mtenis.pun.pl - forum fanów tenisa ATP
Ojciec Chrzestny
Jest lepiej
M. Fyrstenberg/M. Matkowski def. T. Parrott/F. Polasek 64 64
Zdaje się, że Polacy wygrali turniej w Eastbourne
Offline
User
#9 Eastbourne
Offline
"Matka" i "Frytka" milionerami
Inkasując ponad 22 tys. euro za wygraną w Eastbourne obaj polscy debliści przekroczyli granicę miliona dolarów zarobionych na światowych kortach
Przed turniejem Aegon International Mariusz Fyrstenberg miał zarobione 993,5 tys. dolarów, Marcin Matkowski 989 tys. dolarów. W Eastbourne obaj dostali dokładnie po 11 375 euro i - jak na deblistów przystało - jednocześnie wkroczyli do grona tenisowych "milionerów".
- Zupełnie o tym nie wiedzieliśmy - przyznali zgodnie, gdy dowiedzieli się od nas o nowinie.
Fyrstenberg dodał szybko: - Kurcze, gdzie te pieniądze się podziewają. Jakoś dziwnie nie mogę się poczuć milionerem.
Przyznaje jednak, że na niedostatek nie narzeka.
- Biorąc pod uwagę zarobki większości moich rodaków, to na pewno mogę się czuć majętny. Jednak w porównaniu z innymi tenisistami, a szczególnie singlistami, wypadam słabiutko - mówi Frytka.
Matkowski dodaje: - Mam nadzieję, że na zarobienie kolejnego miliona nie będę czekał aż tak długo [pierwsze turnieje zawodowe Polacy zaliczyli 10 lat temu - red.].
Według ich wyliczeń ok. 20 proc. kwoty wygranych pochłaniają podatki, kolejne 20 proc. to koszty wykonywania "zawodu tenisisty" - szczególnie podróży.
- Może mam milion na koncie, może nie. Nie sprawdzam - mówi Matkowski. - Szczerze mówiąc nie to jest najważniejsze, choć też nie mogę powiedzieć, że w ogóle nie ma znaczenia. Tenis jest naszym zawodem. Gramy dla punktów, ale i dla pieniędzy. Na życie i wydatki wystarcza, odłożyć też można.
Tegoroczne dochody nie mogły zadowolić naszych tenisistów. Pierwsze pięć miesięcy mieli nie najlepsze, do tego doszły problemy zdrowotne Fyrstenbega. Do startu w Eastbourne Matka zarobił 99,5 tys. dolarów, Frytka 80 tys. dolarów. Teraz obaj liczą na solidniejszy zastrzyk gotówki na Wimbledonie. Tam pula wynosi 12,5 mln funtów, a za sam start każdy deblista zarabia ponad 2,5 tys. funtów. Polacy, którzy tylko dwukrotnie w karierze zdołali awansować do drugiej rundy tym razem zapowiadają powalczyć o wyższe cele.
- Po turniejach w Queen's i Eastbourne wiemy, jak się zachowywać na "zielonych pastwiskach", to powinno zaprocentować wreszcie dobrymi wynikami w Londynie - uważa Fyrstenberg.
W Wielkiej Brytanii naszym deblistom podpowiada Nick Brown, kapitan polskiej reprezentacji daviscupovej. - Kilka jego wskazówek było bezcennych - przyznaje Matkowski. - Dzięki temu skorygowaliśmy niektóre uderzenia.
Efekty widoczne są m.in. w serwisie. Obaj Polacy wkładają minimalnie mniejszą siłę w serwy, ale starają się, by podanie było bardziej ścięte. Dzięki temu piłka dostaje poślizgu na trawie i po odbiciu się na stronie rywala przyspiesza.
W pierwszej rundzie turnieju na Wimbledonie Fyrstenberg i Matkowski jako para numer sześć zagrają z parą Amerykanów Eric Butorac - Scott Lipsky.
- I to wszystko. Na kogo trafiamy w następnej rundzie nie chcę wiedzieć - mówi Fyrstenberg. - I tak mam w głowie za dużo myśli.
sport.pl
Offline
User
Zwycięstwo!
