* mtenis.pun.pl - forum tenisowe, Tenis ATP

mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP

Ogłoszenie

Forum zostało przeniesione na adres: www.mtenis.com.pl

#1 20-10-2008 13:49:40

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Kibicowanie

Zachowanie i przeżycia fana tenisa w czasie meczu... Temat niezwykle ciekawy, zwłaszcza, jeśli rzecz dotyczy meczu ulubionego zawodnika. Opiszcie jak zwykle zachowujecie w trakcie oglądania tenisa, jak radzicie sobie z nerwami towarzyszącymi występowi ulubionego gracza; czy macie jakieś tajemne rytuały, zaklęcia, przynoszące szczęscie rekwizyty? Czy w razie słabej gry szybko wpadacie w defetyzm, czy raczej, mimo że nic nie idzie, do końca macie nadzieje?

Zacznę od siebie. Na początku muszę stwierdzić, że emocjonalne podchodzenie do spotkań psuje mi przyjemność z oglądanie tenisa, a najbardziej psuje mi przyjemność z oglądania Federera. Mówię zupełnie serio.
Chciałbym oglądać jego gre dla niej samej, podziwać zagrania,  techniczne detale i spokojenie zachwycać się nimi...
Czasem żałuje, że jestem jego fanem i nie mogę skoncetrować się wyłącznie na pięknie jego tenisa; zbyt się denerwuje w czasie jego występów i już od dość dawna dostrzegam, że wiele przez to tracę , zamiast skupieć się na maestri zagrań, ciągle myśle o wyniku, albo co gorsza, perspektywie kolejnych spotkań(sic!).

Kiedy oglądam "normalny" mecz, staram się patrzeć na gre, podziwiać ją i w miare skromnych możliwości analizować, oczywiście zawsze mam jakiegoś faworyta(nie oglądam spotkań graczy zupełnie mi obojętnych, nie mówiąc o tych, których nie lubie; no chyba że grają z kimś z listy lubianych ), kibiowanie ogranicza się do wydawania odgłosów ukontentowania po pięknych zagraniach, lub wygraniu jakiegoś ważnego punktu i do zawodu przy niepowodzeniech, czy prostych błędach. Jest spokojnie i miło, jak mecz dobry to i humor dobry; po prostu przyjemność z oglądania ulubionej dyscypliny sportu.

Jak ma grać Federer... no robi się trochę mniej ciekawie O ile przed meczem z kimś słabszym, albo gdy jestem zupełnie pewny formy i gry Rogera, nie jest najgorzej , a tyle w innych przypadkach...
Jako, że jestem racjonalistą, nie wierzę żadne tam przesądy, czy też  moc sprawczą różnych rytuałów; jak więc łatwo się domyślić, mam ich całą mase
W czasie samego meczu zachowuje się skandalicznie , jestem nabuzowany i mnie nosi, do tego zmienny nastrój; wywijam łapami, tupie w podłoge(oczywiscie jeśli mecz ma dramatyczny przebieg), krzycze na całe gardło, jak przełamia po walce, moje "come on" słychać zapewne po drugej stronie ulicy.
Jak Roger gra naprawdę dramatycznie zle, to czasem nie mogę patrzeć; w czasie meczu z Tipsarem na AO po prostu wyszedłem na jakiś czas za domu; jak wróciłem, jeszcze o zgrozo grali, więc w czasie gemów serwisowych Szwajcara zmieniałem kanał.

Proste błędy, czy zmarnowne szanse na ważny punkt kwitowane są tradycyjnym "kur...", latają też wszystkie inne przekleństwa, co gorsza czasem wyładowuje agresje na okolicznych przedmiotach, walne w coś pięścią, kopne krzesło...W czasie ubiegłorocznego finału Wimbledonu moją ofiarą padł pilot od TV, po prostu rzuciłem nim dość mocno o podłoge i pomimo dywanu, miałem go w kilku częściach.
Oczywiście przy najmniejszych kłopotach pojawiają się pewne objawy paniki i czarnowidztwo; co najśmieszniejsze, często w czasie gładko wygranych spotkań wczesnych rund, emocje sa mniejsze, więc zaczynam czepieć się pierdoł, każdy błąd techniczny, czy taktyczny jest dogłębnie analizowany; nawet jak wygra gładko, to myślę "dobra dobra, na leszczyka starczyło, ale z taka grą to w meczu z .... bieda będzie".


