mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Moderator
Zachowanie i prze¿ycia fana tenisa w czasie meczu... Temat niezwykle ciekawy, zw³aszcza, je¶li rzecz dotyczy meczu ulubionego zawodnika. Opiszcie jak zwykle zachowujecie w trakcie ogl±dania tenisa, jak radzicie sobie z nerwami towarzysz±cymi wystêpowi ulubionego gracza; czy macie jakie¶ tajemne rytua³y, zaklêcia, przynosz±ce szczêscie rekwizyty? Czy w razie s³abej gry szybko wpadacie w defetyzm, czy raczej, mimo ¿e nic nie idzie, do koñca macie nadzieje?
Zacznê od siebie. Na pocz±tku muszê stwierdziæ, ¿e emocjonalne podchodzenie do spotkañ psuje mi przyjemno¶æ z ogl±danie tenisa, a najbardziej psuje mi przyjemno¶æ z ogl±dania Federera. Mówiê zupe³nie serio.
Chcia³bym ogl±daæ jego gre dla niej samej, podziwaæ zagrania, techniczne detale i spokojenie zachwycaæ siê nimi...
Czasem ¿a³uje, ¿e jestem jego fanem i nie mogê skoncetrowaæ siê wy³±cznie na piêknie jego tenisa; zbyt siê denerwuje w czasie jego wystêpów i ju¿ od do¶æ dawna dostrzegam, ¿e wiele przez to tracê , zamiast skupieæ siê na maestri zagrañ, ci±gle my¶le o wyniku, albo co gorsza, perspektywie kolejnych spotkañ(sic!).
Kiedy ogl±dam "normalny" mecz, staram siê patrzeæ na gre, podziwiaæ j± i w miare skromnych mo¿liwo¶ci analizowaæ, oczywi¶cie zawsze mam jakiego¶ faworyta(nie ogl±dam spotkañ graczy zupe³nie mi obojêtnych, nie mówi±c o tych, których nie lubie; no chyba ¿e graj± z kim¶ z listy lubianych ), kibiowanie ogranicza siê do wydawania odg³osów ukontentowania po piêknych zagraniach, lub wygraniu jakiego¶ wa¿nego punktu i do zawodu przy niepowodzeniech, czy prostych b³êdach. Jest spokojnie i mi³o, jak mecz dobry to i humor dobry; po prostu przyjemno¶æ z ogl±dania ulubionej dyscypliny sportu.
Jak ma graæ Federer... no robi siê trochê mniej ciekawie O ile przed meczem z kim¶ s³abszym, albo gdy jestem zupe³nie pewny formy i gry Rogera, nie jest najgorzej , a tyle w innych przypadkach...
Jako, ¿e jestem racjonalist±, nie wierzê ¿adne tam przes±dy, czy te¿ moc sprawcz± ró¿nych rytua³ów; jak wiêc ³atwo siê domy¶liæ, mam ich ca³± mase
W czasie samego meczu zachowuje siê skandalicznie , jestem nabuzowany i mnie nosi, do tego zmienny nastrój; wywijam ³apami, tupie w pod³oge(oczywiscie je¶li mecz ma dramatyczny przebieg), krzycze na ca³e gard³o, jak prze³amia po walce, moje "come on" s³ychaæ zapewne po drugej stronie ulicy.
Jak Roger gra naprawdê dramatycznie zle, to czasem nie mogê patrzeæ; w czasie meczu z Tipsarem na AO po prostu wyszed³em na jaki¶ czas za domu; jak wróci³em, jeszcze o zgrozo grali, wiêc w czasie gemów serwisowych Szwajcara zmienia³em kana³.
Proste b³êdy, czy zmarnowne szanse na wa¿ny punkt kwitowane s± tradycyjnym "kur...", lataj± te¿ wszystkie inne przekleñstwa, co gorsza czasem wy³adowuje agresje na okolicznych przedmiotach, walne w co¶ piê¶ci±, kopne krzes³o...W czasie ubieg³orocznego fina³u Wimbledonu moj± ofiar± pad³ pilot od TV, po prostu rzuci³em nim do¶æ mocno o pod³oge i pomimo dywanu, mia³em go w kilku czê¶ciach.