No i turniej do przodu. Jeśli ktoś by mi powiedział, że wygram turniej trawiasty w tym sezonie to bym i tak mu nie uwierzył. Powiem bardzo nieskromnie i arogancko. Wygraliśmy bo byliśmy lepsi i koniec. Mieliśmy trochę szczęścia w półfinale broniąc piłki meczowej ale gra była dobra
Dziś dobrze chodził nam pierwszy serwis i tylko czekaliśmy aż pojawią się szanse na przełamanie, które wykorzystaliśmy. Mieliśmy rekord procentu pierwszego serwisu, ponad 80 proc. w pierwszym secie. Wymarzona statystyka na Wimbledon. Ale zanim tam się udamy (jutro) to trzeba będzie wypić zimne duże piwo dziś wieczorem. Jakby ktoś miał ochotę to zapraszam do Eastbourne:)
Dziś mewy nie były bardziej łaskawe niż uprzednio. Jak zwykle o 5 nad ranem zaczęły swoje gody i budziliśmy się sfrustrowani. Dobrze, że wygraliśmy bo podałbym je do sądu o włażenie mi na parapet, darcie dzioba i tym samym utrudnianie wykonywania zawodu J.
Dziś rano zjadłem śniadanie z naszymi przeciwnikami finałowymi. Wymieniliśmy uprzejmości typu "mam nadzieję Mariusz, że spało ci sie źle" na co odpowiedziałem "przejadę się po was jak husaria polska po Turkach" itp itd. Jeszcze w szatni życzyliśmy im serwisów zawsze pod wiatr i do boju.
Za to po meczu była ceremonia wręczenia pucharów (przesłałem zdjęcie), masaż, organizatorzy zapewnili nam samochód na Wimbledon jutro przed południem i zarezerwowaliśmy miejsce do spania w czasie wielkiego szlema.
Jak mi się coś przypomni to napiszę na blip.pl
Gratulujemy zwycięzcom, pracownicy salonu skontaktują się z Wami mailowo.
Pozdrawiam!
fyrstenbergmatkowski.blog.onet.pl
Offline
Ojciec Chrzestny
Fyrstenberg "zdradza" Matkowskiego
Mariusz Fyrstenberg wystąpi w przyszłym tygodniu w turnieju ATP na kortach ziemnych w Stuttgarcie (z pulą nagród 450 tys. euro), a jego partnerem będzie tym razem nie Marcin Matkowski, lecz jeden z deblistów z czołówki Brazylijczyk Marcelo Melo, który na co dzień gra z rodakiem Andre Sa.
- Niestety pewnie rozczaruję część prasy kolorowej, bo mimo gorszego występu w Wimbledonie nie planujemy z Marcinem kolejnego rozstania. "Matka" po prostu chce jeszcze kilka dni odpocząć po dość napiętym kalendarzu startów w pierwszej połowie sezonu - powiedział Fyrstenberg.
- On od kilku miesięcy gra praktycznie non stop, a ponieważ dla mnie te pół roku nie było aż tak intensywne, miałem do wyboru: albo trenować tydzień w Warszawie, albo zgrać w Stuttgarcie z kimś innym. Wybrałem drugi wariant, bo po przerwie zdrowotnej przyda mi się więcej ogrania w meczach turniejowych - dodał.
W styczniu podczas wielkoszlemowego Australian Open, przed występem w ćwierćfinale, polski tenisista naderwał mięśnie brzucha i pauzował ponad miesiąc, a wówczas Matkowski grał z Rosjaninem Igorem Andriejewem w Rotterdamie i Niemcem Rainerem Schuettlerem w Dubaju, a także w spotkaniu Pucharu Davisa przeciwko Belgii z Grzegorzem Panfilem.
- Właściwie Melo jest w tej chwili w podobnej sytuacji jak ja, bo jego partner Sa jest na krótkim urlopie, a z czołówki to pierwszy "wolny" deblista, więc się umówiliśmy na wspólny występ w Stuttgarcie. Znamy się dobrze, jest dobrym graczem z mocnym pierwszym serwisem, gra agresywnie przy siatce i ma solidny return. Był zresztą w finale miksta w Roland Garros, więc jest obecnie w dobrej formie - powiedział Fyrstenberg.
- W Stuttgarcie zagram po raz drugi, a przed rokiem z Marcinem doszliśmy tu do ćwierćfinału. W sumie to ładne miasto, jest tam dużo zieleni, zawsze tłumy na trybunach, choć znamienne jest, że najczęściej średnia wieku to około 60 lat. W kolejnym tygodniu planujemy z +Matką+ start w większym turnieju w Hamburgu, no a później powoli będziemy się przenosić na twarde korty do USA - dodał.
