mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Ojciec Chrzestny
Każdy z Nas, fanów ATP przeżył dzięki tenisowi wspaniałe chwile. Byly też dramaty, ale to zostawy
W tym wątku mozemy pisać o momentach wspaniałych sukcesów naszych pupili tenisowych, które były takze dla Nas momentami wspaniałej radości.
Dla mnie najwspanialszym przeżyciem był sukces Rogera Federera w Wimbledonie 2007.
Być może dlatego, ze nie szło Szwajcarowi płynnie jak to zazwyczaj bywało i do końca drżałem o wynik.
Emocje były już od pierwszego seta. Mimo przełamania na samnym początku czulem, ze trudne chwile nadejdą, stąd podświadomie czułem straszne zdenerwowanie.
Set zakończył się w Tb na korzyść Rogera, co wprawiło mnie w wielką radość i ulgę. 2 set oglądałem spokojniej, ale kiedy znakomicie grający tego dnia Nadal wyrównał stan meczu zacząłem sie denerwować jeszcze bardziej niż na początku gry.
3 set to znów zwycięski Tb w wykonaniu Szwajcara. Znów lekko sie odstresowałem, myślałem, że teraz wszystko potoczy się w jedynym dopuszczalnym przeze mnie kierunków. Ale Rafa uwazał inaczej i zdobył przewage aż 2 breaków i wygrał zadziwiająco łatwo 4 seta, 6-2.
Kiedy Bohdan Tomaszewski obwieścił "czas na 5 set" serce biło mi jak szalone - dawno Roger nie gral takiego meczu i nigdy wcześniej korona wimbledońska na głowie Helweta tak sie nie chwiała.
Bp przy stanie 1-1 i 2-2 dla Rafy to był dla mnie okres koszmarny. Roger zachował zimna krew i wyszedł na 3-2 - ja już ledwo egzystowalem na fotelu.
6 gem 5 seta byl kluczowy - 3 znakomite pilki Rogera i przelamanie - ucieszylem się jak nigdy, spadłem z krzesła i leżąc na podłodze wrzeszczalem "Jest!!!". Wiedzialem, że ten dlugi i nerwowy mecz sie skończy jednak z happym endem i jak Roger wbijał as za asem w kolejnym gemie to moje oczy były już mocno załzawione.
Roger wygrał 6-2, a po ostatnim smeczu byłem już tak zmęczony, ze ledwo dałem radę manifestować swpją wielką radość. Byłem strasznie szczęśliwy i po dziś dzień często uruchamiam właciwy link na Youtube
Dzięki Roger
Offline
Masta
Pocieszyłeś mnie że nie tylko ja zachowuje się jak debil podczas meczów xPP.
W sumie trudno odnaleźć taki moment, z pewnością każdy triumf Rogera dostarczał mi bardzo wiele radości, nie potrafię odnaleźć tej wyjątkowej chwili. Akurat tego Wimbla 2007 zupełnie nie przeżywałem, byłem na działce odcięty od świata zewnętrznego z ledwo działającą telegazetą. Wtedy akurat byłem przekonany o zwycięstwie Rogera, ale gdy ujrzałem wynik końcowy zrozumiałem że już wtedy tytuł króla trawy mógł trafić w hiszpańskie ramiona.
Offline
User
Moja najpiękniejsza chwila jeszcze przede mną jak Roger wygra Roland Garros. A z tych dotychczasowych jaką tą najwspanialszą to wymieniłbym paradoksalnie niespecjalnie dramatyczny Wimbledon 2005, w mojej opinii nigdy, nawet w AO 2007 Federer nie wygrał imprezy wielkoszlemowej z taką swobodą, wtedy rzecz jasna średnio to doceniałem, ale gdy przyszły trochę gorsze dni w karierze Szwajcara zacząłem z ogromnym sentymentem wspominać tamten turniej.
Offline
Moderator
Dużo było tych szczęśliwych chwil, mogę powiedzieć, że jako kibic miałem wyjątkowe szczęście. Wymienie dwie najważniejsze. Pierwsza to Wimbledon 2007, mecz który kosztował mnie dużo zdrowia, a mojego pilota od TV - życie
Obrona bp w piątym, potem przejęcie kontroli, fantastyczna gra i czekanie na koniec; no i wielka radość Feda i mnie samego rzecz jasna też. To było piękne.
Ale najpiękniejszą, najbardziej pamiętną i wzruszającą chwilą zawsze będzie ceremonia po AO 2006. Tego niespodziwanego wybuchu emocji Rogera nic nie może przebić. Pokazał jakim naprawdę jest człowiekiem i jak niesprawiedliwe są wygłaszene często idiotyczne opinie o "cyborgu". Nie pierwsze były to łzy i nie ostatnie, ale to było coś zupełnie wyjątkowego i zapamietam te chwile już na zawsze.