Oczywi¶cie przy najmniejszych k³opotach pojawiaj± siê pewne objawy paniki i czarnowidztwo; co naj¶mieszniejsze, czêsto w czasie g³adko wygranych spotkañ wczesnych rund, emocje sa mniejsze, wiêc zaczynam czepieæ siê pierdo³, ka¿dy b³±d techniczny, czy taktyczny jest dog³êbnie analizowany; nawet jak wygra g³adko, to my¶lê "dobra dobra, na leszczyka starczy³o, ale z taka gr± to w meczu z .... bieda bêdzie".
Jednak gdy przychodzi co do czego i naprawdê zaczyna przegrywaæ, zawsze wierzê do koñca, ¿e jednak zacznie graæ lepiej, wyratuje siê z tarapatów, i wygra.
I mimo, ¿e czasem co¶ innego powiem, czy napisze, jestem kibicem zawsze-do-koñca-wierz±cym, czasem wbrew wszystkim i wszytkiemu.
Zapraszam do pisania.
Ostatnio edytowany przez Robertinho (20-10-2008 14:50:35)
Offline
Ojciec Chrzestny
Ile¿ jest tematów o tematyce tenisowej, ale chyba ten najbardziej, tudzie¿ najczê¶ciej Nas (kibiców) dotyczy/ dotyka.
Je¿eli chodzi o mnie to z regu³y na zewn±trz jestem rozdygotany, trzêsê siê b±d¼ siedzê cicho, spokojny jak nigdy Tak jest jednak tylko na zewn±trz, w ¶rodku wszystko siê kot³uje, nerwy s± rozgrzane do maksimum.
Rêce ¶ciskam mocno, gor±czkowo patrz±c siê w ekran Tv lub kompa, a d³onie w rezultacie s± ca³e mokre i spocone wtenczas
Je¿eli jest pora¿ka to zamykam siê w sobie, my¶lê , rozpamiêtujê bardzo d³ugo, po prostu bardzo prze¿ywam.
Podobnie by³o np w sobotê, po pora¿ce Rogera z Murrayem. Chodzi³em z dziewczyn± po Centrum Handlowym - Ona lata³a po sklepach a ja sta³em na korytarzu oparty o barierkê i po prostu my¶la³em o tym co siê sta³o.
W pewnym momencie zapyta³a : "Dawi¶ (nienawidzê jak tak do mnie mówi, dlatego proszê nie powtarzaæ ), co siê z Tob± dzieje, dlaczego jeste¶ taki smutny?".
Na pocz±tku siê próbowa³em usprawiedliwiaæ, ¿e po prostu jest tu za du¿o ludzi ale pó¼niej Ona sama pozna³a prawdê, bo od czasu fina³u Wimbla 08 wie doskonale, jak wiele tenis i Roger Federer dla mnie znacz±.
Teraz o meczu zakoñczonym pomy¶lnie Wimbledon 2007 Kurde, co ja wtedy prze¿ywa³em. Nerwy w strzêpkach, a¿ przyszed³ break w 5 secie. Wtedy wyzwoli³y siê we mnie strasznie zewnêtrzne emocje - upad³em na pod³ogê krzycz±c "Jeeeeeeeeeeeeeeest!!!". Nastêpnie siê wzruszy³em. Roger wbija³ as za asem w 7 gemie 5 seta, a ja coraz bardziej p³aka³em, bo czu³em, ¿e On tego ju¿ nie wypu¶ci i ten dramatyczny mecz (na który nie by³em przygotowany w takim stopniu) skoñczy siê po mojej my¶li.
Na koniec ponownie upad³em na pod³ogê wrzeszcz±c gdzie popadnie Ale ju¿ tak nie p³aka³em, bo wyp³aka³em siê 2 gemy wcze¶niej.
Obie rado¶ci tak speszy³y kota mojej cioci, ¿e uciekaj±c z pokoju zahaczy³ o model samolotu pieczo³owicie sklejany przez mojego wujka (by³em sam w ich domu, wiêc nie s³yszeli moich jêków ).