W czerwcu debel Fyrstenberg-Matkowski zdobył dziewiąty tytuł w cyklu ATP Tour w Eastbourne, a było to ich pierwsze zwycięstwo na trawie. Jednak w kolejnym tygodniu polska paraz odpadła w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju na tej nawierzchni w Wimbledonie.
Obecnie polscy tenisiści zajmują dziesiąte miejsce w rankingu najlepszych par sezonu ATP "Double Race", a w indywidualnej klasyfikacji deblistów Marcin jest 12., a Mariusz 13.
Natomiast Melo i Sa to aktualnie 15. debel sezonu. W październiku w Metz przegrali w półfinale z Polakami, ale rok wcześniej w tej samej fazie w Estoril ich pokonali. Mają w dorobku sześć triumfów w imprezach ATP.
Swoich pierwszych rywali Fyrstenberg i Melo poznają w niedzielę po południu, kiedy to w Stuttgarcie nastąpi losowanie drabinki deblowej.
Offline
Last hit for Wimby
http://twitter.com/FrytaMatka
'Berdych na poczatku meczu trafił marcina specjalnie no i cóż... cały mecz na niego polowaliśmy. Raz miałem fantastyczna okazje go ustrzelic, ale odwet sie nie udał bo piłka minela go o kilka milimetrów (MF)' xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Hm, wreszcie ktoś kto mnie rozumie pod tym względem
Offline
Ojciec Chrzestny
Jak na turnieju zdobyć owijki za free (Marcin)?
Waszyngton o tej porze roku to chyba jedno z najbardziej gorących miejsc w jakich grałem. Cały czas grubo ponad 30 stopni i do tego taka wilgotność, że po 10 minutach na korcie zawodnik jest cały mokry. Podobnie było rok temu w Pekinie na igrzyskach. Bardzo ciężko sie gra w takich warunkach, dlatego mecze zaczynają sie tu dopiero o 16 i kończą się przeważnie już mocno po północy. Używam na tym turnieju innych owijek niż zwykle. Zawsze gram białymi owijkami babolata. Te owijki dobrze "lepią" się do ręki, ale ich wadą jest to, że nie są odporne na wilgoć. Dlatego tu gram owijkami tourna grip. To są te same, które używa na przykład Roddick. Po jednym meczu są do wyrzucenia, ale bardzo dobrze wchłaniają pot. Daniel Nestor z Kanady też nimi gra i to od niego je wziąłem. A ponieważ wcześniej przegrał ze mną zakład o wyniki dwóch meczów NBA, to dostałem je za darmo:)
Dziś gramy półfinał z parą Polasek - Parrott. Przegraliśmy z nimi w tym roku w pierwszej rundzie w Miami po fatalnym meczu z mojej strony, ale wzięliśmy rewanż w finale na trawie w Eastbourne. Gra nam się tu dobrze więc wierzymy w zwycięstwo także w tym meczu.
Polacy wygrali mecz półfinałowy. W finale niestety ulegli swoim przeciwnikom, co nie zmienia faktu, że turniej bardzo udany. Jakby z turnieju na turniej było coraz lepiej to za 1,5 miecha ES będzie nas zapraszał na finał z udziałem FM-ów na kortach...FM
Offline
Frytka i Matka mają nowego bloga. Przenieśli się na blox.pl. i słusznie, bo onetowe blogi są straszne. Fajny wpis:
Federer pokonał Matkowskiego po zaciętej walce!
Ostatnio działo się kilka ciekawych rzeczy. Na turnieju w Cincinnati jest profesjonalny stół do pokera, organizatorzy wynajmują zawodowego krupiera i można się dosiąść i grać. Wejście kosztuje 10 dolarów i wszyscy doskonale się bawią. Dwa dni temu Marcin mając full'a wygrał 60 dolarów, jednym z jego ofiar byli Djokovic i Buphati.
Wczoraj po raz pierwszy nie zapłaciliśmy za kolację w restauracji ale od razu mówie, że nie dlatego że szybko uciekliśmy przez okno. Kelner odmówił podania nam rachunku do zapłaty twierdząc, że nasze jedzenie już zostało zapłacone. Na pytanie kim był nasz dobroczyńca nie dostaliśmy odpowiedzi, powiedział jedynie że przez któryś ze stolików po drugiej stronie sali. Święta Bożego Narodzenia jeszcze daleko...