Jednak gdy przychodzi co do czego i naprawdę zaczyna przegrywać, zawsze wierzę do końca, że jednak zacznie grać lepiej, wyratuje się z tarapatów,  i wygra.
I mimo, że czasem coś innego powiem, czy napisze, jestem kibicem zawsze-do-końca-wierzącym, czasem wbrew wszystkim i wszytkiemu.                                                   

Zapraszam do pisania.

Ostatnio edytowany przez Robertinho (20-10-2008 16:50:35)

Offline

 

#2 20-10-2008 19:24:41

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Kibicowanie

Ileż jest tematów o tematyce tenisowej, ale chyba ten najbardziej, tudzież najczęściej Nas (kibiców) dotyczy/ dotyka.

Jeżeli chodzi o mnie to z reguły na zewnątrz jestem rozdygotany, trzęsę się bądź siedzę cicho, spokojny jak nigdy Tak jest jednak tylko na zewnątrz, w środku wszystko się kotłuje, nerwy są rozgrzane do maksimum.
Ręce ściskam mocno, gorączkowo patrząc się w ekran Tv lub kompa, a dłonie w rezultacie są całe mokre i spocone wtenczas

Jeżeli jest porażka to zamykam się w sobie, myślę , rozpamiętuję bardzo długo, po prostu bardzo przeżywam.
Podobnie było np w sobotę, po porażce Rogera z Murrayem. Chodziłem z dziewczyną po Centrum Handlowym - Ona latała po sklepach a ja stałem na korytarzu oparty o barierkę i po prostu myślałem o tym co się stało.
W pewnym momencie zapytała : "Dawiś (nienawidzę jak tak do mnie mówi, dlatego proszę nie powtarzać ), co się z Tobą dzieje, dlaczego jesteś taki smutny?".
Na początku się próbowałem usprawiedliwiać, że po prostu jest tu za dużo ludzi ale później Ona sama poznała prawdę, bo od czasu finału Wimbla 08 wie doskonale, jak wiele tenis i Roger Federer dla mnie znaczą.

Teraz o meczu zakończonym pomyślnie Wimbledon 2007 Kurde, co ja wtedy przeżywałem. Nerwy w strzępkach, aż przyszedł break w 5 secie. Wtedy wyzwoliły się we mnie strasznie zewnętrzne emocje - upadłem na podłogę krzycząc "Jeeeeeeeeeeeeeeest!!!". Następnie się wzruszyłem. Roger wbijał as za asem w 7 gemie 5 seta, a ja coraz bardziej płakałem, bo czułem, że On tego już nie wypuści i ten dramatyczny mecz (na który nie byłem przygotowany w takim stopniu) skończy się po mojej myśli.
Na koniec ponownie upadłem na podłogę wrzeszcząc gdzie popadnie Ale już tak nie płakałem, bo wypłakałem się 2 gemy wcześniej.

Obie radości tak speszyły kota mojej cioci, że uciekając z pokoju zahaczył o model samolotu pieczołowicie sklejany przez mojego wujka (byłem sam w ich domu, więc nie słyszeli moich jęków ).


Rytuały, przesądy ? Nie wierzę, choć jeden nieustannie mnie "prześladuje" - modlę się
Patrzę w ikonę i po tysiąckroć się żegnam patrząc w Niebiosa - im bliżej końca tym częściej, a pod koniec już co piłkę
Nie jestem jakiś przesadnie wierzący, ale ten tik jest automatyczny


Mimo, że podczas meczy Rogera zostawiam wiele nerwów "na korcie" to nie zamieniłbym tych przeżyć na nic innego, bo to jedyny przypadek, kiedy towarzyszy mi tzw "pozytywny stres".