Rytua³y, przes±dy ? Nie wierzê, choæ jeden nieustannie mnie "prze¶laduje" - modlê siê
Patrzê w ikonê i po tysi±ckroæ siê ¿egnam patrz±c w Niebiosa - im bli¿ej koñca tym czê¶ciej, a pod koniec ju¿ co pi³kê
Nie jestem jaki¶ przesadnie wierz±cy, ale ten tik jest automatyczny
Mimo, ¿e podczas meczy Rogera zostawiam wiele nerwów "na korcie" to nie zamieni³bym tych prze¿yæ na nic innego, bo to jedyny przypadek, kiedy towarzyszy mi tzw "pozytywny stres".
Offline
Moderator
DUN I LOVE napisał:
Podobnie by³o np w sobotê, po pora¿ce Rogera z Murrayem. Chodzi³em z dziewczyn± po Centrum Handlowym - Ona lata³a po sklepach a ja sta³em na korytarzu oparty o barierkê i po prostu my¶la³em o tym co siê sta³o.
W pewnym momencie zapyta³a : "Dawi¶ (nienawidzê jak tak do mnie mówi, dlatego proszê nie powtarzaæ ), co siê z Tob± dzieje, dlaczego jeste¶ taki smutny?".
Na pocz±tku siê próbowa³em usprawiedliwiaæ, ¿e po prostu jest tu za du¿o ludzi ale pó¼niej Ona sama pozna³a prawdê, bo od czasu fina³u Wimbla 08 wie doskonale, jak wiele tenis i Roger Federer dla mnie znacz±.
To naprawdê wzuszaj±ca historia, mo¿e nam jeszcze opowiesz, co ciekawego kupiliscie, albo co jedli¶cie w miêdzyczasie? To jest forum o TENISIE do diaska, ma byæ rzeczowo i merytorycznie xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
A serio, to o Waszych prze¿yciach wewnêtrznych, czy te¿ o ró¿nych przygodach, jakie mieli¶cie w zwi±zku z byciem fanem tenisa, piszcie koniecznie.
Ostatnio edytowany przez Robertinho (20-10-2008 17:54:48)
Offline
Ojciec Chrzestny
Nic nie kupili¶my
Robertinho napisał:
A serio, to o Waszych prze¿yciach wewnêtrznych, czy te¿ o ró¿nych porzygodach, jakie mieli¶cie w zwi±zku z byciem fanem tenisa, piszcie koniecznie.
Podpisuje siê pod tym
Offline
Last hit for Wimby
Dawi¶
Offline
User
Ja mam raczej naturê cz³owieka, który ma³o uzewnêtrznia swoje prze¿ycia. Podczas meczów Federera, bo jest to nie owijaj±c w bawe³nê mój jedyny wielki ulubieniec, gdy wszystko idzie dobrze to po prostu na luzie sobie ogl±dam z zadowoleniem i staram siê podziwiaæ jego piêkne zagrania, gdy s± problemy typu g³upio oddany set nie bardzo siê przejmujê ufaj±c w jego geniusz, natomiast gdy widmo pora¿ki zaczyna zagl±daæ w oczy ³a¿ê w kó³ko, skaczê przed ka¿d± pi³k± i czasem siê modlê. W ci±gu ostatnich 2-3 lat moje podej¶cie do tenisa bardzo siê zmieni³o, kiedy¶ odczuwa³em bardzo silne negatywne emocje, gdy gra³ Hewitt czy Nadal niezale¿nie od tego, kim by³ rywal gor±co mu kibicowa³em, a gdy pojawia³a siê szansa na zwyciêstwo prze¿ywa³em równie mocno jak zwyciêstwa Federera, dzisiaj da¿ê tych graczy du¿o wiêkszym szacunkiem a ich wpadki mnie na pewno nie raduj± tak jak kiedy¶. Trochê ¿a³ujê tak¿e, ¿e w miejsce prostolinijnych emocji podczas meczu czêsto sobie w my¶lach rozwa¿am turniejow± drabinkê, kolejnych potencjalnych rywali, a czasem nawet kolejny turniej No i ostatnia zmiana jest taka, ¿e chocia¿ mam wci±¿ wielu graczy których da¿ê sympati± wspieranie Szwajcara w moim kibicowskim sercu zaczyna zamieniaæ siê w kult jednostki, a coraz wiêcej pojedynków czy turniejów sta³o siê ca³kowicie obojêtne.
