* mtenis.pun.pl - forum tenisowe, Tenis ATP

mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP

Ogłoszenie

Forum zostało przeniesione na adres: www.mtenis.com.pl

#81 18-11-2010 13:39:44

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Bohaterki sezonu WTA: Wiera Zwonariowa i Samantha Stosur

Finalistki Wielkiego Szlema Wiera Zwonariowa i Samantha Stosur to kolejne bohaterki sezonu 2010. Rosjanka grała w finale Wimbledonu i US Open, a sezon kończy jako wiceliderka rankingu WTA. Australijka doszła do finału Roland Garros i zadebiutowała w Top 10 kobiecych rozgrywek.

Zwonariowa w All England Club w drodze do pierwszego w karierze wielkoszlemowego finału odprawiła Kim Clijsters, a przegrała jedynie z królową Wimbledonu Sereną Williams. Na Flushing Meadows prezentując niezwykle dojrzały taktycznie tenis odprawiła Karolinę Woźniacką i jedynie Clijsters była dla niej zaporą nie do przejścia. Zwonariowa w tym sezonie wystąpiła w sumie w sześciu finałach zdobywając jeden tytuł (Pattaya). Zawodniczka z Moskwy jako piąta w historii Rosjanka osiągnęła pozycję numer dwa w rankingu WTA (po Anastazji Myskinie, Marii Szarapowej, Swietłanie Kuzniecowej i Dinarze Safinie).

Stosur drugi rok z rzędu najlepiej zaprezentowała się na kortach ziemnych. Po ubiegłorocznym półfinale w Roland Garros poprawiła się o jeszcze jedną rundę osiągając swój pierwszy wielkoszlemowy finał. Po drodze wyeliminowała Justine Henin, ówczesną liderkę rankingu WTA Serenę Williams i notowaną na czwartym miejscu Jelenę Janković. Przegrała jedynie z rozgrywającą życiowy turniej Francescą Schiavone. Zawodniczka z Gold Coast na kortach ziemnych zaliczyła w tym sezonie trzy finały zdobywając tytuł w Charleston. W marcu zadebiutowała w czołowej 10 rankingu WTA i utrzymała w niej miejsce do końca sezonu.

Stosur przez lata osiągała znakomite wyniki w deblu (czterokrotna triumfatorka Wielkiego Szlema i dwukrotna Mistrzostw WTA), ale w grze pojedynczej błysnęła dopiero w ubiegłym sezonie, gdy doszła do półfinału Roland Garros i w Osace zdobyła swój pierwszy tytuł. Jak przystało na świetną deblistką znakomita w grze przy siatce, bardzo dobrze wyszkolona technicznie, ale do tego silna fizycznie, operująca jednym z najlepszych serwisów w kobiecych rozgrywkach. Forhendowym top-spinem doprowadzała do rozpaczy wiele rywalek, do tego bekhendowy slajs, oburęczny bekhend i mamy zawodniczkę niemal kompletną. Jest jednak mała rysa, którą jest nie najmocniejsza psychika, przez co w tych najważniejszych momentach sparaliżowana Samantha popełnia niewyobrażalną ilość niewymuszonych błędów, tak jak chociażby w finale Roland Garros.

Przypadek Zwonariowej pokazuje, że nad psychiką można pracować i przejść nadzwyczajną metamorfozę. Z płaczącej Wiery Rosjanka przeobraziła się w twardą kobietę, która potrafi zmienić losy źle się dla niej układającego meczu. W tym sezonie wygrała cztery spotkania, w których przegrała I seta. Akurat wielkoszlemowe finały zupełnie jej nie wyszły, ale w zdecydowanej większości spotkań widzieliśmy Wierę dojrzałą, konsekwentną, świetnie czytającą grę i będącą o jeden krok przed rywalką. Widzieliśmy Wierę prezentującą swoje największe walory, czyli mocne, płaskie piłki i niezwykle pewny oburęczny bekhend. Pomyśleć, że swoje największe sukcesy osiągnęła pod kierunkiem trenera - byłego modela Siergieja Demekina, który wydobył z niej potężną dawkę pozytywnej energii i potrafił ją okiełznać. Jak widać nie zawsze potrzebny jest doświadczony trener, który z nie jednego pieca chleb jadł.

Francesca Schiavone może być inspiracją dla tych dwóch tenisistek, które w swojej karierze zmagały się z przeróżnymi urazami. Marzenie o wielkoszlemowym triumfie jest możliwe do spełnienia w każdym momencie. Rosjankę i Australijkę łączy upór w pokonywaniu przeciwności losu, pasja, chęć samodoskonalenia się i wyciąganie wniosków z popełnianych błędów. Obie doświadczyły już gry w wielkoszlemowym finale, Wiera nawet w dwóch i po zregenerowaniu sił przystąpią z jeszcze większą motywacją do działania marząc o wielkoszlemowym triumfie. Zwonariowa może jest mniej utalentowana, ale uporem i determinacją dorównuje Stosur. Obie mają po 26 lat i obu tak niewiele brakuje do tenisowej wielkości. Tenisistki bardzo dobre od genialnych dzieli cienka granica tak trudna do przekroczenia. Czy Rosjance i Australijce uda się przez nią prześlizgnąć?

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ha-stosur/

Offline

 

#82 19-11-2010 09:34:13

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Bohaterki sezonu WTA: Francesca Schiavone i Kim Clijsters

Francesca Schiavone (WTA 7) i Kim Clijsters (WTA 3) to triumfatorki Wielkiego Szlema, które zapracowały sobie na miano bohaterem sezonu. Włoszka była najlepsza w Roland Garros, Belgijka po raz drugi z rzędu zwyciężyła w US Open.Schiavone Roland Garros wygrała w porywającym stylu. Grając nieszablonowy, ofensywny, dojrzały, znakomicie poukładany pod względem taktycznym tenis wygrała siedem spotkań w decydującym zwyciężając Samanthę Stosur. To był jeden z najpiękniej wywalczonych tytułów na paryskiej mączce w ostatnich latach. Schiavone przeszła do historii jako pierwsza kobieta z Włoch, która zdobyła wielkoszlemowy tytuł. Jest to czwarty wielkoszlemowy laur dla kraju z Półwyspu Apenińskiego (Nicola Pietrangeli - 1959, 1960, Adriano Panatta - 1976, obaj Roland Garros). Po paryskiej wiktorii Francesca została drugą w historii Włoszką, która trafiła do czołowej 10 rankingu WTA (wcześniej Flavia Pennetta).

Sympatyczna Frania, jak ją nazywają pozostałe tenisistki, w tym sezonie wygrała jeszcze turniej w Barcelonie oraz doszła do ćwierćfinału US Open. W wieku 30 lat po raz pierwszy w karierze wystąpiła w Mistrzostwach WTA wygrywając jedno spotkanie. Schiavone zbiera teraz owoce swojej cierpliwości i konsekwencji. Zanim w 2007 roku w Bad Gastein zdobyła pierwszy tytuł przegrała osiem finałów. W Paryżu po męczarniach w I rundzie z Reginą Kulikową do końca żadnej z pozostałych rywalek nie oddała seta. Na finał wyszła naładowana pozytywną energię, pewna swego. Wielu debiutantkom w wielkoszlemowym finale paraliżowało ręce i nogi (tak się stało z jej rywalką Stosur), ona była równie efektowna, błyskotliwa, taktycznie doskonała, jak we wcześniejszych spotkaniach. Tak efektownego debiutanckiego triumfu w Wielkim Szlemie dawno tenisowy świat nie widział. Zwieńczeniem sezonu był dla Schiavone drugi z rzędu, a w sumie trzeci triumf w Pucharze Federacji.

Historię współczesnego tenisa tworzy też powszechnie lubiana i szanowana Clijsters, która obroniła tytuł na Flushing Meadows jako pierwsza zawodniczka od czasu Venus Williams (2000-2001). Belgijce w drodze do finału po secie urwały Samantha Stosur i Venus Williams, a w decydującym meczu w niespełna godzinę rozbiła Wierę Zwonariową. W Nowym Jorku jest niepokonana już od 21 spotkań (po triumfie w 2005 roku rok później tytułu nie broniła z powodu kontuzji nadgarstka, a w maju 2007 roku zakończyła karierę). Kim w tym sezonie wygrała jeszcze turnieje w Brisbane, Miami i Cincinnati oraz Mistrzostwa WTA. W finale tej pierwszej imprezy pokonała Justine Henin po jednym z najlepszych spotkań w tym sezonie w kobiecych rozgrywkach.

