra i Andy Ram z Izraela.

http://www.tenisowy.com/news/1255/turni … orzimonjic

Statystyczny - 10-01-2010 19:08:47

Akurat z Nestorem i Zimo "polskie" pary radzą sobie nienajgorzej, zatem są małe szanse.

Serenity - 11-01-2010 14:53:21

Fryta i Matka poza "10"

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, po jednym rozegranym turnieju w tym roku, znajdują się na 13. miejscu w rankingu najlepszych debli sezonu - ATP "Doubles Race". Ex aequo na tej samej pozycji jest m.in. inny polski tenisista Łukasz Kubot z Belgiem Stevem Darcisem.

http://www.eurosport.pl/tenis/fryta-i-m … news.shtml

szeva - 11-01-2010 21:26:10

To, że Łukasz grał debla z Darcisem w Doha nie upoważnia ES zby łączyć ich w parę na stałe :D

Serenity - 11-01-2010 22:27:43

W Sydney już z Marachem zagra :)

jaccol55 - 15-01-2010 16:06:25

Jest kawalerem, ale większość czasu spędza z innym mężczyzną. Był sparingpartnerem Pete’a Samprasa w słonecznym Los Angeles, ale z Johnem McEnroe już nie chciał trenować. Dla tenisa przerwał studia na prestiżowym Uniwersytecie Kalifornia. Marcin Matkowski, czyli „połówka” naszego eksportowego debla, kończy 29 lat.
Jako chłopak zaczynał naukę gry w tenisa na parkietach sal gimnastycznych w Szczecinie. Wtedy nie było jeszcze ogrzewanych balonów, hal tenisowych. Gdy miał 9 lat pierwszy raz spotkał Mariusza Fyrstenberga, choć sam nie pamięta tego zdarzenia. Za to jego kolega nie zapomniał o tej sytuacji. - Spotkaliśmy się podczas turnieju w Poznaniu. Zajął moje miejsce na ławce i kiedy zwróciłem mu uwagę, odpowiedział: spadaj Fyrstenberg.

Dzisiaj Marcin śmieje się z tego zdarzenia, żartując, że już wtedy ustawił sobie kolegę z drużyny. Inna sprawa, że z tej dwójki to właśnie Matkowski uchodzi za bardziej kłótliwego i zadziornego, a Fyrstenberg jest oazą spokoju. Ojciec, Zbigniew Matkowski, bardzo chwali Mariusza: - Syn trafił na inteligentnego partnera. Potrafi podpowiedzieć sensowne rozwiązanie, a gdy trzeba, uspokoić.

O tym, że będzie grał w tenisa wiedział pewnie od dziecka, ale nie przypuszczał, że jego specjalizacją będzie debel. Na grze pojedynczej koncentrował się jedynie niecały rok. Dzisiaj otwarcie mówi, że nie żałuje tej decyzji. Wybierając grę deblową, może sobie także wydłużyć tenisową karierę. Daniel Nestor ma 38 lat, Mark Knowles 39, Mahesh Bhupathi 36, a Leander Paes 36. To absolutna czołówka świata.

Pierwszym sukcesem Marcina było wygranie w parze z Fyrstenbergiem challengera w rodzinnym Szczecinie w 2001 roku. Później rozpoczął studia ekonomiczne w Kalifornii. Jednak największym pożytkiem z tego okresu były chyba treningi i sparingi z Samprasem oraz wizyta w rezydencji byłego arcymistrza Wielkiego Szlema.

Po trzech latach, na szczęście dla polskiego tenisa, Marcin zrezygnował ze studiów i nie został kolejnym specjalistą, który w czasie ogromnych spadków giełdowych uspokajałby ludzi mówiąc, że nie ma obaw o przyszłość gospodarki. Miał przed sobą ważniejsze sprawy: igrzyska olimpijskie w Atenach w 2004 roku.

Marcin wrócił więc do Polski i w 2003 roku wygrał pierwszy turniej ATP: w Sopocie, oczywiście u boku Fyrstenberga. I od tej pory ich deblowy ranking przypomina wykres WIG20 z najlepszych czasów. Wzrosty, lekka korekta, i znowu wzrosty. Taką korektą była chwilowa zmiana partnera w 2004 roku, gdy Marcin grał razem z Niemcem Alexandrem Waske.

Nie ma co ukrywać, że oprócz dobrze dobranego partnera, kluczem do sukcesu był sponsoring polskiego tenisa przez Prokom. – Gdyby nie to, prawie wszystkie zarabiane przez nas pieniądze zjadłyby koszty podróży i startów. A być może wcale by nas nie było w zawodowym tenisie - mówił Matkowski w 2004 roku.

W tamtych czasach nasza para grała już solidny tenis, ale do końca nie wierzyła w swoje umiejętności. Fystenberg na pytanie, czy mogą wygrać z każdym: - No bez przesady, z braćmi Bryanami chyba jeszcze nie. Ale powoli oswajamy się z atmosferą wielkich imprez - krzywił się.

Powoli zaczęli wygrywać z deblami z czołówki rankingu. W 2008 roku po tytule w Madrycie Bob Bryan wysłał Fyrstenbergowi smsa z gratulacjami, ale przypomniał, że ich jeszcze nie pokonali. Dwa tygodnie później sms nie był już aktualny. Matkowski pod koniec 2008 roku mówił: - Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu, niż przed dwoma laty. Wtedy psychicznie nie byliśmy gotowi na wielkie sukcesy.

Polscy tenisiści dzięki sukcesom uwierzyli w siebie i zaczęli myśleć o dalszej wspinaczce w światowym rankingu. Po przegranym półfinale Masters w 2008 roku, Fyrstenberg deklarował, że jeśli dalej będą się rozwijać w takim tempie, to następny sezon zakończą w pierwszej trójce rankingu. Nie zakończyli, ale Matkowski nie porzuca planów: - Wiemy, co musimy poprawić i w przyszłym sezonie może być tylko lepiej. Na koniec 2010 roku będziemy chcieli zostać parą numer trzy na świecie.

Marcin Matkowski jest znany nie tylko z najszybszego serwisu wśród czołowych deblistów (rekord to 231 km/h !), ale i z pewną historią, w którą zamieszany jest też McEnroe. Na turnieju w Graz podszedł do niego dyrektor turnieju i zapytał, czy nie poodbijałby z żywą legendą tego sportu. Marcin wspomina: - Odparłem, że nie, bo nie mam sprzętu. Zapytał, czy wiem, kim jest McEnroe. Odparłem, że wiem, ale nie mam sprzętu.

Marcinowi Matkowskiemu życzymy na rok 2010 pobicia rekordu prędkości serwisu Roddicka oraz wielkoszlemowego tytułu.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … lat-matka/

Wszystkiego najlepszego Matka. ;-)

DUN I LOVE - 15-01-2010 16:07:05

100 lat! :)

jaccol55 - 17-01-2010 14:11:06

Czuć Wielkiego Szlema (Mariusz)

Pierwszy dzień w Melbourne. W powietrzu czuć Wielkiego Szlema, na ulicach billboardy reklamowe, w mediach non-stop reklamy, na mieście sklepy z pamiątkami. Nawet dziś nie daliśmy rady dostać wolnego kortu na głównym obiekcie, tylu zawodników zjechało już na miejsce.

Poza kortami głównymi (Melbourne Park - tam rozgrywany jest turniej) organizatorzy udostępniają do treningu inne kluby takie jak: Scotch College, Albert Park i jeszcze z dwa. Melbourne Park posiada 18 kortów, inne średnio ok.8-10 .wszędzie przemieszczamy się oczywiście autami turniejowymi. aut jest ok.200, kierowców dwa razy więcej.

Dziś po treningach pójdziemy obejrzeć Michała Przysiężnego. Gra ostatni mecz o wejście do turnieju głównego. Będziemy kibicować.

Co do naszej formy to zagraliśmy za mało meczów aby jednoznacznie stwierdzić jak gramy.

W Polsce bardzo zimno teraz więc nie mam prawa narzekać na tutejszy piekarnik...nie narzekam. Jak tylko trochę się ogarnę na miejscu to napiszę coś więcej na tematy pozakulisowe. Jeszcze w klubie nie byłem więc i nowych plotek nie mam, proszę o cierpliwość;). Podeślę też kilka fotek z szatni oraz z obiektu.

pozdrawiam!

http://frytamatka.blox.pl/html

Art - 17-01-2010 14:14:53

Marcin Matkowski: Celujemy w półfinał!

Naszym celem będzie poprawienie zeszłorocznego wyniku - przegraliśmy w ćwierćfinale. Celujemy w półfinał. Będzie to bardzo trudne, bo jest wiele dobrych par. Znamy jednak swoją wartość i jeśli zagramy nasz dobry tenis, to wszystko będzie OK. - mówi Marcin Matkowski przed Australian Open.

Mariusz Rabenda: Po ATP World Finals w Londynie mieliście dwa tygodnie przerwy, a potem obóz w Sopocie. Co tam robiliście? Czy podobnie jak piłkarze zimą, ćwiczycie siłę, by mieć ją na cały sezon?

Marcin Matkowski: Dużo pracowaliśmy właśnie nad siłą oraz poruszaniem się na korcie. Był tylko jeden trening tenisowy dziennie, bo postanowiliśmy się skupić na motoryce. Graliśmy bardzo długi sezon w 2009, wiec tenisowo nie trzeba było tyle trenować. Obóz z Sopocie bardzo dobrze przebiegł, zrealizowaliśmy wszystko, co sobie założyliśmy.

Dwa tegoroczne turnieje za Wami. Trzy mecze, jedno zwycięstwo: w Dausze było blisko półfinału, w Sydney - porażka w pierwszej rundzie z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjicem.

- Nie nastawialiśmy się na jakiś wielki wynik w tych turniejach, były to starty potrzebne do dobrego przygotowania się do Australian Open. Wygraliśmy z Rafaelem Nadalem i Markiem Lopezem, ale i tak uważam, że najlepszy mecz zagraliśmy z Nestorem i Zimonjicem. Wynik 2:6 i 4:6 nie oddaje tego, co działo się na korcie. Popsuliśmy kilka piłek, których nie powinniśmy popsuć. Porażka sprawiła, że już w czwartek przylecieliśmy do Melbourne i tu przygotowujemy się do Australian Open. Może uda się nam pokibicować Michałowi Przysiężnemu w finale eliminacji [Przysiężny zagra z Australijczykiem Mattem Ebdenem - red.].

W ostatnich trzech latach w Sydney docieraliście do półfinału, cztery lata temu zaliczyliście tam słabszy start (druga runda), za to potem był najlepszy występ w Australian Open. To jakiś zwiastun?

- Zobaczymy, naszym celem będzie poprawienie zeszłorocznego wyniku - przegraliśmy w ćwierćfinale. Celujemy w półfinał. Będzie to bardzo trudne, bo jest wiele dobrych par. Znamy jednak swoją wartość i jeśli zagramy nasz dobry tenis, to wszystko będzie OK.

Czy przegrana z Nestorem i Zimonjicem boli, czy była wliczona jako ryzyko zawodowe, a może taktycznie lepiej było przegrać?

- Wyszliśmy na kort i chcieliśmy wygrać. Znamy się z nimi bardzo dobrze, więc nikt przed nikim nie ukrywa jakichś zagrywek na Australian Open. Ale nie przeżywaliśmy tej porażki. Potraktowaliśmy to jako etap przygotowania do najważniejszego turnieju.

Radek Szymanik już jest z Wami?

- Od soboty w Sydney, więc mamy dobrą opiekę trenerską. Jest okazja, by z jego pomocą podszlifować drobne elementy.

Jak oceniasz waszą formę?

- Jest dobrze, a najważniejsze, że już przyzwyczailiśmy się do grania na otwartych kortach. Trochę tu - jak co roku - wieje, ale dla każdego są identyczne warunki.

Mówiłeś, że w tym roku nieco inaczej zbudujecie wasz kalendarz startów. Co po Australii?

- Zagramy w Rotterdamie, a potem w Dubaju. Następnie Davis Cup z Finlandią i dwa Mastersy 1000 w Stanach Zjednoczonych.

http://www.sport.pl/tenis/1,96961,74606 … inal_.html

Yannick - 20-01-2010 16:56:01

Fryta i Matka są już w drugiej rundzie

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansowali do 2. rundy wielkoszlemowego Australian Open. W swoim pierwszym meczu polscy debliści, rozstawienie w turnieju z numerem siódmym, pokonali Brytyjczyka Rossa Hutchinsa i Australijczyka Jordana Kerra 6:4, 2:6, 7:6(4).

Przed środowym meczem Radosław Szymanik, kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa, nie krył faktu, że polscy debliści przystępują do turnieju pełni optymizmu. - Nastroje są bardzo dobre, podobnie jak ich nastawienie do gry. Lubią grać w Melbourne, lubią tą nawierzchnię, nie ma kontuzji ani urazów, wiec powinno być dobrze. Najważniejsze jest, żeby wyszli na kort i wygrali pierwszy mecz, bo to zawsze najtrudniejsze.

Polacy cel ten zrealizowali, choć wcale nie było tak łatwo. O ich zwycięstwie w trzecim secie zadecydował dopiero tie-break, w którym Fryta i Matka triumfowali 7:4.

W kolejnej rundzie rywalami Polaków będą zwycięzcy pojedynku Eric Butorac(USA)/Rajeev Ram(USA) - Thomaz Bellucci(Brazylia)/Andre Sa(Brazylia).

http://www.eurosport.pl/tenis/australia … tory.shtml

Statystyczny - 20-01-2010 17:10:41

Ciężko było o pierwsze zwycięstwo, ale para Hutchins/Ross jest naprawdę bardzo solidna. Z Butoraciem i Ramem będzie naprawdę ciężko- nie wiem, czy uda się im wygrać.

Yannick - 22-01-2010 15:58:18

Australian Open. Fyrstenberg z Matkowskim odpadli. Znów rozczarowanie

Mierzyli minimum w ćwierćfinał, odpadli w kiepskim stylu w II rundzie. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali w piątek w Melbourne z Amerykanami Erikiem Butorakiem i Rajeevem Ramem 2:6, 6:3, 6:7 (2-7). - Znów wielkie rozczarowanie. Nie umiem tego na razie wytłumaczyć. Musimy usiąść i zastanowić się co się dzieje - mówił po meczu Fyrstenberg.

W tie-breaku trzeciego seta, gdy Amerykanie wyszli na komfortowe 5-1, Polakom puściły nerwy. Marcin zaklął jak szewc, a Mariusz roztrzaskał rakietę. Dostał od sędziego upomnienie za ciśnięcie piłką poza kort.

Polacy byli wściekli, bo chwilę wcześniej mieli zwycięstwo podane na tacy - prowadzili 6:5 i Mariusz serwował. Ale nie umieli skończyć. Fyrstenberg przestał trafiać pierwszym podaniem, więc Ram i leworęczny Butorac od razu rzucili się rywalom do gardeł. Minięcie, ładny wolej, potem aut Polaków - zrobił się tie-break, a w nim punkty odjechały już szybciutko. Na korcie rządziły głównie nerwy i rozpamiętywanie zmarnowanych szans.

http://www.sport.pl/tenis/77,103960,748 … adli_.html

Statystyczny - 22-01-2010 19:02:15

Frytka z Matką już chyba nigdy nie dojdzie do jakiejś dobrej wielkoszlemowej rundy. W Masters 1000 Polacy mogą wygrać właściwie z każdym, w Grand Slam przegrywają z każdym.

DUN I LOVE - 28-01-2010 12:59:36

Co się stało...? (Mariusz)

Koniec dla nas Australian Open. Przegraliśmy wygrany mecz... dlaczego...? W trzecim secie było 5:5. Przełamaliśmy ich do zera (!) i wyszliśmy na 6:5. I mój serwis, serwuję na mecz i as. Jest 15:00 i trzy piłki dzielą nas od zwycięstwa. Trudno mi wytłumaczyć to co się potem stało w ciągu kilkudziesięciu sekund. Chyba przez ułamek sekundy pomyśleliśmy o tym, jak idziemy już do szatni po ostatniej zwycięskiej piłce, że już III runda... słabe serwisy, jakiś minimalny aut, przeciwnikom dopisuje szczęście - zdobywają punkt kiedy piłka schodzi po siatce na naszą stronę i koniec gema.

