* mtenis.pun.pl - forum tenisowe, Tenis ATP

mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

Ogłoszenie

Forum zostało przeniesione na adres: www.mtenis.com.pl

#121 25-01-2010 14:44:55

Yannick

User

Zarejestrowany: 19-01-2009
Posty: 762
Ulubiony zawodnik: Tomic-Roddick

Re: Łukasz Kubot

Australian Open: Chory Kubot przegrał z Djokoviciem

- Gorączka, biegunka, bóle stawów, nieprzespana noc, czerwone gardło. Myślałem, że w ogóle nie wyjdę na kort, ale zacisnąłem zęby i zagrałem. Novak był ode mnie lepszy, przepaść była ogromna, ale zadowolony jestem choć z trzeciego seta - mówi Sport.pl Łukasz Kubot, który w poniedziałek przegrał w 1/8 finału Australian Open z Novakiem Djokoviciem 1:6, 2:6, 5:7.

Gdzieś na wysokości szóstego piętra trybun Hisense Arena siedziała grupka polskich fanów. Gdy w trzecim secie Kubot
(ATP 86), zagrał bajecznego woleja, po którym Djoković złożył się w pół niczym scyzoryk, próbując bezskutecznie sięgnąć piłki, kort przez krótką chwilę był nasz - rozbrzmiały potężne brawa 9 tys. widzów, a polska grupa na szóstym piętrze odśpiewała hymn pochwalny na cześć Łukasza Kubota, pierwszego od 32 lat Polaka walczącego w Melbourne o ćwierćfinał męskiego singla.

Kubot: Przegrałem z chorobą. Gorączka, biegunka, bóle stawów, gardła.Chwilę wcześniej Djoković krzyknął głośne "brawo" po genialnym lobie Łukasza. Z uznaniem spojrzał też na niego po asie, którym Polak uratował się z opresji. To było miłe uczucie.
Przez większość meczu obraz gry nie był jednak dla nas tak różowy. Rozstawiony z trójką Djoković górował nad Kubotem niepodzielnie. Był szybszy, mocniejszy, a gdy wymiany toczyły się z głębi kortu, Polak nie miał właściwie nic do powiedzenia. Triumfator Australian Open 2008 rozrzucał rywala po korcie mieszanką potężnych uderzeń z prawej i lewej strony. Niewiele osób na świecie umie znaleźć na nie receptę. Łukasz też nie umiał.

Polak odgryzał się czasem odważną grą przy siatce, ale trudno było mu ruszać do przodu przy tak świetnych i mocnych returnach Serba. Djoković doskonale umiał się bronić przed ofensywnymi wypadami.

Gwoździem do trumny było kulejące podanie Kubota, który aż trzykrotnie przegrał własne gemy po podwójnych błędach serwisowych. Miał znacznie niższą niż zwykle skuteczność pierwszego serwisu. Zanotował tylko cztery asy, przy 11 Djokovicia.

Polak miał jednak dobre powody, by grać poniżej normalnego poziomu. Tuż przed meczem od Olivera Maracha, deblowego partnera Kubota, dowiedzieliśmy się, że Łukasz się rozchorował.

Na konferencję po meczu Polak rzeczywiście przyszedł czerwony, pociągał nosem, miał solidną chrypę. - W nocy z soboty na niedzielę się rozchorowałem. Miałem bardzo ciężką noc. Nie spałem, pociłem się, potem przyszła gorączka, bóle stawów i biegunka. Lekarz stwierdził następnego dnia, że to jakiś wirus, ale nie grypa żołądkowa. Wycofałem się z miksta, nie trenowałem. Noc z niedzieli na poniedziałek była jeszcze gorsza - opowiadał Kubot.

- Przyjeżdżając na kort myślałem, że w ogóle nie będę w stanie grać. Umówiłem się jednak z trenerami, że spróbuję. Miałem skreczować, gdybym nie dawał rady. Wziąłem mnóstwo leków przeciwbólowych, dużo aspiryny i jakoś wytrzymałem. Chciałem zagrać na Hisense Arena, nigdy nie miałem okazji wystąpić na jednym z głównych kortów. I to w takim ważnym meczu przeciw Djokoviciowi. Ten turniej dobrze się dla mnie ułożył, nie chciałem by skończył się kreczem, czy walkowerem. Taki mam charakter, że mimo przeciwności, gram do końca - mówił Polak.

- Novak wygrał zasłużenie. Pokazał, jak wielka przepaść jest między nami. Super serwował, świetnie returnował. Jestem jednak zadowolony z trzeciego seta. Uważam, że był dobry w moim wykonaniu. Było parę ciekawych wymian. To mogło się podobać kibicom - stwierdził Kubot, który przygotowując się do spotkania z Djokoviciem oglądał na DVD powtórkę ich poprzedniego pojedynku w finale turnieju ATP w Belgradzie. Wtedy Serb wygrał po bardziej zaciętej walce. - Teraz lepiej grało mi się dopiero od trzeciego seta, bo zacząłem się dostawać do returnu. W kluczowych momentach Novak zawsze serwował mi na forhend. Zacząłem czytać jego grę, ale i tak było ciężko, bo on serwuje bardzo dobrze, nie daje dużego marginesu na jakiś ruch. Czuło się, że to czołówka światowa - opowiadał Kubot.

Polak wzbudził spore zainteresowanie zagranicznych dziennikarzy. Pytali o niego korespondenci "L'Equipe", "The Age", jednej z hinduskich gazet i jednej włoskiej. - Piszę o nim artykuł. Nikt o Kubocie nie słyszał, a zawsze to ciekawsze niż sto pięćdziesiąty artykuł o Federerze, czy Nadalu - uśmiechał się dziennikarz "The Age".

Djoković na konferencji przyznał, że miał najłatwiejsze losowanie ze wszystkich wysoko rozstawionych. - Ale spodziewałem się trudnego meczu, bo pamiętałem nasze ostatnie zacięte spotkanie w Belgradzie. Przeciwnik w trzecim secie zaczął grać lepiej i dlatego graliśmy go trochę dłużej - stwierdził Djoković. Serbscy dziennikarze mówią jednak otwarcie, że boją się, że łatwi rywale aż do ćwierćfinału mogą się odbić Djokoviciowi czkawką. - Zawsze lepiej mieć choć jeden trudny mecz, nim wpadniesz np. na Tsongę - powiedział jeden z Serbów.

Kubot powiedział po konferencji, że idzie się dalej leczyć i ma nadzieję, że będzie zdrowy na debla. We wtorek z Marachem grają w 1/8 finału z Chorwatem Ivo Karloviciem i Serbem Dusanem Vemiciem.