Ostatnio edytowany przez Robertinho (09-09-2008 17:29:42)
Offline
Ojciec Chrzestny
Wtedy, podczas Ao 2006 nie miałem dostępu do kablówki i tym samym do meczu finałowego.
O emocjonalnej reakcji Federera dowiedziałem się pózniej i żałuję, że nie było mi dane widzieć tego na żywo.
Piękna chwila, wspaniała radość.
Po takich scenach aż się nie chce słuchać ludzi, którzy twierdzą, że on ma wszystko gdzieś (odnośnie tej pozornej obojętności podczas gry). Cholernie mu zależy.
Dla przypomnienia:
http://www.youtube.com/watch?v=72lhUIp2 … re=related
Offline
Dla mnie najpiekniejsza chwila , było zwyciestwo Andyego w Us Open 2003...Mimo ze było to dawno temu , pamietam to jak dzis...Mam nadzieje ze Andy dostarczy mi jeszcze wielu tak wspaniałech emocji jak podczas ww finału..Chciałbym kiedys jeszcze raz przezyc zwyciestwo Andyego w jakims Wielkim Szlemie , ale zdaje sobie sprawe ze z roku na rok szanse Andyego spadaja...Ja cały czas wierze ze taka chwila jeszcze nastapi...
http://www.youtube.com/watch?v=PQYcbptExsM ehhh jakie to piekne
Ostatnio edytowany przez Mateuszz (15-09-2008 21:25:31)
Offline
User
1999 AO i zwycięstwo Kafelnikova. O tyle bardziej smakowało, że odniesione nad Enqvistem z którym toczył zacięte boje nie zawsze zakończone zwycięstwami. To był drugi turniej wielkoszlemowy, który wygrał, ale pierwszego nie pamiętam więc wybieram właśnie ten moment. Mecz też kojarze bardziej przez mgłe, ale przemowe na koniec Kafelnikova wciąż mam przed oczami. Dziękował Saprasowi, że ten nie brał udziału i dlatego wygrał, ale wielu obserwatorów było zdania, że podczas AO 99 nie Kafelnika nie było mocnych.
Co do Federera to poczekajcie z tą chwila do momentu kiedy wygra 15-sty turniej wielkoszlemowy
Offline
Ojciec Chrzestny
xydorux napisał:
1999 AO i zwycięstwo Kafelnikova.
Właśnie wtedy w wieku prawie 13 lat zapałałem pasja do tenisa. W sobotę poprzedzającą owy finał oglądałem wiadomości sportowe i pokazywany był triumf Hingis. Wtedy też podano informacje, że jutro rano o 7:20 relacja z finału mężczyzn. Postanowiłem obejrzeć przez wzgląd na wspaniałe, skąpane w słońcu australijskie korty
Tak wiec wstałem wtedy wcześnie rano i nie żałuje, bo dzięki tamtej chwili podczas pokazywania tenisa w TV regularnie zacząłem siadać przed właściwym odbiornikiem.
To także miło mi się wspomina
Co do Federera to poczekajcie z tą chwila do momentu kiedy wygra 15-sty turniej wielkoszlemowy
O i jest pomysł na nowy temat
Offline
Moderator
Ja też licze, że ta najpiękniejsza chwila jeszcze nadejdzie, może się zbiegnie ze Szlemem numer 15, choć z całą pewnością nie owa 15-stka będzie wtedy najważniejsza
Offline
Last hit for Wimby
USO 2003
Montreal 2003 (?)
USO 2006
^^
Offline
User
Dla mnie, jako kibicującej Rafie, najpiękniejszym momentem było zwycięstwo Nadala na Wimbledonie. Parę lat temu nie wiedziałam, nie docierało do mnie jak ważny jest ten turniej WS, ale w tym roku stałam się w pełni świadoma wszystkiego, co tenisiści poczynają na kortach. Wimbledon jest bardzo ważny, ze względu na historię i turnieju i tego kto wygrywał na zielonych kortach, ile padło rekordów i jak wszyscy pragną mieć dla siebie złoty puchar. Marzenie Nadala spełniło się szybciej, niż wszyscy przypuszczali. Do trzech razy sztuka i za trzecim podejściem sięgnął on po zwycięstwo, po najpiękniejszych pięciu setach jakie kiedykolwiek widziałam. Po tym finale płakałam ze szczęścia, miałam gorączkę i chciało mi się krzyczeć. To było cudowne, nie mogłam w to uwierzyć. Na drugi dzień płakałam z Federerem, bo jemu zależało, nie mniej niż Nadalowi, na wygraniu, po raz szósty, Wimbledonu. (poza tym polubiłam Feda, może zabrzmi to dziwnie, kiedy zaczął przegrywać, czyli w tym roku, chodzi o cały sezon, nie tylko o Wimbl.)