Czasami pytacie nas w mailach, jak zachować się po przegranej piłce, zmarnowanej szansie... i zawsze Wam odpowiadamy zapomnijcie o tym co stało się przed sekundą, gracje dalej i NIGDY nie myślcie już w tym meczu o zepsutej piłce. Staraliśmy się grać dalej na sto procent możliwości, ale gdzieś tam "z tyłu głowy" siedziała ta zmarnowana szansa... Tie break to potwierdził, nie potrafiliśmy podjąć w nim walki.

http://frytamatka.blox.pl/html

Serenity - 11-02-2010 10:04:10

Półfinału nie będzie. Fryta i Matka odpadli

Nie udała się deblowi Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski sztuka awansowania do półfinału turnieju w Rotterdamie. Polacy po zaciętym półtoragodzinnym pojedynku przegrali z parą Julian Knowle/Robert Lindstedt 3:6, 6:4, 10-8.

Rozstawionym z trójką Polakom gra nie układała się od samego początku. Co prawda biało-czerwoni świetnie serwowali, szczególnie Matkowski, ale skuteczniejsi był duet austriacko-szwedzki. Rywale mieli mnóstwo okazji na przełamanie polskiego podania i w końcu im się to udało.

Polacy bronili się zaciekle, ale przy kolejnej szansie musieli skapitulować. Cały pierwszy set toczył się pod dyktando Knowle'a i Lindstedta, którzy wygrali 6:3. Odmiana nadeszła w drugiej odsłonie. Fyrstenberg i Matkowski zdołali się odgryźć rywalom i to oni wygrali seta do czterech.

O wszystkim decydował super tie-break, w którym znów Polacy musieli gonić wynik. Przegrywali 1:3, 2:4, 3:6 i 5:7, ale zdołali się zmobilizować i doprowadzili do remisu. Wyszli nawet na prowadzenie 8:7. Rywale, którzy cały mecz nadawali to rywalizacji, znów doszli do głosu i finisz należał tylko do nich.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-rotte … tory.shtml

DUN I LOVE - 24-02-2010 23:18:48

Tenis - ATP Dubaj
"Fryta" i "Matka" polegli w pierwszej rundzie


Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski odpadli w pierwszej rundzie turnieju ATP Tour na twardych kortach w Dubaju (z pulą nagród 1,6 mln dolarów amerykańskich). Polscy tenisiści przegrali w poniedziałek z Czechem Lukasem Dlouhym i Leanderem Paesem z Indii 6:7 (7), 3:6.

Pierwszy set był bardzo wyrównany. Obydwie pary konsekwentnie utrzymywały swoje serwisy, chociaż Polacy musieli bronić trzy "break pointy", a sami nie wykorzystali jednej szansy na przełamanie podania rywali.

W tie-breaku zmarnowali też prowadzenie 5:4 i setbola przy 6:5, po czym przegrali go przy drugim setbolu dla przeciwników.

Po tym wyraźnie się pogubili i przegrali cztery pierwsze gemy. Zaczęli mozolnie odrabiać straty - 1:4, następnie 3:5, by w dziewiątym gemie nieoczekiwanie stracić swoje podanie.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-dubaj … tory.shtml

metjuAR - 25-02-2010 13:22:04

Miał to być ich wielki sezon a jak na razie to "wielkie" rozczarowanie, niestety :(

Statystyczny - 25-02-2010 16:36:41

To prawda, ta para stacza się po równi pochyłej.

Art - 11-03-2010 20:54:55

Indian Wells: Polacy rozstawieni z "7"

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wystąpią jako debel rozstawiony z numerem siódmym w turnieju ATP Masters 1000 na twardych kortach w Indian Wells (z pulą 4,5 mln dol.). Polscy tenisiści wylosowali Chorwatów Ivo Karlovica i Serba Dusana Vemica.

W razie wygranej w 1/8 finału rywalami Fyrstenberga i Matkowskiego będą zwycięzcy meczu pomiędzy Francuzami Gaelem Monfilsem i Gillesem Simonem oraz Hiszpanami Davidem Ferrerem i Albertem Montanesem.

http://sport.onet.pl/tenis/indian-wells … omosc.html

Statystyczny - 12-03-2010 19:03:31

No to raczej pożegnamy się z nimi w pierwszej rundzie. Ta para ostatnio robiła przyzwoite wyniki, a przyzwoitość wystarcza na Frytkę i Matkę.

Serenity - 12-03-2010 19:12:42

1/2 szlema to nie lada wynik.Ivo podziała swoim atomowym serwisem i sprawa załatwiona :/

Statystyczny - 14-03-2010 10:33:55

6/7 6/7 i Polacy pakują walizki.

DUN I LOVE - 01-04-2010 12:13:42

Oficjalna strona ATP: Bliscy perfekcji Polacy wygrali z Bryanami

- Notowani na ósmej pozycji w rankingu ATP Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zagrali prawie perfekcyjnie w meczu z drugim deblem świata - chwali naszych tenisistów oficjalna strona ATP. Polacy wygrali z parą Mike i Bob Bryanami 6:2, 6:2 w ćwierćfinale turnieju w Miami.

- Grali blisko perfekcji, nadawali tempo spotkaniu i wygrali po 52 minutach. Wielka siła w serwisie i w returnach, finezyjna gra po siatką - ocenia występ Polaków oficjalna strona ATP.

Był to jedenasty pojedynek tych debli, a Fyrstenberg i Matkowski poprawili bilans tej rywalizacji na 4:7, przy czym wygrali z nimi trzeci raz z rzędu, po zwycięskich ćwierćfinałach imprez Masters 1000 w Szanghaju w październiku i w paryskiej hali Bercy w listopadzie.

Środowy ćwierćfinał trwał niespełna 53 minuty, a rozstawieni z ósemką Polacy czterokrotnie przełamali w nim serwisy rywali, po dwa razy w każdym secie. Samo obronili cztery "break pointy".

W przypadku obydwu par podanie nie było w tym spotkaniu najmocniejszą stroną, bowiem odnotowały celność pierwszego serwisu na poziomie: Mariusz i Marcin 52 procent, a Amerykanie 61. Kluczowała okazała się więc presja wywierana na rywalach przy odbiorze i skuteczny return, spychający ich do defensywy.

Polacy odnotowali cztery asy serwisowe i trzy podwójne błędy, a ich rywale odpowiednio dwa i trzy. W sumie wygrali 54 wymiany, przegrywając tylko 32 piłki.

Bryanowie dwukrotnie triumfowali w Miami w latach 2007-08, a w 2006 roku ponieśli tu porażkę w finale. W tym sezonie odnieśli dotychczas dwa zwycięstwa: w wielkoszlemowym Australian Open i w turnieju ATP w Delrey Beach.

Natomiast Fyrstenbergowi i Matkowskiemu nie wiedzie się najlepiej od początku roku, a na kortach klubu w Key Biscane, położonego na przedmieściach Miami, po raz pierwszy w tym roku udało im się wygrać dwa kolejne mecze.

W pierwszej rundzie debel rozstawiony z numerem ósmym pokonał Austriaka Juliana Knowle'a i Niemca Philippa Kohlschreibera 6:7 (4-7), 7:5, 14:12, a 1/8 finału uporał się z Rosjanami Igorem Andrejewem i Michaiłem Jużnym 4:6, 6:4, 10:6.

W poprzednich pięciu występach w Miami wygrali tu tylko jeden mecz. W tegorocznej edycji już trzy. W półfinale ich rywalami będą zwycięzcy zaplanowanego na czwartek meczu pomiędzy Francuzami Arnaudem Clementem i Jo-Wilfriedem Tsongą oraz Maheshem Bhupathim z Indii i Białorusinem Maksimem Mirnyjem (nr. 4.)

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,77242 … olacy.html

Statystyczny - 01-04-2010 12:44:01

Wreszcie Polakom zaczyna się układać. Brawo :)!

DUN I LOVE - 02-04-2010 16:23:30

Za Frytę i Matkę kciuki trzyma pan prezydent

Mocne wsparcie mają Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski za oceanem. Na trybunach w Miami kciuki za naszą najlepszą parę eksportową trzyma były prezydent Aleksander Kwaśniewski z małżonką. Tymczasem "Fryta" i "Matka" huraganem przebili się do półfinału imprezy na Wschodnim Wybrzeżu.

Aleksander i Jolanta Kwaśniewscy osobiście gratulowali tenisistom po pierwszym wygranym meczu w Key Biscayne. Prezydent życzył powodzenia, Fyrstenberg i Matkowski odpowiedzieli zaproszeniem na kolejne spotkania.

A na Florydzie idzie im wyśmienicie. Kiepski początek sezonu poszedł w zapomnienie i w Miami Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wreszcie znaleźli formę.

Impreza jest mocno obsadzona, ale i równie mocno opłacona. Za zwycięstwo Polacy mogliby zarobić blisko 200 tysięcy dolarów do podziału.

Pierwsze dwa mecze, z Julianem Knowlem i Philippem Kohlschreiberem oraz Igorem Andrejew i Michaiłem Jużnym, polscy debliści wygrywali dopiero po super tie-breakach.

Ćwierćfinałowy mecz z najbardziej uznanym deblem na świecie Bobem i Mikiem Bryanami niespodziewanie miał inny przebieg. Przy szczelnie wypełnionych trybunach Polacy odprawili rywali z kwitkiem w dwóch gładkich setach 6:2, 6:2. - No i nawet pełen stadion amerykańskich kibiców nie pomógł naszym kolegom - nie krył satysfakcji Mariusz Fyrstenberg.

- Zagraliśmy prawie perfekcyjny mecz! Od początku do końca wszystko nam wychodziło - opowiadał. Nie były to przechwałki. "Perfekcyjni Polacy pogrążyli Bryanów" - tak relację z meczu zatytułowała oficjalna strona cyklu ATP. A dalej, że Fyrstenberg i Matkowski "pokazali niemal idealny mix mocy i finezji". W piątek przed Polakami szansa na odwrócenie karty i pierwszy od października finał ATP.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Raddcik - 03-04-2010 11:22:41

Polacy byli blisko, ale przełamania nie ma

Mariusz Fyrstenberg wraz z Marcinem Matkowskim przegrali z rozstawionymi z czwórką Maheshem Bhupathim z Indii i Białorusinem Maksem Mirnym 6:7 (4-7), 4:6 w półfinale turnieju ATP w Miami. Polacy nie awansowali do pierwszego finału w tym roku.

Polacy świetnie zaprezentowali się w środę. Pewnie, bo 6:2, 6:2 pokonali amerykańskich braci Boba i Mike'a Bryanów (nr 2.). Liczyliśmy zatem, że podczas spotkania półfinałowego z Maheshem Bhupathim z Indii i Białorusinem Maksem Mirnym będzie podobnie. Niestety, nasi tenisiści nie awansowali do finału. Mogą być jednak zadowoleni, bo to ich najlepszy występ w tym roku.

W pierwszym secie oba deble przełamały się po razie i o wyniku zadecydował tie-break. Polacy zagrali w nim słabo i szybko przegrali.

Druga partia była podobna. Od początku trwałą wyrównana walka i widać było, że lepsza okaże się para, która pierwsza przełamie przeciwników. Hindus i Białorusin wygrali gema przy serwisie Polaków na 3:2. Później trwała walka gem za gem. W ostatniej, jak się później okazało 10. partii drugiego seta Fryta i Matka przegrywali już 15:40. Obronili jednak die piłki meczowe, ale trzeciej już nie dali rady

W finale Bhupathi i Mirny zagrają z Czechem Lukasem Dlouhy i Leanderem Paes z Indii (nr 3.),

II SET

Koniec. Po godzinie i 20 minutach Polacy przegrywają 6:7 (4-7), 4:6. W ostatnim gemie drugiego seta Fryta i Matka obronili dwa meczbole.

15:40 do 40:40...walczą Polacy w dziesiatym gemie drugiego seta

4:5 - Bhupathi i Mirny serwują na mecz.

3:5 - rywale lepsi przy swoim podaniu. Jesli teraz przełamią naszych tenisistów, to zwyciężą i awansują do finału.

3:4 - Fryta i Matka dzielnie walczą o sukces.

2:4 - nie jest dobrze. Polacy muszą teraz wygrać swoje podanie.

2:3 - Bhupathi i Mirny przełamli Polaków. To może być kluczowy moment tego meczu.

Sorry za opóźnienia, ale mamy już braki osobowe o tej porze

2:2 - początkowe gemy wygrane przez serwujących

I SET

6:7 - niestety. nasza para przegrała tie-break 4-7 i w meczu rywale prowadzą w setach 1:0.

6:6 - tie-break

5:6 - bez zmian. Teraz nasi serwują. Na razie oba deble mają po jednym brejku.

5:5 - Fryta i Matka do 15 pokonali w tym gemie rywali

Właśnie minęło pół godziny spotkania na kortach klubu w Key Biscane.

4:5 - bardzo szybki gem dla Hindusa i Białorusina. Rozjechali naszych bez skrupułów.

4:4 - i oczywiście polscy gracze też zwyciężają swoje podanie

3:4 - teraz rywale lepsi przy serwsie

3:3 - łeb w łeb idą oba deble. Teraz to nasi tenisiści wygrali swoje podanie. Dalej Panowie! Spać nam się chce.

2:3 - nie ma brejka. Polacy przegrywają i będą serwować.

2:2 - trwa piąty gem pierwszego seta. Jest bardzo wyrównany.

2:2 - no niestety. Teraz to Bhupathi i Mirny wykorzystali brejka.

2:1 - Polacy już za pierwszym razem przełamali rywali, a teraz mają szanse na 3:1

1:1 - Fryta i Matka pewnie wygrywają swoje podanie.

0:1 pierwszy gem dla rywali, którzy serwowali

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

DUN I LOVE - 09-04-2010 16:11:28

Polscy debliści o ostatnim treningu w Polsce, przed wylotem do Monte Carlo:

http://frytamatka.blox.pl/2010/04/Prawi … arcin.html

asiek - 11-04-2010 16:35:50

Cały tenisowy świat nam współczuje... ale nic nie zmniejszy naszego bólu po tej strasznej tragedii narodowej

Brak nam słów, żeby opisać to wszystko co sie stało... głęboko współczujemy rodzinom ofiar, łączymy sie z wszystkimi Polakami w tych trudnych chwilach.  Uzgodniliśmy już z władzami ATP, że zagramy w żałobie, z czarnymi opaskami. O katastrofie dowiedziałem się z internetu, do Marcina zadzwonili rodzice... nie sposób teraz myśleć o tenisie wszystko traci sens wobec tej strasznej narodowej tragedii...

Chcieliśmy podzielić się z Wami ogromnym współczuciem , które otrzymujemy tu z każdej strony, wszyscy zawodnicy, trenerzy, których tu spotykamy  składają nam wyrazy współczucia z powodu naszej strasznej narodowej tragedii, każdy podchodzi, powie kilka ciepłych i smutnych słów... czujemy tu, że świat nam współczuje...  Pomyśleliśmy sobie, że usiądziemy i napiszemy te kilkanaście nazwisk i narodowości, żebyście wiedzieli, żebyście poczuli trochę jak  Europa i Świat są w tych chwilach z nami, choć wiemy, że przecież nie ukoi to bólu po ogromnej stracie. Kondolencje i  wyrazy współczucia składają nam, rodzinom ofiar i wszystkim Polakom m.in.:  Hiszpanie -Rafael Nadal, Robredo, Verdasco, Montanes, David Ferrer, Juan Carlos Ferrero, Rosjanie Jużny, Andrejev, Francuzi - Tsonga, Benneteau, Arnaud Clement, Gasquet, Włosi - Seppi, Bolelli, Niemcy - Kochlshreiber, Petzschner, Benjamin Becker,  Anglicy - Murray, Hutchins, Serbowie - Djokovic i Troicki, Chorwaci - Ljubicic, Cilic, Czech Berdych, Fin Nieminen. I wszyscy debliści z którymi graliśmy lub spotykaliśmy sie na turniejach - m.in. z Indii, Serbii, Kanady, Białorusi, Austrii, Czech, Izraela, Rosji, Belgii, Brazylii, RPA, Szwecji, Słowacji, Szwajcarii, Australii.

http://frytamatka.blox.pl/2010/04/Caly- … c-nie.html

Yannick - 12-04-2010 17:18:11

Trener Fryty i Matki: Nie możemy się odnaleźć

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zmierzą się z Austriakiem Julianem Knowlem i Andym Ramem z Izraela w pierwszej rundzie turnieju ATP Masters 1000 na kortach ziemnych w Monte Carlo (z pulą nagród 2 227 500 euro).

- Po tym, co się stało w Smoleńsku, trudno nam teraz myśleć o turnieju. O katastrofie prezydenckiego samolotu dowiedzieliśmy się wczoraj rano, gdy wychodziliśmy z hotelu na korty. Wciąż jesteśmy w szoku i nie możemy znaleźć miejsca dla siebie - powiedział trener deblistów Radosław Szymanik.