Perfekcyjna w defensywie, świetna w kontrataku, skuteczna w szybkim ataku, imponująca doskonałą pracą nóg i przygotowaniem atletycznym, wykorzystująca najlepiej jak tylko można geometrię kortu Clijsters, a jej znakiem firmowym jest półszpagat i ślizganie się po korcie. Do tego żelazna konsekwencja i nadzwyczajna kontrola emocji. Czasami sprawia wrażenie twardej jak skała, choć praktycznie od początku kariery zdarzały się jej dziwne przestoje i zadziwiające wręcz błędy. Belgijka dzięki mocnej psychice wielokrotnie wychodziła z sytuacji niemal podbramkowych. Taka jest Clijsters na korcie. Poza nim jest ciepłą, serdeczną, zawsze uśmiechniętą, mogącą godzinami rozdawać autografy i dyskutować z kibicami kobietą. Wszystko to czyni z niej jedną z najpopularniejszych tenisistek. Wydarzeniem tego sezonu miał być powrót Justine Henin, tymczasem powroty mają to do siebie, że często odwracają sytuację. Tym razem to Clijsters jest na piedestale i jej bardziej utytułowana rodaczka musi się z tym pogodzić.

Schiavone to zupełnie inny typ tenisistki, przedstawicielka wymierającego pokolenia tenisistek świetnie czujących się w grze przy siatce. Błyskotliwość, inteligencja, spryt, odwaga w połączeniu z brawurą. To co najbardziej imponuje to doskonałe czytanie gry i błyskawiczne przechodzenie z defensywy do ataku. Czasami można odnieść wrażenie, że Frania wręcz unosi się nad powierzchnią kortu, tak szybko dociera do siatki, że nim rywalka zdoła się zorientować w zamyśle Włoszki ta zdąży skończyć piłkę efektownym wolejem. Długo musieliśmy czekać, by Francesca w jednym momencie połączyła efektowność ze skutecznością. W końcu jednak zobaczyliśmy porywający, wszechstronny, pełen finezji i taktycznego sprytu tenis. 30-letnia Schiavone, "babcia" jak ją nazywają, jest równie pogodna, szczera i życzliwie nastawiona do otoczenia, jak Clijsters. Jedna z najbardziej poważanych tenisistek w wieku zbliżającym ją do emerytury znalazła się w galerii wielkoszlemowych mistrzów. Niech to będzie inspiracja dla trochę od niej młodszych rywalek, które coraz mniej wierzą, że kiedykolwiek wzniosą do góry wielkoszlemowy puchar. Jeżeli jest pasja, a do tego cierpliwość i opanowanie to nigdy nie jest za późno, by znaleźć się na szczycie szczytów. Nikt nie potrafi się odbudować po serii bolesnych porażek tak szybko jak Schiavone. Do tego trzeba mieć silną wolę, maksymalną koncentrację, a przede wszystkim twardo stąpać po ziemi, zamiast odlatywać w kierunku gwiazd po kilku efektownych triumfach.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … clijsters/

Offline

 

#83 19-11-2010 21:34:58

 Serenity

User

4804501
Skąd: Zawoja
Zarejestrowany: 23-05-2009
Posty: 3753

Re: WTA - temat ogólny.

Top 5 sezonu WTA. Co mówią eksperci?

Tegoroczny sezon WTA już za nami. Czas więc na małe podsumowanie. Kto był najlepszy? Kto sprawił niespodziankę? Jak poczynania czołowych tenisistek oceniają eksperci?

To był... dziwny rok. Z jednej strony do głosu doszły młodsze zawodniczki, jak Karolina Woźniacka, czy Wiera Zwonariowa. Jednak z drugiej, nie potrafiły one wygrać żadnej najważniejszej imprezy. W turniejach wielkoszlemowych triumfowały doświadczone: Kim Clijsters, Francesca Schiavone i Serena Williams. Zresztą Amerykanka po raz kolejny potwierdziła, że kiedy jej się chce i zamiast koncentrować się na pokazach mody i na bieganiu po sklepach, stawia na tenis, to praktycznie nikt nie może jej powstrzymać.

Nie można również zapomnieć o kolejnej zawodniczce, która wróciła na kort po prawie dwuletniej przerwie. W ubiegłym roku Kim Clijsters, a w tym inna Belgijka Justine Henin, postanowiła pokazać, że wciąż stać ją na grę na najwyższym poziomie. I pokazała - wygrała turniej w Stuttgarcie i UNICEF Open w Holandii, a w swoim pierwszym turnieju po powrocie, dotarła do finału. Co więcej, zagrała w finale Austrlian Open, gdzie w trzech setach uległa Serenie Williams. Sezon musiała zakończyć przedwcześnie, gdy podczas Wimbledonu doznała kontuzji łokcia.

Był to również rok, w którym byłe liderki światowego rankingu grały w kratkę - mowa o Anie Ivanovic, Marii Szarapowej, czy borykającej się z masą problemów osobistych Jelenie Janković. Fatalnie spisywała się Swietłana Kuzniecowa, karierę postanowiła zakończyć Jelena Dementiewa.

Ale były także niespodzianki: oprócz Schiavone, po raz pierwszy do czołowej dziesiątki wskoczyła Australijka Samantha Stosur - niestety kosztem m.in. Agnieszki Radwańskiej. Więcej niż przyzwoicie grały m.in. Cwietana Pironkowa, Kaia Kanepi, czy 40-letnia Kimiko Date Krumm.

O pomoc w podsumowaniu sezonu 2010 poprosiliśmy komentatorów stacji Eurosport, Lecha Sidora i Karola Stopę. Oto najlepsza piątka - a w zasadzie siódemka - roku. Niebawem, zamieścimy również artykuł poświęcony największym rozczarowaniom kobiecego tenisa. Bądźcie czujni!

TOP 5 SEZONU 2010


1. Kim Clijsters i Serena Williams
Clijsters, która poprzedni sezon zakończyła na 18. pozycji, w sezonie 2010 znalazła się na 3. miejscu. Po raz drugi z rzędu triumfowała w US Open, a w finale mistrzostw WTA ograła idącą jak burza Karolinę Woźniacką. Momentami wręcz ośmieszała swoje rywalki. Niestety, również momentami, co było widać na ostatnim turnieju w roku, prezentowała formę treningową, co mimo wszystko nie przeszkadzało jej w odnoszeniu kolejnych zwycięstw. A Serena? Nie grała przez siedem miesięcy, a mimo to, zdołała wygrać Australian Open i Wimbledon. Gdyby nie kontuzje, zapewne nadal zajmowałaby pierwsze miejsce w rankingu.

Lech Sidor o Clijsters: Spełniona na korcie, spełniona w domu.

Lech Sidor o Williams: Nie ilość, lecz jakość. Grała parę razy, ale wygrała to, co najważniejsze.

Karol Stopa o Clijsters i Williams : Ta sama cecha wspólna - pojawiały się rzadko, ale jak już ,to były bardzo skuteczne. Potrafiły wygrywać z największymi i potrafiły wygrywać najważniejsze imprezy. Ich pozycja na tej liście jest poza wszelką dyskusją. Biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką pojawiały się na korcie, są to rewelacyjne wyniki.


2. Karolina Woźniacka
To miał być dla niej przełomowy sezon. I w pewnym sensie był - wykorzystała uraz Sereny Williams i wskoczyła na pierwsze miejsce rankingu WTA. Trzeba przyznać, że momentami prezentowała się znakomicie - siłą i przygotowaniem fizycznym, nie dawała szans rywalkom. Niestety, nie zdołała wygrać żadnego turnieju wielkoszlemowego. Ba, nie powtórzyła nawet swojego osiągnięcia sprzed roku i nie dotarła do finału (US Open). Mimo wszystko, na pozostałych imprezach, w większości przypadków - błyszczała.

Lech Sidor: Mały talent do tenisa, wielki talent do pracy.