Ostatnio edytowany przez Woodies_Fan (20-10-2008 18:59:15)
Offline
Masta
Ja mam dok³adnie tak samo jak Robertinho podczas meczów Rogera, oczywi¶cie zanim spotkanie siê rozpocznie to napalam siê "oo wreszcie sobie Roga obejrzê". Potem jak dochodzi co do czego to modlê siê jedynie by mecz skoñczy³ siê wynikiem 6-0,6-0 i nie by³o ani jednego nerwowego momentu. Niekiedy nawet przy stanie 4-4 w secie gdy z jakim¶ s³abiakiem z którym i tak zwyciêstwo wydajê siê pewne, krêcê siê na fotelu jakbym posiada³ hemoroidy. Generalnie nie ma spotkania w którym nie sta³bym po czyjej¶ stronie, zawsze który¶ zawodnik wzbudza moj± wiêksz± sympatiê od rywala. Z przykro¶ci± muszê stwierdziæ, ¿e gdy wystêpuje Rafa jestem nieustanne po stronie jego oponenta, wyj±tkiem mo¿e byæ tylko Dawidienko.
Offline
Najbardziej nie lubie nastawiac sie na jaki¶ mecz, zapowiada siê jaki¶ szlagier [powiedzmy na WS] ja przez dzieñ albo dwa nie mysle o niczym innym tylko o 'meczu turnieju' a jak przychodzi co do czego to jest wielkie nic. To tak jakby nie dostac prezentu na gwiazdkê :lol2:
Co do meczu Feda to chyba jak ka¿dy jego fan[ka] mam totalne schizy przed, wtrakcie i po meczu. Ogólnie to jestem spokojn±, cich±, niedenerwuj±c± sie dziuch± xDDD gorzej jak zaczyna graæ Roger, jak gra najdoskonalej jak potrafi to ja sie wrêcz rozp³ywam nad jego zagraniami, gorzej jak zapada w stany po³-spi±ce, wtedy zaczynam gadac sama do siebie albo gadac to tv [jako do Rogera, u¶wiadamiaj±c mu co za g³upoty wczynia na korcie
A przed meczem zawsze mam przygotowane cos s³odkiego, w razie wpadki, napcham sie cukierków albo castek i mam do¶æ s³odyczy do kolejnej pora¿ki [naprawde ¶wietna metoda , na ograniczenie s³odyczy ] i przez kolejne dni najlepiej do mnie nie podchodziæ bo jestem w stanie pozabijac samym wzrokiem [cos w stylu Szarapovej xD]. I nie to, ¿e rozmyslam o pora¿ce tylko odczuwam jaki¶ wewnetrzny smutek, pewien zawód. I oczywi¶cie ¿adnych ³ez, trzeba byc twardym
Chocia¿ ostatnie porazki robi± na mnie co raz mniejsze wra¿enie i juz tak tego nie przezywam, chyba sie uodporni³am, tyle tego by³o w tym roku. I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty
Offline
Ojciec Chrzestny
Nula napisał:
I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty
Mia³em za³o¿yæ w±tek w stylu "najwiêksze kibicowskie rozczarowanie", ale chyba sobie daruje, bo to co chcia³em tam napisaæ wi±¿e siê z tym tematem.
Nawi±zuj±c do Twojej wypowiedzi Aniu to dla mnie to co siê sta³o 6 lipca 2008 roku to idealny przyk³ad tego, jak bardzo wydarzenia na krocie wp³ywaj± na moje ¿ycie czy te¿ jak wielki wp³yw na to co robiê ma moje kibicowanie.