- Mam nadzieję, że tegoroczny Australian Open będzie początkiem czegoś jeszcze lepszego w mojej karierze. Zdobywam coraz więcej doświadczenia i liczę, że zaprocentuje to w kolejnych turniejach - zakończył Kubot.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7490 … vicem.html

Offline

 

#122 26-01-2010 16:19:07

Yannick

User

Zarejestrowany: 19-01-2009
Posty: 762
Ulubiony zawodnik: Tomic-Roddick

Re: Łukasz Kubot

Australian Open: Kubot i Marach zatrzymani

Chory Łukasz Kubot i bardzo niepewny Oliver Marach ulegli 6:2, 6:7, 6:7 Ivo Karloviciowi i Dušanowi Vemiciowi w meczu 1/8 finału gry podwójnej Australian Open. Spotkanie trwało trzy godziny, a w drugim secie polsko-austriacki duet zmarnował dwie piłki meczowe.
To wielki zawód rozstawionych z numerem piątym faworytów, którzy przed rokiem w swoim najlepszym wspólnym występie doszli w Melbourne do półfinału. Odpadnięcie mającego gorączkę i poważnie kaszlącego Kubota, uczestnika IV rundy singla, oznacza, że w turnieju pozostaje z Polaków tylko Agnieszka Radwańska (jest w ćwierćfinale z narzekającą na kontuzję Marią Kirilenko ).

Tymczasem wszystko od początku zdawało się układać po myśli Kubota i Maracha, którzy zdobyli w sumie więcej punktów od duetu chorwacko-serbskiego. - Pięknie chłopcy, pięknie - zakrzyknął ktoś na Margaret Court Arena w czasie tie breaka drugiego seta, kiedy przy szansach na awans do ćwierćfinału dał się we znaki Vemić: najpierw skończył akcję przy siatce, a potem Kubot wyrzucił jego kąśliwy serwis.

Kubot i Marach (bilans w Wielkim Szlemie 14-7) to siódma para ubiegłego sezonu. W decydującej partii meczu z Karloviciem i Vemiciem odrobili przełamanie i doprowadzili do drugiego tie breaka. Tam jednak rywale po stracie przez Austriaka obu serwisów wyszli na 3-0. Karlović asem podwyższył na 5-2, choć szczególnie Marach nie mógł się pogodzić z sędziowską decyzją. Partner pogrążył Kubota i siebie posyłając w siatkę piłkę przy 3-5. Pierwszego meczbola sam obronił, ale chwilę potem nie mógł wiele zrobić przy serwisie Vemicia.

Podanie Serba nie było mniej groźne od tego elementu w wykonaniu ponad dwumetrowego Karlovicia, który w IV rundzie singla odpadł z Rafaelem Nadalem. Na początku spotkania obaj jednak stracili serwis, a Chorwat został łatwo przełamany już w otwierającym gemie. - Come on - krzyczał Marach. - Łukasz! Oli! Polska! Austria! - niosło się od grupki polskich fanów na trybunach.

Kubot i jego austriacki kompan mogli poczuć się jak na polskim stadioniku piłkarskim. - Jesteśmy z Polski, jesteśmy biało-czerwoni - można było usłyszeć. - Jeszcze jeden, dawaj Łukasz, jedziesz Kubot! - to wybrane cytaty. Niestety, nie zabrakło chamstwa, bo gdy Karlović serwował przy szóstym setbolu w tie breaku drugiej partii, ktoś zaimprowizował głośne kasłanie.

Serwującemu przy 4:5 w trzecim secie Vemiciowi przeszkodziły... fajerwerki z okazji święta narodowego Australii. Chwilę wcześniej Marach wyprowadził swój team na prowadzenie po tym, jak dzięki widowiskowej akcji przy siatce udało się przełamać Karlovicia. Na początku tej partii bowiem Austriak podanie stracił. Kubot nie utrzymał podania w drugim secie, kiedy szybko udało się doprowadzić do remisu po breaku w gemie Vemicia.

Polak miał kryzys serwisowy także w decydującej partii: przy stanie 2:4 i 40-15 popełnił dwa kolejne podwójne błędy serwisowe, w sumie pięciokrotnie nie potrafiąc trafić w pole. To był czternasty wielkoszlemowy występ lubinianina w deblu: odniósł osiemnaście zwycięstw (poza Marachem wygrał po meczu z trzema innymi partnerami).

Dušan Vemić (Serbia) / Ivo Karlović (Chorwacja) - Łukasz Kubot (Polska, 5) / Oliver Marach (Austria, 5) 2:6, 7:6(11), 7:6(4)

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … atrzymani/

Offline

 

#123 26-01-2010 20:02:00

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Kubot: Szczęście? Na wszystko sobie zasłużyłem

- U nas nikt nie wie, co to znaczy słowo tenis. Ile to wysiłku, logistyki, podróży, negocjacji, załatwiania wszystkiego dookoła. Czasami czuję się jak na bezludnej wyspie, jak Robinson Crusoe - mówi o swoim sukcesie w Australii Łukasz Kubot w mocnym wywiadzie w "Przeglądzie Sportowym".

Przeszedł pan do historii. W Melbourne żaden Polak, nawet Wojciech Fibak, nie przeszedł trzech rund.

- Na pewno od pierwszego dnia tego turnieju, a nawet wcześniej, od losowania, mam szczęście. Do tego niech pan doda cudzysłów. Uważam, że na wszystko sobie tutaj zasłużyłem. Wcześniejsze dwa spotkania i kilkanaście lat ciężkiej pracy oraz zbierania doświadczeń dały mi możliwość znalezienia się właśnie tam, gdzie jestem. Wielokrotnie przegrywałem w ostatnich rundach eliminacji, miałem pecha, do sukcesów brakowało mi drobiazgów. Nie załamywałem się jednak, cały czas wierzyłem w słowa, który od małego wpajał mi tata: będziesz zdrowy - wykonasz pracę - przyjdzie wynik, przyjdą sukcesy - pojawią się pieniądze i sponsorzy. Te rady, to magiczne kółeczko cały czas mnie napędzały, podtrzymywały na duchu. Nigdy nie oczekiwałem bonusów za darmo. Teraz karta się wreszcie odwróciła i los się do mnie uśmiechnął. Szczęściu trzeba jednak pomóc.

Po Australian Open awansuje pan do pierwszej siedemdziesiątki. Co z pana punktu widzenia daje taka pozycja?

- Dla mnie najważniejsze są dwie sprawy: zdrowie i możliwość rywalizacji w wielkich szlemach bez konieczności eliminacji. Oczywiście teraz otwierają się przede mną kolejne szanse, starty w lepszych turniejach, może tak zwanych pięćsetkach. Do Super 9 jeszcze daleka droga, trzeba być przynajmniej na pięćdziesiątym miejscu. Na pewno poczuję jednak zdecydowanie większy komfort, będę miał wybór.

Czego potrzebuje tenis, by w naszym kraju przebić się w telewizji publicznej? Jeśli chodzi o oglądalność, wciąż przegrywa nie tylko ze sportami zespołowymi, ale i wieloma mniej popularnymi dyscyplinami. I to nie tylko, jak w Melbourne, ze względu na godziny transmisji.