Karol Stopa : Premia za ogólną solidność, poprawę skuteczności w pojedynkach, może nie najważniejszych, ale w tych, od których się turnieje rozpoczynają. Nie schodziła poniżej pewnej, bardzo wysokiej średniej, ale nie błyszcza w meczach z największymi. To jak na liderkę cyklu, trochę za mało. Ogromna poprawa strony fizycznej i coraz większa dojrzałość zawodnicza. Mając proste środki, gra coraz lepiej.


3. Francesca Schiavone
Jej zwycięstwo w turnieju im. Rollanda Garrosa, było jedną z największych niespodzianek roku. Przez cały sezon grała równo i bez większych wpadek - może z wyjątkiem porażki w drugiej rundzie turnieju w Stambule, gdzie przegrała z przyszywaną Brytyjką Eleną Baltachą. Doszła do ćwierćfinału US Open i do czwartej rundy Australian Open. Przy okazji pobiła mały rekord - jest drugą włoską zawodniczką po Flavii Pennetcie, która awansowała do pierwszej "10", ale pierwszą, która zajęła wyższe miejsce w rankingu niż 10.

Lech Sidor: Bardziej rozpoznawalna na kortach niż Ferrari na parkingu (Paryż 2010).

Karol Stopa : Należy jej się wysoka pozycja, za niezwykle urokliwy finał RG. Nie przypominam sobie zawodniczki, która będąc tak zaawansowaną wiekowo i debiutującą w finale, grałaby tak, jakby była w jakimś stanie odurzenia. Schiavone grała jakby była w transie. Wpadła w ten trans w najważniejszym meczu swojego życia. Później kilka razy pokazała, że to nie był czysty przypadek, ale mimo wszystko nie była w stanie powtórzyć tego wielkiego występu.


4. Wiera Zwonariowa
Dwukrotnie dotarła do finału w imprezach wielkoszlemowych (Wimbledon i US Open), osiągnęła również czwartą rundę Australian Open. Nie da się jednak ukryć, że awans na drugie miejsce w rankingu - podobnie jak Woźniacka - zawdzięcza przede wszystkim kontuzjom sióstr Williams. Wygrała tylko jeden, drugorzędny turniej - w Pattaya City (pula nagród 220 tys. dolarów) w lutym. Za rok zapewne wypadnie poza pierwszą piątkę.

Lech Sidor: Kto szuka ten znajduje (trener, opiekun, przyjaciel...?)

Karol Stopa : Niestety, ona symbolizuje całe kobiece rozgrywki. Poprawny tenis, regularność, ale niesłychanie proste środki gry, coś podobnego do tego, co pokazuje Woźniacka. Obawiam się, że kobiece rozgrywki coraz mocniej idą w tę stronę - coraz więcej jest zawodniczek ubogich technicznie, ale czekających na błędy. Zwonariowa w swojej grze potrafi więcej niż Woźniacka, odważniej chodzi do siatki, ale nie da się zapomnieć, że przez wszystkie lata była najsłabszą z grupy Rosjanek i dopiero, kiedy jej koleżanki obniżyły loty lub zakończyły kariery, przyszedł jej czas. Równa, ale przeciętna zawodniczka.


5. Zarina Diyas, Kimiko Date Krumm
Pierwsza sprawiła dużą niespodziankę, a drugą można nazwać... ponownym odkryciem. Pochodząca z Kazachstanu Diyas, świetnie spisała się w kwalifikacjach do turnieju Kremlin Cup w Moskwie. A później? Wpierw ograła Giselę Dulko, a w drugiej rundzie w 59 minut rozgromiła Jelenę Janković 6:1, 6:2.
Z kolei Kimiko Date Krumm, która powróciła na kort w 2008 r. po aż 12 (!!) latach przerwy, obecnie plasuje się na 46. miejscu w rankingu WTA. Maria Szarapowa, Daniela Hantuchova, Samantha Stosur, Shahar Peer, Na Li - to tylko kilka wielkich nazwisk, z którymi 40-letnia Japonka zwyciężała. Na szczęście, nie ma zamiaru kończyć kariery.

Lech Sidor o Diyas: Więcej zawodniczek takich jak Diyas, więcej radości przed telewizorem.

Lech Sidor o Krumm: Dobrze, że na korcie nie walczy się mieczami samurajskimi - bo mogłaby zostać sama.

Karol Stopa o Diyas: Za Zariną Diyas przemawia tylko wiek. To nie jest jeszcze zawodniczka, o której można mówić, jako o odkryciu sezonu. To zawodniczka jednego spotkania, wygranego z tenisistką, która miała mnóstwo chorób i innych nieszczęść. Trzeba poczekać. Skończyła się bajka o tenisowych kopciuszkach, o młodych gwiazdkach, które zaczynają błyszczeć i wchodzą na czoło rankingu. To się już nie powtórzy, bo poziom bardzo się podniósł. Będę ją bardzo ostrożnie obserwował, ale jestem lekko sceptyczny. Przeciętnie odbijająca, regularna, ale to może być błysk tylko w jednym turnieju.

Karol Stopa o Krumm: To symbol epoki, która już dawno odeszła. Gra w stylu, którego już nigdzie nie można zobaczyć: bloki, przestawienia, świetnie się porusza i w wieku 40 lat rewelacyjnie się spisuje. To również pokazuje, że teraz tenis jest ubogi - jak pojawia się koleżanka, która inaczej odbija piłkę od innych zawodniczek, to jest problem. Dokładnie na tym samym patencie wyjechała do góry Agnieszka Radwańska - mimo różnicy wieku, sposób zaskakiwania jest dokładnie ten sam. Rywalki Kimiko mają tak ubogi repertuar, że zanim znajdą receptę, to przegrywają. To wspaniała postać. Czasem pojawią się dyskusje, czy dawne gwiazdy błyszczałyby w pojedynkach z dzisiejszymi gwiazdami. Jak się okazuje, nie tylko by błyszczały, ale wygrywałyby. Może są gorsze fizycznie, ale na pewno lepsze technicznie.

http://www.eurosport.pl/tenis/wta-tour/ … tory.shtml

Offline

 

#84 19-11-2010 21:42:30

 COA

Last hit for Wimby

Zarejestrowany: 30-08-2008
Posty: 2281
Ulubiony zawodnik: Andy Roddick

Re: WTA - temat ogólny.

Ależ Leszek się rozwinął


MTT GOAT (2xWimbledon, US Open, 7 innych, w tym Miami i Queens)

Come on Andy!

Offline

 

#85 20-11-2010 22:22:12

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Bohaterki sezonu WTA: Serena Williams

Serena Williams w sezonie 2010 wystąpiła tylko w sześciu turniejach i zdobyła dwa wielkoszlemowe tytuły (Australian Open, Wimbledon). Amerykanka, nasza ostatnia bohaterka sezonu, po raz kolejny zrobiła swoje udowadniając, że gdy tylko gra jest ciągle najlepsza.

Dla wielkiej wojowniczki z Palm Beach Gardens był to 13. sezon w zawodowym tenisie, tylko pięć z nich kończyła bez wielkoszlemowej zdobyczy, a po raz ostatni w naznaczonym kontuzjami 2006 roku. Koniec kariery słynnej Amerykanki jest coraz bliższy, choć ma ona dopiero 29 lat. Niektórzy chcieli by, aby już odeszła. Na wygrywała co jej, niech teraz da pozdobywać tytuły innym tenisistkom. Tylko po co ma kończyć karierę, gdy widzi że cały czas jest w stanie skutecznie rywalizować z całą plejadą młodych tenisistek? Po co ma odchodzić, skoro jej wielkoszlemowy dorobek nie musi się zamknąć na 13 tytułach?

Williams w tym sezonie poza wygraniem Australian Open i Wimbledonu (po zwycięstwie w All England Club pauzowała do końca sezonu z powodu kontuzji stopy) zaliczyła finał w Sydney, półfinał w Rzymie oraz ćwierćfinał Roland Garros i tylko raz odpadła przed ćwierćfinałem (III runda w Madrycie).