Kibice Nadala szaleli, co jest zrozumia³e, czekali na ten moment. Ka¿dy na ich miejscu by siê cieszy³ - to by³o wspania³e. Ja z kolei prze¿ywa³em wtedy prawdziwy dramat, którego (co mogê ¶mia³o powiedzieæ) nigdy nie zapomnê.
Choæby Roger wygra³ jeszcze 10 Wimbledonów, 5 RG itp itd to tamta chwila na zawsze pozostanie w mojej g³owie. Wstaj±c rano z ³ó¿ka, id±c na Uczelniê, siedz±c w poci±gu, bêd±c na koncercie, czy odpoczywaj±c na wakacjach - ci±gle sta³ mi przed oczyma moment, jak Fh Federera zatrzymuje siê na siatce.
Z jednej strony to paskudne uczucie, z drugiej wydarzenie, które by³o wielki testem dla mnie, jako dla Federasty. Nie odwróci³em siê od idola, wrêcz przeciwnie - nigdy nie by³em bardziej dumny z tego, ¿e jestem Jego fanem, wrêcz mogê nazwaæ siebie wielkim szczê¶ciarzem, ¿e akurat temu cz³owiekowi kibicujê. Zdajê sobie sprawê z tego, ¿e nara¿am siê fanom innych graczy, nie to by³o moja intencj±.
Jak siê ma to co napisa³em do tematu tego w±tku? My¶lê, ¿e ta d³uga reakcja na tamto wydarzenie to g³ówny element, tudzie¿ istota mojego kibicowania. Zabrzmi to nielogicznie, ale to, ¿e co¶ takiego prze¿y³em ma swoje plusy - niejako mnie wzmocni³o nie tylko na p³aszczy¼nie tenisowej (jako kibica) ale ¿yciowej (jako cz³owieka). Przes³anie da³ mi sam Roger, który w piêknym stylu siê pozbiera³ i nie za³amywa³ r±k, tylko d±¿y³ do tego, co sobie za³o¿y³, czego zwiêczeniem by³ sukces na USO. To naprawdê wspania³a lekcja, jak nale¿y reagowaæ na ¿yciowe zawody i niepowodzenia, choæby nie wiem jak bola³y.
W sobotê o tym na chwilê zapomnia³em, ale ju¿ jest OK - wystarczy³o popatrzeæ na Rogerowy kalendarz, co wisi nad moim ³ó¿kiem
Je¿eli by³a to odskocznia od w±tku to przepraszam za offtop, stara³em siê opisaæ byæ mo¿e najwa¿niejsz± lekcjê mojej kariery kibica sportowego (nie tylko tenisowego, interesujê siê do¶æ szeroko tak¿e wieloma innymi dyscyplinami sportu).
Reasumuj±c to chyba dobrze, bo wielko¶æ cz³owieka (kibica) buduj± w³a¶nie takie bolesne pora¿ki, dziêki którym mo¿liwe jest wyci±ganie wniosków, nieprawda¿ ?
Offline
Nieprawda¿ nieprawda¿ mnie pora¿ki zawsze wnerwiaj± i zawsze z ciê¿kim bólem serca je przyjmuje i znosze, a i u mnie tak jak i u mojego obiektu kibicowskiego, nadmiernej pokory darmo szukaæ
U mnie sprawa z kibicowaniem przedstawia sie tak, ¿e wsio zale¿y od stanu ducha i cia³a ( u kobiet to do¶æ wa¿na rzecz xD ), kiedy ten mecz ogladam no i od stawki rzecz jasna. Bo zawsze inaczej ogl±da sie nawet mecze pierwszych rund w turniejach wielkoszlemowych ni¿ pierwsze rundy w zwyk³ych turniejach. Poziom adrenaliny i prze¿ywania jest zupe³nie inny.
Ja jestem osob± bardzo emocjonalnie reaguj±c± na to co sie dzieje na korcie, zazwyczaj jest tak, ¿e zaczynam ogl±daæ na kanapie w pozycji na siedz±co. Im dalej w mecz to u³o¿enia mego body ulegaj± ró¿nym modyfikacj±. I tak przechodze w stan na tak zwanego le¿aka, a¿ w koñcu schodze zupe³nie piêtro ni¿ej i siedze na pod³odze xDD Jak akcja wchodzi w decyduj±ce momenty w secie czy tez w ca³ym spotkaniu to zaczynam chodziæ.