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#3 20-10-2008 19:48:56

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Kibicowanie

DUN I LOVE napisał:

Podobnie było np w sobotę, po porażce Rogera z Murrayem. Chodziłem z dziewczyną po Centrum Handlowym - Ona latała po sklepach a ja stałem na korytarzu oparty o barierkę i po prostu myślałem o tym co się stało.
W pewnym momencie zapytała : "Dawiś (nienawidzę jak tak do mnie mówi, dlatego proszę nie powtarzać ), co się z Tobą dzieje, dlaczego jesteś taki smutny?".
Na początku się próbowałem usprawiedliwiać, że po prostu jest tu za dużo ludzi ale później Ona sama poznała prawdę, bo od czasu finału Wimbla 08 wie doskonale, jak wiele tenis i Roger Federer dla mnie znaczą.

To naprawdę wzuszająca historia, może nam jeszcze opowiesz, co ciekawego kupiliscie, albo co jedliście w międzyczasie? To jest forum o TENISIE do diaska, ma być rzeczowo i merytorycznie xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD























A serio, to o Waszych przeżyciach wewnętrznych, czy też o różnych przygodach, jakie mieliście w związku z byciem fanem tenisa, piszcie koniecznie.

Ostatnio edytowany przez Robertinho (20-10-2008 19:54:48)

Offline

 

#4 20-10-2008 19:55:20

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Kibicowanie

Nic nie kupiliśmy



Robertinho napisał:

A serio, to o Waszych przeżyciach wewnętrznych, czy też o różnych porzygodach, jakie mieliście w związku z byciem fanem tenisa, piszcie koniecznie.

Podpisuje się pod tym


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#5 20-10-2008 20:01:53

 COA

Last hit for Wimby

Zarejestrowany: 30-08-2008
Posty: 2281
Ulubiony zawodnik: Andy Roddick

Re: Kibicowanie

Dawiś


MTT GOAT (2xWimbledon, US Open, 7 innych, w tym Miami i Queens)

Come on Andy!

Offline

 

#6 20-10-2008 20:57:33

Woodies_Fan

User

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 84

Re: Kibicowanie

Ja mam raczej naturę człowieka, który mało uzewnętrznia swoje przeżycia. Podczas meczów Federera, bo jest to nie owijając w bawełnę mój jedyny wielki ulubieniec, gdy wszystko idzie dobrze to po prostu na luzie sobie oglądam z zadowoleniem i staram się podziwiać jego piękne zagrania, gdy są problemy typu głupio oddany set nie bardzo się przejmuję ufając w jego geniusz, natomiast gdy widmo porażki zaczyna zaglądać w oczy łażę w kółko, skaczę przed każdą piłką i czasem się modlę. W ciągu ostatnich 2-3 lat moje podejście do tenisa bardzo się zmieniło, kiedyś odczuwałem bardzo silne negatywne emocje, gdy grał Hewitt czy Nadal niezależnie od tego, kim był rywal gorąco mu kibicowałem, a gdy pojawiała się szansa na zwycięstwo przeżywałem równie mocno jak zwycięstwa Federera, dzisiaj dażę tych graczy dużo większym szacunkiem a ich wpadki mnie na pewno nie radują tak jak kiedyś. Trochę żałuję także, że w miejsce prostolinijnych emocji podczas meczu często sobie w myślach rozważam turniejową drabinkę, kolejnych potencjalnych rywali, a czasem nawet kolejny turniej No i ostatnia zmiana jest taka, że chociaż mam wciąż wielu graczy których dażę sympatią wspieranie Szwajcara w moim kibicowskim sercu zaczyna zamieniać się w kult jednostki, a coraz więcej pojedynków czy turniejów stało się całkowicie obojętne.