Serena nie jest łatwą tenisistką w odbierze. Jeśli chodzi o pasję, determinację, hart ducha i podejście do gry może być wzorem dla wszystkich adeptów tenisa. Gdy Amerykanka stawia się na starcie imprezy to zrobi wszystko, by ją wygrać. Jest jak walec, który z przerażającą siłą wgniata wszystko dookoła w ziemię. Ona w taki sposób niszczy swoje rywalki nie dając im chwili wytchnienia. Siłą serwisu, potężnym forhendem, fenomenalnym oburęcznym bekhendem i bardzo solidnym wolejem na ogół wybija młodszym tenisistkom z głowy marzenia o pokonaniu jej, ba o nawiązaniu z nią równorzędnej walki. Serena powszechnie uważana jest za zawodniczkę niesłychanie ofensywną ze względu na agresywny styl gry, ale w błędzie są ci, którzy uważają, że defensywa to pięta achillesowa Amerykanki. Młodsza z sióstr Williams, gdy już zostanie przyparta do muru niesłychanie się broni. Co ważne gra Sereny to nie tylko polowanie na kończące uderzenia wzdłuż linii, ale również niesłychanie ciasne krosy, które bardzo często przynoszą jej bezpośrednie punkty. Ludzie, którzy uważają, że gra Williams to tylko siła są w oczywistym błędzie. By grać tak ryzykowny tenis jak ona potrzeba wręcz perfekcji w każdym elemencie, czyli świetnej techniki. Serena ją ma, a do tego ma niesłychany charakter i nie płacze na korcie gdy wiatr krzywo zawieje czy nóżka ją zaboli.

Wielu kibiców, ale również komentatorów irytuje lekceważące podejście Sereny do rywalek oraz omijanie wielu turniejów i tłumaczenie tych nieobecności tajemniczymi kontuzjami. Nie zawsze tak oczywiście jest, niekiedy faktycznie dopada ją poważny uraz, ale chyba coś jest na rzeczy i czasami Amerykanka po prostu chce sobie zrobić dłuższą przerwę. Ta wyższość szczególnie niemile jest postrzegana w Polsce, bo dotyczy lekceważących wypowiedzi Sereny odnośnie Karoliny Woźniackiej, ale wcześniej przecież tak samo odnosiła się do Jeleny Janković i Dinary Safiny. Póki co Williams ma prawo patrzeć na Karolinę z góry. Dunka niech swoją postawą na korcie udowodni, że Amerykanka nie jest nieomylna. Tylko niech to robi szybko, póki Serena jest jeszcze w grze.

Serena jest jedną z najbardziej wyrazistych postaci współczesnego tenisa, ona buduje atmosferę, ściąga ludzi na trybuny, jest gwarancją spektakularnych akcji wprawiających widzów w stan wrzenia. Od początku swojej kariery wywoływała ogromne emocje fantastyczną postawą na korcie i ekstrawagancją poza nim i póki nie widzi godnej następczyni nie musi schodzić ze sceny. Tym bardziej, że ciągle może odejść niepokonana, czyli po zdobyciu jeszcze kilku wielkoszlemowych tytułów, choć z uwagi na ograniczoną liczbę startów niekoniecznie jako numer jeden rozgrywek.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … -williams/

Offline

 

#86 22-11-2010 10:52:18

 Joao

Buntownik z wyboru

Zarejestrowany: 31-03-2010
Posty: 1600
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: WTA - temat ogólny.

Nie wolno wątpić w Justine!

Sezon 2010 miał być wielkim powrotem Justine Henin. Trudno jednoznacznie ocenić postawę Belgijki. Finał Australian Open wskazywał, że po odpoczynku szybko powróci dawna twarda jak skała Justine, potem szyki pokrzyżowały jej kontuzje. Nie radzę w nią jednak wątpić, bo ta gorzka pigułka tylko ją zmotywuje do jeszcze cięższej pracy. A poza tym jak można po jednym sezonie jej powrót oceniać jako porażkę, przecież ona z nie takich opresji wychodziła.Kiedy w pierwszym starcie po 1,5 rocznej nieobecności w Brisbane osiągnęła finał wydawało się, że to tylko kwestia czasu, gdy filigranowa Belgijka znowu będzie czarować na światowych kortach. Przegrała po niesamowitym dreszczowcu z Kim Clijsters. Potem doszła do finału Australian Open przegrywając jedynie z Sereną Williams. Wszystko zdawało się zmierzać w dobrym kierunku. Widzieliśmy nową Justine, jeszcze bardziej agresywną, z równie piorunującym jak kiedyś bekhendem, ale z lepszym forhendem, lepiej radzącą sobie w grze przy siatce.

Jej kolejny udany start to półfinał w Miami i porażka z Clijsters po kolejnym gigantycznym widowisku. Wreszcie w kwietniu w Stuttgarcie Henin zdobyła swój pierwszy od 2008 roku tytuł i tuż przed Roland Garros jej gra
się załamała. W Madrycie w I rundzie przegrała z mającą tydzień konia Aravane Rezaï, a potem w swoim królestwie na Roland Garrros, gdzie triumfowała w 2003 roku i w latach 2005-2007, w 1/8 finału pokonała ją Samantha Stosur. To najgorszy wynik Belgijki na paryskiej mączce od 2004 roku, gdy odpadła w II rundzie. Przed Wimbledonem, który tak bardzo chciała wygrać, zdobyła tytuł w 's-Hertogenbosch. W All England Club w 1/8 finału los zetknął ją z Clijsters i znowu górą była jej rodaczka.

Na tym kończą się tegoroczne dokonania Henin, która później pauzowała do końca sezonu z powodu kontuzji prawego łokcia. I można zadać pytanie: po co ci to Justine było? Po co ci był potrzebny ten powrót? Nie lepiej było pozostać pierwszą liderką kobiecych rozgrywek, która zakończyła karierę? Te argumenty można jednak bardzo łatwo obalić. Dwa finały w pierwszych startach po powrocie to nic? Przecież wygrała dwa turnieje, fakt nieduże, ale powiększyła swoją kolekcję trofeów. W swoim paryskim królestwie poniosła pierwszą od 2004 roku porażkę, ale tak naprawdę powiedzieć, że ten powrót był katastrofą to wielkie nadużycie.

Justine wiedziała, że nie będzie łatwo. Tonowała nastroje nawet po finale Australian Open mówiąc, że forma ma przyjść dopiero na Wimbledon. I nie dowiemy się czy tak faktycznie by się nie stało, gdyby nie dopadły ją problemy natury zdrowotnej. Na powrót Henin wszyscy czekaliśmy z ogromną niecierpliwością, z wielkimi oczekiwaniami. Nie był to powrót z przytupem, tak jak w przypadku Clijsters, ale wielkiej tragedii też nie było. Można powiedzieć pierwsze koty za płoty, nie każdy powrót może być tak efektowny, jak w przypadku Clijsters. Widocznie taka wirtuozerka, jak Justine potrzebuje więcej czasu.

Jestem pełen nadziei, że Justine będzie jeszcze trząść kobiecymi rozgrywkami. Mam dziwne przekonanie graniczące z pewnością, że dopiero w sezonie 2011 filigranowa Belgijka pokaże swoje prawdziwie wielkie oblicze dawnej kilerki niszczącej kolejne rywalki. Nie po to wróciła, by po pierwszym oblanym teście
się poddać.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … w-justine/


Człowiek, jak każda małpa, jest zwierzęciem społecznym, a społeczeństwo rządzi się kumoterstwem, nepotyzmem, lewizną i plotkarstwem, uznając je za podstawowe normy postępowania etycznego. (Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon)

Offline

 

#87 01-12-2010 23:16:08

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: WTA - temat ogólny.

Clijsters tenisistką roku

Drugi raz w karierze, ponownie po pięciu latach, Kim Clijsters została wybrana przez tenisowe media najlepszą zawodniczką roku. Belgijka w pierwszym pełnym sezonie po powrocie do tenisa wygrała US Open, Mistrzostwa WTA i trzy inne turnieje.

Clijsters została ponadto uhonorowana przez koleżanki za zaangażowanie w pomoc innym tenisistkom.

Odkrycie roku to Czeszka Petra Kvitová, półfinalistka Wimbledonu.

Powrót roku dla Justine Henin, ex liderki rankingu, która nie sięgnęła na początek swojej drugiej kariery po wielkoszlemowy tytuł (choć była w finale Australian Open), ale zapowiada nadejście lepszych czasów w roku 2011.

Najlepszym deblem sezonu wybrano Argentynkę Giselę Dulko i Włoszkę Flavię Pennettę, mistrzynie Masters i liderki rankingu.

Nagroda za sportową postawę im. Karen Krantzcke dla Jeleny Dementiewej (wcześniej odebrała ją w 2008 roku), która zaszokowała tenisowy świat zakończeniem kariery.