W players lounge mamy do zabicia wolnego czasu mały stół bilardowy, 10 komputerów z internetem, mały bufet z jedzeniem z bagietkami (stołówka jest gdzie indziej), 3 telewizory i maszynę do grania w grę Packman. Pamiętacie co to za gra? Chyba pierwsza gra na świecie: chodzisz w labiryncie taką główką i zjadasz kropki jednocześnie uciekając przez różnymi stworami. Nie opowiadałbym Wam tego gdyby nie fakt, że Federer dosiadł się wczoraj do Marcina i grali przez 20 min. Powiem jedno - we dwójkę przeżywali Packman’a o wiele bardziej niż własne mecze na korcie. Tak, ten spokojny Roger Federer, dżentelmen został opanowany przez ciemną stronę mocy a Marcin nie był lepszy. Niestety w tym przypadku Lord Vader Federer wygrał z rycerzem Jedi Matkowskim. Dziś ma być rewanż.
Ja tam wcale nie zazdroszczę, nic a nic ; )
Adres: http://frytamatka.blox.pl/html
Offline
User
Dzisiaj, drugi raz w tym tygodniu, grałem w golfa. Organizatorzy turniejów ATP często zapewniają zawodnikom rozmaite atrakcje. A to bilety na Mecz NBA, a to pokaz mody ( w wykonaniu zawodników) czy wizyta w delfinarium (Miami). A tutaj jest golf. I wcale nie jest to droga impreza, można wypożyczyć za darmo kije golfowe (są dla prawo i leworęcznych), płacisz tylko za piłeczki jeśli chcesz postrzelać na odległość (10 dolarow za 80 piłek) albo rezerwujesz sobie pole golfowe (18 dołków), zawodnicy maja za darmo wiec nie wiem jakie są ceny dla ludzi "z ulicy". Te plusy bycia tenisistą…
Zdziwilibyście się, jak tenis i golf mają ze sobą wiele wspólnego. Więc nie jesteśmy tacy kiepscy. Dziś udało mi się uderzyć na 240 jardów (tj. 220 metrów), co przyjęli z podziwem inni grający. Ale przyznam, że juz na krótsze uderzenia byłem po prostu beznadziejny, nie mówiąc o patowaniu, czyli trafianiu do dołka z najbliższej odległości, kiedy piłeczka znajduje się na tzw. greenie. No ale nie wszystko od razu.
A co do samego New Haven, to jest ono miasteczkiem studenckim Yale, nawet klub tenisowy należy to tej uczelni. Z tego co wiem w USA najbardziej prestiżowe uczelnie pod względem naukowym ( są inne względy np. sportowe) to Harvard, Princeton i właśnie Yale. Mam nadzieję, że żadnej nie pominąłem. Musze przyznać, że to piękne miasteczko studenckie z jasnej cegły robi niesamowite wrażenie.
Jutro jedziemy do NY wreszcie, główny punkt naszych przygotowań coraz bliżej. Jutro podróż, więc nie trenujemy ale trening wznowimy od Soboty. Pierwsze mecze wtorek lub środa. Codziennie odjeżdża autobus z zawodnikami do NY. Podroż trwa 2-3 godziny , w zależności gdzie mieszkasz w NY. Czas zacząć ostatnią lewę wielkiego szlema!
http://frytamatka.blox.pl/2009/08/Ostat … i8230.html
Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny
Offline
Ojciec Chrzestny
Art napisał:
Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny
Ano Miejsce może średnie, ale proszę stąd naszych deblistów, aby przy kolejnej okazji zrobili jakąś fotę i zamieścili ją na swoim blogu
Offline
Oj musi być.
Swoją drogą, fajnie że mamy kogoś, kto może nam opisać świat tenisowy z trochę innej strony, czyli z tak zwanych kulis. Blogi takich publicznych osób z reguły są bardzo ciekawe. Dodam jeszcze fajny filmik z YT:
http://www.youtube.com/watch?v=sT4CoqqF … r_embedded
Offline
DUN I LOVE napisał:
Art napisał:
Co do poprzedniego wpisu to widok Feda przycinajacego w Packmana musi byc bezcenny
Ano Miejsce może średnie, ale proszę stąd naszych deblistów, aby przy kolejnej okazji zrobili jakąś fotę i zamieścili ją na swoim blogu
Wszyscy wiedzą że Pacman to klasyka ,nawet mistrzowie tenisa formatu Rogera,tylko żeby sie nie zawziął za bardzo w Pacmana Roger,gdyż powinien bardziej skupić się na obronie tytulu na USO
Offline
Ojciec Chrzestny
aś napisał:
Oj musi być.