- Polacy są spragnieni sukcesów, tylko to może ich przyciągnąć przed telewizory. Może gdyby oprócz Agnieszki Radwańskiej w dwudziestce rankingu ATP znalazł się jej rodak, wyniki oglądalności poszłyby w górę? Generalnie nasz tenis jednak leży. Szczególnie zimą. Nie ma hal, profesjonalnych baz, nie ma gdzie trenować. Nie oszukujmy się, nie istnieje u nas żaden system szkoleniowy. Nikomu nie ubliżając, ludzi zdolnych pociągnąć młodego chłopaka do przodu, takim z doświadczeniem, charyzmą, wiedzą, w kraju po prostu brak. Może poza trenerem Robertem Radwańskim, który tak często obrywa, a jest jedynym, który tyle osiągnął. Wśród mężczyzn od czasów pana Wojtka Fibaka panuje susza. Przyznaję z bólem: to wstyd, że czterdziestomilionowy naród nie miał w pierwszej pięćdziesiątce rankingu ATP żadnego swojego przedstawiciela. U nas nikt nie wie, co to znaczy słowo tenis. Ile to wysiłku, logistyki, podróży, negocjacji, załatwiania wszystkiego dookoła. Czasami czuję się jak na bezludnej wyspie, jak Robinson Crusoe. Do wszystkiego dochodzę sam. Szukam, sprawdzam, kontroluję, wymyślam. A jeszcze przy okazji trenuję.

http://www.tenisowy.com/news/1325/kubot … zasluzylem


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#124 26-01-2010 20:17:42

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: Łukasz Kubot

Łukaszu, było warto!

W tegorocznym Australian Open Łukasz Kubot przegrał przede wszystkim z chorobą. Gorączka, ból gardła, głowy i stawów nie pozwoliły Polakowi powalczyć jak równy z równym z Serbem Novakiem Djokoviciem. Dzień później, uskarżający się na dolegliwości Kubot, pożegnał się również z turniejem deblowym.

O tym, że awans do singlowego ćwierćfinału w Melbourne będzie właściwie niemożliwy już w niedzielę ostrzegał jego partner deblowy, Oliver Marach. - Łukasz zachorował, zaraził się chyba od Stefana Koubka. Wyjdzie na kort, ale nie będzie biegał, ma temperaturę - zapowiadał Austriak na łamach "Przeglądu Sportowego".

Wszystkie przypuszczenia Maracha, na nieszczęście samego Kubota i polskich fanów tenisa, sprawdziły się co do joty. Polak, wyraźnie osłabiony i bardzo ciężko poruszający się po korcie, nie był w stanie nawiązać rywalizacji z trzecią rakietą świata.

- Fatalna była już noc na niedzielę. Nie spałem, pociłem się, brałem aspirynę w dużych ilościach, wspomagałem się Panadolem - powiedział po meczu Łukasz Kubot. - Po konsultacji z lekarzem wycofałem się z miksta. Chciałem zaoszczędzić energię na mecz z Djokoviciem, ale ostatnie godziny okazały się gorsze niż poprzednie. Powiedziano mi, że noszę w sobie bakterie. Bolą mnie głowa i stawy, mam gorączkę, pali mnie gardło. A przed meczem doszło jeszcze rozwolnienie. Nie mogłem jeść normalnie, brakowało mi energii - dodał.

Łukasz Kubot po raz kolejny udowodnił jednak, że jest niezwykle twardym człowiekiem. Mimo ogromnego osłabienia postanowił wyjść na kort. Jego sportowa ambicja nie pozwoliła mu oddać meczu walkowerem.

- Szczerze mówiąc, to jadąc rano do klubu, w ogóle nie dawałem sobie szansy na występ - przyznał na łamach "Przeglądu Sportowego" 27-letni mieszkaniec Lubina. - Jednak, gdy po rozgrzewce wpadłem do szatni, powiedziałem sobie: bez względu na to, co będzie się działo, muszę wyjść na kort. Najwyżej skreczuję. Przy takiej publiczności nie pokazuję się codziennie. Inni się dziwili, co robię, ale uparłem się i nie żałuję. Było warto.

To dzięki ogromnej woli walki, którą podziwiać mogliśmy również w meczu z Djokoviciem, Kubot przebojem wdarł się do czołowej setki rankingu ATP. W spotkaniu z Serbem, gnębiony przez chorobę Polak, był praktycznie pozbawiony szans na wygraną, a mimo to stawił rywalowi opór w ostatniej partii.

- Brakowało mi oddechu, nie mogłem wydobyć z siebie dźwięku w czasie wymian. To strasznie przeszkadza, zaburza rytm. Oddychałem tylko przez nos - narzekał po meczu Kubot.

W obliczu tak poważnej niedyspozycji organizmu wyjście na kort było ogromnym ryzykiem. Polscy "znawcy" tenisa nie zostawiliby na nim suchej nitki (niektórzy i tak nie zostawiają), gdyby nie podjął walki w żadnej z partii tego meczu (swoją drogą, ciekawe ilu z nich próbowało biegać po korcie z wysoką temperaturą?). To jednak nie przeraziło Kubota. Jego wola walki i chęć odnoszenia kolejnych zwycięstw, nie pozwoliła mu pozostać w szatni w obliczu rywalizacji z zawodnikiem ze ścisłej światowej czołówki.

My możemy jedynie za Kubotem powtórzyć - "było warto". Niewykluczone, że na kolejne emocje z udziałem Polaka grającego w czwartej rundzie Australian Open przyjdzie nam długo poczekać. Tymczasem, po niektórych fantastycznych zagraniach Łukasza przy siatce, ręce same składały się do oklasków. A na deser była jeszcze akcja, która śmiało może kandydować do miana najwspanialszej tegorocznego turnieju.

http://www.tenisowy.com/news/1333/lukaszu_bylo_warto

Offline

 

#125 26-01-2010 23:29:05

 Art

User

Zarejestrowany: 28-08-2008
Posty: 1261
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Kubot wraca do domu z podniesioną głową

Łukasz Kubot powoli może się już pakować. Nasz najlepszy tenisista, wraz z partnerem Olvierem Marachem, odpadł w trzeciej rundzie debla, po meczu z parą Ivo Karlovic - Dusan Velic. Polsko-austriacki team przegrał 6:2, 6:7 (11-13), 6:7 (4-7).

Schorowany i zmęczony Łukasz Kubot robił wszystko co mógł, by wyjść na kort przeciwko chorwacko-serbskiej parze. Udało się, ale tego dnia rywale mieli więcej szczęścia oraz... zabójczy serwis, którym dysponuje Ivo Karlovic.

Po pierwszym secie, wygranym aż 6:2 przez Kubota z Marachem, wydawało się, że ani wzrost, ani żadne inne czynniki nie będą miały wpływu na dalszy przebieg rywalizacji i nasz tenisista, który wczoraj odpadł z turnieju singlistów, nadal będzie grał w Australii. Ale drugi set, przegrany przez "naszych" w tie-breaku pomimo prowadzenia 5:2, najwyraźniej podciął im skrzydła.

Łukasz Kubot był coraz bardziej zmęczony, a Olivier Marach popełniał coraz więcej błędów. Kilka razy, piłka po nieprzemyślanych zagraniach Austriaka, lądowała na aucie. Na szczęście rozstawieni z "piątką" debliści, potrafili przełamać rywali i oglądaliśmy kolejny tie-break. Tam swoją klasę potwierdził Karlovic, którego uderzenia siały spustoszenie. Natomiast Marach, przy stanie 5:3 dla rywali, ponownie posłał piłkę w aut. Przewagi przeciwników, nie udało się już zniwelować.