Do Marii Szarapowej oprócz nagrody dla ulubionej tenisistki fanów wędruje także ta dla humanitarystki roku. Powód: jej funkcja Ambasadora Dobrej Woli ONZ, z którą gościła w tym roku w Czernobylu.

Ulubionym turniejem zawodniczek jest Stuttgart (ranga Premier) i Pattaya City (ranga International).

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … stka-roku/

Offline

 

#88 10-12-2010 22:31:53

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Henin i Clijsters mogą utworzyć debel podczas igrzysk w Londynie

Dwie najwybitniejsze tenisistki, jakie wydała Belgia, wielkie rywalki na korcie, na pewno nie wielkie przyjaciółki poza kortem. Kim Clijsters i Justine Henin przyznały, że podczas igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku mogą zagrać wspólnie w deblu.

- Jest wielka ochota, by tam być - powiedziała Henin podczas wspólnej z Clijsters konferencji prasowej przed towarzyskim meczem w Antwerpii. - Otwarta droga, by o tym pomyśleć - dodała. Opinia Clijsters: - Miło byłoby odejść w taki sposób.

27-letnia Clijsters mówi o odejściu, bo sezon 2012 będzie prawdopodobnie jej ostatnim w karierze. Także o rok starsza Henin mówiła o tej dacie w perspektywie londyńskich igrzysk, gdzie na trawiastych kortach Wimbledonu chce sięgnąć po złoto w singlu.

Francuskojęzyczna Henin (siedem wielkoszlemowych tytułów) i niderlandzkojęzyczna Clijsters (trzykrotna mistrzyni US Open) dały się namówić do wspólnego występu w decydującej grze w ćwierćfinale Pucharu Federacji 2006, kiedy jednak uległy 6:7, 5:7 Rosjankom Kirilenko i Safinie.

Zarówno Henin, jak i Clijsters mają wystąpić 5 i 6 lutego w Antwerpii w meczu Pucharu Federacji ze Stanami Zjednoczonymi. Belgijski dream team ostatni raz grał w tym samym meczu właśnie w 2006 roku w Liège.

W pokazówce w Antwerpii (GDF SUEZ Diamond Games) Clijsters pokonała Henin 6:1, 3:6, 10-5. - Oczywiście, nie jestem gotowana fizycznie na sto procent, ale biorąc pod uwagę to, po czym wracam, jestem szczęśliwa - powiedziała Juju, która straciła większość część pierwszego sezonu swojej "drugiej" kariery z powodu kontuzji łokcia. Bilans meczów oficjalnych między paniami: 13-12 dla Kim, która triumfowała także w trzech pojedynkach w 2010 roku.

Obie grają tuż po Nowym Roku. 1 stycznia dla Henin zaczyna się Puchar Hopmana w Perth (będzie w parze z Rubenem Bemelmansem), a dla Clijsters pokazówka Hua Hin Centennial Invitation w Tajlandii.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … sk-w-lond/

Offline

 

#89 13-12-2010 16:45:41

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: WTA - temat ogólny.

http://c0013574.cdn1.cloudfiles.rackspacecloud.com/x2_3b7c707

Serena na treningu.

Offline

 

#90 13-12-2010 21:06:54

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Radwańska wciąż trenuje na stojąco

Może zabraknąć polskich tenisistek w singlu w wielkoszlemowym turnieju Australian Open (17-29 stycznia) na twardych kortach w Melbourne Park. Start Agnieszki Radwańskiej będzie zależał od postępów leczenia, a w eliminacjach zagra jej młodsza siostra Urszula.

- Agnieszka już prawie trzeci tydzień trenuje na korcie stojąc, bo o bieganiu wciąż nie ma mowy. Ale jest postęp, bo już nie odbija piłek siedząc na krześle, tylko na stojąco, albo czasem podpiera tylko nogę o krzesło. Jest też ogólnorozwojówka, oczywiście bez obciążania nogi. Przygotowania więc trwają na dobre, a kiedy Isia będzie mogła trenować normalnie i grać zobaczymy - powiedział PAP ojciec i trener krakowskich tenisistek Robert Radwański.

- Niestety wciąż nie jest tak dobrze, jakbyśmy sobie tego życzyli, bo stopa trochę spuchła i czasem boli, ale jesteśmy dobrej myśli, choć nie snujemy żadnych konkretnych planów. Ćwiczymy w każdym możliwym obecnie zakresie po to, żeby Agnieszka mogła normalnie wskoczyć w rytm ćwiczeń i gry, kiedy już będzie mogła biegać. Gramy raz dziennie i można powiedzieć, że ręka hula, i to całkiem nieźle, a na resztę przyjdzie czas, musimy cierpliwie czekać - dodał.

Już 5 stycznia wszyscy udadzą się do Melbourne, gdzie eliminacje singla ruszą tydzień później.

- W tej chwili wszystko jest sprawą otwartą, ale Agnieszka pojedzie z nami do Melbourne. Ewentualną decyzję o jej starcie w Australian Open podejmiemy dopiero w ostatniej chwili, już na miejscu. Jeśli Isia będzie w stanie zagrać kilka meczów na pełnych obrotach, to pewnie zagra. Jeśli jednak wciąż będzie coś nie tak, to raczej nie zaryzykujemy. To musi być przemyślana decyzja, bo w razie niepowodzenia i kolejnej przerwy w grze, nie można będzie liczyć na "zamrożony ranking" - powiedział PAP Radwański.

Tenisistki, które w wyniku problemów zdrowotnych nie grają przez co najmniej sześć miesięcy, mogą skorzystać z rankingu zamrożonego na pozycji sprzed kontuzji. Przysługuje on w ośmiu wybranych przez nie imprezach w ciągu dwóch lat od powrotu. Jednak wznowienie gry przez upływem pół roku odbiera ten przywilej. Agnieszka Radwańska zakończyła przedwcześnie sezon na początku października, a w listopadzie przeszła operację lewej stopy wymuszoną przeciążeniowym złamaniem kości dużego palca. Z urazem tym grała w sierpniu i we wrześniu w USA.

- Przerabialiśmy to wszystko w przypadku Uli i chyba dość rozsądnie planowaliśmy jej starty po powrocie. Zagrała kilka ciężkich meczów z dobrymi rywalkami, a później występowała głównie w turniejach ITF, choć naprawdę mocno obsadzonych. To wzmocniło ją psychicznie i chyba powoli wszystko się zaczyna dobrze układać. Poza tym może jeszcze trzy razy zagrać ze specjalnym rankingiem. Na razie zostawimy sobie to na duże turnieje, jak choćby w Indian Wells czy Miami - powiedział Radwański.

W ostatnich sezonach w Australian Open, w singlu, grały najczęściej dwie Polki. Oprócz Agnieszki Radwańskiej, albo Urszula czy Marta Domachowska. Tym razem jednak będzie inaczej.

- Rozmawiałem ostatnio z Pawłem Motylewskim, który trenuje teraz Domachowską i z tego, co mówił wynika, że Marta nie planuje startu w eliminacjach w Melbourne. Do Australii nie wybiera się też Magda Linette, więc polska reprezentacja wśród pań nie będzie zbyt liczna. Ograniczy się praktycznie do Urszuli oraz deblistek Klaudii Jans i Alicji Rosolskiej - powiedział PAP szef wyszkolenia w Polskim Związku Tenisowym Wojciech Andrzejewski.

- Na razie jeszcze to nie jest pewne, ale być może Ula zagra w Australian Open w deblu. Oczywiście, jeśli znajdzie partnerkę, z którą razem zakwalifikują się do turnieju na podstawie rankingu. Na razie nie mówię, że tak będzie na pewno, ale jest spora szansa. Na razie rozmowy trwają, a w tym tygodniu Ula jedzie do Pragi, gdzie będzie grała w finałowym turnieju ligowych rozgrywek. W składzie praskiej NK Neride zastąpi kontuzjowaną siostrę. To praktycznie jedyna jej szansa na oficjalne mecze w przerwie zimowej, więc skorzystamy z niej - dodał Radwański.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … a-stojaco/

Offline

 

#91 19-12-2010 11:54:08

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: WTA - temat ogólny.