Swoją drogą, fajnie że mamy kogoś, kto może nam opisać świat tenisowy z trochę innej strony, czyli z tak zwanych kulis. Blogi takich publicznych osób z reguły są bardzo ciekawe. Dodam jeszcze fajny filmik z YT:
Przychylam się do powyższej opinii. Tym bardziej, że jak widać po newsach z naszego forum, w Polsce jest naprawdę mało informacji na temat tenisa ziemnego. Pomijam wyniki meczy i suche fakty (statystyki itp), bo te można znaleźć wszędzie. Natomiast jeżeli chodzi o felietony czy ciekawe artykuły to naprawdę jest tego bardzo mało.
Offline
Z bloga:
Federer: oddawaj komórkę!
Dziś drugi dzień US Open, jeszcze nie gramy. Mecze deblowe podczas turniejów wielkoszlemowych zaczynają sie w środę a niektóre nawet w piątek. Dzis juz tylko godzinny trening z Knowles/Buphati. Wczoraj wygrała Agnieszka w przeciwieństwie do Marty, więc na razie wynik występów Polaków: 1:1. Do ciekawszych zdarzeń w szatni można zaliczyć spontaniczne zapasy Federera z jego trenerem pt. "oddaj moją komórkę". Ale walczyli… Oprócz tego kiedy wszedłem do pokoju aby zapisać się do miksta koło mnie stał...Will Ferrell. Kojarzycie? Aktor komediowy, kręcone blond włoski. Gral glowne role w takich filmach jak semi- pro,ostrza chwaly, bracia przyrodni, old school, ricky bobby-demon predkosci itp. Chciałem już palnąć, czy by się ze mną do miksta zapisał ale odpuściłem:), czasami lepiej sie zastanowić dwa razy… znowu jakaś torba Lozano by z tego wyszła…
Co do nowości tegorocznego US Open można zaliczyć ogólne zwiększenie bezpieczeństwa na obiekcie. Wczoraj Aga mówiła ze jak eskortowali ją i jej przeciwniczkę na kort, ochroniarz torując drogę mało nie stratował Nadala, karząc (!) mu szybko zejść z drogi. Co na do Rafa? Odczekał 30 sekund i poszedł w swoją stronę. Bardzo skromny człowiek. Dziś po raz pierwszy zawitało słońce nad Flushing Meadow. Wreszcie!!!
Ciekawe to z Rafą. Chciałabym widzieć jego reakcje ; P
Offline
Moderator
Ja za to jestem ciekaw, kogo określili mianem trenera Federera.
Offline
Może chodziło im o tego Pana, bo na każdym zdjęciu jest ^ ^
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 901_P3.jpg
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 1_P148.jpg
http://i19.photobucket.com/albums/b199/ … 0901_6.jpg - to jest świetne xDDDD tatuś fotograf
No ale oficjalnego nie ma, wiadomo .
Zresztą to nie ten temat, więc już siedzę cicho.
Offline
Ojciec Chrzestny
Marcin o sukcesie Polaków w PD:
Matkowski: widać było ducha zespołu
Po raz pierwszy w historii, po siedmiu porażkach, polscy tenisiści pokonali w Pucharze Davisa zespół Wielkiej Brytanii. - Widać było ducha zespołu. Anglicy mieli Andy'ego Murraya, ale my mieliśmy drużynę. Każdy dołożył cegiełkę - mówił Marcin Matkowski, który z Mariuszem Fyrstenbergiem wywalczył bardzo ważny punkt w deblu.
Polska jeszcze nigdy nie pokonała Wielkiej Brytanii. A stawką meczu w wypełnionej hali w Liverpoolu było utrzymanie w grupie I Strefy Euroafrykańskiej. Gospodarzom zależało tak bardzo, że zmobilizowali nawet zajmującego trzecią lokatę w rankingu ATP Andy'ego Murraya. Ten zrobił co mógł - wygrał oba mecze singlowe. Miał jednak za słabych partnerów, dla których Polacy z kolei byli za mocni.