- Wciąż tylko słyszymy kondolencje od innych zawodników. Postanowiliśmy, że Mariusz i Marcin wystąpią w Monte Carlo z czarnymi opaskami na rękawkach na znak żałoby - dodał Szymanik, pełniący funkcję kapitana reprezentacji Polski w Pucharze Davisa.

W razie wygranej w pierwszym meczu, Fyrstenberg i Matkowski trafią w 1/8 finału na Mahesha Bhupathiego z Indii i Białorusina Maksima Mirnyja, rozstawionych z numerem piątym. Przed przyjazdem do Księstwa Monako debliści mieli okazje odbyć tylko jeden trening na otwartym korcie ziemnym, ponieważ o tej porze roku w kraju wciąż gra się w hali.

- W czwartek, dzień przed wylotem z Warszawy, pojechaliśmy do Żółwina za Podkową Leśną, bo tylko tam znaleźliśmy kort przygotowany do sezonu. Trenowaliśmy półtorej godziny. To trochę mało, ale może uda się z marszu chłopakom wejść w rytm gry na cegle - powiedział Szymanik.

- Zresztą niewiele brakło, żebyśmy w ogóle nie dojechali tam, bo w samochodzie Marcina zablokował się pod drodze system alarmowy. Trzeba było uruchomić samochód najprostszymi metodami. Na szczęście nie pojawiła się policja, bo widok dwóch facetów w dresie grzebiących przy kablach pod kierownicą mógłby trochę zaniepokoić. Ale udało się i mogliśmy trenować na dworze - podkreślił trener.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-maste … tory.shtml

Yannick - 23-04-2010 16:38:24

ATP Barcelona: Fryta i Matka znów ograli mistrzów debla !

Nasz eksportowy duet Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg po raz czwarty z rzędu pokonał braci Bryanów. Tym razem Polacy wygrali z duetem numer dwa na świecie w ćwierćfinale turnieju w Barcelonie 6:4, 6:4. Wcześniej zmietli ich z kortu w Miami (6:2, 6:2).

Fryta i Matka dominowali od początku na korcie w Barcelonie. Mieli aż 13 szans na przełamanie serwisu rywali, z czego wykorzystali trzy. Bryanowie tylko raz (na dwie szanse) byli lepsi przy podaniu Polaków. Nasi zaserwowali siedem asów, przy tylko jednym przeciwników.

Bryanowie przez wiele lat byli parą numwer jeden na świecie. Teraz są na drugiej pozycji, nieznacznie ustępują duetowi Nestor/Zimonjić. Tym bardziej sukces Polaków jest znaczący. To już czwarta wygrana z rzędu Fyrstenberga i Matkowskiego nad amerykańskimi gigantami. W tym roku pokonali ich jeszcze na korcie twardym w Miami, 6:2, 6:2.

To ogromny sukces Polaków, bowiem Amerykanie wprawiali kiedyś w kompleksy naszą parę. Przez długi czas byli jedynym duetem, który Fryta i Matka nie mogli pokonać. - Są jak torpedy. Rozumieją się bez słów. Kiedy mają formę, bardzo ciężko z nimi wygrać - mówili Polacy. Przełom nastąpił w 2008 rok podczas turnieju z Paryżu. Wtedy biało-czerowni po raz pierwszy ograli Bryanów. Wcześniej przegrali z nimi wszystkie mecze.

W sobotnim półfinale w Barcelonie Polacy zmierzą się z parą Lleyton Hewitt/Mark Knowles (pokonali Garcię-Lopeza i Montanesa 7:6, 6:3).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-barce … tory.shtml

DUN I LOVE - 26-04-2010 11:43:00

Cały tenisowy świat nam współczuje... ale nic nie zmniejszy naszego bólu po tej strasznej tragedii narodowej

Brak nam słów, żeby opisać to wszystko co sie stało... głęboko współczujemy rodzinom ofiar, łączymy sie z wszystkimi Polakami w tych trudnych chwilach.  Uzgodniliśmy już z władzami ATP, że zagramy w żałobie, z czarnymi opaskami. O katastrofie dowiedziałem się z internetu, do Marcina zadzwonili rodzice... nie sposób teraz myśleć o tenisie wszystko traci sens wobec tej strasznej narodowej tragedii...

Chcieliśmy podzielić się z Wami ogromnym współczuciem , które otrzymujemy tu z każdej strony, wszyscy zawodnicy, trenerzy, których tu spotykamy  składają nam wyrazy współczucia z powodu naszej strasznej narodowej tragedii, każdy podchodzi, powie kilka ciepłych i smutnych słów... czujemy tu, że świat nam współczuje...  Pomyśleliśmy sobie, że usiądziemy i napiszemy te kilkanaście nazwisk i narodowości, żebyście wiedzieli, żebyście poczuli trochę jak  Europa i Świat są w tych chwilach z nami, choć wiemy, że przecież nie ukoi to bólu po ogromnej stracie. Kondolencje i  wyrazy współczucia składają nam, rodzinom ofiar i wszystkim Polakom m.in.:  Hiszpanie -Rafael Nadal, Robredo, Verdasco, Montanes, David Ferrer, Juan Carlos Ferrero, Rosjanie Jużny, Andrejev, Francuzi - Tsonga, Benneteau, Arnaud Clement, Gasquet, Włosi - Seppi, Bolelli, Niemcy - Kochlshreiber, Petzschner, Benjamin Becker,  Anglicy - Murray, Hutchins, Serbowie - Djokovic i Troicki, Chorwaci - Ljubicic, Cilic, Czech Berdych, Fin Nieminen. I wszyscy debliści z którymi graliśmy lub spotykaliśmy sie na turniejach - m.in. z Indii, Serbii, Kanady, Białorusi, Austrii, Czech, Izraela, Rosji, Belgii, Brazylii, RPA, Szwecji, Słowacji, Szwajcarii, Australii.

DUN I LOVE - 26-04-2010 11:46:23

Profesjonalizm Nadala (Mariusz)

Jak wszyscy wiedzą przez pył wulkaniczny pokrzyżował plany podróżnicze wielu osobom. Zawodnicy nie mieli łatwo z dostaniem sie do Barcelony a niektórzy jeszcze do tej pory nie dotarli. Szczęście w nieszczęściu, że Monte Carlo jest stosunkowo blisko. My wypożyczyliśmy samochód. 8 godzin podróży i byliśmy na miejscu. Większość wybierała taki sam rodzaj transportu ale Słowacy i Czesi, którzy nie grali w Monaco musieli spędzić dwa dni na podróży. Najgorszy przypadek spotkał Jordana Kerra. Australijczyk mieszkający w Londynie musiał wziąć prom do Danii. Później autobus a ostanie 12 godzin spędził w prywatnym, małym vanie gdzie zdołało się upchnąć 6 osób odwróconych do siebie nogami. I to jeszcze przez noc.

Lotniska zaczęli otwierać w samą porę bo inaczej wielu zawodników w ogóle by nie dotarło. Leander Paes jeszcze jest w Indiach i jego partner deblowy obawia się, że nie wyjdzie na kort.

Ci co dojechali własnymi autami muszę jechać nimi dalej do Rzymu co daje kolejne 1500km. podróży i z powrotem, robi się kłopot. Pechowcem jest również Michał Mertinak, który nie dość, że zmuszony był przyjechać własnym autem to jeszcze źle zaparkował przed hotelem i odholowali mu samochód.

David Ferrer nie zdążył by na pierwszą rundę, gdyby nie przyjechał po niego do Monaco kierowca z Barcelony. David tutaj trenuje więc może liczyć na taką pomoc od organizatorów turnieju.

Zwycięzcy debla w Monte Carlo- Nestor z Zimjonicem zostali odwiezieni przez dobrego znajomego Serba, więc również mieli szczęście.

Nadal po wygraniu nie spieszył się z powrotem. Od dawna wiedział, że nie zagra w Barcelonie. Już w Miami w szatni miałem okazje to od niego usłyszeć, że jeśli dobrze wypadnie w Monaco to da sobie tydzień wolnego. Ma rację, Rok temu nie zrobił sobie przerwy i w Madrycie zagrał bardzo długie mecze i przegrał w finale z Federerem a później Rolland Garros totalnie mu nie wyszedł. Dużo ludzi tutaj ma mu to za złe ale ja bym to nazwał profesjonalizmem.

http://frytamatka.blox.pl/html

Joao - 14-05-2010 19:47:30

Bob i Mike pokonują Mariusza i Marcina

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali z Bobem i Mikiem Bryanami walkę o półfinał wielkiego turnieju w Madrycie 3:6, 4:6.

Biało-czerwoni rozpoczęli mecz od czterech świetnych serwisów Fryty (1:0). Amerykanie także łatwo zdobyli gema (1:1). Polacy nie zdołali obronić breakpointa przy podaniu Matki (1:2). Kolejne gemy bez przełamań (3:5). W 9. gemie serwis stracił Mariusz (3:6). Pierwsza partia dla bliźniaków, którzy imponowali skutecznymi serwisami (stracili tylko 4 punkty) i świetną grą przy siatce.

W drugim secie Amerykanie nie zwalniają tempa (0:1). Polacy dotrzymywali im kroku (4:5), choć w 4. gemie rywale mieli dwie szanse na breaka. Oba duety grały pewnie w swoich gemach. Także w drugim secie Mariusz został przełamany. Tym razem w 10. gemie. Drugi set dla Bryanów 6:4

http://polskitenis.eu/index.php

Sempere - 19-05-2010 22:29:27

Polscy debliści chcą co najmniej ćwierćfinału

Będziemy walczyć o ćwierćfinał w turnieju Rolland Garros. Nie ma sensu mieć mniejszych planów. Jedziemy do Paryża, by wygrać co najmniej trzy mecze - zapowiada Marcin Matkowski, czyli połowa najlepszego polskiego tenisowego debla.

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, choć od kilku lat tworzą jedną z najlepszych deblowych par w tenisowym świecie, nie mają szczęścia do turniejów wielkoszlemowych. Najlepsze wyniki osiągnęli w Australian Open - półfinał w 2006 i ćwierćfinał w 2009 roku. Jednak w Rolland Garros i US Open nigdy nie przebrnęli trzeciej, a w Wimbledonie drugiej rundy. Ten rok ma być pod tym względem przełomowy. Pierwszą okazją do poprawienia dorobku będzie rozpoczynający się w niedziele French Open.

PAP:Sezon tenisowy już prawie na półmetku. Jak oceniają panowie jego pierwszą część?

Mariusz Fyrstenberg - Dosyć średnio, ale moim zdaniem mimo wszystko gramy jednak lepiej niż w zeszłym roku. Ogrywamy najlepsze pary na świecie, czego nie było wcześniej, jednak z drugiej strony przegrywamy też z teoretycznie słabszymi rywalami. Pracujemy teraz nad tym, by być solidną parą i nie schodzić poniżej pewnego poziomu.

Zbliża się drugi w tym roku wielkoszlemowy turniej - Rolland Garros. Jakie mają panowie oczekiwania ?

Marcin Matkowski - Nasz plan minimum to ćwierćfinał. Nigdy nie udało nam się w nim grać (najlepszy występ to trzecia runda w 2004 roku, przyp. PAP). Nie ma sensu mieć mniejszych planów. Jedziemy tam by wygrać co najmniej trzy mecze. Jak będzie to się okaże, ale ostatnie wyniki nie były złe.

Cel na ten rok?

Marcin Matkowski - Jak najlepsze występy we wszystkich turniejach wielkoszlemowych i oczywiście zapewnienie sobie udziału w turnieju Masters, który kończy sezon. Mam nadzieję, że na koniec roku będziemy w piątce rankingu najlepszych par. Na razie jesteśmy na ósmym miejscu, więc przed nami dużo grania.

Pięć dni po zakończeniu Rolland Garros rozpoczynają się piłkarskie mistrzostwa świata w RPA. Komu będą panowie kibicować?

Mariusz Fyrstenberg - Ponieważ Polaków w nich nie ma, chciałbym aby Anglicy w końcu wygrali.

Marcin Matkowski - Będę wspierał Anglików i Hiszpanów.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ercfinalu/

Raddcik - 06-06-2010 20:20:18

Roland Garros. Matkowski: nie żałuję, że postawiłem na debla

Marcin Matkowski nie żałuje, że realizuje się w tenisie tylko w grze podwójnej, choć z potężnym serwisem i forhendem mógłby pewnie sporo osiągnąć również w singlu. Z Mariuszem Fyrstenbergiem dotarł w tym tygodniu do ćwierćfinału wielkoszlemowego Roland Garros.

- Jeśli masz osiągnięcia w deblu, to czasem można myśleć o tym, co takiego się stało, że nie wyszło w singlu. Ja próbowałem, ale trochę za krótko, bo tak naprawdę tylko pół roku grałem na poważnie w singla, zanim wyjechałem na studia do Los Angeles. Gdy wróciłem od razu wygraliśmy z Mariuszem Orange Prokom Open w Sopocie i tak już zostało. Wiem, że mam mocny serwis i dobry forhend, czyli rzeczy, które mogłyby mi pomóc zostać dobrym singlistą. Ale są też braki. Przede wszystkim jeśli chodzi o poruszanie się po korcie, które w deblu nie jest tak widoczne. Zresztą bekhend też nie jest moją mocną stroną - powiedział Matkowski.

- Na pewno za mało próbowałem gry w singlu, ale nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu. Gram w debla dość dobrze, a z Mariuszem należymy do światowej czołówki. Wciąż jesteśmy siódmą-ósmą parą, więc mamy jeszcze parę celów do zrealizowania, bo chcemy wejść na dobre do pierwszej piątki, albo nawet trójki. Wszystko przed nami, możemy grać na najwyższym poziomie jeszcze przez cztery-pięć lat - dodał.

http://www.sport.pl/tenis/1,64987,79776 … wilem.html

DUN I LOVE - 17-06-2010 23:13:21

Fryta i Matka w finale po dramatycznym tie-breaku

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski po zwycięstwie nad Szwedem Simonem Aspelinem i Australijczykiem Paulem Hanleyem 4:6, 6:3 i 11-9 awansowali do finału gry podwójnej tenisowego turnieju ATP na trawiastych kortach w Eastbourne (pula nagród 400 tys. euro).

Polska para rozpoczęła spotkanie od przegranego seta, o czym zadecydował wykorzystany przez rywali break-point - jedyny, jaki miał miejsce w tej części meczu.

W drugim secie Fyrstenberg i Matkowski świetnie serwowali czterokrotnie zdobywając punkty po asach. Szwedzko-australijska para dla odmiany nie popisała się ani razu takim wyczynem, trzykrotnie za to popełniając podwójny błąd serwisowy.

Rozstrzygnięcie przyniósł dopiero super tie-break, w którym znowu serwis był mocniejszą stroną Polaków (dwa asy przy zerowym dorobku rywali). Po godzinie i 15 minutach Fyrstenberg z Matkowskim mogli cieszyć się ze zwycięstwa oraz pierwszego finału od ośmiu miesięcy.

Polacy, rozstawieni z numerem drugim, w Eastbourne bronią tytułu sprzed roku. W finale spotkają się ze zwycięzcami meczu między Brytyjczykami Colinem Flemingiem i Kenem Skupskim a Brazylijczykami Marcelo Melo i Bruno Soaresem.

Wcześniej z turnieju odpadł Łukasz Kubot - indywidualnie oraz w grze podwójnej, gdzie jego partnerem był Austriak Oliver Marach. W pierwszej rundzie debla pokonali ich Melo i Soares.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-eastb … tory.shtml

Serenity - 18-06-2010 17:34:10

Fyrstenberg-Matkowski End Title Drought With Eastbourne Defence

No. 2 seeds Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski ended an eight-month title drought on Friday as they successfully defended their AEGON International crown with a close 6-3, 5-7, 10-8 victory over British pair Colin Fleming and Ken Skupski.

As winners of the ATP World Tour 250 grass-court tennis tournament, Fyrstenberg and Matkowski received 250 ATP World Tour ranking points and €22,220, while the runners-up earned 150 ranking points and €11,670 in prize money.

Fyrstenberg and Matkowski are hoping to qualify for the season-ending Barclays ATP World Tour Finals for the third year in a row and are currently seventh in the 2010 ATP Doubles Team Rankings, with the Top 8 at the end of the season to qualify for the prestigious event.