Kolejnym wspaniałym momentem było wejście Rafy na pierwsze miejsce podium olimpijskiego w Pekinie. Ubrany w barwy Hiszpanii 22 - letni chłopak ze złotym medalem w zębach...
No i w końcu ukoronowanie wszystkich zwycięstw, całej ciężkiej pracy w 2008 roku - pierwsze miejsce w rankingu. Nieprawdopodobny jest fakt, że jeszcze w maju Rafa o mały włos, a stałby się 3 rakietą świata za Rogerem i Novakiem! A teraz? Jedynka przy nazwisku. Po 160 tygodniach - cudowne.
Nie kryję też, że po finale tegorocznego USO nie zabrakło łez Cholernie cieszyłam się ze zwycięstwa Rogera (nie tylko dlatego, że nie lubię Murraya). Pokazał, że jeszcze potrafi.
Offline
Minelo duzo czasu od ostatniego postu, a od tego czasu na forum pojawilo sie sporo nowych uzytkownikow. Odswiezam temat, gdyz chetnie poczytamy wszyscy nowe historie
Offline
Zbanowany
Us Open 2001 ze wzgledu na zwyciestwo w kapitalnym stylu Hewitta.
Wimbledon 2002 tutaj rowniez wielka radosc, Hewitt roznosi Nalbandiana w finale.
Us Open 2003 jedyny triumf Roddicka w turnieju wielkoszlemowym u siebie w Stanach.
Australian Open 2005 praktycznie najlepszy turniej jaki sledzilem w zyciu, do 1/2 dotarlo 3 moich ulubionych zawodnikow i na dodatek Federer pokonany po kapitalnym meczu przez Safina, ktory pozniej zgarnia tytul. Na dodatek od drugiej kazdy mecz w tamtych zawodach Hewitta to bylo niesamowite widowisko, wielkie emocje, powroty do pojedynku, doskonaly turniej.
Offline
User
Nie sposób wymienić wszystkie z tych wielkich to na pewno ,koniec kariery Andre Agassiego,zwycięstwo Pete Samprasa w jego ostatnim turnieju w życiu US OPEN 2002, mecz Roddicka W Aus.Open grał z marokańczykiem Younessem el Aynanoui zapomniałem roku, pierwsza wygrana Federera w Wimbledonie 2003,także trochę pamiętam jak przez mgłe sensacyjne zwycięstwo Gorana Ivanisevica w 2001 roku to było wielkie wydarzenia .Także ostatni epicki finał Wimbledonu Nadal-Federer to było coś fantastycznego i zarazem French Open 08 tez był niesamowity .Pierwsze zwycięstwo Nadala w Sopocie 04 [bo bylem na tym meczu] he,he..To tylko kilka z wielkich momentów które przyszły mi w tej chwili do głowy...
Offline
Moderator
No więc, no właśnie, ekhem... no ta chwila jakby miała miejsce wczoraj. Na pewno jedna z tych najpiękniejszych; dwa tygodnie czekania na ten jeden mecz, po drodze potwornie ciężkie spotkania, chwile zwątpienia, czy Fed wytrzyma presję, aż wreszcie jest, udało się! Ten finał, który popisem umiejętności Rogera, nerwowa końcówka, radość po ostatniej piłce i piękna ceremonia - to wszystko zapamiętam na zawsze. Dziękuję Mistrzu.
Offline
Ojciec Chrzestny
07.06.2009
Chwila , która przebiła wszystkie dotychczasowe w moim kibicowskim życiu - fana tenisa. Roger wygrał RG - piszę to, ale na dobrą sprawę do mnie to jeszcze nie dotarło Oglądam kiedy tylko mogę ostatniego gema, ale mimo wszystko łapie się na tym, że automatycznie analizuję czy to prawda czy jakiś wspaniały sen
Dlaczego? Niby całe życie na to czekałem, ale z każdym rokiem traciłem nadzieję i gdy wydawało się, że to się nie stanie nagle takie coś Nie potrafię tego opisać, może kiedyś zdołam. Najpierw muszę NAPRAWDĘ w to uwierzyć
Hymn szwajcarski w tle - Roger z Pucharem i łzami w oczach. Warto mieć marzenia.
Offline
User
Rod wygrywa USO 03 co rusz oglądam tamtą powtórkę I wywalczenie finału Wimbla (pierwszego finału od 2006) Widziałem te oczy Roda i aż mi się łezka zakręciła w oku.
Offline