- Jeżeli gra się przeciwko drużynie mającej trzeciego zawodnika świata to trudno mówić o łatwym zwycięstwie. Liczyliśmy na trzy punkty i trzeba było mieć stuprocentową skuteczność. Kibice pomagali gospodarzom, aczkolwiek przy piątym, decydującym pojedynku zamilkli. Michał Przysiężny grał tak dobrze, że ani przez chwilę nie było wątpliwości, kto wygra - mówił uszczęśliwiony niegrający kapitan reprezentacji Radosław Szymanik w hali przylotów na warszawskim Okęciu.
Z lotniska w tempie ekspresowym oddalił się zdobywca decydującego punktu Michał Przysiężny. Za to jego koledzy ochoczo dzielili się wrażeniami. - To zwycięstwo bardzo cieszy. Tym bardziej, że Polska jeszcze nigdy nie wygrała z Wielką Brytanią - przyznał zdobywca pierwszego punktu w spotkaniu Jerzy Janowicz. - Mój pierwszy mecz z Evansem był niezwykle istotny. Gdybym go przegrał byłoby bardzo trudno odrobić tę stratę. Przeciwko Murrayowi też zagrałem nieźle, ale to było za mało, żeby choć urwać mu seta. Musiałbym zagrać najlepiej jak potrafię, a zagrałem po prostu dobry mecz. Evans to młody zawodnik, tylko o rok starszy ode mnie. Nie wytrzymał presji, co wykorzystaliśmy. Przed ważnymi meczami, przed dużą publicznością jestem bardziej zmotywowany niż zwykle. Przy pełnej hali atmosfera była bardzo fajna. Grało mi się z Evansem dobrze od pierwszej piłki. Od razu byłem pewny wygranej. Decydujący pojedynek Michała Przysiężnego oglądaliśmy z trybun. Być może trochę za bardzo się wydzierałem, ale mam nadzieję, że to jeszcze bardziej go zmobilizowało. Jak nie gra się tylko dla siebie, a dla reprezentacji całego kraju to człowiek mobilizuje się jeszcze bardziej niż zwykle. - opowiadał.
- Cieszy, że każdy z nas dołożył cegiełkę do tego sukcesu. To naprawdę nasze wspólne zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że ograć Murraya będzie bardzo trudno. Skoncentrowaliśmy się więc na dwóch pozostałych singlach i deblu. Murray, gdyby miał dobrego partnera byłby ciężki do ogrania i w grze podwójnej. Próbowaliśmy grać przede wszystkim na Hutchinsa i to się powiodło - powiedział deblista Marcin Matkowski. - Cała drużyna po meczu Michała miała problemy z gardłem. Michał mówił, że przez cały czas nas słyszał i to go dopingowało. Widać było ducha drużyny. Pierwszy raz grałem przeciwko pięciu tysiącom ludzi. Z meczu na mecz było coraz gorzej. Ale przy stanie 2:2 Michał nawet nie pozwolił publiczności wejść w mecz. Szybko skasował przeciwnika i potem poszło łatwiej - zakończył Matkowski, który z Mariuszem Fyrstenbergiem tworzy jeden z najlepszych debli świata.
Offline
User
Najlepszy polski debel będzie miał stałego trenera
Po niezbyt udanym sezonie dla najlepszego polskiego debla Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego, tenisiści zdecydowali się podjąć na stałe współpracę z trenerem. Najchętniej u swojego boku widzieliby Nicka Browna, ale jest to możliwe dopiero od przyszłego roku.
"Obecnie Nick Brown jest jeszcze z nami związany, ale mamy nadzieję, że od przyszłego sezonu uda nam się z nim dogadać. Jesteśmy po wstępnych rozmowach z prezesem Polskiego Związku Tenisowego Jackiem Kseniem i możemy liczyć na pomoc finansową. Myślę, że tego nam brakuje, by przeskoczyć granicę ósmego, czy dziesiątego miejsca w światowym rankingu" - ocenił Fyrstenberg.
Brown sporadycznie pomagał już polskiemu deblowi. Chociażby przed turniejem w Eastbourne, który zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych.
"Do końca roku będzie z nami Radosław Szymanik. Po nieudanym starcie w US Open przejrzeliśmy na oczy i dotarło do nas, że trener na stałe byłby znaczną pomocą. Jego brak to chyba główny powód wahania naszej formy" - dodał Matkowski.
