mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Administrator
Fed-Expresso napisał:
Tylko co to zmienia? Fed nic nie grał i ten punkt niewiele by zmienił. Trzeba było grać od początku swoje i tyle.
Ale przynajmniej byłby w grze w tym gemie. Zresztą ile wysiłku (psychicznego) potrzebował na zagranie tamtego drive'a i później smecza. Wszystko to było idealne. Co by było później już się nie dowiemy, co nie zmienia faktu, że sytuacja wydarzyła się w najmniej odpowiednim momencie spotkania.
Offline
Masta
Co za upokorzenie. Czuję się gorzej, niż po finale RG 2008.
Offline
Ojciec Chrzestny
Dawno tak źle mi się dzień nie zaczął. Najgorszy Federer jaki tylko jest.
Brawa dla Andy'ego, znakomite zawody. Można żałować, że rywal nie dostosował się poziomem, bo moglibyśmy mieć bardzo fajny finał. To 6 tytuł Masters-1000 dla Szkota.
Offline
Brawo Andy!
Bardzo dobra gra od początku do końca. Jestem pod wrażeniem, tym bardziej, że Szkot na korcie sprawia wrażenie "leniwego miśka".
Roger bardzo nerwowo, chwilami niepewnie, choć ja nie widzę aż tak zdecydowanej różnicy między finałem a meczem z Serbem. To Andy okazał się o niebo lepszym przeciwnikiem.
Ostatnio edytowany przez anula (17-10-2010 12:12:59)
Offline
User
Gratki Andy!! SUPER
Offline
Fed już się kompletnie załamał się po fatalnym błędzie "sędziego", ale wątpie żeby jeszcze coś zdziałał dzisiaj po tym co grał w tym meczu. Znów 30 niewymuszonych, prościutkie błędy. Andy poprostu stał jak ściana i czekał prawie w większości piłek na błąd Rog'a.
Offline
Administrator
Również jestem mocno skonsternowany. Fed grał źle i przykro się na to patrzy (tym bardziej, jak się ma jego obraz jego gry sprzed kilkunastu godzin). Kompletnie sobie nie radzi z beznamiętną przebijanką przez większość meczu. Styl gry Szkota w ogóle mi nie odpowiada. Atakuje wyłącznie wtedy, gdy jest do tego przymuszony i nie ma innego wyjścia, lub gdy widzi, że przeciwnik gra żeby dograć, a o walce nie ma mowy. W innym wypadku może przebijać piłkę na drugą stronę kortu do roku 2012 i o jeden dzień dłużej, gdy już nikogo nie będzie na Ziemi. Murray wygrał zasłużenie, a postawę Rogera chyba lepiej przemilczeć, tym bardziej, że znamy go już z tej strony. Wolałbym go oglądać w takiej dyspozycji jak wczoraj, ale chyba będę musiał się zadowolić jedynie pojedynczymi spotkaniami w jego wykonaniu, ze słabszymi zawodnikami lub z takimi, których styl gry mu pasuje. Jeszcze taka krótka czarna (jak najbardziej realna) wizja tenisa za 10 lat: stoi naprzeciwko siebie dwóch Murray'ów i przebijają piłkę aż któryś nie padnie z wyczerpania. Wszystko zmierza ku temu. Ten typ tenisa jest najbardziej efektywny i za jakiś czas większość spotkań będzie wyglądała jak walka zaprogramowanych robotów. Rzeczywistość znowu okazuje się brutalna...
Offline
Fed znów w ważnych momentach czekał jak taki pachołek na błąd, no dlaczego nie atakuje mając 3 break pointy.
Offline
Zawsze tak jest gdy w finale przegranym przez Feda nie było Rafy:) Każda przegrana Rog'a mnie boli szczególnie ta w WS ale w Mastersie też choć nie ubolewam, aż tak.
Ostatnio edytowany przez FEDEER (17-10-2010 13:38:35)
Offline
Ojciec Chrzestny
Pocieszenie żadne. Ilość przegranych finałów przez Federera staje się coraz bardziej dramatyczna...
Offline
DUN I LOVE napisał:
Pocieszenie żadne. Ilość przegranych finałów przez Federera staje się coraz bardziej dramatyczna...
Zgadzam się w 100%, to się powoli staje do przewidzenia przed meczem.
Offline
Masta
Ten wątek przegranych finałów jest, że tak go może nieprzystająco okreslę, szokujący. Facet, który w latach 2004-2005 praktycznie nie musiał rozgrywać decydującego o tytule meczu, bo i tak jego rezultat wydawał się być znany przed pierwszą piłką, obecnie staje się finałową ofermą.
Z pewnością składa się na to cała masa czynników, tylko pytanie, czy np. z powodu stale spadającej formy fizycznej koniecznie występuję z tym w parze niepewność,strachliwość( co najgorsze, przeważnie spowodowana jedynie jakimś nieznanym względem odśrodkowym, bowiem rywal nic wyjątkowego nie pokazuje)- moim zdaniem zupełnie nie powinno mieć to związku.