Ostatnio edytowany przez Woodies_Fan (20-10-2008 20:59:15)

Offline

 

#7 20-10-2008 20:57:37

 Fed-Expresso

Masta

Zarejestrowany: 02-09-2008
Posty: 3056
Ulubiony zawodnik: Rafael "The Slice King" Nadal

Re: Kibicowanie

Ja mam dokładnie tak samo jak Robertinho podczas meczów Rogera, oczywiście zanim spotkanie się rozpocznie to napalam się "oo wreszcie sobie Roga obejrzę". Potem jak dochodzi co do czego to modlę się jedynie by mecz skończył się wynikiem 6-0,6-0 i nie było ani jednego nerwowego momentu. Niekiedy nawet przy stanie 4-4 w secie gdy z jakimś słabiakiem z którym i tak zwycięstwo wydaję się pewne, kręcę się na fotelu jakbym posiadał hemoroidy. Generalnie nie ma spotkania w którym nie stałbym po czyjejś stronie, zawsze któryś zawodnik wzbudza moją większą sympatię od rywala. Z przykrością muszę stwierdzić, że gdy występuje Rafa jestem nieustanne po stronie jego oponenta, wyjątkiem może być tylko Dawidienko.

Offline

 

#8 20-10-2008 21:32:37

Nula

User

Zarejestrowany: 07-09-2008
Posty: 106
WWW

Re: Kibicowanie

Najbardziej nie lubie nastawiac sie na jakiś mecz, zapowiada się jakiś szlagier [powiedzmy na WS] ja przez dzień albo dwa nie mysle o niczym innym tylko o 'meczu turnieju' a jak przychodzi co do czego to jest wielkie nic. To tak jakby nie dostac prezentu na gwiazdkę :lol2:
Co do meczu Feda to chyba jak każdy jego fan[ka] mam totalne schizy przed, wtrakcie i po meczu. Ogólnie to jestem spokojną, cichą, niedenerwującą sie dziuchą xDDD gorzej jak zaczyna grać Roger, jak gra najdoskonalej jak potrafi to ja sie wręcz rozpływam nad jego zagraniami, gorzej jak zapada w stany poł-spiące, wtedy zaczynam gadac sama do siebie albo gadac to tv [jako do Rogera, uświadamiając mu co za głupoty wczynia na korcie
A przed meczem zawsze mam przygotowane cos słodkiego, w razie wpadki, napcham sie cukierków albo castek i mam dość słodyczy do kolejnej porażki [naprawde świetna metoda , na ograniczenie słodyczy ] i przez kolejne dni najlepiej do mnie nie podchodzić bo jestem w stanie pozabijac samym wzrokiem [cos w stylu Szarapovej xD]. I nie to, że rozmyslam o porażce tylko odczuwam jakiś wewnetrzny smutek, pewien zawód. I oczywiście żadnych łez, trzeba byc twardym
Chociaż ostatnie porazki robią na mnie co raz mniejsze wrażenie i juz tak tego nie przezywam, chyba sie uodporniłam, tyle tego było w tym roku. I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty


He can beat half the guys with his eyes closed!  John McEnroe about Roger Federer

Offline

 

#9 21-10-2008 00:47:05

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Kibicowanie

Nula napisał:

I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty

Miałem założyć wątek w stylu "największe kibicowskie rozczarowanie", ale chyba sobie daruje, bo to co chciałem tam napisać wiąże się z tym tematem.

Nawiązując do Twojej wypowiedzi Aniu to dla mnie to co się stało 6 lipca 2008 roku to idealny przykład tego, jak bardzo wydarzenia na krocie wpływają na moje życie czy  też jak wielki wpływ na to co robię ma moje kibicowanie.
Kibice Nadala szaleli, co jest zrozumiałe, czekali na ten moment. Każdy na ich miejscu by się cieszył - to było wspaniałe. Ja z kolei przeżywałem wtedy prawdziwy dramat, którego (co mogę śmiało powiedzieć) nigdy nie zapomnę.

Choćby Roger wygrał jeszcze 10 Wimbledonów, 5 RG itp itd to tamta chwila na zawsze pozostanie w mojej głowie. Wstając rano z łóżka, idąc na Uczelnię, siedząc w pociągu, będąc na koncercie, czy odpoczywając na wakacjach - ciągle stał mi przed oczyma moment, jak Fh Federera zatrzymuje się na siatce.
Z jednej strony to paskudne uczucie, z drugiej wydarzenie, które było wielki testem dla mnie, jako dla Federasty. Nie odwróciłem się od idola, wręcz przeciwnie - nigdy nie byłem bardziej dumny z tego, że jestem Jego fanem, wręcz mogę nazwać siebie wielkim szczęściarzem, że akurat temu człowiekowi kibicuję. Zdaję sobie sprawę z tego, że narażam się fanom innych graczy, nie to było moja intencją.