Nasz najlepszy tenisista może się już pakować i wracać do kraju, albo raczej do Czech gdzie trenuje, z podniesioną głową. Polak odpadł w czwartej rundzie turnieju singlowego po jednostronnym pojedynku z Serbem Novakiem Djokovicem, jednak nie ma się czego wstydzić. Kilka razy, pomimo fatalnego stanu zdrowia, zaprezentował akcje na najwyższym poziomie.

- Powiedziano mi, że noszę w sobie bakterie. Bolą mnie głowa i stawy, mam gorączkę, pali mnie gardło - wyjaśniał. - Ale żeby nie było tylko o zdrowiu, Novak udowodnił, że między nami jest przepaść - dodał na łamach "Przeglądu Sportowego".

Czwarta runda Australian Open, to największy sukces w karierze singlowej Polaka. Po rywalizacji w deblu, można było oczekiwać nieco więcej, ale biorąc pod uwagę wszystkie niesprzyjające okoliczności, występ Łukasza Kubota należy uznać za wielce udany.

http://www.tenisowy.com/news/1330/kubot … iona_glowa

Offline

 

#126 31-01-2010 16:01:57

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: Łukasz Kubot

Kubot za chwilę w Chile

Argentyńczyk Horacio Zeballos będzie przeciwnikiem Łukasza Kubota w meczu pierwszej rundy turnieju w chilijskim Santiago. Turniej rozpocznie się w poniedziałek.

Kubot, który w Australian Open doszedł aż do trzeciej rundy, ostatnio miał problemy zdrowotne. Najlepszy polski singlista był mocno osłabiony, gdyż złapał wirusa i zastanawiał się czy przystąpić do meczu z Novakiem Djokovicem. Polak wyszedł na kort, ale przegrał z Serbem w trzech setach. Później rozegrał jeszcze jeden mecz deblowy w parze z Olivierem Marachem i wrócił do kraju, by odpocząć.

Kolejnym turniejem, w którym wystartuje 86. tenisista światowego rankingu, będą zawody na kortach ziemnych w chilijskim Santiago. W pierwszej rundzie przeciwnikiem Kubota będzie Horacio Zeballos.

Argentyńczyk nie odnosił do tej pory wielkich sukcesów, choć według ATP plasuje się aktualnie na 55. miejscu. 24-latek z Buenos Aires zadebiutował w 2003 r. W ubiegłym roku doszedł do drugiej rundy US Open, a w tegorocznej edycji Australian Open, przegrał w pierwszej rundzie z Niemcem Philippem Kohlschreiberem.

Jeśli Kubot pokona Zeballosa, w następnej rundzie zmierzy się ze zwycięzcą meczu pomiędzy Hiszpanem Marcelem Granollersem i Argentyńczykiem Martinem Vassallo-Arguello.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml

Offline

 

#127 31-01-2010 20:00:20

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Łukasz Kubot - Skąd się wziął najlepszy polski tenisista od czasów Fibaka?
- Na trening o 5.30 rano, PKS-em albo rowerem. Katowaliśmy się do 7.45, potem szybko do szkoły. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę - o drodze z hali w Lubinie do pierwszej setki ATP opowiada Łukasz Kubot

Jakub Ciastoń: Skąd się wziął najlepszy polski tenisista od czasów Fibaka?
Łukasz Kubot: Z Lubina. Ze sportowej rodziny, tata grał w piłkę w Zagłębiu, do dziś jest trenerem. Najpierw nauczył mnie jeździć na rowerze, potem kopać piłkę. Grałem też z kumplami w kosza, mieliśmy bzika na punkcie NBA, był akurat szał telewizyjnych relacji. Każdy miał piłkę z maskotką ulubionego klubu i szpanował, ja miałem Charlotte Hornets. Młodsza siostra Paulina grała w siatkówkę. Wszyscy byliśmy tacy energetyczni, nie siedzieliśmy na kanapie przed telewizorem. Tata mówił, że nie mam charakteru do piłki. Ale postawiłem się i raz pojechałem z juniorami Zagłębia na obóz. Wróciłem posiniaczony, ale dałem radę. Niezły byłem w piłkę.

Podobno mało brakowało, a zostałby pan piłkarzem?
- Tata chciał mnie zapisać do szkółki, ale nabór robili dopiero od 10. roku życia. Ośmiolatków brali tylko do tenisa. Trafiłem do trenera Ryszarda Korzeniowskiego i... jakoś poleciało. Spodobało mi się, choć lekko nie było. Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Na hali parkiet, trybuny zaraz przy linii bocznej, nie dało się zrobić wybiegu. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj. Musieliśmy ćwiczyć o 6, bo potem była zajęta. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę. O 7.45 koniec i do szkoły. A po szkole szybki obiad i trening ogólnorozwojowy. Moi rówieśnicy w tamtym czasie chodzili na dyskoteki. Ja szedłem swoją drogą. Tata załatwiał mi wejścia na salę Zagłębia. Do dziś wszystko związane z tym klubem kojarzy mi się pozytywnie, łezka się kręci w oku. Bardzo dużo zawdzięczam w życiu ojcu. Na początku się nam nie przelewało, wyjeżdżał za granicę, żeby grać w IV lidze i trochę dorobić.

Kiedy zdecydował pan, że zostanie zawodowym tenisistą?
- Jako 16-latek wygrałem juniorskie mistrzostwa Polski. Radek Nijaki załatwił mi stypendium w akademii Johna Newcombe'a w Teksasie. Wyjechałem z szarej Polski na słońce, gdzie od września do grudnia grało się pod gołym niebem. Ten kolorowy tenisowy świat od razu bardzo mi się spodobał. Tam po raz pierwszy zobaczyłem dyscyplinę, rygor treningowy, profesjonalizm.

Początki pana kariery związane są z Austrią.
- Zagłębie Lubin grało w Pucharze Intertoto z SV Ried. Ojciec był wtedy asystentem trenera, znał niemiecki, a w Ried była fabryka rakiet Fishera i szkółka dla juniorów. Jakoś zagadał i załatwił mi z nimi kontrakt. Trafiłem do Pasching koło Linzu. Zacząłem grać w lidze, złapałem nawet sponsora - pana Franza Grada z firmy Transdanubia. Jako 18-latek poleciałem do Dżakarty, Malezji, Singapuru. Doszedłem do ćwierćfinału juniorskiego Wimbledonu, grałem w satelitach w Afryce.

Kogo podziwiał pan w młodości?
- Nie miałem idola. Lubiłem Kafielnikowa, trochę przez sentyment do rakiet Fishera, bo nimi wygrał w 1996 r. Roland Garros. Lubiłem Couriera za walkę do końca, Bjoerkmana, Toda Martina, Jiriego Novaka, Radka Stepanka lubię do dziś, przyjaźnimy się, trenujemy często razem. Łatwo jest lubić i podziwiać Federera, ja szanuję ludzi, którzy może nie mieli wielkiego talentu, ale ciężko pracowali i mieli pomysł na ofensywną grę. Sam staram się taki być.