WTA - My players of the year

http://l.yimg.com/i/i/eu/sp/epta27.jpg

http://l.yimg.com/i/util/anysize/376,http%3A%2F%2Fa323.yahoofs.com%2Fymg%2Fsimon_reed__1%2Fsimon_reed-49453948-1292409505.jpg%3Fymh6iPEDaIDH0kfl?v=2

Francesca Schiavone


For me, the woman of the year has to be Francesca Schiavone.

She's a fabulous character, and my lasting memory of the 2010 WTA season will be her triumph at Roland Garros - one of the most uplifting occasions I've ever witnessed as a tennis commentator.

Sure, there were some mitigating circumstances - Sam Stosur did a lot of the legwork knocking out the top players on her way to the final, before underperforming on the day - but Schiavone executed her game-plan to perfection.

She's always been a battler, and has always worn her heart on her sleeve, but in her first Grand Slam singles final she attacked the game in a way she hadn't done before. Her personality just won through.

It was a courageous, magnificent win, and my highlight of the year.

Serena Williams


Schiavone may well have given me my highlight, but there can be no doubt that Serena Williams was the best player in the world last year.

Even when she was in moderate form, she was still too good for anyone else.

Okay, she was never likely to win Roland Garros, but pretty much every other tournament was hers to win or lose - her contenders just picked up the pieces.

That's why it's particularly galling that she hasn't picked up a racquet since Wimbledon.

I was please to see Kim Clijsters defend her US Open title, but I'm absolutely sure that it would have been Serena's had she played.

On form, no-one can compete with her - she's been the best player in the world for the last decade - but it's going to be interesting to see what happens when she returns from her injury next year.

Throughout her career she's shown an extraordinary ability to hit top form with minimal preparation but, at 29 years old, she could struggle to come back - and foot injuries are the worst as she won't be able to practice until she's fully fit.

It may well be that we've seen the best of Serena Williams, but I'll enjoy watching her prove me wrong next year.

Caroline Wozniacki


I've picked Wozniacki for one of my players of the year because she's had so much negative press for being world number one without winning a Grand Slam.

I've said it before, but I think she absolutely deserves her number one ranking, there's absolutely no doubt in my mind that she's earned it.

I don't think she's the best player in the world - for the record, I'd say she's third of fourth - but she's played in enough tournaments, and either won them, or done very well in them, to earn the most points under the current system.

The figures don't lie, and she makes my list for what she's achieved this year.

I would like to see her win a Grand Slam, and I definitely think she's got one or two in her over the next couple of years. She'll certainly be tough to beat in the Australian Open.

Ana Ivanovic


The most uplifting story of the year - after Schiavone's French Open triumph - was the late return of Ana ivanovic

For me she's one of five players who can win the Australian Open - despite being ranked 17th in the world at the moment.

She looked fabulous in every way by the end of the year - largely thanks to her coach Heinz Guntag.

She's always been able to hit the ball hard but, with Heinz, she's added real nous to her game.

The combination of brutal hitting on both wings and, seemingly, a much more stable approach to the game, will make her some package going into next year.

The problem Ana faces now is the fallout from her split with Gunthardt right at the end of the year, which was certainly untimely - everything was clicking and she looked dangerous.

However, if she can maintain her momentum, despite the change in personnel, there's no doubt that she'll be a top-five player again.

If Clijsters doesn't perform when the Australian Open gets underway in January, Ivanovic will have a real chance to claim her second Grand Slam title.

http://uk.eurosport.yahoo.com/tennis/si … icle/5269/

Offline

 

#92 19-12-2010 12:05:45

Davioz

User

Zarejestrowany: 10-04-2010
Posty: 232

Re: WTA - temat ogólny.

Ivanović?! Dajcie spokój...

Offline

 

#93 20-12-2010 13:53:16

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

Najlepsze mecze minionego sezonu wg Sportowych Faktów:
http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … zonu-w-ro/

Offline

 

#94 29-12-2010 09:49:03

 Sempere

User

Zarejestrowany: 28-04-2010
Posty: 1139

Re: WTA - temat ogólny.

WTA: Objawienia sezonu 2010

Do miana objawień sezonu 2010 zaliczyć należy Simonę Halep, Bojanę Jovanovski, Johannę Larsson, Anastasiję Sevastovą, Julię Görges i Petrę Kvitovą.

Simona Halep

Rumunka, która 27 września skończyła 19 lat, w kwietniu pokazała się w Marbelli, gdzie jako kwalifikantka doszła do ćwierćfinału pokonując po drodze bardziej znaną rodaczkę Soranę Cirsteę. W Fes poszło jej jeszcze lepiej, po ponownym przebiciu się przez eliminacje odprawiła m.in. Patty Schnyder i dopiero w finale przegrała z Ivetą Benešovą. Podczas Roland Garros tenisistka z Constanty zaliczyła swój wielkoszlemowy debiut. Po przejściu kwalifikacji przegrała z późniejszą finalistką Samanthą Stosur w I secie tocząc z Australijką bardzo wyrównaną walkę. W czerwcu wystąpiła w US Open już na podstawie rankingu i była o krok od wyeliminowania Jeleny Janković. Przegrała w trzech zaciętych setach (przy 5:4 w III secie Rumunka serwowała na mecz). W końcówce sezonu Halep zaliczyła jeszcze finał mocno obsadzonego turnieju ITF w belgijskim Torhout pokonując wyżej notowane Elenę Baltachę i Timeę Bacsinszky, a przegrywając ze zdecydowaną faworytką imprezy Yaniną Wickmayer. Bardzo agresywna, ale potrafiąca też spokojnie punktować rywalki, świetnie czytająca grę, wszechstronna, posiadająca dobry serwis, poukładana pod względem taktycznym mistrzyni juniorskiego Roland Garros 2008 w ciągu 12. miesięcy awansowała z 210. miejsca do czołowej 100. W listopadzie znalazła się na najwyższym w karierze 80. miejscu, a sezon ukończyła na 84. pozycji.

Bojana Jovanovski

Rówieśniczka Halep, 19 lat skończy 31 grudnia. Tenisistka z Belgradu sezon 2010 rozpoczęła od półfinału turnieju ITF w Kantonie. Potem dzielił ją malutki krok od debiutu w Wielkim Szlemie, ale w decydującej rundzie eliminacji do Australian Open przegrała z Niemką Kathrin Wörle (7:9 w III secie). W WTA Tour w całym sezonie raz doszła do III rundy (Pekin) i cztery razy do II (Kuala Lumpur, Fes, Wimbledon, Cincinnati). Podczas Wimbledonu w swoim wielkoszlemowym debiucie rozbiła Australijkę Casey Dellacqua, a przegrała z Wiktorią Azarenką. W dużym turnieju w Cincinnati po przejściu kwalifikacji pokonała zawodniczkę z TOP 20 Aravane Rezaï, rewelacyjną triumfatorkę turnieju w Madrycie. W US Open zaliczyła swój drugi wielkoszlemowy występ tym razem już nie musząc się kwalifikować. Przegrała z I rundzie z Anastasią Rodionovą. Wreszcie w Pekinie po przejściu kwalifikacji doszła do III rundy eliminując po drodze ówczesną siódmą rakietę świata Janković. W końcówce sezonu Serbka wystąpiła w dwóch turniejach ITF osiągając ćwierćfinał w Tajwanie i finał w Dubaju. W tej drugiej, mocno obsadzonej imprezie pokonała Sevastovą i doświadczoną Anabel Medinę. Jovanovski, której najmocniejszym zagraniem jest forhend, na zakończenie sezonu 2008 była notowana na 561. miejscu. Ubiegły sezon ukończyła na 189. pozycji. 5 lipca 2010 po Wimbledonie zadebiutowała w TOP 100 rankingu i jest w niej najmłodszą tenisistką (12 października znalazła się na najwyższym w karierze 71. miejscu).