Jak się ma to co napisałem do tematu tego wątku? Myślę, że ta długa reakcja na tamto wydarzenie to główny element, tudzież istota mojego kibicowania. Zabrzmi to nielogicznie, ale to, że coś takiego przeżyłem ma swoje plusy - niejako mnie wzmocniło nie tylko na płaszczyźnie tenisowej (jako kibica) ale życiowej (jako człowieka). Przesłanie dał mi sam Roger, który w pięknym stylu się pozbierał i nie załamywał rąk, tylko dążył do tego, co sobie założył, czego zwięczeniem był sukces na USO. To naprawdę wspaniała lekcja, jak należy reagować na życiowe zawody i niepowodzenia, choćby nie wiem jak bolały.

W sobotę o tym na chwilę zapomniałem, ale już jest OK - wystarczyło popatrzeć na Rogerowy kalendarz, co wisi nad moim łóżkiem


Jeżeli była to odskocznia od wątku to przepraszam za offtop, starałem się opisać być może najważniejszą lekcję mojej kariery kibica sportowego (nie tylko tenisowego, interesuję się dość szeroko także wieloma innymi dyscyplinami sportu).

Reasumując to chyba dobrze, bo wielkość człowieka (kibica) budują właśnie takie bolesne porażki, dzięki którym możliwe jest wyciąganie wniosków, nieprawdaż ?


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#10 21-10-2008 10:43:47

 Lena

flower power

Zarejestrowany: 02-09-2008
Posty: 594
Ulubiony zawodnik: Marat Safin
WWW

Re: Kibicowanie

Nieprawdaż nieprawdaż mnie porażki zawsze wnerwiają i zawsze z ciężkim bólem serca je przyjmuje i znosze, a i u mnie tak jak i u mojego obiektu kibicowskiego, nadmiernej pokory darmo szukać

U mnie sprawa z kibicowaniem przedstawia sie tak, że wsio zależy od stanu ducha i ciała ( u kobiet to dość ważna rzecz xD ), kiedy ten mecz ogladam no i od stawki rzecz jasna. Bo zawsze inaczej ogląda sie nawet mecze pierwszych rund w turniejach wielkoszlemowych niż pierwsze rundy w zwykłych turniejach. Poziom adrenaliny i przeżywania jest zupełnie inny.
Ja jestem osobą bardzo emocjonalnie reagującą na to co sie dzieje na korcie, zazwyczaj jest tak, że zaczynam oglądać na kanapie w pozycji na siedząco. Im dalej w mecz to ułożenia mego body ulegają różnym modyfikacją. I tak przechodze w stan na tak zwanego leżaka, aż w końcu schodze zupełnie piętro niżej i siedze na podłodze xDD Jak akcja wchodzi w decydujące momenty w secie czy tez w całym spotkaniu to zaczynam chodzić.
Pamiętam tegoroczny mecz z Marcosem na AO, najpierw przez dwa sety był ten dupowaty Safin, wywalał wsio w auty, ot ta jego charakterystyczna deprecha w meczu (ona mnie kiedyś do grobu wpędzi tak btw ) i od trzeciego seta sie ruszyło tzn zatrybiła maszyna maratowa i na serio przez moment pomyślałam, że tu w tej Australi znów może wydarzyć sie jakiś dla mnie turniejowy hicior (no bo co ! pomarzyć, se zawsze można, nie ). No ale Safin sprowadził mnie na siad płaski i wdupił tamto spotkanie. Niemniej jednak to był jeden z tych meczy kiedy siła emocji jest juz tak wielka, że pęka termometr tak jak w bajkach z Tomem i Jerrym.
Poza tym jak napisałam w pierwszym zdaniu: nienawidze stanu jak przegrywa, nie jestem w stanie sie do tego przyzwyczaić, a każdy mądry powiedziałby, że w sumie to już rutyna i powinnam
Dla mnie każdy kolejny mecz to jednak osobny rozdział, czysta kartka i nie istotne kto stoi po drugiej stronie sieci lub jaka jest jego dyspozycja w danej chwili - zawsze wsio sie może ułożyć i poskładać tak, że w końcu Marat wejdzie na ten sobie tylko znany poziom koncentracji i wygra