Dlaczego trzeba było tylu lat, żeby wreszcie przebił się pan do pierwszej setki, wygrał z Roddickiem, doszedł do finału w Belgradzie, teraz do 1/8 finału Australian Open?
- Uczyłem się na błędach. Nie miał mi kto podpowiedzieć, co robić. Dopiero niedawno zrozumiałem, jak bardzo pomaga mi debel. Grając w parze z Oliverem Marachem, zobaczyłem, że można wygrywać z najlepszymi w dużych turniejach. Skoro dało się w deblu, to dlaczego nie w singlu? Zacząłem grać w eliminacjach, mozolnie piąć się do góry. Bardzo ważna była pewność siebie, której kiedyś nie miałem. My, Słowianie, w sporcie później dojrzewamy. Latynosi grają dobrze jako 19-, 20-latkowie. Weźcie Nadala, Nalbandiana, del Potro, Corię. My lepiej gramy bliżej trzydziestki - spójrzcie na Radka Stepanka, innych Czechów, Tomasa Ziba, Jan Henrycha. Poszedłem ich drogą. Kluczem jest wytrwałość i ciężka praca. Jestem wdzięczny za to, gdzie jestem, Ryszardowi Krauzemu, który wspierał polski tenis, ale poza tym, do wszystkiego doszedłem sam, nie miałem trenerów, fachowców. Dlatego trwało to tyle czasu.

Dlaczego w Polsce nie ma boomu na tenis? Mecze w telewizji maksymalnie ogląda po 200-300 tys. ludzi, nawet gdy pan czy Radwańska wygrywacie.
- Sukcesów jest ciągle za mało. Jest za mało zawodników, by liczyć na boom. Nie ma fachowców, trenerów na wysokim poziomie. Wyjątkiem jest Robert Radwański, który nie jest lubiany, a zasługuje na wielki szacunek za doprowadzenie dwóch zawodniczek do czołówki. Nie ma systemu szkolenia i promowania zawodników, nie ma infrastruktury. Jak wyjeżdżałem z Polski w 2005 r., ciągle brakowało hal, by w ogóle trenować zimą. Wstyd, że w 40-milionowym kraju nie mamy tenisisty w pierwszej pięćdziesiątce. Tenis to niewykorzystany potencjał, tyle osób gra amatorsko. Ale może się coś ruszy. Wierzę, że może pomóc Puchar Davisa. Mamy teraz naprawdę mocną reprezentację, która może pociągnąć zainteresowanie.

Mieszka pan w Czechach, ma czeskich trenerów. Dlaczego oni są w sporcie potęgą, a my nie?
- Czesi na treningach grają na punkty, my nie - to jest podstawowa różnica. Oni od początku uczą się rywalizacji, my uczymy się odbijać piłkę. Poza tym mają system, dobrych trenerów, infrastrukturę. Między miejscem 300. a 500. w rankingu ATP jest ok. 50 Czechów i z każdym z nich można zagrać na równym poziomie. Czesi się nie wywyższają, gratulują sobie nawzajem, mają więcej pokory, skromności.

Bardzo jest pan związany z Czechami?
- Dom zawsze będzie w Lubinie u rodziców i w Bolesławcu u dziadków. Czechy traktuję jako bazę treningową. Jestem zawodnikiem TK Neride. To mały klubik, ale nie zmienię jego barw, bo wiele mu zawdzięczam.

Był pan 86. na świecie, od poniedziałku [w poniedziałek ukaże się nowy ranking ATP] awansuje pan na minimum 70. miejsce. Co dalej?
- Tata powtarza, żeby martwić się tylko o zdrowie. Jak jesteś zdrowy, możesz ciężko pracować, a w końcu przyjdą i wyniki, i pieniądze. Kiedyś byłem 120. na świecie i nie mogłem spać, kombinując, jak awansować o te dwadzieścia miejsc. I nic z tego nie wyszło. Dlatego teraz nie kalkuluję, tylko staram się dobrze grać. Na pewno awans da mi komfortową sytuację. Będę mógł grać w większości turniejów bez eliminacji. Myślę raczej nie o awansie, ale dalszej budowie mojego sztabu. Mam już tyle pieniędzy, że będę zabierał trenera na każdy turniej. Albo Ivana Machytkę, albo Tomasa Hlaska. Są też plany, żeby pan Wojtek Fibak został moim doradcą w sprawach taktyki, przynajmniej na niektóre turnieje. Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać.

Jim Courier mówi, że tenis idzie w centymetry - del Potro, Cilić, Murray, nie ma już niskich w czołówce.
- Tenis staje się coraz szybszy, bardziej wymagający fizycznie. Skończyły się czasy, że biegasz i jak wytrzymasz dłużej od przeciwnika, to wygrasz wymianę. Tempo jest niesamowite. Jak grałem z Djokoviciem, to ciągle czułem, że jestem ułamki sekund spóźniony. Jest mniej wymian, jest agresywniej. Nawet Nadal zaczął atakować, a Murray atakuje drugi serwis rywala, czego wcześniej nie robił. Nie chodzi o centymetry, ale o ofensywę.

Co pan będzie robił po skończeniu kariery?
- Myślałem o studiach, żeby mieć jakieś wykształcenie. Jeśli będę tęsknił za tenisem, to wrócę jako trener. Mam też duży sentyment do piłki, mówię w pięciu językach [polski, czeski, niemiecki, angielski, rosyjski], więc może zostanę menedżerem. Na pewno założę rodzinę i zajmę się wychowaniem dzieci.

Dzieci będą grały w tenisa?
- Same zdecydują. W Polsce nastawienie rodziców to też czynnik niszczący. Dlaczego mamy zdolnych 12-, 14-, 16-latków, a potem nikogo? Bo dzieci się zniechęcają i rzucają tenis, a zniechęcają się, bo od początku czują presję, przymus, tenis nie jest zabawą, tylko realizowaniem ambicji rodziców. Nigdy nie zapomnę widoku ojca dziewczyny, z którą dawno temu grała Paulina - turniej dla dzieci, uśmiechy, zabawa, a facet dałby się pokroić, żeby tylko córka wygrała. Bez sensu. Dzieci w Polsce trzeba odciągnąć od komputera, telewizora, niech idą na basen, boisko czy na kort, niech w ogóle zaczną uprawiać sport. Reszta sama przyjdzie z czasem.

Jak pan tak jeździ po świecie, to coś pan czasem gotuje?
- Maksymalnie herbatę. Zero talentu do gotowania. Zresztą do tenisa też nie mam talentu, ale zawzięty jestem. I walnięty na jego punkcie. Moje ulubione zajęcie poza graniem w tenisa, to... oglądanie tenisa w telewizji i na DVD.

A filmy?
- "Kiler", "Kiler-ów 2-óch" i "Nic śmiesznego". Jestem fanem polskich komedii, zwłaszcza tych z Czarkiem Pazurą.