"I don't know why we have so much success on the grass here because usually we lose early at Wimbledon," said Fyrstenberg. "We like the grass here, it's bit faster and the ball bouces lower. This is such a relaxing tournament. It's great to be by the sea and it's always great weather. It's perfect preparation before Wimbledon."

The Polish duo dominated the first set and were able to convert one of the five break points they created to seal a one-set lead. However, their British opponents hit back in the late stages of the second set, breaking serve in the 12th game to level the match and force a deciding Match Tie-break.  Fyrstenberg and Matkowski recovered well though, racing out to a 3-0 lead and did not relinquish their advantage, going on to close out victory in 79 minutes.

"It was a lottery in the Match Tie-break," reflected Fyrstenberg. "We have quite a good record in final set Tie-break so we were still pumped up even though we lost the second set. It's good to have the first title of the season. It's so much better mentally to win the tournament than be a finalist. If we can continue this form, hopefully we can achieve something at Wimbledon."

Fyrstenberg and Matkowski now have a perfect 8-0 record in Eastbourne, having won the title on their debut last year with victory over Travis Parrott and Filip Polasek in the final.

Fyrstenberg and Matkowski, both 29, won their 11th team title from their 25th final. They were contesting their first ATP World Tour final since finishing runner-up at the Shanghai Rolex Masters in October.

Fleming and Skupski had not dropped a set en route to their third ATP World Tour doubles final together, including victory over third seeds Julian Knowle and Andy Ram in the first round. They won both their previous finals in St. Petersburg and Metz last year.

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … Title.aspx

DUN I LOVE - 18-06-2010 18:28:26

Mariusz i Marcin obronili tytuł!
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski wygrali w finale turnieju w Eastbourne z Brytyjczykami Colinem Flemingiem i Kenem Skupskim 6:3, 5:7, 10:8.

W pierwszej partii bez przełamań. Jednego breakpointa mieli Polacy (3:3). Kolejną szansę na breaka, w 8 gemie już wykorzystali. Ta przewaga pozwoliła im wygrać 6:3.

Druga partia podobnie jak poprzednia zaczyna się od wygrywania własnych serwisów (2:3). Rywale mają dwie okazje na breaka (15:40). Nasi zawodnicy wychodzą z opresji (3:3). Kolejne gemy dla podających (5:5). Przełamanie wywalczone w 12. gemie daje seta rywalom 7:5.

W supertie-breaku biało-czerwoni prowadzili 6:3, 7:5, 9:6. Trzy meczbole, dwa obronione 9:8. Trzecia piłka meczowa wykorzystana. Polacy zwyciężaja (10:8).
..................

Rywale to doświadczona i zgrana para deblowa. 25-letni Colin jest 52 w rankingu, dwa lata starszy Ken 49. Najlepszy w ich karierze był rok 2009. Zwyciężyli w dwóch zawodowych imprezach (Petersburg i Metz). W tym sezonie wygrali w challengerze w Nottingham. Docierali do półfinału w Chennai i ćwierćfinałów w Nicei i Bordeaux.

http://www.polskitenis.eu/

Art - 18-06-2010 19:04:23

Fryta i Matka mistrzami Eastbourne

Mariusz Frystenberg i Marcin Matkowski wygrali turniej deblowy na trawiastych kortach w Eastbourne. W finale polska para pokonała Brytyjczyków Colina Fleminga i Kena Skupskiego 6:3, 5:7, 10-8, dzięki czemu obroniła tytuł wywalczony przed rokiem.

Finałowy pojedynek trwał godzinę i 19 minut. O zwycięstwie w dwóch pierwszych setach decydowało ledwie jedno przełamanie. Polska para zanotowała 12 asów serwisowych, przy zaledwie dwóch Brytyjczyków.

To już jedenasty turniej ATP zakończony zwycięstwem popularnych "Frytki" i "Matki", ale pierwszy w tym roku. W minionym polscy tenisiści również triumfowali w Eastbourne, a także w Kuala Lumpur. Ich największym sukcesem jest triumf w 2008 roku w zaliczanym do masters Series turnieju w Madrycie.

W przyszłym tygodniu Fyrstenberg i Matkowski zagrają w wielkoszlemowym Wimbledonie, gdzie będą rozstawieni z numerem szóstym. Ich rywalami w pierwszej rundzie będą Niemiec Michael Kohlmann i Fin Jarkko Nieminen.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-eastb … tory.shtml

Kazik - 18-06-2010 19:19:49

http://www.lta.org.uk/MediaVault/Tournaments/AEGON-International/2010/Photos/Friday/1006190023_GYI0060792607.jpg

Gratulacje! :D

Raddcik - 20-07-2010 11:29:54

Hamburg: niespodziewana porażka Polaków

W poniedziałek odbył się zaledwie jeden mecz deblowy podczas turnieju International German Open w Hamburgu (pula nagród 1 milion 115 tysięcy euro). Organizatorzy desygnowali do boju duet numer jeden, Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego. Ich rywalami byli Filip Polasek i Siergiej Stachowski i niestety to właśnie Słowak i Ukrainiec zapewnili sobie awans do ćwierćfinału.

Powrót na mączkę nie okazał się szczęśliwy dla polskiej eksportowej pary. W pierwszym secie Fyrstenberg i Matkowski mieli spore trudności ze znalezieniem odpowiedniego rytmu gry. Świadczy o tym chociażby dwukrotna strata serwisu. W kolejnej partii Polacy zagrali odrobinę lepiej, a ich rywale odrobinę gorzej, co w konsekwencji doprowadziło do tie breaka. W nim zaowocowało większe doświadczenie i zgranie Polaków, którzy po dramatycznej końcówce zwyciężyli do ośmiu. Jednak tie break meczowy ponownie należał do Polaska i Stachowskiego. Słowak i Ukrainiec wygrali 10-5 i po 1 godzinie i 36 minutach awansowali do ćwierćfinału.

Dla polskiego duetu był to pierwszy występ po Wimbledonie. Na londyńskiej trawie Fyrstenberg i Matkowski dotarli do drugiej rundy. Znacznie lepiej spisali się w tygodniu poprzedzającym trzecią lewę Wielkiego Szlema. Obronili bowiem tytuł w brytyjskim Eastbourne. W rankingu Race deblistów Fyrstenberg i Matkowski zajmują obecnie 10. miejsce.

Wynik pierwszej rundy debla:
F. Polasek, S. Stachowski (Słowacja, Ukraina) – M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 1) 6:3, 6:7(8), 10-5

http://www.tenisklub.pl/?req=news&newsI … eb961b202a

jaccol55 - 30-08-2010 12:53:33

US Open: przełamać się!
Jesteśmy w NY. Ostatni szlem w tym roku więc mobilizacja jest maksymalna. To  też ostatnia szansa w tym roku na dużą... zaliczkę punktową w biegu po Masters (a konkretnie ATP Finals).  Chcemy i musimy przełamać złą passę z ostatnich turniejów. Nie będę prognozował czy dojdziemy do tej czy innej fazy, po prostu gramy na maksa, nie kalkulujemy szans. W zeszłym roku mierzyliśmy wysoko a turniej skończył się dla nas... bardzo szybko. Jedyna z tego korzyść jest taka, że w tym roku nie bronimy punktów, więc jest dużo do zyskania.

http://frytamatka.blox.pl/2010/08/US-Op … c-sie.html

jaccol55 - 01-09-2010 13:03:16

US Open. Fyrstenberg i Matkowski: Nie wygraliśmy fartem

- Jesteśmy zadowoleni z tego pierwszego meczu. Cały czas byliśmy z przodu, w ofensywie, tak powinno być, nie wygraliśmy fartem, ale kontrolując sytuację od początku do końca - mówili po meczu polscy tenisiści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Pokonali oni Hiszpanów Guillermo Garcię-Lopeza i Alberta Montanesa 6:3, 6:4 i awansowali do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju US Open.

To była ciężka para jak na I rundę. Raz, że zawsze z Hiszpanami jakoś nam się ciężko grało, a dwa, że to całkiem mocny duet. Wygrali w tym roku w turniej w Dausze w finale z Nestorem i Zimonjiciem - mówił po meczu Sport.pl Marcin Matkowski.

- Para taka jak nasza nie może mierzyć w Szlemie niżej niż w ćwierćfinał. Od dawna powtarzamy, że czekamy na wielki wynik w Szlemie i mamy nadzieję, że tym razem się uda. Przed US Open może nie błyszczeliśmy jakimiś rewelacyjnymi wynikami, ale to chyba wynikało z tego, że mieliśmy za długą przerwę po Wimbledonie, nie mogliśmy się zgrać, przez to nasze mecze były bardzo nierówne. Teraz powinno już być lepiej - dodał Fyrstenberg.

Polacy wciąż mają szansę o udział w kończącym sezon Masters. - Ale Masters nie jest dla nas celem samym w sobie, chcielibyśmy do Masters zakwalifikować się przy okazji świetnego występu w Szlemie - podkreślił Matkowski.

Teraz na drodze debla rozstawionego z numerem dziewiątym staną albo Włosi Andreas Seppi i Simone Vagnozzi, albo amerykanie Ryan Harrison i Robert Kendrick.

http://www.sport.pl/tenis/1,101357,8321 … artem.html

jaccol55 - 02-09-2010 14:54:33

US Open. Fyrstenberg oraz Matkowski zagrają w mikście

Dwaj polscy tenisiści - Mariusz Fyrstenberg z Niemką Andreą Petkovic oraz Marcin Matkowski z Białorusinką Olga Goworcową wystąpią w rywalizacji w grze mieszanej w wielkoszlemowym turnieju US Open (pula nagród 22,668 mln dol.) na twardych kortach w Nowym Jorku.

Fyrstenberg i Petkovic zmierzą się w pierwszej rundzie ze Słowenką Katariną Srebotnik i Serbem Nenadem Zimonjicem, mikstem rozstawionym z numerem trzecim. Natomiast Matkowski i Goworcowa rozpoczną występ od pojedynku ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky i Austriakiem Oliverem Marachem, deblowym partnerem Łukasza Kubota.

http://www.sport.pl/tenis/1,101357,8324 … kscie.html

Chcieli nas ustrzelić ale się nie udało
Zagraliśmy dobry mecz, jesteśmy zadowoleni z formy. Atakowlaiśmy ich seriws i praktycznie zawsze mieliśmy szanse na przełamanie. Matka siał popłoch bo trafiał w nich jak w kaczki :))) Oczywiście przypadkiem ;) Tak ich to wkurzyło, że zamiast na wygrywaniu piłek, skupiali się pod koniec meczu na celowaniu w nas.

http://frytamatka.blox.pl/2010/09/Chcie … udalo.html

Raddcik - 09-09-2010 12:58:39

US Open. Matkowski: Za dużo psuliśmy, zwłaszcza przy siatce

Rozstawieni z jedynką Amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie okazali się zbyt mocni dla Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego w ćwierćfinale debla US Open. Polacy przegrali 3:6, 5:7 i nie zdołali awansować do drugiego w karierze półfinału Szlema. - Żeby wygrać z Bryanami trzeba dominować na korcie, od serwisów po siatkę, a od początku dominowali oni, a nie my - mówi Sport.pl Marcin Matkowski.

Nadzieje były spore, bo choć bracia Bryanowie to najbardziej utytułowana para w historii tenisa - wygrali aż 64 turnieje, co jest rekordem świata - to Fyrstenberg i Matkowski pięciokrotnie w przeszłości Amerykanów ogrywali. Kilka z tych zwycięstw miało miejsce na twardych kortach.

Nadzieje zgasły jednak na Louis Armstrong Stadium szybko, bo od początku na korcie rządzili Amerykanie - brylowali na linii końcowej, przy siatce, a także dobrze tego dnia serwowali. Polacy popełniali natomiast wyjątkowo dużo błędów - Matkowski stracił swój serwis dwukrotnie, Fyrstenberg - raz. Katastrofalnie, zwłaszcza u Matkowskiego, wyglądała też gra z przodu. Co drugi wolej lądował w aucie lub siatce.

To czwarty w karierze Polaków ćwierćfinał Wielkiego Szlema, ale pierwszy w Nowym Jorku. Ich największym sukcesem wciąż pozostaje półfinał Australian Open z 2006 r.

Marcin Matkowski mówił po meczu:

- Na mecz wychodziliśmy nastawieni pozytywnie. Ostatnio na twardej nawierzchni udawało nam się z Bryanami kilka razy wygrać. Dlatego wyszliśmy bez lęku, nastawieni na ostrą walkę. Niestety, tym razem nie udał nam się specjalnie dobry mecz. Oni zwyciężyli zasłużenie. Żeby ich pokonać, trzeba zagrać bardzo dobrze, a my zagraliśmy średnio.

Bryanowie to są tenisowi dominatorzy, grają tenis totalny. Świetnie serwują, returnują i grają przy siatce. Tego dnia Mike bardzo dobrze wyczuwał nasze serwisy. My psuliśmy też wyjątkowo dużo akcji przy siatce, co musiało się tak skończyć. Bo bez dobrego pierwszego podania i przewagi z przodu, trudno zwyciężyć najlepszą parę deblową świata. Z nimi trzeba szybko kończyć własne gemy serwisowe i wywierać nieustanną presję na ich podaniach. A w tym meczu było dokładnie odwrotnie. Bryanowie są też mistrzami jeśli chodzi o wygrywanie ważnych punktów, co pokazali m.in. odłamując od razu stracony serwis pod koniec drugiego seta, gdy wyrównaliśmy na 5:5.

To nasz pierwszy ćwierćfinał US Open, więc można powiedzieć, że plan minimum został wykonany, ale oczywiście trudno się cieszyć po porażce. Nie ma euforii, choć po naszych ostatnich słabszych startach, powody do zadowolenia jakieś jednak są. Do ćwierćfinału zagraliśmy kilka bardzo dobrych spotkań.

Dalsze plany? Chcemy jak najszybciej wrócić choć na chwilę do domów w Polsce, bo w poniedziałek lecimy już na Łotwę, gdzie w przyszłym tygodniu gramy mecz Pucharu Davisa. Potem lecimy do Azji na duże turnieje w Szanghaju i Pekinie.

http://www.sport.pl/tenis/1,101357,8348 … _przy.html

Art - 09-09-2010 13:38:01

Bracia Bryan zbyt mocni dla Fryty i Matki

Nie sprawdziło się przysłowie do trzech razy sztuka. Polski debel Fyrstenberg - Matkowski przegrał w trzecim w karierze wielkoszlemowym ćwierćfinale z braćmi Bryan 3:6, 5:7.

Zgodnie z oczekiwaniami kluczem do sukcesu Amerykanów okazał się potężny serwis. Bracia bliźniacy byli w tym elemencie prawie bezbłędni i pierwszego seta wygrali bez większych kłopotów 6:3. Mimo że dodatkowa pomoc wcale nie była Amerykanom potrzebna, przy każdej nadarzającej się okazji próbowali prowokować małe awantury i głośnymi protestami wywierali presję na sędzi. Co gorsze - zwykle nie mając racji.

Kulminacją było zdarzenie, przy którym prowadząca spotkanie zachowała się tak, jak należało, a Bryanowie odstawili teatrzyk podburzając jeszcze publiczność, która wybuczała Bogu ducha winną sędzię.

W drugim secie Amerykanie szybko przełamali Polaków na 3:2. Zanosiło się na to już wcześniej, bo Fyrstenberg i Matkowski z trudem wygrywali własne podanie, a rywale prawie nie tracili piłek przy swoim sewisie.

Bracia Bryan przewagę przełamania spokojnie dowieźli do stanu 5:4, kiedy na mecz miał podawać uważany za lepiej serwującego Bob. Po długiej i nerwowej rozgrywce przyszło wreszcie przełamanie dla Polaków i jeszcze na chwilę powróciła nadzieja na końcowy sukces.

Dosłownie "na chwilę".

Kolejny gem raczej gładko wygrali Amerykanie "odłamując" polską parę. Na serwis powędrował Mike i już po chwili było 40:0 dla faworytów turnieju. Następne podanie okazało się ostatnim w meczu. Bracia bliźniacy w swoim stylu zaczęli celebrować wygraną awans do półfinału US Open.

http://www.eurosport.pl/tenis/us-open/2 … tory.shtml

COA - 10-10-2010 10:17:28

Fryta i Matka pokonali faworytów i są w finale

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansowali do finału turnieju ATP na twardych kortach w Pekinie. Polska para, rozstawiona w imprezie z numerem 4, pokonała 7:6(3), 6:4 turniejową dwójkę - Daniela Nestora i Nenada Zimonjicia.