I klne ! o losie jak ja klne w normalnym życiu to ja w życiu (xD) nie puszczam takich wiąch i wogóle jestem w szoku, że mi takie słowa przez gardło przechodzą. I to jest w sumie gł. powód dlaczego ja wole mecze oglądać sama - no bo gdzie mamunia albo tatunio tudzież druga połowa mieliby słuchać jak mięchem wale. Nie godzi sie

A tak wogóle to i tak mi sie pozmieniało z biegem - uspokoiłam sie mimo wszystko xD

Ostatnio edytowany przez Lena (21-10-2008 10:48:20)


No matter what happens in 2009, Marat Safin has already cemented himself
as one of the most exciting - if under performing - champions in recent memory.

s: Sydney, Cincinnati '09; d: AO, Londyn '09 - with Syd
s: Johannesburg, Los Angeles '10; d: AO, RG '10 - with Rob

Offline

 

#11 21-10-2008 11:18:18

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Kibicowanie

Ja zupełnie odwrotnie, z biegiem czasu podchodze do tego coraz emocjonalniej, z roku na rok każdy kolejny turniej kosztuje mnie więcej nerwów, a i chyba moje zachowania w trakcie samego meczu ulegają eskalacji.

Ostatnio edytowany przez Robertinho (21-10-2008 12:08:11)

Offline

 

#12 21-10-2008 22:26:35

 anula

Kobieta z klasą

5646200
Zarejestrowany: 09-09-2008
Posty: 933
Ulubiony zawodnik: Rafa Nadal

Re: Kibicowanie

Mecz ulubieńca, to prawdziwe wyzwanie dla nerwów, ale skoro i tak nie mają one żadnego znaczenia dla końcowego wyniku mojego faworyta, doszłam już dawno do wniosku, że nie warto doprowadzac ich do ruiny. Dlatego przed meczem, chowam je "do kieszeni", przygotowuję parę niebędnych rekwizytów ( kocyk i podusia na kanapie, piloty TV i od magnetowidu, laptop w zasięgu ręki i oczywiście "coś na ząb") i daję się porwac widowisku. Zdarza mi się, w sytuacjach podbramkowych wyszeptac " Panie, pomóż!" i zakrzyknąc "rewelacja" po znakomitych zagraniach i akcjach. To ostatnie dotyczy zarówno Rafaela ( jemu kibicuję najbardziej), jak i jego przeciwnika. Nie zdarzyło mi się nigdy zmieszac go z błotem lub wyzywac  od ................. ( niektórzy, w tej materii mają naprawdę nieograniczoną  inwencję twórczą ) po przegranym meczu. Wiem, że nie można zawsze, wszystkiego wygrywac ( to nawet byłoby mało zdrowe  z punktu widzenia zdrowia psychicznego), dlatego łatwo wybaczam mu porażki, bo wiem, że w następnym meczu, znowu da z siebie wszystko, mogę liczyc na pasję, walecznośc i radośc z rywalizacji.  Mnie to wystarcza.

Offline

 

#13 29-11-2009 21:17:15

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Kibicowanie

DUN I LOVE napisał:

Nula napisał:

I na druga powimbledonska depresje nie mam ochoty

Miałem założyć wątek w stylu "największe kibicowskie rozczarowanie", ale chyba sobie daruje, bo to co chciałem tam napisać wiąże się z tym tematem.