Jakie plany po Australian Open?
- Santiago de Chile, Costa do Sauipe, Acapulco i powrót do Polski na mecz Pucharu Davisa z Finlandią. Później znów za ocean do Indian Wells i Miami, a potem Europa i turnieje na mączce. We wszystkich większych turniejach planuję też grę z Oliverem w deblu. Tak się umówiliśmy. Singiel będzie najważniejszy, ale debla nie zostawiam.

Łukasz Kubot
27 lat. W poprzednim sezonie jako pierwszy Polak od 26 lat awansował do pierwszej setki rankingu ATP. Zagrał w finale turnieju ATP w Belgradzie, a w Pekinie pokonał Andy'ego Roddicka, ówczesną rakietę numer sześć na świecie. Po wygraniu dwóch rund i kreczu Michaiła Jużnego doszedł do 1/8 finału Australian Open. Razem z Austriakiem Oliverem Marachem tworzy jedną z najsilniejszych par deblowych.

http://www.sport.pl/tenis/1,103960,7513 … &startsz=x


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#128 01-02-2010 16:16:03

 Art

User

Zarejestrowany: 28-08-2008
Posty: 1261
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Ranking ATP. Kubot coraz wyżej

Po udanym występie w Australian Open, Łukasz Kubot odnotował duży skok w rankingu ATP. Polski tenisista awansował o 25 pozycji i zajmuje obecnie 61. lokatę.

Przed Australian Open Kubot był 86. Start w australijskim turnieju zaliczy z pewnością do udanych. W grze pojedynczej awansował do IV rundy, w której przegrał z wyżej notowanym Novakiem Djokoviciem. Polak występował także w deblu, gdzie ze swoim partnerem Austriakiem Oliverem Marachem dotarł do 1/8 finału. Kubot był pierwszym od 32 lat Polakiem walczącym w Melbourne o awans do ćwierćfinału męskiego singla

sport.pl

Offline

 

#129 01-02-2010 17:14:13

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: Łukasz Kubot

Fibak doradcą Kubota?

- Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać - mówi na łamach Gazety Wyborczej Łukasz Kubot i zapowiada, że za zarobione pieniądze chce brać trenerów na każde zawody i nawiązać współpracę z Wojciechem Fibakiem.
W opublikowanym w poniedziałek rankingu ATP Łukasz Kubot awansował na 61. miejsce, co jest najlepszym wynikiem polskiego tenisisty od 1986 roku. Jakie są dalsze plany zawodnika? - Tata powtarza, żeby martwić się tylko o zdrowie. Jak jesteś zdrowy, możesz ciężko pracować, a w końcu przyjdą i wyniki, i pieniądze - wyjaśnia na łamach Gazety Wyborczej.

- Kiedyś byłem 120. na świecie i nie mogłem spać, kombinując, jak awansować o te dwadzieścia miejsc. I nic z tego nie wyszło. Dlatego teraz nie kalkuluję, tylko staram się dobrze grać. Na pewno awans da mi komfortową sytuację. Będę mógł grać w większości turniejów bez eliminacji. Myślę raczej nie o awansie, ale dalszej budowie mojego sztabu. Mam już tyle pieniędzy, że będę zabierał trenera na każdy turniej. Albo Ivana Machytkę, albo Tomáša Hláska. Są też plany, żeby pan Wojtek Fibak został moim doradcą w sprawach taktyki, przynajmniej na niektóre turnieje. Dobry sportowiec nie powinien być z siebie zadowolony, tylko ciągle coś poprawiać - dodał Kubot.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ca-kubota/

Ciekawe jakie będą efekty...

Offline

 

#130 01-02-2010 17:57:44

 Art

User

Zarejestrowany: 28-08-2008
Posty: 1261
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Kubot pożegnał Melbourne.

Łukasz Kubot zakończył już zmagania w Australian Open i po zasłużonym odpoczynku pożegnał się z Melbourne. Australian Open było najlepszym turniejem w karierze Kubota.

Łukasz Kubot przez kilkanaście godzin spał wczoraj jak zabity. Po wyjątkowo późnej pobudce założył jednak klapki i po raz ostatni przyjechał do centrum. Pożegnał się z kortami, znajomymi, wyściskał się z opiekującą się nim od kilku dni panią doktor. I jeszcze raz przeszedł się po Melbourne Parku - miejscu, gdzie przeżył najwięcej miłych chwil w swojej dziesięcioletniej zawodowej karierze.

W sobotę na trzecią rano zamówił taksówkę na lotnisko. Poczuł się lepiej, gorączka ustąpiła i przez Nową Zelandię zdecydował się lecieć do Santiago. - Kupiłem całoroczny bilet na klasę biznes za 9 tysięcy euro. Tanio, trzeba tylko wybrać cztery kontynenty, na które się będzie podróżować - opowiadał podczas spaceru tenisista z Lubina, który na drogę dostał błogosławieństwo od przemiłej lekarki. Zmierzyła mu temperaturę, ciśnienie, poprosiła, by długo wypoczywał i „puściła wolno". Kubot poszedł też odebrać naciągi i uregulować rachunek za pracę stringerów. - 570 dolarów australijskich za 19 rakiet. Sporo, ale też dużo i długo tu grałem - podsumował.

Na chwilę zatrzymał się przy popiersiu bohatera gospodarzy Pata Raftera. Tak jak gracza on atakującego, tak jak on wspaniale czującego się przy siatce. - Wielki człowiek, wielki człowiek - powtarzał. Spojrzał na górujące nad miastem wieżowce i rozmarzył się: - Chciałbym tu kiedyś przyjechać jako turysta, poznać ludzi i kraj. Na razie pamiętam tylko drogę na obiekt i polską pizzerię na St. Kildzie. Kangury widziałem jedynie na obrazkach - stwierdził smutno. Kiedyś przejedzie się też pewnie tramwajem, który jest w mieście podstawowym środkiem lokomocji i dowodzi na Rod Laver Arenę tłumy kibiców. - Nie brzydzę się komunikacją publiczną, prawie całe życie na trasie Lubin - Wrocław podróżowałem PKS-em - uśmiechnął się.

Skromny człowiek. Łukasz podczas tego turnieju zdobył sympatię naprawdę wielu kibiców...

http://www.sports.pl/Tenis/Lukasz-Kubot … 1,289.html

Offline

 

#131 01-02-2010 23:15:44

 Raddcik

Come on Andy !

Zarejestrowany: 07-09-2008
Posty: 5229
Ulubiony zawodnik: Andy Roddick

Re: Łukasz Kubot

Łukasz Kubot: Katowaliśmy się. Nie ma zmiłuj

- Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj - opowiada w wywiadzie dla Sport.pl o początkach kariery najlepszy polski tenisista Łukasz Kubot.