Pamiêtam tegoroczny mecz z Marcosem na AO, najpierw przez dwa sety by³ ten dupowaty Safin, wywala³ wsio w auty, ot ta jego charakterystyczna deprecha w meczu (ona mnie kiedy¶ do grobu wpêdzi tak btw ) i od trzeciego seta sie ruszy³o tzn zatrybi³a maszyna maratowa i na serio przez moment pomy¶la³am, ¿e tu w tej Australi znów mo¿e wydarzyæ sie jaki¶ dla mnie turniejowy hicior (no bo co ! pomarzyæ, se zawsze mo¿na, nie ). No ale Safin sprowadzi³ mnie na siad p³aski i wdupi³ tamto spotkanie. Niemniej jednak to by³ jeden z tych meczy kiedy si³a emocji jest juz tak wielka, ¿e pêka termometr tak jak w bajkach z Tomem i Jerrym.
Poza tym jak napisa³am w pierwszym zdaniu: nienawidze stanu jak przegrywa, nie jestem w stanie sie do tego przyzwyczaiæ, a ka¿dy m±dry powiedzia³by, ¿e w sumie to ju¿ rutyna i powinnam
Dla mnie ka¿dy kolejny mecz to jednak osobny rozdzia³, czysta kartka i nie istotne kto stoi po drugiej stronie sieci lub jaka jest jego dyspozycja w danej chwili - zawsze wsio sie mo¿e u³o¿yæ i posk³adaæ tak, ¿e w koñcu Marat wejdzie na ten sobie tylko znany poziom koncentracji i wygra
I klne ! o losie jak ja klne w normalnym ¿yciu to ja w ¿yciu (xD) nie puszczam takich wi±ch i wogóle jestem w szoku, ¿e mi takie s³owa przez gard³o przechodz±. I to jest w sumie g³. powód dlaczego ja wole mecze ogl±daæ sama - no bo gdzie mamunia albo tatunio tudzie¿ druga po³owa mieliby s³uchaæ jak miêchem wale. Nie godzi sie
A tak wogóle to i tak mi sie pozmienia³o z biegem - uspokoi³am sie mimo wszystko xD
Ostatnio edytowany przez Lena (21-10-2008 08:48:20)
Offline
Moderator
Ja zupe³nie odwrotnie, z biegiem czasu podchodze do tego coraz emocjonalniej, z roku na rok ka¿dy kolejny turniej kosztuje mnie wiêcej nerwów, a i chyba moje zachowania w trakcie samego meczu ulegaj± eskalacji.
Ostatnio edytowany przez Robertinho (21-10-2008 10:08:11)
Offline
Mecz ulubieñca, to prawdziwe wyzwanie dla nerwów, ale skoro i tak nie maj± one ¿adnego znaczenia dla koñcowego wyniku mojego faworyta, dosz³am ju¿ dawno do wniosku, ¿e nie warto doprowadzac ich do ruiny. Dlatego przed meczem, chowam je "do kieszeni", przygotowujê parê niebêdnych rekwizytów ( kocyk i podusia na kanapie, piloty TV i od magnetowidu, laptop w zasiêgu rêki i oczywi¶cie "co¶ na z±b") i dajê siê porwac widowisku. Zdarza mi siê, w sytuacjach podbramkowych wyszeptac " Panie, pomó¿!" i zakrzykn±c "rewelacja" po znakomitych zagraniach i akcjach. To ostatnie dotyczy zarówno Rafaela ( jemu kibicujê najbardziej), jak i jego przeciwnika. Nie zdarzy³o mi siê nigdy zmieszac go z b³otem lub wyzywac od ................. ( niektórzy, w tej materii maj± naprawdê nieograniczon± inwencjê twórcz± ) po przegranym meczu. Wiem, ¿e nie mo¿na zawsze, wszystkiego wygrywac ( to nawet by³oby ma³o zdrowe z punktu widzenia zdrowia psychicznego), dlatego ³atwo wybaczam mu pora¿ki, bo wiem, ¿e w nastêpnym meczu, znowu da z siebie wszystko, mogê liczyc na pasjê, waleczno¶c i rado¶c z rywalizacji. Mnie to wystarcza.