A obecnie sprawa prezentuję się w ten sposób, że należy grubą kreską odciąć postawę Szwajcara przed pojedynkiem finałowym i patrzeć na ten mecz niczym na białą kartkę papieru. Naturalnie, często przewija się sformułowanie w stylu "finał to zupełnie inna bajka", ale na Boga, chyba nie dotyczy to faceta, który wygrał w swojej karierze 16 turniejów WS.
Offline
Będę trochę bezlitosna.
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami. Facet ma prawie 30 na karku i nie będzie młodszy tylko coraz starszy.
Niektórym będzie musiał wystarczyć Nadal i radość po jego porażkach.
Offline
anula napisał:
Niektórym będzie musiał wystarczyć Nadal i radość po jego porażkach.
Tylko, że to raczej długo nie potrwa.
Offline
Administrator
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Na pewno tak będzie, ale obecna sytuacja wymusza inne myślenie. Przecież ten facet do finału gra porządnie, chwilami prezentuje geniusz, którym niegdyś czarował cały czas. Jesteśmy w finale, i co? I koniec porządnego grania. Zmiany osobości w ciągu jednego dnia, raczej nie są wypadkową wieku.
Offline
Masta
jaccol55 napisał:
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Zmiany osobości w ciągu jednego dnia, raczej nie są wypadkową wieku.
Szczególnie, że nie jest kobietą w okresie menopauzy tylko niespełna 30-letnim, młodym facetem.
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Ja rozumiem, że Nadal w tym wieku będzie oglądał mecze w TV, krzycząc do rehabilitantki, żeby przyniosła piwo.
Ale mówimy o Federerze, geniuszu, do którego nie stosuje się przeciętnej miary.
Offline
jaccol55 napisał:
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Na pewno tak będzie, ale obecna sytuacja wymusza inne myślenie. Przecież ten facet do finału gra porządnie, chwilami prezentuje geniusz, którym niegdyś czarował cały czas. Jesteśmy w finale, i co? I koniec porządnego grania. Zmiany osobości w ciągu jednego dnia, raczej nie są wypadkową wieku.
Każdy mecz jest inny, bo gra się z innym tenisistą. Dla fanów Rogera, każdy jego przegrany mecz, zwłaszcza z kimś ze ścisłej czołówki, rodzi teksty o zmianach w osobowości Szwajcara. To nawet chwilami zabawne. Zwłaszcza biorąc pod uwagę bilans spotkań.Roger nie grał dzisiaj ani lepiej, ani gorzej w porównaniu do półfinału. Różnica była tylko w przeciwniku.
Offline
Fed-Expresso napisał:
Ale mówimy o Federerze, geniuszu, do którego nie stosuje się przeciętnej miary.
I to całe nieszczęście Rogera, że w stosunku do niego stosuje się tylko jedną miarę.
Co do wieku, jak dożyjesz 30 zobaczysz różnicę.
Offline
Fed-Expresso napisał:
jaccol55 napisał:
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Zmiany osobości w ciągu jednego dnia, raczej nie są wypadkową wieku.
Szczególnie, że nie jest kobietą w okresie menopauzy tylko niespełna 30-letnim, młodym facetem.
anula napisał:
Cieszcie się, że Federer wogóle dochodzi do finałów takich imprez, bo już niedługo i to będzie poza jego możliwościami.
Ja rozumiem, że Nadal w tym wieku będzie oglądał mecze w TV, krzycząc do rehabilitantki, żeby przyniosła piwo.
Ale mówimy o Federerze, geniuszu, do którego nie stosuje się przeciętnej miary.
Do tego opisu Rafy, dodam tylko, że będzie oczywiście oglądał mecze Rogera, któremu w wieku 36 lat jego fani będą ciosać kołki na głowie, że nie wygrał meczu z powodu "zmian w osobowości".
Offline
Administrator
Żeby było jasne. Nie jestem fanem Feda, ale jak patrzę na to co wyprawia, to żal mi zupę ściska.
Fakt faktem, że Fed gra inaczej z przeciwnikami którzy mu nie leżą i nie ważne czy jest to 1r. kwalifikacji czy finał WS. Jednak na tych najbardziej niewygodnych wpada w finale, co przekłada się na dużą ilość przegranych finałów. Ale nie można pominąć faktu, że jak się patrzy na to co czasami wyprawia w tych finałach, to człowiek się zastanawia (ja przynajmniej), czy aby na pewno takie dziwy odprawia wyłącznie dlatego, że przeciwnik mu nie leży czy jednak inny czynnik psychologiczny nie ma tutaj znaczenia. Ta kwestia zostanie zapewne zabrana do grobu przez Federera (zakładając, że sam zna odpowiedź na ten problem i o ile owy problem w ogóle jest).
Ostatnio edytowany przez jaccol55 (17-10-2010 17:27:21)
Offline