Nawiązując do Twojej wypowiedzi Aniu to dla mnie to co się stało 6 lipca 2008 roku to idealny przykład tego, jak bardzo wydarzenia na krocie wpływają na moje życie czy  też jak wielki wpływ na to co robię ma moje kibicowanie.
Kibice Nadala szaleli, co jest zrozumiałe, czekali na ten moment. Każdy na ich miejscu by się cieszył - to było wspaniałe. Ja z kolei przeżywałem wtedy prawdziwy dramat, którego (co mogę śmiało powiedzieć) nigdy nie zapomnę.

Choćby Roger wygrał jeszcze 10 Wimbledonów, 5 RG itp itd to tamta chwila na zawsze pozostanie w mojej głowie. Wstając rano z łóżka, idąc na Uczelnię, siedząc w pociągu, będąc na koncercie, czy odpoczywając na wakacjach - ciągle stał mi przed oczyma moment, jak Fh Federera zatrzymuje się na siatce.

Czy w związku z wygraniem RG i odzyskaniem Wimbla halucynacje ustały?

Offline

 

#14 29-11-2009 22:08:29

 DUN I LOVE

Ojciec Chrzestny

Skąd: Białystok
Zarejestrowany: 15-08-2008
Posty: 13296
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Kibicowanie

Robertinho napisał:

Czy w związku z wygraniem RG i odzyskaniem Wimbla halucynacje ustały?

Tak jak napisałem. Tamtej chwili nie zapomnę nigdy. RG i Wimbledon to inna bajka. Federerowe "2 łzy" podczas hymnu Szwajcarii po finale w Paryżu to chyba najbardziej wzruszający moment w moim kibicowskim życiu. I to mimo, że do sukcesu w Wimbledonie podszedłem dużo bardziej emocjonalnie.


MTT - tytuły (9)
2011: Belgrad, TMS Miami, San Jose; 2010: Wiedeń, Rotterdam; 2009: TMS Szanghaj, Eastbourne; 2008: US OPEN, Estoril.
MTT - finały (8)
2011: TMS Rzym; 2010: Basel, Marsylia; 2009: WTF, Stuttgart, Wimbledon, TMS Madryt; 2008: WTF

Offline

 

#15 21-01-2010 03:09:11

Guillermo Coria

User

Zarejestrowany: 05-02-2009
Posty: 296

Re: Kibicowanie

Bidule to jak Rafa sie pojawil i zaczal lac tego waszego Rogera gdzie popadnie to co wy wtedy przezywaliscie ? 

Nie zdarzyło mi się nigdy zmieszac go z błotem lub wyzywac  od ................. ( niektórzy, w tej materii mają naprawdę nieograniczoną  inwencję twórczą ) po przegranym meczu

Bo nie mozna mieszac z blotem kogokolwiek kto zawsze zostawia na korcie swoje serce i walczy do ostatniej kropli
krwi A ze w swiecie ATP Rafa  jest pod tym wzgledem unikatem to mi tez nigdy nie zdarzylo sie na niego powiedziec cos zlego , bo nawet po przegranych meczach zawsze wiem ze dal z siebie 120 %.

Ostatnio edytowany przez Guillermo Coria (21-01-2010 03:11:39)


W histori było wielu. Wielu z tych wielu było ponad wielu. On jest ponad wszystkich. Rafael Nadal Parera niekwestionowany pan i władca tenisowego bractwa. Vamos Rafa.

Offline

 

#16 06-06-2011 08:28:13

 Joao

Buntownik z wyboru

Zarejestrowany: 31-03-2010
Posty: 1600
Ulubiony zawodnik: Roger Federer

Re: Kibicowanie

Cóż, pora popłynąć pod prąd.  Po każdej porażce Federera z Nadalem jego kibice czują się podle i złorzeczą na Rogera. Jest to dla mnie zrozumiałe, aczkolwiek chciałbym na pewne rzeczy zwrócić uwagę.

Kibice Rogera zachowują za każdym razem, jakby to była pierwsza porażka w takim stylu z Hiszpanem. Scenariusz jest zawsze ten sam, można by rzecz nie tylko mecze Rogera są schematyczne, lecz także reakcje jego kibiców na niepowodzenia z Nadalem. Nie jest to broń Boże zarzut z mojej strony, raczej stwierdzenie faktu.