- Tata chciał mnie zapisać do szkółki, ale nabór robili dopiero od 10. roku życia. Ośmiolatków brali tylko do tenisa. Trafiłem do trenera Ryszarda Korzeniowskiego i... jakoś poleciało. Spodobało mi się, choć lekko nie było. Trener przyjeżdżał po mnie o 5.30 rano, jechaliśmy do hali w Lubinie. Jak nie przyjeżdżał, to sam jechałem PKS-em albo rowerem. Ludzie specjalnie przychodzili otworzyć nam halę. Na hali parkiet, trybuny zaraz przy linii bocznej, nie dało się zrobić wybiegu. Zimą było przeraźliwie zimno i dużo płaciliśmy za prąd. Ale katowaliśmy się, nie ma zmiłuj. Musieliśmy ćwiczyć o 6, bo potem była zajęta. Ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów i pukali się w głowę. O 7.45 koniec i do szkoły. A po szkole szybki obiad i trening ogólnorozwojowy. Moi rówieśnicy w tamtym czasie chodzili na dyskoteki. Ja szedłem swoją drogą - opowiada Łukasz Kubot.

Polak trenuje w Czechach, gdzie poziom tenisa jest wyższy niż w Polsce. - Oni od początku uczą się rywalizacji, my uczymy się odbijać piłkę. Poza tym mają system, dobrych trenerów, infrastrukturę. Między miejscem 300. a 500. w rankingu ATP jest ok. 50 Czechów i z każdym z nich można zagrać na równym poziomie. Czesi się nie wywyższają, gratulują sobie nawzajem, mają więcej pokory, skromności - wyjaśnia.

http://www.tenisowy.com/news/1356/lukas … _ma_zmiluj


'03.07.2011 - Tennis Died' [*]

Offline

 

#132 02-02-2010 22:34:16

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Legendy tenisa chwalą Kubota
(fot. PAP)
Łukasz Kubot awansował na 61. miejsce w rankingu ATP, najwyższe w swojej dotychczasowej karierze. Dobra postawa Polaka w Australian Open nie przeszła niezauważona. Kubota chwaliły legendy tenisa m.in. Jim Courier i Wojciech Fibak.

Courier, były lider światowego tenisa, czterokrotny triumfator turniejów wielkoszlemowych osobiście pogratulował Polakowi. - Dobra robota mój przyjacielu - stwierdził Amerykanin, który w 2005 roku został przyjęty do Międzynarodowej Tenisowej Galerii Sławy.

Pełen uznania dla postępów Kubota jest także Wojciech Fibak. - Jak tylko mogę, pomagam Łukaszowi i nadal z chęcią będę to robił. Jeśli będzie grał w europejskich turniejach, łatwiej będzie zaplanować współpracę. Ogromnie go cenię i lubię. Mam też nadzieję, że pociągnie za sobą Michała Przysiężnego i Jerzego Janowicza do setki rankingu ATP - twierdzi legenda polskiego tenisa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

http://sport.wp.pl/kat,1840,title,Legen … omosc.html


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#133 03-02-2010 10:04:01

 Kubecki

User

Zarejestrowany: 03-09-2008
Posty: 1683
Ulubiony zawodnik: Novak Djokovic

Re: Łukasz Kubot

Wielkie emocje gwarantuje Łukasz Kubot

Łukasz Kubot miał bardzo trudne momenty w meczu z Horacio Zeballosem (51. ATP) . Podniósł się jednak z kolan w drugim secie i wygrał z Argentyńczykiem w pierwszej rundzie turnieju w chilijskim Santiago 3:6, 7:5, 6:3.

To nie miał być spacerek i w żadnym wypadku nie był. Horacio Zeballos od samego początku meczu z Łukaszem Kubotem pokazał, że dobijanie do 50 rankingu nie jest kwestią przypadku. Po sześciu gemach pierwszej partii Argentyńczyk miał na koncie jedno przełamanie, które przesądziło o zwycięstwie do 3.

Później problemy polskiego tenisisty jeszcze bardziej się pogłębiły. Zeballos prowadził już 3:1 w drugim secie po przełamaniu na samym początku, ale nagle Łukasz Kubot przeszedł totalną metamorfozę. Najpierw doszedł na 2:3, by po chwili przełamać argentyńskiego rywala i objąć prowadzenie 5:4!

No i wtedy rozpoczął się chyba decydujący o losach meczu gem... który trwał blisko 15 minut! Polak miał aż sześć piłek setowych, ale Argentyńczyk za każdym razem potrafił się wybronić z opresji. Wyrównał, ale musiało go to kosztować sporo sił, bo w kolejnych dwóch gemach dominował już Łukasz Kubot.

Następnie kibice przeżyli powtórkę z początku, bo rozpoczęło się od 2:2. Jednak odczuwający trudy poprzedniego seta Zeballos już nie miał tyle świeżości. Z kolei Łukasz Kubot, jak wytrawny i wytrwały bokser, wypunktował przeciwnika, przełamując go na 5:3 i później serwując po zwycięstwo. Horacio Zeballos też pomógł polskiemu tenisiście, bo popełnił podwójny błąd serwisowy w ósmym gemie, dzięki czemu zrobiło się szybko 40:15 dla Kubota. Polak szansy nie wypuścił z rąk i dlatego wystąpi w drugiej rundzie.

Kubot w drugiej rundzie zmierzy się z Hiszpanem Marcelem Granlloersemm (112. ATP), który wygrał w I rundzie po kreczu Argentyńczka Martina Vassallo Arguello.

Jest jeszcze debel

Łukasz Kubot wystąpi jeszcze deblu wspólnie z Oliverem Marachem. Ich rywalami będa Argentyńczyk Juan Ignacio Chela i Hiszpan Santiago Ventura.

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml

Ostatnio edytowany przez Kubecki (03-02-2010 10:04:20)

Offline

 

#134 03-02-2010 10:06:18

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Łukasz nie zwalnia. Wygrał także w deblu

Najwyżej rozstawiony polsko-austriacki debel Łukasz Kubot i Oliver Marach awansował do ćwierćfinału turnieju ATP Tour w Santiago.

Najwyżej rozstawiony polsko-austriacki debel Łukasz Kubot i Oliver Marach awansował do ćwierćfinału turnieju ATP Tour na twardych kortach w chilijskim Santiago (z pulą nagród 450 350 dolarów). Wcześniej polski tenisista wygrał pierwszy pojedynek w singlu.

Kubot i Marach wygrali w pierwszej rundzie 6:3, 7:6 (9-7) z Argentyńczykiem Juanem Ignacio Chelą i Hiszpanem Santiago Venturą. W ćwierćfinale zmierzą się ze zwycięzcami meczu pomiędzy Argentyńczykiem Brianem Dabulem i Włochem Paolo Lorenzim oraz Santiago Gonzalezem z Meksyku i Chilijczykiem Nicolasem Massu.

Natomiast w singlu polski tenisista, sklasyfikowany na 61. miejscu w rankingu ATP World Tour (najwyższym w dotychczasowej karierze), wyeliminował we wtorek rozstawionego z numerem piątym Argentyńczyka Horacio Zeballosa 3:6, 7:5, 6:3. O miejsce w 1/4 finału zagra w środę z Hiszpanem Marcelem Granollersem.