Do zwycięstwa w całym meczu wystarczyło zaledwie jedno przełamanie, z początku drugiej partii. Wzorowe podanie Polaków (90% wygranych wymian po pierwszym i 65% po drugim serwisie) rozwiało jakiekolwiek nadzieje na doprowadzenie do drugiego tie-breaka. Dość powiedzieć, że rywale w drugim secie przy podaniu polskiej pary nie zdobyli choćby punktu. W całym meczu Fryta i Matka zaserwowali 7 asów, popełniając ledwie jeden podwójny błąd.

Pierwszy set trwał 53 minuty i był bardzo wyrównany; obie pary utrzymywały - choć nie bez trudu - własne podania. W sumie Fyrstenberg i Matkowski nie wykorzystali w nim trzech piłek na przełamanie podania rywali, a sami obronili dwa break pointy. W tie-breaku szybko przejęli inicjatywę i odskoczyli na 5-1, a następnie 6-2, po czym zakończyli decydującą rozgrywkę wynikiem 7-3, przy drugim setbolu.

- Dzisiaj pierwszy serwis nie siedział nam za bardzo, ale to był skutek dużej presji, jaką oni wywierali na nas przy returnie. Musieliśmy więc podejmować większe ryzyko, ale udało nam się przy tym zachować zimną krew i nie daliśmy się złamać. W drugim secie było już trochę lepiej, no i utrzymaliśmy jedynego breaka do samego końca. Nie przegraliśmy w nim piłki przy naszych serwisach, a do tego Marcin świetnie returnował. Myślę, że byliśmy dzisiaj lepsi - powiedział Fyrstenberg.

Był to dziesiąty pojedynek tych par. Po raz czwarty lepsi okazali się Polacy, którzy doznali sześciu porażek. Natomiast na twardej nawierzchni bilans wynosi 4-5.

W niedzielę, w meczu o tytuł, Polacy zmierzą się z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami (najwyżej rozstawiona para), którzy wieczorem wygrali z Yen-Hsun Lu z Tajwanu i Niemcem Florianem Mayerem 7:6(8), 6:4.

W ubiegłym tygodniu Fyrstenberg i Matkowski dotarli do finału turnieju w Kuala Lumpur, ale w stolicy Malezji nie zdołali obronić tytułu z 2009 roku. W decydującym meczu przegrali oni z Czechem Frantiskiem Cermakiem i Słowakiem Michalem Mertinakiem 6:7(3), 6:7 (5).

Polacy wciąż liczą się w rywalizacji o jedno z ostatnich pięciu miejsc w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals, który odbędzie się w dniach 21-28 listopada w hali O2 w Londynie. Obecnie są jedenastą parą w rankingu ATP Doubles Race, a ich strata do strefy premiowanej awansem do mastersa jest niewielka. Z Pekinu Fyrstenberg i Matkowski udadzą się do Szanghaju, gdzie w niedzielę rozpocznie się turniej ATP Masters 1000 (z pulą nagród 3,24 mln dolarów).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-pekin … tory.shtml

COA - 10-10-2010 10:18:58

Fryta i Matka nie dali rady z Bryanami. Czas na Szanghaj

Po raz drugi z rzędu Mariusz Fyrstneberg i Marcin Matkowski dotarli do finału turnieju deblistów. Niestety, również po raz drugi z rzędu, zanotowali finałową porażkę. Tym razem od Polaków lepsi okazali się bracia Byranowie, którzy zwyciężyli 6:1, 7:6 (7-5).

Przed tygodniem "Fryta" i "Matka" rywalizowali w Kuala Lumpur. Aż do finału, wszystko układało się świetnie. Polacy kroczyli pewnie od zwycięstwa, do zwycięstwa. W ostatnim meczu turnieju przegrali jednak po niezwykle zażartym spotkaniu z parą Frantisek Cermak (Czechy) - Michael Mertinak (Słowacja) 6:7 (3-7), 6:7 (5-7) i nie obronili tytułu wywalczonego rok wcześniej.

Mimo wszystko polski debel jechał z wielkimi nadziejami do Pekinu. I słusznie - ponownie, wszystko układało się doskonale. Tyle tylko, że gdy okazało się, że w finale dojdzie do meczu z amerykańskimi braćmi, Bobem i Mikem Bryanami, szanse na triumf od razu stopniały niemal do zera.

Potwierdził to już pierwszy finałowy set, gładko wygrany przez braci aż 6:1. W drugim Polacy wzięli się do roboty, ale będący ostatnio w fenomenalnej formie rywale, nie pozwolili, by zwycięstwo wymsknęło im się z rąk i wgrali drugą partię 7:6 (7-5).

W tym sezonie deble te trafiły na siebie już po raz piąty, a Amerykanie poprawili bilans tegorocznych zmagań na 3-2, a na twardej nawierzchni na 2-1. Polacy okazali się lepsi w Miami i Barcelonie, a ponieśli porażki w Madrycie, wielkoszlemowym US Open i w Pekinie.

Fyrstenberg i Matkowski o kolejny finał powalczą już niebawem. W niedzielę w Szanghaju, rozpoczął się turniej z pulą nagród wynoszącą 3,24 mln dolarów. Czy tym razem, uda się postawić przysłowiową "kropkę nad i"?

Bob Bryan, Mike Bryan (USA, 1) - Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska, 4) 6:1, 7:6 (7-5)

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-pekin … tory.shtml

Raddcik - 12-10-2010 08:58:32

Fyrstenberg i Matkowski siódmą parą w ATP "Doubles Race"

  Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansowali na siódme miejsce w rankingu najlepszych par sezonu - ATP "Doubles Race". W ubiegłym tygodniu polscy tenisiści doszli do finału w turnieju ATP Tour na twardych kortach w Pekinie (z pulą nagród 2,1 mln dol.).

Polacy powiększyli dzięki temu swój dorobek do 2770 punktów i przesunęli się z jedenastej na siódmą pozycję. 30 punktów tracą do szóstej w rankingu pary Rohan Bopanna z Indii i Aisam-Ul-Haq Qureshi z Pakistanu (2800) oraz 155 do Łukasza Kubota i Austriaka Olivera Maracha, debla numer pięć.

Za plecami Polaków jest bardzo ciasno, bowiem wyprzedzają tylko o 25 punktów Mahesha Bhupathiego z Indii i Białorusina Maksima Mirnyja oraz o 30 punktów Szweda Roberta Lindstedta i Rumuna Horię Tecau. Jedenasta szwedzko-australijska para Simon Aspelin i Paul Hanley traci do nich 80 pkt.

Klasyfikacja ta wyłoni osiem duetów, które zagrają w kończącym sezon turnieju masters - ATP World Tour Finals. Na razie pewni występu w londyńskiej O2 Arena są tylko prowadzący w niej amerykańscy bliźniacy Bob i Mike Bryanowie - 9875 pkt, wiceliderzy Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic (7325) oraz debel numer osiem Austriak Juergen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner (2745), którzy wygrali Wimbledon.

Zgodnie z regulaminem jedno miejsce w ATP World Tour Finals przysługuje triumfatorom jednego z turniejów wielkoszlemowych, jeśli na koniec rywalizacji znajdą się między 9. a 20. miejscem w rankingu. Melzer i Petzschner na pewno nie spadną już niżej, nawet jeśli nie powiększyliby już dorobku punktowego.

Kolejność w czołówce może się przetasować za tydzień, po turnieju ATP Masters 1000 na twardych kortach w Szanghaju (z pulą nagród 3,24 mln dol.).

W indywidualnej klasyfikacji deblistów najwyżej, bo siódmy na świecie, jest Kubot, a Fyrstenberg i Matkowski zajmują ex aequo dziesiątą pozycję (awans z 13.).

http://sport.onet.pl/tenis/fyrstenberg- … omosc.html

Raddcik - 12-10-2010 09:06:59

Szymanik liczy punkty Matkowskiemu i Fyrstenbergowi

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski rozpoczęli decydującą fazę walki o udział w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals. W najbliższych tygodniach polskim tenisistom - ale również ich rywalom - ciężko będzie przychodzić zdobywanie punktów.
- Pod koniec sezonu nie ma już łatwych punktów, a już na pewno nie można ich doliczać w prosty sposób, jak to wynika z drabinki poszczególnych turniejów. Każda para ma za sobą już co najmniej kilkanaście startów i ewentualne lepsze wyniki będę teraz eliminować słabsze. Ciężko więc będzie osobom słabiej zorientowanym się w tym wszystkim doliczyć - powiedział PAP kapitan reprezentacji Polski w Pucharze Davisa Radosław Szymanik.

- Do końcowej kolejności bierze się pod uwagę 18 najlepszych wyników w sezonie, przy czym obligatoryjnie wliczane są cztery turnieje Wielkiego Szlema i osiem Masters 1000. Poza tym jest ważnych sześć innych najlepszych występów - dodał Szymanik, który przez większość roku towarzyszy deblistom jako trener.

Chodzi o cztery najlepsze wyniki w imprezach rangi ATP World Tour 500 i dwa w ATP World Tour 250.

- W tym ostatnim przypadku u Mariusza i Marcina będzie to zwycięstwo w Eastbourne i finał z Kuala Lumpur. Chyba, że uda im się wygrać w Wiedniu pod koniec października, to zyskają minimalną zdobycz punktową na podmianę za Malezję. Lepiej byłoby jednak osiągnąć finał albo wygrać w Walencji - powiedział PAP Szymanik.

- To jest turniej ATP World Tour 500, więc na pewno wszedłby do rankingu i mógłby dać jakiś awans, albo przynajmniej więcej punktów. Jedno jest pewne, Mariusz i Marcin muszą teraz grać jak najlepiej i uzyskać dobre wyniki głównie w Szanghaju, Paryżu, no i Walencji. Nie ma sensu oglądanie się na innych i ich rezultaty. Ostatnie dwa finały w Kuala Lumpur i Pekinie cieszą. To dobry prognostyk na ostatnie tygodnie, ale jeszcze za mało, żeby myśleć ze spokojem o grze w Masters - dodał.

Po udanych występach w październiku w Azji, Fyrstenberg i Matkowski awansowali w poniedziałek z 11. na siódmą pozycję w rankingu ATP Dobles Race, który wyłoni osiem najlepszych par uczestniczących w Masters w londyńskiej O2 Arena.

Polacy mają 2770 punktów i tracą zaledwie 30 do szóstej w rankingu pary Rohan Bopanna z Indii i Aisam-Ul-Haq Qureshi z Pakistanu oraz 155 do Łukasza Kubota i Austriaka Olivera Maracha (nr 5.). Za ich plecami jest kilka mocnych par również liczących się w walce o pięć wolnych miejsc.

- Nie będzie łatwo, bo już dawno nie było tak ciasno w czołówce. Ale tak naprawdę decydujące powinny być wyniki z tego tygodnia z turnieju Masters 1000 w Szanghaju i imprezy tej samej rangi w hali Bercy w Paryżu. Między nimi raczej nie powinno być większych przetasowań w czołówce - uważa Szymanik.

Tylko siedem najwyżej sklasyfikowanych duetów zagra w tegorocznym ATP World Tour Finals, bowiem jedno miejsce - niezależnie od dalszych wyników - jest zarezerwowane dla Austriaka Juergena Melzera i Niemca Philippa Petzschnera (obecnie nr 8.). Zgodnie z regulaminem, jedno miejsce przysługuje triumfatorom turnieju wielkoszlemowego, jeśli na koniec rywalizacji znajdą się między dziewiątym a 20. miejscem w rankingu (Melzer i Petzschner na pewno nie spadną niżej).

Oprócz nich pewni występu w O2 Arena są tylko prowadzący w ATP Doubles Race amerykańscy bliźniacy Bob i Mike Bryanowie oraz wiceliderzy Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjić.

- Są jeszcze Czech Lukáš Dlouhý i Leander Paes z Indii, którzy są na trzecim miejscu ze sporą przewagą nad rywalami. Oni już niemal są pewni gry w Masters, choć ostatnio im nie idzie najlepiej. Pewnie dlatego chwilowo występują z innymi partnerami. Mają jednak komfort, bo czas gra na ich korzyść. Być może już po Szanghaju zyskają kwalifikację - uważa Szymanik.

Kolejność w czołówce może się przetasować za tydzień, po turnieju Masters 1000 na twardych kortach w Szanghaju (z pulą nagród 3,24 mln dol.).

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … trudnione/

Serenity - 13-10-2010 07:52:02

Fyrstenberg: na jesieni dajemy czadu

Mariusz Fyrstenberg, nasz świetny tenisista, opowiada o ostatnich występach, a także o planach na końcówkę tegorocznego sezonu.

Zagraliście dwa świetne turnieje - w Kuala Lumpur finał, w Pekinie... też finał. Wygrywaliście z Bryanami już kilka razy. Szkoda, że tym razem się nie udało. Czujesz niedosyt?

Tak... trochę jest niedosyt, Bryanowie byli dziś za mocni. No i mówiąc szczerze, zawaliliśmy pierwszy set, walkę podjęliśmy dopiero w drugim. Tak się nie wygra z najlepszą parą na świecie. Z nimi trzeba zagrać dwa świetne sety, a nie jeden dobry i liczyć na rozstrzygnięcie w trzecim. Pozwoliliśmy im się rozpędzić, a wtedy są nie do zatrzymania. Ale są kolejne punkty w walce o Masters, a przed nami jeszcze kilka turniejów.

No i wraca pytanie, które słyszałeś już wiele razy... Jesienią zawsze gracie lepiej. Dlaczego?

Faktycznie, co roku jesienią odpowiadamy na podobne pytania (śmiech) No cóż... my po prostu bardzo lubimy grę na kortach twardych. I świetnie gra się nam pod dachem, kiedy warunki atmosferyczne nie mają wpływu na przebieg meczu. A że końcówka roku składa się głównie z takich turniejów... na jesieni dajemy czadu.

Nie raz gracie pod presją. Czy to w Pucharze Davisa, kiedy od Waszego punktu zależało czy zostajemy w grze, czy pod koniec roku kiedy od zwycięstw nad Bryanami zależał awans do Mastersa... Wtedy prawie zawsze wam wychodzi. Dlaczego tak jest? Lubice to? Czy jest to jakaś dodatkowa motywacja?

Nie zawsze nam to wychodzi, dzisiaj nie wyszło...  Ale rzeczywiście pod silną presją gra nam się wyjątkowo  dobrze. Dlaczego? To pytanie do psychologa sportu bo to szerszy temat (śmiech) My grając po presją popełniamy mało błędów, często w przeciwieństwie do naszych przeciwników. Ale zdarzały się również wpadki, wiec nie jest to regułą. Jak juz mówiłem, w końcówce sezonu gramy na kortach twardych w hali a to są nasze ulubione warunki do gry. A jako że to jest koniec sezonu, gramy wtedy wiele bardzo ważnych spotkań.

Powiedziałeś o psychologu... czy uważasz, że praca z psychologiem sportu jest ważna dla tenisisty?

Jest bardzo ważna szczególnie w początkach kariery zawodniczej. Po kilku latach sam odkrywasz w sobie rytuały które pomagają ci w ciężkich chwilach. Doświadczony zawodnik wie w jaki sposób nastawić się idealnie do meczu. Warto jednak zaznaczyć, że sportowiec jest tylko... człowiekiem i nie zawsze to funkcjonuje. Wtedy przydaje sie wsparcie psychologa, ale myślę, że w każdej dyscyplinie jest to sprawa indywidualnego podejścia. Fajnie pisze o tym na swoim blogu na Onecie psycholog Paweł Habrat.

Kiedy Radka Szymanika nie ma z Wami, jak trenujecie? Komunikujecie się na odległość? Zostawia Wam kartkę z rozpisanym treningiem?

Tak, dosłownie (śmiech). Układa plan treningów, co nam pomaga. Plan często musi być zmieniany z powodu różnorakiego powodzenia w turniejach. Jeśli przegrywamy wcześniej to treningi musza wyglądać inaczej niż w trakcie turnieju.

Niedawno odbył się mecz charytatywny na rzecz dzieci poszkodowanych w tegorocznych powodziach. Przekazaliście im zabawki, wsparliście też Fundację Herosi oddając przedmioty na aukcję, w tym Twoją rakietę Babolata. Widać, że lubicie angażować się w takie akcje.