Offline
Moderator
DUN I LOVE napisał:
Nula napisał:
I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty
Mia³em za³o¿yæ w±tek w stylu "najwiêksze kibicowskie rozczarowanie", ale chyba sobie daruje, bo to co chcia³em tam napisaæ wi±¿e siê z tym tematem.
Nawi±zuj±c do Twojej wypowiedzi Aniu to dla mnie to co siê sta³o 6 lipca 2008 roku to idealny przyk³ad tego, jak bardzo wydarzenia na krocie wp³ywaj± na moje ¿ycie czy te¿ jak wielki wp³yw na to co robiê ma moje kibicowanie.
Kibice Nadala szaleli, co jest zrozumia³e, czekali na ten moment. Ka¿dy na ich miejscu by siê cieszy³ - to by³o wspania³e. Ja z kolei prze¿ywa³em wtedy prawdziwy dramat, którego (co mogê ¶mia³o powiedzieæ) nigdy nie zapomnê.
Choæby Roger wygra³ jeszcze 10 Wimbledonów, 5 RG itp itd to tamta chwila na zawsze pozostanie w mojej g³owie. Wstaj±c rano z ³ó¿ka, id±c na Uczelniê, siedz±c w poci±gu, bêd±c na koncercie, czy odpoczywaj±c na wakacjach - ci±gle sta³ mi przed oczyma moment, jak Fh Federera zatrzymuje siê na siatce.
Czy w zwi±zku z wygraniem RG i odzyskaniem Wimbla halucynacje usta³y?
Offline
Ojciec Chrzestny
Robertinho napisał:
Czy w zwi±zku z wygraniem RG i odzyskaniem Wimbla halucynacje usta³y?
Tak jak napisa³em. Tamtej chwili nie zapomnê nigdy. RG i Wimbledon to inna bajka. Federerowe "2 ³zy" podczas hymnu Szwajcarii po finale w Pary¿u to chyba najbardziej wzruszaj±cy moment w moim kibicowskim ¿yciu. I to mimo, ¿e do sukcesu w Wimbledonie podszed³em du¿o bardziej emocjonalnie.
Offline
User
Bidule to jak Rafa sie pojawil i zaczal lac tego waszego Rogera gdzie popadnie to co wy wtedy przezywaliscie ?
Nie zdarzy³o mi siê nigdy zmieszac go z b³otem lub wyzywac od ................. ( niektórzy, w tej materii maj± naprawdê nieograniczon± inwencjê twórcz± ) po przegranym meczu
Bo nie mozna mieszac z blotem kogokolwiek kto zawsze zostawia na korcie swoje serce i walczy do ostatniej kropli
krwi A ze w swiecie ATP Rafa jest pod tym wzgledem unikatem to mi tez nigdy nie zdarzylo sie na niego powiedziec cos zlego , bo nawet po przegranych meczach zawsze wiem ze dal z siebie 120 %.
Ostatnio edytowany przez Guillermo Coria (21-01-2010 02:11:39)
Offline
Buntownik z wyboru
Có¿, pora pop³yn±æ pod pr±d. Po ka¿dej pora¿ce Federera z Nadalem jego kibice czuj± siê podle i z³orzecz± na Rogera. Jest to dla mnie zrozumia³e, aczkolwiek chcia³bym na pewne rzeczy zwróciæ uwagê.
Kibice Rogera zachowuj± za ka¿dym razem, jakby to by³a pierwsza pora¿ka w takim stylu z Hiszpanem. Scenariusz jest zawsze ten sam, mo¿na by rzecz nie tylko mecze Rogera s± schematyczne, lecz tak¿e reakcje jego kibiców na niepowodzenia z Nadalem. Nie jest to broñ Bo¿e zarzut z mojej strony, raczej stwierdzenie faktu.