Wyniki wtorkowych spotkań pierwszej rundy:

gra pojedyncza - Łukasz Kubot (Polska) - Horacio Zeballos (Argentyna, 5) 3:6, 7:5, 6:3

gra podwójna - Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 1) - Juan Ignacio Chela, Santiago Ventura (Argentyna, Hiszpania) 6:3, 7:6 (9-7).

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-santi … tory.shtml


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#135 03-02-2010 10:11:53

 Kubecki

User

Zarejestrowany: 03-09-2008
Posty: 1683
Ulubiony zawodnik: Novak Djokovic

Re: Łukasz Kubot

Kasiasty Kubot. O włos od dziesiątki bogaczy

Świetny początek sezonu wywindował Łukasza Kobota do czołówki najbogatszych tenisistów. Polski zawodnik zarobił w tym roku 132 796 dolarów, co daje mu 13. miejsce na liście najlepiej zarabiających. Liderem jest oczywiście Roger Federer, który zbliża się do 2 milionów dolarów.

Federer wyprzedza swojego finałowego przeciwnika z Melbourne Szkota Andy'ego Murraya - 968,1 tys. dol. oraz Chorwata Marina Cilica - 437,25 tys. dol.

Kubot w tym roku zdążył zagrać w Dausze, Sydney i Melbourne. W zestawieniu zarobków Polaka wyraźnie widać zmianę, która rozpoczęła się w zeszłym sezonie. Kubot zaczął zarabiać na singlu, a nie na deblu, jak to bywało do tej pory. W 2010 roku zarobki z turniejów deblowych to ledwie szósta część.

Czołówka najlepiej zarabiających tenisistów w 2010 roku

1. Roger Federer (Szwajcaria) 1 988 720 dolarów

2. Andy Murray (Szkocja) 968 100

3. Marin Cilić (Chorwacja) 437 250

4. Nikołaj Dawidienko (Rosja) 370 250

5. Jo-Wilfried Tsonga (Francja) 368 800

6. Rafael Nadal (Hiszpania) 284 440

7. Andy Roddick (USA) 251 110

8. Bob Bryan (USA) 208 385

. Bob Bryan (USA) 208 385

10. Novak Djoković (Serbia) 184 400

...

13. Łukasz Kubot (Polska) 132 796

164. Michał Przysiężny (Polska) 13 922

167. Mariusz Fyrstenberg (Polska) 13 407

. Marcin Matkowski (Polska) 13 407

http://www.eurosport.pl/tenis/atp-tour/ … tory.shtml

Offline

 

#136 03-02-2010 10:13:38

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Łukasz Kubot

Kubot po turnieju w Chile znajdzie się w Top-60, niewiadomą jest dokładne miejsce Polaka w Entry.


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#137 04-02-2010 14:32:32

 jaccol55

Administrator

Zarejestrowany: 02-10-2008
Posty: 5307

Re: Łukasz Kubot

Legendarny deblista twierdzi, że Kubot może skupić się na singlu

Według Todda Woodbridge'a ekstremalny wysiłek wkładany w męski tenis może wkrótce zmusić Łukasza Kubota do zastanowienia się nad sensem regularnych występów w grze podwójnej.
- Zobaczymy co postanowi za rok, gdy przebije się wyżej w singlu. Tenis jeszcze nigdy nie kosztował tyle zdrowia, a zawodowiec potrzebuje regeneracji - mówi w rozmowie z Przeglądem Sportowym Woodbridge. Australijczyk w latach 90-tych tworzył wspólnie z Markiem Woodfordem najlepszy duet deblowy świata.

Podczas wielkoszlemowego turnieju w Melbourne byłemu gwiazdorowi spodobała się gra Kubota. - Z całym szacunkiem, ale nie walczył o najwyższe cele. Spisał się lepiej niż oczekiwaliście. Moim zdaniem ma szansę, by być jeszcze wyżej w rankingu - twierdzi.

http://www.sportowefakty.pl/tenis/2010/ … ie-na-sin/

Offline

 

#138 06-02-2010 16:02:33

Yannick

User

Zarejestrowany: 19-01-2009
Posty: 762
Ulubiony zawodnik: Tomic-Roddick

Re: Łukasz Kubot

ATP w Santiago: Łukasz Kubot w finale

Łukasz Kubot i Oliver Marach awansowali do finału gry podwójnej w turnieju ATP Tour tenisistów na ziemnych kortach w Santiago. W półfinale polsko-austriacka para wygrała z Czechami Leosem Friedlem i Davidem Skochem 5:7, 6:2 i 10-8 w tzw. super tie-breaku.
To siódmy w historii awans Kubota do finału gry podwójnej turnieju rangi ATP (szósty z Marachem). W dorobku ma trzy triumfy (wszystkie z Austriakiem).

Piątkowy półfinał miał bardzo zacięty przebieg. W tzw. super tie-breaku Kubot i Marach przegrywali już 1:4, by wygrać ostatecznie 10:8. Awans do finału wyceniono na 11 360 dolarów.

W finale rywalami Polaka i Austriaka będą zwycięzcy spotkania między Argentyńczykami Lucasem Arnoldem Kerem i Juanem Monaco a Włochem Potito Starace i Argentyńczykiem Horacio Zeballosem.

Kubot występował w Santiago również w singlu, ale odpadł w 2. rundzie po porażce z Hiszpanem Marcelem Granollersem 4:6, 2:6.

Wynik półfinału gry podwójnej:
Łukasz Kubot, Oliver Marach (Polska, Austria, 1) - Leos Friedl, David Skoch (Czechy) 5:7, 6:2, 10:8

http://sport.onet.pl/74445,1248732,2124 … omosc.html

Offline

 

#139 07-02-2010 09:08:03

Yannick

User

Zarejestrowany: 19-01-2009
Posty: 762
Ulubiony zawodnik: Tomic-Roddick

Re: Łukasz Kubot

4) Movistar Open 2010-Santiago

R1 (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Juan Ignacio Chela/Santiago Ventura (ARG/ESP) 6-3 7-6(7)
QF (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - (WC)Santiago Gonzalez/Nicolas Massu (MEX/CHI) 4-6 6-3 (10-6)
SF (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Leos Friedl/David Skoch (CZE) 5-7 6-2 (10-8)
F   (1)Lukasz Kubot/Oliver Marach (POL/AUT) - Potito Starace/Horacio Zeballos (ITA/ARG) 6-4 6-0

http://www.movistaropen.cl/wp-content/uploads/2010/02/dobles_kubot_marach_sabado_04-final.jpg

Offline

 

#140 07-02-2010 10:32:10

Statystyczny

User

Zarejestrowany: 07-09-2008
Posty: 582
Ulubiony zawodnik: Frank Dancevic

Re: Łukasz Kubot

Brawo Choć z dobrych par pokonali tylko Skocha i Friedla.


Frank Dancevic---------Stefan Koubek---------Grigor Dimitrov-------Dustin Brown------Jo- Wilfried Tsonga-----Łukasz Kubot----- Michał Przysiężny------Horacio Zeballos

http://dropszot.blogspot.com - zapraszam na świetnego bloga poświęconego niższym szczeblom męskich rozgrywek tenisowych.
Blog został zawieszony na nieokreślony okres czasu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
mtenis.pun.pl