Tak, dzięki logistycznemu wsparciu ze strony naszego sponsora Siemens AGD przygotowaliśmy dla dzieci powodzian wspaniałe prezenty. A mój wysłużony Babolat, którym grałem w zeszłym roku na Mastersie, przyniósł kolejne kilkaset złotych. Fajne jest, że w takich sytuacjach możemy liczyć na wsparcie ze strony naszych sponsorów. Jeśli tylko kalendarz startów pozwoli to staramy się pomagać. Teraz wpadliśmy na pomysł żeby w ramach promocji tenisa rozdawać rakiety. Dzięki wsparciu  Babolata, po powrocie z Szanghaju zorganizujmy mała akcję w którymś z centrów handlowych w Warszawie 22 października. Mam nadzieję, że rakiety trafią nie tylko do dzieci, ale i do dorosłych, początkujących amatorów tego sportu.

Od lat jesteście stałym, pewnym punktem drużyny Davis Cup. Jakie znaczenie ma dla Ciebie gra w reprezentacji?

Bardzo chętnie gramy w reprezentacji daviscupowej. Po zgrupowaniach często dostajemy kopa. Drużyna jest bardzo ważna i jest to jedyna sposobność aby spotkać się z chłopakami (nie tylko z zawodnikami ale tez sztabem szkoleniowym).

W przyszłym roku będzie szansa na awans do grupy Światowej Davis Cup. Trzeba w marcu pokonać Izrael, a potem już bezpośredni mecz o awans. Mamy 2 zawodników w pierwszej 100 ATP i czołowy debel świata.

My (cała drużyna) gramy dobrze w Davis Cup'ie. Ale przecież inne drużyny w naszej grupie również mają ambicje. Można powiedzieć, że Izrael jest naszym klonem. Dwóch bardzo dobrych, sprawdzonych singlistów i solidny debel. Niestety gramy na wyjeździe ale jestem dobrej myśli.

http://sport.onet.pl/tenis/fyrstenberg- … omosc.html

Raddcik - 16-10-2010 13:41:21

Poles Oust Nestor-Zimonjic To Reach Semis

Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski earned an important victory in their quest to qualify for the Barclays ATP World Tour Finals on Saturday in Shanghai. The Polish duo defeated second seeds Daniel Nestor and Nenad Zimonjic 6-4, 6-3 in the quarter-finals of the Shanghai Rolex Masters and will now face fourth seeds Lukasz Kubot and Oliver Marach in the semi-finals later.

Fyrstenberg and Matkowski began the week at seventh in the 2010 ATP Doubles Team Rankings, with the Top 8 teams to qualify for the season finale at The O2 in London. The Poles are bidding to reach their third successive ATP World Tour final in Asia, having finished runners-up in Kuala Lumpur (l. to Cermak-Mertinak) and Beijing (l. to Bryans) in the past two weeks.

http://www.atpworldtour.com/News/Tennis … onjic.aspx

Woodies_Fan - 16-10-2010 21:06:22

Szanghaj: Fyrstenberg i Matkowski w finale

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zagrają w finale turnieju Shanghai Rolex Masters. W meczu półfinałowym pokonali Łukasza Kubota i Olivera Maracha 7:6(7), 1:6, 10-6.

W takim zestawieniu te dwie pary deblowe zagrały ze sobą po raz trzeci. Trzy lata temu, na kortach ziemnych w Sopocie, wygrali Fyrstenberg i Matkowski. Polsko-austriacka para skutecznie zrewanżowała się podczas zeszłorocznego ćwierćfinału Australian Open.

Dzisiejsze spotkanie miała bardzo zmienny przebieg. Zacięty był szczególnie pierwszy set. Fyrstenberg i Matkowski serwowali już przy stanie 5:3, ale nie zdołali postawić kropki nad „i”. W dwunastym gemie mieli natomiast dwa setbole, ale i tych szans nie wykorzystali. Tie break lepiej rozpoczął się dla Kubota i Marach, którzy prowadzili już 5:2, a następnie mieli setbola przy stanie 6:5 (przy serwisie rywali) i kolejnego przy 7:6 (przy własnym podaniu). „Frytka” i „Matka” za każdym razem wychodzili z tarapatów obronną rekom i ostatecznie wygrali 9:7.

W drugiej partii polski duet zaprezentował się z bardzo słabej strony, szczególnie jeśli chodzi o serwis. Odnotowali oni zaledwie 35 procent trafionego pierwszego podania, dwukrotnie stracili własny serwis i w efekcie przegrali 1:6.

W tie breaku meczowym Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski nie stracili jednak przy własnym podaniu ani jednego punku, wygrali 10-6 i zapewnili sobie miejsce w finale zawodów rangi ATP World Tour Masters 1000.

W niedzielnym finale Polacy zmierzą się z Jurgenem Melzerem oraz Leandro Paesem. Austriacko-hinduska para pokonała dziś nieoczekiwanie najlepszy debel świata, braci Boba i Mike Bryanów.

Fyrstenberg i Matkowski mają na swoim koncie 11 wygranych turniejów, ale tylko raz triumfowali w zawodach takie rangi jak impreza w Szanghaju. Dwa lata temu odnieśli jeden z największych sukcesów w karierze, wygrywając turniej ATP Masters Series w Madrycie. W tym roku Polacy byli najlepsi w Birmingham. Jutro zagrają swój trzeci finał na przestrzeni trzech tygodni. Siedem dni temu przegrali mecz o tytuł w Pekinie, a dwa tygodnie temu w Kuala Lumpur. Tak dobre występy w Azji znaczącą przybliżają Fyrstenberga oraz Matkowskiego do udział w wieńczącym sezon turnieju ATP World Tour Finals, w Londynie.

Bardzo bliscy występu w stolicy Anglii są również Łukasz Kubot i Oliver Marach, którzy dzięki półfinałowi w Szanghaju awansują na czwarte miejsce w rankingu par deblowych. Występ w Chinach dał im 360 punktów rankingowych, a także 47 030 dolarów do podziału.

Wynik półfinału:
M. Fyrstenberg, M. Matkowski (Polska, 6) - Ł. Kubot, O. Marach (Polska, Austria, 4) 7:6(7), 1:6, 10-6

http://www.tenisklub.pl/?req=news&newsI … fe4ba0c632

Raddcik - 16-10-2010 21:58:14

Obejrzyj mecz finałowy Polaków

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski jutro o godz. 8 rano zagrają w finale turnieju Shanghai Rolex Masters.

Polacy osiągnęli trzy finały w trzy tygodnie. Tym razem w prestiżowej imprezie w Chinach.

Stoczyli w półfinale trudny pojedynek z duetem Łukasz Kubot/Oliver Marach.

- To był bardzo wyrównany mecz. W drugim secie chyba za bardzo się rozluźniliśmy - mówił Marcin Matkowski po meczu. - Ale supertie-break już kontrolowaliśmy od początku. Zaczęliśmy bardzo dobrze serwować i czuliśmy że mecz nam nie ucieknie.

- W pierwszym secie byliśmy zdecydowanie lepsi, mimo że o mało go nie przegraliśmy - śmieje się Fryta. - W drugim oni zaczęli grać fantastycznie a my zbyt rozluźnieni nie potrafiliśmy sie przeciwstawić, szwankował wolej. W tiebreaku kluczem do zwycięstwa był nasz serwis, który wreszcie zaczął funkcjonować tak jak trzeba - przyznaje Fyrstenberg.

Mecz finałowy z austriacko-hinduską parą Melzer/Paes będzie można obejrzeć za darmo w internecie na oficjalnej stronie ATP.

- Cieszę się, że ATP tak promuje debel i udostępnia sygnał za darmo. Wreszcie Polacy będą mogli nas obejrzeć w akcji - uśmiecha się Fryta.

Przed finałem Polscy debliści nie chcą spekulować.

- Mam nadzieję, że w końcu wygramy jakiś finał. chociaż zdaję sobie sprawę że nie będzie łatwo - dodaje Matkowski. - Do trzech razy sztuka.

Link do transmisji - http://www.tennistv.com/page/WatchLive?id=atp3

http://www.polskitenis.eu/

Serenity - 12-11-2010 09:40:33

ATP Paryż: Matkowski i Fyrstenberg zakwalifikowani do Masters

Finały ATP World Tour, turniej Masters dla najlepszych zawodników sezonu, po raz drugi z rzędu odbędą się z trzema polskimi deblistami: do zakwalifikowanego już w środę Łukasza Kubota dołączyli Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg.
Awans Matkowskiego i Fyrstenberga dokonał się dzięki porażce Wesleya Moodiego i Dicka Normana, ich pogromców w II rundzie, w czwartkowym meczu
ćwierćfinałowym w turnieju w Paryżu-Bercy przeciw braciom Bryanom.

Reprezentanci Polski
są na piątym miejscu listy rankingowej debli, a występ w Masters (22-28 listopada) daje siódma pozycja. Wyprzedzić naszych zawodników mogą już tylko dwa duety (Bhupathi / Mirnyj oraz Čermák / Mertiňák), a zatem Matkowski i Fyrstenberg pojadą na swój czwarty Masters.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … o-masters/

Raddcik - 16-11-2010 14:51:05

Polacy liczą na półfinał. "Jesteśmy optymistami"

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski po raz czwarty wystąpią w kończącym sezon turnieju ATP World Tour Finals, który po raz drugi zostanie rozegrany w londyńskiej hali O2 Arena (21-28 listopada). Polscy tenisiści liczą, ze uda im się znów wyjść z grupy.

W turnieju masters zadebiutowali w 2006 roku, ale wówczas w Szanghaju ponieśli trzy porażki. Za drugim podejściem, w 2008 roku, udało im się wyjść z grupy, a w półfinale przegrali z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami.

- Byliśmy już w półfinale, więc to nas do czegoś zobowiązuje. Na pewno naszym celem jest wyjście z grupy, choć to nie będzie łatwe, jak zwykle. Będzie tam osiem najlepszych debli sezonu, więc wszystko jest możliwe. Jednak gramy w ostatnim czasie naprawdę dobrze, więc jesteśmy optymistami. Mamy już doświadczenie, a to powinno zaprocentować. Poza tym kort w hali O2 nam odpowiada, bo wymiany nie ograniczają się do serwisów i returnów. Chociaż jest twardy, to jednak dość wolny. Przed rokiem bardzo dobrze nam się tam grało, no poza ostatnim meczem, niestety - powiedział Matkowski.

W poprzedniej edycji ATP World Tour Finals Polacy wygrali na otwarcie w dwóch setach z Kanadyjczykiem Danielem Nestorem i Serbem Nenadem Zimonjicem, wówczas parą numer jeden w rankingu. Później trochę pechowo przegrali w super tie-breaku z Maheshem Bhupathim z Indii i Markiem Knowlesem z Bahamów. W meczu, którego stawką było miejsce w półfinale, ponieśli jednak porażkę z Czechem Frantiskiem Cermakiem i Słowakiem Michalem Mertinakiem.

- Trochę szkoda, bo po dwóch bardzo dobrych występach, był to nasz najsłabszy mecz w turnieju. Pozostał pewien niedosyt, więc tym razem postaramy się awansować do półfinału. W Londynie bardzo dobrze się gra w debla, bo tam ludzie interesują się nim, a trybuny są pełne praktycznie na każdym meczu. Stawka jest bardzo wyrównana, a trochę poza zasięgiem wszystkich wydają się być tylko Bryanowie. Jednak z nimi kilka razy udało nam się wygrać, więc niczego nie da się wykluczyć - powiedział Fyrstenberg.

Polski debel ma bilans pojedynków z Amerykanami 5-10, a z Nestorem i Zimonjicem 5-7. Ostatnio kanadyjsko-serbską parę pokonali dwukrotnie - w październiku w półfinałach w Pekinie i Szanghaju, ale później ponieśli porażkę w finale w Wiedniu.

- Przed losowaniem naszym numerem jeden na liście życzeń są Nestor i Zimonjic. Ostatnio dobrze nam z nimi szło. W Londynie będziemy mieli praktycznie ostatnią okazję, żeby ich pokonać, bo w przyszłym roku będą występować z innymi partnerami. Myślę, że to byłby lepszy przeciwnik niż Bryanowie, którzy mają za sobą chyba najlepszy sezon w karierze. Z przedziału par numer trzy i cztery, na pewno ostatnio dobrą passę mają Bhupathi i Mirnyj, więc raczej wolelibyśmy Paesa i Dlouhy'ego. W ubiegłym tygodniu zagrali razem w Paryżu po raz pierwszy od kilku miesięcy i widać, że nie są zbytnio zgrani - powiedział Fyrstenberg.

W turnieju ATP Masters 1000 w hali Bercy Leander Paes z Indii i Czech Lukas Dlouhy odpadli w ćwierćfinale, a w poniedziałek stracili trzecie miejsce w rankingu ATP "Doubles Race" na rzecz Mahesha Bhupathiego z Indii i Białorusina Maksa Mirnyja, triumfatorów paryskiej imprezy. Piątą parą są Łukasz Kubot i Austriak Oliver Marach, a szóstą Fyrstenberg i Matkowski.

Skład mastersa uzupełniają Wesley Moodie z RPA i Belg Dick Norman oraz Austriak Juergen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner, który od trzech miesięcy leczy skręcony staw skokowy.

- Co do ostatnich rywali w grupie, to nie ma wątpliwości, że lepiej trafić na Melzera i Petzschnera. Melzer bywa nieobliczalny, ale Petzschnerowi trudno będzie się pewnie odnaleźć po tak długiej przerwie. Natomiast Moodie i Norman to para bardzo nierówna. Są bardzo wysocy i dobrze serwują. Jeśli więc mają dobry dzień i piłka im +siedzi+, to ciężko się z nimi gra. Ale nie możemy się oglądać na innych, tylko musimy grać swoje i to jak najlepiej. Wtedy będzie dobrze - powiedział Matkowski.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-world … tory.shtml

jaccol55 - 24-11-2010 13:59:30

Zapowiedź naszej pary deblowej przed WTF '10. ;-)

Serenity - 26-11-2010 18:22:37

Plan zrealizowany z nawiązką. Awans z pierwszego miejsca!



Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski awansowali z pierwszego miejsca do półfinału ATP World Tour Finals w Londynie. W decydującej batalii polska para pokonała niemiecko-austriacki debel Juergen Melzer - Philipp Petzschner 6:3, 7:6 (9:7).

Aby przejść dalej, musieli wygrać tylko seta. Ale nie interesował ich minimalizm. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski z trzema zwycięstwami na koncie zajęli pierwsze miejsce w grupie A i awansowali do półfinału ATP World Tour Finals w Londynie. W czołowej czwórce zagrają także amerykańscy bracia Bob i Mike Bryanowie.

Przed wyjazdem do Londynu polski debel mówił odważnie, że jedzie po zwycięstwo, ale większość kibiców przyjmowała te wypowiedzi z przymróżeniem oka. Doskonała forma Fryty i Matki pokazuje, że mogą to być deklaracje do spełnienia.

- Przed turniejem bardzo obawiałem się tej pary. Była ona dla mnie dużą niewiadomą, gdyż długo ich nie oglądaliśmy z powodu kontuzji Philippa Petzschnera. Obaj są dobrymi singlistami, ale w deblu jeszcze nic nie osiągnęli - mówi przed meczem Wojciech Fibak.

Przed meczem było wiadomo, że Polakom brakuej zaledwie seta, aby awansować do półfinału. Niby niewiele, ale sami wiemy jak ten krok czasami trudno zrobić.

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski od samego początku spotkania byli bardzo skoncentrowani i widać nie zamierzali wypuścić z rąk okazji awansu do półfinału, co było by dla nich drugim tego typu sukcesem w deblowej karierze.
Fryta i Matka w półfinale! - TENIS - ATP World Tour Finals

Rozpoczęło się wprawdzie nienajlepiej - od podwójnego błędu serwisowego Matki - ale później było już tylko lepiej. W czwartym gemie doszło do pierwszego przełamania i polski debel objął prowadzenie dwoma gemami. Po chwili wygrali na 4:1.

Tej przewagi Polacy już nie roztrwonili i można było odetchnąć z ulgą. Set został wygrany 6:3, co zagwarantowało awans do półfinału. Frytę i Matkę tego dnia interesowało coś jeszcze.

Na początku drugiego seta w szeregi naszego debla wkradło się rozluźnienie. Już w drugim gemie doszło do przełamania ze strony niemiecko-austriackiej pary i zrobiło się 0:2. Na szczęście Polacy szybko "odłamali" i doprowadzli do remisu 2:2.

W dziewiątym gemie, przy prowadzeniu 5:3, Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski mieli szansę na zakończenie pojedynku, ale wtedy dał o sobie znać Juergen Melzer. Jego skuteczny serwis bardzo uprzykrzał życie Polakom. Głównie dzięki zagrywkom Austriaka rywale odrabili straty i po przełamaniu doprowadzili do wyrównania 5:5!