Teraz pora powiedzieć coś na temat kibicowania Federerowi. Może z Rogerem jest tak, jak z dobrym przyjacielem, który ma jedną denerwującą wadę. Czy nie czas najwyższy spróbować zaakceptować  jego niedoskonałości. Kibice mogą wylewać żale i dywagować co by było gdyby, lecz to i tak niczego nie zmieni. Czy nie lepiej i korzystniej dla swojego samopoczucia spróbować zrozumieć mistrza. Wiem, że to trudne zadanie, ale trochę dystansu i empatii do Rogera pozwoliłoby dostrzec więcej pozytywnych aspektów wczorajszego meczu i innych pojedynków z Rafaelem.

Może akceptacja niedoskonałości mistrza jest miarą kibicowskiej dojrzałości. Zawsze łatwo jest krytykować, a dużo trudniej zrozumieć. Wydaje mi się, że problemem sympatyków Federera jest przekonanie o jego hegemonii w historii białego sportu. Porażki z Nadalem, w pewnym sensie obalają tę tezę, czego wyrazem jest frustracja. Roger już się nie zmieni w tej materii, co najwyżej jego kibice mogą być trochę bardziej wyrozumiali.


Człowiek, jak każda małpa, jest zwierzęciem społecznym, a społeczeństwo rządzi się kumoterstwem, nepotyzmem, lewizną i plotkarstwem, uznając je za podstawowe normy postępowania etycznego. (Cień wiatru - Carlos Ruiz Zafon)

Offline

 

#17 06-06-2011 10:33:10

 Robertinho

Moderator

Zarejestrowany: 04-09-2008
Posty: 4674
Ulubiony zawodnik: Roger Federer forever

Re: Kibicowanie

Wiesz, chyba jednak mniej chodzi o samo przegrywanie z Nadalem, ale o to jak to robi Fed. Gdzieś do sezonu 08 przegrywał z Rafą "normalnie", oczywiście tradycyjnie marnował sporo szans, ale nie radykalnie więcej niż w innych przegranych meczach. Potem przyszły te dziwaczne finały Monte Carlo i Hamburga, po nich pojawił schemat porażek którego zaakceptować nie można.  Tak jak są wady i zachowania, których nie można zaakceptować u najlepszego nawet przyjaciela. Roger nie jest jednym z hiszpańskich kolegów Nadala, żeby przechodzić do porządku dziennego nad takim stylem porażek. Trudno pogodzić się z faktem, że całym sercem kibicuje się facetowi, który nagle i bez żadnej wyraźniej przyczyny przestaje grać, walczyć, biegać, no cokolwiek. I to że jest to wywołane niekontrolowaną reakcją organizmu, nie jest wielką pociechą. Taka słabość nie budzi zrozumienia, ale współczucie graniczące z litością, takie jak czujemy wobec kolegi, który ze zdenerwowanie nie jest w stanie wydukać słowa na egzaminie, mimo że wszystko umie, a to nie jest coś, co chce się czuć wobec uwielbianego idola(tym ciężej było mi znieść ton komentarza i to się działo na trybunach). Dlatego chyba lepiej i zdrowiej jest marudzić, krytykować i złorzeczyć.

Ja, a inni chyba czują podobnie, po wczorajszym meczu mamy pretensje głównie do siebie, o bezbrzeżną naiwność, graniczącą z głupotą. Wierzyliśmy, że jednak coś się zmieni. Tym razem, by wprawić Rafę w duże zakłopotanie, nie było potrzeby grać cały czas jakichś cudów na kiju, wystarczał solidny tenis z przebłyskami. A poza początkiem pierwszego seta i większością trzeciego, mieliśmy muł i wodorosty z przebłyskami. Dziękuję bardzo za takie coś, podobnie jak DUN, więcej sam siebie nie nabiorę, tyle.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
przegrywanie kaset vhs warszawa Hotels Chianni Alberghi Santa Lucia HĂ´tels Portugal