Johanna Larsson

22-letnia Szwedka sezon zaczynała będąc na 170. miejscu, a zakończyła go w TOP 70. Tenisistka z Helsingborgu od stycznia do marca zanotowała serię udanych startów w turniejach ITF: finał w Plantation, ćwierćfinał w Lutz, triumfy w Biberach, Clearwater i Jersey oraz półfinał w Fort Walton Beach. Potem bezskutecznie próbowała przebić się przez kwalifikacje w Marbelli i Barcelonie. W Roland Garros od razu znalazła się w turniejowej drabince i w swoim wielkoszlemowym debiucie doszła do II rundy pokonując Sevastovą, a przegrywając z Akgul Amanmuradową. Następnie zaliczyła finał mocno obsadzonego turnieju ITF w Marsylii pokonując po drodze najwyżej rozstawioną Petrę Martić, a przegrywając z Klárą Zakopalovą. Wreszcie w czerwcu ze świetnej strony pokazała się w WTA Tour. W Pradze doszła do ćwierćfinału, a w Portorożu do wielkiego finału. W tej drugiej imprezie pokonała utalentowaną Rosjankę Anastazję Pawljuczenkową, a przegrała z odradzającą się Anną Czakwetadze. W kolejnych miesiącach Szwedka regularnie grała w cyklu WTA, odpadała w I bądź II rundzie, ale nabierała doświadczenia. W końcówce sezonu zaliczyła finał turnieju ITF w brytyjskim Barnstaple, a w ostatnim starcie w Luksemburgu w I rundzie przegrała z Aną Ivanović. 22-letnia bardzo dobrze serwująca i dysponująca solidnym forhendem Larsson 14 czerwca zadebiutowała w TOP 100 rankingu i pozostała w niej do końca sezonu 11 października znajdując się na najwyższym w karierze 64. miejscu.

Anastasija Sevastova

20-letnia Łotyszka, która najlepiej czuje się na kortach twardych i ziemnych, a jej ulubionym zagraniem jest bekhend, ubiegły sezon ukończyła na 83 miejscu. W 2010 roku zdobyła swój pierwszy tytuł (w maju w Estoril) i zadebiutowała w TOP 50. Po nieudanym styczniu (nie przeszła kwalifikacji w Auckland i Sydney, z Australian Open odpadła w I rundzie po porażce z Pawljuczenkową), w kolejnych miesiącach Sevastova szybko się rozkręcała. W Dubaju jako kwalifikantka doszła do II rundy, a w Monterrey osiągnęła półfinał bijąc w I rundzie najwyżej rozstawioną, ówczesną dziewiątą rakietę rankingu WTA Janković. Przegrała dopiero w trzech setach z Pawljuczenkową. Potem doszła do III rundy prestiżowej imprezy w Indian Wells pokonując po drodze byłą rakietę numer jeden Ivanović. Po osiągnięciu pod koniec kwietnia ćwierćfinału turnieju ITF w Cagnes Sur Mer (pokonała Martę Domachowską i Monicę Niculescu, przegrała z Kaią Kanepi), na początku maja święciła swój wielki triumf w Estoril. W I rundzie wyeliminowała rozstawioną z numerem pierwszym Ágnes Szávay, potem odprawiła jeszcze jedną rozstawioną tenisistkę Shuai Peng, a w finale pokonała Hiszpankę Arantxę Parrę Santonję. W kolejnym starcie w Strasburgu doszła do ćwierćfinału. w Roland Garros w I rundzie przegrała z innym objawieniem sezonu Szwedką Larsson. W Wimbledonie pechowo trafiła w I rundzie na Justine Henin i rozegrała całkiem dobry mecz. Na początku lipca Łotyszka zaliczyła ćwierćfinał w Budapeszcie pokonując jeszcze raz Peng, a przegrywając po trzysetowej batalii z Rumunką Alexandrą Dulgheru. Do końca sezonu Sevastova zanotowała jeszcze dwa ćwierćfinały: w Bad Gastein i Pekinie. Występ w stolicy Chin w prestiżowej imprezie to jej największy sukces obok triumfu w Estoril. Po przejściu kwalifikacji w I rundzie odprawiła finalistkę Roland Garros Stosur oraz Słowaczkę Dominikę Cibulkovą, by przegrać z Na Li. W ostatnim starcie w sezonie w Dubaju (ITF) doszła do ćwierćfinału przegrywając z Jovanovski.

Julia Görges

22-letnia bardzo dobrze wyszkolona technicznie Niemka sezon otwierała będąc na 78. miejscu. Przez cztery pierwsze miesiące w żadnym turnieju nie wygrała dwóch spotkań z rzędu. W maju zaliczyła ćwierćfinał w Strasburgu. Na początku czerwca wygrała turniej ITF w Biarritz, a potem już w WTA Tour zanotowała półfinał w Palermo, święciła swój pierwszy triumf w Bad Gastein oraz zaliczyła ćwierćfinał w Kopenhadze przegrywając po trzysetowej batalii z Karoliną Woźniacką. Niemka w tym czasie wygrała 15 z 17 spotkań i zadebiutowała w TOP 40 rankingu WTA (na 40. miejscu). W końcówce sezonu Görges pokazała się w Tokio (III runda, pokonała byłą liderkę kobiecych rozgrywek Dinarę Safinę i notowaną na siódmej pozycji finalistkę Roland Garros Stosur), Linzu (ćwierćfinał i zwycięstwo nad półfinalistką Wimbledonu Kvitovą) oraz Luksemburgu (finał, wiktoria nad jeszcze jedną byłą numer jeden Ivanović). W Wielkich Szlemach wygrała po jednym meczu w Australian Open, Roland Garros i US Open.

Petra Kvitová

20-letnia Czeszka drzemiący w niej potencjał zademonstrowała z całą mocą podczas Wimbledonu, w którym agresywny tenis z głębi kortu oparty na serwisie i bekhendzie doprowadził ją do półfinału. Czeszka, która wcześniej na trawie nie wygrała ani jednego meczu, po drodze odprawiła półfinalistkę Wimbledonu 2008 i Australian Open 2010 Jie Zheng, Azarenkę oraz Woźniacką, w ćwierćfinale po dramatycznym boju (przegrywała 0:4 w III secie) wyeliminowała Kanepi, by nie dać rady dopiero późniejszej triumfatorce Serenie Williams. Poza tym Kvitová w tym sezonie osiągnęła jeszcze półfinał w Memphis oraz III rundę US Open i w Tokio. Czeszka, która w styczniu była notowana na 62. miejscu po Wimbledonie zadebiutowała w TOP 30, a sezon ukończyła na 34. pozycji. Została wybrana objawieniem roku 2010.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … zonu-2010/

Offline

 

#95 29-12-2010 11:18:04

Davioz

User

Zarejestrowany: 10-04-2010
Posty: 232

Re: WTA - temat ogólny.

Co takiego zdziałała Jovanovski? Kvitova i Halep też poza jednym turniejem nic większego nie ugrały. Co do Larsson i Sevastovej się zgadzam, ale to Goerges jest największym odkryciem tego sezonu.

Offline

 

#96 26-01-2011 16:31:53

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: WTA - temat ogólny.

Henin zakończyła ponownie karierę.

Kolejnego come backu pewnie nie będzie, bardzo zaskakująca wiadomość.

Offline

 

#97 26-01-2011 16:34:47

Bizon

siła spokoju

Zarejestrowany: 05-09-2008
Posty: 2203
Ulubiony zawodnik: Andy Roddick
WWW

Re: WTA - temat ogólny.

Szkoda że się poddaje, mogła by coś jeszcze wygrać przy takiej słabej stawce. Zaskoczyła mnie pozytywnie Radwańska, spodziewałem się batów od Clijsters, a tu tylko 4 gemy różnicy.


MTT Singiel : (Rank-2)

W : Los Angeles 08, Dubaj 09, New Heaven 09, Bangkok 09, Pekin 09, Madryt 10, Roland Garros 10, Barcelona 11, Madryt 11, Roland Garros 11
F  : Olympic Games 08, Bangkok 08, s'Hertogenbosch 10, Wimbledon 10, Los Angeles 10, Memphis 11

Offline

 

#98 26-01-2011 17:14:00

 Serenity

User

4804501
Skąd: Zawoja
Zarejestrowany: 23-05-2009
Posty: 3753

Re: WTA - temat ogólny.

Justine Henin Announces Retirement

MELBOURNE, Australia - Justine Henin has announced her retirement from professional tennis due to an elbow injury. A seven-time Grand Slam champion, Henin retired from the sport for the first time in May 2008, the first player in WTA history to do so while ranked No.1. The Belgian made a successful comeback at the start of 2010, reaching back-to-back finals at Brisbane and the Australian Open and capturing titles at Stuttgart and 's-Hertogenbosch in the spring. During a fourth round loss to Kim Clijsters at Wimbledon she suffered a right elbow injury and did not play for the remainder of the 2010 season.