Do końca spotkania trwała ostra wymiana punkt za punkt. Ostatnie punkty padły jednak łupem Polaków i to oni cieszyli się ze zwycięstwa i zajęcia pierwszego miejsca w grupie.

To czwarty start Fyrstenberga i Matkowskiego w finałowych zawodach sezonu. Po raz pierwszy zakwalifikowali się do Masters Cup w 2006 roku, ale ponieśli trzy porażki i od razu odpadli. Dwa lata później, również w Szanghaju, dotarli do półfinału z dwoma zwycięstwami na koncie.
Przed rokiem w imprezie rozgrywanej pod nowym szyldem ATP World Tour Finals i przeniesione do Londynu wygrali pierwszy mecz, po czym ponieśli dwie porażki i nie wyszli z grupy.



-----------------
Mariusz Fyrstenberg, Marcin Matkowski (Polska, 6) - Juergen Melzer, Philipp Petzschner (Austria, Niemcy, 8) 6:3, 7:6 (9-7).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-world … tory.shtml

Serenity - 26-11-2010 18:24:22

Jacuszyn napisał:

Obaj są dobrymi singlistami, ale w deblu jeszcze nic nie osiągnęli - mówi przed meczem Wojciech Fibak.

Widać że zdaniem Fibaka to żadna sztuka wygrać Wimbla w deblu ;)

Serenity - 26-11-2010 18:26:19

Fyrstenberg: Kubot pomógł nam w awansie

Mariusz Fyrstenberg w parze z Marcinem Matkowskim awansował do półfinału turnieju Masters. Do przypieczętowania sukcesu polskiemu deblowi potrzebny był im tylko i aż jeden set w spotkaniu z parą Melzer / Petzschner.

Plan został wykonany już po pierwszych dziewięciu gemach (Polacy wygrali seta 6:3), ale - co podkreśla Fyrstenberg - do meczu z austriacko-niemieckim deblem podeszli maksymalnie skoncentrowani. Nie chcieli powtórzyć błędu pary Kubot / Marach, którzy rok wcześniej w tej samej hali przystępując do ostatniego grupowego meczu również potrzebowali tylko jednego seta do awansu, ale odpadli.

- Rok temu Łukasz Kubot był w podobnej sytuacji w Masters. Też potrzebował tylko jednego seta, ale przegrał do zera i z grupy nie wszedł. Tamten mecz Łukasza był dla nas nauczką i w jakimś stopniu dzięki niemu byliśmy bardzo skoncentrowani - wyjaśnił Fyrstenberg w rozmowie z nSport.

- Szczerze mówiąc wszystko nam jedno, z kim zagramy w półfinale. Zdążyliśmy już o tym porozmawiać. Marcin mówi, że dla niego to bez znaczenia, tak samo twierdzę ja. Nie kalkulujemy, gramy swoje, za każdym razem o zwycięstwo. Być może jedynie obejrzymy później kilka gemów w wykonaniu rywali.

- Podczas meczów jest sporo polskich kibiców. Miło jest słyszeć dodające otuchy okrzyki i to po polsku.

Wprawdzie to czwartkowe spotkanie przypieczętowało awans polskiej pary do najlepszej czwórki zawodów, ale kluczowe było wcześniejsze zwycięstwo z braćmi Bryan.

- Na pewno był to dla nas jeden z najważniejszych i najlepszych meczów w karierze. To spotkanie dało nam wiele pewności siebie, szczególnie wygranie przy ich podaniu trzech meczboli.

- O finale nie myślimy, choć wiem, że każdy w Polsce by nam tego życzył. Na razie jest półfinał i koncentrujemy się na tym meczu, a najlepiej byłoby, żebyśmy koncentrowali się na każdej pojedynczej piłce. Tak jak Adam Małysz koncentruje się na pojedynczych skokach.

- Z pewnością jest to jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że graliśmy już wcześniej w półfinale w Szanghaju. Dzisiaj, zaraz po zejściu z kortu, rozmawialiśmy już o półfinale, więc nie ma jakiejś nieopanowanej euforii, a jest koncentracja.

- Od zakończenia meczu nie minęło wiele czasu, a już dostaliśmy mnóstwo gratulacji. Wysłała nam sms-a także Agnieszka Radwańska.

- Nie ma większego znaczenia, z która parą zagramy. Intuicja mi nic nie podpowiada. Prawda jest taka, że przegrywaliśmy już wcześniej z obiema parami, na które możemy wpaść w półfinale. To, że gramy obecnie bardzo dobry tenis niczego jeszcze nie gwarantuje. W deblu wszystko jest nieobliczalne.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-world … tory.shtml

asiek - 26-11-2010 21:47:59

List gratulujący prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, w związku z awansem do półfinału World Tour Finals w Londynie.
http://bi.gazeta.pl/im/9/8727/z8727699X.jpg



Bronek szaleje :D

jaccol55 - 26-11-2010 21:54:29

"Od lat podziwiam..."

Pan Prezydent pilnie śledzi dokonania naszej pary deblowej, dobrze wiedzieć. :D

Serenity - 26-11-2010 23:07:14

Toś my prezydenta dobrego wybrali :D

jaccol55 - 16-12-2010 22:35:22

Polscy tenisiści zadowoleni ze skrócenia kalendarza ATP Tour

http://www.sportowefakty.pl/photos/4b8fef8070ef7264961946.gif http://www.sportowefakty.pl/photos/4b8fef19245ae954059869.gif

Czołowi polscy tenisiści - debliści Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski oraz łączący starty w grze pojedynczej i podwójnej Łukasz Kubot są zadowoleni ze skrócenia sezonu ATP Tour od 2012 roku i wydłużenia przerwy wakacyjnej o dwa tygodnie, czyli do siedmiu.

- To słuszna decyzja, choć ma też drobne minusy. Sezon trwa zbyt długo, co widać w turnieju masters, gdzie wszyscy raczej już myślą o wakacjach, niż o grze na najwyższych obrotach. Szczególnie zmęczenie wychodzi u tych, którzy o miejsce w nim walczyli do samego końca - powiedział PAP Fyrstenberg, który z Matkowskim sezon zakończył dopiero 27 listopada.

Polski debel po raz czwarty wystąpił w kończącym sezon ATP World Tour Finals z udziałem ośmiu najlepszych tenisistów i ośmiu par świata. W londyńskiej O2 Arena z kompletem trzech zwycięstw wyszli z grupy, ale później odpadli w półfinale.

- Z drugiej strony skrócenie kalendarza to mniej czasu do tego, żeby zakwalifikować się do mastersa. Mnie i Marcinowi najlepiej zawsze się gra właśnie na jesieni, więc w sumie trochę na tym stracimy - uważa Fyrstenberg.

- To znaczy, że będziemy musieli się bardziej mobilizować w pierwszej połowie sezonu i wcześniej zapewnić sobie wysoką pozycję w rankingu. To pozwoli nam ze spokojem czekać na finałowy turniej, a nie gonić za punktami tydzień w tydzień do samego końca - dodał Matkowski.

Polacy grali w turnieju Masters Cup w Szanghaju w 2006 i 2008 roku oraz w ostatnich dwóch sezonach po jego przeprowadzce do Londynu i zmianie nazwy na ATP World Tour Finals. Za każdym razem kwalifikację zdobywali podczas ostatniej imprezy przed mastersem w paryskiej hali Bercy.

- Klucz do sukcesu jest prosty. Musimy trochę lepiej grać w Wielkim Szlemie i unikać głupich wpadek w turniejach ATP Masters 1000, a punkty przyjdą same. Wtedy będziemy mogli rzadziej grać w małych turniejach, albo traktować je bardziej treningowo, a nie jako możliwość odrabiania strat - uważa Matkowski.

Skrócenie kalendarza od 2012 roku możliwe będzie dzięki przesunięciu terminów czterech turniejów oraz rezygnacji z wolnego tygodnia między rywalizacją w hali Bercy, a mastersem. Dzięki temu tenisiści będą mogli udać się na wypoczynek już w połowie listopada.

- Lato to dla nas środek sezonu i to raczej "gorący". Od lipca do połowy września gramy w Ameryce, aż do US Open i wtedy nie ma czasu na odpoczynek. Miałem w tym roku w lipcu i sierpniu trochę przymusowy urlop, bo przez sześć tygodni nie mogłem grać przez kontuzję stopy. To nie było niestety przyjemne i nawet przez chwilę ni myślałem o wakacjach, tylko chciałem jak najszybciej wrócić na kort - powiedział PAP Łukasz Kubot, który zakończył sezon na 70. miejscu w singlu i dziesiąty w deblu, najwyżej ze wszystkich Polaków.

- Decydując się na uprawianie tenisa, wiedziałem co wybieram, czyli także krótkie wakacje w listopadzie. Najczęściej wtedy na tydzień, najwyżej dziesięć dni, gdzieś się wybieram i wyłączam telefon, żeby mieć całkowity spokój. Jak tylko uda mi się +zresetować+ od razu zaczynam przygotowania do nowego sezonu. Nawet na wakacjach nie leżę bykiem na plaży, tylko dbam o kondycję fizyczną, choć bez rakiety. Biegam, gram w piłkę czy siatkówkę. Dla mnie to jest relaks - dodał.

W tym roku Kubot z Austriakiem Oliverem Marachem po raz drugi z rzędu wystąpili w ATP World Tour Finals. Po dwóch słabych meczach stracili szanse na wyjście z niej, ale sezon zakończyli pokonując Kanadyjczyka Daniela Nestora i Serba Nenada Zimonjica. Była to ostatnia porażka pary numer dwa na świecie, która triumfowała potem w mastersie. W przyszłym roku Nestor będzie występował z Białorusinem Maksem Mirnym, a Zimonic z Francuzem Michaelem Llodrą.

- Wyraźnie mieliśmy zadyszkę po długim i bardzo ciężkim sezonie, w którym łączyłem debla z grą w singlu. Tym bardziej cieszę się ze skrócenia kalendarza, bo dłuższe wakacje dadzą mi więcej czasu na zregenerowanie się i zbudowanie kondycji na kolejny rok. Nie jestem już zbyt młodym zawodnikiem, a z wiekiem na odzyskanie sił i zbudowanie kondycji potrzeba więcej czasu - powiedział PAP 28-letni Kubot.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -atp-tour/

jaccol55 - 02-01-2011 21:39:53

Są żony, które spędzają na kortach każdą chwilę - rozmowa z Mariuszem i Martą Fyrstenbergerami

Mariusz Fyrstenberg od kilku lat jest w czołowej dziesiątce deblistów świata. W 2010 roku po raz pierwszy i to niemal przez cały sezon tenisowy towarzyszyła mu żona Marta, jeżdżąc z nim na większość turniejów, w których gra z Marcinem Matkowskim.

PAP: Właściwie państwo Fyrstenbergowie mają za sobą pierwszy rok przykładnego małżeństwa. Większość czasu spędzonego wspólnie na turniejach to dobry czy zły pomysł?


Mariusz: Tak jest zdecydowanie lepiej, bo już nie ma czegoś takiego, że po trzech tygodniach się tęskni za domem i chce wracać, tylko można jechać na kolejny turniej i dalej grać. Poza tym Marta jest zawsze wsparciem, jakby trzecią osobą w naszym teamie. Na przykład nie musimy się z Marcinem kłócić między sobą, tylko zawsze możemy się kłócić z Martą i od razu jest lepsza atmosfera.

Czyli w 2011 roku będzie podobnie?


Marta: Tak, chyba się już przyzwyczaiłam do życia na walizkach i raczej mi to odpowiada. Jesteśmy ze sobą na co dzień, budzimy się rano, jemy razem kolację, spędzamy wieczory. Wcześniej czekałam aż mąż wpadnie na kilka dni, zanim ruszy dalej.

Czyli teraz dom jest miejscem, gdzie trzeba się przepakować przed kolejnym wyjazdem?


Marta: Zaraz po przyjeździe jest trochę rzeczy do zrobienia i uporządkowania, ale to już są moje obowiązki. Mariusz jest w pracy na turniejach, ja w domu. Jakoś to funkcjonuje dość sprawnie.

Mariusz: To o wiele lepsze rozwiązanie. Zresztą rozmawialiśmy o tym z innymi zawodnikami. Właściwie są zgodni, że jak się jest większość roku poza domem, a żona zostaje na miejscu, bo pracuje na stałe, to często są problemy, bo ludzie się odzwyczajają od siebie. A jeśli nawet nie, to samej kobiecie, na przykład z dziećmi, ciężko poukładać wszystkie życiowe sprawy. Myślę, że tak, jak teraz, jest zdrowiej dla nas.

Ale na dłuższą metę ciągłe latanie, lotniska, te same hotele i miejsca, robią się chyba męczące?


Mariusz: Może trochę tak, ale na przykład u mnie wciąż jest jeszcze silniejszy zachwyt tenisem niż znużenie. Do życia w hotelach się przyzwyczaiłem, ale nienawidzę lotnisk, zresztą Marcin podobnie. Gdybym miał inne źródło dochodów, to pewnie zdecydowałbym się na coś innego.

Czy po roku ciągłego oglądania meczów męża nie pojawił się przesyt tenisem?


Marta: Są żony, które spędzają na kortach każdą chwilę, czy to trening, czy mecze mężów, albo ich kolejnych przeciwników. Ja zdecydowanie do nich nie należę, a oglądam tylko mecze. Ważne jest dla mnie miejsce, w którym jestem, nawet jeśli dobrze znam to miasto. Lubię sztukę, a zawsze są jakieś wystawy, z czego chętnie korzystam. Przyzwyczaiłam się, że większość dnia spędzam sama. Lubię też czasem wybrać się na zakupy, jak każda kobieta, więc do sklepów też zaglądam. Jestem dość wybredną osobą, więc na ogół więcej jest wybierania niż kupowania. Mam za sobą dopiero pierwszy rok takiego podróżowania, więc na razie wciąż chłonę to wszystko. Nie mogę jednak wykluczyć, że za dwa czy trzy lata trochę się zmieni mój stosunek do tego.

A jakie miasto czy miejsce najbardziej zapadło w pamięć w ostatnim roku?

Marta: Od lat, nawet wtedy gdy pracowałam w banku, miejscem, do którego chętnie wracałam, był Nowy Jork. W tym akurat się z Mariuszem absolutnie nie zgadzamy, bo on nie lubi tego zgiełku, tłumu ludzi, smrodu. A mnie, nawet pomimo tego wszystkiego, w Nowym Jorku podoba się właściwie wszystko. Bardzo lubię też Miami i Indian Wells, to są dwa moje ulubione turnieje, no i przede wszystkim Australia z fantastycznymi ludźmi. Są bardzo otwarci, nie ma u nich sztuczności Amerykanów. Poza tym Sydney to chyba najładniejsze miasto, jakie znam. Jest czyste i przepięknie położone, co w połączeniu z wielką wodą robi niesamowite wrażenie.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … owa-z-mar/

Joao - 16-01-2011 12:24:38

Matka i Frytka: Ogień i woda

Z Mariuszem Fyrstenbergiem i Marcinem Matkowskim rozmawiają Aleksandra Depowska i Maria Kuźniar

Nie macie ochoty czasem się pozabijać?
M. Fyrstenberg: Czasem tak, ale nauczyliśmy się już schodzić sobie z drogi w odpowiednich momentach. Po prostu wiemy, kiedy dać sobie na wstrzymanie, kiedy się nie odzywać, choć to nie jest łatwe, bo spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Kiedy mamy siebie dość, jemy osobno kolację, inaczej spędzamy czas wolny.

Podobno jesteście jak ogień i woda?
M. Matkowski: Rzeczywiście, mamy zupełnie różne charaktery. Mariusz jest dużo bardziej opanowany na korcie i poza nim. Mówią, że to przez żonę, ale to nieprawda. Znałem go zanim jeszcze wziął ślub i zawsze taki był.
Początki łatwe nie były...
F: Faktycznie. Kiedy poznaliśmy się jako juniorzy, nie przepadaliśmy za sobą. Irytowaliśmy się wzajemnie, zdarzały się kłótnie. Teraz, po tylu latach wspólnego grania, zupełnie inne charaktery już nie przeszkadzają, a na korcie wręcz pomagają.

