No i w końcu się Querrey'owi udało, musiał Amerykanin odetchnac z z wielka ulgą bo gdy Ball zaliczył efektowną końcówkę 2seta to pewnie przez chwilę zaniepokoił się myślą o kolejnym przegranym w tym sezonie finale, na jego szczęscie Australijczyk nie poszedł za ciosem i w następnej partii w jego grze pojawiło się sporo niedokładnosci i dzięki swojemu bogatszemu doświadczeniu doprowadził mecz do szybkiego końca. Zasłużył sobie Querrey na tą wygraną, ma świetny okres w swojej grze i dobrze dla niego, że w końcu uwieńczył to jakims tytułem. Teraz możemy tylko czekac i patrzec, czy w tych mocniej obsadzonych turniejach nie wymięknie tenisowo jak i fizycznie i jeszcze pokaże się z dobrej strony. A ten cały Carsten Ball to też ciekawy grajek, co prawda widziałem tylko kilka jego gemów, ale prezentuje całkiem ofensywny styl i do tego potrafi ładnie zawinąc z lewej łapy [oczywiście bez porównania z Rafą N. ]  Dzięki występowi w LA wskoczył do drugiej setki rankingu i jeśli dałby radę tak pograc przez dłuższy czas [co w przypadku takich graczy jak on jednak nie sposób przewidziec, byc może miał taki tydzień pierwszy i ostatni raz w zyciu] to mógłby się co nieco jeszcze w nim wspiąc do góry.

W Umagu Kolia wszystkich wciągnął nosem nie pozostawiając złudzeń kto jest najlepszy tym pięknym kurorcie, biedny JCF na zakończenie turnieju oprócz porazki musiał strawic również bajgla, którego zafundował mu Rosjanin w drugiej partii.