Henin played one tournament in 2011, the Australian Open, and reached the third round before falling to Svetlana Kuznetsova.

On her official website, Henin said the following: "I have unfortunately not good news. I spent the last days undergoing various medical tests and they have confirmed that my elbow has been damaged by my adventure in Australia... After having well considered and following the advice of doctors, it is now clear and I accept that my career here finally ends. Even though it's hard, very hard, while I came back with a tremendous fighting spirit.

"I turn, and this time, an incredible page of my life... What a wonderful trip I have experienced during all these years. Today I'm calmer and I can create a positive and rewarding look back on this experience in my life... Finally and most importantly, thanks everyone. Thanks for standing by my side during all these years. I will never forget your support and your loyalty."

"Justine Henin will go down as one of the greatest female athletes of her era. She has been an incredible ambassador for women's tennis on and off the court, and her fighting spirit, tremendous courage and ultimate success has captured the minds and hearts of millions of fans around the world," said Stacey Allaster, Chairman and CEO of the WTA. "We have all been fortunate to once again have had the opportunity to witness the beauty of her game during these many past months, and no doubt we will miss seeing her on court competing like only Justine can. In her young career Justine has already done so much to inspire and give back to others, and I am sure this will continue to be a big part of the next chapter of her life."

Henin won 43 WTA titles - including seven Grand Slam titles - and has been ranked No.1 for a total of 117 weeks (seventh all-time). She has amassed more than $20 million in career prize money. But more importantly than any statistic, the 5'5" Henin was renowned for her spectacular one-handed backhand, incredible athleticism and unrivalled mental fortitude and work ethic.

Among many accomplishments, Henin achieved the following:
- finished three seasons at No.1 (2003, 2006, 2007)
- won seven Grand Slam titles (Australian Open in 2004, French Open in 2003, 2005, 2006 and 2007, and US Open in 2003 and 2007)
- won 43 WTA titles (seven Grand Slams, two WTA Championships and the Olympics in 2004, also helping Belgium win the Fed Cup in 2001)
- went on 32-match winning streak between 2007 and 2008 (longest since Venus Williams' 35 in 2000); posted a 63-4 win-loss record (0.94 - the best season winning percentage since Steffi Graf's 0.977 in 1989)
- in 2006 became seventh player in the Open Era to reach all four Grand Slam finals in the same calendar year (Court, Evert, Navratilova, Graf, Seles, Hingis)

After retiring from tennis in 2008, Henin turned her focus to charitable work, becoming a Goodwill Ambassador for UNICEF and traveling to Cambodia and the Democratic Republic of Congo in that role throughout 2009. She created the "Justine For Kids" association, the purpose of which is to help develop and fund projects to aid sick children and their families. Henin founded the "Sixth Sense Academy" in 2007 with coach Carlos Rodriguez which has five locations - three in Belgium, one in Florida and the most recent one in China.

http://www.wtatour.com/news/20110126/ju … 76_2277324

Offline

 

#99 26-01-2011 19:09:45

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: WTA - temat ogólny.



Ten powrót był trochę bez sensu, szkoda.


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#100 31-01-2011 17:25:13

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: WTA - temat ogólny.

Radwański: Powrót do dziesiątki WTA szybszy niż oczekiwaliśmy


http://bi.gazeta.pl/im/9/9005/z9005009Z,Ostatnie-chwile-Radwanskiej-na-AO--Porazka-z-Clijsters.jpg

Agnieszka Radwańska, tuż po wielkoszlemowym Australian Open, wróciła do czołowej dziesiątki rankingu WTA Tour - na dziesiątą pozycję. A przed wyjazdem do Australii mówiłem przecież, że pewnie wróci tam najwcześniej w marcu. Mogę się tylko uderzyć w piersi i przeprosić wszystkich rozczarowanych - mówi ojciec i trener tenisistki Robert Radwański.

- No tak, nie zdziwię się, jak ktoś znów powie, że trener Radwański nie zna się na tenisie. Minął dopiero miesiąc nowego sezonu, a Isia jest znów w dziesiątce. A przed wyjazdem do Australii mówiłem przecież, że pewnie wróci tam najwcześniej w marcu. Mogę się tylko uderzyć w piersi i przeprosić wszystkich rozczarowanych - powiedział Robert Radwański, który w niedzielę wieczorem wrócił do Krakowa z Australii.

- Jesteśmy jeszcze trochę "tąpnięci" zmianą czasu i klimatu, bo dopiero wczoraj wieczorem wylądowaliśmy na lotnisku w Balicach. Właściwie spędziliśmy prawie trzy dni w samolocie. Ja i Isia wracaliśmy z Melbourne 46 godzin, a wszystko zaczęło się od pięciogodzinnego opóźnienia startu na początku. Gorzej miała druga córka Urszula, bo jej powrót do domu zajął 49 godzin. Nie było to miłe, ale najważniejsze, że mamy to już za sobą i spokojnie możemy wrócić do rzeczywistości - dodał.

Agnieszka Radwańska w Melbourne wróciła do gry po trzyipółmiesięcznej przerwie spowodowanej przeciążeniowym pęknięciem kości dużego palca lewej stopy. Przeszła operację u doktora Mariusza Bonczara w Krakowie, a także intensywną rehabilitację nogi. W grudniu wznowiła treningi, a w ubiegłym tygodniu dotarła do ćwierćfinału Australian Open, w pierwszym starcie po zabiegu. Przegrała dopiero z późniejszą triumfatorką Belgijką Kim Clijsters.

- Szczerze przyznaję, że w tym wszystkim mieliśmy sporo szczęścia, bo wiele czynników się zgrało we właściwym czasie i miejscu. Tak naprawdę mogło nas wcale nie być w Melbourne. Gdyby Urszula nie grała tam eliminacji, to przy braku pewności czy stan nogi pozwoli Agnieszce na grę, pewnie byśmy się nie zdecydowali na taką eskapadę. Tak samo gdyby Isia nie była gotowa do gry, to raczej nie ryzykowałbym takiej dalekiej wyprawy z samą Ulą. No ale tak się wszystko dobrze ułożyło i możemy powiedzieć: przybyliśmy - a właściwie przylecieliśmy - zobaczyliśmy i zwyciężyliśmy - powiedział Radwański.

- Nie da się ukryć, że bardzo liczyliśmy na dobry wynik w Melbourne, chociaż oczekiwania staraliśmy się trzymać w ryzach - na pewno ćwierćfinał wydawał się poza zasięgiem. W kobiecym tenisie rzadko się zdarzają tak udane powroty zaraz po kontuzji, bo przecież to był pierwszy start Isi po operacji. Pamiętajmy, że jeszcze dwa miesiące temu chodziła o kulach, a w grudniu odbijała piłki siedząc na krześle, albo na stojąco opierając chorą nogę na poduszce. Udało się, głównie dzięki genialnej ręce doktora Bonczara, sprawnej i intensywnej rehabilitacji, pomocy człowieka od przygotowania fizycznego, no i - tu sam siebie trochę pochwalę - paru całkiem niezłym trickom technicznym na treningach jakie udało mi się wymyślić - dodał.

W tym tygodniu starsza z sióstr Radwańskich miała odpoczywać, ale w ostatniej chwili zdecydowała się na grę w reprezentacji Polski. Wystąpi w izraelskim Eljacie (2-5 lutego) w rozgrywkach o Fed Cup w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej w meczach z Bułgarią, Izraelem i Luksemburgiem.

- Urszula obiecała już wcześniej że zagra w drużynie, ale przez kolejne problemy z kręgosłupem nie może dotrzymać tej obietnicy. Dlatego Agnieszka zgodziła się zastąpić siostrę. Nie chcieliśmy zostawić osłabionej drużyny, tym bardziej że w Izraelu nie będzie łatwo, a rywalki są naprawdę mocne. Po przegranym ćwierćfinale z Clijsters Isia miała czas na odpoczynek, ale też normalnie trenowała dwa razy dziennie. Noga chyba też już się zregenerowała po ciężkich pięciu meczach i dzisiaj wieczorem leci do Izraela. Po grze w reprezentacji i krótkim odpoczynku ruszy na kolejne turnieje - powiedział Radwański.

http://www.sport.pl/celebrities/1,83535 … lismy.html

Tatuś w świetnej formie.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
mtenis.pun.pl