Jesteście już trochę jak małżeństwo?
M: Może trochę, chociaż aż tak blisko nie jesteśmy (śmiech).
Nie mieliście ochoty na mały „skok w bok”, na przykład granie w parze z Łukaszem Kubotem?
M: Ja nie. Jest dobrze tak jak jest, więc nie trzeba nic zmieniać. Był taki moment, że Łukasz i Oliver byli wyżej w rankingu, lepiej grali, ale nigdy nie mieliśmy momentu zawahania, nie było pomysłu, żeby może spróbować z kimś innym. Czasem on i Marach grają lepiej, czasem my, ale prezentujemy raczej zbliżony poziom.

Z kim, poza Kubotem, najlepiej się dogadujecie?
F: Z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjiciem. Od początku złapaliśmy z nimi dobry kontakt. Z Bryanami też, ale Amerykanie raczej trzymają się ze sobą, mają własną grupkę, poza którą rzadko wychodzą. Jakoś do Nestora i Zimonjicia jest nam bliżej.

Podobno nie darzycie zbyt wielką sympatią Leandra Paesa?
F: Chyba zrobiłyście niezły research! Rzeczywiście, z Paesem nie za bardzo się lubimy. Ma okropnie rozbudowane ego, taki typ gwiazdora – zresztą słusznie, bo wygrał już chyba wszystko.
Ale po finale w Pekinie bardzo was komplementował i dziękował, że promujecie tenis.
F: Pewnie dlatego, że wygrał (śmiech). Poza tym co innego mówi się mediom, a co innego dzieje się za kulisami. Paes zawsze wie, co powiedzieć w otoczeniu mikrofonów, zawsze wtedy komplementuje rywali, ale ważne jest też to, jak zachowuje się w osobistych kontaktach. Bo kiedy gasną flesze, znika też uśmiech i rozmowa wygląda już zupełnie inaczej.

A jak wyglądają wasze kontakty z singlistami? Przyjaźnicie się z kimś?
M: Dobrze dogadujemy się zwłaszcza z Philippem Kohlschreiberem. Ma świetne poczucie humoru. Poza tym trzymamy się z Polakami.
Jak sukcesy Agnieszki Radwańskiej i Łukasza Kubota wpłynęły na waszą karierę? Jesteście bardziej rozpoznawalni także dzięki singlistom?
M: Zdecydowanie tak. Na pewno szczególnie sukces Agnieszki spowodował większe zainteresowanie tenisem w kraju, a co za tym idzie, także deblem. To ona dostała się do czołowej „10” świata, co jest wielkim sukcesem. Jesteśmy jej za to ogromnie wdzięczni, zawsze będę to powtarzał.

Wy promujecie tenis na swój sposób...
M: Bo warto grać nie tylko na poziomie wyczynowym, ale także w ramach rekreacji. Tenis nie musi być sposobem na życie, wystarczy, że dla wielu ludzi będzie to po prostu dobra zabawa. Dzięki temu, że jesteśmy rozpoznawalni, mamy możliwość, żeby zarazić innych swoją pasją. Dlaczego więc tego nie robić?

Za 10 lat wciąż widzicie się jako grających profesjonalnie?
M: Na pewno nie. Pogramy jeszcze trzy, cztery lata, a potem decyzję o tym, czy zostać jeszcze w ATP Tour, będziemy podejmować z roku na rok. Po trzydziestce wiele będzie zależało od tego, czy nadal będziemy w stanie rywalizować z najlepszymi.
Jak na standardy deblowe wciąż jesteście młodzieniaszkami!
M: Dlatego zostawiamy sobie jeszcze te trzy, cztery lata. Reszta okaże się na bieżąco. Wiadomo, że każdy organizm reaguje na wysiłek inaczej. Może być tak, że będziemy wciąż wydolni, a sukcesy będą przychodzić. Zobaczymy.

Do tego czasu debel ma szansę stać się polską specjalnością?
F: Ma i byłoby dobrze, gdyby tak się stało. Już rok temu w Masters Cup w Londynie była nas trójka i śmialiśmy się, że jesteśmy najsilniej reprezentowanym państwem w deblu. Wspólnie z Łukaszem było nas więcej niż Amerykanów! Poza tym jest Tomek Bednarek i Mateusz Kowalczyk, którzy też pną się coraz wyżej. W kraju nie ma jakiegoś wielkiego przemysłu tenisowego, ale jest szansa, że nasze sukcesy rozpoczną efekt domino.

Czy presja nie była większa, zanim pojawili się Radwańska i Kubot?
F: Zupełnie nie. Nie mieliśmy myśli, że musimy wygrać, że jeśli nie dojdziemy do jakiejś określonej rundy, to będzie dramat. Graliśmy swoje, a oczekiwania kibiców raczej nas nie deprymowały.

Co jest dla was ważniejsze – medal olimpijski czy triumf w turnieju wielkoszlemowym?
F: Medal, jak dla każdego sportowca, jest bardzo ważny. Na igrzyskach w Londynie na pewno będziemy celować w podium. To dla nas tak samo ważne jak wygrana w Wielkim Szlemie.

Macie ulubiony turniej?
M: Lubimy Australian Open. Nie tylko dlatego, że to właśnie tam osiągnęliśmy najlepszy rezultat, ale to po prostu fajne zawody. Dobrze się tam czujemy, podobnie jak podczas US Open. Nie przeszkadzają mi zgiełk ani okrzyki z trybun. Lubię Manhattan i jego klimat.

Nawierzchnia też wpływa na waszą sympatię?
F: Na pewno w jakimś stopniu. Dobrze czujemy się na twardych kortach, na nich też odnosimy największe sukcesy. Nienajlepiej idzie nam na trawie, nasze wyniki na Wimbledonie mogłyby być lepsze. Wygraliśmy co prawda turniej w Eastbourne, ale tam trawa jest zupełnie inna niż w Londynie, znacznie wolniejsza. Na początku kariery najlepsze wyniki osiągaliśmy na ziemi, ale to wiązało się z tym, że na takiej nawierzchni przeważnie trenowaliśmy. Wraz z upływem czasu nauczyliśmy się grać na innych kortach, teraz ziemię lubimy, ale bez przesady.
Od kilku lat świetnie radzicie sobie pod koniec sezonu i właśnie wtedy zapewniacie sobie awans do turnieju mistrzów. Z czego to wynika?
F: Za każdym razem obiecujemy sobie, że o awans będziemy walczyć przez cały rok, żeby pod koniec być pewnym awansu i się nie spinać, ale wychodzi różnie. Sam nie wiem, z czego to wynika. Może z nawierzchni twardej, na której pod koniec sezonu gra się najczęściej. A może zachowujemy więcej sił od pozostałych par – trudno powiedzieć. Ale ważne, że nawet jeśli walka o turniej mistrzów trwa do ostatniego turnieju, presja nas nie spala.

Oglądacie czasem kobiecy tenis?
F: W życiu! To jest po prostu katastrofa.

Pod jakim względem?
F: Pod każdym, choć przede wszystkim tenisowym.
Nie chodzicie nawet na mecze Marii Szarapowej czy Any Ivanović?
F: Nawet (śmiech).
M: Jedyne, co z zaciekawieniem śledzimy, to mecze polskich zawodniczek: Agnieszki, Uli, deblistek, Andżeliki Kerber, Sabiny Lisickiej czy Karoliny Woźniackiej. W Pekinie byłem na jej wygranym meczu, dzięki któremu objęła pozycję liderki rankingu WTA. Byłem też na finale; to, co w nim pokazała, naprawdę robiło wrażenie. Warto było zobaczyć.

Skoro nie kobiecy tenis, to co robicie na turniejach w przerwach między treningami a meczami?
F: Często oglądamy inne mecze, inne dyscypliny. Ostatnio sporo piłkarskiej Ligi Mistrzów, a jak były mistrzostwa świata, akurat w czasie Wimbledonu, to zbieraliśmy się w „players’ lounge” na wspólne oglądanie z innymi tenisistami. Zawsze, przynajmniej w miarę możliwości, staramy się śledzić mecze reprezentacji Polski.
M: Teraz, przy okazji pobytu w Warszawie, kupiliśmy Play Station 3 i już wiemy, czym będziemy się zajmowali podczas następnych turniejów.

Podobno najpopularniejszą nowinką wśród tenisistów jest ostatnio iPad?
F: Marcin już ma. Mnie też zdarza się z niego skorzystać, bardzo fajna zabawa.
M: Brakuje mi polskich gazet, chociaż staram się to nadrabiać przez Internet. Chcę być na bieżąco z polityką, ekonomią, rozrywką...
F: ... erotyką (śmiech). Marcin właśnie szuka żony.
M: Chciałbym już założyć rodzinę, ale najpierw muszę znaleźć żonę.

A co robicie poza turniejami, kiedy macie czas wolny?
M: Głównie wybieramy spotkania ze znajomymi, tak jak choćby teraz, przy okazji krótkiej wizyty w Warszawie. W ciągu roku rzadko mamy na to czas.

Zdarza się, że ktoś z bliskich z wami podróżuje?
F: Moja żona bardzo często bywa na turniejach. Ostatnio była z nami w Azji, wybiera się też do Londynu, bo to w porównaniu z innymi miejscami dwa kroki, zaledwie dwie godziny samolotem.
M: U mnie największy staż ma siostra. W tym roku zaliczyła swoją ostatnią lewę Wielkiego Szlema, Nowy Jork, i jest druga osobą w rodzinie, której się to udało.

http://www.tenisklub.pl/?req=texts&textId=11451

Jisner - 19-01-2011 18:24:10

http://dziendobrytvn.plejada.pl/28,4242 … detal.html

Materiał z naszymi deblistami w Dzień dobry TVN.

Raddcik - 19-05-2011 12:19:32

Jesteśmy jak bracia - rozmowa z Mariuszem Fyrstenbergiem, deblowym partnerem Marcina Matkowskiego

Na kilka dni przed wielkoszlemowym French Open, Mariusz Fyrstenberg jest spokojny o wynik. - Trochę brakuje nam ogrania, ale na formę nie narzekamy. Liczymy na dobry rezultat, a to oznacza przynajmniej półfinał - powiedział portalowi SportoweFakty.pl warszawski tenisista, który nie tylko ostro trenuje, ale zajmuje się również promocją tenisa. "Frytka" znalazł też chwilę czasu na wywiad, w którym ocenił dotychczasowe występy i opowiedział jak wyglądają jego singlowe pojedynki z Marcinem Matkowskim. - Jesteśmy Z Marcinem jak bracia, ale, żaden nie chce być tym gorszym - stwierdził.
Wojciech Potocki: Za tydzień rusza French Open, siostry Radwańskie już są w Paryżu, a wy zamiast tam trenować będziecie się bawić w tenisa na Warszawiance. Siemens AGD Tennis Cup 2011 to wydarzenie raczej z pogranicza zabawy i sportu. Lubicie tego typu eventy?

Mariusz Fyrstenberg: Z Warszawy mamy do Paryża dwie godziny lotu, więc spokojnie. Zdążymy (śmiech). A co do treningu, to zaraz idziemy właśnie na korty Warszawianki i będziemy ostro pracować.

Na piątkowej imprezie zagracie z Fabryce Santoro, czy z nim również zaplanowaliście wcześniej trening, na poważnie.

- Nie, skądże, on już nie ma w swoim kalendarzu czegoś takiego jak poważny trening. Przyleci w piątek popołudniu i obiecał, że na korcie da z siebie wszystko, a to przecież jeden z najefektowniej grających tenisistów. Co prawda zakończył karierę w 2009 roku, ale nic nie stracił ze swojej sportowej klasy. Zapraszamy więc na Warszawiankę, bo impreza będzie wspaniała. Przygotowujemy ją od kilku miesięcy i na pewno termin nie przeszkodzi nam w odpowiednim przygotowaniu się do Roland Garros.

Pierwszą część sezonu mieliście niespecjalnie udaną. Paryż wszystko zmieni? Podobno szykujecie się na zwycięstwo?

- Jeśli nie teraz to kiedy (śmiech) ? A poważnie mówiąc, mamy nadzieję, że tym razem zajdziemy wysoko. Półfinał były dla nas dobrym wynikiem, ale tak naprawdę to liczą się tylko zwycięzcy, więc my też chcemy w końcu wygrać turniej wielkoszlemowy. Jeśli nie w Paryżu to w US Open. W Wimbledonie, ze względu na nawierzchnię, nasze szanse będą mniejsze. Ale kto wie?

W tym roku już kilka razy słyszałem, że turniej Masters to nie jest dla was główny cel, że bardziej ucieszy was wygranie któregoś z turniejów zaliczanych do Wielkiego Szlema. Nie wierzę, przecież tych prestiżowych zawodów też jeszcze nie wygraliście.

- To prawda, ale do Masters możemy się dostać dobrze grając przez pozostałą część sezonu, a najwięcej punktów dają wielkoszlemowe zwycięstwa. Na pewno nie zrezygnujemy z wejścia do najlepszej ósemki sezonu. Jeśli jednak ktoś mnie męczy pytaniami, co jest najważniejsze, to wtedy odpowiadam, że zwycięstwo w Wielkim Szlemie. Na szczęście jedno nie wyklucza drugiego.

Pan mówi o zwycięstwie, ale ostatni egzamin na mączce, czyli turniej w Rzymie oblaliście. Odpadliście już w pierwszej rundzie. Jak to się ma w stosunku do tych zapowiedzi?

- No właśnie, ze względu na choroby, najpierw Marcina, a potem moją, wciąż brakuje nam ogrania. Musimy rozgrywać więcej pojedynków o wysoką stawkę, bo jeśli chodzi o naszą sportowa formę, to jest naprawdę wysoka. W Paryżu wiele będzie zależeć od losowania. Będziemy rozstawieni i mam nadzieję, że pierwsze rundy dadzą nam nie tylko zwycięstwa, ale też wiarę w siebie i to tak potrzebne ogranie na korcie.

Wcześniej osiągnięte wyniki nie satysfakcjonują ani was, ani kibiców, jest jednak coś, czego pewnie nigdy nie zapomnicie. W USA graliście z wielkim Rafaelem Nadalem.

- To prawda, graliśmy z nim i Markiem Lopezem w pierwszej rundzie Indian Wells. A Nadal, chociaż rzadko gra w debla, był naprawdę trudnym przeciwnikiem. To był ciężki mecz, przegrany w dwóch tie-breakach.

Coraz więcej tenisistów z pierwszej dwudziestki rankingu singlowego zgłasza się również do debla. Czy gra się z nimi tak samo jak z "zawodowymi" deblistami?

- Właśnie o to chodzi, że nie. To przecież najlepsi tenisiści świata w singlu, więc trzeba naprawdę wiele umieć, by pokonać ich w deblu. Są co prawda niezbyt zgrani z partnerami, ale czują kort i doskonale prezentują się od strony technicznej.

W Paryżu już w pierwszej rundzie możecie trafić na taką "singlową gwiazdę", bo ci zawodnicy nie mają wysokich miejsc w rankingu deblistów.

- Jeśli miałbym wybierać, to wolelibyśmy grać z prawdziwymi deblistami, ale rzeczywiście możemy trafić na wielkiego singlistę i wtedy trzeba będzie ostro walczyć. W Indian Wells do debla zgłosiło się aż 9 singlistów z pierwszej dziesiątki ATP. Trudno mi powiedzieć ilu zgłosiło się teraz.

Zanim jednak zagracie w Paryżu, na Warszawiance zobaczymy was obu właśnie w roli... singlistów. Będzie bój na serio?

- Zawsze tak gramy na treningach. Nie ma mowy o żartach, bo wtedy taka treningowa gra nic nie wnosi. Żartując na korcie nie stajesz się lepszym zawodnikiem. Owszem, jesteśmy można powiedzieć, jak bracia, ale żaden z nas, kiedy wychodzi naprzeciwko drugiego, nie chce być tym gorszym bratem, który przegrywa (śmiech).

Zakładacie się wtedy o coś?

- Zdarza się. Przeważnie ten, który przegrywa sprząta kort.

W najbliższy piątek będziecie mieli okazję do jeszcze jednego pojedynku. Tym razem będzie to "pojedynek na szosie". Będziecie się ścigać samochodami Lexusa wokół kortów Warszawianki.

- Już od kilku tygodni o tym rozmawiamy i każdy z nas chce wygrać. Ja chciałem nawet kupić sobie książkę "Jak zostać rajdowcem w weekend", ale nie ma nic takiego w księgarniach (śmiech). Poważnie mówiąc, obaj lubimy jeździć samochodami i trudno wytypować zwycięzcę. Marcin mówi, że on będzie lepszy, ale to nieprawda. Wygram z nim spokojnie (śmiech).

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2011/ … iem-deblo/

Oтeли Паредиш-ди-Кора Ubytování Wittmund https://www.hotelstayfinder.com