Z wielkoszlemowym turniejem US Open debliści wiązali duże nadzieje. "Tego występu najbardziej żałuję. Jechaliśmy do Stanów dobrze przygotowani, turniej rozgrywany był na nawierzchni, która najbardziej nam pasuje. Porażka z Amerykanami Ryanem Harrisonem i Kaesem Van't Hofem, którzy wystąpili z dziką kartą, przyszła niespodziewanie i dla nas była dużym szokiem. Zapomnieliśmy już jednak o tym i staramy się patrzeć w przyszłość. Skrzydeł dodała nam wygrana w Pucharze Davisa" - przyznał Matkowski.
Fyrstenberg ma nadzieję, że właśnie to zwycięstwo podbuduje ich psychicznie. "Da nam kopa do lepszej gry. Jeśli będziemy się tak prezentować jak w Livepoolu, to kwestia kilku występów będzie, by zakwalifikować się do finału Mastersa w Londynie. Strata do ósmego zespołu jest kosmetyczna, ale biją się o nie cztery drużyny. Z drugiej strony mamy w tym doświadczenie. W 2008 roku załapaliśmy się w ostatnim momencie i w tych najbardziej nerwowych i stresujących sytuacjach jakoś sobie radziliśmy. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie".
Polskim deblistom pozostało do rozegrania sześć turniejów. W czwartek wylatują do Azji. Najpierw wystąpią w Kuala Lumpur, potem w Pekinie i Szanghaju, w którym turniej zaliczany jest do serii Masters.
"Zawody w Malezji natomiast są niższej rangi, nisko punktowane za wygraną. Traktujemy je jako przygotowania do następnych turniejów. Po pobycie w Azji wystąpimy w trzech turniejach w Europie, w tym w Paryżu, gdzie w ubiegłym roku rzutem na taśmę wywalczyliśmy finał Masters" - powiedział Matkowski.
Do czołowej ósemki, która ma prawo wystąpić w finale Masters w Londynie brakuje im niewiele. W tej chwili zajmują jedenaste miejsce.
"Mamy realne szanse na to, by się dostać. Jeśli się tam nie znajdziemy to na pewno uznamy sezon za bardzo słaby. Naszym ostatnim celem jest właśnie udział w londyńskiej imprezie" - dodał Matkowski.
We wtorek na rynku pojawiła się limitowana seria szwajcarskich zegarków marki Maurice'a Lacroix'a, których "twarzami" są Fyrstenberg i Matkowski. Do sprzedaży trafi 50 z nich.
"Jesteśmy drugim deblem na świecie, który może pochwalić się własną linią zegarków. Tylko amerykańscy bracia Mike i Bob Bryanowi maję podobną. To bardzo nas cieszy i jesteśmy z tego dumni" - powiedział Matkowski.
onet.pl
Ostatnio edytowany przez asiek (22-09-2009 18:37:51)
Offline
User
Fyrstenberg-Matkowski Begin Kuala Lumpur Campaign
Top seeds Mariusz Fyrstenberg and Marcin Matkowski got their Proton Malaysian Open, Kuala Lumpur 2009 campaign up and running smoothly with a 7-5, 7-5 victory over James Cerretani and Rogier Wassen Tuesday at the ATP World Tour 250 indoor hard-court tournament.
In a match featuring eight breaks of serve, the Polish duo capitalised on five of the 14 break points they created and struck nine aces to seal victory after 88 minutes against the American-Dutch pairing.
A consistent season from Fyrstenberg and Matkowski has put them in the running for a place in the eight-team field at the Barclays ATP World Tour Finals; the duo qualified for the second time last year and reached the semi-finals. They are currently 11th in the 2009 ATP Doubles Team Rankings after titling at the AEGON International (d. Parrott-Polasek) and reaching the final at the Legg Mason Tennis Classic (l. to Damm-Lindstedt).
The Poles next will face Andrey Golubev and Denis Istomin after the Kazakhstan-Uzbekistan duo defeated South Americans Jose Acasuso and Fernando Gonzalez 6-3, 6-1 to win its first ATP World Tour-level match.
Offline
Brawo Frytka i Matka,10 triumf w turnieju ATP! Nasi mistrzami pod Petronas Towers w Kuala Lumpur
[1] M Fyrstenberg (POL) / M Matkowski (POL) d I Kunitsyn (RUS) / J Levinsky (CZE) 6:2 6:1
Offline