Teraz pora powiedzieæ co¶ na temat kibicowania Federerowi. Mo¿e z Rogerem jest tak, jak z dobrym przyjacielem, który ma jedn± denerwuj±c± wadê. Czy nie czas najwy¿szy spróbowaæ zaakceptowaæ jego niedoskona³o¶ci. Kibice mog± wylewaæ ¿ale i dywagowaæ co by by³o gdyby, lecz to i tak niczego nie zmieni. Czy nie lepiej i korzystniej dla swojego samopoczucia spróbowaæ zrozumieæ mistrza. Wiem, ¿e to trudne zadanie, ale trochê dystansu i empatii do Rogera pozwoli³oby dostrzec wiêcej pozytywnych aspektów wczorajszego meczu i innych pojedynków z Rafaelem.
Mo¿e akceptacja niedoskona³o¶ci mistrza jest miar± kibicowskiej dojrza³o¶ci. Zawsze ³atwo jest krytykowaæ, a du¿o trudniej zrozumieæ. Wydaje mi siê, ¿e problemem sympatyków Federera jest przekonanie o jego hegemonii w historii bia³ego sportu. Pora¿ki z Nadalem, w pewnym sensie obalaj± tê tezê, czego wyrazem jest frustracja. Roger ju¿ siê nie zmieni w tej materii, co najwy¿ej jego kibice mog± byæ trochê bardziej wyrozumiali.
Offline
Moderator
Wiesz, chyba jednak mniej chodzi o samo przegrywanie z Nadalem, ale o to jak to robi Fed. Gdzie¶ do sezonu 08 przegrywa³ z Raf± "normalnie", oczywi¶cie tradycyjnie marnowa³ sporo szans, ale nie radykalnie wiêcej ni¿ w innych przegranych meczach. Potem przysz³y te dziwaczne fina³y Monte Carlo i Hamburga, po nich pojawi³ schemat pora¿ek którego zaakceptowaæ nie mo¿na. Tak jak s± wady i zachowania, których nie mo¿na zaakceptowaæ u najlepszego nawet przyjaciela. Roger nie jest jednym z hiszpañskich kolegów Nadala, ¿eby przechodziæ do porz±dku dziennego nad takim stylem pora¿ek. Trudno pogodziæ siê z faktem, ¿e ca³ym sercem kibicuje siê facetowi, który nagle i bez ¿adnej wyra¼niej przyczyny przestaje graæ, walczyæ, biegaæ, no cokolwiek. I to ¿e jest to wywo³ane niekontrolowan± reakcj± organizmu, nie jest wielk± pociech±. Taka s³abo¶æ nie budzi zrozumienia, ale wspó³czucie granicz±ce z lito¶ci±, takie jak czujemy wobec kolegi, który ze zdenerwowanie nie jest w stanie wydukaæ s³owa na egzaminie, mimo ¿e wszystko umie, a to nie jest co¶, co chce siê czuæ wobec uwielbianego idola(tym ciê¿ej by³o mi znie¶æ ton komentarza i to siê dzia³o na trybunach). Dlatego chyba lepiej i zdrowiej jest marudziæ, krytykowaæ i z³orzeczyæ.
Ja, a inni chyba czuj± podobnie, po wczorajszym meczu mamy pretensje g³ównie do siebie, o bezbrze¿n± naiwno¶æ, granicz±c± z g³upot±. Wierzyli¶my, ¿e jednak co¶ siê zmieni. Tym razem, by wprawiæ Rafê w du¿e zak³opotanie, nie by³o potrzeby graæ ca³y czas jakich¶ cudów na kiju, wystarcza³ solidny tenis z przeb³yskami. A poza pocz±tkiem pierwszego seta i wiêkszo¶ci± trzeciego, mieli¶my mu³ i wodorosty z przeb³yskami. Dziêkujê bardzo za takie co¶, podobnie jak DUN, wiêcej sam siebie nie nabiorê, tyle.
Offline